17 maja 1986 roku.
Od niedawna naczelna pisma "New Look".
Urodziła się w Kanadzie, chociaż nie w tym mieście. Na świat przyszła
stolicy i dopiero, gdy miała pięć lat przeprowadzili się do Vancouver.
Od zawsze drugie dziecko, spychane trochę na bok ze względu na starszego
syna, który miał przejąć imperium jej ojca i to właśnie jego edukacje
rodzice kładli wielki nacisk. A Samara, cóż była mu za to wdzięczna.
Dzięki temu sama mogła zdecydować co chciałaby robić i sama do tego
dążyła, pchała się. I w końcu, mając jakieś 14 lat po raz pierwszy matka
zabrała ją na pokaz mody, a Samara później opisała to w szkolnej
gazetce. Wtedy już wiedziała czego chce. Chciała pisać o modzie.
Temu celowi podporządkowała całe swoje starania. Poszła na studia,
dziennikarstwo i rok później została naczelną tamtej gazetki.
Konsekwentnie dążyła do swoich wyznaczonych celów, bo chciała osiągnąć
jak najwięcej, pracowała w wakacje. Po studiach zatrudniła się w
konkurencyjnym dla jednej z gazet ojca piśmie, dokładnie w Haven.
Początkowo chyba nikt nie wierzył w jej sukces, ale ona znów swoimi
błyskotliwymi pomysłami wspinała się, przechodząc na kolejne szczeble
awansów zawodowych. Aż nadszedł dzień, gdy ojciec dostrzegł, że jeżeli
nie zaproponuje córce czegoś większego, może mocno tego pożałować. I tak
bardzo nadal młoda, Samara dostała "New Look" pod swojej skrzydła.
Wszyscy wróżyli jej wielką porażkę, ale kolejny raz zdeterminowana
dziewczyna, zawiodła tych, którzy życzyli jej źle.
Samara ma dwa wcielenia i sama doskonale zdaje sobie z nich sprawę. W
zależności od tego skąd ją znasz, możesz mieć o niej zupełnie odmienne,
sprzeczne zdanie. Pierwsze wcielenie to pracoholiczka bez serca dla
swoich podwładnych. W pracy jest kobietą wymagającą, która wymaga od
wszystkich, ale nikt nie zarzuci jej, że od siebie chce mniej, pracuje
ciężko, aby efekt był jak najbardziej idealny. Jest perfekcjonistką,
która nie odpuści, aż wszystko nie będzie tak jak być powinno. Nie
cierpi odwalania roboty, w swoich współpracownika szuka serca do tego co
robią, nie chce niczego na siłę, a gdy widzi, że ktoś nie wkłada w
swoją pracę całej duszy, zwalnia go bez skrupułów. Oczywiście nie od
razu, daje kilka szans, ale nie może pozwolić sobie na pracownika, który
nie spełnia jej oczekiwań. Jednak, gdy wykonasz swoją pracę tak jak
trzeba, jak ona tego oczekuje, to możesz być pewny, że dziewczyna
solidnie cię za to wynagrodzi. Wie, że ludzie to tylko ludzie, ma serce,
ale wie, że w pracy nie może być ono zbyt miękkie, bo ze szczytu zawsze
można łatwo spaść na sam dno.
Jest jeszcze Samara, którą można poznać poza pracą. Wtedy można znaleźć w
niej masę cech zwykłej, młodej dziewczyny, która lubi się uśmiechać i
chce do czegoś dojść w swoim życiu, która ma swoje marzenia. Zabawna i
do tego potrafi się wyluzować, wie że człowiek nie żyje samą pracą, ale
podkreśla wpływ pracy na swoje życie. Nigdy nie chce być jak swoja
matka, która poświeciła swoje zawodowe pragnienia na rzecz wygodnego
życia i dzieci. Chce mieć rodzinę, w najbliższym czasie może nie, ale
nie znaczy to, że chce zaniedbywać ją, gdy ona już się pojawi. Uważa, że
wszystko da się pogodzić, ale możliwe, że się myli i jeszcze o tym nie
wie. Na razie jednak nie musi z niczego rezygnować, bo jest singielką.
Czasami romantyczka, ale na pewno nie chce się do tego przyznać. Osoba
niezwykle spokojna, nie daje się ponosić za bardzo emocją, nawet jak
jest zła potrafi zaskoczyć swoim opanowaniem i nowym pomysłem na
rozwiązanie sprawy. Wyjątkowo kreatywna, co objawia się w pracy i jak i
poza nią. Pedantka, którą denerwuje bród. Kobieta brzydząca się
kłamstwem, woli najgorszą prawdę, ale nie zniesie i może nie wybaczyć,
gdy ktoś okłamie ją w sprawie wysokiej wagi za równo na polu prywatnym
jak i zawodowym. A z drugiej strony dziewczyna, która dla swojej rodziny
i przyjaciół jest gotowa na wielkie poświecenia i pośpieszy im z
pomocą. Ma wady, ale na pewno da się ją polubić.
Mężczyźni zwracają na nią uwagę gdy idzie ulicą i nie ma co tego
ukrywać. Nie jest może specjalnie wysoka, ma 171 cm wzrostu, więc w
świecie mody na pewno to za mało, ale ona dobrze czuje się z takim
wzrostem. Szczupła, przez co wydaje się bardzo smukła, a jej nogi
dłuższe niż w rzeczywistości. Posiada blond włsoy, które są
długie, sięgają jej do pasa. Do tego należy dodać duże, niebieskie oczy i
prosty nos. Jej uroda jest charakterystyczna, ale na pewno zalicza się
do ładnych kobiet, a niektórzy oceniają ją jako słabą i bardzo
delikatną. Zwłaszcza, że jako kobieta związana z modą, zawsze musi
wyglądać perfekcyjnie, co przekłada się w jej ubiorze.
Ciekawostki:
♥ Mieszka w sporym apartamencie w centrum miasta.
♥ Uwielbia gotować, ale nie wiele osób o tym wie.
♥ Kocha jedzenie, ale ogranicza je, bo co za dużo to niezdrowo.
♥ Codziennie rano biega.
♥ Uwielbia ciasto czekoladowe.
♥ Kocha kwiaty, najbardziej stokrotki.
♥ Na urlop ucieka zawsze do tego samego miejsca, domku nad jeziorem.
♥ Używa kwiatowych perfum, które jednak nie są duszące.
♥ Uczulona na pomarańcze.
[ Na zdjęciach Kristina Bazan. Na wątki zawsze chętna. Zapraszam do wszelkich powiązań. ]
Przymknął oczy, by się uspokoić; stłumić pożądanie jak i gniew. A potem odsunął się od Samary umożliwiając jej pozbieranie swoich rzeczy i doprowadzenie siebie do porządku. On także się ogarnął; pozapinał koszulę, poprawił odwinięty kołnierzyk, a potem przeczesał palcami włosy.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie miał ochoty wypuszczać stąd Samary. Chciał zedrzeć z niej ubranie i.. doprowadzić sprawę do końca. Musiał się jednak powstrzymać, przecież nie mógł przekładać swoich seksualnych potrzeb nad agencje. Wypadało dbać o klientów, zwłaszcza o tak kasiastych jak ten (szef chyba by go zabił, gdyby go stracili przez niego!) no i przede wszystkim nie mógł dopuścić by klient naszedł go w takiej sytuacji. To zepsułoby nie tylko jego reputacje ale całej firmy. Praca, życie prywatne, nasze potrzeby.. Trzeba było umieć to rozdzielać i wybierać to co w danej chwili ważniejsze.
Dlatego pozwolił Sam opuścić swój gabinet.. Bo może to i lepiej się stało? Przynajmniej będą mogli to przemyśleć i zastanowić się nad konsekwencjami tego kroku. Niedokończonego kroku.
Uśmiechnął się w jej stronę, gdy znikała drzwiach. On upewnił się czy biuro wygląda tak jak powinno i dopiero wtedy skontaktował się z sekretarką i już swoim zwyczajnym tonem poprosił by wpuściła klienta.
-Sorry lala ale dostałaś wydawnictwo od ojca. Moja rodzina po moim odejściu nawet nie zadzwoniła i nie zapytała się gdzie jestem. Nie rozmawiam z nimi od sześciu lat. O mało co nie umarłam z rąk swojego narzeczonego. Widzisz, to że musiałaś dłużej się uczyć i ciężko pracować by dojść do tego nie świadczy jak bardzo miałaś źle. Miałaś do tego możliwości.
OdpowiedzUsuńPowiedziała patrząc na nią wciąż chłodnym wzrokiem. Cała iskra radości i szczęścia jaka ją wypełniała prysła jak bańka mydlana.
-Skoro tak mówisz...
OdpowiedzUsuńPowiedziała lekceważąco nawet jej nie zatrzymując.
[Jak to dobrze, że nie jestem sama, bo też go uwielbiam ;) Eric ma niepodważalny urok. Z chęcią rozpocznę, tylko masz może jakieś propozycje co do okoliczności ich spotkania, bądź też poznali się już wcześniej - tylko wtedy prosiłabym o jakieś wskazówki co do ich relacji. Którą opcję wybierasz? Co proponujesz? ;) ]
OdpowiedzUsuńDo soboty rzeczywiście nie było dużo czasu, ale John wygospodarował go idealnie; rozdzielił między pracą, a własnymi rozterkami plus do tego w końcu znalazł czas żeby choć trochę odespać te wszystkie nieprzespane noce.
OdpowiedzUsuńNo i gdy wreszcie nastała sobota, jak to każdemu facetowi Blackowi przygotowanie się do wyjścia zajęło krótką chwilę rzecz wręcz można; wziął prysznic, ogolił się (tak, tak. Sam pierwszy raz ujrzy go bez zarostu, ale trzeba przyznać że i bez niego nadal był niezwykle przystojny!), a potem ubrał się w garnitur, przeczesał włosy palcami i już mógł wychodzić. I to też zrobił, by przypadkiem się nie spóźnić.
Liczył tylko, że i Samara będzie punktualna, a nie zrobi z siebie typowej kobiety, która umówiła się na 19, a gotowa będzie dopiero 20.. Najwcześniej.
Odetchnął więc z ulgą, gdy otworzyła mu drzwi w pełni ubrana. Zlustrował ją spojrzeniem, wyglądała niesamowicie.
- Pięknie wyglądasz. - Wymruczał wchodząc niego głębiej do mieszkania. Nie pozwolił jej się od siebie tak szybko odsunąć, położył swoje dłonie na jej tali, by przytrzymać ją na moment, a potem na moment wpił się w jej wargi olewając fakt, że zmyje z jej ust pomadkę. Pomaluje się jeszcze raz, nie?1
[No dokładnie, Bill jest taki bez charakteru, a Eric zupełnie inny... ;)]
OdpowiedzUsuńNathaniel rzadko kiedy opuszczał swoje biuro w czasie pracy. Było to dość duże pomieszczenie z widokiem na dachy pobliskich dużo niższych zabudowań. Prowadził tam księgowości, przeprowadzał wideokonferencje z ludźmi, którzy mieli mu pomóc w rozbudowie biznesu. Dzisiejszego popołudnia siedział jednak przy wejści do klubu, gdyż jedna z jego pracownic, poprosiła o wolny dzień. Ciężko się z nim pracowało, gdyż wielką niewiadomą było to w jakim jest humorze: a to od niego zależało, jaką odpowiedź się otrzyma i czy przypadkiem prośba ta nie skończy się natychmiastowym zwolnieniem. Miała szczęście, dzisiejszy dzień Thompson uważał za całkiem udany, dlatego też pozwolił jej wyjść wcześniej. Wiązało się to z zajęciem miejsca przy biurko, które szumnie nazywano recepcją.
Często z braku innego, lepszego zajęcia oddawał się chwili refleksji, nie inaczej było tym razem. Wspominał stare dobre czasy - początki swojej sportowej kariery, kiedy to całe jego życie kręciło się wokół pływalni. Zadziwiające, jak wiele zmieniło się w jego życiu w ciągu tych kilkunastu lat, jak wiele wartościowych ludzi poznał dzięki pływaniu. Jednych pamiętał lepiej, drugich gorzej, z innymi nie udało się zachować kontaktu, choć bardzo mu na tym zależało.
Usłyszał ciche chrząknięcie nad swoją głową, momentalnie uniósł głowę, uśmiechając się przy tym nieznacznie. Gotów był wypowiedzieć jedną ze znanych, standardowych formułek w stylu: "W czym mogę pomóc?", ale można powiedzieć, że wrażenie, iż skądś zna stojącą przed nim kobietę, odebrała mu mowę.
Nie żeby zamierzał zrezygnować na stałe ze swojego zarostu tylko dlatego, że Sam, czy jakakolwiek kobieta powiedziała mu, że lepiej wygląda bez niej, ale zawsze dobrze jest usłyszeć, że jednak to co nam odpowiada, odpowiada też innym. Przynajmniej w przyszłości nie będzie go dręczyć żeby się ogolił, o.
OdpowiedzUsuńW czasie, gdy kobieta nakładała na siebie ostatnie elementy swojej dzisiejszej kreacji, on wytarł kciukiem wargi w obawie, że szminka została na jego ustach. Uśmiechnął się lekko obserwując Stokrotkę, naprawdę wyglądała dziś olśniewająco.. A ta sukienka? Może nie był jakimś wielkim znawcą, ale wiedział co mu się podoba. A ta zdecydowanie wpadła mu w gust, bo podkreśliła wszystkie atuty dziewczęcia.
Splótł ich palce razem, a słysząc podziękowania ścisnął ją leciutko za dłoń i jak to on jedynie wygiął wargi w nikłym, acz wesołym grymasie.
Gdy znaleźli się na przyjęciu od razu u boku Sam pojawiły się dwie kobiety. Jak John sam się domyślił były to jej asystentki albo ktoś w tym stylu. Słysząc jej słowa jedynie skinął lekko głową, a potem uśmiechnął się nikle; nie musiała mu szukać towarzystwa sam dobrze potrafił je sobie znaleźć.
OdpowiedzUsuńAle najwidoczniej nie będzie musiał długo szukać. Zaraz po asystentkach dołączył do nich jakiś mężczyzna. Jak się po chwili okazało był to brat Samary. Black z uprzejmym grymasem na twarzy uścisnął jego dłoń, a potem przedstawił się pełnym imieniem i nazwiskiem.
Nie umknął mu fakt, że Sam przedstawiła go jako `John'a`. W końcu nadal nie wiedzieli kim dla siebie są.. A kim chcieli być? Jonathanowi wydawało się, że już wie.. Ale przecież jej przyjęcie to ani czas ani odpowiednie miejsce by poruszać takie tematy. Nie uśmiechało mu się więc też zbytnio towarzystwo jej brata, choć naprawdę wyglądał na sympatycznego człowieka. Jednak.. Cóż,obawiał się, że rodzina jak to rodzina zaraz zacznie go przepytywać kim jest dla jego siostrzyczki, a nie daj Bóg cała paplanina skończy się typowym tekstem "tylko jej nie skrzywdź, bo będziesz miał do czynienia ze mną", no błagam. Nienawidził takich sytuacji, ale gdy trzeba było potrafił się w nich odnaleźć więc bez zbędnych protestów przystał na propozycje Charlesa by udali się do barku bo jakieś drinki.
Black
Cóż, nie spodziewał się, że towarzystwo Charlesa będzie aż tak miłe. Znaleźli ze sobą wiele wspólnych tematów, pierwszym z nich była oczywiście whiskey. Przez moment dali się porwać rozmowie na temat jaką najbardziej lubią, jaką pili, a jakiej lepiej w ogóle nie tknąć. Pośmiali się przy tym nieco, a potem dołączyło do nich jeszcze kilka osób i tak oto John spędził czas gdy Samary nie było obok.
OdpowiedzUsuńI już miał nadzieje, że kompletnie uniknie pytania kim jest dla Sam, jednak gdy zauważył, że kelnerka za barem zbyt bardzo wdzięczy się w jego stronę, nachylił się w jego stronę i zadał to hm, kłopotliwe pytanie. Black nie zdążył jednak odpowiedzieć, bo w tym samym czasie dołączyła do nich Stokrotka; wszyscy przywitali się z nią głośno, bo cóż.. Większość z towarzystwa wypiła już dość sporo i humory zdecydowanie zaczęły im dopisywać pomimo tego, że trudno było wypatrzeć coś przyzwoitego do jedzenia. Black w tym czasie przyjął kolejną szklankę whiskey z lodem od kelnerki, która nie mogła przepuścić okazji by nie posłać mu jednego ze swoich uroczych uśmiechów. John jednak ledwo prześlizgnął po niej wzrokiem, uśmiechnął się w swój typowy, ledwo zauważalny sposób a potem utkwił spojrzenie w pannie Carter.
- Spokojnie, po wszystkim zabiorę Cię na porządną kolacje. - Wymruczał w jej stronę opierając się nonszalancko o blat,zamaczając wargi w złocistym trunku.
Black
Kobieta za barem naprawdę mało go interesowania. W końcu nie po raz pierwszy wdzięczyła się do niego płeć piękna, którą no cóż, nie był zainteresowany. Acz nie potrafił nie odwzajemniać jej kuszących uśmiechów, zwłaszcza gdy eksponowała przed nim swój dekolt zapełniony naprawdę pokaźnym biustem. Hej, był tylko facetem. Wzrokowcem. Więc nie mógł się powstrzymać by od czasu do czasu nie zerknąć w jej kobiece atuty. Starał się jednak powściągnąć w obawie, że jeśli Sam to zauważy znowu się pokłócą tak jak wtedy na plaży, jednak w tym wypadku to ona wyszłaby na zazdrośnicę.. Ale czy ona w ogóle była o niego zazdrosna? Black miał dziwnie wrażenie, że tak, ale nie mógł mieć pewności. W ogóle czego od niego oczekiwała? Jak chciała by wyglądała ich relacja? Postanowił jeszcze dziś uzyskać odpowiedzi na te pytania.
OdpowiedzUsuńOstatecznie więc jego uwaga w końcu skupiła się tylko i wyłącznie na Samarze, która zaczęła wygłaszać swoją wymowę. A John nie potrafił się nie uśmiechać patrząc na nią, tak olśniewającą i piękną.
I w końcu nadszedł czas, gdy wreszcie impreza zaczynała dobiegać do końca. John pozwolił sobie rozluźnić nieco krawat i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu by odnaleźć Sam w nieco już przerzedzonym tłumie.
Black
Były sztuczne? Jeżeli tak to chirurg wykonał naprawdę dobrą robotę, bo z tej odległości wyglądały jak prawdziwe. Acz co jak co, John nie znosił sylikonów; były nieprzyjemne w dotyku. W końcu to facet miał być twardy, a kobieta w przeciwieństwie do niego delikatna i miękka. No i po drugie, jasne pokaźniejsze atuty zawsze szybciej przyciągały spojrzenia mężczyzn, jak to wzrokowców. Poza tym każdy chłopak lubi mieć za co złapać, ale prawdziwy mężczyzna docenia każde piersi, nawet te najmniejsze. Dlatego Black nigdy nie rozumiał kobiet mających kompleksy na tym tle.. Bo prawdziwa seksualność dziewczyny tkwi w jej umyśle, sposobie bycia, pewności siebie i świadomości swojego ciała - taka dama potrafi być cholernie seksowna niezależnie od kształtów i rozmiaru. A jeśli dochodziło to tego cieplejsze uczucie..
OdpowiedzUsuńNo i rzecz jasna John nie był typem gościa, który ogląda się za każdą panną i nie potrafi się zachować przykładowo wpatrując się w dekolt kobiety, gdy nie powinien tego robić. Doceniał (jak sama nazwa wskazuje) piękno płci pięknej, ale nie był jakimś palantem.
A dziś zachował się tak, a nie inaczej jakby chciał sprawdzić czy w ogóle Sam zwróci na to uwagę, że jakaś inna kobieta się do niego wdzięczy, czy zwróci uwagę że i on poświęca jej nieco swojej uwagi.. I czy przez to będzie zazdrosna. Uśmiechnął się więc niemal triumfalnie, gdy dostrzegł jak co jakiś czas zerka w jego stronę upewniając się co robi i z kim
- Proponuje więc kolacje u mnie. - Odparł prowadząc ją w stronę windy.
Black
[ Witam (: Wątek jak zawsze chętnie. Mogę nawet zacząć, bo jakieś pomysły są tylko : mają jakieś specjalne relacje czy czyste szefowa - pracownica ? ]
OdpowiedzUsuń[ Jasne, że oglądałam. Kocham ten film (: Podoba mi się taki pomysł, w sumie to lepsze niż zwykłe ' dzień dobry, szefowo ' ^.^ ]
OdpowiedzUsuńDzisiejszego dnia musiała pojawić się w pracy godzinę przed standardowym jej rozpoczęciem. Szykowała się duża sesja, do której musiała przygotować kilkanaście modeli, więc postanowiła, że lepiej będzie jak zacznie wcześniej. Weszła do budynku wieżowca witając się z ochroniarzami po czym kolejny wpuścił ją do windy, którą pojechała na ostatnie piętro. Kilka osób już na nią czekało, więc nie ociagając się zaprosiła ich do garderoby, gdzie rozdzieliła między nimi ubrania. Kiedy poszli się przebrać ona wyszła za drzwi, była ciekawa czy tylko jej zdarza się zaczynać pracę wcześniej. Widocznie nie, bo po korytarzu już kręcili się jej koledzy po fachu. To właśnie tutaj lubiła, nikt się nie lenił, każdy pracował na swoje stanowisko.
Uśmiechnęła się widząc Samarę w korytarzu. Domyślała się, że kto jak kto, ale naczelna już jest w biurze. Często dowiadywała się od kolegów, że dziewczyna jest tutaj i pierwsza i ostatnia, więc nie zdziwła się na jej widok.
OdpowiedzUsuń- Hej, hej. Wiesz, na razie tylko rozdzieliłam im ubrania. Czekam, aż się przebiorą i wtedy dopiero będę patrzeć czy ktoś mi nie przytył. - uśmiechnęła się zaglądając do garderoby czy modele już zdążyli założyć kreacje.
Lubiła robić przymiarki razem z Sam, zawsze we dwie mogły wychwycić więcej niedoskonałości niż ona sama.
Owszem Sam może nie miała zbyt pokaźnego biustu, ale przecież małe też jest piękne! Poza tym nawet bez niego była kusząca; jego wzrok przyciągały te niesamowite, długie nogi, szczupła talia i pięknie zaokrąglone biodra i pupa. I najwidoczniej miała to coś co John cenił najbardziej w płci pięknej - miała wspaniałą osobowość, poczucie humoru, jest błyskotliwa i pewna siebie.
OdpowiedzUsuńSłysząc jej pytanie o kubek pierw uniósł wysoko brwi; naprawdę jej takie coś obiecał? Szybko przegrzebał swoją pamięć i .. rzeczywiście pisał jej takie coś! A potem niemal ze śmiechem przypomniał sobie swoje ostatnie zakupy; kupił kubek w kwiatki, chociaż wtedy, w sklepie nie pamiętał co obiecał Sam, ale gdzieś podświadomie wiedział, że się przyda.
- Mam. - Odparł uśmiechając się wesoło. Puścił jej dłoń, tylko po to by objąć ją ramieniem i nieco bardziej przygarnąć do siebie. Niemal z czułością cmoknął ją w czubek głowy, a potem poprowadził w stronę szofera.
I gdy wreszcie dotarli na jego osiedle, zaprowadził Samarę do swojego mieszkania. Otworzył przed nią szeroko drzwi i zaprosił gestem do środka.
Jak na pedanta przystało jego apartamentowiec był nieskazitelnie, wręcz chorobliwie czysty. Przestrzenny, urządzony z dobrym smakiem.
- Więc na co masz ochotę? - Spytał zamykając wrota do swojego domu.
Black
- A więc szybko i smacznie? - Uśmiechnął się pod nosem zaglądając do lodówki by sprawdzić co może dziś zaoferować. Całe szczęście, że lubił gotować, bo pewnie typowy kawaler nie ma tak zapełnionej kuchni. Ale on miał. Lubił mieć w lodówce rzeczy, które nie były mu potrzebne na co dzienne dni, ale były przydatne na takie okazje jak ta. Wyjął więc kurczaka, warzywa, ustawił obok siebie potrzebne przyprawy, a potem z obrócił się w stronę Sam z wesołym grymasem na twarzy.
OdpowiedzUsuń- A więc gyros według mojego przepisu. - Powiedział, ściągając z szyi krawat i rozpinając dwa pierwsze guziki koszuli. Następnie zrzucił z siebie marynarkę, którą zawiesił na krześle, a na koniec podwinął rękawy do łokci i podszedł do zlewu by umyć dłonie.
- Pozwól że sam przygotuje. Nie chciałbym żebyś przypadkiem poplamiła sobie swoją wspaniałą kreacje. - Mruknął zerkając na nią przez ramię.
Ostatecznie pozwolił jej przypilnować kurczaka, żeby czasem się nie przypalił, a on w tym czasie mógł zająć się warzywami i przyrządzaniem ostrego sosu.
I tak minął im czas na rozmawianiu o błahych sprawach. Na żartach i wspominaniu jakiś spraw ze swojego życia.
Aż w końcu mogli zasiąść do stołu i w końcu zjeść coś pożywnego.
- Smacznego. - Mruknął w jej stronę dolewając jej wina, które już wcześniej wybrał do potrawy. Pasowało idealnie do gyrosa. Uśmiechnął się jeszcze w jej stronę, a potem wpakował do buzi pierwszy kęs dania.
Black
Miło było usłyszeć kilka pochwał na temat przyrządzonej potrawy. Każdy kucharz lubi wiedzieć, że to co przygotował naprawdę smakuje nawet jeśli gotowanie to tylko jego hobby. A jeszcze milej było patrzeć jak Samara pałaszuje swoją porcję; uroczy widok. Naprawdę musiała być głodna!
OdpowiedzUsuńZaśmiał się słysząc jej ostatnie zdanie.
- Niezmiernie się cieszę, że Ci smakowało. I nie mam nic przeciwko wykorzystywaniu w tej sferze. - Powiedział spoglądając na ich złączone palce. Podniósł na moment jej rękę do swoich ust; pocałował delikatnie wierzch jej smukłej dłoni, spoglądając na nią z radosnymi iskierkami. A potem wstał od stołu zbierając talerze, pozostawiając jedynie niedopite wino w butelce i kieliszki.
- Napijesz się czegoś? Herbaty w kwiatowym kubku? - Zapytał unosząc pytająco brew. Gdy przytaknęła postawił wodę aby się zagotowała, sam w tym czasie opłukał naczynia, wcześniej jeszcze tylko powiedział Samarze by czuła się jak u siebie.
I wreszcie wrócił do Stokrotki, która teraz siedziała już na kanapie w salonie. Postawił kubki z parującą cieczą na stole, na przeznaczonych do tego podkładkach, a potem siadł zaraz obok niej i przygarnął ją do siebie, obejmując ciasno w tali od tyłu. Oparł głowę na jej ramieniu i westchnął cicho.
Black
Zmarszczył nos patrząc na kubek, a potem wzruszyła ramionami.
OdpowiedzUsuń- Chyba tak. - Mruknął w odpowiedzi na jej pierwsze pytanie; będąc w sklepie nie miał pojęcia co go podkusiło by kupić tak słodki z wyglądu kubek. Teraz już pamiętał; była to Stokrotka i podświadoma pamięć, że coś takiego jej obiecał.
Kolejne pytanie było o wiele trudniejsze. A te które chciał zadać, wcale nie były prostsze.
Trapiło go wiele rzeczy, ale najważniejszą i najbardziej plączącą się w jego myślach była kobieta, którą teraz trzymał w ramionach. By dać sobie trochę czasu na poukładanie znów rozszalałych myśli, odgarnął dłonią jej włosy na jedną stronę dając sobie tym samym dobry dostęp do jej szyi. Muskał ją przez chwilę swoimi ustami, wyznaczając króciutkie ścieżki od jej ucha, przez kark do barku i z powrotem. Ostatecznie znów westchnął i na moment przycisnął wargi do zagłębienia szyi, dopiero potem, po chwili wahania wracając do poprzedniej pozycji. Znów obejmował ją ciasno przyciskając jej drobne ciałko do swojego, z głową wspartą na ramieniu kobiety.
- Czego Ty ode mnie chcesz? - Spytał w końcu, ale po chwili doszedł, że to pytanie mogło nie zabrzmieć odpowiednio i tak jak powinno więc zaraz je sprostował. - Czego ode mnie oczekujesz? Kim chcesz bym dla Ciebie był?
Black
Pieprzona Nina. – Pomyślał, słysząc jak z ust stojącej przed nim kobiety pada nazwisko jednej z jego pracownic. Zapewniała go, że na dzisiejszy dzień nie miała umówionego żadnego spotkania, dlatego też pozwolił jej opuścić dzień pracy. Rozmowa, którą przyjdzie mu jutro przeprowadzić z panią Johnson nie będzie należała do najprzyjemniejszych w jej życiu, ale biznes to biznes i on nie mógł pozwolić sobie na podobnego rodzaju wpadki. Teraz pozostało mu tylko wytłumaczyć wszystko klientce i znaleźć jakieś korzystne dla wszystkich wyjście z tej sytuacji. Spojrzał na leżący na biurku kalendarz, chcąc sprawdzić czy przypadkiem któraś z trenerek nie ma teraz wolnej godziny, którą mogłaby poświęcić nowej klientce. Pech chciał, że wszystkie aktualnie prowadziły zajęcia i w najbliższym czasie nie miało się to zmienić. Jedyne, co mógł zaoferować to zmiana terminu zajęć, ale to mogłoby nie spodobać się klientce, dlatego też postanowił poprowadzić te zajęcia sam. Oczywiście, jeśli ona nie miałaby nic przeciwko temu.
OdpowiedzUsuń-Pani… - spojrzał na kalendarz, w którym czerwonym długopisem wpisano imię i nazwisko kobiety. – Samara Carter, tak? – nie czekając nawet na odpowiedź, kontynuował – Pani Johnson wzięła dzisiaj dzień wolnego, dlatego też jestem zmuszony by poprowadzić dzisiejsze zajęcia. Mam nadzieję, że nie ma Pani nic przeciwko? –spytał, unosząc brew i delikatnie się przy tym uśmiechając.
W dalszym ciągu nie mógł pozbyć się wrażenia, że spotkał ją już kiedyś. Znajomo brzmiące nazwisko tylko spotęgowało to uczucie; jedyną osobą, z którą je kojarzył, był Charlie – stary przyjaciel z klubu, w którym Nathaniel rozpoczynał naukę pływania. Z tego, co sobie przypominał, Charlie miał siostrę, ale stojąca przed nim blondynka praktycznie w niczym nie przypominała małej dziewczynki, którą kilkakrotnie spotkał. Nie mógł sobie nawet przypomnieć, jak miała na imię córka państwa Carter.
Również cieszył się, że był tu z nią. Kto by przypuszczał, że tak to się skończy? Spojrzał na nią i przyglądał jej się w milczeniu, po czym posłał jej uśmiech i odwzajemnił uścisk dłoni.
OdpowiedzUsuń- Taki wyjazd dobrze nam zrobi- przyznał skinieniem głowy, uniósł dłoń i zaczesał niesforny kosmyk, blond włosów, który upadł na jej policzek.- Już jeden dzień za nami- dodał po chwili. Wcześniej jakby zupełnie zapomniał o tym, że czas płynie tak jak zawsze, że nie stanął w miejscu, a oni nie mogli spędzić długich chwil zapominając o świecie zewnętrznym.- Cholera- mruknął pod nosem, marszcząc czoło wciąż jej się przyglądając.- Dlaczego wyglądasz tak seksownie w tej koszuli?- zapytał, po czym uśmiechnął się ponownie.
W geście zażenowanie przygryzł lekko dolną wargę. Chciał myśleć, że była to wyłącznie wina Niny, ale to on, jako właściciel, powinien panować nad całym tym bałaganem. Doświadczenie powinno nauczyć go, że nie zawsze może ufać swoim współpracownikom. Już dawno powinien zatrudnić dodatkową osobę, która choć trochę odciążyłaby go chociażby w papierkowej robocie. Niestety na horyzoncie, do tej pory nie pojawił się nikt kompetentny i godny zaufania Nathaniela. Na skutki tej chwilowej dezorganizacji nie trzeba było długo czekać, ale dzisiejsza sytuacja miała być tym pierwszym i ostatnim.
OdpowiedzUsuń-Bardzo Panią przepraszam za zaistniałą sytuację. Z przykrością stwierdzam, że wszystkie instruktorki prowadzą właśnie zajęcia. Jeżeli będzie to dla Pani niekomfortowa sytuacja, możemy przełożyć zajęcia na inny dzień, aczkolwiek szkoda Pani fatygi; przyszła tu w końcu Pani nie na darmo. – Stwierdził, uśmiechając się lekko. Próbował odrobinę rozluźnić panującą między nimi atmosferę. – Oczywiście, taka sytuacja nie powinna się zdarzyć, dlatego też otrzyma Pani od nas trzy godziny gratis. Obiecuję, że podczas treningu będę trzymał ręce przy sobie.- zażartował. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że mogło zostać to źle zrozumiane. Liczył jednak na to, że kobieta nie odbierze tego, jako kolejny przejaw jego braku profesjonalizmu. Mimo wszystko wyglądała na całkiem sympatyczną osobę, a każdy postawiony w podobnej sytuacji, zdenerwowałby się równie mocno.
Wysłuchał jej w milczeniu, a gdy skończyła westchnął ponownie. Nie odzywał się dłuższy czas jakby chciał "przetrawić" to wszystko co od niej usłyszał. Jedynie gładził ją miarowo dłonią po ramieniu, a gdy wreszcie postanowił coś, cokolwiek odpowiedzieć na to całe wyznanie Sam wypuścił ją z objęć wziął swój kubek z herbatą do ręki, a potem zaczął przechadzać się po pokoju aż w końcu zatrzymał się przy oknie. Wbił wzrok w ogarniętą mrokiem nocy panoramę miasta tak idealnie widoczną z tego piętra.
OdpowiedzUsuń- Chcesz żebym był Twój zawsze, czy tylko czasami? - Mruknął przenosząc na nią w roztargnieniu wzrok. Patrzył na nią przez chwilę, aż wreszcie na jego wargach wykwitł nikły, acz ciepły uśmiech. - Chcesz żebym był przyjacielem z bonusem, kochaniem, czy chłopakiem? Chcesz związku otwartego, bez zobowiązań, czy hm normalnego związku? - Znów zasypał ją pytaniami i niespodziewanie znów znalazł się obok niej. Potrzebował jasnej sytuacji, miał dość niewiedzy. Gwałtownie odstawił kubek na miejsce i obrócił ją w swoją stronę. Wpił się w jej wargi z zaskakującą mocą, a potem odsunął zaledwie na kilka milimetrów. - Powiedź czego chcesz. Jakiej relacji. Bo ja wiem tylko, że chyba nigdy nie czułem czegoś takiego do żadnej kobiety.
A więc jednak była to ona, siostra Charlesa Cartera. W życiu nie spodziewał się, że kiedykolwiek ją jeszcze spotka, zwłaszcza, że w dzieciństwie razem z Charlesem raczej stronili od jej towarzystwa. Teraz mógł śmiało powiedzieć, że tego żałuje i widocznie musiał być bardzo głupim dzieckiem. Przecież istniało wtedy coś takiego, jak niepisany kodeks najlepszego kumpla, który mówił o tym, że jego siostra jest raczej obiektem niedostępnym. Dlatego też nigdy nie podrywał Sam; nie patrzył na nią nawet w ten sposób.
OdpowiedzUsuń-Prowokujesz. –Zaśmiał się, słysząc groźbę dotyczącą Cartera. – Zawsze ze mną przegrywał, wypadałoby mu o tym przypomnieć, a ty mogłabyś zostać przynętą. – Zażartował, uśmiechając się szczerze. Westchnął cicho, wodząc wzrokiem po jej ciele. – Siostra Charlesa Cartera, nie wierzę, w życiu bym Cię nie poznał, tak się zmieniłaś… A o treningu zaraz porozmawiamy. Myślę, że chodzi tu przede wszystkim o wzmocnienie kilku partii, bo masz raczej wzorcową figurę. Na moje skromne oko eksperta nic zmieniać nie trzeba.
Zaśmiała się razem z nią wyobrażając sobie jak jedna z modelek siedzi całą noc telewizorem i opycha sie lodami. Westchnęła i słysząc, że modele wołają ją mówiąc, że są już gotowi zaprosiła ją gestem do środka.
OdpowiedzUsuńLubiła robić przymiarki w jej towarzystwie. Zawsze miała jakieś pomocne uwagi, pomysły na małe poprawki. Cieszyła się, że tak dobrze się ze sobą dogadywały.
- Niestety zmartwię cię, ale nie opłaca się. Zapraszam szanowną waćpannę do środka. - zażartowała kłaniając się.
Przyjrzała się garstce modeli, którzy raczyli pojawić się przed czasem i musiała przyznać rację koleżance. Sukienka, na którą zwróciła uwagę na prawdę odstawała od talii modelki. Po chwili zastanowienia wskazała na cieńszy pasek, który trzymała w dłoni Samara. Był bardziej odpowiedni to typu sukienki.
OdpowiedzUsuń- Przymierzymy pasek i zaraz zaznaczę, w którym miejscu trzeba wprowadzić poprawkę. - oznajmiła pomagając dziewczynie zapiąć pasek w talii tak, żeby leżał idealnie. - Co myślisz, Sam?
Przejrzała ciuchy, które wczoraj wieczorem przysłano jej od projektantów i po chwili wpadły jej w ręce długie, złote kolczyki, które idealnie dopełniłyby strój. Nie mogła przesadzać z ozdobami, musiała trzymać się wytycznych, które dostała od fotografów, więc teraz tylko podała biżuterię modelce mając nadzieję, że z jej kreacją już będzie wszystko dobrze. Była wdzięczna, że Samara pomaga jej w przymiarkach. Sama dopiero zaczynała karierę w magazynie i potrzebowała dobrych rad, które od niej dostawała.
OdpowiedzUsuńDlaczego ona? Ano dlatego, że John sam nie był tego wszystkiego pewny do końca. Był w tym wszystkim jak mały zagubiony chłopczyk. Poza tym wydawało mu się, że Sam jako kobiecie i ogólnie z charakteru, łatwiej jest powiedzieć co czuje. Może gdzieś wewnątrz siebie miał też obawę, że jeśli powie jej czego on od niej oczekuje.. Ta po prostu zwieje, odrzuci go. Więc poszedł na łatwiznę i wydusił to pierw z niej.
OdpowiedzUsuńSłysząc jej słowa uśmiechnął się delikatnie, a potem oplótł ją rękoma w pasie i westchnął cicho.
- Nie mam facebooka więc musisz uwierzyć mi na słowo, że chyba chcę tego samego. Chcę spróbować normalnego związku. Chcę mieć Cię na wyłączność, bo szlag mnie trafi jak sobie pomyślę, że mógłby mieć Cię teraz inny mężczyzna. - Wymruczał nadzwyczaj miękko. Rzadko kiedy bywał w związkach, ale gdy już w nich był.. Był niesamowitym facetem. Naprawdę. Kochanym, troskliwym, wiernym. I tego samego oczekiwał od partnerki, a że jego związki szybko się wypalały.. Cóż to już inna sprawa. Obawiał się tylko jednego; tak dawno był z kimś na hm, stałe. Był jeszcze w stanie się do tego przystosować? I zdawał sobie sprawę z jeszcze jednego.. Że jeśli wpakuje się w związek z Sam, a potem coś nie wypali to zranią siebie nawzajem albo jedno z nich wyjdzie z tej relacji poszkodowane. Ale czy nie warto było spróbować? Zaryzykować?
- A więc Samaro Carter, zostaniesz moją oficjalną kobietą? - Zapytał już rozluźniony, a potem nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, znów odnalazł jej usta by obdarzyć je intensywną pieszczotą.
Uśmiechnęła się słysząc jej słowa. Cieszyła się, że ktoś taki jak sama redaktor naczelna zauważa jej starania. Sama przed sobą czasami musiała przyznać, że może starała się, aż za bardzo, ale uważała, że obijając się do niczego się nie dojdzie. Spojrzała na dwóch modeli.
OdpowiedzUsuń- To sesja promująca modę na elegancki, a równocześnie wygodny styl. Może gdyby dodać do białych koszul i garniturowych spodni tylko kamizelki bez muszki czy krawatu nie wyglądałoby to tak sztywno jak zwykły smoking? - zapytała tworząc w głowię wizję tego jak mogliby wyglądać modele.
Zaśmiał się cicho słysząc pierwsze słowa, by po chwili znów na moment odnaleźć jej usta. Na kolejne zaś zareagował po prostu przekręcając oczyma. Ściągnął ją ze swoich kolan, a następnie położył na kanapie by po chwil zawisnąć nad nią z figlarnym uśmiechem na wargach. Jedną z dłoni oparł tuż obok jej głowy, drugą zaś zaczął nieśpiesznie gładzić jej udo, powoli sunąć w górę.
OdpowiedzUsuń- Mogę zamówić Ci taksówkę jeśli chcesz. - Wymruczał, muskając delikatnie jej wargi swoimi, by zaraz zawędrować na jej szyję i dekolt. Obdarzył te miejsca krótkimi pieszczotami, a na koniec znów spojrzał jej prosto w oczy. W jego wzroku czaiły się te znajome psotne iskierki, acz wymieszane już z niewielką drapieżnością.
- Ale myślę, że mam całkiem niezły pomysł gdzie możesz dziś przenocować.. - Dodał swoim najbardziej kuszącym, aksamitnym głosem wprost do jej ucha.
I tak, racja. Warto było próbować. W końcu gdyby nie odważyli się na ten krok, kiedyś mogliby żałować. Kto wie w końcu co ostatecznie z tego wyniknie? Może rozstaną się po kilku miesiącach, może okaże się że są dla siebie tymi jedynymi? Nikt nie mógł tego przewidzieć, ale oni przynajmniej nie będą mogli sobie wyrzucać, że nie podjęli ryzyka.. A przecież ich znajomość pomknęła już zbyt daleko by nadal mogli udawać, że nic do siebie nie czują. Nie boli być już zwykłymi przyjaciółmi.
Przytaknęła na wszystko co mówiła, bo już nachodziły ją kolejne pomysły dotyczące tego jak ubrać pozostałych modeli do sesji. Powiedziała tylko krótkie: do potem' i zajęła się pracą.
OdpowiedzUsuńKiedy pojawili się pozostali wyznaczeni do sesji modele mogła przydzielić ubrania także im. Skonsultowała się z fotografem czy takie kreacje mu odpowiadają, a kiedy stwierdził, że tak dokonała jeszcze ostatnich poprawek i przeszła do wykonania makijażu oraz fryzur.
Wyrobiła się akurat na umówioną godzinę sesji, więc zaraz za modelami pojawiła się w sali, w której mieli robić zdjęcia na początek. Z tego co słyszała potem mieli przenieść się do miasta, więc i tak musiała jechać z nimi. Była ciekawa co powie Samara, kiedy zobaczy gotową do bycia w gazetach szóstkę, do której wizerunku bardzo się przyłożyła.
Co prawda Jazzmyn wykonała wstępne fryzury, ale potem pojawił się ktoś kto to po niej poprawił i takie były tego efekty. Nie mieli już czasu na poprawki, więc postanowili, że zostawią to tak jak jest, a graficy zrobią swoje, kiedy dostaną gotowe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńMiędzy kolejnymi seriami fotografii chodziła między modelami poprawiając ich stroje, żeby nie było niedociągnięć. Dopiero wtedy zauważyła, że Samara przyszła do nich. Uśmiechnęła się do niej i gestem przyznała rację jej uwadze.
- Hmm...- zamyślił się, wodząc wzrokiem wzdłuż zapiętych guzików aż po jej długie nogi, mrużąc nieco oczy.- Kiedy o tym wspomniałaś... Sądzę, że bardziej z drugiego powodu- przyznał podnosząc wzrok na jej twarz, a dłonią powędrował na jej odsłonięte udo, uśmiechając się łobuzersko.
OdpowiedzUsuńPodobało mu się to jak swobodnie czuli się w swoim towarzystwie pomimo tego, iż nie znali się za dobrze. Jedynej rzeczy jakiej się obawiał to powrotu do ich normalnego życia czy wtedy także będą potrafili tak spędzać ze sobą czas bez zobowiązań i oczekiwań względem drugiej osoby. Czego jak czego, ale zobowiązań unikał on jak tylko mógł, dlatego przyjaźnie na jedną noc bardzo mu odpowiadały.
Szczerze powiedziawszy i jemu odpowiadał fakt, że pierwszy raz z Samarą odbędzie się tutaj, w jego sypialni, w wielkim wygodnym łóżku. Zasługiwała na więcej niż szybki seks w jego gabinecie na biurku.
OdpowiedzUsuńWedle życzenia chwycił kobietę za dłoń i z szelmowskim uśmiechem na wargach zaprowadził ją do swojego pokoju. Gestem zaprosił do środka, sam zatrzymując się w progu. Oparł się o framugę drzwi i uważnie śledził każdy ruch dziewczyny roziskrzonymi oczyma. Ledwo powstrzymywał się by zaraz nie znaleźć się przy niej, ale skoro chciała taką, a nie inną grę wstępną to cóż, jej wybór.
- Wiesz, moja intuicja podpowiada mi, że ubranie dzisiejszej nocy nie będzie Ci potrzebne. - Wymruczał w końcu podchodząc do niej z dzikim błyskiem w oku. Przysiadł na łóżku zaraz obok niej; znów odgarnął jej włosy na bok i zaczął obsypywać drobnymi pocałunkami jej kark, następnie odsłonięte plecy. Dopiero, gdy dotarł do materiału sukienki zaczynającego się tuż nad linią zatrzymał się na moment, by pochwycić w palce malutki, krótki zameczek. Rozsunął go, a potem powrócił na ramiona kobiety. Teraz to tutaj skupił się na pieszczotach zsuwając ramiączka jej kreacji.
A potem z czułością przesunął nosem po linii jej włosów; zawędrował do ucha, a na koniec pochwycił w dłoń jej twarz. Odwrócił ją w swoją stronę, by po raz kolejny złączyć ich usta w gorącym pocałunku.
Cóż, Jonathan nie miał wątpliwości, że jeszcze nieraz przydarzy im się taka okazja jak wtedy u niego w biurze. Tyle, że wtedy już zadba o to by im nikt więcej nie przeszkodził.
OdpowiedzUsuńTeraz jednak smakował chwili; z początku nieśpiesznie, delikatnie obdarowywał zgrabne ciałko Sam czułymi pieszczotami. Tyle, że on jej tak cholernie pożądał! Więc, gdy tylko jego koszula wylądowała gdzieś na ziemi, popchnął kobietę, by opadła na wygodny materac. Sam wstał i po prostu zdarł z jej bioder sukienkę; odrzucił ją na środek sypialni i zagryzając wargę zmierzył Stokrotkę wygłodniałym spojrzeniem. A potem nie zamierzał się już powstrzymywać; uklęknął na podłodze i przejechał dłońmi po jej odsłoniętych zgrabnych udach, by po chwili przesunąć po ich wnętrzu ustami. Dotarł tak do linii bielizny; wysunął koniuszek języka i wyznaczył tam króciutką ścieżkę, dobrze wiedząc, że jest jeszcze ciut za wcześnie na pieszczoty w tym rejonie. Dlatego sunął w górę, aż znowu odnalazł usta kobiety. Obdarzył ją agresywnym pocałunkiem, dłoniom pozwalając zabłądzić na już odsłonięte piersi dziewczęcia. Cóż, jej kreacje nie pozwalała jej założyć dziś stanika.. Więc już nic nie stało na przeszkodzie, by obdarzyć jędrne kształty kobiety pieszczotami.
-Wiesz, że jesteś piękna. - Wymruczał aksamitnym głosem do jej ucha, które moment później obdarzył również krótką pieszczotą; z początku muskał jedynie płatek ustami, ostatecznie zagryzł go lekko i musnął językiem. Nie pozostał w tym rejonie zbyt długo; zaraz jego wargi pomknęły w dół; zaczął obsypywać dekolt kobiety drobniutkimi pieszczotami - na przemian to przygryzał, to lizał jej skórę uśmiechając się przy tym zadziornie. Zaśmiał się cicho, gdy poczuł jak kobieta zaczyna dobierać się do jego spodni. Nie miał nic przeciwko. Poczekał aż zsunie mu dolną część garderoby z bioder i dopiero wtedy jedna z jego dłoni zaprzestała pieszczot i pomknęła przez gładki brzuch Sam pomiędzy jej uda.
OdpowiedzUsuńA on czuł jak z każdą chwilą pożądanie coraz bardziej szaleje w jego krwi. Sprawia, że jego oddech przyśpiesza, serce zaczyna być szybciej niż powinno. Jak racjonalne myślenie wyłącza się i daje działać ciału. Pozwala brać na to, na co ma ochotę i zaspokajać swoje potrzeby. I do tego wszystkiego dochodziło to nowe, nieznane mu uczucie. Ciepłe, przyjemne. Mówiące, że nie jest to pierwsza lepsza kobieta. Tylko ktoś.. Wyjątkowy.
- Dobrze- powiedział z uśmiechem, po czym uniósł jej brodę i złożył na jej ustach delikatny pocałunek.- A teraz przepraszam na moment- puścił jej oczko i poszedł w stronę łazienki. Miał ochotę na ciepły prysznic. Zamknął drzwi, zsunął z siebie spodnie i wślizgnął się do kabiny, odkręcając ciepłą wodę. Przymknął oczy czerpiąc radość z spływającej po jego ciele wody. Namydlił się szybko i spłukał po czym wyszedł zawiązując sobie ręcznik na biodrach. Przetarł zaparowane lustro i dotknął ręką policzków, ale oczywiście nawet nie pomyślał o tym by się ogolić.
OdpowiedzUsuńUbrany już w dresowe spodnie wyszedł jeszcze z mokrymi włosami, widząc blondynkę uśmiechnął się. Sądził, że pójdzie już spać, wyglądała na zmęczoną.
- Może powinienem zanieść Cię do łózka?- zapytał, unosząc lekko brwi.
Nie mógł powstrzymać uśmiechu, nieco rozbawionego, nieco zadziornego, gdy poczuł jak kobieta wręcz drży nie mogąc doczekać się aż dotrze do najbardziej intymnego miejsca. Nie zwlekał. Przejechał pierw palcami kilkakrotnie jeszcze po materiale jej bielizny, a potem bez ostrzeżenia wtargnął pod koronkę i rozpoczął pieszczoty z minuty na minutę coraz bardziej intensywne i zdecydowane. W tym czasie jego usta błądziły po szyi Sam, jednak kątem oka obserwował jej twarz; uwielbiał patrzeć na półprzymknięte powieki kobiet, gdy wiły się w początkowych rozkoszach. Jak kusząco zagryzały wargi próbując powstrzymać błogie westchnienia, które i tak wymykały się spomiędzy ich ust.. Ten błysk w oku. Kręcił go. Podniecał. A Sam była wtedy taka piękna..
OdpowiedzUsuńPo jakimś czasie zaprzestał pieszczoty. Powrócił do piersi kobiety, zaczął zapoznawać się z innymi fragmentami jej ciała. Smakował jej. Delektował się jej zapachem. Jego pocałunki ciągle przybierały na sile. Chciał ją mieć coraz bardziej, mocniej. Aż w końcu zsunął z jej bioder bieliznę, pozwolił uczynić jej to samo ze swoją.. A potem? Potem przestał już tłumić choć w najmniejszym stopniu żądze. Dał porwać się pożądaniu, aż przestał wiedzieć, gdzie kończy się jego ciało, a zaczyna jej.
Z uśmiechem podniósł ją jednym zdecydowanym ruchem, bez najmniejszego problemu. Była drobna i leciutka, przynajmniej jak dla niego.
OdpowiedzUsuń- Hmm odpowiada mi- odparł po czym położył ja na łóżku. Zerknął przez ramię na kominek, w którym ogień powoli dogasał. Było ciepło, więc dokładanie nie miało najmniejszego sensu. Poszedł jeszcze zgasić światło i wrócił do niej, wślizgując się pod kołdrę. Spojrzał na nią, kiedy jego oczy przywykły do ciemności i przejechał dłonią po jej policzku.- Dobranoc- szepnął i musnął jej usta, uśmiechając się pod nosem. Lubił zasypiać przy pięknych kobietach, chyba jak każdy facet.
On nie długo nie mógł zasnąć, więc patrzył z uśmiechem na nią. Podobał mu się odgłos jej spokojnego oddechu, a kiedy położyła się na jego torsie zasnął wtulając twarz w jej włosy.
OdpowiedzUsuńSpał wyjątkowo dobrze, nie przeszkadzał mu jej ciężar ani to, że za bardzo nie mógł się rozwalać. Przebudził się kiedy poczuł jej dłonie na torsie.
- Dzień dobry- mruknął, nie otwierając oczu. Objął ją ramieniem i uśmiechnął się, czuł na twarzy promienie słońca padające przez okno.
Czysta rozkosz, błogie westchnienia, synchronizowane ruchy, dotarcie na szczyt i ostateczny jęk ekstazy.. Było już przeszłością. Teraz był już tylko szmer ich przyśpieszonych oddechów, ciała zroszone kropelkami potu. I to przyjemne uczucie spełnienia rozchodzące się po ciele. Oraz coś nowego, przynajmniej dla Johna. Że po raz pierwszy trzyma w ramionach właściwą kobietę, której nie chce z rana wyrzucić za drzwi. Którą chce mieć przy sobie nie tylko teraz ale też i później.
OdpowiedzUsuńObjął ją ciasno rękoma i odwzajemnił jej roziskrzone spojrzenie. A potem przeturlał ich tak, że teraz oboje jeżeli na boku. Ciągle nie wypuszczał z ramion jej rozgrzanego ciałka, trzymał blisko siebie. Jedną dłonią odgarnął niesforne kosmyki z jej twarzy, uśmiechając się przy tym ciepło. A potem sunął nieśpiesznie palcami po jej odsłoniętym biodrze z ewidentnym zachwytem.
Wiedział jedno - chciał ją oglądać taką częściej. Szczęśliwą i spełnioną.
Kąciki jego ust powędrowały w górę, gdy musnęła jego usta i usłyszał jej głos.
OdpowiedzUsuń- Yhym...- mruknął pod nosem, po czym otworzył w końcu oczy i spojrzał na nią.- Nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze mi się spało- przyznał z uśmiechem. Spojrzał przez okno, zapowiadał się naprawdę piękny dzień.- Jakieś plany na dzisiaj?- zapytał. Wiedział, że już nie wiele czasu im zostało do końca weekendu co równało się z ich wyjazdem.
- Brzmi ciekawie- przyznał. Wyciągnął ręce przed siebie przeciągając się leniwie, po czym bezwładnie puścił je w dół.- Jednak najciężej będzie się zebrać. Tak mi tu dobrze- wymruczał przymykając oczy.- Mógłbym spędzić tu cały dzień- zaśmiał się po czym przetarł twarz dłonią.- Trzeba wstać i się rozbudzić- musnął jej usta i po raz pierwszy spróbował siąść, jednak nie udało mu się, a jednym z powodów było to, że blondynka nadal leżała na jego torsie. Zaśmiał się i opadł z powrotem na poduszki.
OdpowiedzUsuń- Ach tak?- zapytał śmiejąc się, kiedy usiadła na nim okrakiem.- Ale totemy?- udał zawiedzioną minę, jakby był pokrzywdzony, jednak po chwili posłał jej uśmiech, przekręcając głowę na poduszce. Skłamałby gdyby powiedział, że nie odpowiada mu takie rozpoczęcie dnia. Błagam was, który mężczyzna by tak powiedział, mając przed sobą taką kobietę jak Sam? W jego oczach pojawiły się iskierki pożądania, a dłonie przejechały po jej odsłoniętych udach. Uniósł lekko głowę, a palce jednej ręki wplótł w jej włosy i przybliżył ją do siebie by złączyć ich usta w pocałunku.
OdpowiedzUsuńNie śpiesząc się, a ciesząc się z jej bliskości zabrał się za rozpinanie guzików koszuli, którą miała na sobie. Kiedy już uporał się ze wszystkimi zsunął ją z jej ramion i usiadł zaczynając obsypywać jej ciało pocałunkami, od płatków uszu, przez żuchwę i szyję aż do obojczyków. Między czasie jego dłonie wciąż błądziły po jej gładkim ciele, teraz zaczynając pieścić jej jędrne piersi, drażniąc kciukiem sutki.
OdpowiedzUsuń- Jestem pewny, że zaczekają- przyznał, ponownie odnajdując jej usta i zatapiając się w namiętnym pocałunku. Czuł ciepło bijące od jej pięknego ciała i jak w jego własnym budzi się coraz większe pożądanie.
Miał wrażenie, że każdy jej pocałunek zostawia na nim wypalony znak, niewidzialną bliznę. Każdy jej dotyk sprawiał, iż jego skóra płonęła od pożądania. Jego oddech nie był już spokojny, a klatka piersiowa unosiła się coraz szybciej. Ta kobieta doprowadzała go do szaleństwa, ale nie za bardzo potrafił znaleźć temu wytłumaczenie. Leżał wciąż na plecach poddając się Samarze, głodnym wzrokiem obserwując jej prawie nagie ciało, które nieustannie dotykał szorstkimi dłońmi. Zjechał po jej płaskim brzuchu, na uda, które drażnił po wewnętrznej stronie, po czym powoli zaczął dotykać ją prze materiał majtek.
OdpowiedzUsuńMruknął w odpowiedzi tylko ciche "mhm", a potem sięgnął po narzutę i nakrył ich nagie ciała, które powoli wracały do normalnego funkcjonowania; pot powoli zaczynał wysychać, oddech się wyrównywać, bicie serca wracać do normy, a co za tym idzie i przepływ krwi w żyłach nieco osłab.
OdpowiedzUsuńZnów oplótł ją ciasno rękoma, jakby nie chciał by z rana gdzieś mu uciekła. Gładził ją delikatnie dłonią po plecach, nos wtulając w jej włosy. Delektował się zapachem jej szamponu i już planował przyjemny poranek.
I tak nagle poczuł, że powieki mu opadają, że zaczyna czuć ten nieprzyjemny piasek pod oczyma, gdy tylko stara się utrzymać powieki otwarte.. Nie zamierzał walczyć ze zmęczeniem. Chciał wykorzystać chwilę, gdy w końcu ogarnęła go senność, bo przecież tak rzadko się to zdarzało! Więc dał porwać się w macki snu, wcześniej jeszcze ostatni raz dzisiaj całując Sam w usta.
[Kłótnia? ;d. już planujesz jakąś sprzeczkę? ;d]
OdpowiedzUsuńJasne, związki nigdy nie są nieustannie sielankowe. Ale bez kłótni, zazdrości, szybko zrobiłoby się monotonnie prawda? Poza tym sprzeczki dodają to coś związku, że potem pragnie się tej drugiej osoby jeszcze bardziej, choć to też zależy od hm, tematu i powodu kłótni. Tak czy siak już wczoraj John obiecał sobie, że będzie starał się być na tyle dobrym chłopakiem by niezbyt często denerwować Sam, ale też nie zamierzał rezygnować ze swoich codziennych przyzwyczajeń.
Gdy następnego dnia obudził się w końcu, z zadowoleniem stwierdził, że wciąż ma w ramionach tą piękną, niesamowitą kobietę.
- Dzień dobry.. - Wymruczał zaspanym, lekko zachrypniętym głosem całując ją na przywitanie w czółko.
[Nie nudzić, tylko hm.. Lubię jak się coś dzieje bo wtedy właśnie mi wychodzą dłuższe komentarze, bo ja uwielbiam opisywać wewnętrzne przeżycia rozterki postaci ;)]
OdpowiedzUsuńTak, był to dobry znak. W końcu porządnie odespał wszystkie nieprzespane noce, choć miał wątpliwości czy dziś też tak ładnie i spokojnie uda mu się uciec w macki snu.
Teraz jednak skupił się na propozycji kobiety. Sam też miał to zamiar zaproponować. Potrzebował gorącego strupienia wody, które go rozbudzi, zmyje wczorajsze igraszki z jego ciała. Dlatego bez protestów dał się wyciągnąć z łoża, a gdy tylko znalazł się poza nim, objął blondynkę w pasie i opierając brodę na jej głowę poprowadził ich w stronę łazienki.
I gdy wreszcie do nie dotarli zamknął za nimi drzwi. Spojrzał pytająco na Samarę; na co miała ochotę na kąpiel w wannie, czy "szybko" prysznic? On zdecydowanie wolał poranne prysznice, a wieczorne kąpiele, więc uśmiechnął się zadowolony, gdy wskazała głową na kabinę prysznicową. Odkręcił kurki, a potem czekając aż łazienka wypełni się ciepłą, przyjemną parą przyciągnął do siebie Stokrotkę i na moment wpił w jej miękkie wargi.
[o, jestem za;)]
OdpowiedzUsuńZdecydowanie kobieta nie nocowała u niego pierwszy i ostatni raz bo cóż, nie była pierwszą lepszą panną. I tak John zdawał sobie sprawę, że z czasem pewnie jej rzeczy będą u niego zostawiać. Kosmetyki, jakieś ubrania, szczoteczka do zębów? Mimowolnie uśmiechnął się, gdy pomyślał, że za niedługo pewnie w kubeczku będzie o jedną szczoteczkę więcej. Miał tylko nadzieje, że Sam nie będzie miała zamiaru zmieniać hm jego mieszkania. W żadnym stopniu. Wiedział, że w jego mieszkaniu brakuje tej kobiecej dłoni, tej delikatności, ale póki co mu to odpowiadało i nie zamierzał tego zmieniać. Było przyjemnie, przestrzenie, elegancko - po co to zmieniać?
Zawsze lubił wspólne prysznice, a ten z Samarą był wyjątkowo miły. Znalazł w swojej kolekcji kosmetyków jakiś neutralny żel - nadający się i dla niego i dla niej. Wziął go do ręki i z zadowoleniem stwierdził, że przez najbliższe kilka godzin jego towarzyszka będzie pachnąć cytrusami. Wzajemnie namydlili swoje ciało, a John z przyjemnością przyjmował gorący strumień na swoje ciało. Co jakiś czas muskał wargi kobiety swoimi, przy okazji fundując jej zmysłowy masaż.. całego ciała.
Jednak w końcu zmuszeni byli opuścić zaparowaną kabinę. Złapał zwinnie ręcznik rzucony mu przez Sam, a potem przekręcił oczyma widząc jej język na wierzchu. Nieco się osuszył, a następnie zawiązał mięciutki materiał na swoich biodrach.
- Jeszcze się pytasz? - Mruknął słysząc pytanie o koszulę. W jego mniemaniu nie było nic bardziej seksownego niż kobieta w męskiej koszuli. Najlepiej jego koszuli.
Powędrował z nią do sypialni; pozbierał porozrzucane ubrania i zaraz zaniósł je do łazienki i wrzucił do kosza na pranie. Następnie zatrzymał się przy szafie i wyjął dla siebie czyste spodnie i świeżą koszulę oraz bieliznę. W pełni ubrany obrócił się w stronę kobiety z lekkim uśmiechem na usta.
- Pewnie. Możemy. - Zgodził się podchodząc do niej. Zmierzył ją pożądliwym spojrzeniem; naprawdę nie było nic piękniejszego od kobiety w męskiej bluzce. Więc na moment złączył ich usta w namiętnym pocałunku, nieśpiesznie sunąc dłonią po jej odsłoniętym udzie. Zatrzymał się dopiero, gdy dotarł do biodra i w tym samym czasie odsunął się od jej warg.
- Co byś zjadła na śniadanie? - Zapytał patrząc na nią pogodnie.
On też lubił tą myśl, że jest dla niej kimś więcej niż zwykłym kochankiem. Że dziewczyna czuje do niego coś cieplejszego niż zwykłe pożądanie. Nie miał pojęcia, że świadomość, że jesteś dla kogoś ważny może być tak przyjemna.
OdpowiedzUsuńAle tak, ich przyszłość nie była pewna. W końcu John już odwykł od bycia w związkach, acz.. Zamierzał się starać. Nie chciał skrzywdzić Sam, a na pewno nie specjalnie.
W każdym bądź razie uwielbiał wywoływać na jej twarzy uśmiech. Widzieć w oczach ten błysk, który jak mniemał pojawiał się tylko przy nim.
Teraz tkwili jednak w kuchni, a John postanowił przygotować zamiast zwykłych kanapek, omlet. Wyciągnął więc jajka i wszystkie inne potrzebne rzeczy i zaczął przygotowywać wymyślone przez siebie danie, oczywiście dodając jak zwykle coś od siebie. I gdy wreszcie wszystko było gotowe, zaprosił Sam do stołu. Zabrali się za jedzenie, rozmawiali, śmiali się, ciągle jednak nie tracąc ze sobą kontaktu fizycznego. Trzymali na stole splecione razem dłonie. Kontakt ten jednak został zerwany, gdy w mieszkaniu rozbrzęczał się telefon Johna. Mężczyzna wstał i pognał go odebrać. Wysłuchał uważnie rozmówcy, potem zanotował podany przez niego adres na karteczce i zapewnił, że za niedługo zjawi się na miejscu.
- Muszę wyjść. - Rzucił w stronę kobiety przepraszającym tonem. - Praca. - Dodał w gwoli wyjaśnienia, a potem rzucił się do zbierania potrzebnych rzeczy. Nie miał czasu jechać do biura więc musiał zabrać swój prywatny sprzęt. W międzyczasie zostawił jeszcze jedzenie w misce dla psa. Dla psa który aktualnie drzemał sobie słodko na środku salonu.
Gdy stanął przy wyjściu zobaczył, że i Sam jest gotowa do wyjścia. Uniósł lekko brwi, a potem razem z nią opuścił budynek w międzyczasie zamawiając dla niej taksówkę.
- Odezwę się potem. Muszę pędzić.- Mruknął całując ją czule w wargi, a potem niemal pognał na parking, wskoczył do samochodu i popędził we wskazane miejsce.
[pasuje? ;p]
[Swoją drogą jak już zeszłaś na te zdrady.. xd Twój wątek z Ethanem dzieje się przed poznaniem Johna nie? ;d. Bo mój wątek z K tak, ale mam pewną hm.. sprawę co do tego ;p]
OdpowiedzUsuńTak, przez najbliższe parę dni John był pochłonięty pracą. Szczególnie nad zleceniem Samary. Zbliżał się wyjazd do Ottawy i musiał wszystko zaplanować, nie miał więc zbytnio czasu by się z nią spotkać. Starał się jednak codziennie do niej dzwonić, by choć usłyszeć jej słodki głos i posłuchać jak minął jej dzień. Nie było to czego pragnął, ale póki co takie rozmowy telefoniczne musiały mu wystarczyć, zwłaszcza, gdy znalazł się w stolicy.
Tutaj całym serce oddał się sprawie Sam, bo zależało mu by pomóc swojej kobiecie. Wiedział też że informacje które być może uda mu się zdobyć nie będą dla niej łatwe i z zaskoczeniem stwierdził, że wręcz pragnie być wtedy przy niej i wesprzeć ją w trudnym momencie.
I wreszcie nadszedł dzień powrotu. W Vancouver wylądował zaraz o świcie w czwartek, więc nie chcąc budzić Sam zbyt wcześnie wysłał jej tylko krótkiego sms'a, że jest już na miejscu i by go odwiedziła w południe. On sam udał się tylko na moment do mieszkania by się odświeżyć, przebrać, odebrać psa od sąsiada, a potem ruszył prosto do biura.
