sobota, 18 sierpnia 2012

Świadomość śmierci pobudza do życia.

Tristan 'Saint' Weingartner


Tristan zawsze wiedział, że swoje życie poświęci 'wyższym celom'. Broń Boże nigdy nie chciał zostać mnichem zakonnym czy innym księdzem/papieżem/popem. Tristan po prostu wiedział, że nie żyje tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla innych. Ot takie altruistyczne podejście do życia od małego. Zawsze potrafił się dzielić, stawał w obronie młodszych kolegów i nigdy w życiu nie pozwolił by ktoś poświęcił coś dla niego... Do czasu. Ale o tym trochę później.
Tristan przyszedł na świat  trzydzieści pięć lat temu w grudniowy, wigilijny poranek. Nie mógł wybrać sobie lepszego dnia, bo od tego momentu dostawał co roku dwa prezenty: i ten urodzinowy i ten związany ze świętami. Jak na dobrego katolika przystało został wychowawny w duchu tradycyjnego umiłowania do kościała, świętych, Pisma Świętego i innych takich, których pożegnał skinieniem głowy w szesnaste urodziny. Od tego czasu omija instytucje kościelne szerokiem łukiem, choć koledzy w pracy do dziś zastanawiają się dlaczego przy każdym 'postrzelonym' czynił znak krzyża mrucząc pod nosem łacińskie słowa modlitwy. Tristan sam tego nie rozumie, więc nigdy nawet nie próbował komukolwiek tłumaczyć swojego zachowania. Jeśli już o pracy mowa.. Mają dwadzieścia dwa lata wstąpił do Policji. Wytrwale i cierpliwie wspinał się po ścieżce kariery zawodowej aż w końcu rozpoczął współprace z tajną organizacją o której do dziś nie wspomina... Nazwijmy to dość filmowo: Tristan był agentem
Wszystko było wręcz idealne. Lubił swoją pracę, lubił wszystkie możliwe sprawy nad którymi pracował i bezsprzecznie uwielbiał swoich współpracowników. Szczególnie jednego, który przez pięć lat był był jego partnerem, przyjacielem i powiernikiem wszelakich sekretów. Zabrzmiało trochę gejowsko, ale cóż poradzić?  Oboje na szczęście byli stuprocentowymi heterykami, z dziewczynami (bądź jak w przypadku Tristana 'żonami'), planami na przyszłość i butelką whiskey co piątek. Piękne czasy. Ale wszystko co piękne kiedyś sie kończy. 
Tristan powinien zginąć. Nie jest to wniosek wysnuty z palca. Powinien zginąć na jednej z misji, dokładnie szesnaście miesięcy temu. W Detroit. Powinien zginąć z pistoletu marki Glock, model 17, kaliber 7x19. O 22.45. Zamiast tego pamięta tylko strzał, czyjś upadek, rosyjskie słowa pożegnania i czarną pustkę. A potem pogrzeb i uśmiech na ustach najlepszego przyjaciela, który podobno, zginął za niego. 
BZDURY!
Ktoś kto trzy razy dziennie wpada na na kawę/piwo/fajeczkę, nie może być tak po prostu martwy. Prawda? Tristan jednak stracił cierpliwość do swoich współpracowników i po kolejnej sugestii, że: Chyba powinien pójść porozmawiać z jakimś specjalistą, pieprznął papierami o biurko, podziękował za współpracę a później upił się w barze. Takie to dorosłe. 
Miesiąc później otworzył Biuro Detektywistyczne w jednym z najokazalszych wieżowców w Vancouver i dziś może śmiało powiedzieć, że jest szczęśliwym człowiekiem. 


