czwartek, 30 sierpnia 2012

Złożysz mnie kostka po kostce


CARLA AVA GARCIA
17.05.1983r.





Za przyjaciela ma kota, który bez słów pociesza nawet w dżdżyste dni, mrucząc przy boku, zadowolony z samej obecności, z bicia serca tuż przy jego sercu. Za kochanego mężczyznę - ekspres do kawy, który może nie wymasuje stóp ani nie obetrze samotnie spływającej po policzku łzy, ale rozbudzi aromatyczną kawą i da siłę do walki ze światem. Za matkę - chirurgię, która adoptowała ją, gdy po raz pierwszy przekroczyła próg New York-Presbyterian Hospital jako jego stażystka.

A więc to właśnie jest życie,
zajęcia dla początkujących.





Minimalistka z przyzwyczajenia. Urodzona jako introwertyczka. Chłodna z wyboru. Uparta - przez przypadek. Niecierpliwa - bo tak łatwiej. Profesjonalna kiedy trzeba. Szczera niezależnie od sytuacji. Waleczna - chwilami.

Zamiast uśmiechu - spojrzenie. Zamiast krzyku - szept. Zamiast tabletki - skalpel.

Im dłużej mierzę i liczę,
tym bardziej robię się głupia.




Nie zmienisz jej przyzwyczajeń, poglądów. Nie wniesiesz niczego do jej pustego życia, może poza niewyraźnym cieniem na ścianie, gdy z niewyjaśnionych przyczyn zaprosi cię do siebie. Odejdziesz, a cień podąży za tobą. Wszystko wróci do normy. Może tylko następnego dnia znajdzie włos na kanapie albo zapomnianą zapalniczkę. To nic. Znikniesz chwilę później.

Zrobimy dobre śniadanie
i ja w nie święcie uwierzę...


Carla, czyli:
  • dwudziestodziewięcioletnia pani doktor, właścicielka Specjalistycznej Poradni Pediatrycznej "CA-MED"; chirurg dziecięcy z marzeniami o specjalizacji z neonatologii;
  • urodzona w Vancouver Kanadyjka z hiszpańskimi korzeniami; siostra dwudziestopięcioletniego Hugo;
  • maniaczka sportu, ekologicznego jedzenia i zdrowego trybu życia; wróg papierosów i alkoholu w nadmiarze;
  • niepozorne dziewczę, wyglądające na mniej lat, niż ma w rzeczywistości, z maleńkimi dłońmi i kuszącym, aksamitnym głosem;
  • niezwykle skryta marzycielka, która chowa się przed światem, pracując za dwóch.



[Cześć i czołem! Karta dość oszczędna, ale proszę się nie bać, w wątkach potrafię się rozpisać. Zachęcam do rozpoczynania, jestem chętna na wszelkie powiązania, ale wolę te rozbudowane, nawet pogmatwane czy dziwne, byle by tylko coś się działo.
Zdjęcia pochodzą z deviantART. W cytatach Marika - "Bezsenność w Warszawie".]

6 komentarzy:

  1. [Witam, witam... Chętnie bym zaczął coś, ale nie jestem dobry w wymyślaniu powiązań]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Niech będzie, ale pod warunkiem, że zaczniesz. Dalej się już dostosuję, jak załapię mniej więcej jak Ty to widzisz.]

    OdpowiedzUsuń
  3. To był pracowity dzień dla Johna, więc gdy ponownie udało mu się wrócić do biura był wręcz padnięty. Z typowym dla siebie uśmieszkiem, nikłym, acz uprzejmym zdecydowanie idealnie eksponującym urocze dołeczki w jego policzkach poprosił sekretarkę o kubek mocnej, czarnej, niesłodzonej kawy. Potrzebował tego kofeinowego płynu jak tlenu, chociaż już od dawna zdawał sobie sprawę, że pije go jedynie z przyzwyczajenia, już nie oczekując żadnych efektów pobudzających. Sam zaś chwilę później zniknął w swoim gabinecie. Zamknął drzwi i opadł na fotel pocierając zmęczoną twarz na której jak zwykle widniał ten trzydniowy zarost dodający mu specyficznego uroku. Westchnął ciężko dobrze zdając sobie sprawę, że jeszcze wiele pracy przed nim tego dnia dlatego od razu ruszył w stronę idealnie uporządkowanych teczek praktycznie od razu znajdując tą odpowiednią. Zaczął przerzucać zgromadzone dokumenty, zdjęcia. Wszystkie dowody świadczące na korzyć jego klienta. Już miał się zabrać za uporządkowanie tych wszystkich rzeczy, gdy do jego pokoju weszła kobieta niosąca kawę. Uśmiechnął się w jej stronę w podzięce niemal od razu chwytając w dłonie ciepłe naczynie. Nie zdążył jednak upić ani łyka czarnej cieczy bo sekretarka powiadomiła go, że czeka na niego nowy klient. Zmarszczył brwi, bo nie przypomniał sobie by miał jeszcze na dziś umówione spotkanie, ale już przywykł, że wiele osób zjawia się w agencji bez zapowiedzi. Dlatego mruknął by wpuściła osobę, sam zaś ogarnął biurko, zamknął teczkę, którą przed momentem wyjął i odłożył ją na bok. Utkwił spojrzenie w drzwiach, które niemal natychmiast się otworzyły, a jego brwi powędrowały wysoko do góry, bo tej kobiety się nie spodziewał.
    Carla, co ona tu robiła? Nie miała w zwyczaju odwiedzać go w biurze. Spotykali się raczej poza wieżowcem na kawie, na koncertach, na korcie tenisowym czy gdziekolwiek ale nigdy u niego w pracy. Zaraz więc zaczął przyglądać jej się podejrzliwie,a potem dotarło do niego, że jego nowa.. klienta.
    - Coś się stało? - Zapytał wskazując się wygodne krzesło na przeciwko biurka.

    [wiem, wiem do dupy to ale ja nie potrafię zaczynać! :c]

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Pomysłu brak ale chęci są;) ]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń