niedziela, 15 lipca 2012

Got to remember who you really are...


Dean Callahan
Pełna data urodzenia: ?.?.1984r.
Miejsce urodzenia: Londyn 
Miejsce zamieszkania: Apartament niedaleko wieżowca.
Imiona rodziców: Nieznane
Rodzeństwo: Nie wiadomo
Orientacja: Biseksualny
Stan cywilny: Kawaler
Zawód: Detektyw, płatny morderca.
 ♫
Zacznijmy może od tego jak wygląda.
Wysoki, mierzący183 cm wzrostu, chłopak o lekko opalonej cerze i piwno-brązowych tęczówkach. Umięśniony i wysportowany. Na brzuchy ma dobrze wyrobiony kaloryfer, którego nie jeden chłopak może mu pozazdrościć. Jego waga jest odpowiednia do jego wzrostu. Na całym ciele ma ślady po bójkach, a na lewej ręce ma podłużną bliznę,która jest wspomnieniem jego przygody na drzewie. Ponadto na prawym ramieniu ma tatuaż w kształcie chińskiego smoka.
Przejdźmy teraz do charakteru, który niekiedy jest tak skomplikowany, że ona sam nie wie kim tak naprawdę jest. 
Dupek, kłamca, perfidny oszust, ignorant, pozbawiony uczuć sukinsyn. Tak to wszystko prawda. Jednak Dean ma też jakieś dobre uczucia. W końcu żaden człowiek nie jest ich pozbawiony. Swoją pracę wykonuje bardzo profesjonalnie. Stara się aby w pracy panowała miła atmosfera. Nigdy ale, to nigdy nie okaże, że mu na kimś zależy. Będzie odpychał Cię od siebie jak tylko się da. Jednak kiedy przyjdzie co do czego, to możesz liczyć na jego pomoc. Nie jest aż tak bardzo zniszczony. Jest cholernie czarujący. Potrafi przez kilka minut rozmowy, zaciągnąć osobę do łóżka, a potem udawać, że jej nie zna. Nigdy nie każ mu czegoś robić, bo i tak tego nie zrobi, więc nawet szkoda czasu na proszenie. Chyba jak każdy człowiek ma swoje słabe punkty... Jeśli dotkniesz jego włosy, uderzy Cię. Jeśli skrzywdzisz Nadię, Twoje zdrowie psychiczne i fizyczne ulegnie znacznemu pogorszeniu jeśli zaś dotkniesz jego syna, to... To nie chcesz wiedzieć co Cię czeka. Jego kolejnym słabym punktem jest pies, Misiu. Jednak wie o nim bardzo mało osób. A tknij go tylko, to... Lepiej go nie tykaj. Dla bliskich i przyjaciół jest zdolny do wszystkiego. Jeśli raz z nim zadrzesz, to bądź pewien, że będzie robił Ci pod górkę dopóty, dopóki go nie przeprosisz. Jeśli chodzi o to czy jest w stanie kogoś zabić, to... Tak jest w stanie, to uczynić. Takich pieniędzy nigdy nie dorobiłby się pracując w tym biurze. 
A teraz co? A tak... Bardzo ciekawa historia pana Callahana.
Na świat przyszedł cholera wie kiedy i choler wie gdzie. Wiadomo tylko tyle, że w roku 1984 i w Londynie. To już coś. Imię dostał po świętej pamięci mężu jednej z opiekunek domu dziecka, natomiast nazwisko było przypadkową układaną kilku liter. Rodziców nigdy nie poznał i nawet cieszył się z tego. Sądził, że gdyby ich spotkał, to zabiłby ich na miejscu za to, że zgotowali mu takie życie. Czasem tego żałuje jednak z drugiej strony cieszy się, że przynajmniej nie jest maminsynkiem, który liże dupy, kiedy tylko nadarzy się okazja. Dzieciństwo miał normalne. O ile mieszkanie z siedmioma chłopakami w małym pokoju w Domu Dziecka można nazwać normalnym. Kłopoty zaczęły pojawiać się w szkole średniej kiedy, to nowi kumple Deana wprowadzili go w świat alkoholu, fajek, prochów i dziewczyn. Wtedy jego charakter i zachowanie uległy strasznej zmianie. Z miłego dzieciaka stał się wrednym i egoistycznym nastolatkiem. W ostatniej klasie szkoły średniej po raz pierwszy zabił człowieka. Przez jakiś czas tego żałował jednak potem zabił kolejnego i kolejnego. I tak się rozkręciło. Pewnego razu poznał Nadię. Swoim zachowaniem zbudzała w nim nic innego jak tylko i wyłącznie rozbawienie. Naprawdę nie mógł pojąć tego jak się zachowuje. No ale po jakimś czasie udało mu się zaciągnąć ją do łóżka. Nie spodziewał się tylko jednego... Nadia zaszła w ciążę, a on się w niej zakochał. Próbował skończyć ze swoim starym życiem jednak w końcu przeszłość tak szybko nie może opuścić człowieka. Kiedy Lucas przyszedł na świat Dean dostał list. List, w którym było napisane, że jeśli ich nie zostawi oboje zginą. Tego nie chciał dlatego niewiele myśląc spakował walizki i wyjechał do Vancouver. Tam dostał się na studia, zdobył pracę, a po jakimś czasie założył własne biuro. Nie mógł powstrzymać żądzy zabijania. Dlatego też został płatnym mordercą i jako detektyw szuka sam siebie. Jeden z plusów bycia detektywem. 
Teraz coś ciekawego i całkiem niepotrzebnego: 
-Na trzecim piętrze znajduje się jego biuro detektywistyczne o nazwie: Skywarker. 
-Ma lęk wysokości i uwielbia nieparzyste liczby. 
-Ma cholery uraz do blondynek. Uważa je za tępe, puste plastiki, które prócz tapety nic nie mają. Jednak od czasu, do czasu zdarza się wyjątek od normy. 
-Pije, pali, od czasu, do czasu ćpa.
-Zabija ludzi
-Ma psa imieniem: <Misiu>
[Witam, witam. Na zdjęciach Sean Faris. Dean miał być na oddzielnym koncie ale zgubiłam hasło i dlatego jest na tym. Zasady takie same jak u Susan. Z tym, że tutaj upominać się od razu, a jeśli nie odpiszę, to znaczy, że wątek mnie znudził. Zapraszam do wątków autorka nie gryzie, a Dean no cóż... Różnie bywa. A tak... Proszę zważyć na to, że Dean jest profesjonalistą i o jego drugim zawodzie wie bardzo mało osób. Co do powiązań, to jestem na nie również otwarta. No, to by było na tyle ;] 