Tristan na detektywa nadaje się wręcz idealnie. Któż inny jak nie były policjant, sprawdzałby się w tym lepiej? Zwraca uwagę na szczegóły, potrafi być dyskretny i nie przeszkadza mu fakt, że czasem musi odwrócić dzień z nocą, żeby uzyskać jakieś efekty. A dodatkowo doskonale zna wszelkie możliwe sposoby wydobywania z ludzi informacji. Nie zawsze jest to zgodne z prawem, ale przecież nikt nie musi wiedzieć jak on to wszystko robi, prawda? Skuteczność działania - prawie stuprocentowa. Mówi się, że potrafi dokonać niemożliwego. Na dobrą sprawę mało osób, poza jego klientami, wie jak on wygląda. W biurze prawie go nie ma, ma zaufaną asystentkę, która wszelką papierkową robotę wzięła na siebie i przede wszystkim - Tristan strasznie ceni swoją prywatność. Stara się nie przedstawiać swoim nazwiskiem jeżeli nie jest to potrzebne. Milion tożsamości, tysiące imion, setki scenariuszy nie swojego życia. Absolutny mistrz kłamstwa i gierek, ot takie nawyki z policji. Jego była żona twierdzi, że kiedyś zgubi się w tych wszystkich kłamstwach i zapomni kim jest tak naprawdę.


A kim tak naprawdę jest? Uroczym misiem z usposobieniem naćpanego baranka. Żeby go sprowokować trzeba się baaardzo wysilić. Nie krzyczy, nie podnosi głosu,m nie używa siły jeżeli nie jest to konieczne. Woli słuchać niż mówić, odkąd przestał pracować w policji woli też pracować sam. Romantyk jakich mało. Spełnienie marzeń większości kobiet na ziemi. Matki modlą się o takich mężów dla swoich córek. Jak powiadają byli koledzy z pracy: Ideał, który sięgnął bruku.. Tylko co oni mogą wiedzieć?

DODATKOWO:
- Ma dziewiętnastoletniego brata, który mieszka z nim od trzech lat, czyli dokładnie od momentu, w którym Tristan uzyskał rozwód ze swoją żoną. 
- Elizabeth - była żona - pozostaje wciąż świetną przyjaciółką szanownego pana Weintgartnera. Tristan poznał jej obecnego partnera i z uśmiechem na ustach przyjął zaproszenie na ich ślub.
- Od pamiętnej strzelanini miewa koszmary nocne, dlatego regularnie łyka tabletki nasenne. 
- Państwo z recepcji w wieżowcu, w którym pracuje sądzą, że jest kurierem. Do tej pory nie sprostował tych rewelacji. 
- Panicznie boi się cmentarzy. 





4 komentarze:

  1. [ A więc druga karta jest ;). Witamy z tą postacią ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [O. Słomiany zapał czy brak chętnych na wątek? Anali jest chętna, jeest! ;)]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Nie no, tak ten słomiany zapał wspomniałam, bo żadnych wątków tutaj i już sama nie wiedziałam czy pani tu jest (bo pani, nie? z męskimi postaciami zawsze jest ten problem).
    I pomysł.. Kurde, już tyle wczoraj ich naprodukowałam, że nie wiem czy wpadnę na coś sensownego..
    Właściwie.. Nie mam punktu zaczepienia. Tristian przyda jej sie później, jak wprowadzę w życie notkę o Anali i o tym jak pozna pewną dziewczynę bezdomną, będzie wtedy chciała odkryć jakaś prawdę o niej. Ale obecnie.. Może poznają się na jakimś bankiecie, on tam kogoś będzie śledził czy coś? Właściwie.. On jest trzy lata starszy od jej brata, może się znają, może na jakiejś imprezie brata się poznali przelotnie i teraz na tym bankiecie on już ją kojarzy? ]

    OdpowiedzUsuń
  4. [No, to trafiłam, że pani xD I taaaaak, trzymajmy się kwestii, że nie są kompletnie nieznajomi dla siebie. Nie lubię tak pisać, flaki z olejem wychodzą. To.. Kto zacznie? Ja ostrzegam, że jak już na mnie padnie to nie dzisiaj, bo mam jeszcze dwa wątki do napisania. ]

    OdpowiedzUsuń