środa, 15 sierpnia 2012

I know, there's no life after you.


Nathaniel Thompson, 26 lat, urodzony 24 września 1986 roku, właściciel fitness clubu na 10. piętrze, była gwiazda reprezentacji Kanady w pływaniu





Kilka lat temu zapytany przez pewnego dziennikarza o plany na przyszłość ze spokojem sumienia odpowiedział, że uwzględnia w nich tylko sport. Długo zapewniał, że w jego życiu nie ma miejsca na miłość, i choć ciężko było w to uwierzyć - nigdy nie był w żadnym poważnym związku. Otwarcie przyznał się do tego, że spotykał się z kobietami, ale były to zwykłe przygody. Podobne relacje najbardziej mu odpowiadały, oczywiste jest, więc to, że nie zamierzał zmieniać swoich łóżkowych nawyków.
Trudno znaleźć drugą tak zdeterminowaną osobę, gotową poświęcić wszystko dla swojej pasji - to jedno z wielu pochlebnych określeń, którymi cechowano, byłego już, reprezentanta kadry narodowej. Jak to się mówi: pochodzenie zobowiązuje, a o rodzinie Thompsonów w wąskim pływackim świecie krążyła prawdziwa legenda. Wychowywany w duchu sportowej tradycji, gdzie temat osiągnięć jego ojca i dziadka poruszano przy każdej możliwej okazji, nic, więc dziwnego, że wybrał tą dobrze znaną, przetartą przez członków rodziny ścieżkę. Zaszczepiono w nim miłość do pływania, nauczono zdrowej rywalizacji a zaangażowanie rodziny w rozwój jego kariery dodatkowo motywowało go do walki. Nie był kolejnym przykładem dziecka spełniającego chore ambicje rodziców, robił to, co kochał, a że był w tym cholernie dobry, miał przed sobą świetlaną przyszłość. 
Każdy sportowiec przechodzi w swojej karierze tak zwany "gorszy okres". Pod tą tajemniczą nazwą kryją się wszystkie problemy na tle fizycznym i psychicznym, które mają wpływ na ogólną formę zawodnika. Nie inaczej nazwano sromotną przegraną Nathaniela na Mistrzostwach Świata w 2011 roku, kiedy to przedstawiany, jako faworyt do złotego medalu - niedoszły obrońca tytułu - nie znalazł się nawet w głównym finale. Nieliczni wiedzieli wtedy, że za upadkiem mistrza stoi niewysoka dwudziestotrzylatka. Ciężko było nazwać ten związek udanym, może dlatego odbił się tak niekorzystnie na karierze pływaka. Ona - niestroniąca od alkoholu i przeróżnych używek stała bywalczyni klubów, o niezbyt pochlebnej opinii, była jego całkowitym przeciwieństwem. Nathaniel nie pił, nie palił, nie ćpał, rzadko imprezował; jego życiem rządziły zupełnie inne priorytety. Nadia - bo tak miała na imię tajemnicza kobieta - wychowywana była w mroźnej Rosji przez surową babkę, która niemal każdego dnia powtarzała wnuczce, że ta jest dziełem szatana. W jej domu problemy rozwiązywano krzykiem, wrzaskiem i przemocą. Nic, więc dziwnego, że podobne chowanie wywarło zgubny wpływ na jej psychice; zaburzony system wartości to tylko jedno z licznych odchyleń cechujących tą drobną osóbkę. Nie była idealna, ale młody Thompson, na przekór rodzinie, akceptował wszystkie jej wady. Rodzice uważali Nadię za niewystarczająco dobrą partnerkę dla ich syna, być może mieli ku temu podstawy. Na jej niekorzyść przemawiała nie tylko burzliwa przeszłość, ale równie niepokojąca teraźniejszość; bowiem gdy poznała Nathaniela pracowała, jako tancerka w jednym z nocnych klubów w Vancouver. Zarzucano jej jednak znacznie więcej; bezpodstawnie nazywano dziwką. Martwili się nie tylko o pierworodnego, bo ten wydawał się naprawdę w niej zakochany; ten związek zagrażał czemuś znacznie ważniejszemu, reputacji rodziny Thompsonów.
