wtorek, 10 lipca 2012

Zbuntowany pajac z przydymionymi oczami.

LEANDER BORAM, CZĘŚCIEJ BORAM
LAT ZE DWADZIEŚCIA SIEDEM
NAWIEDZONY PROJEKTANT MODY
Z SIEDZIBĄ NA 25. PIĘTRZE

     Leander, tak przyzwyczajony do swego nazwiska, że mogący nie reagować na własne imię, jest niewątpliwie dziwną, niezrozumiałą i z tego powodu również irytującą osobą. Przede wszystkim cechuje go zaawansowane uzależnienie od czarnej kredki i nieprawdopodobny urok osobisty. Często określany jest mianem pozytywnego świra z wyjątkiem dni, w których zamienia się w kogoś, kto już dawno powinien zgnić za murami szpitala psychiatrycznego. Wbrew powierzchownej ocenie, należy do osób niesamowicie opanowanych i spokojnych. Czasem tylko przed ludźmi gra kogoś, kto byłby w stanie zmienić kierunek świata albo wszcząć trzecią wojnę. W czasie, kiedy nie udaje tępego młota, do którego można mówić i mówić, a i tak nie zrozumie, jest osobą naprawdę inteligentną i rozumną. Mimo wszystko, mimo posiadania dwudziestu siedmiu lat na karku, priorytetem w jego życiu jest robienie z siebie głupka i to w taki sposób, by się tego potem nie wstydzić.
   Boram, jak widać, należy do osób bez wątpienia ekscentrycznych i może trochę zbyt wyzywających. Zmienia się to jednak wraz z przekroczeniem przez niego progu własnego domu. Wówczas czarna kredka idzie w odstawkę, przydługie włosy - normalnie zwichrzone i zaczesane do góry - wracają na swoje miejsce, a ulubiona kurtka z ćwiekami lub długi czarny płaszcz goszczą się na specjalnych wieszakach. Duże brązowe oczy patrzą z uwielbieniem do wnętrza kubka z czerwoną herbatą albo śledzą z uwagą przelatujące za oknem ptaki. Zaczytany w gazecie, w końcu wygląda jak dwudziestosiedmioletni mężczyzna - odpowiedzialny i pełen dostojeństwa, którego interesuje świat, ludzie i ich dobro. Szkoda tylko, że wewnątrz nadal jest osobą z tą samą mentalnością i głupim charakterem.
     Przebywając z nim na co dzień, można stwierdzić, że musiał mieć jakieś problemy w domu, skoro wyrósł z niego taki popapraniec. Nic z tych rzeczy. Urodził się w normalnej rodzinie, w której nigdy nie było miejsca na żadną patologię. Matka Leandera, z pochodzenia pół Amerykanka, pół Azjatka, pracowała w jednym z domów towarowych, a ojciec był ochroniarzem w firmie jakiejś grubej ryby, której imienia nigdy nie pamiętał. Boram skończył studia, a potem poszedł na swoje. I właśnie wtedy zdziczał. Dlaczego? Cholera wie. Może w wieku dwudziestu lat dopadł go kryzys wieku średniego?