22 komentarze:

  1. [ Hmmm to moze wymyślisz mi jakieś powiązanie dla wątku z Charlesem lub Samarą? ]

    OdpowiedzUsuń
  2. To był chyba jedyny dzień, kiedy to Nadia mogła spokojnie popracować, nie wysłuchując tego " mamo nuuuuuudzi mi się". Swoją drogą śmieszyło ją to, bo sama tak mawiała w młodości.
    Jednak teraz, zajęta robieniem zdjęć, mało uwagi zwracała na Lucasa, który to grał w piłkę z jednym z jej pracowników. Dopiero kiedy zarządziła dwudziestominutową przerwę, odłożyła aparat, podchodząc do laptopa, gdzie przejrzała kilka zdjęć. Jednak po chwili rozejrzała się na boki, szukając wzrokiem Lucasa. Zauważyła go, bawiącego się z jakimś szczeniakiem.
    -No proszę, tak to narzekasz na Kapsla od Susan, a tutaj się bawisz z tym maluchem- powiedziała, podchodząc w stronę chłopca, który głaskał psiaka za uchem, uśmiechając się przy tym.
    -Patrz mamo, fajny, nie ?- zapytał, na co Nadia uśmiechnęła się delikatnie. Sama przykucnęła przy psiaku, spoglądając na niego. Słysząc czyjeś kroki, uniosła głowę, spoglądając na... Widząc Jego, zamrugała kilkakrotnie powiekami, jakby nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Uciekł. Uciekł ponad dziesięć lat temu.
    Momentalnie podniosła się, chwytając Lucasa i odciągając go od psa. Chłopiec spojrzał na nią zdziwiony, nie wiedząc co się dzieje.
    -Luke, idź do Chris- powiedziała po chwili, nie spuszczając wzroku z Deana. Lucas dopiero po chwili spojrzał w jego stronę, lustrując przez chwilę wzrokiem.
    -Mamo kto to ?- zapytał.
    -Porozmawiamy w domu. Idź- powiedziała, odprowadzając młodego wzrokiem. Lucas do głupich nie należał, a Nadię znał na wylot, i wiedział gdy coś jest nie tak. Mimo to bez gadania odszedł, zostawiając ją sam na sam z Deanem.
    -Co Ty tu robisz ?- zapytała po chwili, chowając ręce w kieszenie spodni.