Nadię i Nathaniela wiele dzieliło, ale coś cały czas trzymało ich przy sobie. Początkowo było to płomienne uczucie. Gdy wygasło pojawiło się poczucie obowiązku, przywiązanie, a kiedy wszystko wskazywało na koniec tego związku, okazało się, że za pół roku na świat przyjdzie nieplanowany owoc ich miłości. Czy się cieszyli? Byli młodzi - za młodzi by stworzyć rodzinę, przynajmniej tak widzieli to inni. Dla nich wiadomość o ciąży okazała się wybawieniem; na nowo rozpaliła łączącą ich namiętność. Zamierzali zalegalizować swoją związek, bo wbrew pozorom podchodzili do tego w dość tradycyjny sposób; chcieli, by ich dziecko urodziło się już po ślubie. Wszystko na nowo układało się wspaniale, co więc rozproszyło go na tyle mocno, że przyszło mu pożegnać się z tytułem mistrza? Nadii, w tym szczęśliwym dla większości kobiet stanie przyszło zmagać się z silnymi uzależnieniami. Stare przyzwyczajenia dały o sobie znać. Ogromnym problemem stał się dla niej alkohol, coraz częściej sięgała też po twarde narkotyki, a żadnej z tych rzeczy nie należało jej zażywać. Nadia potrzebowała teraz wsparcia Nathaniela, by pozbierać się z tego gówna, w którym po raz kolejny się znalazła. Dlatego też po nieudanym starcie w mistrzostwach zawiesił swoją karierę sportową. Ten moment przeszedł do historii, bo było to pierwsza sytuacja, kiedy to ktoś stał się ważniejszy od pływania.
Konflikt w rodzinie Thompsonów nasilił się, gdy ich jedyny syn kolejny raz zhańbił nazwisko. Właśnie tak odebrano przegraną Nathaniela i rezygnacje z młodzieńczych marzeń. Nie mogli uwierzyć, że dzieje się to za sprawą tej dziwki i ćpunki, jak zwykli się do niej zwracać. Ich zachowanie doprowadziło do prawdziwej tragedii. W czerwcu 2011 roku, po kolejnej kłótni w rodzinnym domu Nathaniela, wybiegł z niego ciągnąc za sobą będącą już w zaawansowanej ciąży Nadię, wsiadł do samochodu i z piskiem opon odjechał, kierując się w stronę Vancouver, w którym to mieszkali od kilku miesięcy. Emocje wzięły górę, dlatego też nie bał się odrobinę za mocno przyciskać pedał gazu, ale to, co stało się po zaledwie kilku minutowej podróży nie było wcale jego winą. Jedyne, co pamięta to przeraźliwy krzyk towarzyszki, dźwięk rozpadającej się na milion kawałków szyby, miażdżonej stali i to oślepiające światło, przez które odwrócił wzrok. Pijany kierowca tira zjechał na ich pas zaledwie kilka sekund przed zderzeniem, oszołomiony Nathaniel nie zdążył nawet zareagować, wjechał prosto pod koła ogromnej, rozpędzonej maszyny. Kierowca został skazany na 10 lat za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym; pozbawił życia dwudziestotrzyletnią Nadię Iwanowną będącą w siódmym miesiącu ciąży.
 -Skurwysyn powinien trafić tam na znacznie dłużej. Gdybym to ja decydował, zabiłbym go.
Dla własnej satysfakcji zrobiłbym to gołymi rękami. Sprawiłbym by cierpiał tak, jak ja teraz. Błagałby o swoją śmierć.

Dodatkowo:

  • Czym wyróżnia się w tłumie przechodniów? Przede wszystkim wzrostem, bowiem Nathaniel mierzy sobie aż 198 cm. Mogłoby się wydawać, że wygląda, jak wielkolud o zaburzonych proporcjach, ale idealnie wyrzeźbiona sylwetka całkowicie neutralizuje ten efekt.
  • Jest szczęśliwym posiadaczem naturalnie jasnych blond włosów i niebieskich tęczówek. Wystarczy tylko jedno wymowne spojrzenie by kobietom miękły kolana. Po śmierci narzeczonej regularnie to wykorzystuje, jednak rzadko,kiedy wiąże się z którąś z nich na dłużej.
  • Cechuje go, zrozumiałe po podobnych przeżyciach, rozchwianie emocjonalne; potrafi śmiać się do rozpuku, a po chwili wpadać w szał i furie, rzucając przy tym, tym co tylko znajdzie się w zasięgu jego dłoni i klnąc jak szewc. Bardzo ciężko zyskać jego zaufanie, ale wystarczy jedno nieodpowiednie słowo by zniszczyć relacje, którą budowało się z nim przez lata.
  • Ludzie często pytają go, dlaczego nie wrócił do pływania. Często unika odpowiedzi, ale nielicznym udało się poznać prawdę. Na skutek wypadku, w którym zginęła jego dziewczyna doznał silnego urazu kręgosłupa i to całkowicie skreśliło jego sportową karierę. Sam widzi w tym jakiś znak; pijany kierowca odebrał mu kobietę życia, dziecko, marzenia - widoczne niedane mu było bycie szczęśliwym.
  • Po tragicznym wypadku odciął się od rodziny, próbuje życia na własną rękę - bez ich finansowego wsparcia. Jego fundusze kurczyły się z dnia na dzień, dlatego też postanowił otworzyć fitness club. Prosperuje on na tyle dobrze, że w najbliższej przyszłości pan Thompson zamierza rozprzestrzenić swój biznes na większą skalę; stworzyć sieć znaną w całej Ameryce. Nie lubi się do tego przyznawać, ale znajomo brzmiące nazwisko i rozpoznawalna twarz bardzo mu to ułatwiają, nie zmienia to jednak faktu, że ciężko na to wszystko pracował.
  • Jest zwolennikiem zdrowego trybu życia; biega codziennie rano, regularnie spożywa wszystkie posiłki o obniżonej zawartości tłuszczu, bogate w białko i proteiny. Oznacza to, że jego nawyki żywieniowe nie zmieniły się aż tak bardzo, gdy przestał trenować. Jedynym ustępstwem na które sobie pozwala jest alkohol; po niego sięga stosunkowo często, oczywiście w rozsądnych ilościach.

[Witam ! Autorka Nathaniela się kłania. Chciałam grzecznie poinformować, że wizerunku użyczył Alexander Skarsgard a zdjęcia zostały znalezione na weheartit.com I tak tylko dodam, że Nathaniel jest otwarty na wszystkie wątki i powiązania :) ]

12 komentarzy:

  1. [ Uwielbiam Erica w czystej krwi ;P. Witamy na blogu ;). I jak masz ochotę zaczać jakiś watek to melduje chęci ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ No jak można go nie kochać i uwielbiać :D? Bill jest blee ;P w porównaniu to Erica ;P
    Tak sobie myślę, Sam ma brata, który też pływał. Więc powiedzmy, że znali się z jakiejś drużyny może? A jak znał Charliego to gdzieś poznał Sam. I teraz dziewczyna może przyjść trochę poćwiczyć i się wyżyć u niego. ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  3. Samara na ćwiczenia fizyczne nie miała zbyt wiele czasu w tygodniu. Co prawda biegała co ranek, ale jednak nie tylko to się liczyło. Chociażby mięśnie jej rąk, były po prostu słabe. Jasne, nie chciała nabyć mięśni godnych kulturystki. Ostatnio jednak z pewną znajoma bawiła się w taniec na rurze, nie, nie przed żadną męską czy też inną żeńską publicznością. Od tak dla frajdy i poczucia, że jest się seksowną.
    Dziś jednak znalazła czas by trochę poćwiczyć mięśnie rąk, nóg pewnie też. Wyglądała dobrze, ale jak każda kobieta wiedziała, że może być przecież lepiej.
    Wcześniej umówiła się z kobietą, która miała zostać jej prywatnym trenerem na dziś. Sam po prostu nie wiedziała na czym ćwiczyć zeby wyrobić odpowiednie mięśnie, potrzebowała więc pomocy, a z kobietą zawsze łatwiej się dogadać.
    Weszła do pomieszczenia i podeszła do recepcji.
    - Dzień dobry. - rzuciła i była pewna że skądś go zna. Jednak nie była pewna skąd.- Umówiłam się z panią Johnson na dziś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę ją zaskoczył faktem, że jej pani trener właśnie zwiała. Co to miało być? Umawia się z kiś a tu taki myk, że Sam ma ćwiczyć z facetem? Jakoś średnio jej się podobało, bo z kobieta to zawsze z kobieta. Faceci nic nie rozumieją, ale z drugiej strony w sumie dlaczego nie? On lepiej pewnie umie ocenić co w niej jest za duże.
    - A nie mogłabym dostać innej kobiety jako osobistego trenera? Wybaczy pan, ale niezbyt uśmiecha mi się takie zmienianie człowieka z którym powinnam mieć te zajęcia, a bardziej pasowało mi by ćwiczenie z kobietą. - powiedziała patrząc mu w oczy, a w nich pojawił się błysk świadczący o tym, że jego firma trochę traci właśnie w jej oczach.
    Cokolwiek by się nie działo to kobieta, z którą była umówiona lub jej szef powinien do niej zadzwonić by przełożyć wizytę, była człowiekiem i rozumiała, że coś może wypaść, można zachorować, ale nie powinno dochodzić do sytuacji, gdy ktoś się z nią umawia i nagle się nie zjawia. Totalnie nie profesjonalne.
    - Jeżeli nie ma takiej możliwości to trudno niech będzie, ale sądzę że powinno mi zostać to w jakiś sposób wynagrodzone. - spojrzała na niego. Ćwiczenia tutaj wcale nie były takie tanie, więc za taką wtopę powinna dostać chociaż godzinę gratis lub jakiś rabat na karnet, który wykupiła.

    OdpowiedzUsuń
  5. [ No siemanko :D Niestety nie mam pomysłów :/ Wskazówki... No cholera łączy ich można powiedzieć sport. Ostatecznie mogli się poznać wcześniej podczas jakichś zawodów pływackich ze względu na to że jej brat dużo pływał. No nie wiem no xD]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Oooo to jest bardzo dobry pomysł! :D Bardzo mi się podoba :) ]

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlatego Sam miała dwie asystentki, które pomagały jej to wszystko ogarniać. Nie mówiła, że on potrzebuje aż dwóch takich osób, ale ktoś powinien mu pomóc, żeby jego kliencie już na samym początku nie byli źle nastawieni.
    Kiwnęła głową, racja nie było sensu, żeby marnowała popołudnie, bo pracownicy tej firmy nie byli kompetentni. Westchnęła tylko, a na jego stwierdzenie na jej ustach pojawił się lekki uśmieszek.
    - Nie chodzi o twoje ręce, a o to że będę musiała ci powiedzieć które mięśnie chce trenować, a że sama nie wiem które mi się do tego przydadzą to będzie trochę krępujące. - stwierdziła z westchnięciem. - A jak nie będziesz mógł utrzymać rąk przy sobie to przysłałabym Charlesa. - posłała mu uśmieszek. W końcu ta dwójka uwielbiała wzajemną rywalizację kiedyś i spotkanie ze starym kumplem pewnie mogłoby być całkiem ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż Sam wiedziała o takim kodeksie, ale jakoś zawsze przepisy miała gdzieś. A teraz było już na to trochę za późno. Sam była raczej nieosiągalna. Może i wyglądała trochę inaczej, gdy była młodsza, ale każdy się zmieniał On również, chociaż chyba tylko na plus.
    - Teraz nadal ćwiczy, ale jednak jest pracownikiem biurowym. - zauważyła, chociaż gdy wypowiedziała tą nazwę kojarzył jej się Japończyk bojący się zwolnienia a nie wiceprezes.
    - Poznałbyś, w końcu byś poznał. Jak już przyszłam patrzyłeś na mnie jak w obrazek. - zauważyła z rozbawieniem.
    Ona przychodząc tutaj miała konkretny cel i chciała go spełnić.
    - Chciałabym wzmocnić ręce i ramiona. Nie wiem które do końca mi są potrzebne, ale to ty jesteś trenerem, więc na pewno to wymyśli. A teraz powiedz mi gdzie mogę się przebrać.

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Jest super :D I co ty im więcej fantazji tym ciekawiej ;P ]

    Jak poznała Nathaniela... Cóż była to znajomość przelotna. Wpierw zawody brata Kate w pływaniu. Tam go po raz pierwszy zobaczyła, był już wtedy jako nastolatek urokliwym mężczyzną. Piękne błękitne oczy przeszywały serca kobiet. Kiedy kilka lat później Nathaniel pojawił się w klubie w którym pracowała jako tancerka, była już zaręczona z Aimachem, była w nim zakochana do zapomnienia. Tego wieczoru dowiedziała się że Nathaniel zapoznał się z jej koleżanką po fachu Nadią. Widziała w jego oczach szczęście, był w niej zakochany po uszy. Kate jednak usunęła się z ich życia na jakiś czas po wydarzeniu z Aimachem. Potem dowiedziała się o tragicznej śmierci dziewczyny która spodziewała się dziecka. Powróciła do znajomego dając mu wsparcie i ciepło jakiego potrzebował w tej chwili. Dzieliła z nim łzy ale potem pomogła mu wstać po upadku. Zaproponowała mu pracę w jednym z biurowców w Vancouver. Zgodził się, jego fitness club odniósł szybki sukces i w końcu Widać było że mężczyzna wraca do życia. Postanowili co sobotę spotykać się w kawiarni. Jedyne co jej w tym nie pasowało to to że on płacił. Tej właśnie soboty podeszła do stolika ich kawiarni przy którym siedział Nathaniel i spojrzała na niego wymownym spojrzeniem.
    -Dlaczego chociaż raz ja nie mogę zapłacić za to co zamówimy?! Ty nawet sobie nie zdajesz sprawy jak mi jest głupio za każdym razem kiedy ja wpierdzielam trzy kawałki sernika i dwie kawy a ty za to musisz płacić!
    Jak zwykle rozgadana Kate usiadła na krzesełku na przeciw niego krzyżując ręce na piersi i zrobiła naburmuszoną minę.

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Hej, hej (: Mały pomysł na powiązanie. Jazzmyn mogłaby po pracy pojawiać się na zajęciach w jego fitness clubie i tak to się poznali. Z czasem mogli się też zaprzyjaźnić ( w sumie Jazzy nie ma tutaj jeszcze żadego przyjaciela ), a jeśli nie, mogą po prostu utrzymywać koleżeńskie relacje.
    Jak to ci nie odpowiada pomyślę nad czymś innym (:
    PS. Zaje*ista karta ♥ ]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Donovan pracuje w klubie pana Nathaniela, więc jakieś powiązanie pewnie się przyda :D]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Hm.. Dobra, nie mam pomysłu jak na razie. Mój mózg się buntuje po tym jak wymyślałam tu wątki prawie z wszystkimi postaciami. Na coś powinnam wpaść, ale najpierw może się upewnię czy na pewno tu pani jest, żebym nie wymyślała niczego na darmo.]

    OdpowiedzUsuń