czwartek, 16 sierpnia 2012

Let me tell U a story about a young girl with dreams .


Jazzmyn ' Jazzy ' Everdeen
 26 października 1990, Stratford
Początkująca stylistka w piśmie ' New Look '
Córka dwójki znanych stylistów obecnie pracujących w dobrze rokującej gazecie miejącej siedzibę w Toronto

Urodzona w małym mieście Stratford w Kanadzie od dziecka wiedziała kim chce zostać w przyszłości. Rodzice, znani w świecie mody projektanci i styliści przekazali jej swoją pasję. Mówią, że wyssała ją z mlekiem matki, a ona nie podważa tego zdania. W końcu taka była prawda.
Obecnie dwódziesto dwu letnia młoda kobieta wkracza w wielki świat wybiegów, sesji zdjęciowych i spektakularnych kreacji. Może nie jako najważniejsza osoba taka jak modelka czy projektantka, ale jako stylistka. Żeby rozwijać się w tą stronę wyjechała do Vancouver, żeby zacząć pracować w redakcji gazety, w wielkim wieżowcu, w centrum tak jak to zawsze marzyła. Teraz jej marzenia w końcu zaczynają się spełniać, a ona sama może pielęgnować pasję.


Ucząc się poza szkołami dla stylistów od rodziców teraz stara się być najlepsza w tym co robi. Sama siebie nie uważa za obiekt westchnień milionów mężczyzn czy kobiet w porównaniu do modelek i modeli, które stylizuje przed sesjami oraz pokazami. Stara się raczej ich ustawić w pełnym blasku, pomóc im być tym, od którego nie można oderwać wzroku. Nie wątpi w to, że ich naturalna uroda już tak działa, w końcu to ją najbardziej lubi wydobywać z osób, którymi się zajmuje.
Jazzmyn jest dziewczyną o mocnym charakterze mimo że przy pracy nie przyćmiewa modeli. Nigdy nie daje wejść sobie na głowę, ona rządzi swoim życiem i tak mają myśleć też inni. Nie jest idealana, bywa samolubna i złośliwa, ale w końcu każdy ma gorsze dni, każdy jest człowiekiem.
Jednak przeważnie jest dla wszystkich miła, stara się z nikim nie wchodzić w niepotrzebne konflikty, woli żyć ze wszystkimi w zgodzie, a wręcz przyjacielskich stosunkach. Nie należy do typu osób, które musowo muszą być w centrum uwagi na każdej imprezie, na której się pojawią co nie znaczy, że imprez i towarzystwa unika. Wręcz na odwrót, ona uwielbia ludzi i zabawę, nienawidzi się nudzić, siedzieć w jedym miejscu. Wszędzie jej pełno przez co znajomi śmieją się, że ma w jakimś stopniu ADHD. Nie przeszkadza jej to, często, kiedy akurat nie ma pracy odwiedza znajomych pracowników.


Jazzmyn jest całkiem wysoką i szczupłą dziewczyną. Mierzy dokładnie metr siedemdziesiąt trzy, ważdy tylko 55 kilkogramów przez co ludzie uważają, że się głodzi, żeby nie przytyć. Ona jednak nigdy nie była niejadkiem, a tym bardziej nigdy nie lubiła sie opychać. Jadła tak, że teraz przez to i przez sporty, które uprawia wygląda jak wygląda. Mimo tego, że jest szczupła ma kobiecą budowę ciała, dziewczęce atuty takie jak piersi i talia oraz długie nogi, które często pokazuje zakładając szorty czy spódniczki. Skoro jesteśmy już przy tym jak sie ubiera. Różnie, tak jak aktualnie modnie. Nie ma specjalnych zahamowań przed sukienkami czy szpilkami, lubi je tak samo jak jeansy i tenisówki. Jeśli wspomnieć o włosach, długie, blond pasma spływają jej po ramionach i plecach, aż za łopatki. Nie robi z nimi nic specjalnego, rozpuszcza, spina grzywkę, czesze koka, warkocza lub kucyk i wychodzi tak jak się ułożą. Wracając na jej twarz. Ma duże, czekoladowe oczy, które podkreśla tuszem czy eye - linerem. Mały nos. Pełne, różowe usta, które odziedziczyła po matce.
Na lewym boku, dokładnie na żebrach ma wytauowane kilkanaście ptaków.


Obecnie mieszka w Vancouver wraz ze swoim przyjacielem. Oboje pracują, więc widują się tylko wieczorami na kolacji, czasami rano na śniadaniu. Jednak przyjaźnią sie jakby spędzali ze sobą kilkanaście godzin dziennie, Jazzmyn właśnie to w nim kocha - bezwarunkową przyjaźń. Jej rodzice mieszkający w Toronto pozowlili sobie kupić jej samochód, którym swobodnie może dojechać do pracy. Jest im za to wdzięczna, bo codziennie gonienie taksówki czy bieganie do metra nie należały do jej ulubionych zajęć.
Lubi imprezy i alkohol, ale nie papierosy i narkotyki. Stara się być porządną młodą kobietą, a nie zaćpaną dzieuchą. Tego nauczyli ją rodzice.
Jest wegetarianką od dziesięciu lat. Rodzice uszanowali to i pozwolili jej nie jeść mięsa czego nie żałuje do teraz, a wręcz zaraża tym innych.
Pisze lewą ręką tak dobrze jak prawą, kiedyś nauczyła się tego od wujka.
Nie lubi smaku i zapachu kawy, woli herbatę.
Nałogowo żuje gume, czasami zapomina o tym, że to niestosowne w niktórych sytuacjach.
Ma psa, małego kundelka, którego znalazła na ulicy. Jest jeszcze malutki, nazwała go Happy.


POWIĄZANIA | NOTKI

[ Witam, witam (: Od razu mówię, że jestem chętna na wszelkie wątki i powiązania niezależnie od tego czy chodzi o przyjaźń, współpracę, wrogość, sex czy co tam jeszcze wymyślicie. Lubię zwłaszcza te długie, rozbudowane wątki i odjechane powiązania, a wiem, że potraficie takie wymyślić.
Twarzyczki użyczyła śliczna Anastasia Kassar.
To tyle ode mnie, mam nadzieję, że szybko się zaklimatyzuję (: ]


39 komentarzy:

  1. [ Witamy na blogu. Chęci na wątek z panią naczelną pisma? ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ A oglądałaś może Diabeł ubiera się u Prady? Może takie relacje jakie były między naczelną a tym facetem. Takie dwa podobnie myślące umysły. I na przykład do gazety mogłaby ją ściągnąć już Samara ;) więc trochę przyjaźni mogłoby tam być. ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Dokładnie, ja też kocham ten film ;P ]
    Sam często była pierwszą osobą, która zjawiała się w biurze i ostatnią, która z niego wychodziła. To drugie zdarzało się jednak częściej.
    Dziś przyszła na czas z kawą w ręku, chociaż energii jej nie brakowało. Ostatnio miała jej nawet więcej. W redakcji działo się coraz lepiej, bo ludzie zauważali iż mimo, że jej ojciec jest właścicielem pisma to wcale nie dlatego Sam dostała tą posadę. Pracowała ciężko na wszystko co osiągnęła.
    W korytarzu zauważyła Jazzy.
    - Hej. Już przymiarka? - zagadnęła, bo myślała że poczekają na nią. Nie bała się tego, ze dziewczyna żle wybierze, ale zwykle tak robiły.

    OdpowiedzUsuń
  4. Do tego miały podobne gusta jeżeli chodzi o dobór rzeczy (przynajmniej w większości wypadków), więc wszystko szło zwykle dosyć sprawnie. Ale były też momenty kiedy Sam upierała się na coś i Jazzy tez, ale najczęściej szło to dosyć sprawnie.
    - Wybacz, ale jakoś mi się nie wydaje, żeby to było możliwe. A przynajmniej nigdy jeszcze nikt mi się nie roztył przez jedną noc. - parsknęła śmiechem z żartu dziewczyny. - To opłaca mi się iść do biura?

    OdpowiedzUsuń
  5. [Witam:).
    Też uwielbiam rozbudowane wątki i pokręcone relacje.. Więc jakiś pomysł? :> Wtedy ja postaram się zacząć, żeby było sprawiedliwie ;p]

    Jonathan Black

    OdpowiedzUsuń
  6. [Witam :) Jakieś pomysły na wątek bądź powiązanie? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Witam, witam ;) Z chęcią rozpocznę wątek, tylko masz może pomysł na jakieś powiązanie? Znacznie by mi to ułatwiło wymyślenie czegoś ciekawego :)]

    OdpowiedzUsuń
  8. Uśmiechnęła się i weszła do jej gabinetu, żeby zobaczyć co też tu stworzyła. Było prawie idealnie, bo kilka rzeczy można było jeszcze zdaniem Sam poprawić.
    - Trzeba u niej zwęzić to trochę w pasie. - zauważyła, bo wyraźnie sukienka odstawała. - I przydałby się pasek. - zauważyła, bo sukienka była prosta i czegoś tam brakowało.
    Podeszła do stojaka z dodatkami i wyjęła dwa paski w tym samy kolorze, ale różnej grubości. - Który ci się widzi?

    OdpowiedzUsuń
  9. Samara obejrzała modelkę ze wszystkich stron. Było dobrze, coraz lepiej.
    - Coś by się jeszcze przydało na głowę. Wiesz jakieś dziwne nakrycie czy coś takiego. - zauważyła i posłała uśmiech do swojej stylistki. - Chociaż może to już będzie przesadą? Może tylko długie kolczyki? - zagadnęła bo razem zawsze tworzyły coś cudnego.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Hm no cóż. Ogólnie pomysł by mi pasował, ale właśnie niedawno zaczęłam podobny z Michelle więc no.. Trochę nie uśmiecha mi się prowadzić niemal dwóch identycznych wątków z taką relacją, zwłaszcza, że John nie jest typem człowieka który ma przyjaciół, raczej jak już to dobrych znajomych. Więc może wpadniesz jeszcze na jakiś inny pomysł? :)
    haha, dzięki ;p]

    OdpowiedzUsuń
  11. Sam starała się jej pokazać co też może być dobre, ale nigdy nie narzucała jej czegoś na siłę, dawała pomysły ale zostawiała pole do popisu. Bo jej pomysł mógł wcale nie być taki dobry jak jej się w głowie wydawało.
    - Jest idealnie. -przytaknęła zerkając na dziewczynę. - Rozwijasz się ostatnio zaskakująco moja droga. - powiedziała prawie z matczynym uśmieszkiem, z żartem w głosie ale i dumą, że ktoś taki wyrastał obok niej.
    Zerknęła na dwójkę pozostałych modeli. Z facetami zawsze miała większy problem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Spojrzała na modeli i kiwnęła głowa. To była dobra myśl. Można było ją spróbować.
    - A tak myślę, że gdyby garniturowe spodnie takie typowe zastąpić jakimiś innymi, które też były by eleganckie, ale jednak nie aż tak sztywne. Nie mówię, że to genialny pomysł, bo może i średni, ale czasami próbować warto. Jednak z tym zostawię cię już samą. - powiedziała z uśmiechem i zerknęła na zegarek. Miała jeszcze teraz gościa. - Przyjdę już na sesję, więc do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przyszła do nich gdy sesja miała się zacząć. Spojrzała na modeli i kiwnęła głową, bo naprawdę było dobrze. Zresztą nie tylko ona odwaliła kawał dobrej roboty ale też makijażyści i inni.
    - Podoba mi się. Tylko ta fryzura pana w środku jest skopana. - spojrzała na osobę która zajmowała się włosami, chyba widziała co ktoś chciał osiągnąć, ale nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  14. [Nie przesadzałabym z tą moją kartą, ale dziękuję! Twoja również niczego sobie :) Mnie pasuje ten pomysł i oczywiście zacznę, tylko ustalmy miejsce spotkania. Rozumiem, że w redakcji czy przy jakiejś sesji?]

    OdpowiedzUsuń
  15. [Okey, to zaczynam]

    Dzień jak co dzień. Pobudka o 7, jogging, małe śniadanie i pośpiech do agencji, bo pomimo że Chelle wstawała dość wcześnie, to i tak zawsze się spóźniała na różne spotkania. Nienawidziła tej swojej niepunktualności i trudno jej było z tym walczyć.
    Tego dnia miała odbyć się sesja do magazynu New Look. Wiele razy była twarzą okładki tej gazety, ale tym razem sesja miała być wyjątkowa. Miała mieć cel dobroczynny, więc oprócz Chelle, na okładce miała się znajdować mała dziewczynka z domu dziecka, której spełniły się marzenia. Dla Michelle to była pierwsza taka sesja, ale cieszyła się ze szczęścia tej dziewczynki. Sesja miała się odbyć w parku w Vancouver. Za sesję odpowiadała niejaka Jazzy, o której usłyszała od swojego agenta. Bez problemu ją znalazła.
    - Hej, to ty jesteś Jazzy, tak? - zapytała z uśmiechem. - Ja jestem Michelle. - przedstawiła się, podając jej rękę. - Mów mi co mam robić. - odparła.

    OdpowiedzUsuń
  16. [Wiem, wiem. Miałam zacząć wątek.. xd ale teraz tak sobie myślę. Bo mam zacząć od momentu jak jest już po sprawie z tym tym kimś kto ich tam nękał, czy może lepiej by było jakby na przykład Jazz dopiero zjawiła się w agencji? Przynajmniej coś by się działo? :>]

    OdpowiedzUsuń
  17. [A potem rzeczywiście możemy to jeszcze jakoś tam ich powiązać, że w dzieciństwie razem z rodzinami wyjeżdżali na wakacje i parę razy spędzili je razem czy coś.. ;p tam się ze sobą droczyli, wiesz mały John ciągnął ją za warkoczyki i takie tam ;d
    Byłabym wdzięczna gdybyś zaczęła ;>>>]

    OdpowiedzUsuń
  18. [;)]

    Co porabiał dziś nasz drogi detektyw? Ot, odsiedział swoje w biurze, a potem zabrał się za kolejne zlecenie. Tym razem zwykłe, wręcz monotonne. Nudne. Czyli pod tytułem "Czy mój mąż mnie zdradza?". Tak więc najbliższe dwie godziny John spędził na jeżdżeniu po mieście za mężczyzną wysokim, dość masywnie zbudowanym, około czterdziestki. Rzeczywiście kręciła się w okół niego nieustannie sekretarka? jakaś asystentka? Kto go tam wie. Najważniejsze, że ewidentnie go podrywała. Jonathan zrobił kilka zdjęć, jednak póki co było widać, że facet jest odporny na jej zaloty. Może nie chce ujawniać się w dzień, że coś go z nią łączy? Za dużo świadków, za duże prawdopodobieństwo, że ktoś ich przyłapie? No cóż, będzie musiał go pośledzić jeszcze wieczorem.
    Wrócił więc do biura tuż przed lunchem. Potrzebował jakiś dokumentów potrzebnych do kolejnego zlecenia. I gdy wszedł do agencji zobaczył przy swoich drzwiach kobietę. Uniósł lekko brwi zatrzymując się tuż za nią.
    - Pani do mnie? - Zapytał, a gdy tak przytaknęła otworzył swój gabinet i gestem zaprosił do środka.

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeniosła wzrok na małą, uroczą dziewczynkę i uśmiechnęła się szeroko. - Cześć mała. Cieszę się, że będziesz mi dzisiaj towarzyszyć. - odparła i na chwilę odeszła z dziewczynką, chcąc z nią przez chwilę porozmawiać. Dziewczynka była prze szczęśliwa, że będzie mogła pozować razem z Michelle do zdjęć. Na swój sposób, Chelle również z tego powodu była szczęśliwa.
    Niedługo potem wróciła Jazzym, z ubraniami, w których miały pozować. Michelle poszła się przebrać, makijażystki zajęły się jej twarzą oraz włosami i kilkanaście minut później była gotowa. - Moja towarzyszka jest już gotowa? - zapytała rozglądając się dookoła siebie i szukając wzrokiem dziewczynki.

    OdpowiedzUsuń
  20. [ Kurcze odpisywałam na to :( ]
    Sam nie robiła tego, żeby kogoś upokorzyć i powiedzieć, że nie zna się na swojej robocie, nie chciała jednak, żeby te zdjęcia były idealne. Inaczej ucierpiałoby dobro ich gazety, a tego nikt nie chciał.
    Samara podeszła do Jazzy i uśmiechnęła się.
    - Dobra robota. - rzuciła. - Znajdziesz po sesji dla mnie 15 minut? Mam prośbę w sumie i opowiem ci też o sesji z kolejnego numeru, bo to będzie coś nowego i będziesz miała wielką szansę się wykazać.

    OdpowiedzUsuń
  21. [ Nie. Po prostu onet mnie nie lubił i blogspot też nie ;/ ]
    Miała pewną ciekawą sprawę. Chciała ją gdzieś wysłać na zwiady. Co prawda po części modowe, ale miała nadzieję, że dziewczyna odda jej ta przysługę.
    - Skoro będziesz miała chwilę to może chcesz coś do jedzenia. Będzie to czas na obiad a to co jest na dole nie zawsze nadaje się do jedzenia, więc czasami wysyłam asystentkę po coś, gdzieś dalej. Masz ochotę na coś innego niż wczorajsza sałatka?

    OdpowiedzUsuń
  22. [ Ja mam, ale rzadko tam wchodzę ]
    Pamiętała ta głupią sytuację. Sama nie miała zamiaru odmawiać sobie mięsa. Miała ochotę na ciepły stek. Na szczęście dziewczyna po prostu nie jadła mięsa, ale nie robiła innym wyrzutów. I dobrze, Sam i tak by jej nie posłuchała.
    - To do zobaczenia. -rzuciła z uśmiechem i wyszła z pomieszczenia.

    OdpowiedzUsuń
  23. Słysząc słowa kobiety uśmiechnął się nieco kpiąco w odpowiedzi. Policja.. A co ona tak naprawdę potrafiła? Większość spraw przekraczała ich możliwości, bo rzadko kiedy odpowiednio się angażowali. No bo niby dlaczego tak często ludzie przychodzili do nich, detektywów, gdy ktoś zaginął, lub w innych sprawach? Bo policja nie potrafiła im pomóc. A oni owszem. Może ludziom w niebieskich mundurach po prostu brakowało motywacji.. W końcu prywatni detektywi dostawali za każde zlecenie pieniądze, oni tylko co miesięczną wypłatę. Tak czy siak John czuł do policjantów niechęć, patrzył na nich pogardliwym wzrokiem.. Krótko mówiąc nie przepadał za nimi.
    - Miejmy nadzieje, że ja będę w stanie pani pomóc. - Odparł wyginając usta w nikłym uśmiechu, siadając w swoim fotelu za biurkiem. - A więc, co się dzieje? - Zapytał przekrzywiając nieco głowę i wbijając w swoją, być może przyszłą klientkę, zaciekawione spojrzenie.

    OdpowiedzUsuń
  24. [ Hmm... Też nie jestem w tym najlepsza, ale zastanówmy się... Skoro Jazzy lubi alkohol i imprezy właśnie z tego mogą sie znać, często wpadać na siebie w pubach, barach etc. Chyba, że interesuję Cię by była to bardziej...intensywna znajomość, a blondynka była jedną z łóżkowych przyjaciółek Ethana. Cokolwiek zadecydujesz będzie ok ;D ]

    OdpowiedzUsuń
  25. [ Bardzo dziękuje, w ogóle uważam, że Sophia jest piękna. Dobra, tak czy inaczej- powiązanie... Hm. Brook lubi otaczać się, spędzać czas z osobami, które mając mocny, silny charakter, takie które potrafią jej przemówić do rozumu i nie pozwalają się nad sobą użalać, więc Jazzy wydaje się być odpowiednia. Mogą się przyjaźnić albo też po prostu być dobrymi kumpelami?]

    Brook

    OdpowiedzUsuń
  26. [ Nie będę krzyczeć, jestem za ;p ]
    Przeważnie cieszył się z pierwszych zmian, które kończył na tyle szybko, że miał jeszcze dużo czasu dla siebie. Najgorsze jednak było to, kiedy miał on przerwę na lunch, ale brak ochoty na wyjście. W takich sytuacjach jest się skazanym na jedzenie w restauracji mieszczącej się w wieżowcu. Zamówił sobie jakąś sałatkę i zaczął ją pośpiesznie jeść. Kiedy usłyszał znajomy głos podniósł głowę i uśmiechnął się, przełykając zawartość ust.
    - Jedyną rzeczą jaka jest nie zdrowa tutaj... to jest to jedzenie- powiedział, cichym konspiracyjnym tonem.- Jedząc szybko mam nadzieje nie czuć smaku...- spojrzał z powątpiewaniem na swój talerz.- Tego- odsunął od siebie resztę jedzenia, a blondynce wskazał wolne krzesło na przeciwko.


    Ethan

    OdpowiedzUsuń
  27. Filmy z policjantami zawsze są przerysowane. Chociaż nie, praktycznie każdy film jest przerysowany. Rzadko który ukazuje realia prawdziwego życia. Ale nie oznacza to, że nie warto oglądać filmów. Czasem trzeba oderwać się od szarej rzeczywistości.
    Kiwał głową, z uwagą słuchając opowieści swojej nowej klientki. Co jakiś czas notował coś w zeszycie, nie odrywając jednak od niej bacznego spojrzenia, a gdy wreszcie skończyła westchnął cicho i zerknął w dół na zapisaną kartkę papieru.
    - Cóż, postaram się pomóc. - Odpowiedział wreszcie znów utkwiwszy spojrzenie w dziewczynie. - Musi mi pani podać swoje dane, adres zamieszkania. Proszę też przynieść mi jak najszybciej to możliwe te listy oraz zostawić swój telefon. Zaniosę go do naszego technika. Może prześladowca znów się odezwie, a nam uda się ustalić skąd dzwoni. - Powiedział niemal odruchowo sięgając po nową teczkę i kartę, którą podsunął w stronę kobiety. Tutaj mogła zapisać swoje dane osobowe, adres, jakiś numer kontaktowy.
    Przy okazji posłał jej nikły uśmiech, mówiący by się nie przejmowała i że zrobi wszystko co w jego mocy by.. pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  28. Pokiwał głową przyznając dziewczynie racje. Sięgnął po wode w butelce stojącą koło niego by zapić smak przed chwilą zjedzonego dania. Kiedy wypił połowę zawartości plastikowej butelki spojrzał na blondynkę i pokręcił głową, wzruszając ramionami.
    - Niee... Nudy jak zawsze- powiedział, po czym uśmiechnął się do niej.- Rzadko kiedy musimy interweniować, ale to chyba dobrze, nie? U was pewnie jest nie dość, że mnóstwo pracy, gonitwa to jeszcze pełno tematów do plotek- stwierdził unosząc brwi i opierając się na stoliku, przyglądając się jej uważnie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Słysząc jej ostatnie słowa skinął głową. Bardzo prawdopodobne, że mógł zastraszać ją i jej współlokatora ktoś komu kiedyś podpali jej rodzice. Niestety, ale niejeden psychol chodził po świecie i w taki oto sposób mścił się na ludziach, którzy czymś mu zawinili. A najczęściej cierpiały na tym osoby pośrednie, nie mając z tym nic wspólnego.
    - Jasne. Dowiedzenia. - Pożegnał ją wstając z miejsca. Gdy dziewczyna była już przy drzwiach dodał, że jeżeli by go nie było w biurze, niech zostawi listy w sekretariacie. A gdy wreszcie kobieta zniknęła z jego gabinetu znów opadł na fotel i sięgnął po uzupełnioną przez nią kartkę, prześlizgnął po niej wzrokiem i już miał włożyć ją do teczki, gdy nagle jego spojrzenie zatrzymało się na imieniu i nazwisku dziewczęcia. Po chwili jednak pokręcił głową.. Nie, to raczej zwykły zbieg nazwisk - pomyślał z cichym westchnieniem zamykając teczkę. Odłożył ją na miejsce i zaczął zbierać się do wyjścia.

    Black

    OdpowiedzUsuń
  30. Brook cały czas walczyła ze swoim pracoholizmem. Kroczek po kroczku i robiła postępy. Wielkim wsparciem i pomocą dla niej był naturalnie James, który skutecznie potrafił odciągnąć jej myśli od pracy, ale również Jazzy. Po zniknięciu Marylou blondynka okazała się świetną przyjaciółką, dzięki której Brook nie łamała się.
    Oczywiście o tej porze była już sama w kancelarii, a ostatni klienci właśnie opuścili jej gabinet. Oparła się wygodnie na skórzanym, obrotowym krześle i patrzyła na stosik akt, które powinna uzupełnić. Znaczy nie musiała tego robić teraz i nie powinna robić niczego na przód, ale siedząc tak walczyła z samą sobą, kiedy ku jej zbawieniu usłyszała pukanie do drzwi. Poprosiła do środka i sądząc, że to pan White uśmiechnęła się podnosząc wzrok.
    - Cóż za wyczucia czasu- powiedziała, kiedy w drzwiach pojawiła się blondynka. Uśmiechnęła się szerzej i zamknęła laptopa, po czym wzięła swoją aktówkę.- Wychodzimy, tak?- zapytała wstając.- Inaczej spędzę noc z...- rzuciła wzrokiem na papiery zajmujące blat biurka.- Tym.

    OdpowiedzUsuń
  31. [Okej, przychodzę i podpytuje o chęć na wątek/powiązanie, bo widzę, że nie ma pani wpisanego urlopu, a to już połowa sukcesu. ; )
    Przeczytałam kartę i w sumie wpadł mi do głowy pewien pomysł. Twoja bohaterka jest młoda, więc można uznać, że po ukończeniu szkoły chwytała się jakichś prac dodatkowych, żeby lepiej przygotować się do swojej pracy. Wiem, że to trochę naciągane, ale może na jakiejś sporej imprezie, może charytatywnej, dziewczyna była jedną ze stylistek tancerzy, którzy mieli za pomocą swojego tańca zarabiać kasę dla dzieci i namawiać ludzi do pomagania? Mogło to trwać trzy dni i dziewczyny się tam poznały, a teraz nadal mają ze sobą kontakt, głównie telefoniczny dopóki Anali nie wróciła do miasta. Od teraz mogłyby robić sobie jakieś babskie wypady, Jazzy mogłaby dla żartów przekonywać ją do jedzenia bardziej po wegetariańsku i Malen robiłaby to za każdym razem jak byłyby gdzieś na jakimś jedzeniu, próbowałaby nowości itp, itd.. Jak Ci nie pasuje, masz lepszy pomysł to daj znać. ; )]

    OdpowiedzUsuń
  32. Uśmiechnęła się do dziewczynki, łapiąc ją za rękę. - Wygląda idealnie. Cieszysz się, hm? - zapytała dziewczynki, a ona tylko z szerokim uśmiechem, kiwnęła energicznie głową. Nie wdała się w zbyt długą pogawędkę, bo już za chwilę udały się na zdjęcia. Fotograf zniecierpliwiony pokazał im jak się miały ustawić. Siadły we dwie na huśtawkach i zaczęły się huśtać, ciesząc się przy tym. To miała być radosna sesja, niby na placu zabaw czy w parku.

    OdpowiedzUsuń
  33. Praca adwokata i w ogóle studia prawnicze nie są dla każdego. Brook od dziecka marzyła by kiedyś siedzieć za takim wielkim biurkiem, bronić ludzi w sądzie i być jak ojciec. Kochała to robić i była z tym szczęśliwa. Może rzeczywiście czasem przesadzała z tą pracą, ale jak już wspomniała, walczy z tym. W gruncie rzeczy panna Whitegrass lubiła tą papierkową robotę, choć musiała przyznać, że bywała uciążliwa, a praca w sądzie i rozmowy z klientami są zdecydowanie bardziej porywające i ciekawe.
    Spojrzała na blondynkę i uśmiechnęła się szeroko kiwając głową.
    - Babski wieczór brzmi świetnie- przyznała, zamykając na nimi drzwi. Dała jeszcze sekretarce jakieś teczki po czym ruszyły do windy.- To co pierwsze? Dobrze mi zrobi taki wypad...- powiedziała, kiedy drzwi windy zasunęły się.- Co chciała byś robić? Zakupy? Małe SPA, a może dzień w którym będziemy udawać, że czekolada nie ma kalorii?- zapytała z niesłychanym entuzjazmem.

    OdpowiedzUsuń
  34. Brook z kolei doskonale wiedziała jak to jest chcieć osiągnąć coś samodzielnie. Bez pomocy i wpływów rodziny. Jej się udało, skończyła studia, wyjechała z kraju i znalazła pracę, nie miała wątpliwości, że znajdą się ludzie, którzy i tak to wszystko przypiszą nazwisko ona wiedziała, że dokonała tego sama ciężką pracą. Najbardziej cieszyło ją chyba to, iż w każdej jej decyzji ojciec ją wspierał choć nie zawsze się z nią zgadzał i był z niej dumny, a przynajmniej tak powiada.
    Kiedy widna zatrzymała się westchnęła i wzruszała ramionami, kierując się w stronę drzwi.
    - Ja tak kocham czekoladę...- powiedziała robiąc smutną minkę, po czym zaśmiała się.- Obiecuję, nie pomyśle o pracy. Umysł całkowicie wolny od obowiązków- przyrzekła. Wzięła przyjaciółkę pod rękę i będąc już na świeżym powietrzu uśmiechnęła się.- Teraz kochana zafundujemy sobie wspaniały dzień relaksu. Właściwie wieczór, ale mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  35. [Taaak, dla każdego kto nie miał urlopu. ;) Podeszłam ambitnie do tej postaci, więc może za szybko mi się ona nie znudzi.
    I co do Twojego pomysłu: świetna perspektywa na przyszłość. Na pewno będzie to coś ciekawego, będzie o czym wątki pisać. I byłabym mega wdzięczna gdybyś zaczęła, bo ja już mam chyba 4 wątki na głowie xD A tak, i dziękuję bardzo, cieszę się, że Anali przypadła niektórym do gustu.]

    OdpowiedzUsuń
  36. Telefon Jazzmyny zostawił pod opieką techników i póki co nie mógł nic więcej zrobić, dlatego zabrał się za kolejne zlecenie. I znów cały dzień upłyną mu w biegu. Gdy słońce powoli zachodziło już za horyzont wrócił jeszcze do biura po jakieś papiery, zajrzał do ciągle pracujących techników, tylko po to by dowiedzieć się, że nikt na dany telefon się nie odezwał. Westchnął cicho, skinął mężczyznom głową na pożegnanie i ruszył w stronę windy; najwidoczniej jutro będzie musiał pośledzić też i biedną Jazz, posiedzieć w okolicy jej mieszkania, pojeździć za współlokatorem by dowiedzieć się czy ktoś przypadkiem za nimi nie łazi.
    Teraz jednak marzył już tylko o gorącej kąpiel, spacerze z psem, małym drinku i swoim ogromnym łóżku. Okazało się jednak, że nie będzie mu tak dane szybko pojechać do swojego apartamentowca. Już z daleka na parkingu ujrzał swoją nową klientkę, załamaną opierającą się o maskę swojego samochodu, który zaparkowany stał tuż obok jego mercedesa. Był ciekawy czy prześladowca znowu się odezwał, czy po prostu miała ciężki dzień w pracy. Gdy podszedł bliżej okazało się, że chodzi raczej o to pierwsze..
    - Ciekawie komu pani tak zalazła za skórkę.. - Mruknął przyglądając się przebitym opono, a na koniec napisowi na przedniej szybie. Przekręcił nieznacznie głowę na bok, a potem po raz kolejny westchnął cicho. - Niech pani niczego nie dotyka. Może to na tyle niedoświadczona osoba, że zostawiła po sobie jakieś ślady. - Powiedział po chwili przenosząc spojrzenie na kobietę, równocześnie odnotowując w pamięci by przejrzeć nagrania z kamer parkingowych.

    Black

    OdpowiedzUsuń
  37. [Dawno temu minęły czasy, kiedy blogi grupowe bił się o rekordy. A kiedyś było tak, było na Onecie. Teraz ludzie zwykle przychodzą i po kilku dniach znikają, bo im nie pasuje atmosfera. Ale często jest też tak, że po prostu zniechęcają się, bo starzy autorzy nie zaczynają, nie wyciągają na początek tej ręki. Sama nawiałam z tego powodu z kilku blogów i dlatego teraz nie czekałam i sama powyciągałam łapki xD]

    Jak co dzień tryskała energią, mimo że jeszcze o siódmej rano, gdy dzwonił budzik wzywający ją na poranny jogging, nie miała najmniejszej ochoty wstać z łóżka, a wszystkie mięśnie wołały o dzień odpoczynku. Wystarczyło trochę pobiegać, wypić kawę i już była gotowa do normalnego funkcjonowania przez cały dzień. Fakt, że niewiele było jej do tego potrzeba. Nie należała do typu kobiet, które narzekają na życie, zwyczajnie brała z niego to, co jej dawało i.. Tak, i cieszyła się. Nie traciła czasu na marudzenie czy udawanie że jest ciężko chora, bo boli ją kilka mięśni po wczorajszym treningu czy noszeniu zbyt ciężkich doniczek z kwiatami. Mogłaby właściwie wcale się tak nie przemęczać, pozwalać pracować tylko swoim pracownikom, ale jakby to wyglądało? Nie lubiła wykorzystywać innych, a przecież w kwiaciarni uchodziła za taką samą pracownicę jak inni. Poza tym.. Lubiła się męczyć, czuć że zrobiła coś pożytecznego w ciągu dnia. Była niesamowitą optymistką, największa w całej rodzinie i zawsze zarażała uśmiechem innych. Swoich fanów, fanów rodziców czy po prostu znajomych takich jak Jazzmyn.
    Od razu gdy tylko dziewczyna weszła do kwiaciarni Analeigh ruszyła w jej stronę. Oczywiście nie zabrakło na jej twarzy tego uprzejmego uśmiechu czy roziskrzonych, zielonych tęczówek, które emanowały ciepłem i pogodą ducha.
    - Heej, Jazzy. Czegoś potrzebujesz czy wpadłaś pogadać? - spytała, gdy już stała obok dziewczyny, którą poznała kiedyś na jednej z akcji charytatywnych organizowanej przez zespół tancerzy z Ameryki. Dobry czas na poznanie się, zintegrowanie z innymi ludźmi, którzy także lubią pomagać. Jazzy co prawda była tam tylko jedną z początkujących stylistek, ale i tak Anali pozwalała jej robić ze sobą i ze swoimi strojami co tylko chciała bez obawy, że dziewczyna coś sknoci. I nie zrobiła tego.

    OdpowiedzUsuń
  38. John uważnie obserwował samochód, obchodząc go z każdej strony; ktoś naprawdę musi ją nieźle nienawidzić. Cztery przebite opony, napis na przedniej szybie.. Póki co nie miał pojęcia o co chodzi w tej sprawie ale miał się zamiar dowiedzieć. Robiło się coraz ciekawiej!
    Słysząc jej prośbę w zamyśleniu mruknął coś, odruchowo sięgając do kieszeni by podać dziewczynie telefon by zadzwoniła tam gdzie musi. Dopiero po chwili się otrząsnął i utkwił spojrzenie w Jazz.
    - Proszę wsiąść do mnie, podrzucę panią. - Powiedział, bo w końcu nie był to dla niego problem; już wiedział gdzie mieszka, a było to całkiem niedaleko niego. - Mam po drodze. - Dodał, żeby oszczędziła mu tekstów typu "nie chce robić kłopotów", a potem wyjął klucz, nacisnął guzik odblokowując drzwi swojego mercedesa. W między czasie wykręcił numer do jednego z techników; rozmawiając z nim otworzył drzwi od strony pasażera i skinął na kobietę zachęcająco głową.

    Black

    OdpowiedzUsuń