     Do jego zainteresowań należy przede wszystkim projektowanie ubrań, a dokładniej tak zwanych okryć wierzchnich, a więc wszelkiego rodzaju kurtek, płaszczy, katan, marynarek czy zwykłych bluz. To one sprawiły, że stać go było na wykupienie piętra w wieżowcu, wynajęcie mieszkania oraz na nowy samochód. Dały mu również niewielką sławę, której nigdy nie pożądał, ale z której bardzo się cieszy. W końcu może grać dla większej publiczności, racja? Ciężko jednak powiedzieć, że fascynuje go sama moda. Jego praca dotyczy przede wszystkim samego rękodzieła, a nie ustalania jakichś trendów. Ma zręczne palce, które są w stanie zrobić ze szmaty wyśmienitą kreację, a także olbrzymią wyobraźnię i pomysł, co pozwala mu na nazywanie siebie "projektantem mody". Bez urazy dla wszystkich gejów-projektantów, ale chyba dlatego, że Leandera nie obchodzą wybiegi, nadal pozostaje heteroseksualistą.
     Jeżeli chodzi o samą firmę, którą założył, nie jest ona ani znaną na cały świat, ani dobrze funkcjonującą. Wie o niej jedynie całkiem liczne jak na taki młody biznes, ale nadal niewielkie grono zainteresowanych osób, które chętnie kupuje ubrania przez Internet, dostarczając tym samym Boramowi całkiem niezłych środków do życia. Niemniej jednak firma nie ma nawet swojej oficjalnej nazwy, przez co ciężko jest ją chociażby gdzieś zareklamować. Boram nie potrafi zarządzać swoim biznesem. Potrzebuje do pomocy wielu ludzi, ale póki co nikt nie ma ochoty z nim współpracować. Marzenia Leandera sięgają obecnie zbyt daleko, by mógł je spełnić w pojedynkę. Chciałby wypuścić na rynek linię ubrań, ale nie ma takich możliwości. Póki co. Za jakiś czas może się okazać, że jego niewielka sława ewoluowała na następny poziom, stając się taką, od której aż boli głowa.
  • Często zmienia kolor włosów. Zazwyczaj przebiera w trzech: czarnym, brązowym i blondzie. Co dziwne, wszystkie mu pasują, dlatego nigdy nie obawia się, że coś mu się nie spodoba.
  • Stosunkowo niedawno rozpoczął działalność w wieżowcu, dlatego na jego piętrze można znaleźć jeszcze wiele nierozpakowanych pudeł. Właściwie nie tylko na jego piętrze, ale i na każdym niższym, bowiem mężczyzna często zostawia je tam ze słowami "wrócę po niej później".
  • Choć pracuje w wieżowcu niespełna miesiąc, już wyrobił sobie wśród innych opinię świra, którego trzeba omijać z daleka. Boram nie ma tu przyjaciół, ale wcale mu to nie przeszkadza - cieszy go sam fakt, że ludzie o nim mówią.
  • Nigdy nie wychodzi z domu bez makijażu, ponieważ uważa, że to by było nienaturalne.
  • Chciałby mieć świnkę morską, ale z drugiej strony obawia się, że może mu ona zniszczyć projekty albo coś pogryźć, np. kanapę, do której Leander jest bardzo przywiązany, dlatego wstrzymuje się z jej kupnem. Ma natomiast żółwia, do którego często mówi.
  • Ma wielką słabość do ciemnowłosych kobiet. Mimo wszystko każda przedstawicielka płci pięknej może stać się "jego muzą". Póki co żyje w samotności i tak jest mu dobrze.

