Samara Carter
17 maja 1986 roku.
Od niedawna naczelna pisma "New Look".
Urodziła się w Kanadzie, chociaż nie w tym mieście. Na świat przyszła
stolicy i dopiero, gdy miała pięć lat przeprowadzili się do Vancouver.
Od zawsze drugie dziecko, spychane trochę na bok ze względu na starszego
syna, który miał przejąć imperium jej ojca i to właśnie jego edukacje
rodzice kładli wielki nacisk. A Samara, cóż była mu za to wdzięczna.
Dzięki temu sama mogła zdecydować co chciałaby robić i sama do tego
dążyła, pchała się. I w końcu, mając jakieś 14 lat po raz pierwszy matka
zabrała ją na pokaz mody, a Samara później opisała to w szkolnej
gazetce. Wtedy już wiedziała czego chce. Chciała pisać o modzie.
Temu celowi podporządkowała całe swoje starania. Poszła na studia,
dziennikarstwo i rok później została naczelną tamtej gazetki.
Konsekwentnie dążyła do swoich wyznaczonych celów, bo chciała osiągnąć
jak najwięcej, pracowała w wakacje. Po studiach zatrudniła się w
konkurencyjnym dla jednej z gazet ojca piśmie, dokładnie w Haven.
Początkowo chyba nikt nie wierzył w jej sukces, ale ona znów swoimi
błyskotliwymi pomysłami wspinała się, przechodząc na kolejne szczeble
awansów zawodowych. Aż nadszedł dzień, gdy ojciec dostrzegł, że jeżeli
nie zaproponuje córce czegoś większego, może mocno tego pożałować. I tak
bardzo nadal młoda, Samara dostała "New Look" pod swojej skrzydła.
Wszyscy wróżyli jej wielką porażkę, ale kolejny raz zdeterminowana
dziewczyna, zawiodła tych, którzy życzyli jej źle.
Samara ma dwa wcielenia i sama doskonale zdaje sobie z nich sprawę. W
zależności od tego skąd ją znasz, możesz mieć o niej zupełnie odmienne,
sprzeczne zdanie. Pierwsze wcielenie to pracoholiczka bez serca dla
swoich podwładnych. W pracy jest kobietą wymagającą, która wymaga od
wszystkich, ale nikt nie zarzuci jej, że od siebie chce mniej, pracuje
ciężko, aby efekt był jak najbardziej idealny. Jest perfekcjonistką,
która nie odpuści, aż wszystko nie będzie tak jak być powinno. Nie
cierpi odwalania roboty, w swoich współpracownika szuka serca do tego co
robią, nie chce niczego na siłę, a gdy widzi, że ktoś nie wkłada w
swoją pracę całej duszy, zwalnia go bez skrupułów. Oczywiście nie od
razu, daje kilka szans, ale nie może pozwolić sobie na pracownika, który
nie spełnia jej oczekiwań. Jednak, gdy wykonasz swoją pracę tak jak
trzeba, jak ona tego oczekuje, to możesz być pewny, że dziewczyna
solidnie cię za to wynagrodzi. Wie, że ludzie to tylko ludzie, ma serce,
ale wie, że w pracy nie może być ono zbyt miękkie, bo ze szczytu zawsze
można łatwo spaść na sam dno.
Jest jeszcze Samara, którą można poznać poza pracą. Wtedy można znaleźć w
niej masę cech zwykłej, młodej dziewczyny, która lubi się uśmiechać i
chce do czegoś dojść w swoim życiu, która ma swoje marzenia. Zabawna i
do tego potrafi się wyluzować, wie że człowiek nie żyje samą pracą, ale
podkreśla wpływ pracy na swoje życie. Nigdy nie chce być jak swoja
matka, która poświeciła swoje zawodowe pragnienia na rzecz wygodnego
życia i dzieci. Chce mieć rodzinę, w najbliższym czasie może nie, ale
nie znaczy to, że chce zaniedbywać ją, gdy ona już się pojawi. Uważa, że
wszystko da się pogodzić, ale możliwe, że się myli i jeszcze o tym nie
wie. Na razie jednak nie musi z niczego rezygnować, bo jest singielką.
Czasami romantyczka, ale na pewno nie chce się do tego przyznać. Osoba
niezwykle spokojna, nie daje się ponosić za bardzo emocją, nawet jak
jest zła potrafi zaskoczyć swoim opanowaniem i nowym pomysłem na
rozwiązanie sprawy. Wyjątkowo kreatywna, co objawia się w pracy i jak i
poza nią. Pedantka, którą denerwuje bród. Kobieta brzydząca się
kłamstwem, woli najgorszą prawdę, ale nie zniesie i może nie wybaczyć,
gdy ktoś okłamie ją w sprawie wysokiej wagi za równo na polu prywatnym
jak i zawodowym. A z drugiej strony dziewczyna, która dla swojej rodziny
i przyjaciół jest gotowa na wielkie poświecenia i pośpieszy im z
pomocą. Ma wady, ale na pewno da się ją polubić.
Mężczyźni zwracają na nią uwagę gdy idzie ulicą i nie ma co tego
ukrywać. Nie jest może specjalnie wysoka, ma 171 cm wzrostu, więc w
świecie mody na pewno to za mało, ale ona dobrze czuje się z takim
wzrostem. Szczupła, przez co wydaje się bardzo smukła, a jej nogi
dłuższe niż w rzeczywistości. Posiada blond włsoy, które są
długie, sięgają jej do pasa. Do tego należy dodać duże, niebieskie oczy i
prosty nos. Jej uroda jest charakterystyczna, ale na pewno zalicza się
do ładnych kobiet, a niektórzy oceniają ją jako słabą i bardzo
delikatną. Zwłaszcza, że jako kobieta związana z modą, zawsze musi
wyglądać perfekcyjnie, co przekłada się w jej ubiorze.
Ciekawostki:
♥ Mieszka w sporym apartamencie w centrum miasta.
♥ Uwielbia gotować, ale nie wiele osób o tym wie.
♥ Kocha jedzenie, ale ogranicza je, bo co za dużo to niezdrowo.
♥ Codziennie rano biega.
♥ Uwielbia ciasto czekoladowe.
♥ Kocha kwiaty, najbardziej stokrotki.
♥ Na urlop ucieka zawsze do tego samego miejsca, domku nad jeziorem.
♥ Używa kwiatowych perfum, które jednak nie są duszące.
♥ Uczulona na pomarańcze.
[ Na zdjęciach Kristina Bazan. Na wątki zawsze chętna. Zapraszam do wszelkich powiązań. ]
- Spokojnie. Basen nam chyba nie ucieknie. - Powiedział rozbawiony i wszedł do środka. Usiadł na podłodze pod ścianą i grzecznie czekał na dziewczynę.
OdpowiedzUsuń- Wiesz to całkiem przyjemne.. No wiesz, takie siedzenie na tyłku i czekanie na rycerza w roboczym kombinezonie, który przyjdzie i uratuje nas z opresji.. - powiedziała po chwili zastanowienia.
OdpowiedzUsuń- Mam fajnego brata, mogę ci go sprzedać jeśli chcesz.. - odparła ze śmiechem opierając głowę o ścianę windy - Co prawda nie ratuje z opresji.. Ale w podstawówce przebrał się za rycerza na bal przebierańców.
OdpowiedzUsuń- Nie mam go dość, bo nie mieszkam z nim, po drugie... Wcale nie wybiera złych kobiet - zastanowiła się chwilę - Zazwyczaj wszystkie je lubie, ale tak tylko wspomniałam. - uśmiechnęła się lekko
OdpowiedzUsuńOna po prostu założyła luźną piżamę i usiadła na miękkim łóżku. Szczerze mówiąc była już trochę zmęczona, a i alkohol nie pomagał jej w racjonalnym myśleniu. Mimo to nie narzekała, podobał się jej ten wieczór, ot co.
OdpowiedzUsuń- Brawo - rzuciła rozbawiona, poprawiając kitkę, którą w międzyczasie sobie zrobiła.
- Nie no co ty.. oczywiście nikt nie jest idealny.. Chrapie na przykład, ale tylko jak się napije z kumplami a że nie robi tego zbyt często to w sumie... No.. Sama nei wiem, ciężko mi go oceniać - uśmiechnęła sie lekko.
OdpowiedzUsuńZauważył, że spędzanie czasu z Sam przychodzi mu tak dziwnie łatwo. Dobrze się czuł w jej towarzystwie, umieli pogadać i śmiać się razem. Nie wiele było takich osób przy których Ethan czułby się tak swobodnie. I nie chodzi tu o jego pewność siebie, ale naturalność.
OdpowiedzUsuń- Dobra szantażystko- powiedział odchodząc od barierki.- Co teraz?- spojrzał na nią i przekręcił głowę w bok.- Idziemy do domu?
Co złego jest w podłodze? A szczególnie w chłodnej podłodze w ciepły dzień? Spojrzał na kobietę i podniósł się powoli. - Tak, mamo... - Wymamrotał. Chwycił torbę, a potem spojrzał na jej rzeczy. - Da mi ponieść czy jesteś kobietą "wyzwoloną". - Zapytał uśmiechając się wesoło do Sam.
OdpowiedzUsuń[Chętnie zacznę wątek, tylko podrzuć mi jakiś ogólny pomysł na powiązanie ^^]
OdpowiedzUsuń[Raczej nie jest aż taką sierotą, żeby w nią wjechać rowerem :D Ale parking to dobry motyw, więc mogą się zawsze spotkać w windzie i później pomaszerować razem przez parking :D]
OdpowiedzUsuńZaśmiała się wesoło patrząc na nią przez dłuższą chwilę - Okej, co by się nie działo będzie twój. Nawet jak będzie miał dziewczynę powiem mu: Słuchaj Washington.. Obiecałam Samarze, że będziesz jej.. Więc.. No sam rozumiesz.. - zaintonowała poważnym tonem z nutką rozbawienia.
OdpowiedzUsuń- Nie dam, nie ma opcji! - stwierdziła rozbawiona, przecząco kręcąc głową. - Na pewno nie będziesz spała na kanapie, bo choć wiem, że jest wygodna to nie jestem aż taka perfidna, żeby cię tam wygnać - stwierdziła rozbawiona. - Więc albo śpimy tutaj razem - wskazała ręką na duże łóżko - albo ty śpisz tu, a ja w pokoju Jake'a - dokończyła. - Jak tam chcesz - powiedziała pogodnie.
OdpowiedzUsuń- No skąd, oczywiście że nic na siłę.. Ale tylko spójrz.. - wyciągnęłą rękę z ipodem bliżej niej i pokazała zdjęcie przystojnego bruneta - Nie żeby coś, po prostu pokazuje, nie? - uśiechneła się lekko
OdpowiedzUsuń- Jesteś od niego troszkę młodsza.. Ma trzydzieści dwa - przesunęła zdjęcie na jakieś inne - On jest bardziej podobny do mamy, ja do taty.. Pewnie stąd różnice... No i jest policjantem.. To też nas różni.. - zaśmiała się
OdpowiedzUsuńSpojrzał na zegarek, kiedy przycisk przywołujący windę był już wciśnięty. Raz. Donovan rozumiał, że wciśnięcie przycisku od windy dziesięć razy nie zmieni jej w maszynę do teleportacji, która przyleci do niego w sekundę. Dwudziesta trzecia, pięknie i cudownie, zwłaszcza że o piątej zaczynał dyżur w szpitalu, a przecież obiecał sobie, że nie będzie fundował sobie takich atrakcji jak czterogodzinny sen.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście nie miał pojęcia o czym mówiła blondynka, ale był pewny, że nie o seksie, choć słowa przez nią wypowiadane były dwuznaczne. Zaśmiał się i skinął głową, idąc z nią do wieżowca. Po parunastu minutach byli już w windzie. Charakterystyczny dźwięk i drzwi rozsunęły się na piętrze Samary. Weszli do jej apartamentu. Ethan rozejrzał się, był zupełnie inny niż jego. Pomijając to, że był o wiele czystszy, wydawał się także przytulniejszy od mieszkania Lafferty'ego. U niego na pierwszy rzut oka było widać, iż brakuje kobiecej ręki i mieszka nam samotny facet.
OdpowiedzUsuń- To co mi proponujesz, w takim razie?- zapytał w końcu, patrząc na nią z uśmiechem.
Ethan
- Dobry wieczór. - Nie wiadomo, czy to zwykła grzeczność, czy dziwne zamiłowanie do rozmów z obcymi ludźmi w windach. Dodać budzącą napięcie muzykę w tle i wszystko nabiera klimatu horroru klasy B. A to tylko Donovan prezentuje swoje całkiem przyzwoite wychowanie.
OdpowiedzUsuń- Powinna się pani wyspać. Jeśli ma pani problem z przyjmowaniem rad przypadkowych ludzi z windy, proszę przyjąć darmową konsultację lekarską. - Zaserwował jej natychmiastową diagnozę po stanie makijażu i ogólnym wyrazie twarzy. Był w końcu kulturalnym człowiekiem, gdyby znali się trochę dłużej niż pięć sekund, powiedziałby jej wprost, że wygląda okropnie i powinna walnąć się do łóżka, żeby więcej tego wieczoru nie straszyć ludzi.
OdpowiedzUsuń- Jest pani więc bardzo mądrą pracoholiczką. - Zauważył, przemycając w głosie odpowiednie dawki ojcowskiej dumy i ślepej zazdrości. Ta druga była owocem faktu, że on do mądrych pracoholików nie należał, czego dowodem była praca do zamknięcia tego dnia i ustalenie sobie dyżuru dnia następnego na piątą rano, co dawało mu w sumie jakieś dwie i pół godziny snu. Przed sześciogodzinną, planowaną od miesięcy operacją, do tego piekielnie ważną. Brawo, najwyraźniej ci kariera medyczna niemiła, panie Rubinstein.
OdpowiedzUsuń- Prawa rynku, droga pani, od jakiegoś czasu pracujemy do dwudziestej trzeciej, dodam, że od szóstej rano. A pracoholizm swoją drogą. - W jego przypadku było to raczej nigdy niezdiagnozowane ADHD lub przynajmniej odwieczne robaki w tyłku, które kazały mu coś robić non-stop z ewentualną przerwą na sen i regenerację sił, żeby robić jeszcze więcej rzeczy.
OdpowiedzUsuń- No bo jest niezwykle bardzo porządnym obywatelem. - powiedziała bardzo poważnym tonem po czym wybuchnęła śmiechem - Lepiej skończmy tę rozmowę bo zaczyna schodzić na dziwne tory.
OdpowiedzUsuń- Donovan. - Uścisnął jej rękę, przy okazji darując Sam zmagania z jego pierwszym imieniem. Szalenie je lubił i w Polsce nie miał najmniejszych oporów przed przedstawianiem się i dumnym noszeniem imienia Sylweriusz, ale Kanadyjczycy, podobnie jak większość innych narodów świata, mieli pewne problemy z jego ogarnięciem. Winda zatrzymała się na parterze, więc poczekał, aż Sam z niej wyjdzie i sam również opuścił stalową klatkę.