    OdpowiedzUsuń
  3. [ To zacznę od Charlesa bo mam chyba lepszy pomysł :D ]
    Ta sprawa nurtowała go już od dłuższego czasu. Wiedział, że Samara nie może się o tym dowiedzieć, bo złamało by to jej serce. Chciał znaleźć jej biologicznych rodziców i dowiedzieć się różnych rzeczy o Samarze, aby kiedyś w razie czegoś mógł udzielić chociażby wywiadu o przebytych w jej rodzinie poważnych chorobach. Chciał zresztą, czuł że musi naprawić błąd ojca i w jakiś sposób wynagrodzić tym ludziom to, ze zabrano im córkę i tak ich okłamano.
    Sam nie mial czasu na poszukiwania, umówił się więc z detektywem. W końcu przyszła odpowiednia pora i zjechał kilka pięter niżej. Wszedł do gabinetu ówcześnie pukając.
    - Dzień dobry. - powiedział i usiadł na krześle na przeciw jego biurka. - Zanim jednak przejdę do swojej sprawy, chciałbym zapytać jak wygląda u pana sprawa tajności informacji. Zależało by mi raczej na oficjalnej umowie w tej sprawie.

    OdpowiedzUsuń
  4. [ To teraz Sam :D wybacz, ale nie chciało mi się zmienić tego nicku ;/ :) ]
    Sam biegała prawie codziennie i w sumie lubiła to. Odpuszczała chyba tylko, gdy padało. Zimą tez biegała, ale wtedy zdecydowanie wolniej, żeby nie wywalić się i połamać na śliskim lodzie. To nie było by dobre dla niej, ani dla nikogo, a w sumie jej brata, który musiałby się nią zająć.
    Dziś było jednak gorąco już od rana, więc ubrała krótkie spodenki i cienki podkoszulek, aby nie zgrzać się aż tak bardzo, chociaż przy tej temperaturze nie było to chyba możliwe.
    Biegała już chwilę w parku, miała wyminąć kolejną osobę gdy zauważyła, że to jej sąsiad.
    - Cześć. - rzuciła wesoło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pokręciła głową, jakby nie wierzyła w to, co się właśnie dzieje. Psie szczęście, nie ma co. Cała ta sytuacja była wręcz komiczna. Stała przed nim, widziała go na oczy pierwszy raz od dziesięciu lat, i jedyne co czuła, to nienawiść do jego osoby. Już nie chodziło o to, że zostawił ją samą, ona sobie jakoś poradziła, jednak najbardziej żal jej było Lucasa, który to nie wiedział o Deanie nic. I pewnie zdążył się połapać, kim on jest, w końcu nie raz widział zdjęcie, które Nadia, niestety, nadal posiadała.
    -przerwę-prychnęła ironicznie, odgarniając kosmyki włosów, które leciały jej do oczu.
    -Przerwy to Ty sobie robiłeś zawsze w najmniej odpowiednich momentach- powiedziała. Niech to szlag, że też musiała spotkać go akurat wtedy, kiedy zaczynała wszystko od nowa. I jeszcze pracują w tym samym wieżowcu.
    Nie chcąc stać już z nim, tak sam na sam, odwróciła się na pięcie, ruszając przed siebie.