Gdy w końcu wybiła dwunasta, Sam przyszła do jego gabinetu niemal punktualnie. Na sam jej widok uśmiechnął się szeroko i przyciągnął do siebie. Dopiero teraz do niego dotarło jak bardzo za nią tęskniła; za jej bliskością, dotykiem, zapachem.
- Tęskniłem.. - Wymruczał chwytając ją za podbródek, by pocałować ją namiętnie. Uwielbiał smak jej ust.
[ Przecież wczora odpisałam, musiało ci gdzieś umknąć. ]
OdpowiedzUsuńPisałam :
Co prawda Jazzmyn wykonała wstępne fryzury, ale potem pojawił się ktoś kto to po niej poprawił i takie były tego efekty. Nie mieli już czasu na poprawki, więc postanowili, że zostawią to tak jak jest, a graficy zrobią swoje, kiedy dostaną gotowe zdjęcia.
Między kolejnymi seriami fotografii chodziła między modelami poprawiając ich stroje, żeby nie było niedociągnięć. Dopiero wtedy zauważyła, że Samara przyszła do nich. Uśmiechnęła się do niej i gestem przyznała rację jej uwadze.
[A co, Sam zamierza zdradzać Blacka z E? ;D.
OdpowiedzUsuńNo ale właśnie, nie. Nie chcę by John zdradzał Sam, bo mimo wszystko jest jaki jest, ale porządny z niego gość jeśli już jest w związku;d. No i właśnie w wątku, który dzieje się przed hm.. Związkiem SiJ, K zaproponowała mu wyjazd do Grecji.. I tak właśnie myślę, że wyszedłby nam wtedy ciekawy wątek z K, ale że nie chce żeby J zdradzał S, więc.. Uznajmy,że dzieje się to niczym J oficjalnie związał się z S, ok? ;d ]
W środku jego wnętrzności niemal zwijały się ze szczęścia, że znowu ma Sam w swoich ramionach, że znowu może przygarnąć ją do siebie, poczuć jej dotyk na sobie, zasmakować jej miękkich warg i spojrzeć w te jej wspaniałe, błękitne oczy. Oczy które mówiły mu, że dziewczyna czuje się tak samo.
Słodka chwila minęła jednak szybko. Za szybko jak dla niego, ale musieli przejść do konkretów. W końcu nacieszą się sobą wieczorem, teraz tak naprawdę Samara przyszła tu w sprawach zawodowych.
Słysząc jej pytanie, uśmiechnął się blado. Nie umknął mu fakt, że kobieta niemal odruchowo stanęła by oknie, jakby bała się, że może zabraknąć jej powietrza.
Cholera, od czego miał zacząć?
- Trzeba przyznać, że Twój ojciec to naprawdę wpływowy człowiek. Wszystko ślady, poszlaki zostały niemal idealnie zatarte.. Ale mnie udało się uzyskać odpowiednie informacje. - Zaczął, a potem zagryzł wargę. Zawsze łatwo było mu oddzielić pracę od spraw, uczuć osobistych. Tym razem było jednak trudniej. Odchrząknął jednak i wziąwszy głębszy wdech kontynuował. Zasiadł za biurkiem, obrócił się w stronę Sam i obserwował ją uważnie.
- Znalazłem Twoich biologicznych rodziców. - Mruknął wyciągając w jej stronę kartkę zapełnioną podstawowymi informacjami o nich. - Anna, urodziła Cię w wieku 22lat. Jej mąż jest od niej 4 lata starszy. Obecnie mieszkają.. - Tu jakby się zawahał. - W małym miasteczku pod.. Vancouver.
[ Widocznie nie doszło. Ja już tak siedzę i : Ehh, pewnie nie ma dla mnie czasu o_O ' Heu heu heu ]
OdpowiedzUsuńJazzmyn spojrzała na zegarek wiszący nad wejściem do sali fotograficznej. Ta sesja kończyła się o dziesiątej, druga, do której miała przygotować modeli zaczynała dopiero godzinę później, więc miała nawet więcej niż piętnaście minut.
- Jasne, że znajdę. Nawet więcej, bo aż godzinę między kolejnymi sesjami. - oznajmiła z uśmiechem na ustach. - I dziękuję za pochwałę. Też się trochę do tych zdjęć przyłożyłaś. - dodała w tym samym momencie podając jednej z modelek inny łańcuszek niz miała dotychczas na sobie.
Była ciekawa jaką sprawę może mieć do niej Sam.
[ Mnie onet wręcz nienawidził lol Musiałam zrezygnować nawet z e - maila na tej stronie xd ]
OdpowiedzUsuń- A wiesz, że mam? Nie jadłam dzisiaj śniadania. Tylko pamiętaj, nie jem mięsa już długi, długi czas i nie zjem go nadal. - powiedziała chociaż sądziła, że Sam pamięta o tym od kiedy próbowała jej wcisnąć na talerz kawałek podczas lunchu kilka tygodni temu.
Nadal zżerała ją ciekawość co do sprawy, w której Carter jej potrzebowała, ale starała się to ukryć. Nie mogła przecież przyczepić jej się do nogi i powtarzać : powiedz mi, powiedz mi już teraz.' chociaż ją kusiło. W końcu była już po dwódziestce, dzieciństwo dawno się skończyło. Szkoda tylko, że nie zabrało ze sobą dawnych dziecięcych przyzwyczajeń. Wróciła do kontrolowania kreacji, żeby czymś się zająć.
Właściwie sama nie jadła mięsa, wolała, żeby inni też tego nie robili, ale nie miała zwyczaju narzucać komuś swojego zdania. Czasami udało jej się kogoś zwerbować do wegetarianizmu, ale robił to dobrowolnie.
OdpowiedzUsuńPo skończonej sesji odebrała kreacje od modeli, podziękowała im za współpracę i wyszła z sali. Rozwiesiła ubrania na wieszakach w garderobie i wyszła z niej. Pomaszerowała do gabinetu Sam. Standardowo zatrzymała ją jedna z jej asystentek siedzących za biurkami po obu stronach drzwi biura. Znowu musiała odczekać, aż kobieta zadzwoni do szefowej i zapyta o zgodę chociaż wiedziała, że Samara pewnie ją wpuści.
[Spoko, spoko nic się nie bój, nie odejdziemy ;p]
OdpowiedzUsuńObserwował ją uważnie i coraz trudniej mu było zachowywać się jak zwykły detektyw. No bo przecież widział jak jej ciężko. Przedtem sam chciał zająć się tą sprawą, doprowadzić wszystko do końca, żeby wszystko było jak należy. Myślał też, że jeśli usłyszy pewne informacje z jego ust będzie jej prościej. Ale najwidoczniej nie było.
Westchnął więc i przejechał dłonią po nieco zmęczonej twarzy. Przesunął w zamyśleniu palcami po żuchwie, aktualnie zroszonej dwudniowym zarostem. A potem wziąwszy głębszy wdech, wstał zaciskając wargi w wąską linie. Nie musiał widzieć, by wiedzieć co czai się teraz w jej oczach; łzy, ból. Nie był głupi. Dlatego doszedł do wniosku, że po co ma czekać do wieczora żeby ją wesprzeć? Teraz dotarło do niego, że to bezsensowny pomysł. Potrzebowała go teraz. Jako detektywa i chłopaka. I przecież nic nie stało na przeszkodzie, by nie mógł być w tym momencie i tym i tym.
Podszedł do niej przygarnął ją do siebie. Objął ramionami w troskliwym odruchu i pocałował w czubek głowy. Na moment wtulił nos w jej blond włosy, a potem cicho kontynuował.
- Twoja biologiczna matka dość długo nie potrafiła poradzić sobie z tym, że jej dziecko, niemowlę zmarło. Przez parę lat chodziła do terapeuty, walczyła z jakąś wewnętrzną blokadą. A gdy ją pokonała i zdecydowała się po raz kolejny zajść w ciąże.. Okazało się, że to niemożliwe ze względów biologicznych. - Wciąż nie wypuszczał jej z uścisku, jakby chciał jej pokazać, że w każdej chwili może się odwrócić i wtulić w jego ramię. Wypłakać. Naprawdę chciał jej jakoś pomóc ale nie miał pojęcia jak. - Dlatego ostatecznie zdecydowali się na adopcje..
Może właśnie przez tą jej subtelność i delikatność tak reagował na jej dotyk? Było w ich bliskości więcej czułości niż w poprzednich...znajomościach Ethana. Może po prostu było to coś nowego?
OdpowiedzUsuńNa jego usta wkradł się łobuzerski uśmiech, kiedy jej dłoń powędrowała w dół. Przygryzł jej dolną wargę i pociągnął w swoją stronę. Jej pieszczoty powodowały, że stracił koncentracje, jednak otrząsając się przewrócił się tak, że teraz to ona była pod nim. Zjeżdżając pocałunkami po jej szyi, piersiach, gdzie więcej uwagi poświęcił nabrzmiałym sutką po chwili zjechał dalej, aż ciepłym oddechem zaczął drażnić wewnętrzną stronę uda, kiedy jego dłoń wciąż pieściła jej kobiecość. Złożył pocałunek na jej wzgórku podnosząc wzrok na jej twarz, unosząc zadziornie brwi. Uwielbiał patrzeć na swoje kochanki podczas stosunku, widok zadowolonej kobiety sprawiał jeszcze większą przyjemność.
[Ochota na wątek? Pani ze zdjęć bardzo mi się podoba, bo i zdjęcia są świetne. Fakt, że nazwałaś jej urodę przeciętną mnie dobił xD Jak na razie chyba pomału wykańczam swoje zapasy na powiązania (yhym, a dopiero karty dziewczyn kończę, cholera!), ale... Ten sam rocznik. Mogły chodzić do jednej szkoły. Anali nie była tam szczególnie popularna, tolerowano ją tylko dlatego, że Alison była ta najbardziej popularną, więc nie wiem po której stronie barykady chcesz stanąć. Czy na tej, gdzie znała się z Alison czy może jej nie lubiła jakoś szczególnie i znała się z Anali? Analeigh potem wyjechała, rzadko kiedy była w mieście, głównie na święta, ale jeśli się kolegowały to mogły się spotykać.. Plus nie wiem dokładnie o czym tam piszą w tym "New Look", ale może też o tancerzach to ona byłaby świetnym materiałem na wywiad. Może w taki sposób się teraz zapoznają? Anali będzie brać udział w jakiejś akcji charytatywnej, mogłyby między innymi o tym rozmawiać. Plus, stara się być na czasie z modą, zawsze jest dosyć dobrze ubrana, jest sławna więc mogłaby występować w tej gazecie (zdjęcia z gal, ocenianie kto najlepiej ubrany itp) i tego też mógłby dotyczyć ten wywiad? Chyba druga opcja wydaje mi sie właśnie ciekawsza, ale sama zdecyduj. ; )
OdpowiedzUsuńAha! I to chyba ja jestem totalną pedantką, bo od razu rzuciła mi się ta literówka w słowie 'brud'. Zdecydowanie zmień tam 'u'.
Westchnął nie mając pojęcia co jej doradzić. Ciągle tulił ją do siebie, gładząc ją po blond włosach. Zamyślił się patrząc przez okno, a potem już wiedział co powiedzieć. Cmoknął ją w czółko i już otwierał usta by powiedzieć to co plątało mu się po głowie, gdy nagle kobieta zwróciła uwagę na to po kim odziedziczyła oczy. I miała rację. Miała oczy swojej biologicznej matki. Uśmiechnął się więc ciepło, acz nikle i złapał ją za podbródek by spojrzeć jej prosto w niebieskie tęczówki.
OdpowiedzUsuń- A on ma Twój nos. To po nich jesteś taka piękna. - Wymruczał mrużąc przyjaźnie powieki. Pocałował ją tym razem w drobny nosek, a potem znów zamknął ją w klatce ramion. - Co powinnaś zrobić? Kochanie, nie wiem. Jesteś gotowa by ich poznać? - Zapytał, choć raczej nie oczekiwał odpowiedzi. Musiała mieć niezły mętlik w głowie i pierwsze musiała się z nim uporać nim podejmie jakąś decyzje. - Ale tak czy siak.. Nie wiem czy ta kobieta zniesie taką nowinkę. Ma słabą psychikę, za to.. Jeśli będziesz chciała im powiedzieć, powiedź pierwsze jemu. Jest silnym facetem. Obserwowałem ich dobre parę dni i wiem, że on to zniesie i przygotuje na to swoją żonę.
Black
Sam nie wiedział co sprawiło, że z jego ust wymsknęło się to słowo "kochanie". Jakby używał go na co dzień. A przecież było wręcz przeciwnie. Dzisiaj jednak przyszło zwyczajnie, naturalnie, wręcz wyczuć można było w nim czułą nutkę.
OdpowiedzUsuń- Pytanie. - Mruknął przekręcając oczy i uśmiechają się nieco szerzej jakby chciał rozluźnić tę ckliwą atmosferę. - Jasne, że będę tam z Tobą. - Zapewnił ponownie gładząc ją po długich blond włosach. Przecież w tak ważnym momencie nie mogło go zabraknąć przy jej boku. Ktoś musiał ją wspierać i dobrze wiedział czy takie coś wchodzi czy nie w zakres "obowiązków" chłopaka, on i tak chce przy niej być, ot co.
- No i dlaczego zadajesz pytania na które znasz odpowiedź? - Uniósł nieco brew w zaczepnym grymasie. - Wpadnę po Ciebie po pracy. - Dodał opierając swoje czoło na jej, a potem z figlarnym uśmieszkiem trącił jej nos. Dobrze wiedział, że wyjdzie dziś z biura bardzo późno, musiał nadrobić zaległości, w końcu nie było go kilka dobrych dni. I tak, on też stęsknił się za Sam. Cieszył się, że znowu może poczuć słodki zapach jej perfum.
Ciągle uśmiechając się nikle przesunął ustami po jej odsłoniętej szyi, a potem powrócił do jej twarzy i na moment odnalazł jej wargi, by złączyć je ze swoimi w zachłannym pocałunku.
Black
Zaśmiał się w odpowiedzi na jej pierwsze słowa, a potem przytaknął.
OdpowiedzUsuń- A więc niech będzie. Jasne, że wieczorem jestem cały Twój. - Powiedział z szelmowskim uśmiechem, całując ją w kąciki warg. Naprawdę kobiety z tą swoją logiką były zaskakujące, ale cóż, jeżeli miał jej sprawić, choćby najmniejszą przyjemność tym, że jego odpowiedź jest tym czym chciałaby usłyszeć, dlaczego miałby tego dla niej nie zrobić?
Na wzmiankę o psie, przewrócił oczyma; jasne, że pies tęsknił, tak samo jak on za nim. Poza tym ostatnimi czasy miał wrażenie, że Leniwiec za niedługo go znienawidzi za te ciągłe wyjazdy, dlatego obiecał sobie, że od teraz będzie swojemu pupilowi poświęcał jak najwięcej uwagi.
- Dlatego mówię, że przyjadę po Ciebie, nie do Ciebie. Pojedziemy do mnie i zaszyjemy się we trójkę, Ty, jak i Leniwiec. - Odparł wyginając usta w szerokim uśmiechu.
Ale niestety uśmieszek znikł gdy usłyszał pytanie o wolny weekend. Tym razem miała paść odpowiedź nie do końca satysfakcjonująca.
- Nie wiem. Naprawdę mam masę pracy. Nie wiem czy uda mi się wyrwać na cały weekend.. Ale postaram się. - Obiecał spoglądając w jej niebieskie oczy, by miała pewność, że jemu naprawdę zależy, by zrobili sobie wolne dni od miejskiego zgiełku i nacieszyli się sobą.
Black
[Hej, hej... Wróciłem. Zaczniemy jakiś nowy wątek?]
OdpowiedzUsuń[Czy my się już do końca życia będziemy spotykać na różnych blogach? co tam? :D
OdpowiedzUsuń[No przecież wiem, że jestem u Was, już zdążyłam to wszystko prześledzić :) w sumie fajny pomysł na fabułę, miasto też nietypowe... tylko tak patrzę, że coś cisza na blogu, nie?]
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się, że podeszła do tego tak optymistycznie; nie ten weekend to inny. Miała rację, chociaż szczerze liczył, że uda im się wyrwać od miastowego zgiełku już w najbliższe dni. O niczym tak nie marzył jak o chwili beztroski z tą uroczą damą, teraz siedzącą na parapecie w jego gabinecie, wtulona w jego ramię.
OdpowiedzUsuńZnów miarowo zaczął głaskać ją po długich, blond włosach na moment odnajdując jej usta. Zatopił się kompletnie w pocałunku namiętnym, wolnym, czułym. A potem odsunął się od niej z przepraszającym uśmiechem. Po raz ostatni cmoknął ją w wargi, potem w nos, po czym ostatecznie wypuścił ją z klatki swoich ramion dając tym do zrozumienia, że następny klient już czeka. Naprawdę wolałby spędzić cały dzień z nią, nie tylko wieczór, ale.. cóż, obowiązki to obowiązki. Ona też miała swoje.
- Zadzwonię jak będę jechał. Żebyś była gotowa jak przyjadę. - Mruknął jeszcze puszczając do niej perskie oczko.
Black.
[ja mam nadzieję, że się bujnie, bo takie skakanie z bloga na bloga już mnie trochę denerwuje. London tak jak przewidywałam nie wypalił, mam parę pomysłów, ale nie ma za bardzo jak ich ruszyć, rozreklamować... a, zobaczymy...]
OdpowiedzUsuń[słomiany zapał to chyba najgorsze co się może trafić. no dobra. to teraz zasadnicze pytanie: powiązania jakieś czy nie?]
OdpowiedzUsuń[a mi to akurat jest obojętne, co wolisz... w sumie prywatne mogłyby wypaść ciekawie :) ktoś z rodziny, była dziewczyna...?]
OdpowiedzUsuń[no to równie dobrze Danny może być przez siostrę ojca, która była w miarę normalna, być spokrewniony z Samarą. Siostra ojca może być albo matką albo kuzynką matki Samary. Bo studenckie przeżycia... on za długo raczej nie studiował ;p]
OdpowiedzUsuń[no, to powiązanie już mamy. zaczęłabym, ale trochę to nie na moje siły dzisiaj, więc... albo zacznij sama, Aniu, albo jutro coś naskrobię]
OdpowiedzUsuńDzień jak co dzień i dzień po dniu... Właściwie co w tym dziwnego? To naturalny, trochę nudny bied rzeczy nie zmieniony od wieków... i co dalej? Jaki to ma wpływ na przeciętnego człowieka? Takiego jak Dave? Właściwie nie ma żadnego. Raz na jakiś czas ktoś sobie zada pytanie o sens życia i istnienia, a potem na nowo rzuci się w wir szaleństwa codzienności. Czy Wood myślał o ty co było lub będzie, kiedy stał pod drzwiami Samary? Otóż... nie. Właściwie to szukał schronienia. Jego matka przyjechała w odwiedziny i po kilku godzinach miał jej dość, a akurat miał wolny dzień w pracy.
OdpowiedzUsuńStał z nadzieją, że zastanie dziewczynę w domu.
Każdy ma swoje sprawy. Dave był dla Sam właściwie obcym człowiekiem, którego pewnego dnia przypadkowo spotkała, więc czemu miała by się nim specjalnie zajmować?
OdpowiedzUsuń- Nawzajem. - Odpowiedział pogodnie. - Przeszkadzam? - Zapytał. - Potrzebuję uciec na jakiś czas z domu. - Brzmiało to nieco dziwnie, ale cóż poradzić? Matka zawsze jest groźnym osobnikiem.
Uśmiechnął się do niej z wdzięcznością i wszedł do środka. Zdjął buty i odruchowo się rozejrzał. - Mam nalot kochanej mamusi. - Powiedział z kpiną. - Niby tylko na kilka dni, ale już mam dość. Chyba zapomniała, że mam więcej niż dwa latka. - Westchnął ciężko. - Opowiadaj lepiej co u Ciebie.
OdpowiedzUsuń[to co trochę dramatu wprowadzimy? ;d]
OdpowiedzUsuńWreszcie udało mu się wyrwać z pracy. Szaleńczo szczęśliwy opuścił agencje jako ostatni, choć na piętrze plątały się jeszcze dwie sprzątaczki. Pożegnał je wesoło, na co kobiety zareagowały jedynie zdziwieniem i krótkim skinieniem głowy oraz zawstydzonym uśmiechem. Roześmiał się; pomyśleć, że tyle radości sprawia mu myśl, że zaraz znów będzie trzymał w objęciach tę wspaniałą blondynkę, za którą tęsknił przez ostatnie parę dni.
Śpieszył się. Gnał przez parking jak oszalały by dopaść swojego mercedesa. Wsiadł za kierownicę i wyjechał z niemal już opustoszałego parkingu. Jechał z zawrotną prędkością. Ale ciągle trzymał się przepisów;zatrzymywał się na światłach, przepuszczał pieszych na przejściu, ustępował pierwszeństwa tam gdzie powinien. Aż dotarł do tego nieznośnego skrzyżowania, gdzie widoczność jest słaba, ale był na pierwszeństwie z przejazdem, więc rozejrzał się szybko a potem śmiało wjechał na skrzyżowanie. Nigdy nie zapominał o szczególnych środkach ostrożności, bo kierowca był z niego świetny i rozważny, ale dziś, tak śpieszył się do Samary!
Wszystko działo się zaskakująco szybko; przejechał jeden metr i przypomniał sobie że miał zadzwonić do kobiety, więc sięgnął po telefon, w tym czasie przejechał kolejne dwa metry, wykręcił numer, nacisnął zieloną słuchawkę, przejechał kolejne metry i już opuszczał skrzyżowanie dróg, gdy usłyszał pisk hamowanych opon. Otworzył szeroko oczy patrząc w prawo, a ostatnie co zapamiętał to głośny trzask i boleśnie napinający się pas bezpieczeństwa..
Black
Obudził go piekielne dudnienie w czaszce. Powoli zaczął rozchylać powieki, by zaraz je zamknąć, gdy poraziło go światło pokojowej żarówki. Jęknął i wtedy ktoś się nad nim ulitował; przygasił światło, a potem znów zaczął się koło niego krzątać. Ponowił próbę otworzenia oczu i tym razem się powiodła; powiódł spojrzeniem po pomieszczeniu. Przywitała go masa szpitalnego sprzętu - przynajmniej wiedział, że to nieznośnie piszczenie nie jest wymysłem jego wyobraźni! - stojaki z kroplówkami i dwie pielęgniarki. Ochrypłym głosem wyjąkał, że chce mi się pić, ale nikt nie zareagował. Zdenerwowało go to. Chciało mu się pić, więc nie mogli mu dać tej pieprzonej szklanki wody! A potem znów odpłynął w ciemność.
OdpowiedzUsuńNastępnym razem obudził się już sprawniej. Niemal natychmiast otworzył powieki, z zadowoleniem stwierdzając, że nic go nie boli. Gdy dłużej nad tym pomyślał doszedł do wniosku, że to pewnie zasługa morfiny, ale póki działała nie mógł narzekać. Zaraz zaczął odtwarzać wydarzenia z wieczora, gdy szczęśliwy gnał w stronę osiedla kobiety.. Jak jej było na imię? Samara. Tak, Samara! I zaraz zaczął wiercić się niespokojnie, bo przecież musiał do niej zadzwonić, powiedzieć jej, że nic mu nie jest! Ale już po chwili znalazła się przy nim pielęgniarka. Uspokoiła go mrucząc, że musi leżeć spokojnie, by nie pogłębić obrażeń. Kiwnął więc tylko głową, zaraz jednak pytając czy może zadzwonić. "Bo Samara.." powtarzał w kółko, a kobieta ze zrozumieniem skinęła głową i poinformowała, go, że dziewczyna o tym imieniu czeka na korytarzu, ponieważ szpital skontaktował się z ostatnim wybieranym numerem z komórki. Odetchnął i poprosił by ją tutaj na moment wpuścili.
[dokładne co mu jest itd to napiszę w nast komentarzu jak zjawi się lekarza ;p]
Black
Bać się do nie do końca właściwe słowo. Dave czuł się zmęczony jej opiekuńczością i troską oraz nieco... ekscentrycznym podejściem do życia. Ten stosunek sprawiał, że Wood unikał swojej rodzicielki. Przebywanie z nią dłuższy czas szkodzi zdrowiu.
OdpowiedzUsuń- Będę się cieszył, kiedy wyjedzie. - Zapewnił. Nie po to wyjechał z domu, żeby dom przyjechał do niego. - Opowiadaj, co u Ciebie.
Uśmiechnął się na jej widok, ale zaraz jego wesoły grymas zgasł, gdy zobaczył jej przerażoną, pobladłą twarzy. Czując jak kładzie mu dłoń na jego, zaraz splątał ich place razem, a potem znów wygiął usta w niemrawym uśmieszku.
OdpowiedzUsuń- Już wszystko w porządku. - Mruknął uspokajająco widząc, że kobieta ledwo się trzyma. I nagle przez myśl przemknęło mu, że musi wyglądać okropnie; z siniakami, ranami i tymi wszystkimi rureczkami podpiętymi do ciała. Może jednak nie powinien jej tu wołać, nie powinna go oglądać w takim stanie. W ogóle nie powinien dopuścić do tego całego pieprzonego wypadku, wystarczyłoby gdyby sięgnął po komórkę po przejechaniu przez skrzyżowanie, gdyby zachował ostrożność jak zawsze, ale teraz? Teraz mógł już sobie tylko gdybać.
- Przepraszam... - Mruknął, bo czuł się winny. Nie powinna przechodzić przez ten cały koszmar, ale nie dane było mu kontynuować bo zaraz do pokoju wszedł mężczyzna w średnim wieku w białym kitlu. Jak się okazało był to jego lekarz prowadzący, który poinformował go, że i tak miał duże szczęście; gdyby nie pasy i poduszki powietrzne być może skończyłoby się to wszystko o wiele gorzej, a tak? Dwa złamane żebra, jedno z nich niemal przebiło mu płuco. Złamana noga, wstrząs mózgu. Na szczęście większych obrażeń wewnętrznych nie doznał. Poza tym masa siniaków, zadrapań, powierzchownych ran.
- Do wesela się zagoi. - Mruknął jeszcze lekarz nieco pogodniejszym tonem, a potem zostawił ich znowu samych. John tylko prychnął cicho, a potem utkwił spojrzenie w białym suficie.
- Czy to powód do wstydu, że kogoś masz? - Zapytał rozbawiony. - Co do mojej matki... to kochająca kobieta, ale lepiej, żeby kochała na odległość. - Wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuńNie chciał jej pomocy. Nie chciał niczyjej pomocy, bo nigdy nie chciał być dla kogokolwiek ciężarem. I nigdy nim nie był; zawsze dbał o siebie sam, nie oczekiwał pomocnej dłoni od drugiego człowieka. A teraz? Kobieta miała mu usługiwać? Nie to nie tak powinno wyglądać, to on powinien robić jej rano śniadanie, parzyć świeżą kawę, nie na odwrót. Nie, nie, nie. Poza tym.. Oni wszyscy - Sam, lekarze - myśleli, że on spokojnie da się wpakować do łóżka? Że weźmie urlop i będzie odpoczywał?! Nie ma mowy! Póki co największym problemem była ta pieprzona noga. Zastanawiał się dlaczego połamało mu właśnie tę tak ważną kończynę! Nie mogła mu pęknąć kość w ręce? Wtedy było by prościej; mógłby się swobodnie przemieszać, a tak? W jakimś stopniu zostanie uziemiony a to krzyżowało wszystkie jego plany.
OdpowiedzUsuńPatrzył więc niezadowolony w sufit, skrywając się pod chłodną maską. Przeniósł na Samarę spojrzenie dopiero, gdy usłyszał słowa "strój seksownej pielęgniarki"; zaśmiał się krótko, a potem przekręcił oczyma, by zaraz znów włożyć maskę beznamiętnego faceta.
- Powinnaś iść odpocząć. - Mruknął ponownie patrząc w sufit. Gdy nie drgnęła zerknął na nią z ukosa, a potem westchną (ze zdziwieniem stwierdził, że przy głębszym wdechu czy wydechu bolą go żebra.. czyżby leki przestawały działać?). - Naprawdę. Idź się przespać. Pewnie nie spałaś całą noc. - Mruknął zagryzając wargę; znów czuł się winny.
Black
Jak co rano spojrzał na napis na swoich palcach. Osiem palców, cztery litery na każdym. Fuck This. Fuck That. Czasem naprawdę żałował, że życie nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać.
OdpowiedzUsuń-Co jest, Mitch?- technik z radia obudził go telefonem.
-Danny, dasz radę poprowadzić poranną audycję? Ta nowa spikerka nie dała rady dojechać, czy coś tam... Mamy tu trochę rzeczy do przegadania z jakąś pindą i...
-Jaką pindą znowu?
-Już, chwila... pieprzone śniadaniowe audycje... Analeigh Malen. Kto to kurwa jest Analeigh Malen?
-Tancerka taka, przestań mi ciskać kurwami do ucha, mam jedną w łóżku. Będę za dwie godziny, pasuje? Zdążycie zdjąć O'Donnell z anteny.- Danny zapalił papierosa i z zamyśleniem wpatrywał się w punkt w ścianie, dopóki czyjeś ręce nie objęły go za szyję.
-I jak tam, Dan? Żyjesz jeszcze...?
-Nie teraz, eee... Słuchaj, mała... chyba musisz już spadać. Nawet na pewno. Serio. I nie wracaj. Tak będzie dla ciebie lepiej. Ile właściwie masz lat?
-Siedemnaście.
-No, o tym właśnie mówię...
Godzinę później ciemnoniebieski aston martin one-77 przebijał się przez korki w Vancouver. Minie jeszcze z godzina... I po cholerę mu takie auto tutaj, skoro porusza się ze średnią prędkością taczki?
-Dobra, Mitch, jestem... Kawa i papierosy, już. Za dziesięć minut na trzecim kanale...
Nie znosił, naprawdę nie mógł przecierpieć wstawania przed 12 w południe. Co zrobić, skoro jego koleżanka z pracy (której nawet na oczy nie widział) najwyraźniej była trochę... niekompetentna? W końcu ktoś, jak złośliwie wypomniała mu Malen, musiał zarobić na karmę dla dwóch psów rasy welsh corgi, które przywlókł tu z Wielkiej Brytanii. Po robocie, z papierosem zatkniętym charakterystycznie nie między palce wskazujący i środkowy, a między środkowy i serdeczny, udał się do najbliższej windy, w ręku dzierżąc półlitrowy kubek z kawą.
-Redakcja New Look, w czym mogę pomóc?- dlaczego na zadane pytanie odruchowo zmierzył dziewczynę w recepcji taksującym spojrzeniem i odpowiedział w myślach "na początek mogłabyś się rozebrać". Dlaczego? Czy naprawdę nie mógł tych pięciu minut rozmowy z sekretarką swojej wyciągniętej spod ziemi kuzynki przepędzić względnie spokojnie? Widać nie.
-Szukam Samary Carter. I, uprzedzając pytanie, nie jestem umówiony.
-W takim razie przykro mi, pani Carter jest w tej chwili...
-Zajęta? Mnie przyjmie. No dawaj, słonko, rusz ten swój śliczny tyłek i leć po nią. Zdenerwuje się, jak mnie tu jeszcze trochę przetrzymasz, bo z tego co pamiętam mieliśmy wyjść razem na lunch. Przy okazji, Daniel Bettley. Kuzyn Sam.- pomachał sekretarce i usiadł na krześle pod ścianą, demonstracyjnie zerkając na zegarek.
Nagle okazało się, że złamana noga będzie jego najmniejszym problemem. Gdy morfina powoli przestawała działać jego ciało stało się nagle odrętwiałe z bólu, a w głowie odezwało się piekielne dudnienie - skutek wstrząśnienia. Przymknął oczy zaciskając zęby. Nie miał zamiaru pozwolić by ktokolwiek oglądał go zwijającego się z bólu. Wypuścił ze świtem powietrze, a potem utkwił spojrzenie w Samarze.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę nie musisz tego robić. Dam sobie radę sam. - Powiedział delikatnie ściskając jej dłoń, a potem wyplątał rękę z jej objęć; kończyna zawisła niepewnie w powietrzu, bo w pierwszym odruchu chciał przycisnąć ją do skroni, mając nadzieje, że to jakoś złagodzi ból, ale ostatecznie wplątał ją w zmierzwione włosy. - Ale będę wdzięczny jeżeli zajmiesz się Leniwcem. Możesz teraz do mnie pojechać? Na pewno szaleje. Potrzebuje spaceru. - Uniósł lekko brew, licząc, że tak pozbędzie się na chwilę Samary, a potem zawoła pielęgniarkę by dała mu kolejną dawkę leku.
A cóż, wizja Samary jako często gościa w łóżku bardzo mu odpowiadała, chociaż wolałby by znajdowała się w nim z innych powodów niż opieka nad poturbowanym facetem. Ale wiedział, że nie odpuści. I w głębi siebie był jej za to wdzięczny.
Black
-Bo twoja asystentka, skądinąd ładna, jest leniwa i niekompetentna, zupełnie jak nowa dziewczyna którą rzucili mi do radia. Uwierzysz? Pierwszy dzień w pracy, a ja już musiałem odwalić za nią audycję, dobrze przynajmniej że z Analeigh da się porozmawiać. Nie znoszę gadać ludziom do śniadania, nie cierpię i nigdy nie polubię.- Bettley sam się nakręcał, wystarczyło rzucić mu odpowiedni temat.- A z tego co widzę wy też tu nieźle zapieprzacie... I dlatego, twoja asystentka powinna wiedzieć, że jak ktoś ładnie prosi to się go puszcza przodem, a nie każe czekać. Chodź, bo mi zaraz skoczy ciśnienie.- wyrzucał z siebie te zdania na jednym wdechu, bez zastanowienia co gada i kogo przypadkiem może obrazić. Na szczęście z redakcji udało im się wydostać dość szybko, a Samara kiedy chciała umiała biegać w tych swoich szpilkach. I chyba tylko to uratowało ich przed czekaniem na windę.
OdpowiedzUsuń-Jak tam? Jakieś wielkie akcje, spektakularne wywiady...? A, tak w ogóle, Malen szykuje coś tam charytatywnego. Podepnij się pod to, a New Look dostanie nagrodę za "najbardziej przyjazne środowisku pismo".- nie, on wcaaale nie kpił. Ani trochę.
I właśnie po tym można było poznać, że niedawno się poznali; po tym, że jeszcze nie rozróżniała kiedy mówi serio, a kiedy się nabija. Niedawno, bo przecież ta gałąź rodziny była dla niego tajemnicą, dopóki inna ich kuzynka nie zaczepiła go gdzieś, dopytując czy jest 'tym Danny'm'. Tylko że jak już doszło co do czego i poznał Samarę, uznał że to z nią najlepiej będzie utrzymywać kontakt, bo skoro do rodzinnych nie należał, to zapracowana kobieta, prawie tak zapracowana jak on, będzie idealnym towarzyszem, który będzie go jakoś łączył z licznymi pociotkami, żeby nie mogli powiedzieć, że ich olewa. A poza tym lubił ją. Lubił za profesjonalizm i oddanie pracy, za to że trzymała ludzi twardą ręką i nie pozwalała sobie na żadne obsuwy w pracy.
OdpowiedzUsuń-Słuchaj, nieprofesjonalizm nieprofesjonalizmem, ale to jest po prostu głupie. Po co zatrudniać ludzi bez zapału,no po co? Ta laska pierwszego dnia w robocie powinna wisieć nad szefem audycji i zadawać głupie pytania, w stylu "a po co tu ten mikrofon?". Jak oni mają się teraz uczyć, skoro im się nie chce? I potem zaczyna się narzekanie, że branża jest zajęta starymi prykami, takimi jak ja, bo młodzi coś tam coś tam... Tylko, że oni sami nie chcą pracować.- Danny zabębnił palcami w poręcz i przez chwilę gapił się jak na wyświetlaczu w windzie zmieniają się piętra.
-Na co masz ochotę?- zapytał, gdy drzwi otworzyły się na kolejnym i dołączyła do nich jakaś starsza pani w nieco niemodnym kostiumie.- No... mów, bo w życiu nie zgadnę. A i tak w ogóle, będę potrzebował twojej pomocy. Obgadamy to jak już znajdziemy stolik, dobra?- tak, nadawał się do radia. Bo gadał i gadał co mu ślina na język przyniosła.
Uśmiechnął się tylko w odpowiedzi na jej ostatnie pytanie; nie, nie powinna znaleźć tam takowego zdjęcia ani też żadnej kobiecej bielizny przez którą mogłaby go posądzić o zdradę. A kiedyś znalezienie takowej rzeczy w jego szafie było bardzo prawdopodobnie bo niejednokrotnie kochanki zostawiały mu swoją bieliznę niby to przypadkiem pozostawioną na podłodze, czy w jego szufladzie niejednokrotnie wraz z numerami jakby liczyły, że jeżeli kiedyś przypadkiem natknie się na ich garderobę to zadzwoni. Ale on nie dzwonił, jedynie wzdychając cicho, czasami wspominając upojne chwile które przeżył z tą kobietą, o ile pamiętał czyje to majtki czy stanik znalazł, a potem wyrzucał znaleźisko do kosza na śmieci i ze śmiechem wołał swojego pupila biorąc go na długi spacer.
OdpowiedzUsuńTeraz jedynie odprowadził wzrokiem Sam, a potem już miał nacisnąć ten specjalny guziczek którym przywołuje się do sali pielęgniarkę, ale w tym samym momencie kobieta sama zajrzała do jego sali, a on zaraz poprosił o kolejną dawkę morfiny i otrzymał ją niemal natychmiast. Z błogim uśmiechem przyjął moment, gdy ból całkowicie został zniwelowany lekarstwem, a potem jeszcze bardziej zadowolony przyjął nadchodzący sen.
Gdy się obudził w sali już była Sam; przywitał ją uśmieszkiem nikłym, acz wesołym bo był w zdecydowanie lepszym nastroju niż poprzednio. Ale ciągle pamiętał ich ostatnią rozmowę, więc sprytnie zagadywał dziewczynę na wszelkie możliwe sposoby byleby tylko uniknąć tematu pomocy, która będzie mu potrzebna po opuszczeniu szpitala.
Black
[A, no cześć ;) Trochę mi to zajęło, ale już jestem. Masz może ochotę na wątek z moim potworem? Pomysł? ;)]
OdpowiedzUsuń- Nie głoduję. - Zapewnił. - Mogę co najwyżej umrzeć z przejedzenia. - Westchnął dramatycznie. - I możesz mi podarować trochę swojego szczęścia, może poprawisz mi numer. - Mrugnął do niej.
OdpowiedzUsuń[o, no jasne, że wróciłam ;) wystarczy, że napiszę Tobie, czy mam to też zaznaczyć w dyrekcji albo gdzieś?]
OdpowiedzUsuń[aha, OK ;)]
OdpowiedzUsuń[Oj chodziło o humor, ale pisałem z telefonu i musiało coś przeskoczyć...]
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością napił się ciepłego płynu. Uśmiechnął się lekko. - No nie wiem. Czekam na twoje pomysły. - Odpowiedział wesoło.
Roześmiał się. - Namawiasz mnie jak dziecko. - Zauważył. - Wyglądasz aż tak młodo? - Zapytał. Poczuł się dziwnie czując propozycje wyrażone w taki sposób, ale nie okazał tego.
OdpowiedzUsuńDave zrozumiał to nieco inaczej. Bardziej jakby miał... pięć lat i jak dziecko miał być przekupiony lodami.
OdpowiedzUsuń- Możemy iść. - Odpowiedział w końcu.
Nie odpowiedział. Grzecznie czekał aż dziewczyna się wyszykuje. W końcu ktoś musi być tym rozsądnym, prawda? Przypilnuje dziewczynki
OdpowiedzUsuń[Dziękuję za powitanie. :)]
OdpowiedzUsuń[U mnie klasyczny brak czasu... Wybłagam jakiś urlop? ;> I na pewno chcę wątek, ale raczej będę odpisywać właśnie w weekendy. Może jednak coś wymyślisz? U mnie naprawdę krucho z jakimikolwiek wartymi uwagi pomysłami...]
OdpowiedzUsuń[Byłaś na blogu o tematyce londynu który został usunięty, więc postanowiłam go odnowić i przy okazji odnowić stary www.try-in-london.blogspot.com ]
OdpowiedzUsuń