OdpowiedzUsuń- Już weszliśmy w koleżeńskie stosunki? Szybko, ale tak właśnie lubię najbardziej. - Powiedział z uznaniem, zabierając się do odpinania roweru. Szybko się przystosował do miejskich warunków jak na buszmena z Warszawy, w końcu jak tu po dżungli na rowerze jeździć. Wyjątkowo sprawnie przestawił się z huśtania się na lianach pomiędzy drzewami na podróżowanie jednośladem napędzanym siłą mięśni kierującego.
OdpowiedzUsuńPokręcił rozbawiony głową i wziął od niej torbę. - Marudka. - Stwierdził wesoło i wyszedł.
OdpowiedzUsuńPrzecież to nie jego wina, że wszystkiego kobiety starają się mu matkować. Czy wyglądał na takiego niemotę?
- Muzyka. Ale rockowa, lubie mocniejsze rytmy, szczególnie wtedy gdy jestem wkurzona bo mam wrażenie, że jak sobie pokrzycze to szybciej wyparują złe fluidy.. A jak jest z tym u ciebie?
OdpowiedzUsuń- Ja? Marudny? -Zdziwił się. - Od kiedy? - Spojrzał na niego niewinnie. Raźnym krokiem ruszył z nią w basen. Już mu się marzyło zanurzyć w chłodnej wodzie.
OdpowiedzUsuń- Powolne rytmy nei są dla mnie, zdecydowanie. O..! W końcu! - uśmiechnęła się wesoło kiedy winda powoli ruszyła w odpowiednią stronę. - Powiedziałabym, że musimy to kiedyś powtórzyć, ale może nie w windzie tylko ploty w terenie, co?
OdpowiedzUsuńSpojrzał na nią. - A masz jakieś życzenia? Ponieważ najbliżej jest zwykły basen z wyjściem na dwór, otwieranym w ciepłe dni. - Spojrzał w niebo. - Chyba jest dostatecznie gorąco. - Dodał.
OdpowiedzUsuń- Okej, w takim razie jak tylko ogarnę ze mam wolny dzień czy tam wieczór to zadzwonie wcześniej. - obie wysiadły z windy a Virginia spojrzała na zegarek - W takim razie do zobaczenia, tak? - uśmiechneła się lekko.
OdpowiedzUsuńNie minęło wiele czasu i znaleźli się na basenie. Dave pomachał dziewczynie i rozeszli się do swoich szatni, ay po chwili znaleźć się na przestrzeni basenowej.
OdpowiedzUsuń- Pewnie. - Zgodził się od razu. Myślał tylko o tym, żeby zanurzyć się w cudownej wodzie... choć jego wzrok i tak zlustrował Sam, kiedy wyszła z pod prysznica.
OdpowiedzUsuńPoszedł za Sam uśmiechając się lekko. Zaraz po niej wszedł do wody i odetchnął z ulgą. - Jestem w raju. - Stwierdził zadowolony i zanurzył się cały, po czym przepłynął kawałek pod wodą.
OdpowiedzUsuńWoda w oczach? Co za różnica? Jak poczuć się wolnym mając takie ograniczenie jak oczy? Przecież pod wodą też jest świat!
OdpowiedzUsuńWynurzył się koło niej z wesołą miną. - Tego potrzebowałem.
- To jest ten moment, kiedy powinienem zaoferować podwiezienie pod dom moim luksusowym samochodem, ale samochód, średnio luksusowy, stoi na parkingu pod moim blokiem. - Wytłumaczył się ze strasznej zbrodni, jaką był brak możliwości podrzucenia jej do mieszkania i tym samym narażenia na koszty związane ze złapaniem taksówki, na którą zapewne czekała. Nie, żeby to była jego wina, ale przecież tłumaczyć się można zawsze, w końcu po coś ta niepodległość jest. Na przykład po to, żeby korzystając z wolności słowa móc pleść trzy po trzy co się tylko uważa za stosowne.
OdpowiedzUsuńRoześmiał się i chlapnął na nią wodą. - I to niby ja jestem młodszy. - Skomentował.
OdpowiedzUsuńJedni dorastają i poważnieją, a inni zostają dziećmi do końca swojego życia. Czy to źle? Wcale nie! Przynajmniej cieszą się chwilą i nie martwią bez potrzeby ci "niedorośli", a dojrzali roztaczają wokół nich opiekę.
OdpowiedzUsuń- Aż tak młody nie jestem. - Odpowiedział rozbawiony.
Zaśmiała się pogodnie, słysząc słowa przyjaciółki, a potem położyła się koło niej.
OdpowiedzUsuń- Kocham je, choć nawet nie w połowie tak mocno jak te moje z domu - stwierdziła, uśmiechając się lekko, spod przymkniętych oczu.
Pokręcił zrezygnowany głową. - Eh... kobiety... kto was zrozumie. - Westchnął dramatycznie i odpłynął kawałek od niej na plecach.
OdpowiedzUsuńNie odpowiedział. W końcu przyszli popływać, a nie plotkować. Z tego powodu obrócił się i przepłynął basen zmierzając ku dziewczynie. - Przejdę się na część sportową. - Zapowiedział i wyszedł z wody, aby wejść do środka budynku. Na sportowej pięćdziesiątce było znacznie mniej ludzi, dlatego istniała możliwość spożytkowania energii w sposób mniej męczący umysł.
OdpowiedzUsuńWszedł do salonu i rozejrzał się z ciekawością. Usiadł na kanapie i czekał na blondynkę, ciekawy co też ona wymyśliła. Gdy tylko pojawiła się pierwsze rzuciła mu się w oczy zmiana stroju i tak wyglądała świetnie. Kiedy w końcu zobaczył co trzyma w rękach wybuchnął śmiechem i pokręcił głową z niedowierzaniem.
OdpowiedzUsuń- Serio?- zapytał, unosząc brwi, choć doskonale wiedział, iż wcale nie żartowała. Wstał i wyprostował się, podwijając koszulę.- Przyjmuje wyzwanie- odparł z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.- Hmm... Nie mam pojęcia. A o co Ty byś się chciała założyć?- zapytał, wciąż się uśmiechając.
Dave pływał przez dłuższy czas. Choć nie zmęczył się jeszcze odpowiednio, postanowił dołączyć do Sam. W końcu przyszli razem i wypadało spędzić z nią trochę czasu. Wszedł do wody tuż obok niej.
OdpowiedzUsuń- Co tam, leniu? - Zapytał wesoło.
Zmrużył oczy uważnie jej słuchając po czym skinął głową na zgodne. Całkiem sprawiedliwie, ale jak na razie nie przychodziło mu nic do głowy. Pozwolił jej zakręcić pierwszej po czym z uśmiechem pokręcił głową. Naprawdę strasznie go to bawiło, ale było w tym nieco frajdy. Zaraz po niej zakręcił i czekał, aż strzałka się zatrzyma.
OdpowiedzUsuń- Lewa ręka na żółte- powiedział, jak wyrokowała tarcza.- Nie wierzę, że to robię...- mruknął po czym ponownie się zaśmiał.
- Niewiele Ci do szczęścia potrzeba. - Zauważył. - Może powinnaś zamontować sobie jakuzzi w łazience? - Podsunął rozbawiony.
OdpowiedzUsuńByło mu coraz ciężej wyciągnąć dłoń by zakręcić strzałką na kolorowej planszy. Sam była strasznie cwana i teraz byli tak dziwacznie poprzeplatani, że ciężko było mu ustać. Widząc, że śmieje się z niego pokazał jej język i przygryzając wargę ze skupieniem i wysiłkiem sięgnął po tarczę. Jedna noga mu się poślizgnęła, druga dziwnie ugięła, a jedyna ręka, na której się w tym momencie trzymał zgięła się.
OdpowiedzUsuń- Aaa!- krzyknął, wiedząc, że już dłużej nie wytrzyma, nie chcąc jednak przygnieść ani uszkodzić blondynki, szybko przekręcił się i padł. Znaczy ona się przewróciła przez niego, a ona zdążył się zatrzymać na łokciach zaraz nad nią, śmiejąc się cały czas.- Dobra... Jesteś mistrzem, wygrałaś.
- Zgodnie z umową. Masz jedno życzenie- przyznał, dalej zostając w takiej pozycji, uważnie jej się przyglądając.- Ale tylko jedno, wykorzystaj je dobrze- przypomniał, a w oczach widać były iskierki rozbawienia. Zaskoczył go jej gest, ale absolutnie nie przeszkadzał. Tak właściwie dopiero zorientował się jak blisko są ich twarze. Nie ruszył się, nie uciekł nie miał tego w zwyczaju. Po prostu czekał, aż powie co od niego chciała, nieustanie patrząc jej w oczy.
OdpowiedzUsuńUniósł brwi i zacisnął usta, jakby zastanawiał się nad jej pomysłem.
OdpowiedzUsuń- Porywasz...- powtórzył. Cieszył się, że wrócił jej humor,a jeszcze bardziej to, że chyba miał w tym nieco zasługi. I co tu ukrywać, również podobał mu się pomysł spędzenia z nią więcej czasu, cały weekend.- Da się załatwić- powiedział w końcu, uśmiechając się do niej. Kiedy go pocałowała zdębiał, teraz dopiero był zaskoczony. Znaczy nie to, że o tym nie myślał, bo myślał, jednak nie sądził, że to ona zrobi ten 'pierwszy krok'. Spojrzał jej w oczy i pochylił się nad nią bardziej, wciąż nie odrywając oczu od jej tęczówek, jakby dawał jej czas na zastanowienie ewentualną ucieczkę, po czym tym razem on złączył ich usta. I bynajmniej nie był tak zdawkowy jak jej.
Ciekawy był gdzież to ma zamiar go zabrać, jednak czuł, że gdziekolwiek by to nie było będzie to bardzo dobrze i miło spędzony czas. Teraz zdecydowanie nie czuł się jak przegrany i nie miał na co narzekać.
OdpowiedzUsuńGdy go nie odepchnęła, a na dodatek oddała pocałunek uśmiechnął się lekko. Z zapałem i coraz większym zaangażowaniem pogłębiał pocałunki, smakując jej ust. Delikatnie rozsunął jej usta językiem, nie odrywając się od niej. O tak, na takie przegrane mógł się godzić.
Nie miał zamiaru na nic naciskać, nie chciał by czuła się osaczona. Doskonale widział w jakiej była kondycji i nie chciał zmuszać jej do czegoś, czego mogłaby żałować. Złożył jeszcze na jej ustach jeden, krótki pocałunek po czym w końcu oderwał się od niej z uśmiechem spojrzał jej w oczy, po czym wstał i podał jej rękę, by pomóc jej wstać.
OdpowiedzUsuń- W takim razie w weekend mnie porywasz...- powiedział kiwając głową.- Ale chyba mam prawo wiedzieć gdzie, prawda?- zapytał, unosząc brwi.
Przyglądał jej się podejrzanie po czym powoli skinął głową.
OdpowiedzUsuń- OK... Ale pod warunkiem, że nie będzie żadnych węży- stwierdził, jak najbardziej poważnie. Wyprostował się i wyciągnął ręce, a jego kości nieco strzelały. Odwinął rękawy i ponownie przeniósł na nią wzrok.- W takim razie do zobaczenia- powiedział i posłał jej uśmiech.- Dziękuję za mile spędzony czas i za grę- zaśmiał się cicho po czym podszedł do niej i musnął ją w czoło.- Dobranoc- i wyszedł, cały czas zastanawiając się co też ona wymyśliła.
Na drugi dzień już starał się załatwić wolne oraz poszukać zastępstw i udało mu się to zaskakująco łatwo. Jak to facet spakował się do małej torby, biorąc wszystko co mogłoby mu się przydać. Wszedł do windy a po chwili weszła i ona.
OdpowiedzUsuń- Jasne- powiedział witając ją z uśmiechem.- Nie rozumiem dlaczego nie możemy jechać moim Jeepem?- spojrzał na swój samochód z tęsknota. Nie był przyzwyczajony do bycia pasażerem, uwielbiał prowadzić, dlatego też zawsze to on robił za szofera.- Jakoś dasz radę, jak nie to Cię zastąpię- oznajmił z uśmiechem. On znów nie cierpiał automatów, nie rozumiał jaki jej sens jeździć tak, bo to odbierało całą radość, przynajmniej jemu.
Wyciągnął z tylnej kieszeni kluczyk z uśmiechem i otworzył swój samochód, po czym przerzucił ich torby do dużego bagażnika. Otworzył przed nią drzwi po czym sam wskoczył za kierownice. O tak było zdecydowanie lepiej. Rzeczywiście chyba faceci mieli takie skłonności do miłości motoryzacji oraz prowadzenia samochodów.
OdpowiedzUsuń- Dobrze, teraz mi powiedz tylko gdzie mam jechać- powiedział zapinając pasy uśmiechając się do niej. Naprawdę był ciekawy, gdzież to ona go zabiera...
Jechał grzecznie, według jej wskazówek starając się nie szaleć za bardzo.
OdpowiedzUsuń- Owszem- przyznał kiwając głową.- Ty byś mnie męczyła, szantażowała i torturowała gdybym tak długo trzymał Cię w niepewności. Takie już są kobiety- stwierdził wzruszając ramionami, po czym posłał jej lekki uśmiech.- To teraz już się dowiem?- zapytał, unosząc brwi.- Albo chociaż ile czasu zajmie podróż...- jazda była przyjemna, głównie z powodu towarzystwa, ale i tak zżerała go ciekawość.
Szczerze właśnie czegoś w tym stylu się spodziewał. Zdradziła się nieco mówiąc o ciepłych i wygodnych ubraniach, więc nie myślał w ogóle o pięciogwiazdkowych hotelach.
OdpowiedzUsuń- Jak dla mnie świetnie- powiedział z uśmiechem. Jemu też się przyda parę dni w totalnej ciszy, z dala od całego zgiełku miasta.- Chyba obojgu nam przyda się taki odpoczynek- spojrzał na nią, jakby chciał zobaczyć jak się trzyma. Wydawało mu się, że jest o wiele lepiej niż było podczas ich ostatniego spotkania.
- W takim razie cieszę się, że nie wziąłem ze sobą swojej skórzanej kurtki, znów byłaby zakładnikiem, gdybym nie chciał wejść do wody- powiedział żartobliwie.- A tak na serio uwielbiam pływać i całkiem nieźle mi to wychodzi- oznajmił z uśmiechem. Dawno nie miał czasu, żeby tak po prostu się pozbierać i wyjechać w głusz. Gdy wyjeżdżał był w wielkich miastach, spędzał czas na plaży poznając mnóstwo nowych ludzi, ale nigdy nie zdecydował się pojechać gdzieś dla samej ciszy, spokoju. Była to dla niego miła odmiana. Czas leciał, a drogi ubywało. Ethan nieco przyśpieszył wciąż jadąc według wskazówek blondynki.
OdpowiedzUsuń- Na to również liczę- przyznał ze skinieniem głowy. Nie miał zamiaru rezygnować z przebieżki, wręcz przeciwnie, może w nowym miejscu, po nieznanych ścieżkach będzie mu się jeszcze lepiej biegało. Już oddalili się od miasta, a wokół drogi były coraz bardziej gęste lasy i coraz mniej samochodów mijali, ponieważ już dawno opuścili główną drogę. Nie przejmował się tym, że może tam być kiepsko z zasięgiem czy brak jakichkolwiek nowinek technologicznych o ile ma się dobre towarzystwo i ma się co robić.
OdpowiedzUsuńI oto zaciągnęła go w totalną głusz, środek lasu, gdzie żywego ducha nie było widać, jednak miała rację, było coś urzekającego w ty miejscu.
OdpowiedzUsuń- Teraz możesz mnie zabić i zakopać, a nikt mnie tu nie będziesz szukał- zażartował. Wyciągnął ich bagaże i poszedł za blondynką do małego, drewnianego domku. Rzeczywiście w środku było nieco cieplej, ale nie było nie do wytrzymania. Położył torby u wyprostował się, a gdy wyciągnął ręce do góry dotykał palcami sufitu.
- Włącznie z tym, że przeważnie to facet wywozi kobiety, a teraz to Ty mnie tu zaprosiłaś- zauważył, śmiejąc się. Wnętrze było skromne, ale bardzo przytulne. Miała racje, czasem dobrze było odpocząć od luksusu i przepychu, który ich otaczał. Naprawdę mu się tu podobało. Rozejrzał się i pokiwał głową.- Więc co teraz?- zapytał unosząc brwi, ciekawy co zaplanowała dalej, a może nic? Po prostu tam być, bez żadnych planów i cieszyć się czasem wolnym. Cokolwiek miałoby być wydawało mu się, że ten wyjazd będzie udany.
OdpowiedzUsuńWłaściwie myślał o wstąpieniu do sklepu po drodze, jednak jak dziewczyna nic nie mówiła zrezygnował. Pokiwał głową i spojrzał na dziewczynę.
OdpowiedzUsuń- To ja pojadę do sklepu, a gdzie jest jakiś najbliższy?- zapytał, unosząc brwi, nie pamiętał, żeby jakiś mijali, pewnie był w drugą stronę.- I dobrze by było, gdybyś konkretnie powiedziała mi co mam wziąć. Chyba, że jedziesz ze mną- wzruszył ramionami.- Nie jestem fanem polowań na dziką zwierzynę, chyba wzięłaś złego kompana- zaśmiał się.
Po paru minutach już jechał do sklepu, zostawiając Sam samą. Nie był to duży sklep, ale znalazł tam wszystko co było im potrzebne przez kolejne dwa dni. I nie było sprzedawczyni, o której mówiła blondynka tylko jakiś gruby, zarośnięty facet, patrzący na wszystkich spode łba.
OdpowiedzUsuńKiedy wrócił z torbami w domku było już zupełnie inaczej, tak świeżo. Widać było, że Samara nie próżnowała, gdy go nie było. Położył zakupy mając zamiar je rozpakować i spojrzał na kominek.
- Powinnaś poczekać, przyniósłbym drewno, nie potrzebnie się męczyłaś- powiedział kręcąc głową, plując sobie w brodę, że sam nie pomyślał o tym, przed wyjazdem.
Po chwili on również był już przebrany i po minucie byli już rozłożeni nad jeziorem. Pogoda była piękna, słońce świeciło, ale delikatny wiatr sprawiał, że nie było duszno.
OdpowiedzUsuńŚciągnął koszulkę i krótkie spodenki, po czym wszedł na pomost.
- Idziesz czy mam Cię wrzucić?- zapytał, z dziwnym błyskiem w oczach.
- Aa... Myślę, że się rozczarujesz- powiedział uśmiechając się, po czym podszedł do niej i podniósł ją jednym, zwinnym ruchem. I niosąc ją na pomost zaczął ją huśtać, coraz mocniej, po czym wyciągnął ręce nad wodę.- I co teraz powiesz?- zapytał, unosząc brwi, wciąż się śmiejąc.- Lecisz na dół?- poluźnił ręce i miała wrażenie jakby miała spać, jednak nadal była na jego rękach.
OdpowiedzUsuńOstatecznie jednak oboje wpadli do wody. Była nieco zimna, ale już po chwili się przyzwyczaił. Chcąc się z nią podroczyć nie wynurzał się przez dłuższą chwilę, aż w końcu podpłynął do niej i pociągnął ją za nogę w dół, po czym dopiero się wynurzył. Przetarł twarz i spojrzał na nią śmiejąc się.
OdpowiedzUsuń- Oo, ktoś tu się martwił- powiedział rozbawiony i położył się na plecach.
- Oo!- jęknął zaskoczony i zanurzył się, po czym ponownie się wynurzając spojrzał na nią kręcąc głową.- Doigrałaś się...- powiedział mrużąc oczy, po czym uniósł ją i rzucił do wody, śmiejąc się cały czas. Kiedy się wynurzyła przejechał ręką po tafli wody i ochlapał ją.- Ze mną się nie zadziera- oznajmił pokazując jej język, po czym znów jak gdyby nic zaczął unosić się na plecach z zamkniętymi oczami.
OdpowiedzUsuń[Hm, oglądam i oglądam wolne postaci i chciałabym zająć postać Jonathana Blacka, masz coś przeciwko?;p]
OdpowiedzUsuń[ Nie :) nie mam nic przeciwko:) ]
Usuń[ I zapraszam do rekrutacji ;) ]
Usuń[Hm, no a co do tej postaci to masz jakieś wymagania oprócz tych podanych w zakładce? Mam się konsultować w kwestii historii i tym podobnych? ]
Usuń[ Daje ci wolną rękę:) w końcu ma być to twoja postać, więc myślę że tyle mojej ingerencji wystarczy :) ]
UsuńUniósł jedną powiekę i spojrzał na blondynkę, po czym zaśmiał się i zwrócił wzrok na niebo.
OdpowiedzUsuń- Serio? Widzisz jakieś... wymyśle kształty w chmurach, a nie możesz zobaczyć konstelacji gwiazd?- zaśmiał się ponownie, przy czym zanurzył się i zrobił fikołka, po czym wyszedł na powierzchnie.- Ja w chmurach nic nie widzę, nigdy nie umiałem zobaczyć zwierzątek czy rowerków czy cokolwiek- wzruszył ramionami.
On miał zamiar jeszcze zostać w wodzie i tak naprawdę popływać, żeby się zmęczyć. Spojrzał na nią i uśmiechnął się, ze skinieniem głowy.
OdpowiedzUsuń- A ja uczę się żyć z przegraną- powiedział wzruszając ramionami.- Póki co... Nie mogę narzekać- przyznał.- Również się cieszę- dodał, po czym dał nurka w wodę i zaczął przepływać jezioro.
Akurat teraz miał na myśli przegraną w grę, jednak wcześniej przegrał coś o wiele więcej i wciąż uczy się żyć z tą przegraną.
OdpowiedzUsuńKiedy w końcu poczuł zmęczenie wyszedł z wody. Widząc jak dziewczyna leży uśmiechnął się. Była już całkowicie sucha, więc stanął nad nią i zaczął pryskać ją wodą, którą on wciąż miał na ciele. Zaśmiał się kiedy otworzyła oczy i usiadł obok niej.
- To naprawdę świetne miejsce- przyznał patrząc na jezioro i las na około.- Dzięki Sam- powiedział i uśmiechnął się do niej.
- Takie było Twoje życzenie, więc tu jestem- powiedział, uśmiechając się. Wziął ręcznik i przejechał po włosach, wytarł kark, ramiona i brzuch. Był opalony, więc blizna pod lewą piersią była widoczna, choć on już w ogóle nie zwracał na nią uwagę, tak samo jak na ta na kolenie i koło krzyża. Położył się koło niej i odetchnął chwilę, oddech wciąż miał przyśpieszony po pływaniu. Lubił czuć jak pod skórą wszystkie mięśnie wprawia w ruch i lubił też czuć to lekkie zmęczenie po ćwiczeniach.- Dobra ja zdecydowanie nie jestem stworzony do takiego bezczynnego leżenia na piasku- powiedział i usiadł śmiejąc się.
OdpowiedzUsuńNie nudziło mu się, tylko po prostu nie był przyzwyczajony do takiej... formy relaksu. Zawsze coś robił. Jednak, gdy dziewczyna przyciągnęła go uniósł brwi. a kąciki jego ust uniosły się minimalnie w górę.
OdpowiedzUsuń- Ach, tak?- mruknął, a w jego oczach pojawiły się iskierki. Odwzajemnił pocałunek i również poczuł różnice pomiędzy tym poprzednim, nie mając na myśli tego, że teraz oboje byli w strojach. Ponownie położył ją na piasku nie odrywając się od jej ust.- Taka forma bardzo przypadła mi do gustu- szepnął pomiędzy jednym, a drugim pocałunkiem.
To, że zdecydowanie wolał ją w takim stroju było chyba oczywiste. W końcu był facetem i każdy by wolał, tym bardziej, że była naprawdę atrakcyjną kobietą. Była to świetna zabawa, dobrze czuł się w jej towarzystwie, ale miał nadzieje, że spotka kogoś kto zapewni jej więcej niż tylko zabawę, bo właśnie na to zasługiwała.
OdpowiedzUsuń- To zależy od ciebie- odparł odsuwając się od niej i spoglądając w jej oczy.- Jak chcesz możemy się przejść- powiedział, zaczesując palcem kosmyk jej blond włosów.
Nie mógł powiedzieć, że Sam nie jest kobietą, która podbije jego serce, bo tego nie wiedział. Nie wierzył w miłość, a przynajmniej tak mu się wydawało. Nigdy nie poznał nikogo kto pomógł by mu się o tym przekonać czy istnieje i czy w ogóle on się do niej nadawał. A może po prostu za bardzo się boi angażować by nie stracić czegoś po raz kolejny?
OdpowiedzUsuń- Ewentualnie- powtórzył rozbawiony i ponownie złączył ich usta, jednak po chwili odsunął się i wstał.- Przejdziemy się- powiedział uśmiechając się do niej. W końcu mieli jeszcze dużo czasu.
Ubrał się i wyprostował, patrząc na nią czekając aż wskaże drogę. Podniósł wzrok kiedy wybrała ścieżkę i skinął głową, nie miał zamiaru się wykłócać, w końcu to ona znała to miejsce. Kiedy zbliżyła się do niego i splotła ich dłonie, uniósł brwi nieco zaskoczony patrząc na ich splecione palce, po chwili zreflektował się i uśmiechnął się ściskając lekko jej dłoń.
OdpowiedzUsuń- To idziemy- powiedział i ruszyli w stronę jednej z wąskich ścieżek w głąb lasu.
Prawda była taka, że nie przywykł do takich gestów. Ostatni raz trzymał dziewczynę za rękę w liceum, ale nie łączyło ich nic oprócz seksu, choć teoretycznie byli parą. Typowe sportowiec i czirliderka. A po za tym nigdy nie były potrzebne czułe gesty świadczące o przywiązaniu.
OdpowiedzUsuń- Może masz racje- wzruszyła ramionami.- Nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić, jednak wydaje mi się, że i tak wtedy mimo tego, że inne wciąż okropne i ciężkie, może nawet niesamowicie skomplikowane była dla nich takie życie. Kolejne pokolenia przyzwyczają się innych... standardów. Żyjemy w takiej a nie innej rzeczywistości tak jak i oni żyli w swojej- powiedział.
Jemu to nie przeszkadzało dopóki Sam nie oczekiwała zbyt wiele od jego osoby, nie chciał by czuła się odtrącona ani nie chciał jej zranić.
OdpowiedzUsuńWeszli w końcu na szczyt. Ethan rozejrzał się w koło, był to naprawdę niesamowity widok. Taki... surowy, dziki. Już uważał ten wyjazd za udany, chyba oboje właśnie czegoś takiego potrzebowali.
- Zdecydowanie wspaniałe miejsce- powiedział patrząc na rwącą rzekę, konary drzew a gdzieś tam w oddali było wielkie miasto tętniące innym życiem.
Nie było to za dużo. Było to akurat tyle ile mógł i potrafił jej zapewnić. Przynajmniej miał taką nadzieje.
OdpowiedzUsuńZaśmiał się i zwrócił wzrok na blondynkę.
- Jak chcesz proszę bardzo, ale na zakładnika nie ma co liczyć. Pomimo tego, że jest tu świetnie w końcu będę chciał wrócić do miasta- powiedział z uśmiechem.- Po za tym nawet jeżeli tutaj tego nie czuć ani nie widać, tam życie i czas leci takim samym tempem jak zawsze i nie zwolniło, więc jak i na mnie i na ciebie czekają obowiązki- skrzywił się zabawnie.
On może nie był pracoholikiem, ale mimo wszystko lubił patrzeć na ludzi, którzy bez ustanku za czymś gonią, śpieszą się, naprawdę go to bawiło. On robił swoje, bo nie miał wyboru, robił bo wypadało coś robić.
OdpowiedzUsuńPrzejechał dłonią po jej policzku, aż zjechał na kark i posłał jej naprawdę czarujący uśmiech.
- Mmm całkiem dobrze jest być twoim zakładnikiem- odparł i pochylił się by ją pocałować.- I dobrze jest czasem przegrać w twistera- powiedział i zaśmiał się pod nosem.
Zważywszy na to, że byli sąsiadami i pracowali w jednym budynku mogła być pewna, że będzie to wspominał i nie zapomni tego szybko.
OdpowiedzUsuń- Ani trochę- powiedział kręcąc głową i zaśmiał się. Naprawdę ja polubił i czuł się w jej towarzystwie tak swobodnie. Kiedy wspomniała o kolejnej grze wyszczerzył zęby.- Może kiedyś się przekonasz...- odparł z tajemniczym wyrazem twarzy.- Tego czego pragnę teraz wcale nie jest tajemnicą ani trudną zagadką- dodał jeszcze po czym przyciągnął ją do siebie i wpił się w jej usta, unosząc ją lekko.
Ethan nie wierzył w dobroć ludzi, wierzył natomiast, że to co robią i co przeszli kształtuje to kim są w danym momencie. Nie wiedział czy Sam powinna mu ufać ani na nim specjalnie polegać, oczywiście nie zrobiłby jej nic co by mogło ją zranić, jednak zawsze coś mógł zrobić niecelowo. A miał do tego skłonności jeszcze z młodości. Mimo tego, że teraz już jest mniej porywczy wciąż robił różne głupie rzeczy.