    OdpowiedzUsuń
  6. - Czyli podpisanie kontraktu nie sprawia panu trudności. - powiedział pewnym siebie głosem i podsunął mu przygotowaną umowę. Były tam punkty mówiące o fakcie gdy złamie postanowienia czyli zdradzi odkryte sekrety komukolwiek. Były to głównie kary pieniężne. Na umowie była też suma, która chłopak zapłaci mu za informacje, które mógł mu dostarczyć i była to raczej suma warta zachodu.

    OdpowiedzUsuń
  7. [hmm, może będą się znać za czasów liceum? może wtedy poznali się, kiedy obydwoje zażywali narkotyki, czy coś w tym stylu... teraz by się spotkali zapewne w wieżowcu, nic innego jakoś mi nie przychodzi do głowy...]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Może pomysł na wątek z Leą? :)]

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Witam serdecznie autora! W mojej głowie pojawił się pomysł. Może jego syn przyjechał na wakacje do dziadków, tutaj do Vancouver, a moja Ariana będzie pomagała staremu małżeństwu kiedy Ci nie będą mieli siły się nim opiekować? Chłopiec będzie uwielbiał swoją może nie nianie, ale starszą koleżankę. Nasze postacie będą się znać już z samego budynku. Moja Ariana zawsze będzie mu mówiła dzień dobry, czasem nawet zajmie rozmową. Sam nasz wątek zacznie się jednak od tego, że moja postać będzie wraz z Lucasem na spacerze, albo będą przechodzić obok miejsca gdzie będzie Twój bohater... Ktoś zacznie strzelać do Arii i Lucasa. I tutaj moja postać bohatersko zasłoni chłopca własnym ciałem i w ten oto sposób dostanie postrzał i tamci odjadą? I jakoś dalej się to pociągnie? Haha, boże. Ale dowaliłam. o_O ]

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Misiu jest bardzo ekstra :D mam propozycję, z której oczywiście nie musisz korzystać :) może powiązanie być takie:
    Dean dostanie zlecenie na zaciukanie Kate, ale zanim to zrobi, zdążą się bardzo polubić i nie będzie w stanie jej zabić? ]

    OdpowiedzUsuń
  11. [ Pomysł mi się podoba. Może dojdzie do tego to, że okaże się, że moja Ariana jest celem zabójców, jakby konkurentów w fachu dla Deana? To z jakiego powodu chcieliby ją zabić to już bym później wymyśliła. ]

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdyby na prawdę mu na niej i Lucasie zależało, zapewne nigdy by ich nie zostawił. Nie odszedł ot tak, bez słowa wyjaśnienia. Nie zraniłby jej tak, jak tamtego dnia i nie pozwolił, by przez tyle lat cierpiała. I gdy tylko patrzyła na Lucasa, widziała te oczy, które kiedy tyle dla niej znaczyły. I gdy spotkali się tutaj, a Nadia zobaczyła ponownie Dean'a, wszystkie te uczucia, które lata temu zdążyła zakamuflować w swoim sercu, odżyły.
    Westchnęła na jego słowa, odruchowo się zatrzymując. Kiedy jego ręka pogładziła jej policzek, przymknęła oczy, rozkoszując się jego dotykiem, który zapomniany, nagle stał się tak znajomy.
    -Po co, Dean ? Po co mam Ci dawać ten jeden dzień ? To jedno spotkanie ?- zapytała cicho, uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Chciała nie tylko uciec wzrokiem, ale i całą sobą, zniknąć, ukryć się gdzieś i po prostu zapomnieć. Zapomnieć, żyć tym co jest teraz, a nie przeszłością.
    Wreszcie, po chwili zmusiła się żeby podnieść głowę. Spojrzała na Deana, lustrując uważnie jego twarz. Dla niej nie zmienił się ani trochę. Nadal przypominał tego samego chłopaka, którego kiedyś poznał. Zimnego i nieczułego drania, który potrafił być czuły i kochany, gdy zostawali sami.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jako jedna z niewielu osób wiedziała, czym się zajmował. I od zawsze też była narażona na coś, że to ona i Lucas mogą być celem, aby w jakiś sposób odegrać się na Deanie. I bała się, cholernie się bała, że któregoś dnia mogło im się coś stać. Ale gdyby miała wybór - odejść, i ponownie cierpieć z utratą ukochanego, a zostać i być narażoną na śmierć, zapewne wybrałaby tą drugą rzecz. Może to i było lekkomyślne, ale oddałaby wszystko, żeby być z nim szczęśliwa.
    Kiedy pocałował ją delikatnie w policzek, odruchowo przysunęła się do niego, zaciskając palce na jego koszuli.
    -Jutro. Po pracy, może być ?- zapytała po chwili.