POSTY
POWIĄZANIA

     To by było na tyle. Witam wszystkich bardzo serdecznie. Mam nadzieję, że Boram nikogo nie przestraszył i ktoś będzie chciał poprowadzić ze mną wątek. Uwaga, nie mam problemu z zaczynaniem, ale muszę mieć jakiś pomysł. Kiedy nie mam pomysłów, wtedy nic niestety nie zrobię. Często je miewam, coś mnie tyka od razu po przeczytaniu czyjejś karty, a czasem mam w głowie pustkę, dlatego proszę na mnie stuprocentowo nie polegać. Wy też się wysilcie i rozpocznijcie jakiś wątek, a będę naprawdę wdzięczny.


     Leander potrzebuje 20 osób do pracy, 16 pracujących na stałe i 4 na doczepkę. 1 sekretarka, 1 asystentka właściciela, 2 projektantów/ki, a co za tym idzie 2 asystentów/ki, 5 modelek oraz ewentualnie 5 innych osób, które są ważne, a nie zostały wymienione. Dodatkowo można być praktykantem/ką w liczbie osób 4. Jeśli ktoś jest chętny, to zapraszam.

22 komentarze:

  1. [ On jest boski po prostu :D Taki świr a do tego cos ma że człowiek się uśmiecha :D
    Chcę wątek. Może przygotuje coś dla Sam na załóżmy urodziny jej czasopisma? A teraz ona przyjdzie na pierwsza przymiarkę;D ?]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Powiedz, że Boram będzie mógł zabrać się za projektowanie garderoby Flore. Sądząc po kurtce z ćwiekami nie mam zastrzeżeń co do jego stylu i może na tym oprzemy nasz wątek? Tak ładnie poprosiła go o wykombinowanie jakiejś ładnego okrycia, oryginalnego, aby móc się w kolejnym aspekcie wyróżniać :3.]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ No tak, niestety tak:) bo przy jego ćwiekach to chyba średnio to jednak pasuje prawda?:) ]

    OdpowiedzUsuń
  4. Leander nie był jedyną osobą, która tego ponoć przecudnego dnia zdążyła mocno zirytować poniektórych pracowników wieżowca. Jakby śpiewanie i podstawianie zostało zabronione, powszechnie tępione oraz niekiedy karane wyjątkowo bolesną śmiercią. Chętnie znalazłaby panaceum na poszczególnych ważniaków, gdyż pokłady animuszu w niej zawarte wręcz nie pozwalały usiedzieć w miejscu.
    Nie zrobiła tego.
    W sposób jak najbardziej trywialny nawiała do swojego gniazdka, siedząc tam i nie wychylając się. Cisza. Spokój. Niechciane towarzystwo, które zaczęło działać niczym wyjątkowo głośna mucha. Aż zapragnęła ów stateczność zabić czymś nieoczekiwanym. Lecz poczeka. Jeszcze sekundkę. Minutkę. A nuż ktoś pomoże Florence wyładować nadmiar energii. Z drugiej strony to były tylko jej myśli, prawdziwego towarzystwa się nie spodziewała. Czy ktoś powinien się dziwić, że w momencie, gdy Boram wparował do pomieszczenia, zwaliła niemal wszystko ze swego biurka?
    - Symetrycznie, ale... Z tym czymś, co zachwyciłoby nawet najbardziej wybredny umysł. Coś odstającego od tych zwyczajnych skór, których w szafie mam z dziesięć.
    Popatrz no. Zwykła narzekać nawet na takie szczegóły. W końcu sama kupiła sobie te wszystkie skórzane kurtki, wychwalając je ponad niebiosa. Czyżby we Flore rozkwitnął niebezpieczny przypadek zakupoholizmu chwilowego? Trzeba wezwać lekarza. Tu i teraz, bez zwłoki.
    A tak na serio? Z tego co wiadomo ogółowi, każdy ma prawo sobie troszeczkę poszaleć, zaopatrzając garderobę w coś odmiennego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Samara bardzo lubiła swój styl, był typowo kobiecy, ale jednak nie nudny, dopasowywała do tego często oryginalne, może trochę mniej kobiece elementy. Całość jednak zawsze była subtelna i całkiem smaczna dla oka. Lubiła zresztą to jak wyglądała.
    Na arenę projektantów jakiś czas temu wkroczył całkiem młody projektant. Miał bardzo dziwny styl i zwykle robił tylko nakrycia wierzchnie. Cóż każdy miał jakiegoś bzika prawda? A Sam akurat potrzebowała nowej marynarki, więc pewnego popołudnia zadzwoniła właśnie do niego. W tym wszystkim był tez pewien haczyk o którym on nie wiedział. Jeżeli się spisze bardzo możliwe, że jakiś jego projekt pojawi się w piśmie, co mogło mu przynieść sławę.
    Umówieni byli na 15:30 na pierwszą przymiarkę, wymiary podała mu jej sekretarka, więc nigdy się nie widzieli.
    Równo o umówionej godzinie zjechała kilka pięter niżej i zapukała do drzwi. Weszła do środka gdy jej otworzył.
    - Dzień dobry. Samara Carter.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Witam. To może zróbmy tak: Ja podam okoliczności spotkania i powiązanie, a Ty zaczniesz? Czy może na odwrót? ]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Proszę pana, Boram jest świetny. Jaaj, nie mówię tego tylko dlatego, że kocham facetów, którzy używają kredki ;D. Wątek z miłą chęcią pociągnę, gorzej z zaczynaniem. Jakieś pomysły? Bo mi tylko wpadło do głowy to, że Sky mogłaby sobie spokojnie iść przez hol (albo przemierzać chodnik przed wieżowcem) i w pewnym momencie dziwnym trafem wyrosłoby przed nią pudło. Ale to nie jest zbyt ciekawe, więc liczę na Ciebie :]

    OdpowiedzUsuń
  8. [ jeju. chęci u mnie na wątek są ogromne ale gorzej z pomysłem. może Boram wpadłby na niego w windzie i zachwyciłby się jego stylem a`la Elvis czy John Lennon? Nie wiem..]

    OdpowiedzUsuń
  9. Miała zamiar już iść, bardzo wzburzona swoją drogą, miała zamiar powiesić psy na jego osobie i wydać bardzo nieciekawą opinię na jego temat, gdy otworzył jej drzwi. W duchu powiedziała do siebie: w końcu.
    A potem chłopak patrzył tak intensywnie w jej oczy. Było to na pograniczu tego co jest grzeczne i co wypada. Aż się zdziwiła naprawdę.
    - Są brązowe, na 100%. - rzuciła.
    Podeszła do manekina na którym był płaszcz. Może i pasował do jej stylu, ale kurcze, był trochę przesadzony. Tu koronka tam guziczki świecące. I co ona biedna miałaby założyć do marynarki tej długości? Tego jeszcze nie potrafiła wymyśli.
    - Zawsze w twoich projektach jest tyle wszystkie? - zapytała patrząc na niego uważnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. A jednak na tym świecie istniało kilka wyjątkowych móżdżków. Do tej pory podejrzewała, iż wszyscy w niewyjaśnionych okolicznościach zidiocieli, zaś o tym świadczyło po prostu zachowanie. Oraz pomysły. I w ogóle całokształt. Jeśli Flore coś mówiła, wszyscy mieli święty obowiązek się z nią zgadzać. Panna Blackmoore prawdę Ci powie – z każdym problemem lecieć do jej biura. Oczywiście, powinna założyć kącik porad, wypromować się dodatkowo w radiu, telewizji. Rozkręcenie biznesu to jeden z najważniejszych podpunktów egzystencji.
    - Wstawaj! Oczywiście, że jesteś geniuszem i nikt inny Cię nie pobije w kwestii projektowania mojej garderoby, tymczasem… Musimy to oblać. Twój sukces. Twe pomysły – wyszczerzyła się jak wariat, ucieszyła niczym bachor etc. Radości nigdy zbyt wiele, czyż nie? Szczególnie tej wyrażanej w niekonwencjonalny sposób.
    - Zgodzisz się na mały wypad, prawda? Przepraszam, tak czy siak zostaniesz zaciągnięty, aczkolwiek chciałabym wiedzieć. Jeśli miałabym Cię ciągnąć po kilku piętrach, muszę się przygotować.
    Nic nowego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kate właśnie skończyła się szykować. Spojrzała na złoty zegarek, spoczywający na jej nadgarstku i stwierdziła że ma jeszcze w sumie trochę czasu, więc spokojnie zdąży pojeździć po mieście i pozałatwiać kilka spraw. Pogłaskała Shery i opuściła swój apartament. Po wyjściu na zewnątrz, dostrzegła mężczyznę, bardzo.. wystrojonego i otoczonego jakimiś porozrzucanymi kartonami. Zatrzymała się odruchowo, by objąć wzrokiem cały ten bajzel, po czym zeszła po schodkach i przeszła do swojego samochodu, wyjmując z torebki kluczyki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Skylar istotnie zjawiła się w korytarzu prowadzącym do jej wydawnictwa i księgarni by skontrolować narastający tłum. "Co tu się dzieje? - spytała samą siebie, łokciami torując sobie drogę. - Powariowali, czy znowu winda się zepsuła?" Kiedy jednak przebiła się przez masę ludzi i dotarła do drzwi zamarła zaskoczona. Nie wiedziała: zacząć się śmiać z głupoty istoty siedzącej wewnątrz, czy też na nią nawrzeszczeć? Mężczyzna zdecydowanie zachowywał się jak dziecko, wyjątkowo niedobre, skoro tak traktuje staruszki. Albo jak zbuntowany artysta, na co wskazywał jego makijaż. Tak, zdziecinniały i zbuntowany artysta, będący w dodatku wariatem, który wciągnął ją i zamknął ze sobą w niewielkiej klitce, zwanej windą.
    - Strasz mnie jeszcze bardziej, to na pewno dożyjesz późnej starości - warknęła niezbyt uprzejmie, poprawiając sukienkę. Wyglądała niepozornie, ale jakby spróbował jej coś zrobić, to mógłby tego pożałować. Poza tym, to nie był jej najlepszy dzień i mogła ten fakt przelewać na kontakty z innymi ludźmi.
    - Ty oszalałeś, prawda? Za kilka minut mam spotkanie! - wyjęczała. - A ty zamierzasz sobie tu tak spokojnie siedzieć i mnie więzić? Słowo daję, jak się spóźnię, to cię ukatrupię. W ogóle, kim ty jesteś, żeby sobie na to pozwalać?

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie przejmowała się tym, że chłopak tak się przygląda. Miała dziwne rysy, niby dosyć poważne, takie trochę zle, jak ona to nazywała, a jednak razem wydawała się nie najbrzydsza. Przynajmniej własnym zdaniem, nie było tak tragicznie. Może nie był to zły projekt, ale nie był dobry na tyle, że Sam chciała byto coś nosić. Wolałaby coś bardziej minimalistycznego, co nie miałoby aż tyle w sobie. Miała nadzieję, że jakoś się dogadają. A jak nie projektantów było od groma.
    Obserwowała jego poczynania i musiała to przyznać była pod wrażeniem. Może gusta mieli trochę inne i niezbyt kompatybilne, ale nie można mu było odmówić kreatywności, a to Samara ceniła, nawet jeżeli jej osobisty gust mówił, że sama nie chciała by tego założyć. Pisząc o modzie nauczyła się, że czasami się odstawia własne gusta, żeby zobaczyć coś więcej, czyjeś zdolności, pomysłowość i właśnie to doceniać. A to czy sama chce to założyć czy nie to już oddzielna sprawa.
    - To jest o niebo lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  14. [Może Susan zwróci się z prośbą o zaprojektowanie sukienki na jakąś uroczystość właśnie do niego?]

    OdpowiedzUsuń
  15. [on jest... przerażający :D] Kate, będąc już przy aucie odchyliła się lekko i spojrzała na mężczyznę. Był na tyle dziwny i przerażający, że powinna od razu wsiąść i odjechać. Jednak ona spuściła wzrok na porozrzucane kartony.
    -Hej, pomóc Ci? -powiedziała nieco głośniej, tak żeby usłyszał. W jej głosie dało się wyczuć barbadoski akcent. Zwykle nie rzucała się do pomocy mężczyznom, ale ten swoim zachowaniem przypominał wyrośniętą, nieporadną kobietę. Więc, może czemu nie...

    OdpowiedzUsuń
  16. [Hm...Hm...hm... A może Susan jest w trakcie pisania książki o Leander`erze (mam nadzieję, że dobrze odmieniłam xd) i w zamian chciałaby aby on zaprojektował tą sukienkę? ]

    OdpowiedzUsuń
  17. [Przychodzi mi do głowy tylko, to aby Michelle zwróciła się do Boram'a, aby uszył jej sukienkę na jakiś wielki bankiet?]

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie przyszła po fotel to na pewno. Przyszła po marynarkę, ale ich style chyba za bardzo się różniły, żeby mogli się dogadać.
    Nie znaczyło to jednak że Sam rezygnowała ze współpracy z nim. Chłopak wydał jej się odkryciem i chciała sesję z jego projektami. To, że sama nie chciała tego założyć, nie znaczyło, że jej się to w jakiś sposób nie podoba. Nie pasowało do niej, a to już była zupełnie inna sprawa.
    Spojrzała na niego uważnie i teraz ona zaczęła mu się przyglądać. Na swój sposób przystojny też był i wyglądał na kreatywnego tworzyciela.
    - Dobra, mój gust do tego nie pasuje. Ale mam inną biznesową sprawę. - przechodziła od razu do konkretów. - Przygotujesz kilka projektów do New Look'a? - zagadnęła go i oczekiwała szybkiej odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Czy masz może ochotę na wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  20. [Pomysł na wątek z Leą? :)]

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga