Pola Brandybuck
Uosobienie nieskończonej cierpliwości i chorobliwe ambitnemu dążeniu do doskonałości zarówno ciała, jak i duszy.
∞
Powiadają, że z nią można wyjść
dobrze jedynie na zdjęciach, oraz że więzi z nią zobowiązują. Powiadają i
niezaprzeczalnie mają rację w swoich słowach. Potwierdzone zostało to przez
lata doświadczeń, badań naukowych, mądrości życiowej i wszystkiego tego, czego
potrzebujemy, żeby w to uwierzyć. Nie zmieni to faktu, że będziemy próbować
pokazać swoją wyższość i przewagę nad stereotypami, całkowicie zapominając, że
nie wzięły się one znikąd. Dążąc do udowodnienia swoich racji, wespniemy się na
niezwykle wysoką i stromą górę, a gdy ją pokonamy okaże się, że ze szczytu
wszystkie drogi prowadzą w dół. I upadniemy. Uderzymy w niejeden ostry kamień,
poczujemy jego twardość na swoich kościach i wiele razy zabraknie nam dechu w
płucach. A to wszystko tylko po to, żeby nauczyć się wiary. Rodzina.
Nieskończoność w szklance mieść.
Pokazali nam, jako jeszcze małym dzieciom, różne budynki. Jedne były ogromne.
Przyciągały wzrok już z daleka swoją monumentalną budowlą i przyciągającą
spojrzenie posturą. W środku okazywały się spełniać dane im oczekiwania. Zachwycały
bogatymi zdobieniami i napawały oko materialnymi bogactwami. Nie siadywało się
wtedy w ławce, a rozbiegało po całym pomieszczeniu, chcąc ująć w obiektywie
aparatu każdy fragment i opuszkami palców zbadać każdy milimetr. Były też i te
mniejsze budynki, obok których nie zatrzymywało się zbyt długo samochodu, bo
żal na tę krótką chwilę zgaszać silnik maszyny. Coś jednak kazało wejść do
środka i rozejrzeć się wokół siebie. Spojrzeć krytycznym wzrokiem na skromny
ołtarz i drewniane ławki, które nie bujały się w zawiasach tylko dlatego, że
miły pan z sąsiedniej ulicy młotkiem poprzybijał umocnienia tam, gdzie były one
potrzebne. I to właśnie tu zasiadasz na moment, żeby nacieszyć duchowe bogactwo
i ukoić nerwy, i pozostawić troski. Wiara.
Świat cały jest tylko błękitną wklęsłością
chińskiej filiżanki.
Jasno dali do zrozumienia, czego oczekują po nas, jako swoich następcach.
Pokazali to, co jest dla nich ważne i dlaczego tak bardzo zależy im na
pielęgnowaniu rodzinnych tradycji. Powód, dla którego edukacja dzieci
obejmowała jeden i ten sam zakres, w ten sam tok nauczania wpychali. Nawet,
jeśli się opierano, nawet, jeśli się buntowano, nawet, jeśli sprzeczało się to
z własnymi potrzebami. Było coś, co zmuszało do wypełnienia rodzinnej tradycji.
Coś, co kazało iść we wskazanym kierunku i nie żałować, że postąpiło się tak, a
nie inaczej. Coś, co mówiło: czyń tak, jak ci mówią, a będziesz szczęśliwy. Nie
dlatego, że robiłeś w życiu to, co chciałeś, ale dlatego, że swoim życiem i
wyborem uszczęśliwiłeś też innych. Obowiązek.
Mogę
się zabić, ale na myśl, że mógłbym nie istnieć wcale, zimno mi się robi z
przerażenia
Przyszła na świat w rodzinie pisarzy. A właściwie: pisarki i jej wydawcy. Urodziła się jako jedno z dwójki bliźniąt, z czego jej druga połowa, Patrick, aktualnie zajmuje się wychowywaniem małoletnim Gabrielem, którego ulubionym zajęciem jest spanie, jedzenie i płacz. Cała trójka, widząc, że nie spełnia oczekiwań rodziny przeprowadziła się do Vancouver, szukając tam odpoczynku i możliwości rozpoczęcia życia na nowo. Patrick, chce dać synowi to, co będzie mu potrzebne do zdrowego rozwijania się, a zarazem szuka zapomnienia, po zmarłej żonie, zaś Pola próbuje, dość nieudolnie, zawierać znajomości i odnaleźć sens własnego istnienia. Jest właścicielką biblioteki miejskiej, ulokowanej na drugim piętrze w wieżowcu. Poszukuje asystenta.
Pola Brandybuck ∞ 8 września 1986 ∞ właścicielka biblioteki
Pola Brandybuck ∞ 8 września 1986 ∞ właścicielka biblioteki
[ Witamy na blogu:) Samara Carter ;) ]
OdpowiedzUsuń[Hej, hej :D Witam, witam i o wątek pytam :P]
OdpowiedzUsuń[Liczyłam na Twoją wolę walki, ponieważ ja mam dołek weny twórczej i zaczynam co najmniej dennie]
OdpowiedzUsuń[ maturę? w środku wakacji?]
OdpowiedzUsuń[Przerażasz... od trzech miesięcy podniesienie ręki jest dla mnie wyczynem :P]
OdpowiedzUsuńDave stanął pod drzwiami biblioteki. Zastanawiał się czy na pewno chce tam wchodzić. Miał ochotę przeczytać coś, ale żeby od razu iść do biblioteki? Czy tak potrzeba była aż tak wielka? W końcu westchnął i lekko popchnął drzwi. Przecież książki go nie zjedzą. Wszedł do środka i rozejrzał się po pomieszczeniu. Właściwie sam nie wiedział, co chce poczytać. Gdzie iść? Co zrobić? Pewnie najpierw należy założyć sobie kartę. Powoli podszedł do kobiety siedzącej za biurkiem.
- Dzień dobry. - Powiedział spokojnie.
Uśmiechnął się przepraszająco i prawie na palcach zbliżył do biurka. - Chciałem założyć sobie kartę, aby coś wypożyczyć. - To zaskakujące, prawda? A niby po co innego ludzie przychodzą do bibliotek?
OdpowiedzUsuńMiał teraz chwilę, żeby przyjrzeć się dziewczynie. Wyglądała na nieco zmęczoną. Właśnie zaczął żałować, że jednak tutaj wszedł.
Wyjął portfel z kieszeni i wygrzebał dowód... cóż..dane nie były tutejsze. Miał wizę na rok, więc nie szukał innych sposobów zalegalizowania swojego pobytu w tym miejscu. Z resztą w związku z przeprowadzką i tak o mało nie utonął w papierach...
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się nieco niepewnie.
Podał jej swój numer komórkowy. Rozglądał się wokół, zastanawiając się czego i gdzie szukać. Kryminał czy fantasy... a może coś innego?
OdpowiedzUsuń