    OdpowiedzUsuń
  14. Praca modelki zdecydowanie należała do tych zawodów, które były ciężkie i męczące. Mimo, że Michelle uwielbiała to co robi, to czasami miała po prostu dość. Ciągłe podróże, wywiady, przyjęcia. Wydaje się, że ma życie jak w Madrycie, ale tak naprawdę czasami wolałaby zamienić się ze zwykłą sprzedawczynią w hipermarkecie niż chodzić na te imprezy.
    Nadchodził weekend, a co za tym idzie, kolejne przyjęcie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby projektantka Michelle, która miała uszyć jej sukienkę rozchorowała się i powiedziała, że nie zrobi tego. Michelle była strasznie wściekła i nie wiedziała co zrobić. Wybiegła zdenerwowana ze swojej agencji, wpadając na pewnego mężczyznę. Zaklęła pod nosem, unosząc głowę.
    - Dean?! prawie krzyknęła ze zdziwienia. - Cholera, przepraszam... Co ty tutaj robisz?

    OdpowiedzUsuń
  15. [Widzisz może jak powiązać nasze postaci, żeby wyszedł jakiś wątek? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  16. [Chętnie coś zacznę, ale masz pomysł na wątek lub powiązanie? Mogli razem kiedyś pracować, bo ich zawody da się połączyć.;>]

    OdpowiedzUsuń
  17. Pokiwała delikatnie głową na jego słowa, jednak nic nie powiedziała. Bo nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć. Mimo to musiała się jeszcze zastanowić nad tym, czy się z nim spotka. Choć w głębi duszy wiedziała że i tak przyjdzie. Jemu nie potrafiła nigdy odmawiać. Cholerna, głupia miłość.
    Kiedy odszedł, odprowadziła go wzrokiem, a potem sama wróciła do swojego studia, po którym kręciła się, nie wiedząc co ma ze sobą dokładnie zrobić.
    I w końcu, kiedy przyszła godzina ich spotkania, szła bardzo powolnym krokiem, zastanawiając się, czy aby na pewno dobrze robi. W końcu jednak dotarła nieco spóźniona pod kino. Spojrzała na Deana, który siedział na ławce.
    -Cześć- powiedziała, przystając koło niego.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Em, w sumie to nie za bardzo wiem jak zacząć :D mogłabyś? :D ten ostatni razzzzz? :>> :D]

    OdpowiedzUsuń
  19. [Skoro moja Andro pracuje u Deana w jego biurze to wypada jakiś wątek zacząć, prawda? :D]

    OdpowiedzUsuń
  20. Skołowali go na adwokata w sprawie morderstwa, czyli sprawy, które bardzo lubił. Przygotował sobie wszystko na kartkach, dowody, ślady, potrzebne informacje... Przygotował się idealnie. W końcu, sowicie mu zapłacili, a nie chciał, aby niewinny człowiek trafił za kratki. Wszystkie materiały, które zebrał, wskazywały na to, że osoba, którą bronił, po prostu znalazła się w złym miejscu o złym czasie.
    Ubrany w długą, czarną togę oraz zielony kołnierz, szedł w stronę sali rozpraw. Musiał jeszcze trochę poczekać, bo przybył przed czasem. W czasie oczekiwania zaczął przeglądać dokumenty, które były w teczce, którą trzymał.

    OdpowiedzUsuń
  21. [Witam. Jest chęć na wątek z Lexi?]

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga