sobota, 11 sierpnia 2012

Who says I can't be free?

Jonathan Black
10.07.1983r, Ottawa, Kanada
prywatny detektyw w biurze u Skywarker

"Who says I can't be free?
From all of the things that I used to be
Re-write my history
Who says I can't be free?"

Idziesz ulicą, nikt nie zwraca Twojej uwagi. Mijasz kolejnych ludzi, wszyscy zlewają się w jedno, żadna osoba nie przyciąga wzroku. Ale nagle zza zakrętu wyjawia się On. Niby niepozorny mężczyzna, mierzący około metra dziewięćdziesięciu. Jednak to nie jego wzrost sprawia, że nie jesteś w stanie go przeoczyć; a więc o co chodzi? O jego hipnotyzujące zielone oczy? A może o dołeczki pojawiające się w policzkach, gdy rozciąga kształtne usta w nikłym, acz prowokującym uśmieszku? Albo o to spojrzenie, które posyła Ci spod ciemnych rzęs, gdy Cię mija? A może urok tkwi w jego trzydniowym zaroście, zmierzwionych ciemnobrązowych włosach? W tym, że tak naprawdę nie przykłada zbyt większej uwagi do wyglądu, że nie stroi się, nie stara się zrobić na Tobie wrażenia? Że tak naprawdę ledwo Cię zauważa? Że dla niego jesteś tylko zwykłym przechodnim, nic nie znaczącym? Chyba tak. Chyba to sprawa, że chcesz go mieć.
Ale on nie lubi być zdobywany. To on jest łowcą. On lubi zdobywać. On lubi dominować. To On wybiera kobiety, które chce mieć, które będą jego chociaż czasami o tym nawet nie wiedzą. Nie angażuje się, nie przywiązuje się. Nie dba o nic. Ale nie myśl, że jest kolejnym kolesiem, któremu tylko panny w głowie, który nie widzi, nie myśli o niczym innym niż seks. Skąd! Jest jednym z najbardziej ambitnych, błyskotliwych, inteligentnych ludzi, których mogłeś/aś spotkać w swoim życiu. W końcu do wszystkiego co osiągnął doszedł sam o własnych siłach. Nikt mu nie pomagał, sam piął się w górę. Nikt nie wyciągnął do niego pomocnej dłoni, ale to zrobiło z niego silnego, twardego i przede wszystkim niezależnego mężczyznę. Ale ciężkie życie, trudne dzieciństwo sprawiło, że dzisiaj wszystkie emocje, uczucia tłumi w sobie. Przez lata wyćwiczył wszelkie możliwe maski, które przyodziewa w zależności od sytuacji; potrafi się świetnie dostosować; potrafi być obojętny, zimny jak lód; potrafi być najzabawniejszą osobą w towarzystwie; potrafi wszystko. Bo kłamca z niego wręcz zawodowy, może dlatego tak łatwo wyłapać mu czy sam nie jest przez kogoś oszukiwany. Jego spostrzegawcze oko wyłapie wszystko, nawet najdrobniejszy skurcz na twojej twarzyczce; zwężanie źrenic, nerwowe podrygiwanie nozdrzy, wzrok uciekający w bok, drżenie dłoni, przyśpieszone tętno, nierównomierny oddech. Sygnałów jest wiele.
Ma wady to jasne; często nie potrafi przyznać się do błędu, zbyt długo trzyma się nadziei, jest pedantem i gdy się wkurzy to czasami nie panuje nad sobą, ale przecież nie ma człowieka idealnego, prawda?
Jest trudnym człowiekiem to fakt. Dzisiaj nikt nie wie jaki naprawdę jest. Bo kto tak naprawdę wie, że ma wrażliwszą stronę? Kto wie, że jemu też czasem zależy, że coś go rusza, dotyka, rani? Nikt przecież nie ma pojęcia, że jeśli się już do kogoś przywiąże jest naprawdę oddanym człowiekiem, nikt nie ma pojęcia, że w życiu prywatnym, w związku (o ile w takowy się wpakuje) jest najwierniejszym facetem pod słońcem, najlepszym przyjacielem na kuli ziemskiej. Że wtedy szczerość to dla niego podstawa, działająca w obie strony. Ale skąd masz to wiedzieć skoro dla Ciebie jest tylko facetem, który podchodzi do ludzi z dystansem? Przecież i tak zdobędzie w Twoich oczach plusy, choć przecież wcale się o to nie stara; to nie jego wina, że mimo wszystko wobec kobiet jest dżentelmenem, że ma świetne poczucie humoru, że jego śmiech sprawia, że sam/a zaczynasz chichotać. Nawet nie przeszkadza Ci, że nic o sobie nie mówi, że często bywa obojętny, chłodny. Postrzegasz go jako mężczyznę niezdolnego do głębszych, cieplejszych uczuć. I to mu przecież pasuje. Przecież tak właśnie chce być postrzegany - jak człowiek, którego nikt nie jest w stanie zranić.Lubisz go za luźne podejście do życia, miłą aparycją. Cenisz go za odwagę, honor, za to, że nie myśli stereotypowo, że się nie ogranicza, że jest gotowy na nowe wyznania.
Za to, że jest skomplikowany. Za to, że jest nieprzewidywalny.

Jak każdy człowiek o czymś marzy. A marzy mu się wiele rzeczy jak na przykład zwiedzenie całego świata (tak, jest fanatykiem podróży!), czy taka mała rzecz jak popływanie z delfinami, czy przytulenie się do tygrysa. Jak każdy jest fanem czegoś. Czego? Ano na przykład sportu; uprawia go gdy tylko może. Uwielbia doprowadzać się do stanu wyczerpania, bo wtedy skupia się tylko na swoim wycieńczonym organizmie. Jak większość ludzi nie wyobraża sobie też życia bez muzyki, książek, filmów. I swojej pracy - tak, kocha swoją pracę! Swój zawód! To, że dzięki niej może mieć nieustannie koło siebie broń, choć sam przecież nigdy nie szuka zwady, kłopotów. Bo w końcu przeważnie i tak one znajdują go same.


Pytasz o jego historie? Błąd. Przecież On nie mówi o sobie; zbywa każdego cichym mruknięciem, gdy pada pytanie o jego rodziców, a potem gładko zmienia temat na bardziej neutralny. Bo kim ma się chwalić? Ojcem, który wychował go twardą ręką, który był tyranem? Który za każdy wybryk, za każdą gorszą ocenę dawał mu solidne lanie, a za dobre zachowanie, pomoc nigdy nie usłyszał słowa pochwały? Ma Ci opowiedzieć jak to dzisiaj jego matka i ojciec są zawiedzeni, że nie został wspaniałym, sławnym chirurgiem z żoną i gromadką dzieci? Że nie poszedł w ślady całej rodziny, tylko wyłamał się ze schematu? Że ciągle słyszy z ich ust jak to ich zawiódł wybierając karierę detektywa? No właśnie, nie ma powodów do dumy. Zawsze był czarną owcą w rodzinie, nie to co jego wspaniały, młodszy braciszek.. Ale nie narzeka. To nie w jego stylu.
Możesz zapytać dlaczego się nie ustatkował, dlaczego poszukuje tylko przygody na jedną, czy dwie noce.. On wzruszy tylko ramionami, roześmieje się i odpowie, że taki już jest. I nie próbuj sobie tłumaczyć tego jakąś historyjką o złamanym sercu i tym podobnych bzdetach, bo nic go takiego w życiu nie spotkało. Po prostu, żadna jeszcze nie skradła jego serca na dłuższy czas, żadna nie sprawiła, by pomyślał o niej jak o matce swoich przyszłych dzieci. I z upływem czasu zaczyna wątpić czy kiedykolwiek zakocha się na poważnie, czy kiedykolwiek powie kobiecie, że ją kocha.. Ale póki co nie narzeka.

~nie jest ideałem, a więc albo go kochasz, albo nienawidzisz~

Dodatkowe:
-Uzależniony od kofeiny we wszelkiej możliwej postaci.
-Lubi sobie zapalić, acz stara się to ograniczać, gdyż jak wiadomo palenie nie sprzyja sportowemu trybowi życia, który mężczyzna prowadzi.
-Ze swojego rodzinnego miasta wyprowadził się w wieku osiemnastu lat.
-Uwielbia swojego psa Leniwca
-Artystyczna z niego istota; pisze, maluje, gra na gitarze, śpiewa. 
-Jest wyśmienitym kucharzem. Lubi gotować, ot tak dla czystej przyjemności.
-Jeżeli chodzi o sport gustuje głównie w koszykówce, pływaniu, porannym joggingu oraz przeróżnych sztukach walki.



[Witam ;). Odzwyczaiłam się od pisania rozbudowanych KP. Zazwyczaj są one zwięzłe, nie zdradzające zbyt wiele, ale tutaj postanowiłam wrócić do hm, ogólnie przyjętych kart. Pewnie będą ją z tysiąc razy poprawiać, bo jak to ja zapewne nie zawarłam w niej wszystkiego co chciałam.. Ale zresztą, reszta wyjdzie w wątkach o. 
Mam nadzieje, że autorka Samary, nie ma jakiś szczególnych zastrzeżeń, ale jak coś to mów śmiało. ;)
No i rzecz jasna wszelkim wątkom, powiązaniom mówię TAK! Chociaż przyznam szczerze, że nie przepadam za rozpoczynaniem.. bo kiepsko mi to wychodzi ;p
Zdjęcia - tumblr.com]

201 komentarzy:

  1. [ Kartę czytałam w czasie jeszcze pisania (ah te przywileje administracji + wrodzona niecierpliwość) i muszę przyznać, że naprawdę bardzo mi się podoba.
    A teraz sprawa wątku. Może zacząć ;) ale pytanie od jakiego momentu zaczynamy. Piszą już ze sobą długo długo, więc od spotkania czy od rozmowy na czacie w której umówią się na spotkanie? ;) A może dodatkowo tego dnia kiedy mają się umówić na to, wcześniej rano wpadnie do biura detektywistycznego, bo w sumie to ma sprawę ? ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Zrozumiałam. :) Uznajemy też się nie widzą jak wyglądają, więc w tym biurze nie bardzo będą wiedzieli kto to ;). Zaczynam. ]
    Była naprawdę zabieganą osobą. Praca redaktor naczelnej, zwłaszcza przed tymi głupimi urodzinami ich gazety był wręcz podwójna. Dopilnuj kolejnego wydania magazynu i do tego jeszcze przyjęcia. Dlatego powroty do domu naprawdę ją cieszyły. I to nie tylko dlatego, że czekał na nią prysznic, mogła zrobić sobie ciepłą herbatę z nutka waniliowego posmaku, który ostatnio uwielbiała. Było jeszcze coś.
    Do domu wróciła koło i pierwsze gdzie skierowała kroki to łazienka. Miło było zdjąć wysokie buty i poczuć na swoim ciele przyjemną, zimną wodę. Chwilę później założyła na siebie piżamę, długie spodnie w kartę i koszulkę na ramiączkach. Nic co byłoby seksowne. Z każdą minutą czuła że na jej ustach pojawia się coraz większy uśmiech. Włączyła laptopa, ale poszła po obiecaną sobie herbatę i jabłko.
    Po tych czynnościach spokojnie usiadła przy biurku i zalogowała się na czat. Jak zwykle już na nią czekał.
    S: Znów się uśmiecham, gdy widzę , że jesteś. Czy aby na pewno jestem normalna?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie musiała czekać długo na jego wiadomość. Nie mogła mieć pewności czy mówi prawdę, czy czekał aż tyle, ale paradoksalnie po prostu mu ufała. Może i nie wiedział o każdym szczególe jej życia, ale wiedział sporo. Samara dzieliła się z nim swoimi myślami, pomysłami na życie, najbliższymi planami. A że czasami omijała pewne szczegóły, on na pewno też to robił. Nadal pozostawała ta niepewność, kto siedzi po drugiej stronie i czy to na pewno osoba za którą się podaje.
    Jej palce same zaczęły wystukiwać odpowiedź.
    S: Był taki jak każdy ostatnio - pracowity. Skoro ja mam już dość, jako pracoholiczka to kto wytrzymuje takie tępo? Może Japończycy, ale oni potrafią umrzeć za biurkiem. Nawet nie powinnam pewnie tu z tobą siedzieć, ale nie potrafię oprzeć się pokusie. Jednak sprawa tego co można dać do jedzenia na bankiecie pełnym modelek nadal nade mną wisi. A twój dzień Sherlocku?
    Brzmiało to śmiesznie, ale nie było takie proste. Ona nie jadały, a kiełki? To nie było zbyt smaczne, co Sam musiała przyznać ze smutkiem.
    Przejechała po krawędzi ciepłego kubka i wtedy odważyła się napisać to co chodziło jej dziś cały dzień po głowie. Nie wiedziała tylko czy chłopak się zgodzi.
    S: Ostatnio coraz bardziej chciałabym cię poznać. Wiem, że to dużo zmieni, a może sprawić nawet pewnie, że nie będziemy chcieli się znać, ale kto nie podejmuje ryzyka nie wygrywa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie sądziła, że tak więź może się narodzić na czacie. Połowa wiadomości jakie otwierała były o tym czy nie chce znaleźć sponsora albo umówić się na szybki seks. Pamiętała ten wieczór, gdy zrezygnowana miała już zejść i prawie pluła sobie w brodę, że marnowała swój czas. I wtedy pojawiła się wiadomość od niego, zabawna, upewniająca się, że ma ochotę porozmawiać. Bardzo szybko złapali kontakt i już za pierwszym razem przegadali prawie całą noc. Następnego dnia była padnięta, ale szczęśliwa, bo na jej ustach bez powodu pojawiał się uśmiech.
    S: Może i szkoda, ale wyobrażasz sobie jaki to byłby skandal, gdyby jedzenie nie było? Dla nich to czasami jak dekoracja i połowie robi się zdjęcia z przekąską, jedną którą zjadały, a i tak ją potem zwymiotowały.
    Na takich przyjęciach była już wiele razy i to co wyprawiały modelki ją przerażało. Sam nie miała złej sylwetki, ale nie była też idealna. Miała pewnie za grube uda, za mały biust i jako kobieta potrafiłaby znaleźć w sobie jeszcze milion podobnych uszczerbków.
    Cieszyła się, że on również oderwał się od pracy i zostawił to na jutro. Sam pewnie też tak zrobi, chociaż jeszcze udawała że może wróci do tego. Szanse były marne.
    Na tą ostatnia odpowiedź czekała z bijącym sercem. Mógł się wylogować i nie wrócić gdy to zaproponowała. Nie mieli innego kontaktu po za utworzonymi dla siebie mailami. Ale nie odpisywanie na nie było wyjątkowo łatwe.
    Ryzyko było duże, ale to co mogło ich spotkać zdaniem Sam było warte. Zresztą trwanie w takim zawieszeniu nie było w cale kolorowe. Sam chciała czasami patrzeć mu w oczy, gdy o tym wszystkim rozmawiają, może przytulić się czy wykonać inny z podobnych gestów.
    S: Pasuje ci piątkowe popołudnie? Chyba wiesz po czym mnie poznasz?
    Odpowiedź tutaj była jasna: stokrotka.

    OdpowiedzUsuń
  5. I wtedy stało się to czego się bała. Zniknął. Gdy tylko zaproponowała termin zniknął jak ostatni tchórz. Nie wiedziała co teraz poczuła, ale był to rodzaj gniewu, co najgorsze wcale nie na niego, raczej na samą siebie. Powód? Zaufała i jak głupia wierzyła, że może jednak coś z tego będzie. Chyba jednak nie pasowała do normalnego schematu i zawsze będzie kumpelą do łóżka. Zabawną Samarą, która rozwiąże twój problem, ale nic więcej.
    Porzuciła laptopa i podeszła do okna. Było już ciemno i padał deszcz. Przysiadła na parapecie w dłoniach trzymając ciepły od zawartej w nim cieczy. Miała wrażenie, że nadal czuje jednak obecność chłopaka, wiedziała, że gdzieś tam jest. Nawet jeżeli nie był wcale tutaj to był prawdopodobnie w jej wyobraźni. I to wyraźniejszy niż połowa ludzi, których znała. Tylko właśnie, czy sama go nie idealizowała?
    Upiła ciepły łyk napoju i przymknęła oczy. Ponoć wszystko dobre się kiedyś kończy. Dopiła herbatę i chciała już wyłączyć laptopa, gdy zauważyła, że napisał. I to kilka wiadomości. Kolejny raz jako kobieta wyrzucała sobie coś, ale zupełnie przeciwnego niż poprzednio.
    S: Wybacz myślałam, że stchórzyłeś i odeszłam od laptopa.
    Napisała to szybko i z bijącym sercem. Był jeszcze, ale czy czekał?
    Napisała mu miejsce, w którym mogliby się spotkać i zobaczyć po raz pierwszy. Miejsce publiczne, takie żeby mogli się bezpiecznie wycofać, gdyby coś nie pasowało.
    S: Do zobaczenia w piątek. Będę czekać niecierpliwie na 15.
    Po tych słowach wylogowała się i powędrowała do łóżka. Nie zrezygnował.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do piątku nie było już daleko, co Sam cieszyło. Miała tyle spraw na głowie, że minęło to jak z bicza strzelił.
    Tego dnia od rana chodziła wyjątkowo zadowolona. Nawet jej asystentki szeptały za jej plecami, że coś jest nie tak. W pracy była o wiele mniej radosną osobą. Wtedy jedna z nich przypomniała jej o ustalonym spotkaniu z prywatnym detektywem. Po prostu pięknie, o tym akurat dziś nie chciała myśleć. Nie podobało jej się to, ale co miała poradzić? Trzeba było wziąć się za siebie i chociaż przez chwilę nie chodzić z głową w chmurach.
    Na szczęście do jego biura nie było daleko. Umówieni byli na czternastą, więc miała nadzieję, że zdąży na umówione spotkanie. I jeszcze musiała kupić stokrotkę. Do jego biura weszła zgodnie z określoną godzina, w ręku trzymając teczkę z dokumentami, które miała, ale nie było tego wiele. Na sobie miała już sukienkę, która miała spodobać się mu. Jasnobrązową, na szerokich ramiączkach, która podkreślała jej cienką talię i odkrywała dużą część długich nóg. Nie odmówiła sobie szpilek. Miała nadzieję, że chłopak w nich będzie chociaż tak wysoki jak ona. teraz jednak miała inna sprawę do załatwienia.
    - Dzień dobry. - rzuciła wchodząc do środka. Zamknęła za sobą drzwi. - Samara Carter. - powiedziała podając mu swoją smukłą dłoń.

    OdpowiedzUsuń
  7. Facet wydawał się tak nieobecny, ze Sam nie miała pojęcia czy będzie jej słuchał. Cóż każdy ma jakieś problemy, a on wyglądał jakby dziecko nie dało mu spać całą noc i żona jeszcze okrzyczała go za to, że znów wrócił za późno. Po prostu wyglądał na zmęczonego, a Sam wymyśliła w głowie od razu do tego jakąś bajeczkę.
    - Mam sprawę. - zaczęła bardzo inteligentnie, a widać było po niej, że się nadal waha. - Potrzebuje jednak dyskrecji i pewności, ze nigdzie to nie wycieknie. Najlepiej oficjalnie podpisanej. - powiedziała zerkając na niego. Tak konsekwencje prawne i inne, które po prostu ograniczałyby i mogły spowodować, że ktoś nie będzie jej potem tym męczyć w prasie.
    Nie wiedziała jakie praktyki są tu stosowane, ale właśnie tego chciała. Żadnych wycieków. Nic co mogłoby zaszkodzić jej rodzinie, bo w końcu wiele im zawdzięczała i nie chciała ich stracić, nawet jeżeli nie zawsze byli fair wobec niej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie była to pewnie najciekawsza z możliwych spraw. Pewnie miała już wiele ciekawszych, ale rodzina Sam była trochę zbyt znana, żeby mogło to wycieknąć. Nie było takiej opcji.
    Gdy powiedział, że będzie umowa to kiwnęła głową. Mogła teraz mówić i liczyła że chłopak nagle nie rozmyśli się i nie stwierdzi, że nie chce podjąć się tej sprawy.
    Gdyby agencja nie słynęła z tego, Sam pewnie by nie przyszła tutaj. Zrobiła rozpoznanie wśród agencji detektywistycznych, trochę poczytała, żeby znaleźć tą, jej zdaniem, najlepszą.
    - Dwadzieścia sześć lat temu w szpitalu świętego Patryka w Ottawie doszło do pewnej hmm wymiany. Mój ojciec wraz z ordynatorem oddziału dziecięcego dokonali pewnej zamiany. Podmienili martwe dziecko na żywe w zamian za coroczne dofinansowywanie oddziału. Chce się dowiedzieć czyje to było dziecko i kim są ci ludzie. - powiedziała pewnym, dosyć suchym głosem. Widać, że wyłączyła emocje, ale nie trudno się było domyśleć, że to o nią chodzi. - Tu są wyciągi z konta mojego ojca i kopia podpisanej przez niego umowy, którą znalazłam w jego papierach.
    Zadanie nie było proste, bo szpitale chroniły swoich spraw, a to było wyjątkowo nielegalne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdy stwierdził, ze zajmie się sprawą uśmiechnęła się i pokiwała głową i wstała. Po umowę też mogła przyjść na czas, odpowiedni dla niego. A raczej przyśle swoją asystentkę. Nie wiedziała, ze jutro może myśleć zupełnie inaczej i do tego chcieć z jego usług zrezygnować.
    - Dziękuje w takim razie i mam nadzieję, ze szybko uda się panu dotrzeć do tego czego potrzebuję. - rzuciła posyłając mu lekkim uśmiech. Spojrzała na zegarek na cienkim przegubie, pora była najwyższa już stąd wyjść, bo inaczej może mieć problem, żeby być na czas.
    Pożegnała go i spokojnie zjechała na sam parter. Rozejrzała się na ulicy i zastanowiła się przez chwilę, gdzie tu jest kwiaciarnia. Zwykle dostawała kwiaty a nie je kupowała. W końcu jednak przypomniała sobie o jednej i to tam skierowała kroki. Na szczęście mieli stokrotki. Kupiła jedną, biała, taką jaka najbardziej lubiła.
    Rozejrzała się ale to on miał poznać ją. Usiadła tyłem do drzwi, nie chciała patrzeć na to kto wchodzi i wychodzi. Na stoliku położyła kwiatek.

    OdpowiedzUsuń
  10. Usiadła wygodnie na miękkim krześle i wygładziła sukienkę na udach. Potem poprawiła dwa razy kwiatek tak, żeby było go jak najlepiej widać.
    Nie wiedziała o nim wielu rzeczy, ale przecież nikt nie mówił, że oni muszą akurat iść ze sobą do łóżka. Nikt nie mówił, że muszą być parą. Mogli być po prostu przyjaciółmi, którzy uwielbiają swoje towarzystwo. A motyle w brzuchu można było zawsze zwalić na tą ekscytację formy.
    Spojrzała na zegarek, bo chwilkę się spóźniła. Miała nadzieję, ze nie zrezygnował i jednak pojawi się aby w końcu poznać ją jako kobietę, a nie osobę w internecie, której tożsamości nie można być pewnym. Musiał się zjawić.
    Ale po chwili nadal nikogo nie było, usłyszała krok za sobą i odwróciła się, chociaż obiecała sobie, że nie będzie tego robić i da mu się wycofać jeżeli tak zdecyduje.
    Gdy odwróciła się zobaczyła twarz detektywa, którego wynajęła. Nie rozumiała co on tu robił, bo wydawało się, że mu się śpieszy do zakończenia rozmowy w jego biurze.
    - To nie mnie miał pan śledzić... - zauważyła z uśmiechem, ale nagle jej uśmiech zniknął z twarzy, gdy uświadomiła sobie, że w tej chwili zareagowała jak typowa blondynka, zwłaszcza, że chłopak co chwilę spoglądał na jej kwiatek. Zrobiła wielkie oczy, przez co niebieskie, hipnotyzujące oczy zrobiły się naprawdę wielkie. On przecież też był detektywem. - To ty? - zapytała po raz kolejny bez ładu i składu. - Pracuję w tym samym budynku od kilku miesięcy i akurat dopiero dziś się poznaliśmy też tam? - zapytała zupełnie zdezorientowana, bo wyglądało to naprawdę dziwnie.
    No i teraz już jej sprawa prywatna, o której przecież nie powiedziała mu na czacie, zrobiła się też jego sprawą służbową.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przecież mógł uciec. Nikt go nie trzymał tutaj na siłę, zwłaszcza, ze pierwsze wrażenie Sam zrobiła tragiczne jak widać. Po prostu zrobiła z siebie idiotkę, a tego nie chciała. Miało to wyglądać inaczej, w jej myślach może nawet i romantyczniej, a tu ona wszystko zepsuła. Kilkoma słowami.
    Uśmiechnęła się lekko, gdy zapytał.
    - Dla całej reszty jestem Samarą. - zauważyła dając mu do zrozumienia, ze może być i stokrotką. Zresztą jako Sam na razie jej chyb a nie wychodziło.
    Przez dłuższa chwilę przypatrywała mu się dokładnie. Od ciemnych włosów, które wydawały jej się takie, w które można by chcieć wpleść palce. I oczy, które miały ten swój blask. Usta, na których czaił się uśmiech wydawały się naprawdę przyjemne w dotyku. Przyglądała mu się z uśmiechem i dopiero po chwili się zreflektowała.
    - Przepraszam, po prostu sprawdzam co jest zgodne z moim wyobrażeniem ciebie. - posłała mu przepraszający uśmiech.
    Delikatnie odwróciła jego jedną dłoń i jej też się przyjrzała. Tak duże, ale jednak smukłe dłonie. Takie jakie myślała, że posiada. Przy okazji mogła go w końcu dotknąć, poczuć że on istnieje.
    - Też czujesz się dziwnie? Przecież cię znamy, może nie zupełnie, ale chyba oboje pisaliśmy prawdę, skoro zjawiliśmy się tutaj, a jednak czuje jakbym musiała poznać cię na nowo. - położyła na smukłej szyi w jakby trochę zakłopotanym geście. - A z drugiej strony ciesze się.
    Szukała w jego oczach zrozumienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ położyła dłoń na smukłej szyi ;) tak tam powinno byc;) ]

      Usuń
  12. Nie przeszkadzało jej uwaga w jaką się w nią wpatrywał. Szczerze powiedziawszy nawet czuła się dobrze z tym, że utkwił w niej swoje oczy. A dołeczki, które widziała w jego zarośniętych trochę policzkach, dodawały mu uroku małego chłopca. Chociaż musiała powiedzieć w duchu, że wyobrażała go sobie trochę inaczej. Gorzej. Nie chciała sie rozczarować, jeżeli kiedyś się spotkają. A tu zaskoczył ją pozytywnie.
    - Wyobrażałam sobie ciebie inaczej, ale nie czuje się rozczarowana. - wyznała posyłając mu uśmiech. - Skoro się uśmiechasz patrząc na mnie to może wcale nie wyglądam w twoich oczach tragicznie. - zauważyła przyglądając się jego reakcją, chociaż to on był przecież specjalistą od kłamstwa. Ciekawe jak szybko nauczy się sprawdzać kiedy to Samara kłamie. Może kiedyś go sprawdzi. Taka zabawa była by całkiem fajna. To moze głupie ale przez głowę przemknęło jej czy wie, kiedy kobiety udają, gdy są z nim w łóżku. Przecież niektóre były w udawaniu naprawdę dobre. A skąd taka myślę w jej głowie? Nie miała pojęcia.
    Ale nie była jednak obca i sądziła, że z minuty na minutę to wszystko stanie się łatwiejsze. To tylko inna forma tego, co praktykowali.
    - Tak, poprosiłabym herbatę.
    Poczekała aż chłopak wróci z ich zamówieniem, bo w końcu to był bar, ale było wcześnie jak na takie miejsce. Tego jednak w tej chwili potrzebowała.
    - Zabrzmię znów jak blondynka, ale gdy tu szłam w duchu powtarzałam sobie, żebyś tylko był wyższy ode mnie. - mruknęła rozbawiona, że coś tak mało ważnego było dla niej wtedy ważne.
    Ona powoli zaczynała się rozluźniać, pierwszy szok związany ze spotkaniem minął.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie chciała go zawieść, bo miała nadzieję nadal kontynuować tą znajomość. Nie wiedziała w jakiej formie, może to będzie jedyne spotkani i znów wrócą do sieci, a może będą się spotykać jako przyjaciele, a może.... Tego jednak wolała nie zakładać, bo czasami rezygnowanie z tego co się sobie ubzdurało w głowie było wyjątkowo trudne.
    Oboje mogli się rozczarować, ale spora cząstka Sam mówiła, że warto zaryzykować. Po drugie chyba nie można całego życia wzdychać do człowieka, którego się nie poznało. Te kilka miesięcy dzięki niemu były naprawdę lepsze. Nawet jeżeli zawodziła się na czymś, na kimś to zawsze był ktoś i po prostu był. Niezmiennie, czekał i chciał ją poznać. Mogło to się zmienić równie szybko.
    - Ja za to spotkałam mężczyzn niższych od siebie nawet bez wyższych butów. I nie mówię, że to od razu zniechęca, ale nie jest komfortowe. Nawet jeżeli kobiety tego nie mówią, albo nie chcą się do tego przyznać to jednak lubią czuć się małe w ramionach mężczyzny. - dopiero gdy już skończyła stwierdziła, że mówi za dużo.
    Jednak na to powinien być przygotowany. Zawsze sporo mówiła, dużo żartowała i była zwykle pogodna. Wiedział takie rzeczy, ale pewnie też wyobrażał sobie jak wygląda zła. Ich rozmowy przybierały różne oblicze, czasami tez kłócili, bo nie wszystkie poglądy były zgodne. Ale to czyniło znajomość jeszcze bardziej ciekawszą.
    - Jak minął ci dzień? Miałeś wiele nieznośnych klientek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy Sam nie musiał się chyba martwić o to, że nagle nie będą mieli o czym rozmawiać. Zresztą na czacie tylko rozmawiali przez te kilka miesięcy i niecierpliwie wracali, by znów wymienić kolejne słowa.
      Cóż skoro miał zamiar się starać to chyba jednak nie zrobiła aż tak strasznego pierwszego wrażenia. W końcu nadal tu był i wydawał się całkiem zadowolony z faktu, że jednak został.
      - Może się przyznaje, może nie. - rzuciła, chociaż to chyba było oczywiste, że takie wnioski wyciągała na podstawię własnych obserwacji i odczuć. - No może trochę lubię. - przyznała posyłając mu uśmiech. Stwarzała pozory silnej, nowoczesnej kobiety, ale trochę już o niej wiedział, więc trochę to było inaczej, nie wiedziała ile z jej marzeń zna, ale jednym z nich była ta wyjątkowa osoba, mężczyzna, który będzie z nią szczery, będzie wierny i kochający. Jak się okazuje jak na ten wiek chciała za dużo.
      Zrobiła udawaną zastanawiającą minę.
      - No oczywiście, ze tak. Zostawię go, bo będzie niższy.- przewróciła oczyma. Potem jednak spojrzała na niego poważniej. - To nie jest najważniejsze i pewnie, gdybym się już zakochała nie miało by wielkiego znaczenia, ale dopóki się nie zakochałam w takim to mogę wybierać facetów wyższych ode mnie.
      Samara tak jak zwykle bawiła się swoją szklanką. Gdy pisała z nim też wiele razy to robiła, pewnie mu nawet o tym pisała, bo nie raz chłonęli opis tego jak teraz wyglądają, co robią.
      Zaśmiała się szczerze i melodyjnie, gdy powiedział że ona była tą nieznośną. Był to wyraźny żart, a dziewczyna była nieznośna. Była tam może 10 minut, nie mogła za bardzo mu zajść za skórę.
      - Cóż ta ostatnia jest bardzo upierdliwa i sądzę że jeszcze cię kilka razy nawiedzi.

      Usuń
  14. [ Witam drogą Autorkę :) Mam pomysł na wątek jednak chciałabym wiedzieć czy będzie ci pasował :D Czyli... Były narzeczony zleca Jonathanowi śledzenie Kayli by wybadać czy z nikim się nie spotyka i w ogóle ale w pewnej chwili Kayla go nakrywa na tym i wszystko wychodzi na jaw... Wiem beznadziejnie to sformułowałam, kreatywnie lepiej mi to wychodzi :D co o tym sądzisz? ]

    OdpowiedzUsuń
  15. Samara czuła się coraz lepiej, bo chłopak przed nią, może z wyglądu nie był taki jak do końca go sobie wyobrażała, chociaż to była akurat pozytywna wiadomość, to czuła, że chłopak nie udawał pisząc z nią. Ten uśmiech, żarty były po prostu w stylu Blacka, takie za które go polubiła. Trochę zgryźliwe, ironiczne. Na razie tylko nie widziała jeszcze tej jego delikatniejszej części chłopaka, która miał, odsłaniał już przed nią, wiedziała jednak że na żywo trochę to potrwa, na razie chciała na to cierpliwie czekać.
    Cóż pełen portfel na pewno nie był dla niej najważniejszy, nie chciała być czyjąś utrzymanką, miała swój majątek, który dysponowała i na który ciężko zapracowała. I na pewno nie była sknerą, która z ta jedyna ukochaną osobą nie podzieli się tym co ma.
    Chyba szczęście pełne przychodziło wtedy, gdy partner pasował nam i wizualnie i intelektualnie. Bo Sam nie była przekonana, czy idzie spędzić całe życie z kimś kto nas nie pociąga. Jasne nie musiał to być nasz ideał, ale ktoś kto, gdy na niego patrzymy to nadal go pragniemy i chcemy z nim być blisko.
    Sama upiła teraz łyk ciepłej herbaty, ale skrzywiła się lekko.
    - Następnym razem zaproszę cię w lepsze miejsce na coś do picia, bo jeżeli twoja kawa smakuje tak jak moja herbata to grzechu ona warta nie jest. - dopiero uświadomiła sobie, że zdradziła, że chyba chce się jeszcze spotkać, ale czy to było jakimś zaskoczeniem? - Czyżby moja sprawa aż tak cię zaciekawiła? Czy może masz ochotę na wyprawę do Ottawy?

    OdpowiedzUsuń
  16. [Nosz cholera widzisz mam jednak to dobre serce i zaczne xDD Zaraz coś naskrobie daj mi dziesięć- piętnaście minut.]

    OdpowiedzUsuń
  17. Kto wie? Może im się uda zaakceptować siebie nawzajem, bo oboje byli specyficzni. Chociaż Sam chyba miała mniejsze problemy z otworzeniem się przed innymi ludźmi. Wiedziała już, że czasami warto jest czekać, bo można było poznać fantastyczną, ciekawą osobę. A taka na czacie właśnie wydawało jej się, że pozna. Chwilę później już miała zauważyć, że to czekanie nie będzie wcale takie proste.
    Czy Sam znała miłość? Nie była pewna. Niby była zakochana, ale jakoś zawsze miała wrażenie, że czegoś brakuje, a zresztą skoro te związki się rozpadały to coś jeszcze nie było tak jak powinno. Może to ten strach przed dogłębny otworzeniem się, a może nieumiejętność kłócenia się i dyskutowania. teraz już wiedziała, że dobry związek to taki, gdzie ludzie rozwijają ze sobą, nawet się kłócą i docierają, a potem znajdują siłę by dalej walczyć o siebie nawzajem.
    - To teraz wychodzi, że wyborze lokali jestem tragicznie kiepska. - zauważyła z nutką rozbawienia w głosie. No ale faktycznie nie było tutaj jakoś specjalnie przyjemnie i mogli znaleźć coś lepszego. - Ale dobra, następnym razem to ty wybierasz gdzie i kiedy. - brzmiało to jak umówienie się na randkę, chociaż czy to były randki czy też nie, to w sumie nie było ważne.
    Miało to plusy i minusy, bo z drugiej strony tak to opowiedziałaby mu o wszystkim w momencie, gdy już będzie gotowa o ile będzie chciała. Tak samo on, mógł decydować kiedy i co jej powie. W tej sprawie już wiedział.
    I właśnie po tym nastąpił moment, gdy poczuła się jak intruz próbujący wepchnąć nos w nie swoje sprawy. Przed komputerem to było łatwiejsze, nikt nie widział twoich emocji, a uczucia i pisanie nie zawsze musiały być zgodne. Tutaj było trudniej. Ten cały kawałek o pracy zabrzmiał tak jakby miała się do tego nie wtrącać i zaznaczenie że praca i chyba to miejsce to nie coś o co mogłaby pytać.
    - Nie musisz, możesz wysłać tam kogoś innego lub odrzucić sprawę. - zauważyła spokojnie i utkwiła wzrok w kończącej się herbacie.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Ja to wiem! xD Tylko nie podnoś mi samooceny bo niedługo widząc siebie w lustrze będę wzdychała i mówiła "Jesteś idealna" xD]

    Co mógł teraz o niej wiedzieć? Nie widział jej tyle lat, nie rozmawiał z nią, nie przebywał w tym samym miejscu co ona. A teraz kiedy do niej przyjechał by ją odzyskać ona go skatowała pięściami i kazała wynosić. Chciał ją mieć znów dla siebie. Ale musiał wiedzieć czy kogoś ma, jaki prowadzi styl życia, czy się zmieniła.
    Dlatego Aimach poszedł do biura detektywistycznego znajdującego się w tym samym wieżowcu gdzie pracowała jego była narzeczona. Spotkał się z właścicielem który owe biuro prowadził a następnie z samym detektywem. Pokazał mu jej zdjęcia, powiedział gdzie ma swoje studio taneczne. Zmyślił bajeczkę, co mu wychodziło idealnie, że uciekła od niego do innego mężczyzny. Porzuciła go i jego dobre serce które mu skradła i że chciałby ją odzyskać. Musiał się jednak dowiedzieć więcej by móc ją odzyskać. Aimach spojrzał błagalnym wzrokiem na mężczyznę o ciemnych włosach składając ręce jak do modlitwy. Był tak przekonujący że trudno było mu nie uwierzyć.
    -Błagam panie Black. Niech mi pan pomoże odzyskać ukochaną. Jest całym moim życiem. Pieniądze roli nie grają, ja tylko chce ją mieć z powrotem.
    Czekał trochę niecierpliwie na odpowiedź ze strony detektywa milcząc.

    OdpowiedzUsuń
  19. Może i drinki robili świetne, ale dla Sam było za wcześnie i to zdecydowanie, na drinka. Zresztą nie wiedziała czy jeszcze dziś nie będzie potrzebowała być trzeźwa. Kto wie? Zaczynał się weekend i może nagle zdecydować, ze jedzie do swojego odciętego od świata domku nad jeziorem. Dwa dni wystarczały, żeby człowiek powrócił do równowagi i odpoczął od tego wszystkiego, co się działo w życiu.
    Niczego nie spieprzył, po prostu jego ton był nieprzyjazny, a człowiek zwykle reagował tak jak ten drugi. Zwykle gdy ktoś cię obrażał odwdzięczałeś się tym samym, nawet jeżeli nie było to dobre i poprawne. Nic dziwnego, że Sam też zrobiła się podobna do niego i jej ton stracił tą przyjazną nutkę. I nie musiał niczego jej mówić, nie miała zamiaru się wtrącać i teraz już wiedziała jakiego tematu lepiej nie poruszać.
    Nie skomentowała już jego tłumaczenia o Ottawie, a szukała w głowie nowego tematu do tej rozmowy, chociaż w sumie w kolejnej swojej wypowiedzi nawiązała do tego.
    - Jakoś nie żałuje, ze wyprowadzaliśmy się stamtąd. Na świecie jest dużo ciekawszych miejsc niż Ottawa. A właśnie, gdzie już byłeś? - wiedziała że chce podróżować i była ciekawa gdzie go los, może trochę praca już wysłały i jakie było najciekawsze miejsce które odwiedził.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jego pasja odnośnie podróżowania naprawdę ją ciekawiła. Sama była już w wielu miejscach, ale nadal chciała podróżować dalej. Chciała nadal udowadniać sobie, że Ziemia jest okrągła. Zresztą lubiła ludzi z pasją, a ewidentnie chłopak taką posiadał odnośnie podróżowania.
    Cały czas miała wzrok wbity w niego, gdy opowiadał te historie. Od czasu do czasu śmiała się, ale nadal słuchała i w sumie to spijała słowa z jego warg.
    - Mnie teraz właśnie marzy się Grecja. Chcę zobaczyć te ich wysepki z białymi budynkami i niebieskimi okiennicami. Bo to prawda? Inaczej zabijesz moje marzenie, więc nie masz prawa powiedzieć mi, że nie. - zaśmiała się spoglądając na niego uważnie. - I chciałabym odwiedzić, to chyba była Kenia. Jest tam takie miejsce, gdzie śpi się na drzewie, w sumie to w domku na drzewie, a pod nim chadzają dzikie zwierzęta. To musi być ciekawe doświadczenie nie sądzisz? No i Japonię też mogłabym odwiedzić, bo śmieszy mnie pogląd, że tam jak idzie się ulicą to nie da się czasami zmienić kierunku, wiesz że ludzi jest tyle iż pchają cię przed siebie. I zawód upychacza w metrze. To też muszę zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  21. [Nie przepadam za komplementami :P bo nigdy nie wiadomo czy są szczere czy fałszywe. Chociaż sama kogoś komplementuje ja z niechęcią je przyjmuje xD dziwne troche.]

    Aimach słysząc zgodę ze strony detektywa uśmiechnął się i odetchnął z ulgą wstając z krzesełka.
    -Bardzo panu dziękuję! Bardzo! Będę czekać na telefon.
    Po tych słowach opuścił biuro. Kiedy znalazł się na schodach na jego twarzy nie zagościł uśmiech ulgi, tylko mściwości, wrogości. Jak zwykle.
    A co robiła w tym czasie Kate? Była na swoim piętrze i prowadziła lekcje tańca towarzyskiego. Tango. Sprawiało jej to mnóstwo radości. Przekazywanie swojej pasji innym. Jedyne co jej się nie podobało w dzisiejszym spotkaniu to to, że rana na wardze wciąż była i każdy się pytał co się stało. Kłamać nie lubiła dlatego unikała tego tematu. Po prostu włączała muzykę i kierowała nimi sobie dobierając partnera. Razem z nim pokazywała kroki. To było męczące ale z drugiej strony relaksujące. Kiedy skończyła lekcje zebrała wszystkie swoje rzeczy zamknęła pomieszczenia i windą zaczęła jechać na dół. W między czasie zabierała po drodze wszystkich którzy kończyli pracę więc nie jechała sama. Jednak ona wolała wyciągnąć słuchawki włożyć je do uszu i słuchać muzyki jak to robiła codziennie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Informacja, że jednak Grecja wygląda tak jak na zdjęciach i nikt jej nie oszukuje była naprawdę pomyślna dla Sam. Cieszyło ją jeszcze coś - wile podobnych miejsc ich interesowało, więc może kiedyś będą mogli podróżować razem.
    - Krata powiadasz. Cóż na razie upatrzyłam sobie inną wyspę na M, ale nie pamiętam już jej nazwy. Wydaje się być taka spokojna i czas jakby tam płynął inaczej. Rybacy, którzy nigdzie się nie śpieszą. Tak to chciałabym zobaczyć.
    Japonię też kiedyś odwiedzi. I kiedyś zaplanowała też, że przejedzie przez wszystkie stany USA. Odwiedzi każdą stolicę stanu i najbardziej popularne miejsce, ale na to potrzeba było czasu i to całkiem sporo niestety. A go nie miała. I chyba w najbliższym czasie miała nie znaleźć bo skąd.
    Gdy nagle zaczął się zwijać była strasznie zaskoczona i nie wiedziała, czy chce ją zostawić, ale było by to dziwne, bo rozmowa o podróżach układała im się naprawdę pomyślnie.
    Wstała jednak z nim, na stoliku nie zostawiła jednak stokrotki, zabrała ją ze sobą. Może była trochę sentymentalna, ale był to pewnego rodzaju symbol ich spotkania, początku znajomości na żywo. Ona też była realna, namacalna.
    - To gdzie mnie chcesz porwać wariacie? - zapytała nagle zszokowana, bo zmienili miejsce w super tempie.

    OdpowiedzUsuń
  23. [Masz rację. Tylko niech ten komplement będzie szczery a nie z grzeczności powiedziany :P Kumpela mi mówi że dobrze mi jest w czerwonych włosach a znajomym powiedziała że wyglądam jakby mnie spod latarni wyciągnęli. Także wiesz xD]

    Nie zwracała uwagi na wchodzących i tłoczących się w windzie ludzi. Przerzucając piosenki z telefonu przejechała wolnym palcem po rozciętej wardze. Już z przyzwyczajenia. Czuła lekkie mrowienie w tym miejscu. Kiedy winda stanęła Kate poczekała aż wszyscy wysiądą. Wszyscy poza jednym mężczyzną. Spojrzała na niego ukradkiem jednak zaraz minęła go i wyszła z windy kierując się w stronę wyjścia a następnie w stronę parkingu gdzie miała swój samochód. Położyła torbę na siedzeniu pasażera wsiadła za kierownicę i ruszyła w stronę domu mając ochotę teraz tylko się wykąpać walnąć na łóżko i pooglądać przez oszkloną ścianę morze a za nim zachód słońca. Aż sama uśmiechnęła się na tę myśl.

    OdpowiedzUsuń
  24. Była cierpliwa, więc po jednym zapewnieniu zobaczysz uśmiechnęła się i ruszyła do swojego auta. Myślała, że mogą się tam przejechać. No cóż on jednak wolał iść, co było jej nawet na rękę, chociaż coś czuła, że od tych sandałków, w końcu zaczną ją boleć nogi. Była niby przyzwyczajona do wysokich butów, ale jednak nie chodziła na takie odległości.
    Gdy chwycił jej dłoń nie przeszkadzało jej to, co więcej jakaś mała cząstka niej mówiła, że chciałaby żeby jej nie puszczał. Ale cóż nie zawsze dostaje się to czego się pragnie prawda? Zwłaszcza, że oni znali się na żywo od kilku godzin.
    - Nie mam planów, więc o ile twoim planem nie jest zabranie mnie do ciemnego lasu to się zgadzam na spędzenie czasu z tobą.
    Kolejny raz zasypywał ją tymi opowieściami, które Sam chyba nigdy się nie znudzą. Śmiała się i marszczyła czoło, nie była jedną z tych kobiet świata mody, która boi się zmarszczek. I tak ich przecież nie da się ominąć. A ona reagowała również twarzą na to co mówił. Te drugie plany również ją interesowały, cieszyła się, że jest taki ciekawy otaczającego ich świata.
    Weszli do małej galerii i na twarzy Sam naprawdę pojawiło się zaskoczenie, gdy powiedział, że to wszystko są zdjęcia zrobione przez niego. Była naprawdę w niezłym szoku. Chwyciła go pod ramię i ciągnęła do każdego zdjęcia po kolei, wysłuchiwała historii dotyczącej zrobienia tego zdjęcia. To było po prostu magiczne.
    - Jesteś w tym świetny. - powiedziała a na jej twarzy był wyraźny podziw. - Tylko dlaczego ich nie podpisałeś? - zagadnęła, bo miał się czym chwalić. Zdjęcia jej zdaniem były świetne, a pracowała ze znanymi fotografami i umiała trochę to ocenić.
    I nagle trafili na to zdjęcie, które naprawdę odebrało jej słowa. Japonia i kwitnące drzewo, a pod nim jakaś dziewczyna i mężczyzna, nie byli wcale młodzi, a raczej starsi.
    - Chce je. Mogę je kupić? - zapytała nagle zerkając na niego.

    OdpowiedzUsuń
  25. [Niestety ludzie są brutalni, i głupi, nie wszyscy oczywiście. Bo zamiast powiedzieć krytykę prosto w twarz uciekają się do kłamstwa które i tak wychodzi ^^]

    Przejechała przez całe miasto słuchając dość głośno muzyki instrumentalnej z odtwarzacza. Kolejna rzecz którą lubiła. Jazda i muzyka. Kate lubiła wszystko co było związane z motoryzacją i z muzyką. Czuła się wtedy wolna, nie była do niczego zmuszana, do czegoś czego nie chciałaby robić w życiu. Gdyby została w Grecji, tak by właśnie było. Siedziałaby pod wolą rodziców jako niespełniona... Można powiedzieć służka. Pachołek i cel do wyśmiewek. Jak się cieszyła że postawiła na swoim. Uśmiechnęła się do siebie. Wjechała na szosę. W lusterku dostrzegła jadący w pewnej odległości samochód. Cóż... Każdy mógł tędy jechać. Droga do jej domu była dość długa ale kochała to miejsce. Dom nie należał do niej. Tylko do znajomego i jego rodziny którzy wyprowadzili się z niego zostawiając go jej pod opiekę. Ale... Zakochała się w tym miejscu. Zanim skręciła w stronę kolejnej wąskiej szosy spojrzała w lusterko. Samochodu nie było. Odetchnęła z ulgą i skręciła autem w prawo. Kręta droga prowadziła na podjazd ze żwiru na którym znajdowała się brama. Otworzyła ją i wjechała na posesję. Pierwsze co zrobiła to przywitała się ze swoim psem a następnie udała do łazienki by wziąć kąpiel.

    OdpowiedzUsuń
  26. Tylko prawda była taka, że Samara nie powiedziałaby mu o tym, że coś ją boli tylko drugiego dnia przeklinała samą siebie, że jednak nie założyła płaskich butów. A kto wie, może chłopak planował potem spacer po plaży i Sam będzie mogła zdjąć swoje buty? Zwłaszcza, że trwało lato i pokazy fajerwerk puszczanych z barki odbywały się blisko portu wyjątkowo często. A Sam uwielbiała je oglądać. A on o tym wiedział, bo nie raz na czacie śmiał się, że nie wie co ona w tym widzi. A jednak coś widziała.
    Nie miała powodu, żeby kłamać, bo prace były po prostu świetne. Mógł być skromny, ale powinien uwierzyć, ze robi naprawdę dobre zdjęcia, zwraca uwagi na pozornie banalne, ale jak piękne rzeczy. I to było w tych pracach chyba najlepsze.
    Pewnie gdyby wiedziała wcześniej, że jest tak przywiązany do prac, nigdy nie zadałaby tego pytania, jednak cóż pech chciał, że dostała ją nie w tym momencie co trzeba.
    - Przepraszam. - rzuciła od razu zaskoczona zmianą jego tonu tak nagłą i niespodziewaną. Nie chciała go urazić i po prostu teraz zrobiło jej się głupio i niezręcznie, bo mimo wszystko już drugi raz nagle działo się coś takiego i to z jej winy.
    Cóż w galeriach zwykle wystawiło się prace na sprzedaż, więc to chyba była naturalna reakcja. Spodobało jej się i chciałaby to zabrać do siebie. Zwłaszcza, że naprawdę jej się spodobało to zdjęcie.
    - Nie musisz mi go dawać, rozumiem że je lubisz i palnęłam bez zastanowienia. Przepraszam. - powiedziała z lekkim uśmiechem i przeszła dalej. Ponoć to grzech zabrać dziecku cukierka, a ona nie chciała specjalnie grzeszyć.

    OdpowiedzUsuń
  27. [Szczerze? Mnie to wali :P Najważniejsze jest to jak ja się w tym czuje a nie jak mnie widzą w tym inni. Nie robie tego po to by się komuś podobać tylko po to by zrobić sobie przyjemność. W końcu jestem fryzjerką xD]

    Nie minęło dużo czasu kiedy zrzuciła z siebie ostatnią część garderoby i weszła do wanny. Dlaczego nie bała się że ktoś ją zobaczy przez oszklone ściany? Bo tu nikt nie przychodził. Było to miejsce na odludziu. A jeśli ktoś chciałby przyjechać to prędzej czy później i tak się gubił. Niestety doskwierała jej samotność. I dzięki Bogu miała swojego psa który dotrzymywał jej towarzystwa oraz książki które zabijały jej czas. Wnet usłyszała ujadanie Muerte. Wyprostowała się w wannie patrząc na lekko uchylone drzwi od łazienki. To było dziwne. On nigdy nie szczekał kiedy nie miał powodu. Zaczeła gwizdać by przywołać psa.
    -Muerte! Chodź do pani!
    Zawołała i chwilę później jej pies znalazł się w łazience. Mokrą dłonią pogłaskała go po łbie i pstryknęła w niego pianą. Pies zaczął merdać radośnie ogonem i położył się obok wanny.
    -Siedź tu malutki...
    Ostatnie słowo było przesadą. Muerte był dorosłym psem mierzącym około metra wysokości. Ale był łagodny jak na swoją rasę. Kate znów zanurzyła się w wannie zamykając oczy.

    OdpowiedzUsuń
  28. Szybkie robienie zdjęć istotnie było na pewno przydatne w jego pracy. Kilka sekund i już miał dowód że ktoś zdradza kogoś. Bo jak sądziła to były jedne z najczęstszych spraw. Sam z tą sprawą na pewno nie poszłaby do detektywa. Wierzyła, że jak z kimś jest to ten ktoś jest jej wierny. Może dlatego tak było, że jeszcze nikogo na tym nie przyłapała. I nie chciała przyłapać. Jeżeli ludzie się zdradzają to była pewna, że w pewnym momencie związek musi się rozpaść z tego czy z innego powodu. Zdrada jej zdaniem oznaczała wypalenie się uczucia. A gdy nie było uczucia to po co to ciągnąć?
    Przypatrywała się kolejnemu zdjęciu z jego kolekcji, też z Japonii, ale tym razem w wydaniu wielkomiejskim. To podobało jej się mniej, ale wykadrowanie jednego człowieka z tego całego tłumu było naprawdę świetne.
    Nie spodziewała się, że położy dłonie na jej tali, przekręci tak, żeby spojrzała na zdjęcie, które tak jej się spodobało, a potem zacznie mówić jej prosto do ucha i to w dodatku tak... czule? Delikatnie? Nie umiała chyba dodać tutaj odpowiedniego słowa, ale możliwe że najlepsze było łagodnie. Nie mógł nie zauważyć że jej ciało przeszedł lekki dreszcz, który na pewno nie był tym ze strachu, a raczej takim, który sugerował, że w jego rękach czuła się dobrze.
    Uśmiechnęła się i pokręciła zabawnie głową.
    - Dziękuję w takim razie. - powiedziała i sama tym razem przysunęła się do niego. Musnęła jego policzek w podziękowaniu, a przez to mogła na krótką chwilę znów poczuć ten jego zapach, który tak jej się zdążył spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  29. [Haha to u mnie byś miała wszystko za darmo xD Nigdy nie umiem powiedzieć ceny rodzinie czy znajomym za zrobienie włosów. Nigdy! Najlepiej to nic bym nie brała. Ale jak sami dają to biorę xD]

    Nie musiała długo czekać by pies znów zaczął szczekać. Sama słyszała że na dworze coś się dzieje. Momentalnie wyskoczyła z wanny owijając się ręcznikiem. Wyjrzała przez okno i zobaczyła mężczyznę stojącego przy jej samochodzie. Rozpoznała go od razu. Podjazd był oświetlony przez światło w łazience. To był ten sam mężczyzna którego mijała w windzie. Zmarszczyła lekko brwi, chwyciła szlafrok, założyła go okręcając się paskiem w talii po czym zeszła na dół razem z psem. Czego chciał? Jak ją tu znalazł? Czy znalazł się przypadkiem? Wyszła z domu klapkami szurając żwir na posesji i podeszła do mężczyzny.
    -Słucham pana?
    Powiedziała dość nieprzyjemnym głosem ściągając brwi i krzyżując ręce na piersi. Nie podobało jej się to że obcy jej mężczyzna kręci się po posesji i przy jej samochodzie.

    OdpowiedzUsuń
  30. Był zauroczony nią, nie mówiła że to coś głębszego, ale jak można nie być skoro pisało się ze sobą pół roku i to się nie znudziło? Coś musiał czuć w stosunku do niej, chociażby głupią sympatię i może trochę sentymentu jako do osoby przed która zdradzał swoje myśli, plany i pragnienia. A moze najłatwiej było powiedzieć, że był zauroczony Stokrotką. A możliwe że nie koniecznie Samarą.
    Poczekała na niego nadal chodząc od obrazu do obrazu. Gdy przyszedł z dziewczyną to zrozumiała, ze to właścicielka galerii i jego koleżanka, która go do tego namówiła. Zamieniła z nią kilkanaście zdań, była naprawdę sympatyczna i Sam stwierdziła w duchu, że może i przyśle kogoś ze swojego magazynu właśnie tutaj. Było to miejsce naprawdę warte uwagi.
    Cóż Sam zdecydowanie nie miała być kobieta na tą noc. Wiedziała, że dziś tak nie chce tego skończyć, ale kto wie. Możliwe że po pierwszej wspólnej nocy oboje będą już soba nasyceni. Z drugiej strony kto wie czy ta noc kiedykolwiek nadejdzie.
    - tak, obejrzałam wszystkie i możemy iść. - przytaknęła zakładając dłonie na ramiona. Spojrzała na zegarek. Było już po 17. - Nie chcę narzekać, ale robię się głodna. - pewnie nie spodziewał się tego z jej ust, bo kobiety zwykle udawały przed facetami, że nie mają takowych potrzeb. - A że nasze dzisiejsze doświadczenie z kawą i herbatą było średnie to zapraszam cię do mnie na obiad. O ile oczywiście to nie za szybko dla ciebie. - przypatrywała mu się uważnie. No chyba że on wymyślił coś innego.

    OdpowiedzUsuń
  31. [A z czego byś zakład utrzymała kochana?:D]

    Wysłuchała jego słów nie przerywając mu ani na moment. Co do słuchania była w tym dobra. Była cierpliwa w takich sytuacjach ale... Potrafiła wyczuć zdenerwowanie. I wyczuła to w nim. Nie zabłądził. Droga z szosy do jej domu była długa wiodąca przez las więc nie miał możliwości by dostrzec posesje. Postanowiła jednak grać na zwłokę.
    -Muerte do domu.
    Pies spojrzał na nią, znów na mężczyznę po czym pognał w stronę wnętrza. Może i mężczyzna nie miał złych zamiarów jednak Kate wolała dmuchać na zimne.
    -Jak się pan nazywa? I gdzie pana samochód?
    Uniosła lekko brwi pytając. Coś jej mówiło że samochód który jechał za nią przed godziną należał do tego mężczyzny. Intuicja. Czasami była niezawodna.

    OdpowiedzUsuń
  32. [Zanim byś miała ruch w zakładzie musiałoby minąć ładne pare lat. Dookoła mojego zakładu są jeszcze cztery. A to ulica która ma zaledwie sto metrów. Konkurencja jest ogromna i zakłady upadają :/]

    Uśmiechnęła się pod nosem słysząc nazwisko jakie podał. Jakie to było szczęście że pracowała w tym samym wieżowcu co on. Kate nie była głupia. Zanim przyjechała do pracy widziała samochód Aimacha. I jego samego wychodzącego z budynku. Kiedy zaczął się wycofywać podniosła nieco głos.
    -Pan powie mojemu byłemu narzeczonemu że jeśli jeszcze raz wynajmie prywatnego detektywa to znowu spotkam się z nim w sądzie. I tym razem posiedzi ładne dziesięć lat.
    Odwróciła się na pięcie i czując że ciśnienie podnosi się jej w górę skierowała się w strone domu. Przejechała palcami po bliźnie na szyi. Nie chciała znów uciekać. Podobało jej się tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  33. Cały czas łapała się na tym, ze nie powinna mu ufać, a jednak to robiła, bo coraz bardziej czuła się z nim naturalnie. Jakby ten czas nie był spędzony w internecie, a może i był, ale tak jakby był dawnym znajomym, który nagle zjawia się znów koło niej. Dziwne, ale tak właśnie czuła. John nie był dla niej obcy, nie umiała go tak traktować i chyba nie chciała.
    - Czy ty mi sugerujesz, że jednak powinnam się ciebie bać? - zapytała zaczepnie. - Bo wiesz mam w domu groźnego psa i sąsiada boksera. - oczywiście, że się droczyła, ale coś miała wrażenie, ze całkiem udanie to robiła skoro uśmiechał się pod nosem. Ładnym nosem dodajmy.
    Powoli doszli do jej samochodu. Sam zmieniła szybko buty, na płaskie baletki, bo w szpilkach nie umiała prowadzić. I po chwile odjechali do niej. Nie była najlepszym kierowcą, ale dotarli bezpiecznie do niej. No może zaparkowała trochę brzydko, ale jakoś oboje wysiedli.
    - Wybacz jestem groźna za kierownicą. - wzruszyła ramionami. Brak naturalnych zdolności.
    Może tego nie wiedział, ale Sam kochała gotować. Dziś mieli, więc odkryć kolejną wspólną pasję.
    Wjechali windą na przedostatnie piętro i Sam otworzyła spore mieszkanie. Od razu to co się rzucało to fakt, że było tu bardzo czysto. Może i aż za, ale Sam nie umiała żyć w bałaganie.
    - Czuj się jak u siebie. - rzuciła wchodząc bezpośrednio do kuchni. Umyła tam ręce i zajrzała do lodówki. - Jadasz mieso prawda? - upewniła się.

    OdpowiedzUsuń
  34. [Jeśli mam być szczera to będę fryzjerką. Ale domową :P Skończyłam szkołę idę do następnej by zdać maturę następnie jakieś studia. Wizja siebie jako fryzjerki nie za bardzo mnie zadowala :) A ty kim chcesz być? Jak będziesz duża i dojrzała? xDD]

    Słysząc słowa mężczyzny odwróciła się lekko w jego kierunku. Nie uśmiechała się. Nie był płatnym zabójcą. Jeśli by był zabiłby ją już teraz. Nikt nie widzi nikt nie słyszy. Idealny moment. Zresztą nie pierwszy detektyw się tutaj kręcił. Muerte był jej czujnikiem. Każdego wykrywał.
    -W takim razie powinnam leżeć już martwa. Czemu wciąż stoję i oddycham?
    Uśmiechnęła się lekko unosząc brwi. Potarła dłonią czoło zamykając przy tym oczy. Ręce następnie opadły jej bezwładnie do boków ciała. Zerknęła na mężczyznę ponownie.
    -Pan przyprowadzi samochód tutaj i wejdzie na kawę. Pies panu nic nie zrobi.
    Powiedziała już milszym głosem po czym weszła do domu. Nie miała zamiaru przyjmować odmowy.

    OdpowiedzUsuń
  35. Była pedantką i to straszną, bałagan najczęściej ją denerwował, no może po za sytuacjami, gdy na ziemi leżały jej ubrania rozrzucone po wiadomo czym. Wtedy było jej wszystko jedno. Poza tym nie cierpiała na przykład plam na stole od kubka kawy i denerwowało ją to. Nigdy jednak nie pokazywała tego przy swoich gościach. Tyle wyczucia i samo opanowania jeszcze miała.
    - Niestety tak. Czasami chciałabym mieć to gdzieś, ale nie potrafię. - wzruszyła ramionami. Miała wady i zalety, tych pierwszych pewnie więcej. - Tylko nie mów że ty też bo wyda mi się to dziwnie podejrzane. Za dużo nas łączy. - pokręciła głową z rozbawieniem, bo w końcu to chyba problem nie był.
    Sam jeszcze nie do końca wiedziała co chce zrobić, ale wiedziała, że coś wymyśli. Była od zawsze kreatywna, więc wystarczyło dogłębnie przyjrzeć się składnikom, które znajdowały się w jej lodówce. I wtedy zauważyła, że ma jeszcze harissę, którą robiła jakiś czas temu. Jako, ze była to pasta i to szczelnie zamknięta w lodówce musiała się jeszcze nadać. Patrzyła dalej, był kurczak, suszone morele na pewno były w szafce, cebula również, czosnek, pomidor, oliwki. I wiedziała, że do tego kurczaka znajdą się też bataty. Nie ma jak to pełna lodówka.
    - Trafiłeś na dobry dzień, bo dostaniesz kurczaka w w stylu marokańskim. Nie mam pojęcia jak to się poprawnie nazywa, ale to właśnie danie, którego się tam nauczyłam. Trochę ostre, ale smaczne. - zerknęła na niego i po jego skinięciu głową zaczęła wyjmować składniki obmyślonej przez nią potrway.

    OdpowiedzUsuń
  36. [ Ojoj... Hm... A jaki profil na liceum? Chyba że ogólny.]

    Kiedy znalazła się w domu poszła najpierw do pokoju i przebrała się w koszulkę i szorty. Nie lubiła paradować po domu w szlafroku kiedy byli goście. Na tę przyjemność musiała poczekać jeszcze trochę. Poszła do kuchni i zaczęła przygotowywać kawę. Nie lubiła zwierzać się ze swojej przeszłości odnośnie Aimacha. Bo co to była za opowieść? O tym jak jej narzeczony podczas awantury sięgnął po nóż i zadał jej dwie rany? Beznadziejne, i trudne do uwierzenia. Gdyby nie to że zostały blizny zapewne nikt by jej nie uwierzył. Choć i tak jedyną osobą która o tym wie jest jej przyjaciel który zostawił jej ten dom.
    Kiedy detektyw znalazł się w domu krzyknęła z salonu stawiając kubki z kawą na stoliku.
    -Zapraszam tutaj. Jestem pewna że jest pan zmęczony i głodny więc może zrobię coś do jedzenia? I tak miałam robić kolację.
    Spojrzała pytająco na mężczyznę z lekkim uśmiechem na ustach.

    OdpowiedzUsuń
  37. Samarę dokładnie to samo zawsze zastawiało i wiedziała, ze nie mogłaby spędzić życia z bałaganiarzem. Chociaż z jednej strony dobrze by było, gdyby ta druga osoba nie była aż tak świrnięta na tym punkcie, gdyż to tylko sprzyjało jej uzależnieniu od czystości.
    - Będę najgorszą gospodynią w historii jeżeli powiem żebyś pokroił cebule? - zapytała zerkając na niego. Zawsze przy tym płakała nie zależnie ile razy to robiła. A jemu nie miało co spłynąć z rzęs.
    Później spokojnie dodawali kolejne składniki, wykonywali kolejne czynności. Ostatecznie on pilnował piersi kurczaka, który dusił się w rondlu z oliwkami, miodem, morelami i całą resztą warzywnych składników, a Sam zajęła się przyrządzeniem paćki ze słodkich ziemniaków, jak mawiała na pure.
    W pomieszczeniu roznosił się przyjemny zapach jedzenia. Samara poszła na chwilę do barku i wyjęła z niego wino. Pasowało jak zwykle do jedzenia.
    - Otwieranie zostawię tobie. - powiedziała kładąc na szafce korkociąg. - Czy mi się wydaje, że gotować też lubisz? Wydajesz się dosyć pewny w kuchni, kroisz tak jakbyś robił to dosyć często. - wyjaśniła mu przyczyny swojego podejrzenia.

    OdpowiedzUsuń
  38. [Medycyna? Eksperymenty naukowe? :P]

    Słysząc jego odpowiedź skinęła lekko głową. Kiedy mężczyzna usiadł zajęła miejsce w drugim fotelu i chwyciła kubek w dłonie podwijając nogi pod siebie. Kiedy zrobiła łyka gorącego płynu lekko ściągnęła brwi. Było za ciepłe, ale zawsze wolała gorącą kawę niż zimną. Miała wtedy przyjemniejszy zapach i smak.
    -Chciałabym teraz ja panu zadać parę pytań. Jeśli oczywiście nie będzie to kłopotem i nie będzie przekraczało granic pana tajemnicy zawodowej. Chciałabym najpierw wiedzieć ile pieniędzy zaoferował Aimach za śledzenie mnie?
    Wlepiła wzrok w mężczyznę przchylając delikatnie głowę na bok. Kątem oka dostrzegła jak Muerte kieruje się w stronę balkonu z którego był widok na morze. Zazdrościła mu, sama miała ochotę tam posiedzieć i słuchać muzyki ale w obecnej chwili chciała wyjaśnić wszystkie sprawy z detektywem.
    -Aha, i jak naprawdę się pan nazywa? Chyba że mam do pana mówić panie Martinez.
    Uśmiechnęła się wesoło mrużąc przy tym lekko oczy. Taki miała nawyk, starała się odzwyczaić niestety wyglądało to zbyt sztucznie a że ona kochała się śmiać nie umiała tego powstrzymać.

    OdpowiedzUsuń
  39. Czuła jego wzrok na sobie i to, że obserwuje jak gotuje. Ale nie umiała powiedzieć, że jej to przeszkadza. Wręcz przeciwnie uśmiechała się przez cały ten czas i sama zerkała na niego. Niby obserwował to co robi ze słodkimi ziemniakami, a jednak cieszył się, że jego wzrok skupiony jest na niej. Nie powinno tak być, przecież dopiero co się spotkali, a czuła się w tej chwili już jakby była w tym miejscu ze starym znajomym, przyjacielem.
    Wino też ponoć rozbudzało apetyt... pytanie tylko na co?
    Wzięła swój kieliszek i upiła drobny łyk. Tak było wyjątkowo dobre.
    Przełożyła jedzenie na talerze, miała nadzieję, że nie miał nic przeciwko nie bawieniu się w półmiski. Miało być jak w domu. Wzięła ze sobą do części jadalnianej dwie duże podkładki i położyła je na stole. Jak zwykle stały też tam kwiaty. Nic nie mogła poradzić na to, że lubi ich widok.
    - Smacznego. I jeżeli będzie ci smakować to możesz dostać przepis. - skoro lubił gotować to pewnie tak jak Sam początkowo z nich korzystała. Później już sama przyprawiała do do swojego smaku, ale takie pomysły były fajne. Czasami oczywiście szła na totalny spontan i czekała co z tego wyjdzie. - Czyli oboje uwielbiamy porządek, podróże i gotowanie. Coś wspólnego pominęłam?

    OdpowiedzUsuń
  40. [Hehe nie zrozum mnie źle ale zawsze jak mówią o laboratoriach to mi się kojarzą zaraz wybuchy xD]

    Wysłuchała jego odpowiedzi raz po raz przytakując głową. Na sam koniec uśmiechnęła się nikle i pokręciła z rozbawieniem głową.
    -Jaki cham hojny... Dobre wrażenie pan odniósł. Ale i tak nie zdążyłby panu nic dać bo i tak prędzej czy później by się cała sprawa wydała. Nie jest pa pierwszym detektywem który się tutaj kręcił. Ale wolę panu powiedzieć jak było naprawdę by zrozumiał pan po co kazał Aimach mnie śledzić.
    Powiedziała przyjemnym głosem. Nawet w takich sytuacjach nie brakowało jej tego optymizmu, szczęśliwej nuty w głosie. Była za pogodna by płakać, dramatyzować z tego powodu.
    Słysząc jego imię i nazwisko skłoniła lekko głowę.
    -Katerina Alabrissi ale sądzę że już to wiesz.
    Zaśmiała się cicho. Odstawiła na stolik kubek z kawą.
    -A więc Drogi Jonathanie. Moje kolejne pytanie brzmi, jaką bajeczkę pan usłyszał? Jest pan na tyle inteligentny że wątpie by pan w nią uwierzył tak bardzo.
    Uniosła brwi w górę krzyżując ręce pod linią biustu bacznie obserwując ciemnowłosego.

    OdpowiedzUsuń
  41. To chyba Sam najbardziej cieszyło. Najważniejsze było to, że są tacy jak pisali. Nadal chłopak posiadał to lekko wredne poczucie humoru, które Sam nie przeszkadzało. Lubiła właśnie takie droczenie sie z nim.
    Jego Stokrotką? Zabrzmiałoby to dosyć władczo i jednocześnie poważnie, bo określenie mój zwykle używało się do osób naprawdę bliskich.
    Jego dobre maniery robiły wrażenie, bo czasami wydawało jej się, że takie rzeczy już wymarły. Ona sama traktowała niektóre sprawy luźniej niż 80 lat temu ich dziadkowie. Ale zawsze cieszyło, gdy facet lekko, niezbyt nachalnie usługiwał kobiecie i dbał o nią. Zresztą czy ich nie uszczęśliwiały zadowolone uśmiechy ich wdzięcznych partnerek?
    Zaśmiała się widząc to spojrzenie, ale udała, że wcale nie ma pojęcia o czym on mówi.
    - Na przykład fajerwerki. Obiecuje ci, że przekonam cię do nich. - na jej ustach pojawił się zadowolony uśmiech. Musiał to pokochać, a jak nie to chociaż polubić bo za pewne, o ile nadal będą chcieli się ze sobą spotykać to nie raz będzie je widział. - A ty masz coś do czego chciałbyś nakłonić mnie? Mam też nadzieję, że wproszenie się do ciebie na obiad kiedyś nie będzie przegięciem. - rzuciła wesoło, bo chętnie zobaczyłaby co on lubi.

    OdpowiedzUsuń
  42. [Ale to tak fajnie... Tu przelać tu podgrzać tu zamieszać... Hm... WE fryzjerstwie też mamy eksperymenty... Tylko to są na ludziach xD Jaka farba wyjdzie po mieszance na włosach xD]

    Wysłuchała tego co miał do powiedzenia Jonathan. Cóż... Historyjka miała źdźbło prawdy. To ona odeszła od niego. Ale przyczyna dla którego odeszła była wyssana z palca jak cała reszta historii. Nim skończył mówić Katerina napiła się jeszcze łyka kawy po czym obracając kubek w dłoniach wlepiła wzrok w mężczyznę. Mruknęła z zainteresowaniem kiedy skończył opowiadać po czym z uśmiechem na ustach zaczęła mówić.
    -W tym wszystkim jest tylko jedna prawda. Odeszłam od niego. Ale nie dla innego mężczyzny. Dla własnego bezpieczeństwa. Podczas kolacji i kłótni mój były narzeczony chwycił nóż... Ale nie wiem czy jesteś zainteresowany tym. W końcu pozbawiłam cię być może niezłej premii.
    Przepraszającym wzrokiem spojrzała w jego oczy. Tutaj czuła jedyne zakłopotanie, że postawiła przeszkodę na drodze do niezłej premii temu człowiekowi.

    OdpowiedzUsuń
  43. Kontakt w cztery oczy miał jednak też wiele plusów. Czasami oboje nie mieli ochoty rozmawiać, a jedyne o czym marzyli to pewnie przytulenie się do kogoś. Nawet jeżeli jako facet nie chciał się do tego przyznać to mogło tak być. A jeżeli nie przytulać to chwycić za rękę. Ona jako kobieta czuła potrzebę bliskości i tym razem wcale nie mówiła o seksie. Chociaż to była też ważna potrzeba.
    Uśmiechnęła się zadowolona, kiedy powiedział że pójdą jeszcze na plażę i pooglądają pokaz.
    - Jakoś mi się to uda. - w jej niebieskich oczach pojawiły się przyjazne ogniki.
    Gdy zapytał czy ma lęk wysokości musiała sie zaśmiać.
    - Mój drogi widziałeś na jakich obcasach chodzę? - zażartowała w taki a nie inny sposób, ale coś w tym było. - I mieszkam też wysoko, więc spokojnie nie boję się wysokości. Ostatnio marzył mi się trapez. Trochę cyrkowe, ale chciałabym ufać na tyle, żeby puścić się drążka i dać się złapać drugiej osobie.
    Jadła przy rozmowie powoli i nie śpieszyła się. Mieli czas i ze wszystkim mogli zdążyć. A rozmowa z nim była po prostu odprężająca.
    - Nie musisz mi się odwdzięczać. Obiad był przekupstwem, żeby nie było ci już tak szkoda tego zdjęcia. Ale będzie mi miło jeżeli coś mi kiedyś ugotujesz. A po drugie to oznacza, że chcesz się jeszcze spotkać, a będę teraz brutalnie szczera - cieszy mnie to.
    Black z internetu był cudowny. Tutaj zdawała sobie sprawę że będzie ciężej, ale było to chyba wartę prób.

    OdpowiedzUsuń
  44. [Ej a myślałaś coś na temat produkcji perfum? 8D]

    Widziała jak mięśnie mężczyzny przez koszulkę stały się napięte. Kości żuchwowe stały się bardziej wydatne a jego wzrok... Tak jak podejrzewała, jego wzrok szukał ran z przeszłości. Jedną mógł wypatrzeć. Druga znajdowała się w miejscu może nie widocznym, jednak nie raz ludzie zadawali jej pytanie co jej się stało w plecy.
    Słysząc jego słowa postawiła stopy na podłodze i kiwnęła głową.
    -Nie nie oczywiście wierzę, widzę że jesteś człowiekiem honoru. Nie miałam nic złego na myśli. Po prostu... Nie wiedziałeś jak jest naprawdę i gdyby nie to że teraz siedzimy popijając kawkę dalej byś pracował dla tej szui. Ale cieszę się że jest inaczej.
    Uśmiechnęła się przyjaźnie w jego kierunku. Mężczyzna widać miał dobre zamiary. I nie myliła się widząc go na dworze. Oczy są zwierciadłem duszy a że uwielbiała w nie spoglądać widziała w nich wszystko.
    Na jego prośbę skinęła głową ale wstała. Odwróciła się tyłem do mężczyzny delikatnie unosząc bluzkę w górę nad kością ogonową gdzie znajdowała się długa dość szeroka blizna.
    -To był pierwszy ślad. Drugi jak pan już zauważył znajduje się na szyi.- Osunęła bluzkę na plecy i powróciła na swoje miejsce chwytając na nowo kubek.- Moim wybawicielem był Muerte. Rzucił się na Aimacha kiedy ten widząc że jeszcze żyje zamachnął się znowu. Pogryzł go dość ostro moja mądra psinka.
    Uśmiechając się spojrzała w kierunku psa który leżał na leżaku z rozwalonym jęzorem na wierzchu. Cała sytuacja stanęła jej przed oczami. Zamyśliła się. Patrzyła przed siebie w martwy punkt nieobecnym spojrzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  45. Była juz w pewnym sensie przyzwyczajona do ich noszenia. Co prawda zwykle nie nosiła aż tak wysokich jak te dziś, ale te były jej ulubione i pasowały do sukienki. To chyba nic dziwnego, ze chciała wyglądać dobrze na pierwszym spotkaniu? Chciał mu się spodobać na tyle, żeby nie odszedł od razu, gdy zobaczy biały kwiatek. Ona wiedziała już, że podoba jej się jego zarost, chociaż trochę drapał gdy go pocałowała w policzek, lubiła jego roześmiane oczy i te dołeczki w policzkach. To powinno być karalne u facetów.
    - Spróbujemy. - rzuciła przygryzając wargę. Nie skomentowała tego na ile mu ufa, bo już kilka razy dała wyraz temu, że nie traktuje go jak zboczeńca z internetu. Zaprosiła go chociażby do swojego mieszkania, dała się przytulić, chociaż na krótko.
    Znów sprawił że zaśmiała się, o to zresztą jak widać specjalnie trudno nie było. Miała dziś szampański humor. I to przez niego.
    - Uważaj bo wezmę to na serio i skreślę cię z listy znajomych. - zażartowała. - A wtedy koniec z takimi obiadkami.
    Skończyła jeść, a on również. Nadal jednak mieli wino. Sam poszła tylko wstawić naczynia do zlewu. To był właśnie taki moment, gdy jej to nie przeszkadzało. Wolała tylko na nie nie patrzeć gdy leżały przed nimi.
    Szybko wróciła i znów usiadła na przeciw niego. Zagadnęła go o coś i nie mogła się oprzeć pewnej pokusie. Odwróciła dłoń która trzymał na stoliku i delikatnie zaczęła krążyć po niej palcem.
    - Jak ci to przeszkadza to przestanę.

    OdpowiedzUsuń
  46. [Też dobry pomysł. Teraz kosmetyki są na wagę złota zwłaszcza te lepsze. Ale mam nadzieję ze nie chciałabyś testować ich na zwierzętach? :c]

    Przez pewien czas patrzyła jeszcze w odległym kierunku. Głos mężczyzny jednak wyrwał ją z zamyśleń. Znów zaczęła okręcać kubek w dłoniach patrząc twardym wzrokiem w Jonathana.
    -Nie dostał żadnego wyroku. Sprawa została umorzona. Mieszkając w Grecji Aimach miał wtyki w policji. Miał wtyki i... Mnóstwo pieniędzy. Wystarczyła odpowiednia ilość by policja doszła do wniosku że to rany na wskutek wypadku samochodowego.
    Teraz nie było na jej twarzy uśmiechu, bólu czy smutku. Gniew, złość. Jak mogła być tak głupia i zaufać policji. Po westchnięciu znów się uśmiechnęła.
    -Co do krzywdy, to raczej to niemożliwe. Muerte jest na tego człowieka wyczulony. Nie będzie reagował na nic nawet na moje protesty, po prostu się na niego rzuci. Więc Aimach musiałby mnie zabić z pistoletu. Inaczej nie da rady mi czegoś zrobić.
    Kiwnęła głową z promiennym uśmiechem na ustach.

    OdpowiedzUsuń
  47. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  48. Nie przestała. Nadal bawiła się jego dłonią i chociaż był to tak drobny gest był dla niej wyjątkowo przyjemny. Czuła go, wiedziała że jest, istnieje i był naprawdę tym za kogo się podawał. Mogła dziś zasnąć bardzo spokojnie.
    Sama nie wiedziała, które z nich zbliżyło się do tego drugiego w czasie tej rozmowy. Nie czuła się ani trochę przytłoczona tym faktem. Zresztą o ile spojrzała na układ krzeseł to oboje się przesunęli.
    Kiwnęła głową.
    - Tego nie możemy przepuścić, bo dziś to polubisz. - zaśmiała się pewna swego. Założyła buty, tym razem już płaskie, chwyciła kluczę i torebkę i mogli iść.
    - No to prowadź. - rzuciła z uśmiechem w jego stronę.
    Na plaże nie było stąd tak daleko, a że był to pogodny wieczór to miło się spacerowało. Samara mimo iż kazała mu prowadzić to i tak zaciągnęła go w stronę miejsca, gdzie jej zdaniem efekt był najlepszy.
    Przed plażą zatrzymali się na chwilę. Sam nie cierpiała piasku w butach, więc je zdjęła przytrzymując się go na chwilę. A potem usiedli na ciepłej powierzchni.
    - Chyba lubię tak fajerwerki bo ich kształt widać. A nigdy nie umiem zauważyć tego co wszyscy w gwiazdach. Duży wóz mały wóz. To jakaś ściema.

    OdpowiedzUsuń
  49. [ Słuchaj z chemii zawsze możesz się podciągnąć. Może się okazać że na maturze pójdzie ci lepiej dział chemii niż biologii. Zobacz ja jestem fryzjerką a lepiej mi idzie z polskiego niż z przedmiotów zawodowych xD]

    Na jego słowa kiwnęła głową.
    -To fakt. Muerte nie zawsze jest przy mnie... Prawdę mówiąc ja tylko czekałam na to aż kolejny śledczy się zjawi na tej posesji. Inni zrezygnowali to teraz wynajął Ciebie. Na szczęście jesteś w tym lepszy. Nieźle kłamiesz.
    Pogroziła mu zabawnie palcem bujając nim przed sobą lecz zaraz zaśmiała się i pokręciła lekko głową. Widziała że kończy jej się kawa. Jakoś nie miała ochoty dzisiaj zostawać sama w domu ale było to nieuniknione.
    Słysząc jego propozycje dziewczyna uśmiechnęła się wdzięcznie.
    -To bardzo miłe z Twojej strony. Ale mógłbyś i ty wpakować się w kłopoty. A jesteś za uprzejmy i miły bym na to pozwoliła i wolę się w tym babrać sama prawdę mówiąc.
    Posłała mu uroczy uśmiech i dopiła kawę do końca.
    -Przepraszam na chwilę. Muszę dać swojemu brytanowi jedzonko. Muerte!
    Zawołała psa która migiem znalazł się obok niej i razem z nim skierowała się do kuchni gdzie znajdowała się jego miska i psie jedzenie.

    OdpowiedzUsuń
  50. Rzecz nie była w tym, że Sam widziała same gwiazdy, ale wóz nie przypominał jej wozu. Dla niej był to jakiś trapez, ale na pewno nie wóz. Za to w wymyślaniu własnych kształtów gwiazdozbiorów była naprawdę dobra.
    Miała już mu to powiedzieć, gdy rozległ się pierwszy huk. Sam uśmiechnęła się i podziwiła pojawiające się kształty. Nie były to takie nic nie znaczące wystrzały. Układały się one w różne kształty. Chociażby ten motyl, wielki, który pojawił się na niebie. Do tego muzyka, która zmieniała się wraz z wystrzałami i pasowała do zjawiska na niebie.
    Przysunęła się do niego jeszcze bliżej i znów czuła jego ciepło i zapach. W oczach Sam mógł zobaczyć zachwyt dla tego co się dzieje. Może jeżeli nie to go przekona do przychodzenie tutaj to ten błysk w oczach Sam. Chociaż przy nim pojawiał sie on wyjątkowo często.
    Spontanicznie musnęła jego policzek, gdy się tego nie spodziewał.
    - Dziękuję, że mimo wszystko przyszedłeś tu ze mną. - powiedziała z uśmiechem. - Następnym razem idziemy na trapez. - rzuciła bo mu to pasowało. - Albo inny dziki sport.

    OdpowiedzUsuń
  51. [Ah to teraz rozumiem... nie no teoria zawsze jest do bani a praktyka lepsza. Z tym się zgodzę bez zaprzeczania xD Ja też kiedyś miałam nadzieję że na lekcjach chemii będę robiła eksperymenty jak w filmach ale gdzie tam ;/ nie było jak... A przydałby się remont w mojej dawnej szkole xD]

    Podobał jej się jego śmiech. Szczery i przyjemny. Dawno z nikim nie rozmawiała tak można powiedzieć na luzie. Większość czasu poświęcała pracy gdzie każdy tylko pytał się o kroki taneczne i następne lekcje.
    -Więc jesteś Jonathan Kłopoty Black? Nie powiem ciekawie się nazywasz.- Zażartowała i zaczęła się śmiać odchylając lekko głowę do tyłu.- Wiesz... Może i przyjmę Twoją pomoc. Ale nie chciałabym podejmować decyzji na pochopnie. Przemyślę to, będę wiedziała jak cię znaleźć. Wiem gdzie masz biuro. Też cię śledziłam.
    Poruszała brwiami zabawnie i uśmiechnęła się szeroko. Żartowała oczywiście. Nie miała w zwyczaju kogoś śledzić, to nie leżało w jej naturze. Zaczynała czuć do mężczyzny sympatię. Chciał jej pomóc ale wiedziała też że jeszcze bardziej zależało mu na tym by Aimach dostał za swoje. W końcu. Z przyzwyczajenia znów pogłaskała palcem rozcięcie na wardze... To zaszło za daleko. Miał rację, nie mogła dłużej czekać. Aimach musiał dostać nauczkę. A z pomocą Jonathana mógłby do końca życia żałować swoich czynów. Po powrocie do salony Kate zauważyła ospały wzrok mężczyzny. po jego słowach pokiwała głową i spojrzała na widoki za oknem. To one były najbardziej urodziwe w całym tym domu i w jej okolicy. Dookoła las a za nim woda.
    -Tak, ma w sobie coś takiego co przyciąga. - Po jego pytaniach spojrzała na niego kręcąc głową.- Ja ci powiem tak. Ja czego się jedynie boję obecnie to to... że natknę się na pająka. Nienawidzę pająków i za każdym razem jak je widzę boje się je dotknąć nawet półtora metrową szczotą. Aimacha się nie boję. Wpadł na jedną z moich lekcji na szczęście byłam sama. I wtedy to ja go sprałam. Adrenalina i gniew, wybuchowe połączenie ale niezwykle skuteczne. Znajomy mnie od niego odciągnął, gdyby nie to... Być może to ja bym siedziała za kratkami za morderstwo. Do dziś mnie kostki bolą i warga.
    Zaśmiała się wzruszając ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  52. Spojrzała na to jak się rozkłada na piasku. Chyba nie było dla niego tak strasznie skoro czuł się swobodnie.
    - Wcale nie mam zamiaru się wycofywać. - powiedziała opierając głowę na złączonych kolanach, przy tym objęła je i patrzyła na dalszą część pokazu.
    Coś było w tych fajerwerkach, no ale każdy mógł lubić coś innego. A Sam na pewno nie każe mu tu przychodzić codziennie. Uszczęśliwiały ją też inne rzeczy, chociażby truskawki lub winogrona. Albo ciasto czekoladowe czy stokrotki.
    Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy i wybrzmiały ostatnie huki. Sam spojrzała w niebo, a potem znów na niego.
    - To na kiedy chcesz się znów umówić? - zagadnęła, bo było już późno, a nie wiedziała czy nie pracuje w soboty. Może i była natarczywa, ale nie chciała go "wypuścić" bez konkretnej daty, bo bała się że wtedy jednak się nie zjawi.

    OdpowiedzUsuń
  53. Wszystko miało swoje plusy i minusy. Może i hałas był duży, ale i tak nie aż tak, bo jednak fajerwerki wypuszczane były na wodzie w znacznym oddaleniu od lądu.
    Zaśmiała się.
    - Tego nigdy się mój drogi nie dowiesz. Możesz tylko obserwować, a jakoś specjalnie od ciebie nie uciekam. - rzuciła przekornie. Siedziała blisko niego, sama go przecież dotykała. Nie było żadnej oznaki tego, że Sam chce się go pozbyć. Robiło się jednak późno a tak czy siak kiedyś się rozstać muszą.
    Gdy powiedział, że w niedziele wieczorem może być do jej dyspozycji, zabrzmiało to dosyć dwuznacznie. Dopiero wieczorem? Myśli Sam same powędrowały w odpowiednim kierunku...
    - W poniedziałek od rana mam ciężkie spotkanie, więc muszę się wyspać. - westchnęła bo tak było. Musiała przekonać tych ludzi do swojej sprawy, a to nie będzie takie proste jak nie trudno się domyślić. - A jak spotkam się z tobą to tak szybko nie zawędruje pewnie do łózka.

    OdpowiedzUsuń
  54. Wolała gdy dotykał jej włosów, ale jak się okazuje przestał to w końcu robić.
    Wstała z piasku, bo pora była się zbierać. Robiło jej się zresztą zimno. Wiała już ten zimny wiaterek od morza, przyjemny ale jednak zimny.
    - A moze wcale tam nie zawędruje. - rzuciła oczywiście przekornie, bo w sumie w tej chwili miała nadzieję, ze kiedyś razem tam wylądują. Nie teraz, nie na kolejnym spotkaniu, ale gdy będą na to gotowi i gdy miała nadzieję, że będzie to coś znaczy dla nich obojga. Zwykły seks, miała, nie miała w swoim życiu osoby, która by ją kochała.
    - Może wtorkowy wieczór?

    OdpowiedzUsuń
  55. Jeżeli odwoła spotkanie nic się przecież nie stanie. No może Sam będzie czuła niedosyt, ale przecież nie będzie mogła nic na to poradzić. A już na pewno nie zacznie nagle turlać się po podłodze i protestować jak mała, rozkapryszona dziewczynka. Ani nie tupnie nóżka. Nie było to w jej stylu.
    Co się z nimi stanie, nikt tego nie wiedział. Co nie zmieniało faktu, że Sam już dawno nie czuła się tak szczęśliwa jak dziś. I nawet jeżeli miałaby być to tylko przyjaźń to było warto się o nią starać.
    Miała zaprotestować, gdy położył jej na ramionach marynarkę, nie chciała żeby mu było zimno, w końcu to jej głupota, że nie wzięła ze sobą nic więcej. Jednak gdy objął ją ramieniem stwierdziła, ze są kwita, oddaje mu cześć ciepła, które produkuje. I było to miłe. Sama położyła dłoń w jego pasie, żeby wygodniej im się tak szło.
    - Dziękuję za marynarkę. - to wypadało zawsze powiedzieć jej zdaniem. Doceniała to, że dba o nią. - Ładnie pachniesz. - stwierdziła nieskrępowana takim komplementem. Ale zapach był jedną z pierwszy rzeczy na które zwracała uwagę. Potem chyba był głos. A w jego głosie można było się zakochać.
    Niestety ich przyjemny spacer się skończył, bo wylądowali pod budynkiem, w którym znajdowało się mieszkanie Sam.
    - Do zobaczeniem. - tym razem w płaskich butach musiała ustać na placach żeby musnąć jego policzek.

    OdpowiedzUsuń
  56. Dla niej to też były pracowite dni, zwłaszcza, że spotkanie nie poszło do końca tak jak powinno. Nie przejmowała się jednak tym, bo miała na coś czekać. Na wtorkowy wieczór. Czekała naprawdę niecierpliwie jak na siebie, bo zwykle była naprawdę spokojna. Od wtorkowego ranka czuła się jednak podekscytowana.
    Miał przyjechać do niej i w sumie nie wiedziała co dalej. To był wieczór jego pomysłów, ale Sam nie obraziłaby się, gdyby zostali na przykład u niej.
    Gdy usłyszała dzwonek po prostu pognała do drzwi z szerokim uśmiechem. Nie musiał przynosić jej kwiatów, żeby go wywoływać. Zrobiło to już jego przybycie. Jednak kwiatki bardzo jej się spodobały.
    - Dziękuję. - powiedziała a jej uśmiech tylko się pogłębił. Wiedział, że to te kwiaty uwielbia.
    Wpuściła go głębiej do środka.
    - Chyba jesteś trochę zapracowany. - zauważyła, bo na jego twarzy czaiło się zmęczenie. Nie chciała dokładać mu go jeszcze więcej, ale ucieszyła się, że jest. - Mamy jakieś plany na dziś czy chcesz po prostu odpocząć w moim towarzystwie?

    OdpowiedzUsuń
  57. I znów rozbudził jej ciekawość. Nie mogła się doczekać kiedy dowie się, co będą robić. Nie miała nawet pojęcia gdzie idą.
    Wstawiła kwiatki do wazonu, żeby przypadkiem nie "zdechły" za wcześnie.
    - I za pewne nie powiesz mi nawet gdzie idziemy? - zapytała zakładając płaskie obuwie. Nie miała pojęcia co ten "wariat" kombinuje, ale jak sądziła nudzić się nie będzie.
    Chwyciła jeszcze coś cieplejszego, żeby tym razem nie musiał jej oddawać swojej garderoby i po chwili zamknęła drzwi od mieszkania.
    - Nawet jeżeli ładnie poproszę i może spróbuje cię przekupić buziakiem to nie powiesz? - zagadnęła ciekawa co wybierze. - Chociaż jakąś małą podpowiedź.
    O tej godzinie chyba za późno było na trapez, który sobie obiecali. Zresztą nie miała pojęcia, gdzie mogliby to robić. Chociaż pewnie jakaś firma już sie w tym specjalizowała.

    OdpowiedzUsuń
  58. Mówił, że lubi sporty ekstremalne, więc domyślała się, że jeżeli gdzieś już pójdą to coś takiego właśnie mogą zrobić. A nie była na tyle odważna, żeby prezentować całemu miastu swoje pośladki.
    Jej próba przekupstwa spaliła na panewce, ale chociaż miała wymówkę żeby go pocałować. Może i jej nie potrzebowała, ale jednak gdyby się nie ograniczała to jej ręce pewnie częściej szukałyby jego. Jakby jej ciało i mózg nie wierzyły, że Black to ten mężczyzna koło niej.
    Dała się w samochodzie zgadać tym, co robiła przez czas, który się nie widzieli. Gdy mówiła to nie myślała, gdzie ją zabiera i co będą robić. Nie męczyła go też zbędnymi pytaniami na ten temat. Nie oznaczało to, że nie jest ciekawa.
    Wysiadła gdy tylko otworzył jej drzwi. Spojrzała na wieżę i coś jej mówił, że to co zaproponuj to będą właśnie skoki na linie. Nie myliła się, bo to właśnie zaproponował. Nie była pewna czy przypadnie jej to do gustu, ale wiedziała ze chce spróbować. Po drugie, żeby to ocenić musiała mieć jakieś doświadczenie z tym związane. A na pewno nie miała zamiaru poddać się już na starcie.
    Chwyciła jego dłoń i poszła za nim, żeby przygotować się do skoku.
    - Ale John.... - zaczęła zwracając jego uwagę na siebie. - Jak w czasie skoku puścisz moją dłoń to obiecuje cię po zabić. - rzuciła z pewną siebie miną. Nie miała najmniejszej ochoty zginąć samotnie.
    Weszli na samą górę, gdzie ci dziwni ludzie pomogli uczynić skok bezpieczniejszym. Sam nie miała pojęcia o zakładaniu tej uprzęży, więc spokojnie oddała się w ręce tych którzy się na tym znali. I o ile widziała chłopak z którym tu przyszła nie robił tego pierwszy raz.

    OdpowiedzUsuń
  59. Samara zajął się drugi, młodszy mężczyzna. Ale chyba były to pewne ręce skoro wykonywał to wszystko tak pewnie. Był przy tym miły i może trochę za bardzo, ale jednak uspokajał zestresowaną Sam. Nic nie miało jej sie stać i to było najważniejsze.
    Podeszła do niego już zapakowana w to dziwne coś i dała złapać się za rękę. Tym razem zauważyła wzrok jego znajomego i to skinięcie głową jakby komentował, że wyrwał niezły towar. Czyżby z tego znany był John? Starał się tak, żeby ją zaliczyć? To dlaczego jeszcze tego nie zrobił? Trochę namieszało jej to w głowie, ale nie był to czas i miejsce na zastanawianie się nad tym.
    Po chwili poczuła już jak ciągnie ją w dół. Istotnie chwilę trzymał jej rękę, ale potem pęd powietrza sam je rozdzielił. Cóż mieli inną masę więc lina trochę inaczej działała, a po drugie żeby ich nie rozdzieliło, to musieli by się pewnie trzymać mocniej.
    Pamiętała tylko, że krzyczała. Raczej nie z przerażenia, ale z frajdy jaką to wszystko sprawiało. Najgorszą częścią było to chwilowe wiszenie głową w dół, ale na szczęście dwójka facetów szybko ich postawiła na ziemi.
    - To było coś. - mruknęła jeszcze z ciężkim oddechem, gdy ustała już na ziemi. Tu jednak czuła się bezpiecznie, wiedziała że wszystko zależy od niej. Tam była zdana na to, aby lina się nie urwała.

    OdpowiedzUsuń
  60. Nic nie obiecywał też jej. Chciałaby czasami po prostu umieć czytać w myślach facetów i zgadnąć o co też im chodzi. Czy o seks, czy o miłość. Wiedziała, że na postawienie sprawy jasno może być trochę wcześnie. To było ich drugie spotkanie oko w oko. Ale nie chciała żyć w niepewności pół roku. Dlaczego tyle? Tyle zajęło im zebranie się w sobie i spotkanie, więc kto wie, czy nie zajęło by też określenie kim dla siebie są i czego oczekują.
    Może i Stokrotka była trochę sentymentalną romantyczką, ale umiała przystosować się do życia. Juz jakiś czas temu odkryła, że musi korzystać z tego co dostaje od losu i czasami zaszaleć. Nie chodziła do łóżka z przypadkowymi facetami, ale nie mogła powiedzieć, że oni wszyscy coś znaczyli w jej życiu. Jasne, uprawiając z nim seks znała ich już trochę i lubiła, ale często było to tylko spełnienie potrzeb niższego rzędu. Jednak zawsze było tak, że to dwójce pasował taki układ.
    Nie była na niego zła, prosząc o to żeby trzymał jej dłoń nie przewidziała takich rzeczy. Teraz już wydawało jej się to logiczne. Nie miała go zamiaru zabić bo najbardziej liczył się ten krok, żeby skoczyć. I wtedy trzymał jej dłoń.
    Ona też wpatrywała się w ta osobę. I musiała przyznać, że zdecydowanie straszniej wygląda to z dołu. Powiedzenie, że strach ma wielkie oczy miało wiele prawdy w sobie.
    Wzruszyła ramionami.
    - Możemy się przejść. - jakoś specjalnie głodna nie była, a zresztą w lokalach było dużo ludzi. Sięgnęła do kieszenie spodni na pupie. Coś wyraźnie tam było, ale wcześniej tego nie czuła. Spojrzała na drobną karteczkę z kilkoma cyframi i imię tego chłopaka od sprzętu. Kiedy on to tam włożył i jak to nie wypadło? Nie miała pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
  61. Czy Sam się wydawało, czy chłopak właśnie był zazdrosny? Ona sama nie wiedziała co to jest. I nie miała zamiaru z tego skorzystać. Tym bardziej, że chłopak był tak bezczelny, że wykorzystał zakładanie jej tej dziwnej uprzęży, żeby dotknąć jej tyłka i wsadzić do kieszeni numer.
    Jednak to, że ją odtrącił zabolało. Nie mogła przecież nic na to poradzić, a on nagle po prostu ją odepchnął od siebie. Nie było to sprawiedliwe ani logiczne. I jeszcze ruszył przed siebie nie czekając na nią.
    - John to numer. Ja nawet go nie znam. - zauważył i pobiegła za nim na piasku. Chłopak zapomniał chyba, że ona porusza się trochę wolniej, ma krótsze nogi. Ustała przed nim i położyła dłoń na jego torsie, żeby się zatrzymał. Spojrzała mu w oczy. - I nie mów, że nie zauważyłeś. I tak po prostu nagle odepchnąłeś od siebie. - miała być z nim szczera. Kiedyś na czacie jeszcze obiecali sobie, że tacy wobec siebie będą. Bez kłamstw, więc mówiła mu, że nie rozumie co się dzieje. I jednocześnie że jej się to nie podoba. - Wiem jak patrzył na mnie twój kumpel i nie chce dopytywać jak wyglądało twoje wcześniejsze życie uczuciowe czy też łóżkowe, bo to przeszłość i nie ma sensu tego rozdrapywać, ale chce wiedzieć czy ja też w założeniu mam być na raz.

    OdpowiedzUsuń
  62. Zabolało ją, ze tak negatywnie zareagował na jej dłoń. Jeszcze pół godziny temu nie było tak jak teraz. Uparcie jednak przytrzymała ta dłoń, bo nie rozumiała nic z tego co poczyna.
    Ironia, której używał też nie była miła, zwłaszcza, że myślała... Cóż wydawało jej się, że trochę już zdążył ją poznać.
    - Tak, bo moim największym marzeniem na świecie jest się umówić z facetem, który wykorzystuje mój strach żeby pomacać mój tyłek. - rzuciła równie oschło i teraz już odsunęła się i założyła dłonie na ramiona. To miał być miły wieczór a zamieniał się w katastrofę.
    Trochę jednak odpuściła ze swojego gniewu, gdy zauważyła że robi się smutny. Ona tylko zadała pytanie, bo chciała znać odpowiedź.
    - W tej chwili widzę tylko, że złościsz się na mnie za coś czego nie zrobiłam, co sobie nagle wyobraziłeś. Przecież gdybym nie chciała tu być to nie czekałabym jak głupia na wieczór. - zaczęła cicho i bardziej ugodowo niż chwile temu. - Wiem, że mnie lubisz i szanujesz, ale chciałam się upewnić czego chcesz. Bo twoim znajomi tak na mnie właśnie patrzą, jakbym była twoją zabawką.
    Znów przysunęła się bliżej i tym razem objęła jego szyję drobnymi dłońmi.
    - Już się nie denerwuj. Nawet jeśli na żywo jeszcze tego nie pokazujesz to wiem, że gdzieś w tobie jest masę uczuć. - spojrzała na niego wzrokiem, który mówił, że ufa mu, wierzy w niego. Potem musnęła tylko kącik jego ust.

    OdpowiedzUsuń
  63. Mieli być szczerze wobec siebie, a on znów się chował i udawał. Nie wymagała przecież żeby opowiadał jej historię swojego życia, ale na litość boską niech nie udaje, że wszystko jest w porządku kiedy wyraźnie nie jest!
    Może nie powinna się niczym przejmować, ale to nie było takie proste, bo jej na nim zależało. Nawet jeżeli nie umiała się do tego przyznać. Dla niej też to wszystko nie było takie proste.
    Pewnie tak było, nie znała każdej jego tajemnicy, ale wiedziała wystarczająco dużo, żeby wiedzieć to co powiedziała. W to nie wątpiła, chłopak miał dobre serce i jeżeli kogoś kiedyś pokocha to ta osobą będzie szczęściarzem.
    Zdziwiła się trochę, gdy musnął jej usta, ale było to zdecydowanie przyjemne zaskoczenie, poczuć jego usta na swoich, ciepłe i prawdziwe. Nie raz to sobie wyobrażała, a marzenia okazały się niczym przy praktyce.
    To co zrobił chwilę później było za to jeszcze większym szokiem. Zaczął wyłuskiwać się z tej bliskości jakby ten pocałunek był najgorszą z możliwych rzeczy. Jak miała inaczej to odebrać? Facet najpierw cię całuje, a potem wyrywa z objęć jakby popełnił największa pomyłkę w swoim życiu. Nie tyle co zranił jej uczucia, co jej dumę, bo wbrew pozorom kobiety też ją miały. Gdyby spojrzał w jej oczy to może wiedziałby, że teraz ją zranił.
    - Do mnie nie jest stąd daleko, więc się przejdę. - powiedziała głosem pozbawionym teoretycznie wszystkich uczuć. Po prostu suchym, beznamiętnym.
    Z tym blisko było wiele przesady, bo to jakaś godzina spacerowania wzdłuż plaży, ale Sam wiedziała, że takie spaceru i tak teraz potrzebuje. Odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie. Nie chciał przecież na nią patrzeć, co sugerował wzrok wbity w jakiś punkt po za nią.

    OdpowiedzUsuń
  64. [Haha to ja wiem co zrobimy xD Wpadnę do ciebie, chapsniemy wszystko co mają i zrobimy własny eksperyment xD]

    Słysząc jego sarkastyczną wypowiedź na temat pająków ściągnęła brwi oburzona patrząc na mężczynę.
    -No przepraszam bardzo a przez co powstał ten stwór Spiderman? Przez pająka! A ja nie chciałabym nosić takich rajtuzów.
    Znówu się zaśmiała i pokręciła lekko głową. Była dziewczyną która uwielbiała oglądać filmy, każdy rodzaj i pamiętała każdego superbohatera z kreskówek jak i filmów.
    Na jego ocenę odnośnie wojowniczej kobiety pokiwała głową na boki. Zaśmiała się pogodnie i wzruszyła ramionami.
    -Po prostu działałam w obronie własnej. A co do tych krat to raczej by mnie to minęło. Powiedziałabym całą prawdę, miałabym świadka... Choć może masz i rację, lepszą karą dla niego byłoby siedzenie w kiciu.
    Pokiwała głową w zadumie. Spojrzała na zegar. Było już blisko północy. Skrzywiła się delikatnie i spojrzała na mężczyznę.
    -Trochę cię przetrzymałam... Nie radzę jechać w taką ciemnicę do centrum. Proponuję by spędził pan tutaj noc, przy okazji możemy wypić coś mocniejszego by uczcić nową znajomość. Hm?
    Uniosła pytająco brwi uśmiechając się kusząco. Miała ochotę na wypicie jakiegoś mocniejszego trunku. I miała cichą nadzieję na to że ów mężczyzna się zgodzi.

    OdpowiedzUsuń
  65. Ona w tej chwili chciała pobyć sama. Nie wiedziała czy wyczerpał limit czy też nie, po prostu na dziś miała dość takiego nawału emocji. Od euforii po rozczarowanie i ból. Chyba normalne, że uciekała od tego najdalej jak mogła. A więc jednocześnie rezygnowała z powrotu z nim.
    Nie zareagowała na jego wołanie, bo nie chciała żeby widziała, że się tym przejęła. Nie mogła go jednak zignorować gdy trzymał ją za rękę. Wtedy się zatrzymała i patrzyła przed siebie. Co mniej więcej wypadło na jego torsie.
    Nie odepchnęła go, ale miała problem z patrzeniem mu teraz prosto w oczy, więc przymknęła je. Tylko się głupia nagle nie rozbecz, miałaś już nigdy nie płakać. Po jednym głębszym oddechu dopiero otworzyła oczy.
    Nie chciał nic robić pochopnie, ale tak się stało. Nie skomentowała bo co miała mu powiedzieć?
    Na drugą część prychnęła pod nosem.
    - Jesteś ślepy Black czy może padło ci na mózg? - jej ton był żartobliwy i wyraźnie rozbawiony. - Gdyby mi na tobie nie zależało to czy ryzykowałabym i skakała z 90 m? - zapytała patrząc na niego. - Nie mam pojęcia co jest między nami, ale jedno wiem na pewno. Lubię być blisko ciebie i spędzać z tobą czas.


    OdpowiedzUsuń
  66. Wiedziała, że na pewno nie będzie wracać przy nim do tego pocałunku. Wszystko miało się wyklarować samo, bez pośpiechu. Oboje chyba lubili się za bardzo żeby stracić siebie z oczu przez chwilę niepohamowanych emocji.
    Znów przytuliła się do niego i przymknęła oczy. Dobrze jej było w jego ramionach. Mimo iż jakaś cześć niej nadal pewnie była na niego zła, to czuła się w jego ramionach bezpieczna.
    Nie musiał jej już przepraszać, ona potrzebowała tez chwili żeby to wszystko jakoś rozszyfrować i uspokoić samą siebie.
    Teraz zostawało pytanie jak łatwiej było rozszyfrować to co czują, spotykając się często czy może jednak nie, żeby zobaczyć czy zatęsknią za sobą? A może nic nie zmieniać i po prostu robić to na co ma się ochotę? Dla Sam było to najlepsze wyjście.
    - Masz tu samochód. A bez sensu żebyś się wracał. - zauważyła bardzo logicznie. Ona chciała się przejść, a on nie będzie dwa razy latać. - Dam sobie radę. Jestem dużą dziewczynką.

    OdpowiedzUsuń
  67. [ Tylko powiedz co mam ze sobą wziąć. xD Ty bardziej obcykana w tych sprawach xD ]

    Słysząc jego uwagę zaczęła się śmiać znów odchylając głowę do tyłu. Przeczesała palcami swoje ciemne włosy i pokręciła głową.
    -O nie nie. Nigdy bym nie pozwoliła siebie wcisnąć w te kolorowe gatki tylko po to żeby komuś sprawić przyjemność. Ja się dziwię że baletnicy to wytrzymują... A ja nawet na to patrzeć nie mogę.
    Roześmiała się wzdychając na koniec ciężko. Wyobraziła sobie w myślach siebie w owych gatkach. Ta wizja niezbyt jej się spodobała dlatego zaraz się wzdrygnęła mrużąc przy tym oczy.
    -Są, ale nie zmieniajmy tego wieczoru w ponurą ciemnie. Ma być miło tak?
    Poruszała zabawnie brwiami nie spuszczając wzroku z mężczyzny.
    Widziała na twarzy Jonathana zamyślenie. Zgodzi się czy się nie zgodzi? Kiedy otrzymała pozytywną odpowiedź z jego ust uśmiechnęła się szeroko po czym wstała i zgarnęła kubki po kawie.
    -A więc czego się napijesz? Mam niezły zapasik nieotwartych jeszcze alkoholi więc masz duży wybór.
    Skinęła głową w kierunku komody zapełnionej alkoholem. Były to głównie trunki należące do rodziny jej przyjaciela. Ale że kazali się częstować nie mogła nikomu go żałować. Poszła do kuchni i wstawiła dwa kubki do zmywarki. Następnie wróciła z dwiema szklankami z kryształu typowe do picia drogich alkoholi.

    OdpowiedzUsuń
  68. Nie widziała go znów kilka dni po tym pocałunku. Nie unikała go czy coś z tych rzeczy, po prostu była zapracowana. I wtedy zaczął się zbliżać termin ich gali, a Sam nadal nie miała partnera z który mogłaby iść. Przykre, ale prawdziwe, faceci nie cierpieli zwykle garniturów, odświętnych strojów i całej takiej szopki. Ona na myśl o tym miała już trochę dość, bo będzie musiała witać wszystkich i w sumie jej partner w dużej mierze mógł się nudzić. Ale nie powinna przyjść sama. I co najgorsze odkrywała, że nie chce iść. Wolałaby iść no właśnie z Jonem.
    Było czwartkowe popołudnie, gdy z dwiema kawami w ręce zapukała do jego biura. Siedział pochylony nad jakimiś papierami, a jego sekretarki akurat nie było.
    - Cześć. - rzuciła uśmiechając się do niego wesoło. Podeszła do niego bliżej i musnęła jego policzek, gdy tak siedział. Sama oparła się o jego biurko tuż przy nim. - Przyszłam z łapówką.

    OdpowiedzUsuń
  69. [Domestos! xD Denaturat! Wszystkie środki chemiczne xD ]

    Wzruszyła ramionami zastanawiając się nad tą myślą.
    -Matko boska nie mam pojęcia... Zwłaszcza jak mają czym machać to wtedy już w ogóle... Przecież tu się wżyna tam wpije, jak to wytrzymać? Haha może chcesz się o tym przekonać jak to jest?
    Uśmiechnęła się złowieszczo. Oczywiście żartowała nie chciała nawet widzieć Jonathana w owych rajtuzach. Nie pasowałyby do niego.
    Widząc jego wybór Kate uśmiechnęła się szeroko. Pokiwała głową z uznaniem.
    -A już się obawiałam że Daniellsa wyciągniesz. Widzę z czego się również cieszę, że się myliłam.
    Zaśmiała się i usiadła tym razem na kanapie i postawiła szklanki na stoliku.
    -Dam ci ten zaszczyt nalania.
    Zaśmiała się obserwując mężczyznę.

    OdpowiedzUsuń
  70. Samara chyba coraz lepiej wiedziała, czego by chciała, ale nie miała zamiaru mu tego mówić. I nie chciała go tym przestraszyć. A to, że nie miała czasu się spotkać, nie znaczyło, że nie miała na to ochoty. Jakaś część niej tęskniła za chłopakiem, za samą jego obecnością, dziwnym poczuciem humoru i długimi rozmowami. A kolejna cześć jej chciała poznać go jeszcze lepiej, spróbować też takich rzeczy jaką namiastkę dostała tamtego wieczoru.
    Wyglądał na zmęczonego. Chyba naprawdę nie wiele sypiał, bo ze spotkania na spotkanie miała wrażenie, że był coraz mniej wyspany. Co też go tak trapiło w nocy, że nie spał? Gdy pisali na czacie zdarzało im się zarwać noce, ale Sam myślała, że gdy kolejnej ona grzecznie szła spać on robił to samo. Teraz, patrząc na jego zmęczone oczy nie była już tego taka pewna.
    Sama upiła łyk swojej kawy zanim zaczęła mówić.
    - Potrzebuje partnera na tą galę o której ci mówiłam. Wynudzisz się jak mops, będzie jedzenie godne modelek i ludzi przesadnie dbających o swój wygląd. Do tego będzie dosyć sztywno, ale będzie whiskey.... - a po zerknięciu na niego dodała jeszcze. - ... i ja. - powiedziała z uśmiechem. Chwyciła jego dłoń i splotła z nią swoje palce. - Proszę. - zrobiła w jego stronę słodkie kocie lub pieskie (zależy kto jakie zwierze lubił w końcu) oczka.
    Mogła iść tam sama, ale zdecydowanie lepiej się czuła, gdyby poszedł tam z nią. Po drugie to był jej świat i nawet jeżeli miał go nie lubić to warto by było zobaczyć jaki on jest. A zresztą darmowa whiskey to chyba duży plus.
    - Po wszystkim zabiorę cię na wielkiego pysznego hamburgera. - dodała jeszcze takim tonem, który mówił, że próbuje go przekonać i to ze wszystkich sił.

    OdpowiedzUsuń
  71. [ To jesteśmy umówione xD wysadzamy Twoją szkołę xD co będzie naszym następnym celem?]

    Słysząc jego słowa wywróciła oczami rozbawiona.
    -No wiesz? A jakby niczego innego w barku nie było tylko Daniells? To co? Poczułbyś się jak dzieciak z liceum. A odmłodzenie jest dobre w naszych latach.
    Uśmiechnęła się szeroko czekając cierpliwie aż mężczyzna naleje trunku do szklanek. Lubiła wieczorami zasiąść w fotelu czy na tarasie i popijać powoli alkohol ze szklanki. Nie do tego stopnia by się upić, ale by lekko w głowie zaszumiało. Chwyciła od Jonathana szklaneczkę patrząc na niego zadziornym spojrzeniem.
    -A więc pijemy za nową znajomość? Czy masz inny pomysł na toast?
    Poruszała zabawnie brwiami wyczekując odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  72. Gdy powiedział, że się zgadza na jej ustach pojawił się wielki uśmiech. Naprawdę była z tego powodu szczęśliwa, bo razem z nim zawsze było lepiej.
    - Dziękuję. - powiedziała co mogło nawet zabrzmieć jak radony pisk, ale naprawdę była szczęśliwa. - I to, ze musisz się wbić w garnitur też nie jest wielką przeszkodą? - zagadnęła żartobliwie jakby to było właśnie najgorsze z tego co musiał zrobić. Mężczyźni w jej rodzinie krawaty uznawali za coś najgorszego na świecie.
    No i będzie mógł poznać jej brata, ale wolała mu o tym nie mówić. Jej "ojca" miało nie być, ale dla niej to jeszcze lepiej. Charles wystarczał jej w zupełności do szczęścia.
    Spojrzała na chłopaka i na papiery, które przeglądał.
    - Trudna sprawa? - zagadnęła bo materiałów było naprawdę sporo, więc może i tak było. Nie miał jednak jej mówić czego do dotyczy, bo oczywiście tajemnica zawodowa to tajemnica. Znów wzrok odwróciła od papierów a przełożyła na niego. - Niby kilka dni, a trochę się za tobą stęskniłam. - powiedziała cicho i posłała mu ciepły uśmiech, który mówiła, że naprawdę tak było.
    Nie ważne czy czuł to samo, ale odkąd czat odłożyli na bok było jej mało, już nie Blacka, a Jonathana.

    OdpowiedzUsuń
  73. [ Mwahahaha! Strzeżcie się egzaminatorzy! Może Twoja koleżanka do nas dołączy? xD]

    W swoim życiu, upiła się do tak zwanego zgonu tylko dwa razy. Raz by uczcić swoją pełnoletność, drugi by uczcić pełnoletność koleżanki. Pomimo że źle się wtedy czuła zapamiętała bardzo miło te dwa wydarzenia i od czasu do czasu wracała wspomnieniami do tych chwil. Kate miała mocną głowę do alkoholu. Piła powoli, i nie po to żeby się upić, a żeby poczuć smak. Co za przyjemność było szybkie bezcelowe picie? Dla niej żadne.
    Poznała po Jonathanie że był typem osoby lubiącej samotność. Nie był za rozmowny, był rozważny w kwestii swoich odpowiedzi, przemyślał każdy ruch. Imponowało to jej. Słysząc za co mieli wznieść toast uśmiechnęła się szeroko.
    -O tak, żeby rozwinęła się w dobrym kierunku. Ale... Wiesz Jonathan, ciebie raczej nie da się nie lubić. Budzisz w człowieku sympatię nawet tym że mało mówisz.
    Zaśmiała się wesoło. Skinąwszy kulturalnie głową i unosząc szklaneczkę uśmiechnęła się uroczo i upiła jeden mały łyk trunku ze szklanki. Uśmiała się słysząc jego słowa odnośnie Daniellsa.
    -Jak to dobrze że było coś lepszego. Nie no po prostu... Wiesz każdy szczyci się tym że "O matko pije Daniellsa jestem Cool!" i w ogóle. Ja potrafię pić zwykły bimber który może okazać się jeszcze lepszy od Jacka.- Uśmiechnęła się.
    -Dla ludzi tego pokolenia- Uniosła rękę na wysokość metra.- Jesteśmy starymi ludźmi nie wiedzącymi jak się bawić. Ale widzisz gdyby brali pod uwage charakter a nie wiek doszliby do wniosku że potrafimy zabawiać się jak nastolatkowie.
    Pokiwała głową z namysłem. Już dawno Kate nie była na żadnej imprezie, nie mogła poczuć się jak nastolatka, beztrosko, bez obowiązków. Za szybko wkroczyła w dorosłe samodzielne życie. Ale tego nie żałowała.

    OdpowiedzUsuń
  74. Spokojnie po całej gali będzie mógł zdjąć z siebie krawat i rozpiąć koszulę, która ponoć cisnęła w szyję i uwierała.
    Zaśmiała się, gdy zapytał o swój zarost. Ona go uwielbiała naprawdę, w sumie nigdy nie widziała go bez, więc ciężko jej było oceniać jak wygląda lepiej, ale z wyglądał naprawdę dobrze.
    - Teoretycznie nie musiałbyś. - powiedziała z wesołym uśmiechem. - Mnie podobasz się z, więc możesz go zostawić. Ale to już twoja sprawa co z nim zrobisz. - nie chciała mu niczego narzucać, miał się czuć na tyle swobodnie na ile mógł. Chociaż wiedziała, ze na takiej gali nikt nie czuł się chyba jak ryba w wodzie. Ale może i tak.
    Nie patrzyła i nie czytała dokumentów które tam leżały, tylko obrzuciła je wzrokiem, bo nie interesowało ją to. Jej sprawa, cóż myśląc o niej czuła ścisk w żołądku i nie chciała o tym myśleć, więc chłopak na razie lepiej żeby nic jej nie mówił o tej sprawie.
    Zaśmiała się, gdy pociągnął ją tak, że wylądowała na jego kolanach. Zarzuciła jedno ramie na jego szyję i przysunęła się jeszcze bardziej do niego.
    - No może troszkę bardziej. - mruknęła mu prosto do ucha i musnęła je przy tym.
    Mieli sobie taką bliskość odpuścić, ale Sam wcale nie chciała nic sobie odpuszczać, skoro czuła że tu jej dobrze to dlaczego miała to robić?
    - A ty mój wariacie? - zapytała z uśmieszkiem i błyskiem w oku. Nie spostrzegła nawet, że dodała tam słowo mój. No, ale cóż nie ważne.

    OdpowiedzUsuń
  75. [ Tylko trzeba kominiarki załatwić zeby twarzy nie było widać xD albo ekstra makijaż zrobić xD]

    O czym Kate mogła rozmawiać całymi dniami? Były trzy takie tematy. Pierwszy to muzyka. Mogła chwalić się szerokim zakresem wiedzy na ten temat jednak nie każdy popierał jej gust co do utworów. No w końcu są gusta i guściki. Drugi to książki, literatura była jej życiem, uwielbiała zarywać noce nad powieścią kryminalną by dowiedzieć się kto był mordercą. Ale czytała nie tylko kryminały. A trzecia? No właśnie... Trzecią były podróże. Nie miała w tym doświadczenia ale bardzo marzyła by zwiedzić cały świat, nawet miejsca gdzie było zimno.
    -Ah widzę że masz już to za sobą!- Zaczęła się śmiać i upiła drugi łyk ze szklanki.- Tylko że bimber śmierdzi... Nie ma zbyt przyjemnego zapachu. Trzeba mieć dobrą aparaturę do niego i wiedzieć jak go zrobić by wyszedł dobry.
    Uśmiechnęła się szeroko słysząc jego "nie wierzę". Po dłuższym zastanowieniu powiedziała.
    -Wiesz... Jak mieszkałam w Grecji to pracowałam w klubie jako tancerka. Tam można powiedzieć trochę się pobawiłam, odwaliłam robotę i mogłam się bawić. Ale nie wiem jak jest tutaj w Kanadzie. Jakoś tak się pracą zajęłam... Ale brakuję mi tej zabawy.
    Zaśmiała się wesoło rozwalając się na kanapie i tarmosząc swoje ciemne włosy. Dopiła do końca trunek po czym wystawiła szklankę w kierunku Jonathana by znów go napełnił.
    -Poproszę cię dobry człowieku o nalanie.
    Zaśmiała się ponownie zagryzając wargę.

    OdpowiedzUsuń
  76. [jakiekolwiek pomysły na wątek czy powiązanie? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  77. Patrzyła na niego uważnie. A w jej, czasami przeraźliwie, niebieskich oczach widać było dziwne, ale urocze błyski, które spowodowane były radością z tego, że jest obok, dotyka jej ciała, poświęca jej swoją uwagę. Naprawdę coś się działo w niej, coś co ciągnęło go do niego.
    Jasne, ze zdecydowanie łatwiej by było, gdyby oboje potrafili już się określić, ale chyba ani ona ani on nie umieli jeszcze. Nie było chyba innego wyboru niż próbować, a zranienie, chyba w tej chwili na rozmyślanie o tym, było zbędne. Było już za późno. Każdy ruch mógł być tym, który zrani. To że ja odrzuci, nawet nie dając nadziei, bo mózg kobiety czasami nie działał racjonalnie. Tak samo mogli się zranić, gdyby zaczęli być ze sobą. Sam nie miała pojęcia co dla nich będzie najlepsze, ale na sam jego dotyk, taki delikatny, bo chłopak nie robił nic wielkiego, reagowała lekko przyśpieszonym pulsem, delikatnymi dreszczami. Cóż naprawdę coś było na rzeczy. Nie umieli się chyba zachowywać jak zwykli przyjaciele. Nikt nie powiedział, że od razu to każe im zaczynać związek i to, czego się tak bał, czyli czegoś co wymagało zaangażowania emocjonalnego. Mogli zawsze być przyjaciółmi z bonusem.
    - Wymsknęło mi się... - mruknęła z uśmieszkiem. W tej chwili był jej, nawet jeżeli tylko na krótki moment.
    Pocałowała jego szyję delikatnie, a potem spokojnie jeździła po niej nosem. Co najdziwniejsze czuła się przy nim dziwnie spokojna. Tak jakby była na właściwym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  78. [Może będą dawnymi przyjaciółmi ze szkoły, albo nawet kimś więcej, jak chcesz. No i teraz oczywiście się spotkają w wieżowcu, bądź na jakiejś imprezie organizowanej przez agencję Michelle. Niezbyt ambitne, ale nic innego mi nie przychodzi do głowy ;<]

    OdpowiedzUsuń
  79. [ Taniec może być xD Wiesz Kate sie niczego nie wstydzi ale to on musi jej zaproponować by coś mu pokazała i muszą więcej wypić. xD]

    Spojrzała badawczo na Jonathana. Był detektywem... Książki, zwłaszcza kryminalne powieści, nauczyły ją jednego. Że przeważnie mężczyźni zajmujący się tą dziedziną lubili to samo co... Ona. Literatura, muzyka podróże. Postanowiła go o to zapytać ale to po pewnej chwili.
    Po jego pytaniu machnęła ręką i roześmiała się.
    -Wiesz... W Grecji panuje zwyczaj że to mężczyźni są panami domu i w ogóle. Opuściłam ten naród głównie ze względu na moją rodzinę i Aimacha. I owszem kraj jest piękny, te wszystkie budowle, Ateny, zakony, piękne plaże i woda morska taka czysta... Marzy mi się powrót do nich, ale puki co nie mogę. Muszę zająć się pracą tutaj. Muszę i chce.
    Uśmiechnęła się pogodnie wpatrując się w mężczyznę. Mieli nie wracać do przykrych tematów tego wieczoru więc streściła mu swoją historię by zaoszczędzić i jemu i sobie zepsutych nastrojów.
    -Ja jestem Greczynką z krwi i kości. I rozrywkowa może i jestem ale no jak mówię nie miałam okazji by tego pokazać.
    Słysząc jego propozycje odnośnie zapoznania się z klubami pokiwała głową na boki.
    -Możemy się spacerkiem wybrać gdzieś na dyskotekę teraz. Bardzo chętnie bym potańczyła. Ale w sumie jest już trochę późno... Ostatecznie możemy sobie dyskotekę urządzić sami przy basenie.
    Zaśmiała się wskazując ręką taras.

    OdpowiedzUsuń
  80. Różnica między myśleniem facetów, a kobiet była znaczna. I pewnie Sam nie powinna się spodziewać niczego po znajomości z internetu, ale w stosunku do niego trudno było nie mieć oczekiwań. Ciężko było powiedzieć sobie, że to jeden i jedyny raz, że nic więcej nie powinna robić. I przede wszystkim nie powinna się przywiązywać do niego w takiej formie.
    Uśmiechnęła się pod nosem, gdy chłopak westchnął co świadczyło o tym, że trafiła na dobry punkt, że właśnie to lubi. Paradoksalnie to całowanie, dotykanie jego szyi miało być mniej przywiązujące niż całowanie w usta. To chyba był schemat typu, że prostytutki nie całują w usta. Muskała jego szyję, nie chciała mu zrobić żadnej głupiej malinki, bo w końcu to było co najmniej śmieszne, zaznaczanie osoby. A potem człowiek nie wiedział jak to ukryć. Za to raz czy dwa lekko przygryzła skórę, nie zostawiając jednak żadnych uszkodzeń poza lekkimi czerwonymi śladami, które miały za chwilę zniknąć.
    Czuła jego pocałunki na dekolcie i nie wiedziała, gdzie on zmierza. Jednak nie przeszkadzało jej to, że całuje jej dekolt. W końcu jednak nie wytrzymała i podniosła jego podbródek palcami. Nie mogła opanować tego, że chciała go pocałować. Nie marzyła w tej chwili o niczym więcej. Jego usta, on był taki pociągający.
    Lekko wpiła się w jego usta swoimi i po chwili jej język rozchylił jego ciepłe wargi, szukając jego. Nie myliła się i chłopak zareagował tak jak chciała. Teraz chyba myśli obojga zostały zagłuszone przez uczucia.

    OdpowiedzUsuń
  81. [ Hahaha zobaczymy xD ]

    Była mu wdzięczna za to że nie zadawał więcej pytań. Uśmiechnęła się promiennie w jego stronę. Bolało ją to że opuściła swój ukochany kraj. Tęskniła za widokami, za ciepłym powietrzem bezchmurnym niebem. Nocnymi spacerami brzegiem plaży.
    Kiedy Jonathan dopił trunek i wyciągnął dłoń w jej stronę zaśmiała się i chwyciła ją. Zaraz znaleźli się przy basenie. Zastanowiła się jednak jaką muzykę puścić. Przechyliła delikatnie głowę na bok.
    -Czego byś chciał posłuchać? Bo aż tak dobrze cię nie znam.
    Zaśmiała się wesoło biorąc od niego butelkę i upiła z niej łyka trunku.

    OdpowiedzUsuń
  82. Trudno Sam po prostu na to miała ochotę i to zrobiła. Zresztą on pocałował ją jako pierwszy tam na plaży. W tej chwili było więc po równo.
    Jak na pedanta to w tej chwili w jego gabinecie panował naprawdę wielki bałagan. Dokumenty, przynajmniej część wypadła z teczki i utworzyły prawdziwą mozaikę na podłodze.
    Cóż najwidoczniej mieli zostać tutaj na dłuższą chwilę skoro zabronił swojej sekretarce kogoś do niego wpuszczać. Nie miała nic przeciwko temu. Objęła go nogami w biodrach i przyciągnęła do siebie, żeby pogłębić jeszcze pocałunek.
    Objęła jego szyję i dłońmi lekko masowała jego kark, gdy pochylał się nad nią i całował. Czuła jego dłonie na swoich plecach, bokach. Nie wiedziała do czego oni teraz dążą, ale czuła że cokolwiek to jest właśnie tego chce.
    Chociaż skoro miał na tyle w sobie zahamowania, żeby poinformować sekretarkę to może i miał na tyle, żeby umieć pohamować swoje żądze. Nie było za wcześnie na seks? Ile to między nimi zmieni? Bo zmieni na pewno. Te pieszczoty już coś chyba znaczyły, chociaż możliwe że nie.
    -Co my wyprawiamy John? - mruknęła głosem, w którym słychać było podniecenie. Nie było to jednak pytanie na które powinien odpowiadać.

    OdpowiedzUsuń
  83. Skoro to ona miała wybierać wiedziała jedno. Skojarzyła jej się piosenka z Vampire Diares. Taka sama niemalże sytuacja. Alkohol nowa znajomość. Spojrzała na niego złowieszczo i pognała do salonu. Pierwszą piosenkę jaką zapodała była utworem Anberlin - Enjoy the silence.
    -Co powiesz na to?!
    Podgłosiła muzykę na maksa i wyskoczyła z domu w poskokach bujając na boki włosami.
    Uwielbiała ten rytm. Rock i te sprawy. Kochała tą muzykę odkąd usłyszała piosenkę Nightwish. I od tego momentu zaczęła słuchać ostrego brzmienia. Chwyciła Jonathana za jedną rękę wprawiając go w taniec i sama zaczęła śpiewać.

    OdpowiedzUsuń
  84. Samara zawsze powtarzała sobie, że lepiej żałować coś co się zrobiło niż na odwrót. Dziś chyba tak właśnie miało być.
    Dobrze, że nie odpowiedział. Czuła że jeszcze bardziej przysuwa się do niej i całuje z jeszcze większą pasją. Nie zaprotestowała, gdy zdjął jej bluzkę. Była niczym upita emocjami.
    Sam też nie obijała się. Rozpinała jego koszulę guziczek po guziczku, aż mignęły jej jego wyraźnie zarywane mięśnie na barkach. Musnęła je czule jakby witając się z tym kawałkiem który właśnie poznawała. Był naprawdę pięknie zbudowany.
    Czuła jego palce, dosyć twarde i szorstkie, ale jednak tak przyjemne w kontakcie z jej zdecydowanie bardziej delikatną skórą. A jego dłonie zdecydowanie nie próżnowały, . Przesuwały się coraz wyżej, aż poczuła jak delikatnie rozpina jej stanik.
    I wtedy całą atmosferę szlak jasny trafił. kobieta wręcz dobijała się do jego gabinetu. Sam spokojnie czekała na to, co odpowie jego sekretarka i jeździła palcami po jego torsie.
    Westchnęła, gdy usłyszała to co usłyszała. Sięgnęła na swoje plecy i zapięła pasek, a potem zeskoczyła z biurka i znalazła bluzkę. Wygładziła ją, gdy na siebie założyła i pomogła mu szybko zebrać papiery.
    Podeszła do niego i pocałowała go ostatni raz.
    - Widzimy się w sobotę o 19 u mnie. - rzuciła jeszcze i wychodząc puściła mu perskie oczko.

    OdpowiedzUsuń
  85. Nie wstydziła się przy nim śpiewać. Wręcz przeciwnie. Stanowili dobry duet i widać było że mężczyzna zna ten utwór. A więc trafiła dobrze! Kiedy została przyciągnięta do niego i pochylona zaniosła się śmiechem. Okręciła się dookoła a następnie wlepiła wzrok w Jonathana. Jego ruchy wyglądały tak samo jak ruchy Damona z TVD. A trzeba było przyznać że to były seksowne ruchy. Zaczęła chodzić dookoła niego przejeżdżając dłonią po jego torsie, ramieniu oraz plecach. Kiedy powróciła na tors odpięła mu guzik koszuli. Zagryzła lekko wargę i mrugnęła okiem po czym po czym zawirowała włosami wyciągając śpiewany tekst. Chwyciła butelkę od Jonathana i znów upiła z niego dobry łyk. Miała ochotę się bawić! Po raz pierwszy od dobrych kilku miesięcy.

    OdpowiedzUsuń
  86. [Dobra, to byli dobrymi znajomymi, tak jak pisałaś - gotowali, podróżowali. John mógł też pomóc Michelle pomóc wyjść z jej dołku? I teraz by się mieli spotkać w wieżowcu, tak?]

    OdpowiedzUsuń
  87. Do soboty nie było już tak dużo czasu. Wszystko niby było dopięte na ostatni guzik, ale i tak zostawały nerwy, ze coś jest nie tak. Zawsze tak było.
    Do takiego przyjęcia trzeba było się przygotować, zwłaszcza gdy było się kobieta. Zaczynając od tak podstawowych czynności jak prysznic, przez wybór sukienki i butów, fryzurę i makijaż.
    Sam jednak to też zaplanowała i w dniu przyjęcia robiła wszystko zgodnie z wcześniej zaplanowaną kolejnością. Ostatecznie o 19 miała na sobie już kreację. Była to niebieska sukienka, długa z tyłu, osłaniająca jej plecy, a z przodu cześć nóg. dopasowana w tali i biuście, po prostu pasująca do szczupłej figury Sam i podkreślająca jej wszystkie atuty.
    Nie spięła włosów, zdecydowanie pewniej czuła się, gdy spadały kaskadą na jej ramiona.
    Koło 19 usłyszała dzwonek, więc otworzyła drzwi. Uśmiechnęła się zadowolona na jego widok. W garniturze wyglądał naprawdę dobrze.
    Niby tylko kilka dni, a ona zdążyła trochę uporządkować w swojej głowie. Nie żałowała niczego, nie chciała nic zmieniać, ale wiedziała, że przyjaźń raczej w ich przypadku nie działa. A było między nimi za dużo na zwykły romans. Ale nie wiedziała, co on czuje. I na razie nie miała się raczej dowiedzieć.
    - Cześć przystojniaku. - rzuciła całując jego policzek.

    OdpowiedzUsuń
  88. Taka mała domóweczka tylko dla nich była świetnym pomysłem. Mieli podobne gusta do muzyki i to już samo powodowało ze dobrze się bawili. Kiedy byli bliżej siebie zwalniała ruchy by dostosować się do jego kroków. Ocierając się ciałem zgrabnie o jego demonstrowała to ile seksapilu ma tancerka.
    Kiedy Jonathan zapuścił jedną ze swoich melodii uśmiechnęła się szeroko słysząc powolną piosenkę. O tak, to była jedna z tych nut które robiły z żądzy mężczyzn oraz kobiet sielankę. Pobudzała zmysły i dodawała odwagi. Niezły wybór jak na prywatną imprezę. Czując jego dłonie na swojej talii zagryzła lekko wargę i wsłuchała się w jego aksamitny szept. Zaśmiała się cicho po czym spojrzała na niego przez ramię z pod lekko przymrużonych powiek.
    -Mówisz pokaż... A co ja dostanę w zamian?
    Poruszała zabawnie brwiami chociaż i tak tace sprawiały jej przyjemność. Ocierając się pośladkami o jego biodra zaczęła podkurczać kolana by po chwili wypinając się powoli i seksownie wyprostowała się nadal stojąc tyłem do niego. Przejechała dłonią po jego policzku oraz szyi a następnie odsunęła się by stanąć przodem do niego. Powoli zaczęła iść tyłem w kierunku filaru stojącego przy basenie. Kiedy stanęła przy nim odchylając głowę do tyłu trzymając się dłonią filaru drugą przejechała po swojej sylwetce. Wyprostowała się zarzucając włosami i znów spojrzała na niego ponętnym spojrzeniem. Przejechała po murze dłońmi kręcąc delikatnie biodrami i minęła go kierując się z powrotem do Jonathana. Teraz to ona stanęła za nim. Bardzo blisko. Rozchyliła wargi posyłając ciepły oddech na jego szyję a palcami zaczęła wodzić po jego skórze na szyi i żuchwie. Uśmiechnęła się delikatnie do siebie i odbiła się od niego biodrami odsuwając z zadziornym uśmiechem na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  89. Bez zarostu, wyglądał dobrze, chociaż Sam chyba jednak wolała go z. Miał jakiś urok wtedy niegrzecznego chłopca, a każda dziewczyna lubiła takich właśnie chłopców. Z błyskiem w oku i urokiem, który po prostu cię przytłaczał.
    Nie przeszkadzało jej to, ze chłopak ją pocałował. Co więcej nawet bardzo jej się to spodobało. Czyżby takie miały by być ich przywitania od tej pory? Sama nie miała by nic przeciwko, tym bardziej że chłopak całował naprawdę dobrze.
    - Ogoliłeś się. - zauważyła palcami dotykając jego ogolonej żuchwy. Musnęła ją w kilku miejscach. - Wolę cię z zarostem. - powiedziała z uśmiechem. Czyli polubiła jego codzienny wygląda najbardziej.
    Odsunęła się w końcu od niego.
    - Ubieram buty, biorę torebkę i idziemy. - obiecała z uśmieszkiem.
    Tak jak powiedziała tak zrobili. Założyła swoje wysokie, czarne szpilki i była w sumie gotowa, jeszcze raz przeciągnęła usta pomadką, którą jej częściowo zabrał.
    Wyszli z jej mieszkania i Sam chwyciła jego ciepłą dłoń, gdy wchodzili do windy.
    - Dziękuję, że idziesz ze mną.

    OdpowiedzUsuń
  90. Nie musiało minąć dużo czasu by mężczyzna podszedł do niej wyciągając ręce w kierunku jej talii. Pozwoliła mu na to. Ta muzyka tak cholernie dobrze działała na zmysły. Czując jak odsuwa jej włosy z szyi zamknęła oczy i zacisnęła dłonie na jego koszuli. Odchyliła delikatnie głowę na bok by jeszcze bardziej ułatwić mu do niej dostęp. Wiedział jak kobietę doprowadzić do obłędu ale to było za mało dla Kate by ją nieco rozjuszyć. Nie wymagała wiele, ale nawet po sporzyciu alkoholu umiała zachować trzeźwość umysłu. Po jego słowach zaśmiała się wsuwając swoje dłonie pod jego koszulę.
    -No proszę. Widzę że spodobał ci sie mój występ.- W tym momencie piosenka się skończyła.- Ale by widzieć więcej musisz częściej przychodzić.- Zerknęła kątem oka na basen. I wpadła na szalony pomysł. Spojrzała mu w oczy z niebezpiecznym błyskiem w oku. Objęła go mocno i w tym momencie przechyliła powodując tym że oboje wpadli do basenu. Kiedy wynurzyła się na powierzchnię zaniosła się głośnym śmiechem.
    -To tak na ostudzenie zapału!
    Powiedziała i znów zaczęła się śmiać.

    OdpowiedzUsuń
  91. Zresztą nie sądziła że gdyby nawet go dręczyła to coś by to dało. Raczej tylko by go zdenerwowało jej zdaniem. A po drugie mówiła szczerze. Tak wyglądał najlepiej.
    Chciała dziś dobrze wyglądać, ale tak naprawdę to nie tylko sukienka dodawała jej blasku. To ten błysk w oczach, który pojawiał się przy nim.
    Na dole czekał już na nich samochód z kierowcą. Sam na co dzień raczej nie korzystała, chyba że musiała się gdzieś szybko dostać, ale dziś zdecydowanie taki facet się przydawał. A na własne przyjęcie nie wolno się spóźniać prawda?
    Gdy dojechali na miejsce, nie było jeszcze wiele osób. Do nich od razu podbiegły dwie asystentki Sam.
    - Wybacz, ale będą z nami przez cześć czasu, muszę powitać tych wszystkich ludzi, a nie koniecznie mam az tak dobrą pamięć. Możesz albo stać ze mną albo zaraz ci znajdę kogoś do towarzystwa. - posłała mu ciepły uśmiech, bo tak to miało dziś wyglądać.
    I wtedy podszedł do nich wysoki brunet, ucałował Sam w policzek, a ona spokojnie oddała buziaka w jego policzek.
    - To jest Charles, mój brat, a to John. - nie dodała kim jest bo nie umiała tego nazwać. Przyjaciel, męzczyzna czy może przyszły kochanek.

    OdpowiedzUsuń
  92. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  93. Słysząc że pomogło dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i skłoniła lekko głową.
    -Ja wiedziałam co zrobić! Moje sposoby są niezawodne. Ostatecznie mogłam cię samego wepchnąć ale żeby ci było raźniej wskoczyła razem z tobą!
    Wytknęła język w jego stronę i zaczęła się śmiać. Cofnęła się kilka kroków do tyłu kiedy Jonathan spojrzał na nią spod przymrużonych powiek ale oczywiście ciągle się uśmiechała.- Ja wariatka?! No wypraszam sobie nie noszę tych kaftanów co w psychiatryku! Cofnij to!
    Znów zaniosła się śmiechem a na jego pytanie wzruszyła ramionami.
    -To bym cię uratowała. Na szczęście ja umiem pływać.
    Zaśmiała się i zanurzyła się pod wodą. To zrobiło dobrze nie tylko jemu ale też i jej. Czuła przyjemny chłód na całym ciele co sprawiało że stała sie rześka i spowodowało brak zmęczenia. Podpłynęła do krawędzi basenu i zahaczyła się o nią ramionami unosząc tułów do góry. Zamknęła oczy oddychając głęboko i spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  94. Uśmiechnęła się widząc jak chłopak odchodzi z jej bratem. Cóż Charles był raczej typem babiarza, ale dbał o siostrę i troszczył się o nią. Nawet jeżeli w praktyce wcale nie byli rodziną z krwi i kości, to jednak między nimi była ta szczególna nić porozumienia godna rodzeństwa. Kochała go tak jak kocha się starszego brata. Mogła być jednak spokojna, najczęściej na takie przyjęcia przychodziła z jakimś przyjacielem, więc Charles na pewno nie zada mu zbyt wiele pytań tego typu kim dla siebie są.
    Niestety musiała tu zostać i powoli witać kolejnych gości, połowy z tych ludzi nawet nie znała. Spokojnie jednak podawała im dłoń życzyła miłej zabawy, wymieniała kilka zdań, które miały świadczyć o tym, że jednak tą osobę kojarzy.
    Charles tym czasem poszedł z chłopakiem w stronę baru. A tam okazało się, że ich też coś łączy - ten sam ulubiony trunek. Oboje kochali whiskey. Przez ten czas, gdy Sam nie mogła być z chłopakiem Charles razem z kilkoma innymi osobami zagadywali go.
    Dopiero po jakiejś godzinie zjawiła się Sam, miała chwilę do przemówienia, więc podeszła do nich.
    - Umieram z głodu. - mruknęła cicho do swojego towarzysz. Tak na tacach było trochę normalnego jedzenia, ale jednak głównie widać było kiełki i trunki. Nic ciekawego dla pustego żołądka.

    OdpowiedzUsuń
  95. -Nie ma problemu, czynna 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu.
    Zaśmiała się pogodnie wpatrując w Jonathana. Na jego słowa o zdobyciu kaftana otworzyła szeroko oczy. Sądząc po nim, był do tego zdolny i faktycznie mógłby zjawić się u niej w domu z takim kaftanem. Ale jednak roześmiała się.
    -Myślisz że tak łatwo dałabym się złapać w te sidła? Mowy nie ma!
    Pokręciła palcem w powietrzu i uśmiechnęła się. Nadal z zamkniętymi oczami unosiła się na wodzie. Jakie to było wspaniałe uczucie, rozerwać się po tak długiej nudzie, po tej ciągłej rutynie. Otworzyła jedną powiekę i zerknęła na mężczyznę. Przychwyciła to jak bardzo był zamyślony, duchem i myślami nieobecny. Dopiero kiedy muzyka zmieniła rytm dostrzegła jakąś iskre życia przez wystukiwanie palcami rytmu. Zamknęła na nowo powiekę.
    -Gdybym zapytała o czym myślałeś odpowiedziałbyś mi szczerze czy kłamałbyś?
    Zapytała miłym głosem z nikłym uśmiechem na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  96. Samara nie miała pojęcia, że jej brat zadał mu to pytanie, a jak by wiedziała to pewnie by się nie ucieszyła. Musieli sami to przemyśleć potem pewnie ustalić i podążać jakimś torem. Cokolwiek miałoby to być to zdecydowanie było lepsze od wzajemnej niepewności.
    Lubiła akurat tych ludzi, z którymi stali, nie byli aż tak nadęci jak ta cala resztą w około nich. Modelik były straszne, wypinały kościste tyłki, pozowały nie wiadomo przed kim jakby licząc że tu znajdą nowe zlecenie lub może bogatego, liczącego się w świecie męża. Na swój sposób bardzo żałosne.
    Zauważyła wzrok kobiety za barem i cóż nie dziwiła się, że pożera John wzrokiem. Był bardzo przystojny, miał ten urok, który przyciągał do niego jak magnes. A jednocześnie poczuła się zazdrosna o niego. Ale przecież nie była to jej sprawa. Mógł się z nią nawet przespać i Sam nie powinno być nic do tego.
    - Obiecała ci hamburgera, ale myślę że kolacja brzmi jeszcze lepiej. - posłała mu uśmiech.
    Nie postała przy nim długo bo teraz pora była na oficjalne przemówienie jej jako redaktor naczelnej i oczywiście jej brata jako wiceprezesa firmy do której należała gazeta. Sam starała się tego nie przeciągać ale chwila o tym jakie to pismo jest świetne i co planuje zmienić w najbliższym czasie była konieczna. Tego spodziewano się na urodzinach firm.
    Na szczęście po tych kilku szalonych godzinach ludzie zaczęli się rozchodzić.

    OdpowiedzUsuń
  97. -Hahaha jak chcesz możemy spróbować. Ale już nie dzisiaj bo czuje jak mi nogi odmawiając posłuszeństwa i nie zdołałabym uciec.
    Wywróciła oczami i zaczęła się śmiać dźwigając się na rękach by usiąść na brzegu basenu zanurzając nogi do kolan.
    -Myślę że gdybym ci wierciła w brzuchu co tam ci w tej głowie siedzi to byś nie odpowiedział. Wątpię byś lubił natarczywość.
    Spojrzała na niego unosząc delikatnie brwi. Mówiła poważnie lecz na jej ustach jak zwykle widniał ten mały uśmieszek.
    Na jego pozwolenie że może spróbować uśmiechnęła się nieco szerzej i wlepiła wzrok w wodę.
    -Daję ci wolną rękę. Chcesz o tym porozmawiać ja cię wysłucham, nie chcesz zwiniemy się z basenu i pójdziemy spać. Takie wyjście chyba jest najlepsze.
    Znów wlepiła w niego spojrzenie przechylając delikatnie na bok głowę. Czuła jak chłodny wiatr panujący na powietrzu zmieszał się z mokrym ciałem dziewczyny powodując tym gęsią skórkę. Ale nie przejęła się tym. Czekała cierpliwie na odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  98. Jasne, że dostrzegała to jak patrzy na jej napompowane balony. No bo one nie mogły być prawdziwe, na pewno były sztuczne. Cóż może wolał takie atuty, bo przy raczej małym biuście Sam te wydawały się wielkie. Nie mogła mu jednak przecież urządzić sceny zazdrości przy tych wszystkich ludziach, chociaż oczywiście, że była zazdrosna. W głowie jednak powtarzała coś co kiedyś powiedział jej brat: Od patrzenia tobie nie ubędzie.
    Nie raz Sam zastanawiała się dlaczego faceci nawet jak z kimś są to patrzą na tyłki innych kobiet i czasami je podrywają. Nadal tego nie rozumiała, ale wiedziała, ze nie na wszystko należny zwracać uwagę. W końcu one też podziwiały facetów.
    Pytania które miały dziś paść do łatwych na pewno nie należały. Ale w końcu musiały chyba paść.
    Kilka osób jeszcze ją zagadywało, więc odpowiadała na pytania, jednak miała już dość tego. Miała ochotę usiąść, zjeść coś dobrego i odpocząć. Nie wiedziała, że to jeszcze nie koniec tego dnia. A przynajmniej tej trudniejszej części.
    Sama rozglądała się za chłopkiem i w końcu go znalazła. Podeszła do niego i chwyciła go pod ramię.
    - Możemy już się zbierać. To gdzie zmierzamy na tą kolację? Coś mi się wydaje że większość restauracji już zamyka.

    OdpowiedzUsuń
  99. Oj może i były prawdziwe, ale Sam ze złością pomyślała w głowie że na pewno są sztuczne. No cóż człowiek nie mógł mieć wszystkiego. Miała ładne uda, szczupłe, długie nogi. Trochę plusów miała, a że tego co najbardziej zwraca uwagę w wyglądzie kobiety nie dostała to cóż, mówi sie trudno. Nadrabiała innymi rzeczami i osobowością, ciepłą i wygadaną.
    Czy była o niego zazdrosna? Jak miała nie być. Co prawda może nie pokazywała tego tak agresywnie jak on na plaży, ale jednak, wydawało jej się, że dyskretnie, sprawdzała co robi i czy jednak jest tu nadal z nią.
    - Czyli zobaczę gdzie ukrywasz się po pracy i skąd pisałeś do mnie....- mruknęła zadowolona. - Jak bym mogla się na to nie zgodzić.
    I wtedy sobie przypomniała coś co kiedyś obiecał jej jeszcze na czacie. Zaśmiała się cicho i widząc jego wzrok zaczęła mówić.
    - Obiecałeś, że kupisz kubek w kwiatki dla mnie do swojej kolekcji, żebym w razie co miała z czego pić. - Sam miała prawdziwego fioła na punkcie kubków w kwiatki. W jej domu innych chyba nie było (no dobra był jeden który dostała od przyjaciółek, gdy skończyła studia, był na nim mężczyzna, który gdy wlewało się ciepłą wodę tracił swoje ubrania i pokazywał się w pełni naturalnie, o tym kubku jednak nie miała zamiaru mu mówić). - Masz?

    OdpowiedzUsuń
  100. Pomimo że tak krótko go znała bo zaledwie kilka godzin wiedziała do jakiego stopnia ma się posunąć by go nie zrazić do siebie. Był miłym facetem, pełnym kultury i szacunku. Takie coś rzadko kiedy się spotykało.
    Słysząc jego odpowiedź uśmiechnęła się wesoło po czym wstała z murku i podała mu rękę pomagając się unieść.
    -Chodź, pokaże Ci gdzie jest łazienka byś mógł się odświeżyć i sypialnia.
    Idąc w kierunku domu zwinęła pustą butelką po Whiskey by ją następnie wyrzucić do kosza. Następnie skierowała się do łazienki.
    -A więc tak, tu masz wszystko czego potrzeba ręczniki szlafrok męski oczywiście nawet płyny do kąpieli dla mężczyzn. A sypialnie masz na końcu korytarza. W razie jakbyś czegoś potrzebował do picia do jedzenia czy coś to nie krępuj się czuj się jak u siebie. Ja mam sypialnie zaraz za salonem więc jak coś tam mnie szukaj.
    Uśmiechnęła się do niego.
    -Dobranoc.
    Powiedziała pogodnie. Na chwilę jeszcze poszła na basen przypominając sobie że Jonathan zostawił tam swoją koszulę. Wzięła ją a następnie powiesiła z myślą że do rana wyschnie. Sama przebrała się w bieliznę koszulkę do połowy ud i położyła się do łóżka wlepiając jeszcze wzrok w widoki za oknem.

    OdpowiedzUsuń
  101. Uśmiechnęła się do niego zadowolona, bo skoro kupił, chociaż nie był to specjalnie duży wydatek to nawet wtedy gdy jeszcze się nie znali jakaś malutka część Sam już była w jego świecie, a to było wyjątkowo mile dla niej. A cmoknięcie w czoło, może i bardzo opiekuńcze to jednak było przyjemne.
    Gdy dotarli do jego mieszkania musiała przyznać, ze wyglądało ono tak jak miało wyglądać. Było czyste i typowo męskie, więc proste i tym samym przyjazne dla otoczenia. Ale oczywiście nadal elegancki i ze smakiem, chociaż widać było że nie mieszka tu kobieta.
    - Jadam prawie wszystko, więc zdaje się na ciebie. Zrób to co najbardziej sam lubisz i nie jest długie w wykonaniu, bo tego mogłabym nie wytrzymać. - zauważyła z rozbawieniem. Czuła że jest głodna, bo na tym przyjęciu na pewno nie można było się najeść.
    Poszła razem z nim do kuchni i rozejrzała się po pomieszczeniu. Widać było, że lubi gotować, bo było tam wiele dziwnych przypraw i składników.
    - I możesz liczyć na moją pomoc. - zauważyła mając na myśli gotowanie. Chociaż w każdej innej sprawie też mógł.

    OdpowiedzUsuń
  102. Nienawidziła tych imprez, ale niestety jej praca wymagała od niej, aby na nich bywała i prezentowała się jak najlepiej. Ale ona tego nie robiła, i siedziała przeważnie gdzieś w cieniu, sącząc drinki. Idealnie.
    Tym razem też tak miało być. Co prawda, imprezę zorganizował właściciel wieżowca, w którym pracowała, a nie projektant mody, więc może atmosfera będzie inna. Przyszła punktualnie, ubrana w kremową sukienkę do połowy uda, wysokie szpilki. Włosy ułożone w lekkim nieładzie, delikatny makijaż. Czuła na sobie spojrzenia niektórych osób, ale nie przejmowała się tym. Zabrała kieliszek szampana z tacy kelnera i już miała ruszyć w kierunku ogrodu, jednak usłyszała za sobą swoje imię. Powoli się obejrzała i nie mogła uwierzyć w to co widzi, a raczej kogo.
    - Jonathan? - prawie krzyknęła z radości. Z szerokim uśmiechem na twarzy podbiegła do chłopaka i przytuliła się do niego. - Matko, co ty tutaj robisz? - zapytała uważnie się przyglądając swojemu dawnemu znajomemu, z którym łączyły ją dobre wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  103. Skoro nie chciał jej pomocy to nie miała zamiaru się narzucać z nią. Zresztą miło było po prostu oprzeć się o jedną z szafek w jego kuchni i spoglądać jak sprawnie kroi warzywa, miesza kurczaka i jeszcze do tego robi sos. Wszystko naprawdę sprawnie i przede wszystkim szybko.
    Lubiła te rozmowy o niczym w sumie z nim, ale jednak zawsze były zabawne, albo pouczające czy też po prostu ciekawe.
    Usiadła na przeciw niego tak jak zwykle i skosztowała trochę sałatki. Była pyszna. Sos był idealnie ostry, kurczak doprawiony i warzywa świeże.
    - Pyszne. - powiedziała szczerze i upiła łyk wina. Tworzył świetną atmosferę tak dobrze dobranymi szczegółami.
    Sam jadała, bo był strasznie głodna, a to co jej dał było warte każdego kęsa i kalorii, które zawierało.
    - Będę cię częściej wykorzystywać. - rzuciła z uśmieszkiem, gdy ostatni kęs wylądował w jej buzi. - W niektórych kulturach pochwałą dla gotującego jest wylizanie talerza, ale oszczędzę ci tego widoku. - zażartowała mając na myśli to jak bardzo jej smakuje to co dla niej zrobił. dotknęła jego wyciągniętej ręki i znów splotła ich palce . Kciukiem lekko pogłaskała jego rękę.

    OdpowiedzUsuń
  104. Nie sądziła że był aż takim dżentelmenem, ale jak się okazuje pewnie jeszcze wiele o sobie nie wiedzieli. Lubiła wszelakie delikatne gesty, którymi mówi do niej, że ją szanuje lubi i troszczy się o nią.
    Z chęcią przystała na pomysł napicia się ciepłej herbaty. W końcu nie samym alkoholem człowiek powinien żyć, a po drugie kubek trzeba było przetestować. Spokojnie rozsiadła się na kanapie, zdejmując w końcu wysokie buty i dając stopą odpocząć.
    Uśmiechnęła się, gdy przyniósł kolorowy kubek. Tak kwiecisty jak się tylko dało.
    - Wybierałeś najbardziej kolorowy i najbardziej dziewczęcy jaki mogłeś znaleźć? - zapytała przyglądając się kubkowi bardzo zadowolona, że ma swój własny kubek u niego.
    Nie musiała czekać długo, żeby poczuć jak obejmuje ją w talii i przyciąga do siebie. Poczuła jego ciepło, zapach i materiał miękkiej koszuli. A potem doszła też jego głowa, która oparł na jej ramieniu.
    Gdy westchnął spojrzała na niego uważnie z zapytaniem w oczach.
    - Coś cię trapi? - zagadnęła, bo wyglądał tak jakby chciał o coś zapytać, ale wahał się i nie wiedział co ma zrobić. Musnęła jego policzek ustami jakby dodając mu odwagi.

    OdpowiedzUsuń
  105. Nie mogła w to uwierzyć. Kogo jak kogo, ale na pewno nie Jonathan'a spodziewała się właśnie w tym miejscu. Można powiedzieć, że dawno temu byli dla siebie bardzo bliskimi znajomymi, Michelle traktowała Jonathan'a nawet jako przyjaciela. W końcu to on był przy niej, kiedy ona wpadła w swoje problemy. Pomagał jej, słuchał, wspierał. Tego potrzebowała Chelle w tamtym okresie. I bardzo jest mu za to wdzięczna. Liczyła na to, że ich znajomość przetrwa, ale Michelle wyjechała z ich rodzinnego miasteczka, zajęła się modelingiem i czasu zabrakło na odświeżenie ich znajomości. Kto wie, czy ten czas w końcu nadszedł.
    - Ja też tutaj pracuję. - odpowiedziała z uśmiechem. - To znaczy.. W agencji modelek. Można powiedzieć, ze moje marzenia się spełniły. - dodała, wzruszając lekko ramionami. - Tak, wiem. Wyjechałam i miałam się odezwać, ale ciągle nie miałam czasu. A kiedy chciałam do ciebie zadzwonić, twierdziłam, że już masz swoje sprawy, że nie będę ci przeszkadzać i rezygnowałam. - wzruszyła ramionami. - Możesz mnie teraz za to zabić. - wyszczerzyła się i przyjrzała się mu z uśmiechem. Tak się cieszyła, że go w końcu widzi. Brakowało mu jej jego obecności, nawet bardzo. Wróciłaby chociaż na jeden dzień do dawnych czasów, aby spędzić kilka godzin właśnie z Jonathan'em.

    OdpowiedzUsuń
  106. I w sumie dobrze wybrał, takiego w swojej kolekcji nie miała, więc był wyjątkowy. I miał tu zostać, a przynajmniej jeżeli rozpadnie się to wszystko co między nimi było będzie miał na czym wyładować złość i czym rzucać o ścianę.
    Zrozumiała, że schodzą na jakiś trudniejszy temat, bo chłopak jakby próbował zapamiętać jej ciało, jej zapach. Czuła jak całuje jej szyję, delikatnie pociąga skórę na niej, a potem to samo robi na jej ramionach. Nie mogła powiedzieć, że jego dotyk był jej obojętny. Wręcz przeciwnie sprawiał, ze chciała jeszcze więcej i więcej. Może bał się tego co może usłyszeć?
    Istotnie pierwsze jego pytanie zabrzmiało tak, że Sam na moment cała zesztywniała w jego ramionach. Niby nie miał takiego tonu, ale słowa sugerowały że to jakiś wyrzut. Dopiero kolejne pytania sprawiły, że trochę się rozluźniła i zrozumiała, że nie miał nic strasznego na myśli, nie miał jej jeszcze dość.
    Nie było łatwo odpowiedzieć na takie pytanie. Splotła swoja dłoń z tą która leżała na jej brzuchu.
    - Nie jest łatwo się uzewnętrzniać, gdy nie mam pojęcia co ty czujesz i czego byś chciał. - zaczęła, ale to nie był koniec jej wypowiedzi. - Nie chce więc mówić, że chce tego czy tego, ale wiem, że chciała bym więcej takich wieczorów, kiedy siedzisz koło mnie, nie krępujesz się mnie pocałować, a mimo wszystko nadal chcesz ze mną rozmawiać, opowiadać o tym wszystkim co cię trapi. No i czy tego chce czy nie, jestem o ciebie zazdrosna, więc czasami chciałabym wiedzieć, że cóż... - tu jej głos się zawahał, bo nie wiedziała jak to powiedzieć, żeby nie powiedzieć za dużo. - ... i tak jesteś mój.

    OdpowiedzUsuń
  107. Przez jakiś czas leżała w swoim łóżku wpatrując się w wodę znajdującą się na dworze oraz ciemne niebo na którym był księżyc. Uśmiechnęła się sama do siebie i w tym stanie zasnęła. Kiedy się obudziła cieszyła się że była to niedziela, dzień wolny nie musieli iść do pracy, a kiedy spojrzała na zegarek aż się zaśmiała. Wstała z dużego łóżka i wyszła z pokoju. Nie zapomniała o swoim gościu jednak by go nie obudzić otwieraniem drzwi zajrzała przez okno do jego pokoju. Leżał na łóżku, wciąż spał. Musiał być niesamowicie zmęczony. Wycofała się z tarasu niemalże na palcach. Pierwsze co zrobiła to nakarmiła swojego psa. Potem poszła wziąć prysznic i z turbanem zrobionym z ręcznika poszła do kuchni. Następnie zabrała się za przygotowanie śniadania, jajecznica na cebuli i kiełbasie była jej rarytasem. Dla niej była świetna ale zaczęła się zastanawiać czy będzie smakować Jonathanowi. Spojrzała na zegarek, dochodziło południe. Ciekawe kiedy się obudzi, pomyślała ale uśmiechnęła się sama do siebie. Zaparzyła kawę i przygotowała pieczywo oraz masło. I na sam koniec została jej jajecznica która przygotowywała dość szybko z przyzwyczajenia.

    OdpowiedzUsuń
  108. Dlaczego to ona miała decydować o tym jak to ma wyglądać? Chyba jednak coraz bardziej wiedziała jakby chciała żeby było.
    - Mówiąc czasami miałam na myśli takie momenty, gdy patrzysz na ogromny biust innej kobiety. - uśmiechnęła się lekko do niego i sama upiła małego łyka herbaty.
    Oddała jego agresywny pocałunek i pogładziła jego policzek. Miał się nie denerwować i uspokoić, porozmawiać. Nie mogła przecież zdecydować za niego. Tak nie mogło to wyglądać.
    Przeniosła się na jego kolana i usiadła na nim okrakiem, tak, że teraz nie mógł wstać. Oparła swoje czoło o jego i musnęła jego usta. - Chciałabym, żeby zmienił status na facebooku na w związku i nie otwartym, tylko normalnym, gdzie nie ma osób trzecich wbijających się w nasze sprawy, ale przecież nie mogę decydować za ciebie. - zauważyła głaszcząc jego szyję delikatnymi paluszkami. Uśmiechała się nadal do niego. Ona powiedziała czego pragnie, ale nie musiało tak być. Zawsze mogła się dostosować jeżeli go to przerażało.

    OdpowiedzUsuń
  109. [ Witam, witam (:
    Nie mam konkretnych pomysłów, może pomijając ten. W dzieciństwie jej rodzice często zabierali ją w różne miejsca. Ich rodziny mogły się znać, a oni zaprzyjaźnić jeszcze jako nastolatkowie. Niestety kontakt się urwał, a oni po kilku latach odnaleźli się pracując w tym samym wieżowcu.
    Jeśli nie odpowiada ci coś takiego, pomyślę nad czymś innym.
    Btw. Świetna karta, zatrzymywałam się na każdym zdjęciu haha ]

    OdpowiedzUsuń
  110. Była tak skupiona na robieniu śniadania że nie zwróciła nawet uwagi kiedy szczekał pies a wiedziała że to może obudzić jej gościa. Zaczęła się zastanawiać jak miło spędziła z nim wczorajszy wieczór pomimo że tak nieciekawie się zaczął. Rozmowa, wspólne tańce, mały niezobowiązujący flirt. Uśmiechnęła się sama do siebie i pokręciła delikatnie głową w zamyśleniu. Zaraz z zamyśleń wyrwał ją głos Jonathana. Odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła szeroko.
    -Dzień dobry śpiochu. Świeża kawka już czeka na ciebie. Zaraz będzie śniadanko, które mam nadzieję będzie smakować. A Twoja koszula wisi na balustradzie na tarasie.
    Powiedziała od razu po czym odsunęła się na chwilę od patelni na której smażyła się kiełbasa.
    -Jak się spało?
    Spytała miłym tonem głosu unosząc nieznacznie brwi w górę.

    OdpowiedzUsuń
  111. [ O wy wybredni człowiekowie lol Okok, jeśli nie tak to moooooooooże. Krótko po przyjeździe do Vancouver musiała się zgłosić do detektywa z przyjacielem - współlokatorem, bo ktoś nękał ich telefonami, listami itp. Sprawa trafiła do Jonathan' a i po jej zakończeniu jakoś utrzymali kontakt?
    Jeśli to też już było to sama nie wiem (: ]

    OdpowiedzUsuń
  112. A ona bała się, że zmusi go do czegoś, czego ten chłopak wcale nie chce.
    Jednak słysząc, że jest o nią zazdrosny i naprawdę chce mieć ją tylko dla siebie pocałowała go mocno bo inaczej się nie dało w tej chwili. Chciała mu pokazywać jak bardzo jej zależy na nim. Bo tak dokładnie było.
    Sam była zdania, że jeżeli tylko oboje będą się starać to związek nie musi tak szybko wygasnąć. A ona miała się starać, bo już dawno nie czuła się tak lekka i szczęśliwa.
    - Bardzo podoba mi się ten tytuł mój oficjalny i jedyny mężczyzno. - mruknęła po kolejnym intensywnym pocałunku. - Wiesz ze powinnam wracać do siebie. - mruknęła pomiędzy kolejnymi całusami złożonymi na jego ustach.
    Zawsze było warto próbować, bo jeżeli się nie spróbuje, nie wie się i całe życie zastanawia co też nas ominęło. A ona nie chciała żyć z poczuciem, że coś ją ominęło. I myśl, ze jeszcze trochę, może nie dziś będzie się mogła koło niego budzić była wyraźnie pociągająca.

    OdpowiedzUsuń
  113. Słysząc pozytywną odpowiedź uśmiechnęła się szeroko. Alkohol i dosyć aktywna noc w postaci tańców potęgowała zmęczenie przez co człowiek padał do łóżka jak mucha.
    -Jakie to szczęście że dzisiaj wolne bo inaczej byśmy oboje do roboty zaspali.
    Zaśmiała się wesoło. Po paru minutach nałożyła jajecznicę na talerze i postawiła na stole razem z pieczywem i masłem. Położyła sztućce, postawiła sól i zawołała Jonathana na śniadanie. Sama usiadła już na krzesełku, posmarowała kromkę chleba masłem i zaczęła na nią nakładać jajecznicę.
    -Mam nadzieję że będzie Ci smakować moja jajecznica. Może i nie jestem genialną kucharką ale to jeszcze umiem robić.
    Roześmiała się patrząc na towarzysza.

    OdpowiedzUsuń
  114. W duszy miała nadzieję, że to właśnie jej zaproponuje. Chciała chociaż przytulić sie do niego i po całkiem ciężkim dniu poczuć jakby to było jej miejsce i to wszystko co się właśnie działo na jej oczach nie było zwykłym, głupim snem, który daje tylko złudną nadzieję. Każdy jego pocałunek utwierdzał ją w przekonaniu, ze to jednak jeszcze rzeczywistość.
    - Musiałbyś mi najpierw pokazać miejsce w którym mogłabym spać i ocenię, czy spełnia ono moje wymagania. - mruknęła z uśmieszkiem, który mówił, ze tylko się droczy.
    Perspektywa zostania tutaj z nim była naprawdę kusząca i miała zamiar poddać się temu kuszeniu. Zresztą jak mogłaby się nie poddać skoro dawał jej zapowiedź tego co jeszcze moze dostać, a nie dostała w biurze. W tej chwili nie żałowała, że to nie tam odbył się ich pierwszy raz.
    Nie była dziewica, ale nadal uważała, że pierwszy raz jest tym wyjątkowym. Tym momentem kiedy ufasz na tyle, żeby pokazać się tak jak cię stworzono i ufać, że ta druga osoba akceptuje każdy kawałek ciebie, a najbardziej już ten niedoskonały, który teoretycznie wymagał poprawki. Tak myślała gdy chodziło o pierwszy raz w związku.
    Wstała razem z nim i trzymając jego rękę skierowała się do jak sądziła jego sypialni. Weszła do środka i usiadła na łóżko.
    - Wydaje się być wygodne, ale zostaje kwestia mojego ubioru. Nie mogę w niej spać. - na jej ustach pojawił się niegrzeczny uśmieszek. - Więc może pomożesz mi ją zdjąć? - rzuciła niewinnie widząc jak nadal stoi w drzwiach i przygląda się jej.

    OdpowiedzUsuń
  115. Wywróciła oczami z rozbawieniem i zaśmiała się pogodnie.
    -Nie musisz się odwdzięczać w ten sposób. Wystarczy że od czasu do czasu mnie odwiedzisz tutaj.
    Uśmiechnęła się szeroko. Jego towarzystwo było dobrym wyborem w tym wielkim pustym domu. Siedząc sama była skazana na nudę. Ale musiała przyznać że lubiła samotność, siedzenie w ciszy i spokoju sama ze swoimi myślami.
    Napiła się kawy zamykając oczy z rozkoszy. Kochała ten smak, ten zapach tak prostego napoju. Kiedy otworzyła powieki jej wzrok utkwił w muskulaturze mężczyzny. Był dobrze umięśniony, atrakcyjny. A wczoraj był tak blisko niej że niemalże czuła jego oddech na swojej szyi. Dlaczego nie wykorzystała momentu by go uwieść na tę małą chwilę zapomnienia? Uśmiechnęła się sama do swoich myśli.
    -Czy przy następnej wizycie też oczekujesz małego występu z mojej strony?
    Spojrzała na jego twarz z nikłym uśmiechem na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  116. Roześmiała się głośno, słysząc jego słowa. - Nie, no proszę. Daj mi pożyć chociaż przez jeden dzień. - wyszczerzyła się i po chwili zaczęła opowiadać. - Co u mnie? Hm, można powiedzieć, że wyszłam w końcu na prostą. Zajęłam się na dobre modelingiem, właśnie tutaj. Zgłosiłam się do jednej z agencji, przyjęli mnie, no i rozwijam swoje skrzydła. - wzruszyła ramionami. - Miałam wrócić do domu, ale stwierdziłam po co? Tam mi się nic nie układało, same problemy ściągałam na siebie, a tutaj przynajmniej mogę robić, to co naprawdę lubię, wręcz kocham. Często mnie w sumie nie ma, bo wysyłają mnie do różnych zakątków świata, ale wiesz dobrze, że lubię podróżować. Trochę mnie to męczy, ale się nie poddaję. Ktoś mnie tego dobrze nauczył. - uśmiechnęła się do niego ciepło, mając oczywiście na myśli Jonathan'a, który przez wiele miesięcy tłumaczył jej co ma robić. Na pewno to jego też jest zasługą, że Michelle się zmieniła i wcale nie jest już taką szarą, małą myszką, jaką była kiedyś.
    - No dobra, ja już opowiedziałam o sobie, a teraz ty gadaj, co tutaj robisz? Kogo jak kogo, ale na pewno nie ciebie się tutaj spodziewałam, na tej imprezie. Pracujesz tutaj? - zapytała wlepiając w niego swoje cudne oczy.

    OdpowiedzUsuń
  117. Może i tamto byłoby bardziej szalone, mieli by co wspominać i opowiadać wnuką, ale jednak Sam tak zawsze bardziej wyobrażała sobie ich pierwszy raz. A łóżko wyglądało bardzo zachęcająco.
    Jej taka gra wstępna bardzo się podobała, zwłaszcza, ze na zmysły chłopaka chyba też działała, bo widziała w jego oczach rosnące pożądanie. Uwielbiała to jego spojrzenie, które mówiło, że pragnie i pożąda jej. I jednocześnie było tam coś czułego, co mówiło, że to coś więcej niż burza zmysłów.
    Gdy poczuła go za sobą uśmiechnęła się lekko i przymknęła oczy. Nie widziała, gdzie ją całuje dokładnie, ale czuła go na karku, ramionach, plecach. Czuła jak powoli ściąga jej sukienkę z ramion. Nie śpieszył się z niczym i jakby powoli smakował i poznawała jej ciało. I Sam wiedziała, że to nie takie proste się opanować.
    Objęła jego szyję i pocałowała go namiętnie, a jej drobne palce lekko przejeżdżała po jego szyi, ale potem zjechały niżej, aż do rozpiętej już częściowo koszuli. Powoli rozpinała każdy kolejny guzik. Oderwała się od jego ust i musnęła jego szyję lekko pociągając skórę na szyi, a potem zjechała na ramię, na którym czuła ukształtowane mięśnie. Nie wytrzymała i w końcu zdjęła z niego koszulę.

    OdpowiedzUsuń
  118. Zaśmiała się wesoło słysząc jego pytanie. Odstawiła kubek z kawą na stół po czym oparła brodę na dłoni łokieć zaś na blacie i wbiła w niego jeden z tych kuszących spojrzeń z pod lekko przymrużonych powiek.
    -Gdybym zamierzała skończyć te widowisko w basenie to bym ci nie proponowała, bo zaczynam żałować że wczoraj w nim wylądowaliśmy. Ale nie ma to jak spontaniczne pomysły. Przynajmniej zabawnie było.
    Powiedziała uśmiechając się po czym znów napiła się kawy. Tak. Chciała by następny taniec skończył się czymś więcej. By oboje oddali się chwili zapomnienia. Gorącej, ostrej. Nie była delikatną kobietą. Lubiła być zdominowana przez mężczyznę i wiedziała że w łóżku razem z Jonathanem tak by właśnie było. Wstała od stołu i odstawiła swój pusty już talerz do zmywarki razem z kubkiem. Spojrzała na Jonathana i jego pomiętą koszulę. Puknęła się dłonią w czoło po czym przechodząc obok niego wzięła jego górną część ubrania.
    -Jedz spokojnie, ja ogarnę tą twoja bluzeczkę.
    Poszła do swojej sypialni gdzie wyjęła żelazko oraz deskę do prasowania po czym zaczęła doprowadzać do ładu koszulę mężczyzny. Lubiła takie domowe prace jak sprzątanie, pranie prasowanie. Choć do niej to nie podobne, bo nie wygląda na taką osobę.

    OdpowiedzUsuń
  119. Lubiła ta nutkę agresywności w nim. To jak położył ją władczo na łóżku i przesuwał ustami po jej udach. Wywołał dreszcz tą drobną pieszczotą w okolicy jej dolnej bielizny.
    Zgadzało się, nie mogła założyć stanika, bo miała odkryte plecy. W końcu wyglądałoby to naprawdę głupio. I teraz, mimo iż nie miała takich kształtów jak ta kobieta za barem to jednak czuła, że to co ma wystarcza i jest piękne dla niego. Zresztą ponoć małe jest piękne.
    Gdy zaczął pieścić jej piersi z jej ust chciał się wydobyć cichutki jęk, jednak nie pozwolił na niego, gdyż wpił się znów w jej wargi. Objęła jego kark i delikatnie masowała go schodząc na jego kształtne plecy. Powoli drapała jego plecy, nie robiła mu jednak krzywdy po po kolejnym drapnięciu jej delikatne palce rozmasowywały ten region. Z wyraźnym uśmiechem oderwała się od jego ust i zjechała na jego ramię i bark, które wyjątkowo jej się spodobały.
    Jej dłonie za to znalazły drogę na jego brzuch, który delikatnymi, nikłymi muśnięciami pieściła. Jednak równowaga musiała być zachowana, więc Samara rozpięła klamrę jego paska, a potem spodnie.

    OdpowiedzUsuń
  120. Kiedy Jonathan przyszedł do jej sypialni w tym samym czasie skończyła prasować koszulę. Uniosła ją w jego stronę z uśmiechem. Na jego słowa wzruszyła ramionami. Dziwne że jeszcze nie skomentował rury która znajdowała się na środku pokoju służąca tańcom.
    -Dla mnie to przyjemność. Kiedy mieszkałam tutaj z przyjacielem i jego rodziną to ja im prasowałam ciuchy, Zaczyna mi tego powoli brakować.
    Powiedziała z żalem w głosie ale zaraz roześmiała się wesoło. Na jego słowa że powinien już iść zmrużyła lekko oczy opierając się biodrami nonszalancko o komodę.
    -Mi się wydaje że w cale nie powinieneś.
    Mrugnęła do niego okiem i uśmiechnęła zadziornie przygryzając lekko dolną wargę.

    OdpowiedzUsuń
  121. Na jego pytanie pokręciła delikatnie głową.
    -Tylko z przyjacielem i jego rodzicami. Odkąd wyjechałam z Grecji przygarnęli mnie pod swój dach. Sami opuścili Kanadę. Wyjechali do Stanów zostawiając mi dom pod opieką.
    Uśmiechnęła się i wtedy zauważyła że jego wzrok momentalnie padł na przyrząd do tańczenia. Starała się nie roześmiać. Jej przyjaciel też w ten sam sposób zareagował na widok rury w pokoju kiedy postanowił ją odwiedzić. Też się uśmiechał w ten sposób. Kate zauważyła w Oczach Jonathana te cudowne iskierki, które mówiły że się droczy. Na jego pytania mruknęła cicho i zaczęła iść wolnym krokiem w kierunku rury.
    -Wiesz... Dzień jest jeszcze długi. Można go przyjemnie spędzić. Nasze towarzystwo jest dobrze dobrane.
    Obeszła dookoła rure trzymając się jej dłonią w ostateczności zaczęła iść w jego kierunku.
    -A powodów jest dużo. Przyjemność, zabawa, towarzystwo.
    Uniosła brwi w górę uśmiechając się zadziornie następnie skrzyżowała ręce na piersi podchodząc jeszcze bliżej niego. Dzielił ich niecały metr więc spojrzała w jego zielone oczy prowokująco niemalże z wyzwaniem.

    OdpowiedzUsuń
  122. Jego komplement, który przecież nie był konieczny dał jej naprawdę wiele przyjemności i połechtał jej kobiecą dumę. Naprawdę czuła się w jego ramionach doceniana. I chciała być wyjątkową kobieta dla niego, taką z którą będzie chciał spędzić czas, być, której będzie ufał i nie bał się pokazać co mu w duszy gra.
    Przygryzła dolną wargę w czasie ściągania jego spodni, bo to zawsze było swojego rodzaju wyzwanie. No ale po coś dostała długie nogi, które teraz pomogły jej w suwaniu jego odzieży.
    Czuła jak zbliża się coraz bardziej do jej najintymniejszego miejsca na ciele. W sumie to nie mogła się doczekać, kiedy dotknie ją i po prostu cała drżała z tego oczekiwania na to co zrobi dalej.
    Nie chciała być tylko biorcą wrażeń, co prawda był teraz nisko i nie wiele mogła zrobić, ale chociaż przeczesywała jego włosy, chociaż jego włosy mogły być biedniejsze gdy zaserwuje jej jeszcze więcej wrażeń.

    OdpowiedzUsuń
  123. Uśmiechnęła się zadziornie czując jego dłoń na swoim ciele. Muśnięcie, ledwo wyczuwalne, ale jednak wyczuwalne. Kiedy odwzajemnił jej spojrzenie ledwo widocznie zagryzła dolną wargę a kiedy ją minął by położyć się na łóżku spojrzała na niego przez ramię z lekko rozchylonymi wargami. Jeśli myślał że będzie spokojna podczas zabaw z nim to się mylił.
    Obeszła najpierw duże łóżko przejeżdżając przy okazji dłonią po podbrzuszu mężczyzny.
    -Wiesz, jak można nie kusić mężczyzny który przez cały ranek i niemal cały wieczór eksponował swój tors i patrzy na ciebie z łobuzerskim uśmiechem i iskierkami w oczach?
    Powiedziała głosem kobiety pewnej, seksownej i dominującej. W pewnej chwili usiadła mężczyźnie na udach. Uśmiechnęła się delikatnie.
    -Zdejmij tę koszulę bo znowu ją pognieciesz i zmarnujesz moją ciężką pracę.
    Sama zaczęła mu rozpinać guziki. Szybko i sprawnie obdarowując jego brzuch oraz tors gorącymi pocałunkami. Pragnęła go, chwili zapomnienia właśnie z nim.

    OdpowiedzUsuń
  124. Miała półprzymknięte powieki, gdy dotykał jej intymnych miejsc ciała. Nie hamowała swoich odczuć, jęków i tego co chciała robić. Dotykała, badała, zaznaczała jego ciało, bo w końcu był jej, a to uczucie, że stara się dla niej, a jej podniecenie wywołuje jego było po prostu genialne.
    Nie była pewna w którym momencie poczuła jego ciało nad sobą i to jak złączył się z nią w jedno ciało. Pamiętała tylko tą rozkosz, która z minuty na minutę przybierała na siłę. I pamiętała też chwilę w której nie chciała być juz bierna i za jego pomocą odwrócili się tak, że to ona była górą. Potem czuła już tylko jego ręce, swoje ruchy skoordynowane z jego i pulsującą w jej ciele rozkosz.
    Po wszystkim zmęczona, ale szczęśliwa opadła na niego, ciepłym, nadal drżącym oddechem pieściła jego wrażliwą szyję. Musnęła jego wargi i z błyskami w oczach patrzyła na mężczyznę, który był dla niej tak bliski.

    OdpowiedzUsuń
  125. Gdyby chciał ją wyrzucić z łóżka o poranku była by zaskoczona i na pewno więcej by jej nie zobaczył. Jasne zdarzały jej się przygody i wtedy żeby uniknąć porannego, niezręcznego budzenia się przy sobie po prostu uciekała zanim on wstał. Była to dobra metoda, żeby pamiętać tylko to co dobre i przyjemne. Jednak teraz nie była z byle kim w łóżku. John nie był pierwszym lepszym, a jej mężczyzną, tym który przez jakiś czas miał jej bronić, chronić i dbać. A ona miała odwdzięczać się tym samym.
    A Samara zdecydowanie nie miała nic przeciwko, żeby zapewniał jej takie atrakcje częściej. I jak sądziła chemia w stosunku do siebie była u nich za duża, żeby tak się nie działo.
    Z czułością i spokojem wtuliła się w jego ramie, gdy już ich przekręcił. Nie miała pojęcia skąd wziął siły na taki ruch, ale było zdecydowanie wygodniej gdy patrzyli na siebie.
    Uśmiechnęła się, gdy poczuła jego palce i ten wzrok na sobie, który mówił tak wiele.
    - Warto było na to czekać. - mruknęła cicho przy jego szyi. Przymknęła oczy i rozkoszowała się tym jak czuc jego przyśpieszone tętno i oddech.

    OdpowiedzUsuń
  126. Wiedziała że jej dominacja nie będzie trwała długo. Jonathan był mężczyzną lubiącym władze. Widziała to w jego gestach, oczach a nawet po rozmowie z nim. Ale podobało jej się to w nim. On tu rządził a ona musiała się mu podporządkować.
    Kiedy jego koszula wylądowała gdzieś z boku nadeszło to czego się spodziewała. Została przewrócona na plecy a jej dłonie unieruchomione przez jego uścisk.
    Słysząc jego słowa zaśmiała się jednak zaraz przestała widząc jego spojrzenie. Pełne pożądania, zaczynał pojawiać się właśnie ten facet rządny władzy.
    -Jaki ty hojny jesteś. Ale muszę cię uprzedzić. Jedno wynagrodzenie będzie dla mnie za małe.
    Po tych słowach odwzajemniła pocałunek gwałtownie i łapczywie. Kiedy jej dłonie zostały wyswobodzone od razu powędrowała nimi na jego plecy gdzie palcami dosyć mocno przejechała po jego skórze by następnie dojechać do linii karku i zacisnąć je na włosach mężczyzny. Kiedy jego dłonie wsunęły się pod jej bluzkę uśmiechnęła się pomiędzy pocałunkami i przygryzła jego wargę ciągnąc w swoją stronę. Uśmiechnęła się złowieszczo i wpiła znów w jego cudowne usta nadal trzymając go za włosy. Nogami oplotła go w pasie by przysunąć Jonathana jeszcze bliżej siebie.

    OdpowiedzUsuń
  127. Podobało jej się to z jaką siłą całował jej wargi. Nie krępował się, nie bał się że zrobi coś źle. Rozszyfrował ją, wiedział co lubi i czego od niego oczekuje. Kiedy jego ręce zabrały się za zabawę jej piersiami westchnęła cicho odrywając się na chwilę od jego warg. Kilkakrotnie przygryzła jego skórę na szyi znów przejeżdżając palcami po jego plecach. Kiedy się od niej oderwał spojrzała na niego i pomogła, unosząc w górę ręce zdjąć z siebie bluzkę. Na jego słowa uśmiechnęła się łobuzersko.
    -Mam nadzieję. Bo chciałabym z tobą spróbować wszystkiego.
    Zamruczała opadając na poduszkę i położyła ręce po bokach głowy oddając się pieszczotom. Z jej ust wyrwało się ciche jęknięcie kiedy gryzł przyjemnie jej skórę na brzuchu i potem zabrał się za zabawę jej biustem. Zamknęła oczy i uśmiechnęła się błogo. Tak, to on rządził. Kiedy pozbywał się jej dolnej części garderoby czuła jego niecierpliwość, jego rządzę oraz pasję. Uniosła lekko bioderka w górę ułatwiając mu ściągnięcie spodenek i spojrzała na Jonathana spojrzeniem rządnym przyjemności namiętności. Żadnym seksu z nim. Pchnęła go nóżką w cale nie delikatnie na łóżko po czym zabrała się za ściąganie jego spodni. Nie robiła tego powoli i delikatnie. Robiła to z niecierpliwością. Rozpięła pasek, potem guzik i rozporek i razem z bokserkami zsunęła dolną część jego ubrania odrzucając na bok. Ona miała jeszcze tylko jedną część bielizny. Uśmiechnęła się siadając na jego podbrzuszu okrakiem i chwyciła mocno jego nadgarstki. Nachyliła się do jego ucha i powiedziała namiętnym głosem.
    -Co kochanie? Czyżby kobieta cię uziemiła? Pokaż swoją siłę. Swoją władzę.
    Przygryzła jego ucho i spojrzała mu w oczy.

    OdpowiedzUsuń
  128. Samara również nie chciała walczyć z tym, że jest senna. Oddała ten ostatni na dziś pocałunek i jeszcze bardziej wtuliła się w jego ramiona. Po chwili poczuła, że już śpi, bo jego uścisk stał się jakby luźniejszy, ciało mniej spięte i słyszała równy oddech. Spojrzała na niego kolejny raz tego dnia i sama za chwilę zasnęła.
    Ponoć najważniejszy jest pierwszy sen w nowym miejscu. Sam dobrze wiedziała co jej się śniło i wiedziała, że nie był to miły sen. Był banalny swoją drogą i może właśnie o to chodziło, zapowiadał, że nie cały ich związek będzie taki sielankowy jak dzisiaj. Nie zawsze będzie łatwo i cudownie. Ale dlaczego już pierwszej nocy śniła się jej ich kłótnia? Na to pytanie nie umiała odpowiedzieć.
    Obudziła się, gdy promienie słońca zaczęły wchodzić przez okno jego sypialni. Nie było chyba tak wcale wcześnie, bo słońce było już dosyć wysoko.
    Chłopak nadal spał, a Sam nie mogła się za bardzo ruszyć w jego ciasnym uścisku. Nie przeszkadzało jej to jednak specjalnie, była niedziela i mieli wolne, więc dla niej mogli spędzić nawet cały dzień w łóżku delektując się sobą. Ewentualnie mogli wziąć prysznic, tak to by jej teraz nawet się podobało.
    Powoli zaczęła dłonią delikatnie jeździć po jego torsie i czekał aż mężczyzna obok niej sam się obudzi.

    OdpowiedzUsuń
  129. Czuła jak jego ciało robi się gorące, pragnęła go. Teraz w tej chwili nie pozwoliłaby na to by cokolwiek przeszkodziło im w tej ostrej, gorącej, namiętniej zabawie.
    Widząc jak się unosi odchyliła się lekko do tyłu by zaraz przygwoździć się ustami do jego warg. Znów. Nie miała dość. Chciała więcej. Chciała mu wykrzyczeć jak bardzo jego chce. Objeła go ramionami oraz nogami kiedy dłonie ulokował na jej pośladkach i po chwili poczuła jak została przygwożdżona do ściany. Mocno i stanowczo. Odwzajemniała pocałunek raz po raz przygryzając jego dolną wargę. Wtedy poczuła jak ją opuszcza więc stanęła nogami na podłodze. Nie zdążyła nic powiedzieć, nawet na niego spojrzeć a już stała przodem do ściany, tyłem do Jonathana przyciśnięta do jego ciała. Tak teraz czuła się zdominowana. Z jej ust wyrwało się niekontrolowane jęknięcie kiedy dłoń mężczyzny zawędrowała do jej kobiecości. Chwyciła go dłońmi za kark wyginając się lekko do tyłu i odchyliła lekko głowę by móc pocałować jego szyję. Kolejne jęknięcie, głośniejsze wyrwało się z jej rozchylonych warg i poczuła jak przez ciało przeszedł niesamowity dreszcz ekstazy. Jedną dłoń wciąż trzymała na jego karku. Drugą zaś zajęła się czymś innym. Pieszczeniem jego męskości. Nie chciała pozostać mu dłużna więc zaczęła pieścić jego członka energicznie bez cienia skrępowania.

    OdpowiedzUsuń
  130. [ Nie:P ale coś w końcu będzie trzeba zrobić ;P nie może być zbyt sielankowo ;P. Zresztą chyba zaczynam ci się trochę nudzić bo jakoś na początku były dłuższe te komentarze :P ]
    Dobry związek chyba powinien polegać na tym, że oboje będą wzajemnie akcentować swoje dziwne i niecodzienne przyzwyczajenia. A czy będą siebie wzajemnie denerwować czy nie? No cóż trzeba było się dotrzeć, bo w końcu nie od razu Rzym zbudowano.
    - Hej. - mruknęła w jego stronę i zerknęła na oczy, które nadal miał przymknięte. - Chyba ktoś w reszcie trochę pospał. - zauważyła zadowolona, bo widziała go wiele razy zmęczonego. A dziś po prostu padł, więc możliwe że to był dobry znak.
    Dała mu chwilę jeszcze poleżeć, ale w końcu stwierdziła, że najwyższy czas się umyć. Łózko było wyjątkowo zachęcające, ale Sam z chęcią zmyłaby z siebie wczorajszy dzień. -
    - Idziemy pod prysznic. - mruknęła zadowolona do jego ucha i wygrzebała się z ciepłej pościeli. Pochyliła się jeszcze nad nim i musnęła na zachętę jego wargi, żeby ruszył za nią. Nie czuła się skrępowana, więc w drodze do łazienki nie ubrała na siebie żadnych, zbędnych rzeczy i przemaszerowała tam nago.

    OdpowiedzUsuń
  131. Słysząc pomruk zadowolenia z jego ust zaśmiała się przez jęki rozkoszy. Wiedziała jedno. Chciał tego samego co ona. Spędzić z nim jak najwięcej czasu podczas seksu.
    I stało się. Uprawiali dziki namiętny seks przy ścianie, bez zahamowań bez żadnych wątpliwości. Oboje wiedzieli czego chcieli. Czując go w sobie nie mogła powstrzymać głośnych jęków. Pozwalała mu na wszystko. Dłonie oparła o ścianę wypinając pośladki w stronę Jonathana. Dała mu pełną swobodę ruchów. Jego energiczne tempo oraz samo pożądanie sprawiło że pierwsze szczytowanie osiągnęli dość szybko. Jednak dla nich to wciąż było mało. Co i rusz zmieniali miejsca, pozycję by oboje doznali tyle samo rozkoszy. Ich jęki i westchnienia mieszały się ze sobą by ostatecznie kończyć głośnymi odgłosami ekstazy. Ostatecznie sapiąc ledwo oddychając nadzy usiedli na łóżku. Opadli z sił. Kate wciąż siedziała na Jonathanie, jego męskość dalej znajdowała się w niej. Ale to było zwieńczenie tego wszystkiego. Oparła się czołem o jego trzymając dłoń na jego karku, zamknęła oczy i oplotła go nogami w pasie by przybliżyć się do niego. Po prostu oparła głowę na jego ramieniu.

    [Zakończyłam to zgrabnie xDD]

    OdpowiedzUsuń
  132. Jonathan był idealnym kochankiem, partnerem "łóżkowym" pomimo że nie uprawiali w nim w ogóle seksu. Wykorzystywali każde pomieszczenie każdy przedmiot tylko nie te na których można było się położyć. Był w stanie zrobić wszystko by i on i ona czuli się wspaniale podczas tych zabaw. Czuła się zaspokojona pod każdym względem, ale wiedziała że jeszcze kiedyś będzie chciała to powtórzyć. Z nim.
    Zamruczała cicho z przyjemności kiedy jego dłoń znalazła się w jej włosach. Jak to dobrze że zdecydowała się go zatrzymać. Gdyby nie to byłaby skazana na smutną samotność. A przy nim... Nawet nie musiała nic mówić by mogła czuć się dobrze. Delikatnie ustami musnęła jego ramię obejmując go ramionami by dłonie usadowić na jego plecach. Czuła jak jego palce delikatnie wodzą po skórze na talii. Uśmiechnęła się delikatnie i otworzyła oczy i spojrzała na Jonathana. Zaraz jednak odwróciła wzrok w tym samym kierunku.
    -O matko...
    Wyszeptała cicho obdarta z sił. Było już ciemno. To było niewiarygodne jak ten czas szybko zleciał. Nadal jednak przytulona do jego ciała nie miała ochoty ani siły by się oderwać.
    -Ależ ja cię tu przetrzymałam. Minęły 24h odkąd tu jesteś... Ktoś mógłby zadzwonić na policję i zgłosić Twoje zaginięcie.
    Uniosła głowę i spojrzała na mężczyznę lekko się uśmiechając. Przeczesała palcami jego ciemne włosy przechylając delikatnie głowę na bok.

    OdpowiedzUsuń
  133. [ No to coś się musi dziać ;P może potem zrobimy ten wątek z prawdziwymi rodzicami Samary? ]
    Uśmiechnęła się do niego i weszła z nim do kabiny. Spokojnie skorzystała z jakichś jego kosmetyków, żeby się umyć. Kto wie, może kiedyś odda jej jakąś półkę na swoje rzeczy? Z czasem to wszystko mogło się zjawić. Bo jak sądziła nie była to ich jedyna wspólna noc tutaj, ale będą też noce u niej. Miała przynajmniej taką nadzieję.
    Spokojnie oddała jego pocałunek, a potem namydlała jego ciało. Była to kolejna fascynująca sprawa. Poznawała jeszcze raz jego ciało, a ciepła woda spadała na ich ciała. Uśmiechała się widząc jego ciało. Był naprawdę przystojny, ale nie to było w nim najważniejsze dla niej.
    Gdy już byli umyci i wyszli spod prysznica rzuciła w niego ręcznikiem i pokazała mu język przekornie niczym mała dziewczynka.
    Sama wytarła się drugim.
    - Mogę na razie pożyczyć koszulę? - zapytała, bo jej suknia była dosyć kłopotliwa w codziennym użytkowaniu.
    W sumie to nie czekała na jego odpowiedź i założyła ją na siebie, gdy weszła do sypialni. Znalazła też swoje majtki i sukienkę położyła na fotel w jego sypialni. Wczoraj ją w sumie rzucili.
    - Może dziś wyskoczymy na plaże? Jest ładny dzień, świeci słońce. Trochę lenistwa i dobrej zabawy?

    OdpowiedzUsuń
  134. [ Racja, to będzie ciekawsze (: W takim razie może ja zacznę jeśli to ona ma się pojawić w agencji ? ]

    OdpowiedzUsuń
  135. [ Okok, jakoś to powiążemy potem (: Zaczynam. ]

    Dopiero jakiś czas temu wprowadziła się do mieszkania w Vancouver, a już zaczynały się z tym problemy. Mieszkała tam razem ze swoim współlokatorem, którego na początku dręczyły telefony. Teraz już także ją i to nie tylko one.
    Dzisiaj kolejny raz szła do pracy męczona telefonami od nieznanego jej numeru. Zmieniała swój już dwa razy, a to za każdym razem się powtarzało. Potem zaczęły się listy z pogróżkami i nawet policja nic na to nie zdziałała.
    Już nawet nie odbierała tego telefonu tylko wyłączyła go i weszła do budynku wieżowca. Przybita tym, że nawet nie wie kto ich męczy od kilku dni nie mogła skupić się na pracy.
    W porze lunchu zrobiła sobie przerwę i zjechała na piętro, na którym mieściło się biuro detektywistyczne Skywarker. Miała tego dość. Zapukała do jednego z pokoi i poczekała, aż ktoś zaprosi ją do środka.

    OdpowiedzUsuń
  136. Teraz zaczęła się zastanawiać kiedy znów pozwolą sobie na małe chwile zapomnienia. I w tej chwili wpadła na pewien pomysł. Ale postanowiła z tym poczekać. Zwątpiła w jego odpowiedź jaką chciałaby usłyszeć. Postanowiła więc trochę jeszcze poczekać, pobyć z nim by w tym czasie dowiedzieć się czy by się na ów pomysł zgodził. Było duże prawdopodobieństwo że tak. W końcu kochał Grecję, dlaczego więc nie miałby z nią tam nie pojechać na pare dni? Odpocząłby od tego miastowego zgiełku, również miałby wspaniałe widoki, dużo by zwiedził. Ot taka mała podróż.
    Słysząc tekst o psie korzystającym z telefonu zaśmiała się i pokręciła lekko głową.
    -A wiadomo? Psy są bardzo inteligentne. W jednym filmie pies był świadkiem morderstwa i dawał wskazówki detektywowi. Może i Twój jest taki błyskotliwy i niedługo CIA zrobi mi najazd na chatę pod pretekstem uprowadzenia ciebie. Byłoby to ciekawe doświadczenie.
    Zaczęła się śmiać i zakryła na moment twarz dłonią i zaczęła kręcić głową. Znów ten słowotok. Gadała głupoty praktycznie nic nie znaczące. - Leniwiec? Jakie fajne imię. Chciałabym kiedyś poznać Twojego pieska. Ty mojego poznałeś.
    Uśmiechnęła się szeroko i poruszała zabawnie brwiami. Zaraz jednak spojrzała na niego z tymi psotnymi iskrami w oczach i zamruczała zabawnie mrużąc oczy kiedy jego dłoń znów spoczęła tego dnia na jej piersi. Słysząc jego komplement przechyliła delikatnie głowę na bok wbijając wzrok w jego szyję gdzie został mały lecz widoczny ślad bo ukąszeniu go w szyję.
    -To samo mogę powiedzieć o Tobie. Jeszcze nigdy nie było mi tak dobrze z mężczyzną. Spełniasz wszystkie punkty moich potrzeb seksualnych.
    Zaśmiała się wesoło obejmując go ramionami na szyi i znów przytknęła swoje czoło do jego.

    OdpowiedzUsuń
  137. Nie było to jej mieszkanie, więc nie mogła się w nim rządzić. Przecież nie mogła mu tu zwalić kwiatków i różowych misi? To był facet. Co najwyżej kiedyś, ale to była bardzo, bardzo daleka przyszłość która mogła nigdy się nie wydarzyć, mogli ze sobą zamieszkać, wtedy to byłoby ich mieszkanie, w którym oboje powinni czuć się dobrze. Ale to mogło się nigdy nie stać, bo ich przyszłość nie była pewna. Mógł ją zawsze zdradzić z urodziwą striptizerką, a ona go z ochroniarzem czy kimś podobnym.
    Zapach cytrusów był bardzo miły. Sam miała wrażenie, że pachnie jak mamba - guma z dzieciństwa, a wtedy naprawdę bardzo ją lubiła. Najbardziej tą cytrynową, słodką i taką miłą po prostu.
    Spokojnie założyła na siebie jego koszulkę, która zakrywała jej tyłek i tyle. bardzo podobało jej się to jak dotykał jej nogi, jak jeździł po niej. I przy okazji całował co sprawiało, że jej wszystkie zmysły działały na podwyższonym poziomie. Zresztą wystarczyło, że był obok a jej serce waliło jak oszalałe, oddech przyśpieszał trochę i czuła się o niebo szczęśliwsza. A od wczoraj jeszcze bardziej, bo wiedziała, ze będzie o niej myślał, że była dla niego ważna kobietą. Nie pierwszą lepszą którą zerżnął i porzucił kolokwialnie mówiąc.
    - Mogą być po prostu kanapki. Ale jeżeli zaproponujesz mi coś innego to się nie pogniewam. - mruknęła chwytając jego rękę i pociągnęła go do kuchni.
    Tam sama zajęła się zaparzeniem herbaty, a mu zostawiła zrobienie dla nich śniadania. Usiadła koło kuchenki na szafce i patrzyła co też chłopak dla niej robi.
    - Jak gotujesz wyglądasz jeszcze lepiej niż normalnie. - zauważyła z uśmiechem.
    [ To może jakiś telefon od kogoś i dziś już będą musieli się rozstać i zaczniemy ten kolejny? :D ]

    OdpowiedzUsuń
  138. Zaczęła sobie wyobrażać jakby wyglądała ta mała podróż do jej kraju. Długie spacery po plaży, zwiedzanie miasteczka... Seks na zwieńczenie wspaniałego dnia. Zagryzła delikatnie wargę w zamyśleniu. Bo co jeśli to on zmieni zdanie? I nie będzie chciał jechać? Może teraz kiedy ma dobry humor byłby bardziej pozytywnie nastawiony do jej propozycji.
    -No wiesz niekoniecznie mogliby nam przeszkodzić. Ty mógłbyś w tym czasie już wracać do domu a ja zostałabym tutaj sama i jak bym wytłumaczyła twoje nagłe zniknięcie z mojego domu? Raczej by nie uwierzyli w to że już wracasz do centrum do siebie.- Zaśmiała się i wywróciła oczami rozbawiona.-I tak naprawdę ciekawe byłoby jakby mnie nagą zakuli w kajdanki i wyprowadzali przed dom!
    Trzepnęła go delikatnie w ramię i znów zaśmiała. Nie nalegała odnośnie poznania jego psa.
    Widziała znów ten jego zadziorny uśmieszek. Zmrużyła delikatnie oczy wpatrując się w Jonathana. Cóż on znowu knuł? I wtedy się dowiedziała. Została przewrócona na plecy trzymana przez niego na biodrach i pocałowana tak mocno że aż mruknęła. Ale odwzajemniła pocałunek z rozkoszą. Jak mogła mu tego odmówić? Kiedy się oderwał spojrzała na niego z uśmiechem unosząc się na łokciach.
    -Teraz mogę cię puścić.
    Mrugnęła do niego okiem uśmiechając się zadziornie. I wtedy stało się nieoczekiwane. Została dosunięta na skraj łóżka. Nie wiedziała nawet kiedy zniknął pomiędzy jej nogami. Nagła, nieoczekiwana pieszczota sprawiła że przez Kate przeszedł dreszcz tak mocny że wygięła ciało w łuk. Nie miała nawet siły protestować. Ale w końcu zaprzestał pieszczot i dziewczyna odwzajemniła jego pocałunek. Kiedy się odsunął sama wstała i narzuciła na siebie szlafrok. Jej nogi nadal lekko drżały więc przytrzymała się na moment łóżka. Spojrzała na Jonathana i rozchyliła wargi.
    -Mówiłeś że podoba ci się Grecja... Może miałbyś ochotę... No i czas by ze mną się tam wybrać na parę dni i trochę pozwiedzać?
    Zaproponowała. Postanowiła zaryzykować. Wbiła w niego wzrok, nie natarczywy, lecz spokojny i opanowany.

    OdpowiedzUsuń
  139. - Jesteś detektywem? No proszę... A ja myślałam, że w końcu wybrałeś prawo. - uśmiechnęła się delikatnie, zakładając nogę na nogę. Cieszyła się, że i jego marzenia się spełniły. Pamiętała jak kiedyś, pewnego wieczoru, po kilku butelkach dobrego wina, życzyli sobie nawzajem, aby spełnili swoje marzenia. Obydwoje byli pijani wtedy, ale Chelle bardzo dobrze pamięta tamten wieczór.
    - Moi rodzice się w ogóle do mnie nie odzywają. Już chyba kompletnie o mnie zapomnieli, ale w sumie nie narzekam. Daję radę bez nich, przynajmniej spokój jest. - wzruszyła ramionami. Obydwoje mieli przechlapane ze swoimi rodzicami. Michelle dobrze rozumiała Jonathan'a, bo mieli takie same problemy pod tym względem. To ich na pewno połączyło na początku ich znajomości. Po chwili wyjęła paczkę Malboro z torebki, wsunęła jednego papierosa do ust i wskazała na paczkę. - Palisz dalej, czy tylko ja dalej nie mogę wyjść z nałogu? - zapytała zaciągając się mocno.

    OdpowiedzUsuń
  140. Ważne, zeby gdyby coś się wypaliło to nie zdradzali się po kątach a po prostu zakończyli to z jakąś klasą. Żeby jednak te dobre wspomnienia przeważały gdy się rozstaną. O ile tak będzie. Mogli też kiedyś być wesołymi dziadkami, którzy spędzili ze sobą całe życie. Mało prawdopodobne, ale jednak.
    Samara zdziwiła się, gdy nagle ten telefon stał się taki ważny. Nie była jednak zdania, że ucieka. Widziała, że wcale, gdyby nie musiał to by od niej teraz nie szedł. Miał to być ich przyjemny dzień, a ten telefon wszystko zespół.
    ***
    Kolejne dni leciały dosyć szybko. Co prawda nie widzieli się, ale jednak dzwonił do niej i wiedziała, ze pracuje między innymi nad jej sprawą. A poza tym były smsy, które tez otrzymywała. Nie zastępowały one jej kontaktu z nim, ale były chociaż miłym urozmaiceniem w czekaniu na jego powrót.
    I wtedy nastał czwartek, dzień kiedy rano obudził ją przyjemny sms z tym, że wrócił i ma wpaść do biura koło 12, żeby zobaczyć wyniki jego śledztwa. A Sam wiedziała, ze nie tylko to mogła dziś zobaczyć. A jeszcze do tego mogła znów poznać smak jego ust i zobaczyć te wesołe ogniki w oczach na jej widok.
    Do pracy poszła więc ze zdecydowanie dobrym humorem, który wydał się podejrzany również jej współpracownikom. Ale Sam miała to gdzieś. Czuła się znów pełna energii i chciało jej się śpiewać, a normalnie robiła to tylko pod prysznicem.
    Co prawda praca trochę ten humor zweryfikowała, ale gdy koło 12 wsiadła do windy to uśmiech po prostu tkwił na jej twarzy. Weszła do jego biura, gdzie sekretarka pozwoliła jej wejść.
    - No w końcu. - rzuciła gdy weszła do jego biura. - Już nie mogła się doczekać kiedy cię zobaczę. - podeszła do niego, żeby w końcu się przytulić i go dotknąć.

    OdpowiedzUsuń
  141. Słysząc odpowiedź twierdzącą uśmiechnęła się delikatnie i skinęła głową.
    -A więc proszę, daj znać jak będziesz miał czas wolny i ochotę na mały wyjazd.
    Powstrzymała się od śmiechu bo wiedziała że większość czasu i tak spędzą w domku. Tam nie było nic do ukrycia. Kiedy Jonathan już kierował się w kierunku wyjścia poszła za nim. Odprowadziła go aż do samych drzwi.
    -Jonathan...
    Zaczęła patrząc na mężczyznę.
    -Odnośnie Aimacha... Pamiętaj by uważać na siebie dobrze?
    Powiedziała z powagą wymalowaną na twarzy. Czego mogła się spodziewać teraz po swoim Ex? Przecież mógłby ukarać detektywa. A tego obawiała się chyba najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  142. Myślała o tym co ma właściwie powiedzieć detektywowi. Przez chwilę miała ochotę odejść stąd i jakoś sama sobie poradzić. Może przeprowadzić się, albo w ogóle zrezygnować z pracy i wyprowadzić się do rodziców? .. Nie, nie mogła tak łatwo się poddać temu co robił człowiek, który chciał może tylko ich zastraszyć? Poczekała chwilę pod drzwiami, ale nikt nie otwierał. Już miała iść do kolejnych gabinetów, gdy usłyszała męski głos za sobą. Odwróciła się w jego stronę i westchnęła.
    - Do pana tylko nie jestem pewna czy nawet detektyw może coś zdziałać jeśli policja nie potrafiła. - powiedziała lekko zrezygnowana, ale widząc, że gestem zaprasza ją do środka postanowiła, że może chociaż opowie o całej sytuaji. Weszła do biura układając sobie wszystko w głowie. Musiała się pospieszyć ze względu na czekającą na nią pracę.

    OdpowiedzUsuń
  143. [ Tak ;D zdecydowanie przed. No już się boję co to będzie? Sam będzie zdradzana z K? :( ]
    Przez tą krótką chwilę, gdy go zobaczyła w końcu po tak długim czasie i czuła blisko siebie, już nie tylko słyszała mogła powiedzieć, że była najszczęśliwszą kobietą na tej planecie. Zresztą jak miała nie być, kiedy czekał na nią taki a nie inny facet?
    A potem były jego słowa, że tęsknił, chociaż wcale chyba tego Sam nie potrzebowała. Wystarczył ten błysk radości w jego oczach, niegrzeczna iskierka, która mówiła wszystko. Pewnie coś podobnego można było odczytać w oczach Samary, tych niebieskich, hipnotyzujących i dużych oczach.
    - A myślisz, że ja nie? - zagadnęła pomiędzy kolejnymi muśnięciami składanymi na jego ciepłych ustach.
    Objęła jego szyję i patrzyła mu w oczy jakby patrząc na jego twarz i zastanawiała się czy to naprawdę on, czy nie jakaś zjawa. Wiedziała, że pewnie teraz nie ma wiele czasu dla niej - była tu w końcu w innych celach - jednak chciała dostać tak dużo jak mogła, zanim wejdą na ten nieprzyjemny dla niej temat.
    Bo jak temat poznania rodziców biologicznych ma być przyjemny? Co Sam miała im powiedzieć?" Hej wcale nie umarłam? " Miała im w ogóle powiedzieć, że jest ich córką, że zostali oszukani? Czy może zobaczyć ich i zapomnieć o tym co wtedy usłyszała? Nie komplikować niczyjego życia. Nie była to zdecydowanie łatwa decyzja.
    - A co masz dla mnie? - zagadnęła podchodząc do okna, które było lekko uchylone i oparła się o parapet. Tak na wszelki wypadek, gdyby nagle zabrakło jej powietrza.

    OdpowiedzUsuń
  144. Usłyszała to co chciała usłyszeć że zadba o siebie. Ona po prostu nie chciała by miał przez nią kłopoty. Nigdy nie lubiła sprawiać komuś kłopot, a co dopiero by ktoś w nie wpadał przez nią. Skinęła lekko głową na jego odpowiedź. Nic na to już nie odpowiedziała. Jednaj słysząc ostatnie słowa rozchmurzyła się. Zaczęła się śmiać, cicho i delikatnie. Spojrzała na niego zagryzając lekko wargę.
    -Szybka powtórka w biurze? Hmm...- Zmrużyła lekko oczy nie przestając się w niego wpatrywać. Była to oczywiście kusząca propozycja nie znosząca niemalże sprzeciwu. Chciała się z nim jednak trochę podroczyć.- Przemyślę to.
    Mrugnęła do niego okiem i roześmiała się. O tak, na to z pewnością mógł liczyć. Jaka to musiała być adrenalina by uprawiać seks w miejscu publicznym takim jak biuro. Podniecenie mieszające się z obawami nakrycia.
    -Leć już, bo Leniwiec naprawdę się na ciebie obrazi. I musisz odpocząć przed pracą. Bo wątpię być ostatnio miał okazję kochać się z kimś przez cały dzień.
    Uśmiechnęła się złowieszczo seksownie uginając nóżkę by wystała spod szlafroka.

    OdpowiedzUsuń
  145. -Będę wiedziała.
    Powiedziała tylko to widząc jak walczy ze sobą, z pokusą. Ale nawet jeśli w tej chwili by się na nią rzucił odmówiłaby mu. Sama była wyczerpana a jeszcze tyle musiała w domu zrobić. Zobaczyła po raz ostatni tego dnia jego uśmiech i opuścił jej dom. Odgarnęła włosy do tyłu, westchnęła głośno i pierwsze co zrobiła to poszła pod prysznic po którym spędziła długą godzinę. Pod strumieniem zimnej wody czuła jak wszystkie jej mięśnie się rozluźniają. Jak ciało odpoczywa. Po kąpieli zdążyła tylko nakarmić psa i wspominając sobie w myślach dzisiejszy dzień z uśmiechem na ustach i fantazjami odnośnie ich kolejnych razów położyła się do łóżka i w momencie zasnęła.

    OdpowiedzUsuń
  146. [ Nie zamierza zdradzać J. Sam w końcu to nie ten typ.
    Jasne, że tak może być. Tym bardziej, ze tydzień z przerwą mnie nie będzie to warto, żebyście prowadzili jakiś ciekawy wątek i nie odeszli przypadkiem z bloga, bo tego bardzo bym nie chciała :(.
    Ale nie pogniewam się jak w tym całym wątku zawrzesz coś o jakiś wahaniach i gdzies tam raz wspomnisz o Stokrotce :p zanim K i J rzuca się na siebie jak wygłodniałe wilki :P .
    Hah to potem będziesz miała kolejny ciekawy wątek jak będzie musiał powiedzieć K. że to koniec figlów :P. ]
    Sam czuła się równie dobrze widząc go. Chociaż jeżeli chodziła o tą sprawę to chyba wolałaby przeprowadzać ją z kimś obcym. Bo teraz było ciężko. Miała być poważna i przybrać maskę obojętności czy może jednak może uronić łzę i liczyć na to, że przygarnie ją do siebie, przytuli i powie, że będzie dobrze.
    Dopiero słysząc jego ton zrozumiała, że stara się być profesjonalny i Sam postanowiła, że też postara się taka być. W końcu wiedziała też, że będzie miała cały wieczór, bo jej go obiecał na roztrząsanie tego tematu i przedyskutowanie go z nim jako jej mężczyzna. Bo nie wątpiła, że chciał dla niej tego co najlepsze, a pomoc w trudnych sprawach chyba wchodziła w zakres usług "chłopaka".
    Spokojnie siedziała bokiem na parapecie i wpatrywała się w inne, wielkie wieżowce, chociaż nie tak duże jak ten. W końcu większych w tym mieście nie było. Był przepis, który ograniczał wysokość wieżowców w tym mieście. Czy myślała o tym, żeby nie słyszeć co do niej mówi? Możliwe.
    Zerknęła na kartkę i na zdjęcie dwójki ludzi. Na nim byli samotni, bez żadnych dzieci, ale Sam jakoś wątpiła, żeby tak było nadal. Bała się jednak odwrócić kartkę by zobaczyć więcej.
    W końcu jednak spuściła wzrok na informacje o nich. Kobieta była śliczna mimo iż najmłodsza też już nie była. Miała oczy Sam, a mężczyzna trzymał tak ręce jak zwykle składała je dziewczyna, gdy nie wiedziała co z nim zrobić.
    Czytała jednak dalej. Ona prowadziła swój własny sklep z ubraniami, ponoć nawet coś projektowała. A on był leśniczym. Stąd zamiłowanie Sam do natury?
    Jedna łza spłynęła na kartkę, gdy Sam przeczytała, że adoptowali dziecko. Jedno - dziewczynkę. Miała teraz 16 lat.
    Samara zasłoniła się jednak tak, żeby chłopak nie zobaczył jej czających się w oczach łez.

    OdpowiedzUsuń
  147. [Yup xD Ale ty zaczynasz xD
    p.s. Jak mnie wkur... te kody -.- ]

    OdpowiedzUsuń
  148. Sama nie miała policji za złe tego, że nie potrafili pomóc. Od początku uważała tą sprawę za beznadziejną i raczej ciężką do wyjaśnienia. Nie wierzyła w tych policjantów z filmów, którzy na pstryknięcie palcem rozwiązywali każdą możliwą sprawę. Wiedziała raczej i tego była pewna jaka jest rzeczywstość - mało kolorowa.
    Usiadła na krześle na przeciw jego biurka i westchnęła.
    - Więc tak. Jak wspomniałam policja nic nie pomogła, ostatnia nadzieja w detektywie. Sprowadziłam się do Vancouver właściwie niedawno, mieszkam tu w okolicy z moim przyjacielem.. - zaczęła niepewnie, ale z czasem opowiedziała o wszystkim. O dręczących telefonach, listach z pogróżkami, o tym, że nie mają nawet podejrzeń kto to może być i czego może chcieć. Jednym zdaniem: Sprawa dla niej kompletnie dziwna i męcząca. - Zmieniałam numer, to nadal się powtarza. Kompletnie nie wiemy co robić. - zakończyła w miarę zwięźle mając chociaż cień nadziei, że mężczyzna jakoś im pomoże. Nie chciała rezygnować z pracy i wyprowadzać się.

    OdpowiedzUsuń
  149. - Ja również staram się. I widać, że mi bardzo dobrze wychodzi. - rzuciła z ironią i po chwili ponownie się zaciągnęła, wypuszczając dym z ust. Powtórzyła czynność jeszcze kilka razy, aż w końcu wyrzuciła peta na ziemię, przydeptała go swoim butem i wsunęła do ust listek gumy.
    - Mówiłeś, że dalej kształcisz się w kuchni, tak? - zapytała z uśmiechem na twarzy. - Widzisz, ja również próbuję udoskonalić bardziej swój talent, ale z powodu braku czasu, jakoś mi to nie wychodzi. Teraz na szczęście nigdzie nie wyjeżdżam, wiec może do mnie wpadniesz jutro i coś ugotujemy razem? Jak za dawnych lat. - uśmiechnęła się szerzej na myśl o tamtych czasach, kiedy to jeszcze jako nastolatki wariowali w kuchni, która po godzinie przypominała prawdziwe pobojowisko. Pomimo tych jej problemów, z którymi dzielnie walczyła, to z chęcią by wróciła do tamtego okresu. Szczególnie do tego, kiedy to we dwoje spędzali ze sobą całe dnie. Doszło do niej, że bardzo chce, aby Jonathan na nowo powrócił do jej życia. Brakowało jej go, cholernie.

    OdpowiedzUsuń
  150. [To piekło! o.o Nigdy nie wiedziałam jak piekło wygląda aż do tego momentu haha xD ]

    Nic nie stało na przeszkodzie by od czasu do czasu jej myśli uciekały w kierunku Jonathana. Pozytywne myśli. Fantazje? Były, kiedy spędziła od jego wyjścia z jej domu podczas nocy. Już nie mogła się doczekać kolejnego razu. Kolejnego razu być może w Grecji. Wiedziała że mogła do niego iść w każdej chwili podczas krótkich przerw na zjedzenie czegoś. Ale postanowiła zostawić całą swoją ochotę na długi dzień. Zresztą, nawet czasu by nie miała by iść te 32 piętra niżej i zabawić się z Jonathanem ze względu na udzielanie dodatkowych lekcji tancerzom. Ale wiedziała że kiedyś jej cierpliwość będzie wynagrodzona. Na te myśli uśmiechała się sama do siebie. Odwalała całą czarną robotę w przeciągu tego tygodnia i nagle zapragnęło jej się wolne. A że była szefową całej szkoły mogłaby wziąć sobie wolne kiedy by chciała.
    Tego dnia zajęcia prowadziła głównie z tańców nowoczesnych. Otstania godzina minęła tak szybko i gdyby nie słowa zmęczonych dziewczyn nie spojrzałaby w ogóle na zegar.
    -Dobra dziewczyny, koniec na dzisiaj. Widzimy się jutro rano.
    Kiedy dziewczyny zmęczone skierowały się do wyjścia zobaczyła w nich Jonathana. Od razu na jej ustach pojawił się uśmiech i pokręciła delikatnie głową. Skrzyżowała ręce na piersi i zaczęła iść w jego kierunku kiedy to ten oparł się nonszalancko o drzwi i uśmiechał w ten łobuzerski sposób. Słysząc jego słowa uniosła zdumiona brwi.
    -Naprawdę? A któż ci zaproponował ten wyjazd do tej pięknej Grecji? Kto chce mi ciebie zabrać na te dwa tygodnie?
    Postanowiła się z nim podroczyć. Wzniosła oczy ku górze powstrzymując śmiech. Zaraz jednak skierowała wzrok na mężczyznę stając na przeciwko niego.

    OdpowiedzUsuń
  151. [ CZemu akurat teraz? Szybciej osiwieje ;( zaczne się martwić że kiedyś wpisze zły kod co ja wtedy pocznę? ;(]

    Uwielbiała mężczyzn z zarostem. Zwłaszcza ciemnym takim jaki miał Jonathan. Miała teraz ochotę chwycić go dłońmi na twarzy i dać mocny pocałunek, ot taka mała zachęta.
    Zmrużyła oczy wpatrując się w mężczyznę. Miała go przekonać, i to skutecznie. Wciągnęła go do środka sali by nie stał w progu, zamknęła drzwi po czym pchnęła go na nie by oparł się o nie plecami. Ona zaś przyległa do niego przytrzymując ramieniem a dłonią, właściwie palcami przejechała po jego policzku i żuchwie. Spojrzała na niego swoimi błękitnymi oczami i uśmiechnęła się zadziornie. Unieruchomiła go choć wiedziała że w każdej chwili mógłby się wyrwać z tego uścisku. Przybliżyła wargi do jego ucha i wyszeptała.
    -Czy z tą urodziwą kobietą spędziłbyś wspaniałe długie dni i noce na czystej przyjemności pożądaniu namiętności pasji?
    Zębami kąsnęła go delikatnie w skórę po czym znów wróciła wzrokiem w jego oczy.
    -Wątpię.
    Uśmiechnęła się zadziornie nie odsuwając się od niego ani na krok.

    OdpowiedzUsuń
  152. [Jest problem bo cholera moje włosy są już dostatecznie zniszczone xD starczy im xD jestem naturalną brunetką i już nie farbuje chrzanie to xD]

    Na jego pytanie wywróciła oczami i uśmiechnęła się promiennie.
    -Tak mówię, dnie i noce. Bez ograniczeń, zero granic.
    Dodała z seksownym pomrukiem kiedy jego dłoń wylądowała na jej pośladkach. Zaśmiała się cicho zamykając na chwilę oczy. Koniuszkiem języka przejechała po jego skórze na szyi wdychając przy okazji jego cudowny męski zapach perfum. Jak oni się ze sobą droczyli. I jedno i drugie uwielbiało to robić przez co wychodziła zabawna scenka.
    -No wiesz co? Wolałbyś ją ode mnie?
    Zapytała czując jego ciepły oddech na swojej skórze. Uśmiechnęła się rozanielona i w tym momencie gwałtownie dotknęła plecami drzwi. Spojrzała na niego w prowokujący sposób, ten sam podczas kiedy kusiła go na seks w jej sypialni. Miała ochotę wpić się w jego usta, wystarczyłoby jakby podsunęła lekko twarz, dzieliły ich milimetry. Ale to on zajął się tym. Znów chciał dyktować zasady. A ją to kręciło. Zamknęła oczy czując jak jego wargi błądzą delikatnie, prowokująco po jej skórze.
    -Ty szatanie...
    Zamruczała wtapiając dłoń w jego włosy drugą zaś musnęła jego krocze. Zaraz jednak odsunęła się gwałtownie od niego uśmiechając złowieszczo.
    -Ciekawe czy mnie złapiesz...
    Śmiejąc się otworzyła drzwi i uciekła w kierunku pryszniców. W końcu musiała się też odświeżyć po treningu.

    OdpowiedzUsuń
  153. Szybko zapisała na kartce, którą przed nią położył wszystkie dane, o które poprosił i odsunęła ją od siebie. Chciała wierzyć w to, że mężczyzna jej pomoże. Z resztą nie tylko jej, ale też jej przyjacielowi, któremu ciągłe telefony i listy spędzały sen z powiek. Wiedziała, że bał się o bezpieczeństwo swoje i jej, że się obwiniał.
    Jazzmyn wstała z krzesła patrząc na zegarek. Musiała już wracać do pracy, czekała ją kolejna sesja do nowego numeru chociaż nie miała najmniejszej ochoty jej prowadzić. Wyjęła z kieszeni komórkę, to na nią dzwonił ciągle ich dęczyciel. Numer, który podała łączył z drugim telefonem. Położyła urządzenie na jego biurku. Obiecała jutro przynieść listy.
    - Jedyna myśl, która przychodzi mi do głowy w tej sytuacji nawiązuje do moich rodziców. Oni zawsze szli po trupach do celu, żeby być kim są teraz. Może to ktoś na kogo kiedyś nie zwrócili uwagi, albo wręcz uznali za zbędnego na swojej drodze. To wydaje się idiotyczne, ale słyszy się takie historie. - stwierdziła spoglądając na telefon. - Niech pan dzwoni jeśli czegoś będzie pan ode mnie potrzebował. - dodała kierując się do drzwi.

    OdpowiedzUsuń
  154. [ Zapragnęłam mieć czerwone włosy! http://browse.deviantart.com/photography/?q=Kat+von+d#/d344xkv jak je zobaczyłam to nie mogłam przeżyć! <3 I sobie takie zrobiłam! xD P.S. Geniusz. Najpierw dodała komentarz pod inną kartą. Potem skasowała xDDD]

    Słysząc jego słowa wywróciła lekko oczami. Westchnęła cicho i spojrzała na niego.
    -Może i znam a może i nie. Ale chciałabym to usłyszeć od ciebie.
    Uśmiechnęła się zadziornie oblizując koniuszkiem języka wargi. Tak, chciała by za nią pobiegł. Chciała by pokazał to że jej chce. Że znów ma ochotę na chwilę zapomnienia z jej osobą. Mogła dać mu tak dużo. Proponowała mu tak wiele bo wiedziała że nie tylko on będzie odczuwał wtedy przyjemność ale też i ona. Lubili to samo odnośnie spraw erotycznych. Więc można było powiedzieć jedno. Dobrali się idealnie.
    Była już tak blisko drzwi. Już wyciągnęła rękę by chwycić klamkę jednak w tej samej chwili poczuła mocny uścisk na brzuchu. Zaczęła się śmiać głośno kuląc nogi w kolanach kiedy poczuła jak stopy odrywają się od podłogi. W końcu jednak znów stanęła o własnych nogach i zamknęła oczy słysząc jego pomruk. Sama zamruczała z rozkoszy czując jak jego usta wodzą po jej karku. Uśmiechnęła się lekko i spojrzała na niego przez ramię.
    -Mnie.
    Powiedziała tylko po czym otworzyła drzwi do łazienki i weszła tam razem z nim. Nie minęło dużo czasu kiedy wylądowali oboje nadzy pod prysznicem całując się namiętnie, gorąco, drapieżnie. Tak samo jak podczas ich pierwszego wspólnego seksu.

    OdpowiedzUsuń
  155. [ Mi się podobały bo mam czarne oczy oprawę czarną więc fajnie się to kontrastowało ale kurwa malować musiałam co dwa trzy tygodnie bo kolor się spłukiwał! Wkurwiłam się i w końcu wróciłam do brązu. xD I nie no masz racje za dużo osób już taki kolor sobie robi ale teraz znów wracają do brązów... Szmaty... -.-'
    Hahaha nie będę cicho! Eugeniuszu!! xDDD]

    Podobała jej się ta stanowczość między nimi. Wiedzieli co robili, czego chcieli i nie kryli się z tym. Ileż to kobiet i mężczyzn było na świecie którzy mieli niesamowite fantazje seksualne ale... Nikt nie chciał ich spełnić.
    Seks pod prysznicem... Był czymś wspaniałym. Mokre ciała, strumień wody spływający po tych intymnych miejscach. A on... Tak seksownie wyglądał kiedy wodą spływała po jego twarzy, po włosach. Oczy błyszczały się niczym wypolerowane szkło.
    Jęknęła głośno kiedy jego dłoń zawędrowała do jej kobiecości. Znów zrobił to niespodziewanie tak jak na pożegnanie u niej w domu. Wygięła ciało w jego stronę czując jak traci nad nim kontrolę. Była taka bezbronna w jego ramionach. Mógłby z nią zrobić wszystko. Jego magnetyzm działał na nią niesamowicie.
    Odetchnęła drżąc na ciele z rozkoszy kiedy zaprzestał pieścić jej intymnie miejsce. Spojrzała na niego roziskrzonymi oczami. Zaraz jednak zamknęła powieki oddając się subtelnym ruchom jego dłoni na swoim ciele. To już samo w sobie było niesamowicie podniecające. Lecz kiedy nadszedł koniec tego małego masażu objęła go ramionami na karku i w tym momencie została przyparta do ściany. Objęła go nogami w pasie i zaczęło się. Czuła go w sobie. Mokre włosy oblepiły jej twarz ale niektóre kosmyki przykleiły się również do jego policzków. Patrzyła na niego wzrokiem pełnym pożądania a z jej ust wychodziły jęki ekstazy. Wpiła się w jego usta z niesamowitą siłą by choć na chwilę zdusić w sobie okrzyki rozkoszy.

    OdpowiedzUsuń
  156. [ No taak xD ale tak to jest jak ty zrobisz jedno to zaraz cała chmara idzie za tobą. Ciekawa jestem czy jakby któraś mega gwiazda założyła stringi na spodnie to też wszystkie by tak chodził zaczęły.
    Powiesz xD Dobra już sie nie będę śmiać przepraszam 8D ]

    Czuła słabość do Jonathana. Był mężczyzną niesamowitym, z charakteru idealny, zabawny, rozmowny, twardy ale też i troskliwy opiekuńczy. Był bardzo pociągający... A nie jeden mężczyzna starając się o względy kobiety poległ w boju. Jonathan z całą stanowczością był zwycięzcą. A ten wyjazd do Grecji... Będzie musiała go jak najszybciej załatwić.
    Tak, straciła nad sobą panowanie. Była w pełni oddana pieszczotom i rozkoszy która w tym momencie emanowała w tej oto kabinie. Widząc jego uśmiech zadowolenia sama uśmiechnęła się nie przerywając swoich jęków których nie była w stanie już powstrzymać. Za kolejnym jego pchnięciem poczuła jak fala ekstazy przeszyła jej ciało. Okrzyk spełnienia wydarł jej się z gardła a ona sama wbiła palce w jego plecy. To było niesamowite że oboje szczytowali w tym samym czasie. Czuła jak jego mięśnie stały się spięte.
    Wtedy odsunął się od niej lecz wciąż ją trzymał a ona stanęła na nogach które wciąż drżały. Wtopiła palce w jego mokre włosy przyciskając delikatnie głowę Jonathana do swoich piersi. Zaraz jednak ich wzrok się spotkał. Wpatrywała się w jego zielone oczy przez dłuższą chwilę, wtedy kiedy odgarniał włosy z jej policzków kiedy dotknął jej ust. Lecz znów zatraciła się w pocałunku. Namiętnym lecz subtelnym, powolnym. Miła odmiana po tym wszystkim. Objęła go dłońmi na karku tak jakby nie chciała by odchodził. Bo nie chciała.

    OdpowiedzUsuń
  157. [ Oglądałam ten film xD Bez kitu laski są wredne xDD "I nagle myk! Zrzucasz pięć kg!" XD Jenis była najlepsza, kocham ją w tym filmie XD To ja już nic nie powiem o mojej poprzedniej szkole. Nie powiem bo byłam chyba trzecią dziewczyną która sobie strzeliła taki kolor włosów. Kurwa potem patrzę, taka laska co spod jej spodni stringi wystawały na drugi dzień nie dość że ma taki sam odcien czerwieni to jeszcze fryzure. Tak się na mnie patrzyła wtedy z taką niechęcią i mówi do mnie tak "lubisz kopiować?" Ja do niej "sory lala ale ja nie maszyna by kopiować. Ale muszę ci złożyć gratulację. Świetnie się spisujesz w tej roli" Haha dziewczyna za mną łaziła do końca moich dni w szkole i mi cisnęła za to że jej przygadałam przy koleżankach i chłopaku xD
    Aha dobra wczuwam się w role. Oommmm v.v Nie proszę nie rób mi tego. Nie ścierpię ;(]

    Odwzajemniała z delikatnością ten wspaniały pocałunek uśmiechając się przy tym. Wtulała policzek w jego dłoń a palcami zaczęła delikatnie pieścić jego kark na szyi. W końcu jego dłonie przeszły na biust dziewczyny. Zaśmiała się cicho. Nie mógł się oprzeć czy po prostu zrobił to dla jej przyjemności? Nie trwało to jednak długo. Kiedy mocniej je ścisnął zaraz John sie odsunął zakręcając wodę i wyszedł z łazienki. Dla niej było to przyjemne kiedy chłód uderzył jej ciało. Teraz mogła spokojnie odetchnąć, rozluźnić się. Wzięła od mężczyzny jeden ręcznik i otarła się nim niemalże do sucha osuszając nim również włosy. Na sam koniec zawiązała go nad linią biustu i z szafy stojącej w rogu wyjęła suszarkę do włosów. Na jego pytanie odwróciła się w stronę Jonathana z szelmowskim uśmiechem na ustach.
    -Na jutro. Rano mam zajęcia więc polecimy samolotem wieczorem. Zamknę szkołę na dwa tygodnie i oboje porządnie... W pewnym sensie wypoczniemy.
    Zaśmiała się wesoło podłączając suszarkę do kontaktu znajdującego się przy umywalce przy której stał Jonathan. Spojrzała jeszcze raz na niego i mrugnęła do niego zadziornie okiem po czym zaczęła suszyć swoje włosy.

    OdpowiedzUsuń
  158. [ Suce się należało. Za te stringi też. Aż miałam ochotę za nie ją pociągnąć bez kitu xD
    Nie nie nie! To ty jesteś okrutna! ;c
    I wybacz ale odpisuje i idę spać bo konam, xD]

    Wyjazd do Grecji razem z Johnem był idealnym pomysłem. Bo z kim innym mogłaby się tak dobrze bawić jak nie z nim?
    Ze względu na to że miała długie i gęste włosy suszenie ich zajęło jej dość dużo czasu. A Jonathan nie wychodził. Ale nie przeszkadzało jej to. Wręcz przeciwnie. Była zadowolona że postanowił jeszcze chwilę z nią posiedzieć. W końcu kiedy ostatni włos został wysuszony wyłączyła suszarke.
    Przeczesała je tylko palcami. Nie lubiła ich w jakiś sposób prostować czy czesać. Same w sobie dobrze się układały więc niczego więcej nie potrzebowały. Wtedy została przyciągnięta przez niego i pocałowana. Z cichym pomrukiem zadowolenia odwzajemniła pocałunek uśmiechając się ledwo wyczuwalnie. Poczuła jak jego dłoń spoczęła na jej biodrze dlatego zaraz wsunęła swoją rączkę pod jego koszulę. Ale kolejne rozbieranie go nie miało sensu. Dlatego zaraz odsunęła się od niego ze śmiechem.
    -Zostaw trochę siły i ochoty na przygody w Grecji.
    Spojrzała mu w oczy przejeżdżając dłonią po jego twarzy.
    -I zobaczysz jak naprawdę bawią się Grecy.
    Uśmiechnęła się tajemniczo w jego stronę i cmoknęła w policzek.

    OdpowiedzUsuń
  159. [ Taa cholera wiadomo czy prane były? xD
    Oł jeeees... :( xD
    Dzisiaj miałam tak cudowne jazdy że nie miałam w ogóle ochoty z samochodu wysiadać. *.* A w czwartek już egzamin. Mwahahaha >D ]

    Zaśmiała się słysząc jego słowa. Ochota... Co do tego nie miała żadnych możliwości bo i tak by go sama zachęciła do zabawy. Miała jednak wątpliwości co do sił. Chociaż... Dowód na to że będzie ich miał dużo tkwił we wspomnieniach z niedzieli.
    Patrzyła na niego jak wprawnie dłonią mierzwi sobie włosy. Uśmiechnęła się przy tym, ponieważ uwielbiała mężczyzn z tym lekkim nieładzie na głowie. Odwzajemniła całusa przejeżdżając dłonią po jego policzku i pożegnała się.
    Odprowadziła go wzrokiem zaraz ona doprowadziła siebie do porządku, wywiesiła kartkę o urlopie i po zamknięciu szkoły wróciła do domu. Tam rozpoczęła pakowanie na jutrzejszy wyjazd. Nie mogło zabraknąć seksownej bielizny, kostiumów kąpielowych i lekkich ubrań. W końcu w Grecji temperatura osiągała prawie 40 stopni. Kiedy doszła do wniosku że spakowała wszystko ( zmieściło się w jednej walizce co jak na kobietę było dziwne ) przygotowała dokumenty. Zjadła tylko kolację nakarmiła psa i poszła spać. Jutro miała ostatnie zajęcia z rana wtedy poinformuje wszystkich i swoim wolnym i będą mogli wyjechać. Sami. Uśmiechnęła się do swoich myśli i poszła spać.

    OdpowiedzUsuń
  160. [ Gorzka czekolada ma najwięcej magnezu xD a ja zero stresu. Czuje się pewna i to jest najważniejsze. Ale jedz czekoladke jedz xD też pewnie rano wpieprze całą tabliczkę. xD ]

    Rano tak jak myślała wczoraj, miała poranne zajęcia z grupą aspołeczną. Poinformowała ich od razu że przez najbliższe dwa tygodnie jej nie będzie i prosiła również by nie nękać ją telefonami. Że każda informacja jest napisana na kartce na drzwiach. Tego nie lubiła najbardziej, że kiedy ma wolne może sobie odpocząć siedząc w domu ktoś dzwonił do niej z jakimiś pytaniami.
    Po tym wszystkim wróciła do domu ale pierwsze co zrobiła to spakowała psa do samochodu i pojechała z nim do jej koleżanki która mieszkała w centrum. Zostawiła u niej psa dając wskazówki jak ma go karmić i o której godzinie. Co jak co ale Muerte był wybredny... Po prostu rozpieszczony przez panią.
    Potem wróciła do domu. Upewniła się że wszystko co będzie jej potrzebne spakowała. Przebrała się w krótkie szorty, białą bokserkę, założyła adidasy oraz okulary przeciwsłoneczne po czym wyprowadziła walizkę na zewnątrz, na taras. W tym samym momencie nadjechał Jonathan. Uśmiechnęła się na jego widok jednak zanim podeszła do jego wozu zamknęła drzwi upewniając się że się nie otworzą. Sprawdziła czy garaż jest zamknięty jak i okna tarasowe, i wtedy dopiero podeszła ciągnąc za sobą walizkę do mężczyzny obdarzając go namiętnym pocałunkiem.
    -Dzień dobry. Gotowy na przygodę?
    Zapytała i zaczęła się śmiać.

    OdpowiedzUsuń
  161. [ Zdasz na pewno nie bój się xD Ja wiem żeś dobry kierowca xD]

    Kiedy usłyszała twierdzącą odpowiedź na jej pytanie uśmiechnęła się szeroko i znów ich usta się ze sobą połączyły. Odwzajemniła pocałunek namiętnie z cichym pomrukiem. Kiedy oderwał się od niej również spojrzała na zegarek znajdujący się na przegubie jej dłoni.
    -Oj , tak jedziemy. Boże co to by było jakbyśmy się spóźnili! Ja chyba szału bym dostała. Cały dzień czekałam na ten moment.
    Zaśmiała się wesoło chcąc zapakować swoją walizkę do bagażnika jego auta jednak John ją uprzedził i sam chwycił jej bagaż. Na jego pytanie wywróciła oczami i roześmiała się.
    -Nie przebieram się co godzinę w inne ciuchy. Nie mam zbyt wiele potrzeb a więc tak wszystko zabrałam.
    Patrzyła na niego kiedy zauważyła zmianę w jego oczach. No tak, jego myśli już podążyły do przyjemności. Roześmiała się na jego słowa i pokręciła lekko głową.
    -Ja miałam to samo powiedzieć do Ciebie. Uprzedziłeś mnie szatanie.
    Wytknęła język w jego stronę śmiejąc się. Podziękowała mu za otwarcie drzwi po czym wskoczyła do samochodu. Uwielbiała mercedesy. Zresztą... Jeśli chodziło o samochody to Kat większości z nich się interesowała. Sama potrafiła naprawić swoje auto nie bojąc się że ubrudzi się smarem. Nagle przypomniało jej się coś. Zamknęła bramę wiedząc że nikt nie powinien wejść na posesje po czym wróciła do auta i zapięła pasy. Okulary włożyła we włosy nad czołem i spojrzała na Jonathana.
    -A ja coś znalazłam na nadwoziu swojego auta.
    Powiedziała uśmiechając się zadziornie w jego stronę.

    OdpowiedzUsuń
  162. Zaśmiała się słysząc jego pytanie. Sam się wkopał. Nie powiedziała co znalazła ani nie powiedziała że to jego sprawka. Spojrzała na niego tym rozbawionym spojrzeniem zdejmując z głowy okulary.
    -A kto powiedział co znalazłam i że Ciebie podejrzewam?
    Uniosła rozbawiona brwi wpatrując się w mężczyznę. Widziała jak jego kąciki ust uniosły się w górę. To był on. Delikatnie trzepnęła go w ramię.
    -Znalazłam to następnego dnia, po niedzieli. Nadal mam go w domu. Także jak będziemy wracać to ci go oddam. Musi to być drogi sprzęt.
    Powiedziała poważniejąc nagle. Praca detektywa musiała być wyczerpująca i kosztowna zarazem. Zaczęła się zastanawiać jak jego praca wyglądała. Czy tak samo jak jest w filmach kryminalnych czy nieco inaczej.
    -Co właściwie robisz jako detektyw? Czym się zajmujesz w tej branży.
    Zapytała patrząc na niego z ciekawością w oczach.

    OdpowiedzUsuń
  163. Słysząc jego słowa uśmiech zniknął z jej twarzy. Po raz chyba pierwszy była w jego towarzystwie tak poważna. Odwróciła wzrok na jezdnię.
    -Myślałam o Tobie. Bo to chyba normalne, to ty kręciłeś się przy moim samochodzie i to ciebie przyłapałam. Myślisz że od tego momentu nie uważałam na siebie? Że nie byłam ostrożna? Obserwowałam otoczenie od czasu tamtego weekendu.
    Powiedziała dość chłodno spoglądając za szybę samochodu. Na jego pytanie pokiwała głową ale nadal nie spojrzała na Jonathana.
    -Tak myślałam. Przyjmę Twoją pomoc. Ale porozmawiamy o tym po powrocie.
    Oznajmiła nie przestając wpatrywać się w obraz za oknem. Czy brał ją za aż tak głupią i pustą dziewczynę której podejrzenia odnośnie GPS-a spadały tylko na jedną osobę?
    Wysłuchała jego słów patrząc przed siebie na drogę. Na jego słowa o filmach pokiwała głową.
    -Nie tylko filmy ale też i książki. Najbardziej takim rzeczywistą czy realną serią powieści jest Agatha Christie Poirot. Nie wiem czy czytałeś może. Ale to Twoja praca musi być fascynująca. Tropienie morderców, zagłębianie się w tajniki ukrytej prawdy, szukanie śladów.
    Powiedziała opierając głowę na dłoni. Okulary założyła sobie za koszulkę na dekolcie.

    OdpowiedzUsuń
  164. Nie chciała by ten wyjazd został popsuty przez jej humorki. Po długiej dość nieznośnej ciszy spojrzała kątem oka na Jonathana zagryzając lekko wargę. Nie chciała by czuł do niej niechęć. Niepewnie chwyciła go za dłoń która spoczywała na skrzyni biegów i ścisnęła lekko.
    -Nie rozmawiajmy o takich rzeczach teraz kiedy uciekamy z tego miasta daleko. Gdzieś gdzie Aimach nas nie znajdzie, gdzie nie będzie miał jak mnie śledzić. Proszę. Sam widzisz że to nie temat na nasze nerwy.
    Powiedziała już ciepłym głosem z nutką smutku. Nadal trzymając swoją dłoń na jego zagryzła delikatnie wargę nie przestając się w niego wpatrywać. Czy lubiła się kłócić? Nie. Nienawidziła. Zwłaszcza z osobą która chciała jej pomóc, dawała pomocną dłoń. Ale miała nadzieję że John to zrozumie, że jest przyzwyczajona do tego typu rzeczy, śledzenie przez byłego narzeczonego nachodzenie. Ale wiedziała jedno, jego pomoc będzie jej potrzebna bo przecież do końca życia nie może się użerać z Aimachem.

    OdpowiedzUsuń
  165. Czy zimne spojrzenie ze strony Jonathana ją odepchnęło? Nie. Na jego miejscu pewnie niejedna kobieta cofnęła by dłoń, zaczęła płakać, dramatyzować. Ale Kate nie. Ona chciała by doszli do porozumienia. Chciała załagodzić sytuację. Po co kłótnia między nimi?
    Widząc jego uśmiech na ustach od razu sama dziewczyna się uśmiechnęła delikatnie.
    -Kiedyś. Nie teraz. Teraz przez dwa tygodnie to jest nasz temat tabu. Ale powiem jedno. Załatwimy drania aż będzie dudeń szedł.
    Cmoknęła go delikatnie w policzek i powróciła na swoje miejsce lecz w tym samym czasie zaparkowali samochód. Dziewczyna odpięła pasy i wysiadła z samochodu zamykając za sobą drzwi i zaraz podeszła do bagażnika.
    -Lot będzie trwał pewnie około dwóch godzin. W tym czasie będę musiała się zdrzemnąć trochę. Mam lęk wysokości i nie za ciekawie się czuje w samolocie.
    Zaśmiała się wesoło a kiedy Jonathan otworzył bagażnik bezproblemowo wyciągnęła z niego swoją walizkę i wysunęła rączkę by mogła ją ciągnąć za sobą.

    OdpowiedzUsuń
  166. [Kochana ja będę lecieć już bo mnie ostro muli. Zaspałam do roboty dzisiaj drugi raz z rzędu xD Także do jutra <3]

    Zaczęła się śmiać słysząc jego słowa o zaklepanym miejscu. Pokręciła z rozbawieniem głową.
    -No wiesz co?! Ale ty dżentelmen jesteś!
    Wytknęła język w jego stronę śmiejąc się. Nie miała mu oczywiście tego za złe. Ale to była jedna z dwóch rzeczy których sie bała najbardziej. Jedna, to właśnie wysokość. Już na jednym stopniu drabiny miała wrażenie że się chwieje. A jak udawało jej się pracować w wieżowcu na tak wysokim piętrze? Po prostu nie myślała o tym.
    Także nie lubiła odpraw. Trwało to strasznie długo ale towarzystwo Jonathana spowodowało że ten czas minął szybciej i milej. Kiedy zajęli już swoje miejsca w samolocie usiadła obok mężczyzny również się uśmiechając.
    -Ale od razu cię uprzedzam. W piątki organizowane są konkursy karaoke w jednym z barów. Musimy tam pójść. Kocham tam wtedy przychodzić. Nie będziesz miał nic przeciwko fałszowania innych ludzi?
    Poruszała zabawnie brwiami i roześmiała się wesoło.

    OdpowiedzUsuń
  167. [*wyciąga łapki po wątek (^*.*)^ * Pomysły się wypalają stopniowo, ale żeby pokomplikować życie.. Może są jakimś przyszywanym kuzynostwem? Dajmy na to, że jego matka to adoptowana siostra jej ojca, a on przez to czasem przyjeżdżał do nich na wakacje i był drugim bratem, z Carterem świetnie się dogadywał i z nią, i z Alison też. No i nadal mają dobry kontakt, traktują się trochę jak rodzeństwo przez to, że rodzice nie robili różnicy między nimi wszystkimi gdy Jon już u nich był. Inny pomysł masz, nie pasuje ci ten to powieedz. ; )]

    OdpowiedzUsuń
  168. Wyczuła ten jego wzrok, na który tylko przewróciła swoimi oczami. - No, nie gadaj. Udało mi się przytyć pół kilo! - odparła radośnie, uśmiechając się szeroko. Nie dodała, że to i tak za dużo oraz, że w agencji od razu to zauważyli i zrobili jej małą awanturę.
    - Zresztą ja jem. - wzruszyła ramionami. - Może nie tak jak powinnam, ale jem. - dodała i uśmiechnęła się niewinnie. Spojrzała na zegarek i odparła. - Dobra, kochany. Wracamy na to nudne przyjęcie czy się stąd już na dobre zwijamy? - zapytała mrużąc delikatnie swoje brwi. Sama nie miała już ochoty się bawić, zresztą o jakiej tu zabawie można było mówić? Ta impreza przypominała bardziej stypę niż jakiś bankiet, dlatego Chelle czym prędzej chciała uciec.

    OdpowiedzUsuń
  169. Kiedy skończyła pracę dosłowanie padała na twarz, żeby ładnie się wyrazić. Nie dość, że przygotowała blisko trzydziestu modeli do różnych sesji to jeszcze cały czas myślała o listach i telefonach.
    Wyszła z wieżowca wdychając świeże powietrze, którego brakowało jej od rana i powoli poszła w stronę parkingu, na którym zaparkowała swoje auto. Miała nadzieję już tylko dojechać do domu po listy, przywieźć je do agencji, zostawić i wrócić.
    Z daleka wszystko wydało się w porządku. Dopiero, kiedy podeszła bliżej samochodu dosłownie ją zamurowało. Stanęła jak wryta i patrzyła na pojazd jakby nie wiadomo co tam widziała. A co widziała? Przebite opony, wszystkie cztery. A na przedniej szybie napis: Odwołaj to. '
    - Po prostu świetnie. - powiedziała sama do siebie rzucając swoją torbę na maskę, a chwilę potem usiadła obok niej. - Za co to wszystko? - kolejne pytanie puściła w przestrzeń przed sobą wzdychając głęboko.

    OdpowiedzUsuń
  170. Informacja tak czy tak nie była łatwa. Nie wiedziała co w sumie zrobić. Zepsuć ich widocznie szczęśliwe życie czy może wepchnąć nos w to i poznać tych ludzi? A może mogłaby jakoś inaczej ich poznać? Jakiś sposób możliwe, że był, bo przecież ta kobieta miała sklep z ciuchami, Sam mogła przecież to wykorzystać niby w celach zawodowych. Nie miała pojęcia co dalej.
    Gdy objął ją ramieniem przytuliła się do niego mocno i schowała w jego ramionach, bo przecież tu była bezpieczna. I mogła liczyć na jego radę.
    Hamowała łzy, bo wcale nie było jej dobrze, ale nie chciała też się rozpłakać jak mała dziewczynka, ale zdecydowanie to nie było łatwe.
    - I co ja mam niby teraz zrobić? - zapytała go cicho. Sama nie wiedziała która z możliwości jest najlepsza.
    Odwróciła wzrok od jego tęczówek, w których czaiła się troska i te opiekuńcze uczucia względem Sam. Nie chciała mu sprawiać jeszcze większego problemu.
    - Do tej pory byli po prostu jakąś mrzonką, kimś kto istniał ale nie myślałam o tym, ze będę mogła z nimi kiedyś tak po prostu porozmawiać, zobaczyć ich. Ona ma moje oczy. - zauważyła mając na myśli matkę biologiczną.
    W tej chwili dziękowała losowi, że ma Johna.

    OdpowiedzUsuń
  171. Czyżby tak wyglądały prawdziwe małżeństwa? Mężczyzna podtrzymuje kobietę, gdy ta upada? Nie wątpiła, ze w drugą stronę też to powinno działać, ale faceci jakoś zwykle byli silniejsi.
    Wtuliła się w niego mocno i słuchała tego co ma do powiedzenia. Kiedyś usłyszała, że rodzice to nie ci którzy cię spłodzili, ale ci którzy wychowali, ale czy jej rodziców można było nazwać rodzicami? Nie była taka pewna.
    Wiedziała, ze potrzebuje czasu by się z tym oswoić.
    Kiwnęła głową zapamiętując to co jej powiedział. Jeżeli będzie tego chciała to najpierw spotka się z facetem a nie z kobieta.
    - Ale jeżeli będę chciała to będziesz tam ze mną? - zapytała nagle patrząc na niego uważnie i miała nadzieję, ze nie pomyli się co do odpowiedzi.
    Dopiero potem uświadomiła sobie, że z ust Blacka po raz pierwszy padło słowo Kochanie, które nie wydało jej się tym razem puste i takie nijakie. Ale w jego ustach to też brzmiało lepiej.
    Splotła swoje palce z jego rozluźniając trochę ten uścisk.
    - Mam nadzieję, że nadal jesteś mój na ten wieczór? Zresztą nie tylko na ten. - mruknęła przyciągając go i muskając jego usta. Za nim tez się stęskniła i to o tym wolała teraz mysleć.

    OdpowiedzUsuń
  172. Czuła jego wsparcie i chyba od dawna nie czuła go od kogoś innego niż jej własny brat. Było to naprawdę miłe, gdy czuła, że chce być przy niej w tak ważnych momentach, bo wiedziała, że w końcu wygra jej wrodzona, kobieca ciekawość, bo chciała poznać tych ludzi, ale miało to bardzo namieszać w jej życiu i w ich.
    - Jest bardzo prosta odpowiedź na to dlaczego je zadaje. - mruknęła zerkając na niego tymi niebieskimi iskrzącymi się oczyma. - Po prostu lubię jak na nie odpowiadasz i lubię słyszeć to co chciałabym słyszeć.
    Domyślała się, że trochę mu tu zejdzie w pracy, ale tak czy siak noc to było dużo, a rano mogli razem pojechać do pracy.
    - Będę na ciebie czekać, ale twój pies nie tęskni za tobą? - zapytała nagle zainteresowana, bo pamiętała jego psa, ale nie była pewna co z nim zrobił na czas wyjazdu. A wydawało się, że to kochana psina.
    Mocniej uścisnęła najpierw jego rękę i spojrzała na niego uważnie.
    - Powiedz, że masz wolną sobotę i niedzielę. - poprosiła a jej duże oczy przypominała psie proszące, słodkie oczka. - Wziął być swojego psa i zaszylibyśmy się razem w dzikiej głuszy. To ostatnie dni lata i w sumie chciałabym ci pokazać to miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  173. [ Co oblałaś? ]

    Ich rozmowa nie trwała długo. Kiedy Kat poczuła że samolot unosi się w górę poczuła jak wnętrzności tak jakby zniżały się w dół, przyciskały do skóry przez poczuła się trochę niedobrze. Zaraz jednak kiedy samolot się wyprostował uspokoiła się i położyła głowę na podusi zamykając oczy. Uwielbiała spać więc zasypianie nie sprawiało jej najmniejszych trudności.
    Tak, śpiąc najpierw jej głowa spoczywała na poduszce ale kiedy sen stał się mocniejszy głowa opadła jej na ramię mężczyzny. Poczuła przez sen jak ją obejmuje. To sprawiło że spało jej się jeszcze przyjemniej. Brakowało jej czegoś takiego. Czułości, tej małej opieki. Kat była osobą twardą, to była prawda, ale to nie oznaczało że nie potrzebuje bliskości drugiej osoby. Miała gorsze dni w których najchętniej by milczała, płakała i przytuliła się do mężczyzny którego pokocha prawdziwą miłością i który pokocha tak samo ją. Ale też była druga tego strona. Siedząc w domu, urządzając sobie samotne wieczory zamiast wychodzić na miasto. Do klubów nie lubiła chodzić sama, w końcu tam mężczyźni też liczyli tylko na szybkie numerki w łazience a tego Kat unika. A może będzie skazana na to by zostać starą panną z wiernym psem?
    Czas lotu przebiegł tak szybko że w końcu stewardessa oznajmiła o przygotowaniu się do lądowania. Katerina uniosła zaspana głowę przecierając twarz dłonią i ziewnęła przeciągle. Ale znów położyła głowę na ramieniu chłopaka gdyż wciąż ją obejmował.
    -No nareszcie. Już nie mogę się doczekać tej plaży, tego domku... Najchętniej obudziłabym się dopiero jakbyśmy byli na miejscu.
    Zaśmiała się wesoło z zamkniętymi oczami. W końcu jednak kiedy znów udało jej się ziewnąć usiadła już normalnie patrząc przed siebie nieobecnym wzrokiem. Nawet nie przejmowała się tym że na głowie miała potargane włosy. Ale ona tak lubiła.

    OdpowiedzUsuń
  174. [Taaak, poprawki odpowiadają, możemy to tak zostawić. Po sprawdzeniu co akurat do Ciebie wymyśliłam i tak wychodzi, że Twoje jest lepsze xD Jeśli ja mam zacząć to pewnie dopiero jutro coś dostaniesz, o ile chcesz czekać, a jak nie to się nie obrażę o zaczęcie. ;D]

    OdpowiedzUsuń
  175. [ O cholera... Ty wiesz co może to nie być wina Twoja tylko tego pieprzonego samochodu. Jak powiedziałaś że w fotel się zapadłaś to kurwa co to za samochód? A jakim właśnie jechałaś? Ja ta, parkowanie równoległe. Raz za daleko od krawężnika drugi wjechałam na krawężnik i chuj. Gościu mówi "no, egzamin zakończony z wynikiem negatywnym" już miałam mu ochote powiedzieć "pierdol się gościu sam jesteś negatywny" ale się powstrzymałam. A na placyku mi już samochód na samym początku zgasł. I tak myśle sobie "Ja pierdole, jak teraz mi się nie uda to nawet nie wyjade stąd" ale udało się i to i wzniesienie. Ale mój znajomy najlepszy. Nie zdał bo pasów na placu nie zapiął xD To trzeba mieć łeb xD]

    Dla niej to było właśnie najgorsze. Długie oczekiwanie na zakończenie podróży. Lubiła podróżować, kochała. Ale samochodem. Wtedy zawsze można było podziwiać piękne widoki z szyb auta. A teraz? Przespała całą podróż. Ale dla niej było to dobre. Nie czuła przynajmniej strachu.
    Lubiła mieszkać w Kanadzie. Nie było to huczne miasto, zatłoczone. Ale.. Grecja jednak miała w sobie to coś dzięki czemu ciągnęło ją do powrotu. Może kiedyś podświadomość powie jej że powinna tu wrócić. Do swojej ojczyzny.
    Kiedy w końcu wylądowali Katerina miała ochotę aż pocałować asfalt na którym wylądowała maszyna. Ale przyniosłaby wstyd nie tylko sobie ale i Jonathanowi dlatego powstrzymała się. Wkrótce odnaleźli swoje bagaże.
    Poczuła na sobie dotyk Johna, uśmiechnęła się lekko i skierowała na niego wzrok. Ten ponętny zachęcający wzrok który go tak kusił. Odwzajemniła pocałunek przejeżdżając dłonią po jego szyi zaraz jednak skierowali się do wyjścia.
    To była przyjemna zapowiedź nadchodzących dni. Co będzie się działo.

    [ tu trochę przyspieszę xD po podróż autokarem jest nudna xD]

    W końcu z uśmiechem na ustach postawiła swój bagaż w holu pięknego, dość sporego domku umieszczonego nad samym morzem Egejskim, i ze śmiechem rzuciła się na łóżko usłane białą puchową pościelą.
    -Tak! Nareszcie!
    Powiedziała uradowana wzdychając z ulgą. Kiedy patrzyła w jedną stronę okna i kiedy wychodziła na taras był widok na morze oraz piękną piaszczystą plażę. Zaś z okna usadowionego w kuchni był widok na góry. Raj na ziemi. Miejsce mało znane, mało ludzi. Kolejne domki były co kilkaset metrów. Jak nie kochać tego miejsca?

    OdpowiedzUsuń
  176. Był już wieczór, gdy Analeigh wsiadała do windy na 35 piętrze z zamiarem zjechania na sam dół i wydostania się w końcu z wieżowca. Jak zawsze spędziła w nim cały dzień. Dzisiaj była tu właściwie dłużej niż zwykle, zajęcia taneczne przeciągnęły się, bo jej grupa nie chciała wyjść do domu przed nauczeniem się trudnych kroków. Miała ambitnych dzieciaków do nauki, to fakt. No, o ile dzieciakami można było nazwać ludzi młodszych od niej średnio o 10 lat. Dzisiaj chyba to jednak oni bardziej wykończyli ją, co było miłą odmianą. Nie mogła narzekać na ich brak zaangażowania czy chęć do pracy. Chcieli jej zaimponować swoim umiejętnościami, co nie było jakoś szczególnie dziwne skoro przychodzili na zajęcia głównie dla faktu, że jest tą Malen, która wygrała te i te mistrzostwa taneczne, która jest najlepsza w modernie i która.. Tak, nie traktowała ich z góry i wcale nie pokazywała na każdym kroku, że jest najlepsza. Po prostu ich uczyła, wszystkiego co umiała, co mogła im pokazać. A potem cierpiała na ból mięśni w ramionach. Akurat była już z innymi pracownikami wieżowca na 10 piętrze, gdy winda stanęła, a Malen utknęła w niej. Na dobry kwadrans zanim ktoś nie otworzył drzwi i nie polecił im wszystkim udać się schodami na dół, bo naprawa może potrwać znacznie dłużej niż zejście o własnych siłach. Zupełnie się tym nie przejęła, nie pierwszy i nie ostatni raz była zamknięta w małej przestrzeni. Na klaustrofobię nie cierpiała, na całe szczęście.
    Schody były zatłoczone jak nigdy, bo w końcu rzadko kiedy ktoś z 35 piętra ma ochotę schodzić na sam dół, ale teraz nie było innego wyjścia. Analeigh szła pośród tego małego tłumu, na każdym piętrze robiło to jedynie więcej ludzi. Myślami była już właściwie w swoim apartamencie, w wannie pełnej piany, z kieliszkiem wina i..
    - Alison? - zdziwiony głos i ręka na ramieniu zmusiły ją do zatrzymania się na jednym z półpięter. Nawet ją to nie zdziwiło, przez włosy często mylona była z bliźniaczką. Co prawda jej były odrobinę ciemniejsze, ale początkowo ludzie nie zauważali. Szczególnie Ci, którzy nie widzieli Analeigh po powrocie do rodzinnego miasta i nie byli świadomi, że w rodzinie nie ma podziału na ładną i brzydką Malen. A na pewno Jonathan Black - przyjaciel rodziny, choć głównie Cartera; chłopak w którym podkochiwała się gdy jeszcze była w szkole średniej - nie miał pojęcia o zmianie jaka zaszła w Analeigh. O ile w ogóle pamiętał, że ktoś o takim imieniu istnieje w rodzinie Malen.
    - Pudło. Alison nie ma w Kanadzie - wyjaśniła nie pytana, jak to miała w zwyczaju. Uśmiechnęła się przy tym łagodnie, gdy znajomo-nieznajomy mężczyzna chyba nie dowierzał w to co widzi. Przyzwyczaiła się już do tego typu reakcji. Mogła tylko zacząć liczyć w myślach jak szybko Black pomyśli, że musiała mieć kilka operacji plastycznych, żeby tak wyglądać. - Wiesz, aż tak bardzo się nie zmieniłam przez 6 lat, nie musimy z tego powodu hamować ruchu - dorzuciła ze śmiechem, chociaż trochę spięta, gdy kolejni ludzie przeciskali się koło nich, żeby przejść na dół.
    Kogo jak kogo, ale jego na pewno nie spodziewała się widzieć. Kiedyś było to normalne, była nastoletnią siostrą Cartera, widywali się, bo oni się przyjaźnili, ale teraz.. Nie, tego jej umysł nie mógł przewidzieć.

    [wiem, trochę tutaj zasugerowałam zachowanie Johna, no ale.. musiałam jakoś zacząć xD]

    OdpowiedzUsuń
  177. Siedząc tak próbowała w głowie zrobić sobie listę osób, którym kiedykolwiek mogła podpaść, ale nikt nie przychodził jej na myśl. Nie brała pod uwagę osób, z którymi miała konflikt w szkole, bo to przecież było normalne w życiu młodych ludzi. Poza tym po zakończeniu już nikt nie utrzymywał z nią nawet kontaktu. Chciałaby chociaż mieć głupie przeczucie, kto to wszystko robi..
    Opony były przebite, uszło z nich całe powietrze, a napis na przedniej szybie był wykonany białą farbą. Samochód nie był nowy, a już musiał trafić do jakiegoś warsztatu, żeby coś z nim zrobić. A ona znów musiała pieszo docierać do pracy lub być na łasce Jaspera. W tej chwili, aż się wściekła.
    Z przyzwyczajenia sięgła do torebki, żeby wyciągnąć z niej komórkę i zadzwonić po swojego współlokatora, żeby po nią przyjechał, ale przypomniała sobie, że zostawiła telefon u detektywa. Westchnęła w tej samej chwili słysząc właśnie jego głos, więc uniosła na niego wzrok.
    - Też chciałabym to wiedzieć. - mruknęła podnosząc się z maski auta z nadzieją, że ktoś zostawił chociaż odcisk palca, a ona nie starła go swoimi czterema literami pakując się z nimi na samochód. - Mogłabym skorzystać z pana telefonu? Muszę zadzwonić po przyjaciela i jakoś wrócić do domu. - dodała po chwili odwracając się od pojazdu.

    OdpowiedzUsuń
  178. Pierwsza odpowiedź bardzo, ale to bardzo jej się podobała. Naprawdę się za nim stęskniła, bo jak nie tęsknić za kimś takim jak on. Coraz bardziej uznawała, że szaleje za nim, chociaż wydawało się to wszystko takie nieprawdopodobne - osobiście znali się strasznie krótko, a miała wrażenie, że nie pamięta jak to jest gdy go nie ma w jej myślach.
    Psy szybko wybaczały, ale musiał mieć też jakiś argument, żeby wkupić się z w jego łaski - dobry smakołyk czy coś podobnego. Ale jako jego opiekun na pewno wiedział czym może go troszkę przekupić.
    - Ten wieczór brzmi naprawdę obiecująco. - zauważyła obejmując jego szyję mocno i składając na jego ustach kolejny pocałunek.
    Po chwili nie usłyszała do końca to czego by chciała, ale i tak na dziś z trzech odpowiedzi dwie były dokładnie takie jak być powinny. Nie można mieć wszystkiego.
    - Nie ten weekend to inny. - zauważyła dając mu do zrozumienia, że i tak kiedyś tam się wybiorą. Nie odpuści w końcu tak łatwo.

    OdpowiedzUsuń
  179. Takie chwile zapomnienia był czymś czego brakowało jej w życiu od dawna, ale teraz miała tego, który najpierw zabierał ją w chmury a potem potrafił ściągnąć ją na ziemię. Chociaż oczywiście, gdyby mogła na razie chciałaby spędzić z nim każdą sekundę. Dobrze jednak wiedziała, że przerwy są potrzebne, wtedy człowiek zaczyna tęsknić, a uczucie się nie wypala od nadmiaru wszystkiego. Przynajmniej nie aż tak szybko....
    Kiwnęła głowa i podniosła się z parapetu. Musiała jeszcze uregulować rachunek z jego sekretarką. W końcu jego praca, w tym sensie jako detektywa się skończyła. Sam miała to czego chciała, chociaż skutecznie jej to psuło życie.
    - Do wieczora. - powiedziała zadowolona i wyszła z biura. Tam zostawiła czek u kobiety i wróciła na swoje ostatnie piętro.
    *
    Wiedziała, że po powrocie będzie miał wiele pracy, ale mimo to odkąd wróciła do domu podekscytowana czekała na moment gdy zadzwoni, że już jedzie. W między czasie spakowała kilka swoich rzeczy, żeby jutro rano ( w końcu był czwartek) mieć świeże rzeczy do pracy i kilka kosmetyków, które po prostu codziennie używała.
    Jednakże chłopak dosyć długo nie dawał znaku życia....

    OdpowiedzUsuń
  180. [ Haha nic nie szkodzi xD ale cholera zaczęłam się martwić że znudziło Ci się tutaj! o.o
    ... To wy na peugeotach jeździcie? I Hyundaiach? U nas na Toyocie i Skodzie! xD Dziwne... xD
    I dobrze ja też przebolałam, zapisałam się na drugi termin, kumpel też, i już mu powiedziałam że wyślę mu esa o zapięciu pasów xD
    On ma łeb do czego innego, ale nie do prawka :P]

    Tak, to miejsce miało w sobie tyle uroku że człowiek nie chciał nawet zasnąć, by nie stracić czasu na podziwianie. Ona już wiedziała jak spędzą pierwszy wieczór. Seks? Oczywiście. Ale też miała w planach pokazania mu zakamarków Leptokarii. W końcu to tu się urodziła, tu wychowała, więc znała miasteczko jak własną kieszeń.
    Obserwowała przez chwilę Jonathana jak wpatruje się w widoki za oknem. Wspaniale wyglądał kiedy był taki trochę zamyślony acz... szczęśliwy. Miło było widzieć uśmiech wywołany niby tak małą rzeczą. Takim małym drobiazgiem. Ale... tak uważał ktoś kto nie widział nic ciekawego w podróżach. Ktoś kto wolał siedzieć w domu przed telewizorem czy komputerem niż podziwiać piękne widoki, spacerować po rozgrzanym od dnia piasku w świetle księżyca. Ale John i Kate mieli to samo zamiłowanie. Podróże. Co z tego że ona wróciła do tego kraju? Dla niej to była przygoda.
    Poczuła jak łóżko zafalowało pod ciężarem mężczyzny. Nie musiała nawet odwracać głowy w jego stronę gdyż sam zawisł nad nią. Spojrzała mu zadziornie w oczy kładąc jedną dłoń na jego karku drugą zaś wsunęła pod jego koszulę. Już miała coś powiedzieć. Ale Jonathan zamknął jej usta swoimi wargami. Wywróciła oczami mając ochotę się roześmiać jednak zaraz się powstrzymała i odwzajemniła pocałunek przyciągając go mocniej do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  181. Całkowicie zignorowała lekki łaskotanie w podbrzuszu. Nie było on tak silne jak kiedyś, ale jednak było. I o to jak jej sześcioletnia wiara, że wyleczyła się z beznadziejnego zauroczenia najlepszym kumplem starszego brata legła w gruzach. Wystarczyło pięć minut w jego obecności i jasne było, że tak całkowicie, do końca ta Europa jej nie wyleczyła. Na szczęście nie miała już tych naście lat, nie była naiwną szarą myszką i umiała zapanować nad sobą i swoim dawnym zauroczeniem. Kto by pomyślał, że to się utrzyma tyle czasu?
    Zerknęła na niego z boku, ale widząc jego badawczy wzrok, wróciła spojrzeniem na schody, których z każdą chwilą było pod stopami coraz mniej. Uśmiechała się lekko, jak to miała w zwyczaju.
    - Nie myślałeś, żeby zacząć grać w pokera? Mógłbyś zarobić na tej spostrzegawczości - przyznała żartobliwie, bo właściwie za każdym razem bawiła ją tego typu reakcja. Ludzie, którzy kiedyś ją znali i teraz mylili z Alison zazwyczaj potrzebowali kilku dni, żeby przyzwyczaić się do nowej Analeigh.
    Zaraz jednak zmieniła ton głosu na normalny.
    - Nie, nie zmieniłam się, Jon. Trochę zewnętrznie, nic nadzwyczajnego. Też mogę Ci powiedzieć, że się zmieniłeś, ale.. Gwarantuję, że jak wpakowałbyś mi się teraz do sypialni to rumieniłabym się tak samo jak sześć lat temu. I wszystkie lata wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  182. [ Jestem za:D ]
    Sam przysypiała już na kanapie, gdy usłyszała dzwonek swojego telefonu. To był John. Ale bardzo szybko jednak się rozłączył. Czuła, że coś jest nie tak, ale nie miała pojęcia co. Nie mogła już siedzieć na miejscu.
    Niespokojnie krążyła od okna do okna czekając na jakiś znak. Zadzwoniła do jego biura z milion razy, ale tam go nie było. Telefon nie był co prawda głuchy, ale nikt nie odbierał, tak samo było w domu.
    Denerwowała się, miała wrażenie, że coś jest nie tak. Przecież John nigdy nic takiego nie robił. Odbierał telefony, a jak nie to pisał smsa. Co się do cholery działo?
    Czuła jak jej żołądek zawiązuje się w jeden wielki supeł i niemiłosiernie boli.
    Ponoć kobieca intuicja jest prawie niezawodna, w tej chwili Samara marzyła o tym, żeby jednak ją zawiodła i John pojawił się tutaj z jakaś niespodzianką. Przecież ten wariat mógł skoczyć po stokrotki. Kto wie?
    Jednak nie myliła się po po kolejnych dwóch godzinach usłyszała znów swój telefon. Tajemniczy kobiecy głos, który przedstawił jej się jako pielęgniarka z izby przyjęć powiedział jej coś czego nie chciałaby nigdy usłyszeć. John miał wypadek. Czuła jak krew odchodzi jej z twarzy, jak robi jej się duszno. Była jednak na tyle opanowana, że zapytała jaki to szpital i szybko wezwała taksówkę.
    Nie trwało długo jak wpadła do izby przyjęć by dowiedzieć się co się dzieje. Całą drogę modliła się, zeby nie było to nic poważnego, żeby żył i oddychał i po prostu był. A jeżeli było to coś poważniejszego to niech kontaktuje, niech nie będzie roślinką. Czuła jak jej serce wariuje gdy czekała aż lekarz powie jej co się dzieje.
    [ Nie wiem jak bardzo chcesz go poturbować ;P ]

    OdpowiedzUsuń
  183. [Taa sranie w banie. U mnie niedługo w WORDzie ma już nie być yarisek będą same skody ale kij tam nie ważne xD A jak się jeździ na peugeotach? Łatwo?]

    Uwielbiała go kiedy był taki stanowczy, złakniony. Brał co chciał a jej to nie przeszkadzało... Bo sama wtedy dostawała wiele. Czując jak jego dłonie rozpoczęły wędrówkę po jej ciele zamruczała cicho pomiędzy pocałunkami z rozkoszy gładząc dłonią jego umięśniony brzuch. Mimowolnie odpięła guziki jego koszuli by mieć łatwiejszy dostęp do jego ciała. Pogładziła go dłońmi po torsie, ramionach wbijając w skórę nieco mocniej swoje paznokcie. Kiedy jego dłoń znalazła się pomiędzy jej udami drgnęła lekko. Wiedział jak się z nią obchodzić, co robić by doprowadzić ją do pożądania, ochoty na więcej. Kiedy oderwał się od jej ust i zaprzestał pieszczot spojrzała na niego z uśmiechem na ustach.
    -Na co mam ochotę? Na prysznic, seks, lekki prysznic, obiad, i spacer.
    Zaśmiała się po czym przekręciła go na plecy siadając na nim okrakiem. Pośladkami otarła się kilkakrotnie o jego krocze z zadziornym uśmiechem na twarzy.
    -A ty? Na co masz ochotę?
    Poruszała brwiami śmiejąc się wesoło.

    OdpowiedzUsuń
  184. To czekanie było najgorsze. Nikt nie pozwolił jej wejść do sali tylko kazali jej czekać. Nikt nawet nie chciał jej powiedzieć co mu jest, bo Sam nie była z rodziny, bycie jego dziewczyną nikomu nie wystarczało. Zresztą skąd oni niby to mogli wiedzieć?
    Tak czy inaczej musiała siedzieć na korytarzu i czekać aż chłopak się obudzi. Nie miała nawet pojęcia czy się w ogóle obudzi, w jakim jest stanie. Nerwowo chodziła od jednej do drugiej strony korytarza i czekała w głowie powtarzając, że na pewno nic mu nie jest i wyjdzie z tego. Głupie biorąc pod uwagę, że była tu kilka godzin a on jeszcze nie kontaktował. Tak jednak działał umysł kobiety - efekt wyparcia. Nie chciała i nie mogła uwierzyć, że może stracić to co dopiero zyskała, kogoś kto był dla niej ważny. Zresztą pesymistyczne myślenie nie pomaga tak?
    Najdziwniejsze, że chyba po raz pierwszy Samara Carter nie pomyślała ani przez minute o pracy. Nie pomyślała, żeby odwołać wszystko na kolejny dzień, a nawet wziąć urlop. teraz nie miało to żadnego znaczenia. Pracę można było nadrobić, nie wiedziała czy to będzie miała okazję.
    I wtedy nad ranem, gdy już w końcu usiadła na krześle i tępo wpatrywała się w ścianę przed sobą pielęgniarka powiedziała, że może wejść, bo chłopak ją woła.
    Czuła jak drżą jej nogi, ba czuła jak drżą jej nawet palce u rąk, gdy sięgała do klamki. Wzięła głęboki oddech i weszła do pomieszczenia. Nie wyglądał najlepiej, ale zdecydowanie żył i miał otwarte oczy. Uśmiechnęła się lekko i usiadła na krześle obok łóżka. Dłonią delikatnie dotknęła jego dłoń.
    - Jestem.

    OdpowiedzUsuń
  185. Z delikatnym, typowym dla siebie uśmiechem przyjęła te jego przekomarzanki, które tak dobrze pamiętała z dzieciństwa, gdy Jonathan spędzał w ich domu większość wolnego czasu. Nigdy nie miała większego problemu z rozmawianiem, nawet z nim, więc nic dziwnego że z taką łatwością udało jej się go rozśmieszyć. Ale proszę bardzo, wystarczyło, żeby uczepił się tej wzmianki o sypialni oraz znienacka przygarnął ją do siebie, traktując ją tak samo jak dawniej, żeby te cholerne rumieńce znowu pojawiły się na jej policzkach i doprowadziły do tego, że poczuła lekkie zażenowanie. Żeby czuć coś do faceta, który nigdy nie zwracał na nią szczególnej uwagi i na dodatek nie widział jej przez sześć lat to naprawdę trzeba być tylko i wyłącznie nią. Wątpiła by komukolwiek przydarzały się takie historie z najlepszym kumplem brata, szczególnie po tylu długich latach.
    Mimo tego wszystkiego zaśmiała się, gdy trzymał ją w ramionach, bo nie często zdarzało się, żeby znajomi Cartera właśnie w taki sposób reagowali na jej widok. Właściwie Black był pierwszym, ale on zawsze przecież wyróżniał się spośród znajomych koszykarza. Zdążył jednak odstawić ją na ziemię zanim zaczęła protestować i domagać się tego.
    - Czuję, że nie dajesz mi żadnego wyboru przez to ciągłe przytulanie, ale żebyś nie pomyślał, że robię to z przymusu, bo jesteś kumplem Cartera to.. Tak, chętnie pójdę na drinka. Albo dwa - odparła, odsuwając się nieco, gdy zsunął w końcu ręce z jej ciała i odgarnęła do tyłu włosy opadające nieco na twarz, aby mieć lepszy widok na Jonathana. Nawet w obcasach musiała odrobinę zadrzeć głowę, żeby móc spojrzeć mu w oczy. - A jak będzie potrzeba to i trzy, bylebyś tylko zapomniał o tej wzmiance dotyczącej sypialni. - Puściła mu oczko nim w końcu ruszyli się z miejsca i wyszli przed wieżowiec. - Masz tu gdzieś auto? Bo ja od wczoraj operuje na taksówkach, przynajmniej dopóki mój samochód nie zostanie naprawiony..

    OdpowiedzUsuń
  186. Ciężko jej było panować nad swoją twarzą aż w takim stopniu. Był to przerażający widok, ale chciała tu być. Chciała być z nim na dobre i na złe. I jednego była pewna - najważniejsze było, że żyje, z reszta byli sobie w stanie dać radę. Każdy związek ponoć wystawiany był na próbę, przed nimi była pierwsza.
    Zachciało jej się śmiać gdy chłopak ją uspokajał. To przecież powinno być na odwrót, Sam powinna go zapewnić, że już nic mu nie jest i będzie dobrze. Splotła swoje palce z jego i pokręciła przecząco głową jakby nie dowierzając w to co on wygaduje.
    Nie mogła zaprzeczyć jego przeprosinom, bo do sali wszedł lekarz. Wysłuchała spokojnie tego co jest Johnowi i w sumie mogło być o wiele gorzej. Musiał zostać na kilka dni w szpitalu i potem będzie potrzebować trochę pomocy. Noga w gipsie to może nic aż tak strasznego, ale początkowo problem sprawia przecież nawet wstanie z łóżka. Sam wiedziała, że John będzie protestować przeciwko jej pomocy, każdy facet wolał czuć że to on pomaga swojej kobiecie a nie na odwrót. Ale Sam była równie uparta co on i na pewno nie zrezygnuje z pomagania mu.
    Gdy lekarz wyszedł Sam spojrzała na Johna trochę mniej blada. To wszystko niedługo zejdzie.
    - Nie masz za co przepraszać. - mruknęła siadając bliżej na skraju łóżka. - Najważniejsze, że w sumie to jesteś cały i nie rozerwało cię na kawałki. - mruknęła i wbiła w niego niebieskie tęczówki. Pochyliła się nad nim i musnęła jego wargi.
    - A z resztą ci pomogę. Będę twoją prywatną pielęgniarką. - mówiła coraz więcej jak zwykle gdy była zdenerwowana, a teraz chciała go chociaż trochę rozweselić. - Kto wie może kupie nawet strój seksownej pielęgniarki. - rzuciła znów wesoło.

    OdpowiedzUsuń
  187. [Nie no fakt... Głupie pytanie... Pardonez-moi! xD cofam je xD]

    Zaśmiała się słysząc jego odpowiedź.
    -To znaczy mniej czy więcej?
    Poruszała zadziornie brwiami śmiejąc się wesoło. Spuściła wzrok na jego dłoń która wtargnęła na jej ciało. Co oczywiście jej nie przeszkadzało. Uśmiechnęła się lekko i wtedy kiedy podniosła wzrok na twarz Johna ten usiadł na łóżku zbliżając się tym samym do jej twarzy. Spojrzała mu głęboko w oczy z tymi iskierkami diabełka który się w niej zaczynał pojawiać. Uśmiechnęła się na jego słowa jednak też zadrżała pod wpływem jego dotyku warg na swoim uchu. Kiedy się podnosił owinęła go nogami wokół pasa a dłonie położyła na jego ramionach. W trakcie szukania łazienki całowali się, mocno namiętnie tak jak oboje lubili. Bo kilku nieudanych próbach odnalezienia łazienki w końcu wpadli do niej i Kat z uśmiechem zeskoczyła z mężczyzny stając na nogach i zaczęła zrzucać z siebie ubrania.

    OdpowiedzUsuń
  188. [ John i Kat stanowiliby dobrą parę hahaha xD ]

    Spodobało jej się to kiedy zdarł z niej ostatnią część bielizny chociaż... To była jedna z jej ulubionych par. Ale w końcu zapomniała o tym podczas tego cudownego pocałunku jakim ją obdarzył gwałtownie. W końcu znaleźli się w kabinie. Czarnowłosa wzięła do rąk żel do kąpieli i nalała go sobie na dłonie po czym zaczęła wsmarowywać go w ciało Johna z uśmiechem na ustach.
    -Zobaczysz jak tutaj jest pięknie w okolicy. Nie dość że widok na plaży z okna to jeszcze wspaniałe miasteczko. Byłeś już kiedyś w Grecji prawda?
    Spojrzała na niego zainteresowana unosząc lekko brwi i nie przerywając mycia jego ciała.

    OdpowiedzUsuń
  189. Widziała po jego twarzy, że wcale nie podoba mu się perspektywa kilku tygodni w łóżku. Zresztą będąc szczerym komu by się podobał? Przecież to było strasznie nudne i męczące. Leżenie stawało się bolesne.
    Jasne, że łatwiej by było, gdyby złamał rękę. Tak jego praca raczej odpadała. Jak będzie sie przemieszczać w tempie zwykłego człowieka z kulami i to nie wzbudzając podejrzeń? Ona nie miała pojęcia.
    Nie to jednak ją martwiło najbardziej. Najgorsze było to, że ją od siebie odsuwał tak jakby jej nie chciał teraz przy sobie. Rozumiała - męska duma, ale nie miała zamiaru go zostawić z tym wszystkim.
    - Black skopie ci tyłek jak będziesz tak mówić. - powiedziała całkiem serio i splotła znów ich palce.
    Była poważna, ale jej groźba wcale tak nie brzmiała. Zresztą czy można było brać serio groźbę blondynki?
    - Możesz udawać obojętnego, ale ja się nigdzie nie wybieram. I jestem tu bo chce tu być z tobą. A jak wiesz jak czegoś chce to się tak łatwo nie poddam. - zauważyła posyłając mu już pogodny uśmiech.
    - Nigdzie się na razie stąd nie ruszę. Chyba że czegoś potrzebujesz to wtedy ewentualnie. Potem i tak wyskoczę po jakieś twoje rzeczy. I zajmę się Leniwcem. - mruknęła jeszcze uświadamiając sobie, że trochę do zrobienia ma.
    Na razie o śnie nie było mowy.
    Wtedy przygryzła wargę i stwierdziła, że i tak to będą musieli ustalić. Nie miała zamiaru dać mu mieszkać teraz samemu. W końcu mógł się gdzieś przewrócić i mieć problem ze wstaniem.
    - I chyba stanę się teraz częstszym gościem twojego łóżka. Nie możesz mieszkać sam. - lekko pogładziła jego ramię.
    Nie chciała mu się wpraszać do domu, mógł zamieszkać równie dobrze u niej, ale jakoś nie sądzila żeby na to poszedł.

    OdpowiedzUsuń
  190. [O jej... Dzięki :D Nawet nie wiesz jak mi się miło na serduchu zrobiło ^^ Też muszę zrobić powiązania ale cholera nie wiem jak to się robi xD ]

    Ten masaż jaki jej zafundował podczas mycia głowy był nieziemski. Facet ma niesamowite ręce, pomyślała z uśmiechem dziewczyna wzdychając cicho i poprzestając mycia jego ciała. Pomimo ciepłej wody, było jej tak dobrze że czuła na karku jak ciarki jej przechodzą. Było jej niesamowicie dobrze, ciepła woda sprawiała że zmęczenie lotem i podróżą autokarem spływało z jej ciała. Stawała się rozluźniona i zrelaksowana.
    -Ah, to teraz wiem dlaczego się zgodziłeś. To Grecja cię tak ciągnie nie ja.
    Zaczęła się śmiać zamykając oczy i poddając się jego masażowi. Na jego pytanie uśmiechnęła się tajemniczo.
    -Właśnie stąd. Z Grecji, z Leptokarii. To moje rodzinne miasto.
    Otworzyła oczy i spojrzała na mężczyznę z uśmiechem.
    -Widzisz, pomimo bardzo niemiłych wspomnień wróciłam tu. Tu jest tak pięknie że... Każdy chyba by chciał tu wrócić chociaż jeszcze jeden raz w swoim życiu.
    Pokręciła lekko głową wzdychając ciężko i znów zaczęła myć ciało Johna.

    OdpowiedzUsuń
  191. Samara coraz częściej czuła, że przy nim jest jej miejsce. Nawet jeżeli nie będzie chciał z nią zamieszkać to Sam będzie go często nawiedzać. Chciała żeby nadal miał swoją wolność, nie miała zamiaru zabierać mu jej, ale musiała być po prostu blisko. Gdy wróci do zdrowia może uzna, że tak musiało być.
    Widziała, że stara się nie pokazywać, że coś go boli i chce się jej na trochę pozbyć. Znów męska duma. Sam nie była jednak głupia nie chciała go urazić.
    - Dobrze. Pojadę tam. Wyprowadzę i nakarmię i przywiozę ci kilka twoich rzeczy. Będę grzebać, więc mam nadzieję, że nie ukryłeś w bieliźnie zdjęcia nagiej kochanki? - rzuciła jeszcze przekornie i zebrała swoje rzeczy.
    Chciała obrócić jak najszybciej.
    Musnęła jego policzek i poszła do wyjścia. W recepcji odebrała jego rzeczy i znalazła klucze. I powiedziała pielęgniarce żeby do niego poszła.
    Zrobienie tego wszystkiego w jego domu zajęło jej ponad godzinę. Pies co prawda nie bardzo jej się słuchał ale i tak dawała jakoś radę. Potem miała tam wrócić i znów go wyprowadzić.
    Wróciła do niego z torbą z jego rzeczami. Spał, więc poruszała się cicho tak, żeby go nie obudzić.

    OdpowiedzUsuń
  192. [Nie wiem jak to zrobić by były na oddzielnej stronie ;/]

    Na jego słowa pokiwała głową.
    -Tak. Niegdyś panowała tu okropna bieda. Każdy liczył do jednego grosza by tylko starczyło na wyżywienie rodziny. A teraz? Miasto słynie z turystyki więc się ludzie wzbogacają.
    Uśmiechnęła się nikle. O Grecji wiedziała sporo. Tyle ile powinien wiedzieć człowiek o swojej ojczyźnie. Kiedy ich usta złączyły się w delikatnym pocałunku odwzajemniła go z przyjemnością a następnie oddała się w jego ręce. Kiedy namydlał jej ciało z uśmiechem zamknęła oczy. Zaraz jednak objęła go ramionami przytulając się do jego ciała i pozwalając tym samym na mycie jej pleców i innych partii do których nie miał jeszcze dostępu. Czuła się tak dobrze. Pomimo że minęło dopiero kilka minut, może nie cała godzina, ona nawet nie myślała o tym że za dwa tygodnie będą musieli wrócić do Vancouver.

    OdpowiedzUsuń
  193. Specjalnie nawet takowego nie szukała. Nie grzebała w jego rzeczach bardziej niż musiała. Po prostu na razie nie miała pojęcia gdzie trzyma skarpetki a gdzie bieliznę. Musiała więc otworzyć kilka szafek żeby jako tako się zorientować się gdzie co jest i wybrać to czego chłopak mógł potrzebować.
    Ufała mu na tyle, żeby mieć nadzieję, że gdy będzie czuł że coś się między nimi wypala to powie jej to w twarz, a nie będzie zdradzać po kątach. Na razie jednak nic nie zapowiadało wypalenia. Ona się z nim nie nudziła i wydawało jej się, że on też. A biorąc pod uwagę, że trochę był ślepy przez nią, co dzisiejsza kraksa uświadomiła. Bo w końcu nagle postanowił zadzwonić do niej, bo tak obiecał. Po części to było więc też winą Sam.
    Gdy już ułożyła jego rzeczy usiadła na krześle i czekała aż chłopak się obudzi. Sama była już zmęczona i w sumie gdy on otworzył oczy, ona prawie spała. Otrząsnęła się jednak szybko, żeby przypadkiem nie chciał jej wysłać do domu.
    Dawała mu się zagadywać, bo wiedziała, że potem i tak zrobi to co będzie chciała. Nie pozbędzie się jej tak łatwo, bo była świadoma, że nie będzie mu łatwo. Zresztą czy Black nie był zbyt dumny by prosić o pomoc? Coś jej się wydawało, że jest, więc nie będzie pytać czy jej potrzebuje, a po prostu będzie.
    Siedziała blisko niego i spokojnie bawiła się jego dłonią uśmiechając się przy tym co rusz i starając się po prostu poprawiać mu humor.
    Na szczęście załapała się na kolejną wizytę lekarza prowadzącego. Jak się domyślała John, chociaż ledwo żywy i poturbowany musiał zapytać kiedy wypuszczą go do domu. Coś czuła że ciężko będzie mu spędzić te kilka tygodni w domu...
    [ Samara ]

    OdpowiedzUsuń
  194. [Ooook spróbuje xD]

    Jego ręce sprawiały się świetnie w pieszczotach ale też i w myciu. Czuła się w pełni zrelaksowana i gotowa na więcej zabawy. Kiedy cała piana spłynęła z jej ciała wraz ze strumieniem wody poczuła jak Jonathan przyciąga ją stanowczo do siebie oplątując ją ramionami w talii. Uśmiechnęła się mając wciąż zamknięte oczy po czym ułożyła swoje dłonie na jego i na jego pytanie zamruczała rozkosznie.
    -No nie mów że zapomniałeś. Jak mogłeś brutalu...
    Odchyliła lekko głowę na bok by zasmakować się ust gwałtownym pocałunkiem. Oderwała się od niego i spojrzała w oczy.
    -Ale ci przypomnę. Kolejny punkt na mojej liście to... Seks.
    Poruszała zabawnie brwiami i zaczęła się śmiać tym swoim zadziornym śmiechem. Zagryzła lekko wargę a jej dłoń powędrowała do tego miejsca na jego ciele gdzie znajdował się jego przyjaciel.

    OdpowiedzUsuń
  195. Tak, była w stanie zapewnić mu mnóstwo rozrywki. Nie tylko spędzając czas na igraszkach. W najbliższy piątek pójdą do baru na karaoke. Dzisiaj zwiedzą pobieżnie miasto bo wiedziała że oboje będą wyczerpani. Po długim śnie zjedzą śniadanie by po nim zacząć zwiedzać okolice... By Jonathan mógł ją zwiedzić, Kat tylko chciała pobawić się w przewodniczkę.
    Mruknęła cicho zadowolona z gwałtownego pocałunku odwzajemniając go z przyjemnością. Nadal dłonią pieściła jego męskość ale zaraz cała ociekająca wodą wyszła z kabiny ciągnąc za sobą Jonathana. Rzuciła mu ręcznik i sama zaczęła się wycierać. Ale nie wytrzymała. Pragnienie jego ciała wzięło górę. Nim zdążył odłożyć ręcznik skoczyła na niego oplątując go nogami w pasie i wpiła się w jego wargi z tak wielką namiętnością na jaką było ją stać.

    OdpowiedzUsuń