OdpowiedzUsuńCzuł to, że jej pocałunki nie są tylko pustym gestem spowodowanym pragnieniem, było w nich coś więcej. Kiedy doszła do jego ucha uśmiechnął się i pokręcił głową, po czym spojrzał na nią.
- W takim razie może powinniśmy wracać?- zapytał unosząc brwi po czym złożył krótki pocałunek na jej odkrytym obojczyku.
Na pewno nie były to zwykłe pocałunki. Znał ją, lubił i w jakiś dziwny, pokręcony sposób zależało mu na niej, nie była pierwszą lepszą dziewczyną, której nie pamiętał nawet imienia. Znali się, jako tako, ale znali, a to już było coś.
OdpowiedzUsuńSkinął głową i ruszyli w stronę domku, jednak co jakiś czas zatrzymywali się przy jednym, drugim drzewie by złączyć swe usta. Kiedy byli w środku domku, zamknął za nimi drzwi i podniósł ją tak by oplotła go w pasie nogami i przycisnął ją do ściany, obsypując jej szyję i dekolt pocałunkami.
W tym momencie nie zaprzątał sobie głowy myślami dotyczącymi tego na ile dobrze się znają, czy do czegoś to prowadzi. Teraz, w tej chwili wszelkie jego myśli jak i zmysły owładnę blondynką, którą trzymał w ramionami.
OdpowiedzUsuńNie odrywając się od jej ust przeniósł ją na łóżko. Jego duże, szorstkie dłonie błądziły po nagim biodrze i udzie dziewczyny. W końcu pozbawił ją sukienki, więc leżała przed nim w samym stroju kąpielowym. Odrywając się od jej ust, zjechał na żuchwę, obojczyki i biust, delikatnie co jakiś czas przygryzając jej skórę.
Jego nozdrza napełniły się kwiatowym zapachem jej perfum. Wciąż smakował jej skóry. Badając jej płaski brzuch dłońmi pocałunkami zjeżdżał coraz niżej. Muskał jej podbrzusze, a potem swym ciepłym oddechem drażnił wewnętrzną skórę ud, naumyślnie omijając najczulszą część jej ciała. Gdy ponownie wrócił do jej ust odwiązał jej stanik, który rzucił gdzieś za siebie, a w dłonie zajął pieszczeniem jej odkrytych piersi. Czuł jej dłonie na swoim ciele, jej dotyk sprawiał mu przyjemność, kiedy odpięła jego pasek uśmiechnął się pod nosem, po czym delikatnie przygryzł jej wargę.
OdpowiedzUsuńJego pragnienie rosło z każdym dotykiem, z każdą jej pieszczotą. Kiedy zjechała dłonią na jego krocze poczuł charakterystyczny uścisk w podbrzuszu, a jego ciałem wzdrygnęła rozkosz. Wpił się w jej usta zachłannie, rozchylając wargi językiem i całując ją mocno, zapamiętale i namiętnie. Szorstka dłoń znów pojawiła się na jej brzuchu i tym razem zjechała niżej, aż do wzgórka łonowego. Delikatnie zaczął poruszać palcami, drażniąc jej łechtaczkę, by ją pobudzić i chcąc doprowadzić ją do rozkoszy. Co jak co, ale w łóżku nigdy nie był egoistyczny i zawsze pozostawiał po sobie dobre wspomnienia.
OdpowiedzUsuńWłaśnie miał się pytać o to czy bierze tabletki, przyjemność przyjemnością, ale naprawdę ostatnią rzeczą jakiej by teraz potrzebował była wpadka. Sięgnął więc do jej kosmetyczki i wyciągnął prezerwatywę. Otworzył ją jedną ręką, powracając do jej usta założył na członek.
OdpowiedzUsuńZjeżdżając pocałunkami na jej szyje wszedł w nią jednym zdecydowanym pchnięciem. Wydawało się jakby powietrze wokół nich było pełne napięcia, drżało wraz z nimi. Czuł jej zapach, ciepło bijące od jej rozgrzanego ciała i nieustanie smakował jej ust, poruszając się płynnie.
Oboje mieli przyśpieszony oddech, a serce kołatało się w klatce piersiowej jakby chciało usiec. Czuł przechodzące wzdłuż krzyża dreszcze, które zapowiadały finał.
OdpowiedzUsuńJego pocałunki stały się nieco brutalniejsze, a pchnięcia szybsze i mocniejsze. Kiedy wygięła się pod nim w łuk i jego zalała fala ektazy. Czuł jak ciepło rozpływa się po jego ciele. Przejechał językiem od jej obojczyka do żuchwy, po czym złożył na jej ustach jeszcze jeden pocałunek. Tym razem delikatniejszy, czulszy, jednak pełen pasji i namiętności.
Wstał i wyrzucił zużytą prezerwatywę, po czym wrócił do niej i położył się obok. Kiedy ułożyła głowę na jego torsie uśmiechnął się lekko. Dłonią gładził jej złociste włosy i opuszkami palców delikatnie gładził jej nagie ramię. Leżeli bez słowa, a cisze przerywały tylko ich wciąż nierówne oddechy i mocne bicia serc.
OdpowiedzUsuńNaprawdę był zadowolony z wyjazdu. Nie chodziło o sam seks, ale o nią, cieszył się, że był tam z nią. Musnął ustami czubek jej głowy, nadal nic nie mówiąc.
[No to bardzo się ciesze, że karta przypadła do gustu, bo w sumie to mam zawsze się trochę denerwuje jak piszę kp postaci przez kogoś jakby już wymyśloną ;p.
OdpowiedzUsuńA co do wątku, to bardzo się cieszę, że zaczniesz ;p. Byłabym za tym, by zacząć wątek od rozmowy na czacie ;). I jeżeli mogłabym zasugerować, to byłabym za tym, że to Stokrotka wyszła z inicjatywą spotkania, bo wiadomo Black jak to Black będzie miał opory przed spotkaniem człowieka, który go dobrze zna ^^'. A potem, pewnie, mogą na siebie wpaść w biurze, zawsze to jakieś urozmaicenie ;)]
[ok, ok ;)]
OdpowiedzUsuńNienawidził, a zarazem uwielbiał to rwące uczucie, gdy czekał przed ekranem laptopa, aż pojawi się ten znajomy, uroczy nick na czacie, który rozciągał jego usta w szerokim, czasami wręcz szaleńczym uśmiechu. Nic nie potrafił poradzić na to, że tak przywiązał się do wirtualnej istotki, po drugiej stronie kabelka sieciowego. Często zastanawiał się czy to normalne, że targają nim aż tak silne emocje, gdy widzi wyskakującą od niej wiadomość. Cieszył się, że znalazł człowieka, przed którym może wyrzucić wszystko co go nurtuje, wszystkie swoje problemy, kłopoty. Kogoś kto rozumie dlaczego stał się takim, a nie innym człowiekiem. Że jest kimś kto nie potrafi się otworzyć przed nikim. A przynajmniej nie mógł do póki nie poznał Jej. I to go martwiło; chodziła jakaś istota po świecie, która znała jego niemal wszystkie sekrety i to nie było normalne. To go dręczyło i nie podobało mu się, ale wtedy uspokajał się, że pewnie nigdy się nie spotkają. Choć ostatnio przyłapywał się na tym, że rozmyśla jakby to było gdyby ją kiedyś spotkał..
Teraz jednak zajęty był odczytywaniem tej krótkiej wiadomości od Stokrotki. Uniósł kąciki warg w delikatnym uśmieszku, upił niewielki łyk whisky i zaczął wystukiwać odpowiedź na klawiaturze.
B: To nie Ty czekasz od godziny aż pojawi się znajomy nick na czacie, więc o normalność to Ty się nie martw. Gorzej ze mną. Jak minął Ci dzień?
Racja. On też unikał wielu spraw. Dzielił się z nią bieżącymi kłopotami, również planami na przyszłość, marzeniami. Czasem udało jej się poznać jego wrażliwszą stronę, choć zazwyczaj były to tylko przebłyski. A na niego to i tak był ogrom rzeczy. Wiedziała o nim więcej niż ktoś inny. Pamiętał momenty, gdy miał ochotę podzielić się z nią swoją historią, ale ostatecznie zawsze rezygnował. Można wręcz rzecz tchórzył, choć przecież nigdy tchórzem nie był. Po prostu chyba bał się, że ona też zaczęła by go postrzegać jak jego rodziciele. Poza tym wracanie do wspomnień z dzieciństwa też nie było najprzyjemniejsze, więc sobie odpuścił. Ona nie pytała, on nie musiał odpowiadać i się wymigiwać, jak to zawsze robił w życiu codziennym. Proste.
OdpowiedzUsuńPokręcił głową z rozbawieniem gdy przeczytał odpowiedź kobiety. Wiedział czym się zajmuje, podobnie jak ona wiedziała kim on jest w życiu zawodowym,ale nigdy nie zdradzili nazw firm w których pracują. Za dużo szczegółów, po prostu.
B: A one w ogóle coś jedzą? Proszę Cię, one i tak pewnie tego nie tknął. Szkoda zachodu.
Mimowolnie skrzywił się; nienawidził tych wysuszonych modelek. Sama skóra i kości.. Kogo to kręci? On uwielbiał prawdziwe kobiety; szczupłe, z wąską talią acz z pełnymi kobiecymi kształtami. No bo szczerze, każdy prawdziwy facet lubi mieć za co złapać.
B: A mój dzień minął całkiem szybko i przyjemnie, choć ciągle w okół mnie leżą dokumenty i zdjęcia związanie z jedną sprawą.. Ale kto normalny pracuje o tej godzinie?
Nacisnął enter i zaczął składać papiery w równy stosik. I tak już teraz nic nie wymyśli, na nic nie wpadnie. Gdy wreszcie wszystko znalazło się na odpowiednim miejscu wrócił przed komputer. Szczerze? Nie takiej wiadomości spodziewał się z jej strony.
Ale czy nie o tym właśnie ostatnio rozmyślał? Też chciał ją poznać, ale bał się że to właśnie wszystko zniszczy. Że spotkanie w twarzą w twarz zniszczy więź i pewnie zaufanie między nimi. Poza tym, czy chciał poznać człowieka, który znał go lepiej niż kto inny? Czy chciał spojrzeć w oczy kobiecie, która wiedziała, że gdzieś tam w środku tego dobrze zbudowanego faceta siedzi cieplejszy Black?
Nie, nie chciał. Ale palce same napisały odpowiedź, jakby bez udziału jego woli.
B: Dobrze, spotkajmy się.
Zaczął nerwowo przygryzać wargi. Miał wręcz ochotę pokrzyczeć na swoje palce, które zadziałały niezależnie od niego, napisały potwierdzającą odpowiedź. Dały jej nadzieje. I teraz nie miał już odwrotu, musiał w to brnąć, choć nie chciał. Acz, gdzieś tam, głęboko w nim tliła się ta cieplutka iskierka, że w końcu pozna kobietę, którą tak bardzo polubił, choć nigdy nie widział ją na oczy. Która wzbudziła w nim zaufanie i jedną wiadomością potrafiła wykrzywić wargi w uśmiechu.
OdpowiedzUsuńWziął głęboki wdech i zaczął odpisywać; tak doskonale wiedział po czym ją pozna. I na samą myśl o tym chciało mu się śmiać.
B: Pasuje. Spotkamy się w..
I ot, nagle coś trzasło, pyknęło i nagle laptop po prostu zgasł. Jonathan siedział wpatrując się tępo w ekran, jakby jeszcze nie dotarło do niego co się stało. On nie chciał by to do niego dotarło! Ale wreszcie jego mózg, pomimo tak późnej godziny i wyczerpaniu po całym dniu pracy zaczął pracować na najwyższych obrotach. Co ona sobie pomyśli?! Nie mógł pozwolić, by pomyślała, że uciekł. Że wycofał się bez słowa. Ręce jeszcze chwilę temu wiszące nad klawiaturą, teraz zacisnęły się w okół szkła; jednym gwałtownym ruchem przechylił szklankę i dopił trunek do końca. Wbił świdrujące spojrzenie w komputer; nie miał teraz czasu na szukanie przyczyny popsucia sprzętu, dlatego tylko zastosował kilka sprawdzonych sztuczek, które działały jeżeli była to jakaś głupotka.. Niestety nie była.
Wściekły wstał i zaczął chodzić po mieszkaniu. Wręcz biegać! W poszukiwaniu oczywiście swojego telefonu komórkowego. Gdy wreszcie go znalazł zaraz wszedł na internet (choć nienawidził tego robić przez właśnie komórkę) i zaraz zalogował się na czat. Wstrzymując oddech czekał czy ujrzy tam jeszcze słodki nick Stokrotka. I nawet jego samego zaskoczyła ta ogromna ulga, gdy zobaczył te dziewięć literek, układające się w nazwę jednego z kwiatków.
B: Problemy z komputerem.
Napisał pośpiesznie, a potem dodał, że piątek po południu jak najbardziej mu pasuje.
Wysłał jej kilka wiadomości i niecierpliwie czekał na jej odpowiedź. Czekał i czekał. Złośliwie tykanie zegara na ścianie przypominało mu o uciekającym czasie, o tym jak długo kobieta się nie odzywa. Poczuł swego rodzaju gorycz; pomyślała, że stchórzył i odeszła. Ta myśl sprawiła mu zaskakującą przykrość, chyba sam nie znał się jeszcze od tej strony. Nie chciał się już znać. Ale może tak właśnie miało być, bo podobno nic nie dzieje się przypadkiem, więc i pewnie jego laptop nie zepsuł się bez powodu. Może to i lepiej, że ich kontakt miał się urwać teraz? Zawsze będą przynajmniej się miło wspominać.. I wtedy jego serce drgnęło, gdy usłyszał znajomy dźwięk oznaczający, że na czacie pojawiła się nowa wiadomość.
OdpowiedzUsuńPrzekręcił oczyma, widząc jej pierwszą odpowiedź. On, stchórzyć? No błaagam! Gdzie tam! W żaden jednak sposób nie ustosunkował się do tejże wiadomości.
Uśmiechnął się nikle widząc propozycje miejsca; lubił ten bar więc z ochotą przystał na sugestię Stokrotki.
B: Do zobaczenia.
Odpisał nim zniknęła. A potem odłożył telefon na stolik, sam zaś położył się na kanapie i wbił wzrok w sufit zakładając ręce za głowę. Ostatnio znów popadł w bezsenność, a dziś był wręcz pewien, że nie zaśnie więc nawet nie próbował zamykać oczu. Zbyt wiele targało nim emocji, zbyt wiele wątpliwości by mógł zapaść w sen.
Jej dotyk sprawiał mu przyjemność, tak samo jak sama jej obecność. Nie wiedział czy to ich do siebie zbliża, wiedział natomiast, że trochę to zmienia. Może komplikuje, będzie powodem niezręcznych chwil, nie mógł powiedzieć co, ale na pewno zajedzie zmiana. Nie teraz, nie przez ten weekend, później.
OdpowiedzUsuńZaśmiał się gardłowo, nieustannie gładząc jej ramię.
- O tak, może mam jeszcze parę ukrytych talentów- mruknął rozbawiony.- Zdecydowanie udany początek- przyznał i uniósł jej brodę by musnąć jej usta.
Od samego rana John zachowywał się po prostu dziwnie. Nigdy jego humor nie zmieniał się tak gwałtownie; raz się uśmiechał, a zaraz znowu warczał na każdego w pobliżu. Współpracownicy spoglądali na niego podejrzliwie, być może zastanawiali się co jest przyczyną jego zmiennych nastrojów, ale nikt nie odważył się zapytać o co chodzi. Przecież dobrze wiedzieli, że nie udzieli odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńNo tak czy siak, Black spiął się dzisiaj w pracy i załatwił wszystkie pilne sprawy tuż przed czternastą. Chciał mieć godzinę czasu by się po prostu.. Przygotować i odpocząć od zawodowego zgiełku. Rozluźnienie to był jego priorytet na tę chwilę. Jednak jak się okazało nie było mu dane mieć czasu dla siebie. Nie mógł odetchnąć, bo jak przypomniała mu sekretarka, gdy wychodził z biura, czekało go jeszcze jedno spotkanie. Kobieta rzuciła mu nieco strachliwe spojrzenie; nie miała pojęcia jak dzisiaj zareaguje na te informacje, zwłaszcza, że było widać, że gdzieś się śpieszy. On jednak tylko westchnął ciężko, mruknął by wpuściła klientkę od razu gdy się tylko zjawi.
Miał jeszcze godzinę. Bar był blisko. Na pewno zdąży.
-Dzień dobry, Jonathan Black. - Przywitał się, gdy tylko jego klientka przekroczył próg biura. Uścisnął jej dłoń, po czym wskazał jej krzesło, by na nim usiadła. Sam zaś stał; wydawał się nieco nieobecny, roztargniony, bo myślami był już daleko stąd. Szybko jednak otrząsnął się z tego stanu i skupił na pracy.
- Co panią do mnie sprowadza? - Spytał siadając za biurkiem, w swoim ulubionym, niezwykle wygodnym fotelu. Prześlizgnął wzrokiem po sylwetce i twarzy kobiety; pewnie gdyby nie fakt, że jego myśli zaprzątała teraz tylko (nie)znajoma z internetu już zachwycałby się jej niezwykle smukłą talią i zgrabnymi długimi nogami. Pewnie rzuciłby jej parę komplementów, flirtowałby z nią.. jak to on. Teraz jednak chciał pozbyć się jej jak najszybciej.
Jemu też podobała się bliskość dziewczyny i bijące od niej ciepło oraz zapach, który teraz go przesiąkł.
OdpowiedzUsuńZamilkł zastanawiając się co jej odpowiedzieć. Nie, wcale nie było to proste pytanie. Przynajmniej dla Ethana.
- Umiem...Gotować- powiedział w końcu z lekkim skinieniem głowy.- To robię najlepiej, nic innego- uśmiechnął się i wzruszył lekko ramionami.- Trochę rozczarowujące, hę? A Ty, Sam? Co robisz najlepiej?- odwdzięczył się tym samym pytaniem, przyglądając jej się z ciekawością.
-Chodzi mi o to z prawdziwego, rodzinnego domu - wyjaśniła, nawijając swoje jasne włosy na palec. - To mieszkanie tutaj jest po prostu mieszkaniem, jakoś nie czuję, by był to mój prawdziwy dom - wzruszyła lekko ramionami. - Pewnie uznasz, że mówię głupoty, ale co tam, kiedy powiedziałam to na głos, zrobiło mi się lepiej - zaśmiała się lekko.
OdpowiedzUsuńDopiero gdy kobieta wspomniała o poufności w jego oczach błysnęło coś na kształt zainteresowania. W końcu gdy ktoś mówił o takich rzeczach, sprawa z którą się zwracał musiała być interesująca.
OdpowiedzUsuńOdciął się na chwilę od spotkania którego go czekało; skupił się na swojej klientce i jej sprawie. Wbił więc w nią zainteresowanie spojrzenie, a potem uniósł kąciki warg w nikłym uśmieszku. Nawet ten ledwo widoczny gest ujawnił jego dołeczki w policzkach.
- Nasza agencja słynie z dyskrecji. - Zapewnił przeczesując włosy palcami i oblizując nieco spierzchnięte usta. Racja, był nieco przemęczony. We znaki po prostu dawały mu się bezsenne noce, natłok pracy i od paru dni ciągłe rozmyślanie nad tym jak będzie wyglądać spotkanie ze Stokrotką. A panna Samara, nie wymyślałaby takich bajeczek, gdyby choćby zwróciła uwagę na fakt, że na jego palcu nie widniała żadna pieczęć w postaci obrączki.
- Ale skoro rzeczy sobie pani umowy, żaden problem. - Dodał, po czym sięgnął po telefon; nacisnął odpowiedni przycisk i skontaktował się ze swoją sekretarką. Poprosił ją o przygotowanie odpowiednich dokumentów, a gdy to już miał załatwione powrócił spojrzeniem do Samary.
- A więc o co konkretnie chodzi?
Pokiwała głową i podniosła powieki, żeby móc spojrzeć na przyjaciółkę.
OdpowiedzUsuń- Tęsknię jak cholera - powiedziała prosto. - Wiesz, moja rodzina jest dla mnie najważniejsza, a już od osiemnastego roku życia z nimi nie mieszkam - westchnęła. - Nie mówiąc już o tym, że teraz mieszkamy od siebie tak daleko, że praktycznie w ogóle się nie widujemy. Na szczęście przyjeżdżają na moje urodziny - dodała po chwili. Język już się jej trochę plątał, ale wciąż potrafiła jako tako skleić zdania.
Słuchał ją z uwagą, nieznacznie potakując głową na znak, że każde jej słowo do niego dociera. Nie dał tego po sobie poznać, ale na sam dźwięk nazwy stolicy Kanady aż coś wywróciło się w jego wnętrzu w niezbyt przyjemny sposób. Nienawidził wracać do tego miasta, zbyt wiele złych wspomnień tam pozostawił, a wiedział, że wyjazd tam wszystko odświeży. A przecież wiedział, że będzie musiał tam osobiście pojechać. A co jeśli przypadkiem spotka na drodze swojego ojca? Wolał o tym nie myśleć. Poza tym był profesjonalistą, nie rezygnował ze zleceń, z głupich osobistych pobudek. Potrafił oddzielić sprawy osobiste od zawodowych.
OdpowiedzUsuńI owszem, może miał już ciekawsze zlecenia, ale sam fakt, że sprawa była nielegalna sprawiała, że bez mrugnięcia okiem sięgnął po dokumenty przyniesione przez kobietę, tym samym dając jej do zrozumienia, że bierze jej sprawę. Przyjrzał się kopiom, wyciągom, a potem powrócił spojrzeniem do Samary. W zamyśleniu pokiwał głową, a potem sięgnął po czystą teczkę. Włożył do niej otrzymane papiery, a potem czarnym markerem napisał na niej "Samara Carter". Na kartce z boku odnotował jeszcze imię i nazwisko ordynatora, ojca i dokładną datę kiedy zajście miało miejsce.
- Postaram się dowiedzieć jak najwięcej. - Zapewnił odkładając pisak na bok. - Proszę tylko zostawić do siebie jeszcze jakiś numer kontaktowy. - Dodał, a gdy kobieta podała u swoją wizytówkę, dołożył ją do reszty dokumentów, a całą spakowaną teczkę odłożył na półkę.
- Co do umowy, proszę wpaść jutro koło południa. Wszystko powinna być już gotowe. - Powiedział odwracając się w stronę kobiety i posyłając jej spojrzenie mówiące, że nie ma do niej więcej pytań, i jeśli ona także ich nie ma to czas najwyższy zakończyć spotkanie.
Jego myśli znów pochłonęła Stokrotka!
Gdy tylko klienta zniknęła za drzwiami odetchnął z ulgą; miał jeszcze trochę czasu, więc na pewno się nie spóźni. Rozejrzał się po gabinecie, czy aby nie zostawił tu jakieś zbędnego bałaganu lub czegoś potrzebnego i wreszcie wyszedł za drzwi. Zamknął je na klucz, a potem skierował do wyjścia.
OdpowiedzUsuń- Postaraj się by umowa była gotowa na jutro przed południem. - Rzucił jeszcze w stronę sekretarki, potem skinął do niej na pożegnanie głową i ruszył w stronę windy. Gdy wreszcie znalazł się na parterze, dotarła do niego zaskakująca rzecz. Nagle przestał się denerwować tym spotkaniem. Tak, ciągle tliła się w nim jakaś obawa, że tą zachcianką zniszczą to co stworzyli czatując ze sobą.. Ale trzeba było stawić czoła przeznaczeniu.
Pewnie przekroczył przez próg baru. Zlustrował pomieszczenie szybkim spojrzeniem, jakby spodziewał się, że jakaś wariatka zaraz wyskoczy przed niego ze stokrotką w dłoni. Zdziwił go fakt, że w jego głowie pojawiło się słowo "wariatka", no ale kto normalny umawia się przez internet z takim facetem jak ON? I nagle zaczął cieszyć się z faktu, że nie powiedział jej jaki styl życia prowadzi.. A dokładnie w sferze łóżkowej. Przynajmniej nie pomyśli, że chce ją wykorzystać.
Westchnął więc cicho i ruszył w głąb pomieszczenia; uważnie zaczął przyglądać się zgromadzonym tu ludziom jednak nigdzie nie dostrzegł kwiatu którego szukał. Nieco zrezygnowany usiadł przy barze i zamówił swoją ulubioną whisky z lodem. Miała jeszcze 5 minut. 5minut i się stąd zmywa. I jak na zawołanie usłyszał ciche postukiwanie obcasów. Po sali rozszedł się kwiatowy zapach perfum. I intuicja mówiła mu, że to ta kobieta na którą czeka.
Wziął głęboki wdech i obrócił się w tamtą stronę, tylko po to, by ujrzeć jasną falę włosów i delikatnie kołyszące się biodra. Zobaczył jak nieznajoma kładzie stokrotkę na stoliku i uśmiechnął się szeroko. Dopił drinka do końca i ruszył w jej stronę; raz kozie śmierć! Czy jak to tam szło.
Zatrzymał się tuż za nią, nie wiedząc co powiedzieć "Cześć, to Ty jesteś Stokrotka?", a może " Hej, to ja jestem tym kolesiem z internetu!". I gdy tak stał i rozmyślał jak się tu z nią przywitać jego uwagę przykuła sukienka dziewczyny. Miał nieodparte wrażenie, że gdzieś już ją dzisiaj widział. Czy to możliwe?
Gryząc się z tymże dziwnym przebłyskiem, zamarł, gdy blondynka nagle zaczęła obracać się w jego stronę.
Gdy tylko ujrzał twarz dziewczyny wszystko mu się rozjaśniło. Przypomniał sobie, gdzie widział już te burzę blond włosów, gdzie widział tą sukienkę, gdzie widział te niebieskie oczy.. Widział je zaledwie pół godziny temu w swoim gabinecie. Wtedy był zbyt rozproszony by skupić się na wyglądzie swojej klientki, gdyby tak nie było już dawno by ją rozpoznał, w końcu był niezwykle spostrzegawczym człowiekiem. Zresztą jak na detektywa przystało.
OdpowiedzUsuńNa pierwsze jej słowa zareagował cichym parsknięcie; rzeczywiście jak stereotypowa blondynka nie połapała się z kim właśnie rozmawia. Ale nie był człowiekiem, który przypiąłby jej od razu plakietkę głupiutkiej blondynki, bo nienawidził stereotypów. Poza tym na czacie nieraz udowodniła, że jest błyskotliwą osóbką. Po prostu skąd mogło przyjść jej do głowy, że facet, z którym rozmawiała przez ostatnie parę miesięcy pracuje w tym samym budynku co ona? Że niecałą godzinę temu przyszła do jego biura by rozwiązał jej prywatną sprawę.
Dlatego nie zdołał powstrzymać jednego ze swoich ledwo zauważalnych uśmieszków, gdy wreszcie dotarło do niej co tu się stało. I sam pokręcił niedowierzająco głową; kobieta z jego wyobraźni nie mogła być jego klientką! Acz maska którą przyodział na tą okazję wcale nie zdradziła jego zaskoczenia i swego rodzaju zmieszania oraz zdezorientowania tym wszystkim.
- Stokrotka. - Rzucił cicho wbijając w nią świdrujące spojrzenie, kompletne ignorując wszystkie jej słowa. - Czy raczej Samara? - Uniósł znacząco brew do góry, wygiął usta w nieco rozbawionym uśmiechu, a potem bez ceregieli przysiadł się do stolika. Nie czuł się zbyt pewnie, acz wyprostowana sylwetka i nieprzenikliwa twarz sprytnie skrywała walkę która się w nim toczyła; nie wiedzieć dlaczego chciał stąd uciec jak najszybciej. Ale nie mógł i chyba nie powinien.
Nie musiała przepraszać, bo przecież on sam robił dokładnie to samo. Uważnie jej się przyglądał, lustrował ją bystrym okiem od góry do dołu, nieustannie wyginając usta w nikłym uśmieszku prezentującym urocze dołeczki w policzkach.
OdpowiedzUsuńPrzesunął spojrzeniem po jej lśniących włosach, na moment zatrzymał wzrok na kształtnych ustach, by potem zacząć zjeżdżać w dół. Zaciskając wargi w wąską linie przyjrzał się jej tali, subtelnie wręcz dyskretnie prześlizgnął po kobiecych zaokrągleniach (no był tylko facetem!), a na koniec zatrzymał się na długich, zgrabnych nogach, by ostatecznie spojrzeć jej prosto w błękitne oczy. Dziwne uczucie wreszcie móc spojrzeć jej w twarz zamiast w szklany ekran komputera.
- I jak, sprostałem oczekiwaniom? - Znów jedna z jego brwi powędrowała do góry, a w tonie głosu dało się wyczuć ewidentną nutkę rozbawienia, choć szczerze powiedziawszy aż skręcało go w środku czy przypadł jej do gustu. To dziwne, bo nigdy nie zależało mu na opinii innych. Ale przecież Ona nie była każdym innym, prawda? Przejechał dłonią po brodzie i ot, nagle zaczął żałować, że jednak się nie ogolił. Ale przecież nie chciał udawać kogoś kim nie jest, nawet z wyglądu. Trzydniowy zarost był wręcz rzecz można jednym z jego znaków rozpoznawczych i na dodatek idealnie mu pasował.
Na jej kolejne słowa zareagował cichym śmiechem. Bo czuł się identycznie. Siedziała przed nim kobieta z którą przegadał na czacie wiele godzin, zarywał noce by wymienić z nią choć kilka wiadomości.. A teraz? Wydawała mu się kompletnie obca. Przekrzywił głowę poważniejąc.
- Wiem o co Ci chodzi. - Odparł, a potem wreszcie oderwał od niej wzrok i na moment utkwił w bliżej nieokreślonym punkcie. Spojrzenie stało się nieobecne, jakby nad czymś intensywnie myślał, a potem znów stał się sobą sprzed chwili. I jakby nigdy nic zapytał:
-Napijesz się czegoś?
Mówiąc już o tych sprawach.. Kobiety będąc z nim w łóżku nigdy nie udają. W końcu był w tym zbyt dobry, by nie doprowadzić jakiejkolwiek z nich na szczyt rozkoszy. Był wybornym kochankiem. Skąd to wiedział? Bo gdy było po wszystkim płeć piękna zawsze błagała o więcej. Ale nie był z tych facetów którzy się tym szczycą.. Przecież to jego prywatne sprawy z kim się kocha i ile razy. Czy kończy znajomość po jednym spotkaniu, czy po dwóch. No i wynikało to też z szacunku do owych dam jak i do samego siebie. I póki co nie zamierzał nawet wspominać o swoim stylu bycia w tej sferze. Chyba za bardzo obawiał się, że tym odstraszy od siebie Samarę.
OdpowiedzUsuńI jak to w swoim stylu w żaden sposób nie ustosunkował się do jej słów. Zastanawiał się tylko czy kłamała.. Jego spostrzegawcze oko nie wyłapało nic coby na to wskazywało, ale może był jeszcze zbyt rozproszony by wyłapać najdrobniejsze szczególiki w jej mimice? Tak czy siak, miała rację w drugiej kwestii; nie wyglądała tragiczne. Gdyby miał rzecz powiedziałby, że mile go zaskoczyła. Była zgrabna, ładna.. Teraz modlił się by i jej charakter go nie rozczarował. W odpowiedzi jednak roześmiał się wesoło, a potem złożył zamówienie; dla niej poprosił herbatę, dla siebie kawę.
A potem znów utkwił w niej spojrzenie. Nieco roześmiane, zdecydowanie już nieco rozluźnione, ale nadal baczne i uważne.
- Jeszcze nie spotkałem kobiety, która byłaby ode mnie wyższa.. - Mruknął, przekręcając oczyma. Przecież rzadko, bardzo rzadko zdarzało się spotykać kobietę mierzącą metr dziewięćdziesiąt w szpilkach, a tym bardziej bez nich!
Czego jak czego, ale rodziny naprawdę mogła jej zazdrościć. Relacje z rodzicami zawsze miała wspaniałe, a i z siostrą dogadywała się wybornie. Takie już było jej wychowanie - rodzina jest najważniejsza. Vivianne wiedziała, iż w każdej chwili może zadzwonić do któregokolwiek ze swoich bliskich i w jakiej sytuacji by nie byli, na pewno odbiorą i ją wesprą. Ostatnio w związku z całą tą sytuacją z Jacobem najbardziej robiła to mama. Siostra nie rozumiała jak można poświęcić całe swoje życie na wychowywanie praktycznie obcego dziecka, z kolei tata liczył na to, że doczeka się własnego wnuka. Mimo wszystko i tak ją wspierali, choć niekoniecznie rozumieli kierujące ją pobudki.
OdpowiedzUsuń- Przykro mi - powiedziała szczerze. - Ale jeśli chcesz to zapraszam cię na nasz rodzinny tydzień - zaproponowała z uśmiechem. - Moi rodzice raczej nie powinni mieć nic przeciwko kolejnej córce, a i brata możesz zabrać - zaśmiała się. - Naprawdę. Jeśli tylko masz ochotę, chętnie cię im przedstawię - powiedziała pogodnie.
- To nie jest wpraszanie się, skoro sama Cię zapraszam! - zaprotestowała od razu. - Może głupio to brzmi, ale chcę żebyś ich poznała, w końcu jesteś moją przyjaciółką, a oni są dla mnie najważniejsi - stwierdziła, wzruszając lekko ramionami. Słuchała jej uważnie, gdy opowiadała swoją historię, a potem przygryzła lekko wargę. Jej sytuacja też była dziwna, tak więc dobrały się idealnie.
OdpowiedzUsuń- Nie chcę abyś źle to odebrała, ale twoim biologicznym rodzicom mogło o coś chodzić, na przykład mogliby nie mieć za co cię wychować czy coś. Jako nastolatka byłam wolontariuszką w domu dziecka i tam takie zachowania były na porządku dziennym. Może więc nie powinnaś ich aż tak surowo oceniać - zasugerowała, po czym złapała się za głowę. - Ale co ja tam wiem, sama swoich spraw nie potrafię rozwiązać, tylko wciąż się w coś pakuję - stwierdziła rozbawiona.
John wolał nie zastanawiać się jak potoczy się ta znajomość. Czy pozostaną tylko znajomymi, przyjaciółmi, a może kimś więcej pokaże czas. Ale jednego był w tym momencie pewien, że po tym spotkaniu nie będzie już potrafił wrócić tylko do wymiany wiadomości na czacie czy przez maile. Wiedział, że to nie będzie już dla niego wystarczająco satysfakcjonujące. Hm, sprawa mogłaby się komplikować, gdyby nagle to Samara nie chciała się już więcej z nim spotykać.. Wtedy pewnie wolałby kompletnie zerwać znajomość. Teraz nie wyobrażał już sobie patrzeć tylko w ekran laptopa i wyskakujące wiadomości od Stokrotki. Teraz gdy w jego pamięci wyryły się jej niebieskie oczęta.
OdpowiedzUsuńJednak póki co nic nie wskazywało na to, by nagle internetowa koleżanka nie chciała go już więcej oglądać. I Black obiecał sobie, że zadba już o to, aby nie wybiegła z baru z krzykiem przerażenia. Że zrobi wszystko by nie mogła doczekać się kolejnego spotkania z jego jakże skromną osóbką!
Teraz jednak skupił się na tym co mówiła. Znów zaśmiał się cicho; nie miał nic przeciwko jej nagłemu słowotokowi. A jeszcze bardziej podobał mu się ten przebłysk zmieszania, gdy dotarło do niej, że może mówi zbyt wiele.
- Czyli Ty przyznajesz się otwarcie, że lubisz czuć się malutka w męskich ramionach? - Kąciki jego warg powędrowały go góry w ni to w rozbawionym, ni to zaczepnym uśmieszku. Po chwili jednak zmrużył oczy w zamyśleniu. - Ale z drugiej strony, gdybyś zakochała w jakimś facecie, chybabyś nie zrezygnowała z uczucia tylko dlatego, że byłby przykładowo od Ciebie niższy? - Uniósł nieznacznie brew do góry przyglądając się jej z uwagą.
- A dzień? Minął mi wyśmienici i dość.. szybko. - Odparł sięgając po filiżankę kawy. Zamoczył w niej usta, a potem przekrzywiając głowę nieznacznie na bok wbił w towarzyszkę nieodgadnione spojrzenie. - Dzisiaj miałem same miłe klientki. No poza ostatnią. Ta to dopiero była nieznośna. - Dodał posyłając jej złośliwy, acz rozbawiony uśmiech. Bo przecież doskonale zdawała sobie sprawę, że mówi o niej, choć rzecz jasna był to czysty żart.
Uśmiechnął się kącikiem ust; to zdanie tylko utwierdziło go w przekonaniu, że Stokrotka to kobieta pozornie silna, wytrwała, nowoczesna, ale w środku jak prawdziwa panna jest krucha i delikatna. I nawet nie zdawał sobie sprawę, że przez pewien czas po prostu wpatrywał się w nią świdrująco, jakby chcąc przejrzeć ją na wylot. Chciał poznać wszystkie jej marzenia. I liczył na to, że nawet teraz, po spotkaniu z nim oko w oko, nie będzie miała oporów by mu o swoich pragnieniach opowiadać. Lubił słuchać.. A raczej póki co czytywać wiadomości zwierające informacje o jej dalekosiężnych planach, bo to potwierdzało, że nie tylko on od czasu do czasu buja w obłokach, choć na co dzień stąpa po ziemi dość twardo. A przynajmniej chce by ludzie tak myśleli. Zawsze miał gdzieś w sobie irracjonalny lęk, że jeśli ktoś pozna jego pragnienia od razu je zniszczy.
OdpowiedzUsuńSłysząc odpowiedź na pytanie parsknął rozbawiony; domyślał się, że Samara nie jest jedną z tych płytkich kobiet, które lecą tylko na wygląd i pełen portfel.. Ale zawsze miło utwierdzić się w tym przekonaniu, że nie myliło się co do drugiej osoby. A, że na co dzień, gdy w grę nie wchodziły głębsze, cieplejsze uczucia wybierało się partnerów odpowiadających nam w całości wizualnie.. To było normalne. Przecież sam zawsze tak robił.
- Rozumie. - Skwitował jedynie jej całą odpowiedź posyłając jej nikły uśmieszek. Znów uniósł filiżankę do ust, by ponownie upić z niej niewielki łyk kofeinowego napoju, a potem oparł się wygodnie o blat stołu, splatając na nim dłonie.
- I bardzo mnie to cieszy, bo szczerze obawiałem się, że owa upierdliwa klientka będzie chciała ze mnie zrezygnować po tym gdy dowiedziała się kim jestem. - Odparł zaciskając wargi w cienką kreskę.
Faktycznie Vivian trochę się pomieszało, ale to ni było dziwne zważywszy na ilość alkoholu, jaką przedtem wypiła. Właściwie zaryzykowałabym stwierdzeniem, iż na tak drobną dziewczynę z tak wieloma wlanymi w siebie drinkami nadal trzymała się naprawdę nieźle.
OdpowiedzUsuń- Są szaleni - powiedziała i parsknęła śmiechem. - Tata jest właścicielem biura podróży i kocha jazdę konną, mama z kolei prowadzi szkołę baletową i uwielbia muzykę. To ona posłała mnie na pierwsze lekcje gry na pianinie, cały czas mi kibicowała - uśmiechnęła się ciepło. - Siostra z kolei... Jade jest studentką, w przyszłości chce być lekarzem - wzruszyła lekko ramionami. - No i wszyscy kochamy to samo, czyli wodę. Co roku lataliśmy na dwutygodniowe wakacje, koniecznie na plażę - westchnęła. Trochę jej tego brakowało.
Jeżeli Samara chciała hm, na żywo zobaczyć tą cieplejszą stronę Blacka będzie potrzebować bardzo dużo cierpliwości, bo jak to on, w życiu realnym zawsze chciał by postrzegano go jako człowieka niezłomnego, żartobliwego, żyjącego beztrosko, nie przejmującego się niczym. I choć zdawał sobie sprawę, że odsłonił się co nieco przed Stokrotką i że kobieta, która teraz z nim rozmawiała dobrze wiedziała, że gdzieś w środku niego czai się wrażliwsza cząstka John'a to jemu i tak było po prostu ciężko się otworzyć. Co innego zrobić to przed komputer, przed osobą w pewnym stopniu wirtualną, która nie obraca się w Twoim towarzystwie, a co innego zrobić to przed człowiekiem z krwi i kości. I nic nie mógł poradzić, że trudno mu się przełamać, taki już był i trzeba było go takim zaakceptować.
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie miłość, zwłaszcza ta `na zawsze` musiała iść w parze z pożądaniem. Bo jeżeli nie chciało `konsumować` się związku z drugą osobą, to była to raczej ta miłość z serii przyjacielskiej, rodzinnej itp, prawda? Choć z drugiej strony, co on o miłości wiedział? Przecież jeszcze nikt nigdy nie skradł jego serca. No może, jego pies, którego kochał wręcz rzecz można nad życie, ale nikt więcej. Póki co.
-Och, czyli będzie następny raz? - Uniósł znacząco brew do góry, a potem znów zaśmiał się cicho. Z poważniał jednak dość szybko przenosząc spojrzenie na ciemną ciecz w swojej filiżance. - Nie jest najgorsza, ale racja. Piłem już lepsze. - Odparł marszcząc nos znów wzrok mając utkwiony w swojej towarzyszce. - Następnym razem ja wybiera lokal. - Dodał oblizując wargi równocześnie odsuwając od siebie kawę na bezpieczną odległość.
- Wszystko co nielegalne mnie ciekawi. - Odparł zdawkowo. Sprawa jak sprawa. Po prostu nie chciał by rezygnowała z jego usług tylko dlatego, że okazał się kolesiem z internetu z którym pisała przez ostatnie parę miesięcy. Choć powinno to jej też w jakimś stopniu odpowiadać, miała większą pewność, że wszystko zostanie między nimi, nic ze sprawy nie ujrzy światła dziennego. - Czy mam? A czy to ważne? To moja praca. Czy tego chcę, czy nie chcę muszę się tam wybrać, prawda? - Powiedział nieco wymijająco. Nie lubił wracać do stolicy, bo nie kojarzyła ona mu się zbyt dobrze.. Ale jak na fachowca przystało oddzielał sprawy rodzinne od zawodowych.
Miłość póki co była dla Johna nieco abstrakcyjnym słowem. Owszem, czasami wdawał się w jakieś krótkotrwałe związki, gdy zauroczył się jakąś damą na jakiś czas.. Ale wszystko kończyło się niemal tak szybko jak zaczynało. I nie narzekał, bo odpowiadało mu życie kawalera, choć mimo wszystko wizja samotnej starości jakoś średnio go satysfakcjonowała.. Ale przecież zamierzał podróżować i znając jego szczęście i zdolności do wpadania w kłopoty.. Raczej wątpił, że dobije do czterdziestki chociażby.
OdpowiedzUsuń- Nie przesadzajmy. Drinki robią tu wyśmienite. - Powiedział unosząc kąciki warg do góry; co jak co, ale nieraz tu bywał, ale raczej w innych celach niż popijanie kawy czy herbaty. - Ale nie ma sprawy, następnym razem ja zadbam o lokalizację. - Zapewnił bezwiednie wplątując palce między swoje, i tak już zmierzwione, włosy. Tkwił w tej pozycji dłuższą chwilę, a potem opuścił rękę w nieco zrezygnowanym geście znów układając ją wygodnie na blacie; miał wrażenie, że coś spieprzył. I przecież tak było prawda? Był na siebie zły za ten tekst o pracy, a raczej o efekt, który nim wywołał. Widział że sprawił jej przykrość sugerując, że ma nie wtrącać nos w pewne sprawy. Bo przecież chciał jej o tym wszystkim opowiedzieć, tylko nie był gotowy.. i być może nie ufał jej jeszcze aż tak bardzo, więc nie chciał się aż tak obnażać.
I tak, racja. On był w lepszej sytuacji mógł opowiedzieć wszystko kiedy przyjdzie na to pora, a ona? Zdradziła mu swój sekret nieświadomie. Ale nie potrafił odszukać w sobie czegoś co kazałoby mu się nagle w tym momencie zacząć tłumaczyć. To nie była jego wina, że wszystko potoczyło się jak się potoczyło.. No i przecież tak naprawdę z nim na ten temat nie porozmawiała. Tylko powiedziała co zaszło, a nie jak się z tym czuje, więc póki co była to tylko sucha, zawodowa informacja.
-Mógłbym, ale nie chcę. - Rzucił dziwnie beznamiętnym, nawet nieco oschłym tonem. Znów cisnął mu się na usta tekst, że praca to praca i takie tam bzdety, jednak tym razem ugryzł się w język w odpowiednim momencie. - Nie przepadam za stolicą, ale nie mam problemów z odwiedzeniem tego miasta. - Dodał tonem zamykającym póki przynajmniej sprawę wyjazdu do Ottawy. Miał nadzieje, że zrozumie, że nie chce na razie o pewnych sprawach rozmawiać, tym bardziej w jakimś pierwszym lepszym barze.
Nie chodziło o to, że nie chciał jej o czymś powiedzieć, ale na chwilę obecną nie istniało nic w czym byłby dobry a o czym by nie wiedziała. Przynajmniej nic z czego by nie zrezygnował albo był zmuszony zrezygnować. Co równa się temu, że nie jest już w tym tak dobry jak kiedyś myślał, że jest.
OdpowiedzUsuńKąciki jego ust wygięły się nieznacznie. Wciąż jeździł palcem po jej jedwabnej skórze, ciesząc się jej dotykiem.
- Czyli można powiedzieć, że jesteś władcza- powiedział uśmiechając się szerzej.- Masz autorytet i ludzie się ciebie boją. Rozstawiasz ich po kątach- uniósł brwi, a jego oczy zalśniły.- Całkiem seksownie- odparł i musnął jej usta. Nigdy nie miał okazji przeczytać jej prac, ale nie ma go co winić, przecież nie będzie kupował babskich pisemek.
Ethan
O i owszem, na drinki było za wcześnie, choć John zdążył już wypić jednego, może dwa gdy czekał aż Stokrotka się zjawi. Nie zamierzał już dziś pracować. Nigdzie ruszać się z miasta, więc mógł sobie na to pozwolić. Poza tym.. Przy jakiejś papierkowej robocie w domu odrobina alkoholu nie mogła mu zaszkodzić.
OdpowiedzUsuńOch, ale w jego mniemaniu spieprzył. Miał zamiar zrobić na niej jak najlepsze wrażenie, a w tym momencie uważał, że już zrobił coś co mogło ją do niego zrazić. Gryzł się trochę z tym, ale ostatecznie sobie odpuścił. Taki był i na razie nie mógł na to nic poradzić. Póki co musiała zaakceptować Blacka takim jaki był.
Ucieszył się ze zmiany tematu. Rozmowy o podróżach zawsze go ożywiały, sprawiały, że oczach pojawił się szaleńczy błysk, usta rozciągały się w zadowolonym, wręcz nieco rozmarzonym uśmiechu, gdy odgrzebywał wspomnienia z miejsc w których już był i gdy pomyślał o tym gdzie jeszcze zawędruje.
- W wielu miejscach! - Odparł z entuzjazmem, nagle prostując się i wbijając w rozmówczynie roziskrzone oczęta. - Palców by nie wystarczyło, żeby to wszystko zliczyć! Ale póki co najbardziej zakochałem się w Grecji. I Hiszpanii. Niesamowite widoki, ludzie i imprezy! - Dodał wesoło, po czym jak najęty zaczął opowiadać jej jakieś historyjki ze swoich podróży nie zastanawiając się nawet czy czasem nie zanudza Sam.
Czy Ethan był tajemniczy? Jeżeli to znaczyło to samo co nieufny i zamknięty w sobie, to owszem. Może trochę. W sumie biorąc pod uwagę to co wymieniła Sam nie było z nim najgorzej, wiedział doskonale, że był łakomym kąskiem dla wielu z kobiet.
OdpowiedzUsuń- Masz racje, nie daje sobą rządzić- przyznał.- Ze mną jak z dzieckiem, jak się ładnie poprosi nie robię większych problemów- zaśmiał się cicho.- I co do tego bania... Ja się Ciebie nie boje, ale kto wie kogo sennym koszmarem jesteś?- zapytał rozbawiony. Kiedy przylgnęła do niego drugą dłoń położył na jej udzie i gładził jej gładką skórę, jeżdżąc w górę i w dół.
Ethan
Zauważył to nagłe zadowolenie ze swojej osoby i zaśmiał się. Wyglądało na to, że może nawet lubiła swoje asystentki ale niesamowicie cieszy ją to iż potrafi je przestraszyć, zmobilizować i czują do niej respekt. Dokładnie tak powinno być, w końcu była szefową.
OdpowiedzUsuńJego dłoń zjechała na jej pośladki, a głowę pochylił by musnąć jej szyję.
- Jak na razie nie muszę fantazjować skoro mam cię przy sobie- zauważył, szepcząc jej do ucha, po czym delikatnie przygryzł płatek.
Ethan
Do takiej pracy trzeba mieć charakter i siłę. Nie można dać się zwariować i dać ludziom wejść sobie na głowę. Na jego oko Sam wydawała się wystarczająco silna i zdecydowana do tej roboty. Ludzie widzą strach i niezdecydowanie, po czym robią się jak hieny. Albo jesteś drapieżnikiem albo ofiarą.
OdpowiedzUsuńKiedy zjeżdżała palcami po jego nagim ciele przechodziły go przyjemne ciarki. Przejechał kciukiem po jej policzku patrząc jej w oczy z łobuzerskim uśmiechem na usta.
- Ach tak?- mruknął, przyglądając jej się, a drugą dłonią wciąż 'jeździł' po jej ciele.- Możesz pokazać?
Oddał jej pocałunek z równą pasją i zaangażowaniem, wplatając palce w jej długie włosy. Kiedy przerwała pocałunek w jego oczach pojawiły się tajemnicze iskierki. Dłonią zjechał na jej ramię i powoli schodził na dół wzdłuż linii jej talii. Wygiął usta w uśmiechu i przekręcił głowę nieco w bok.
OdpowiedzUsuń- Powiedzmy- powiedział, ponownie wracając dłonią na górę, tym razem przez środek jej płaskiego brzucha, zataczając koła opuszkami palców zarysowując jej piersi.- Nie sądzę jednak żebyś dała z siebie wszystko... Ale jest ok.
Było tak samo niesamowicie jak za pierwszym razem jednak teraz bardziej skupili się na sobie nawzajem, poznając się. Kiedy ponownie wtuliła się w niego i zasnęła uśmiechnął się, po czym sam zapadł w sen.
OdpowiedzUsuńObudził się w środku nocy, nie dziwiło go natężające się burczenie w brzuchu, w końcu oboje nie jedli nic cały dzień. Wstał ostrożnie nie budząc dziewczyny, nałożył na siebie luźne spodnie, które znalazł w torbie, po czym zapalił w kominku i zaczął krzątać się w kuchni.
- Wiele wiosek w Grecji jest zabudowana tymi niskimi, białymi domkami! - Zapewnił, energicznie potakując głową. I na chwilę jakby odpłynął wspominając swoją pierwszą wizytę w Grecji. Tego się nie zapomina! Pamiętał te wspaniałe widoki wręcz zapierające dech w piersi. Jeżeli chodziło o podróże był jak dziecko - cieszył się z każdego wyjazdu, a więc odwiedziny w takich cudownych krajach były dla niego naprawdę ogromną atrakcją. No i te wieczorne imprezy.. och, co się na nich działo! - Jeżeli marzy Ci się beztroskie imprezowanie polecam Kretę. Najlepsze zabawy w całej Grecji.. Ba! Nawet Europie! - Dodał nagle powracając do rzeczywistości z wciąż wariackim uśmiechem na wargach. - Kenia.. Też zawsze marzyłem o tymże właśnie doświadczeniu. Ale niestety nie udało mi się jeszcze tam wybrać, za to w Japonii byłem raz. I tam naprawdę tak wyglądają realia.. Ciągły przepych. Momentami miałem wrażenie, że nie będę miał czym zaraz oddychać. Najgorzej jest w biedniejszych dzielnicach.. - Wzruszył ramionami wzdychając cicho. - Ale warto odwiedzić Japonię chociażby dla samych kwitnących wiśni. Piękni widok, naprawdę. - Mruknął jeszcze z patrząc na nią błyszczącymi zielonymi oczyma. I z tych wszystkich opowiastek aż zaschło mu w gardle; zwilżył usta koniuszkiem języka, a potem bezmyślnie sięgnął po przestygłą kawę i niemal się zakrztusił! Przedtem smakowała jako tako, ale na zimno? Br, nie dało się jej przełknąć. Skrzywił się nieznacznie znów odsuwając od siebie napój.
OdpowiedzUsuń- Chodźmy stąd. - Poprosił nagle i nie czekając na jej odpowiedź, czy jakąkolwiek reakcje wstał, wyciągnął portfel, po czym pozostawił na stoliku należytą zapłatę.
- No Stokrotko, idziemy. - Zawołał wesoło, kiwając na nią zachęcająco głową, by wreszcie wstała i opuściła bar razem z nim.
Bo faktycznie rodzina Moore zdecydowanie należała do tych szczęśliwych. Może nie była zbyt wielka, bo przeważnie zamykała się w niewielkim gronie czterech osób, ale każda z nich poświęciłaby wszystko, aby pomóc drugiej i to było właśnie fundamentem ich relacji.
OdpowiedzUsuń- To będzie ich pierwsza wizyta w moim mieszkaniu, dopiero poznają Jake'a i trochę się boję... - wyznała, przygryzając lekko wargę. Niby wiedziała, iż mimo wszystko będą ją wspierać, lecz nie chciała, by ktokolwiek czuł się niekomfortowo, a coś takiego było przecież możliwe...
Kiedy objęła go od tyłu, spojrzał na nią i uśmiechnął się widząc swoją koszulę.
OdpowiedzUsuń- Wyglądasz w niej o wiele lepiej ode mnie- oznajmił po czym musnął jej usta i wrócił do krojenia pomidora.- Oczywiście, że dla ciebie. Mam nadzieje, że lubisz kanapki z... wszystkim- powiedział i zaśmiał się lekko.- Kawa czy herbata?- zapytał, kiedy woda się już zagotowała. Nalał do dwóch kubków wrzątek i podał jej zamówiony napój. Po chwili już siedzieli na kanapie, na przeciwko palącego się kominka, a na stole leżał talerz z kanapkami. Nie wiedział co innego, bardziej neutralnego mógł zrobić.- Jak się spało?- zapytał, przyglądając się jej z uśmiechem.
Obserwował ją kątem oka i nie zdołał powstrzymać nikłego uśmieszku który wkradł się na jego usta, gdy zobaczył jak dziewczyna zabiera ze sobą stokrotkę. Czyżby była nieco sentymentalna? Inna pewnie `olałaby` kwiatek i tylko zastanawiałaby się, gdzie się wybierają.. I jak się okazało Samarą też pałała ta kobieca ciekawość. Przekręciła rozbawiony oczyma, a potem otwierając przed nią drzwi, jak na dżentelmena przystało rzecz jasna, zbył ją krótkim "zobaczysz".
OdpowiedzUsuńA potem w spontanicznym geście chwycił ją za dłoń, bo zauważył, że kieruje się do swojego samochodu. Pokręciła energicznie głową - czekał ich długi spacer!
- Masz plany na wieczór? - Zapytał uwalniając jej rękę z uścisku. Sam wcisnął dłonie w kieszenie i zerknął na nią z ukosa. Chciał się po prostu upewnić ile czasu może zagospodarować na ich wspólny wypad.
A potem przez resztę drogi znów zaczął zasypywać ją krótkimi, ciekawymi, momentami śmiesznymi historyjkami ze swoich podróży. Potem zaczął dzielić się też z nią swoimi planami związanymi z tymże hobby. Jak to chce zwiedzić cały świat i tym podobne. Chciał mieć dużo wspaniałych wspomnień, by móc potem opowiadać je swoim hm.. dzieciom?! O ile kiedykolwiek będzie je miał.
- Jesteśmy na miejscu! - Powiedział, nagle przerywając swoje opowiastki. Znów otworzył przed nią drzwi i zaprosił do środka. Znaleźli się w niewielkiej galerii obecnie zastawionej zdjęciami z owych miejsc o których jej opowiadał i pojedynczymi obrazami. - To moje drugie małe hobby. - Mruknął rozglądając się w około. Kręcili się tutaj pojedynczy ludzie, nie mający pojęcia, że cała wystawa zastawiona jest jego dziełami. - Dobra koleżanka prowadzi tą galerię.. I wymarzyło się jej żeby zrobić wystawę moich prac. - Zaczął tłumaczyć, z uwagą przyglądając się Samarze. Nie lubił dzielić się swoimi dziełami ze światem, a jednak zdecydował się na ten krok.. Anonimowo rzecz jasna. `Autor prac - nieznany` widniało pod każdym dziełem.
[wcześniejszy pomysł był lepszy, ale to nic! może następnym razem ;p]
On osobiście o niczym takim nie słyszał, ale lubił kobiety w swoich koszulach. Zawsze lepiej na nich wyglądały, a po za tym było to niesamowicie seksowne, przynajmniej dla niego.
OdpowiedzUsuń-To bardzo się cieszę- powiedział, upijając łyk gorącej herbaty.- Z obu. Że ci smakuje i z tego, że jestem dobrą poduszką- spojrzał na swój nagi tors i wzruszył ramionami po czym uśmiechnął się do niej. Kiedy skończyli jeść zebrał naczynia i położył w kuchni, stwierdzając, że później pomyje. Wrócił do niej na kanapę i przyglądał jej się w świetle migoczącego ognia z kominka. Ponownie sięgnął po kubek i upił łyk i zaś go odłożył, opierając się wygodnie.
Kolejny dzień nauki tańca towarzyskiego. Jakie to było dziwne że jej się to w ogóle nie nudziło. Dzień w dzień taniec. Codziennie coś innego. Potrzebowała pomocników ale nikt sie nie zgłaszał... Miała tylko jednego ochotnika którego musiała niestety zbyć. Jego taniec polegał na wymachiwaniu rękoma w każdym kierunku i to nazywał street dancem. Będzie musiała dać ogłoszenie po raz kolejny w sprawie przyjęcia tancerzy.
OdpowiedzUsuńWidząc godzinę wyruszyła z domu w kierunku wieżowca. Pech tak chciał że po drodze zepsuł się jej samochód. Dlatego spóźniona wpadła na 35 piętro i do sali w której czekali już uczniowie.
-Hej poczekajcie moment samochód nawalił.
Powiedziała i poszła do swojego biura gdzie przebrała się i powróciła na salę z listą w dłoni.
-Dobra, witam was wszystkich na pierwszej lekcji Walca angielskiego. Mam nadzieję że spodoba się wam mój sposób nauczania i wyjdziecie stąd nie ponosząc żadnych ran.
Zaśmiała się razem z resztą po czym otworzyła listę.
-Sprawdzę teraz czy wszyscy są.
Zaczęła czytać po kolei nazwiska dochodząc po czwartym razie do literki c.
-Samara Carter?
Uniosła spojrzenie rozglądając się po sali w poszukiwaniu kobiety.
Jego ludzie hm, bez zmarszczek wręcz przerażali. Kojarzyli mu się z kompletnie pustymi osobnikami, którzy ani się nie złoszczą, smucą, cieszą, a co gorsza nie śmieją! O. Mógłby nazwać ich manekinami. I gdyby miał wskazać najbardziej urocze i pogodne zmarszczki na twarzy byłyby to rzecz jasna kurze łapki, czyli zmarszczki mimiczne pojawiające się w okół oczu podczas każdego uśmiechu, a z upływem lat pozostające na stałe.
OdpowiedzUsuńA bólem nóg droga Stokrotka nie musiała się przejmować! Bo zapewne gdyby zaszła taka potrzeba nasz drogi Black pewnie wziąłby ją na ręce i zaniósł gdzie by sobie tylko zażyczyła. Ot, jak na dżentelmena przystało. Poza tym był mężczyzną mającym w sobie dużo siły, no i jakby nie patrzeć Samara nie wyglądała na istotkę ważącą zbyt wiele.
Słysząc komplement tylko przekręcił oczyma. Widział po niej, że prace naprawdę jej się podobają, więc połechtała nieco jego ego. Ale mimo wszystko czuł się trochę nieswojo. Nie lubił gdy oceniano jego dzieła. Jego osobiste, prywatne arcydzieła. I chwała Ci Panie, że wystawił tylko niewielką część swojej kolekcji. Do niektórych zdjęć miał zbyt wielki sentyment, zbyt czuł się do nich przywiązany, do chwil które na nich uwiecznił by pokazywać je innym.
- Nie lubię dzielić się swoimi pracami. To moje osobiste rzeczy, wspomnienia. I do tej pory nie wiem jak mojej znajomej udało się przekonać mnie do wystawienia tego.. wszystkiego. - Zmarszczył z niezadowoleniem nos, już nie mógł się doczekać aż wszystkie zdjęcia znajdą się już na swoim miejscu, w jego mieszkaniu.
Jednak jej ostatnie słowa sprawiły, że nagle zamarł. Pierwsze patrzył na nią jakby oczekiwał, że zaraz wybuchnie śmiechem. Ale nic takiego się nie stało.
- Nic stąd nie jest na sprzedaż. - Rzucił twardo, wręcz chłodno nagle spinając się na całym ciele. Nie wystawiał tutaj prac by je sprzedawać, fotografia to było jego hobby, na wszystkich zdjęciach uwieczniał magiczne chwile.. Pozwolił Kat na zrobienie wystawy, tylko po to by nieco urozmaicić jej galerię. Ot, nic więcej. Obserwując jednak Samarę kątem oka doszedł do wniosku, że może zrobić jeden, jedyny wyjątek.
- Nie kupisz tego zdjęcia. Możesz je jedynie dostać ode mnie w prezencie. - Dodał po dłuższej chwili posyłając jej ciepły uśmiech, jakby w formie rekompensaty za swoją wcześniejszą gwałtowną reakcje.
[;)]
Widząc dziewczynę wchodzącą do sali nieco zakłopotaną Kate zaśmiała się.
OdpowiedzUsuń-Moja krew...
Pokręciła lekko głową i zaśmiała się odgarniając czarny kosmyk włosów z twarzy. Odznaczyła nazwisko i kontynuowała. Spora grupa, na szczęście sala była dość duża. Sunęła listą do ściany i zwróciła się do zebranych osób.
-W porządku z tego względu że to pierwsza wasza lekcja i nie macie swoich partnerów musicie podzielić się w pary. Jest o jednego mężczyznę więcej dlatego będzie robił mi za partnera. Ten który zostanie jako ostatni niech odsunie się od reszty. Do dzieła!
Klasnęła w dłonie. Zapanował lekki harmider w tym czasie Kate podeszła do sprzętu by włączyć odpowiednią muzykę orkiestralną. Kiedy już wszyscy dobrali się w pary poza pięćdziesięcioletnim panem który stał przy ścianie z uśmiechem podeszła do niego podając dłoń którą mężczyzna ucałował kulturalnie.
-A więc dobrze, czy ktoś z was widział kiedykolwiek jak wygląda walc angielski?
Zwróciła się do reszty.
Westchnęła ciężko i wywróciła oczami. Sytuacja była o wiele bardziej skomplikowana, nić Sam mogłoby się wydawać. I jasne, jej rodzice ją wspierali, choć to wcale nie znaczyło, że akceptują wszystkie jej decyzje. Zwłaszcza te związane z Jacobem, bo jakby nie patrzeć, w przeciągu kilku miesięcy Vivianne "oddała" całe swoje życie komuś innemu.
OdpowiedzUsuń- To cudowny dzieciak, ale wiesz... Rodzice woleliby, abym miała własną historię, mogła wszystko robić etapami. A tymczasem ja jak naiwniaczka zgodziłam się wychować dziecko chorej przyjaciółki, które w dodatku samo jest śmiertelnie chore... - przymknęła oczy. - Niekoniecznie tak wyobrażali sobie życie starszej kruszynki, rozumiesz?
Zawsze miał jakiś ukryty talent do robienia dobrych fotografii choć tak naprawdę na zdjęciach uwieczniał tylko rzeczy, osoby, momenty z wypraw. A w swojej pracy wyćwiczył sobie robienie fotografii w odpowiednim momencie; coś się dzieje zaledwie sekundę a ty musisz to uwiecznić, bo może być to ważny dowód w sprawie. I to właśnie między innymi dzięki temu potrafił uchwycić tak wiele niesamowitych momentów. Praktyka czyni mistrza.
OdpowiedzUsuńWestchnął cicho. Nie chciał by go przepraszała. Nie mogła wiedzieć, że czuje się tak przywiązana do każdej ze swojej pracy. I właśnie dlatego znów był na siebie zły, że zareagował aż tak gwałtownie. Sfrustrowany bezwiednie zmierzwił burzę ciemnych włosów wpatrując się w zdjęcie, które tak spodobało się Sam, że postanowiła je kupić. A potem odwrócił się w jej stronę tylko po to by zobaczyć, że oddaliła się znacznie od niego. Kręcąc głową pokonał dzielącą ich odległość kilkoma większymi krokami, a potem stanął tuż za nią i niespodziewanie objął ją w tali rękoma. Obrócił w stronę fotografii z kwitnącą wiśnią, a potem przysunął usta tuż obok jej ucha.
- Będzie Twoje. Powiem by wysłali Ci je prosto do domu. - Zapewnił miłym pomrukiem, a potem tak szybko jak się do niej przysnął tak szybko się i odsunął, chyba sam zaskoczony swoim spontanicznym ruchem, po czym wbił w nią spojrzenie nieznoszące sprzeciwu.
-Ah... Widzę że nikt... Dobrze zaczniemy w takim razie od kroku podstawowego. To bardzo proste liczymy do trzech. Panowie ruszają nogami do przodu. Panie Button. Prawa noga do przodu lewa w bok i prawa do lewej tak? Spróbujemy a wy patrzcie na nogi. Aha. Panowie, prawa ręka na łopatce kobiety lewa w bok sztywna i prosta. Panie, lewa nad łopatką mężczyzny prawa złączona z partnerem i wyprostowana sztywno.
OdpowiedzUsuńUłożyła najpierw dłonie swojego partnera następnie swoje. Zaczęła odliczać. Skinięciem głowy dała znać starszemu panu by zacząć kroki i z uśmiechem na ustach zaczęli wirować na parkiecie robiąc wciąż te same kroki.
-Spójrzcie na nasze stopy. Gładko po podłodze. I spróbujcie teraz wy.
Odeszła na koniec sali razem z panem Buttonem i wpatrzyła się w uczniów.
Widząc jak Samara Carter upada Kate momentalnie znalazła się przy niej uśmiechając pogodnie.
OdpowiedzUsuń-Jak to mówią jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz. Ale do walca trzeba mieć odpowiedniego partnera. Samaro, przejmiesz pana Buttona. Będzie lepszym partnerem na początek. Ja zajmę się panem.
Chwyciła mężczyznę pod ramię i odprowadziła go od dziewczyny a swojemu poprzedniemu partnerowi przekazała zmianę. Ten uśmiechnął się skinąwszy głową i podszedł do pani Carter.
-W porządku. Teraz przećwiczcie to z muzyką.
Pilotem włączyła melodie.
-Raz dwa trzy!
Zaczęła liczyć a kiedy wszyscy załapali rytm umilkła i zaczęła przechadzać się pomiędzy parami poprawiając ułożenia dłoni oraz głów.
Uśmiechnął się w tradycyjny dla siebie sposób, gdy poczuł muśnięcie jej warg na policzku; na ustach zaigrał mu nikły, acz zadowolony grymas, który w przedziwny sposób najbardziej uwydatniał dołeczki na jego polikach. A potem stał jakby nie wiedzieć co ze sobą zrobić.
OdpowiedzUsuń- Zaraz wracam. - Mruknął po chwili wycofując się tyłem w stronę zaplecza galerii, spojrzenie ciągle mając utkwione w kobiecie. Zaczął zastanawiać się co takiego w sobie ma, że nie chce jej w żaden sposób odstraszyć od siebie. Przecież sum summarum była tylko dziewczyną z internetu! Tylko albo aż. I chyba po prostu nie chciał by po tym dniu spędzonym po raz pierwszy w jego realnym towarzystwie postanowiła zrezygnować z ich znajomości. A może chodziło tu też o coś więcej? Ale Black w tym momencie nie był w stanie powiedzieć o co.
A potem obrócił się na pięcie i zniknął na zapleczu. Przywitał się ze znajomą prowadzącą galerię, poinformował ją, że jedno zdjęcie ma wysłać pod adres.. No właśnie, jaki? Zmuszony był więc wrócić do Samary w towarzystwie Kat. Przedstawił kobiety sobie nawzajem. Wdały się one w krótką rozmowę, którą szczerze powiedziawszy John ledwo zarejestrował. I wreszcie koleżanka odeszła po drodze, mijając Blacka puściła mu perskie oczko i uniosła kciuki do góry, czego na całe szczęście Sam nie mogła dostrzec. Mężczyzna przekręcił zażenowany oczyma, bo najwidoczniej Kat pomyślała, że Samara to jedna z jego hm.. znajomych na jedną noc. A przecież takiej kobiecie nie podarowałby swojego bezcennego zdjęcia!
Tak czy siak chciał już stąd wyjść.
- Naoglądałaś się już? Możemy iść dalej? - Spytał wciskając dłonie do kieszeni spodni, wbijając w nią pytające spojrzenie.
-Nie martw się, ze mną będzie się przewracał.
OdpowiedzUsuńMrugnęła do niej okiem uśmiechając się. Kiedy okrążyła wszystkich pokiwała głową stając przy swoim nowym partnerze.
-Dobrze, bardzo dobrze.
Wyłączyła muzykę i zwróciła się do zebranych tancerzy.
-Krok podstawowy macie opanowany. Jeszcze nie jest idealnie ale diamenty trzeba oszlifować by stały się brylantami. Teraz przećwiczymy obrót w prawo. Panie Drake.
Mężczyzna ułożył dłonie , jedna na jej talii druga wyprostowana. Spojrzała na mężczyznę.
-Widać był pan zajęty myśleniem o czym innym i nie słuchał pan tego jak mają być ręce ułożone.
Skarciła go. Kiedy trzeba potrafiła być ostra zwłaszcza dla napalonych podstarzałych kawalerów którzy myśleli że w tańcu najważniejsze jest obłapywanie. Ułożyła jego dłonie i następnie zrobiła to ze swoimi.
-Przy obrocie także liczymy na trzy. Panowie. Lewa noga do przodu, prawa do przodu ZE SKRĘTEM W BOK i krok w bok, i prawa dosunięta do lewej. Panie Drake pan zaprezentuje... Albo nie, nie chcemy kolejnych ofiar. Pokażę.
W powietrzu uniosła dłonie zrobiła odpowiednie kroki by po chwili stanąć do nich bokiem.
-Tak, a panie prawa noga w tył, lewa w tył ze skrętem w lewo przy tym malutki kroczek do środka lewą nogą i prawą dosunąć do lewej. Zobaczcie.
Wykonała kobiecie kroki stając drugim bokiem do tancerzy. Chwyciła partnera i zaczęła prezentować owe kroki. Gorzej wychodziło niż ze starszym panem lecz niestety nic nie mogła na to już poradzić. Wolała na siebie przejąć gorszych uczniów.
-Poćwiczcie a następnie ten krok dodamy do podstawowego. Raz dwa trzy!
Zaczęła odliczać tak jak wcześniej i po chwili zamilkła przechadzając się pomiędzy parami.
Nie, nie był zaskoczony. Jasne spotykał już nieraz w swoim życiu kobiety, które udawały, że one nie odczuwają czegoś takiego jak głód, ale najwidoczniej większość jego koleżanek była po prostu.. Normalna i zawsze otwarcie mówiły kiedy zaczyna ich ściskać w żołądku. Zwłaszcza dlatego, że większość z nich wiedziała, że z Johna jest wyśmienity kurzach i po prostu liczyły, że im coś przyrządzi. Dlatego z ochotą przystał na jej propozycję; pokiwał energicznie głową, a potem razem z nią opuścił galerię nawet nie oglądając się za siebie. Tak, wciąż nie mógł się doczekać aż owo pomieszczenie przestanie być przystrojone jego pracami.
OdpowiedzUsuń- Swoją drogą, nie boisz się zaprasza nieznajomego z internetu do swojego mieszania? - Spytał spoglądając na nią zaczepnie. Jasne, znali się już niby parę miesięcy, ale to co innego! I znów miło połechtała jego ego faktem, że mu cóż.. ufa.
A cóż, plany on i miał owszem, ale to na potem. Zamierzał zabrać ją na plażę, pooglądać owe fajerwerki. Może w jej towarzystwie poczuje tę magię, którą ona tak bardzo się zachwycała. Jednak póki co nic o tym nie wspominał. Zastanawiał się czy dziewczyna ma talent kucharski.. Nigdy się tym nie chwaliła, a i on nie przypominał sobie by mówił jej jak to uwielbia gotować.
Kiwała głową widząc jak ludzie się ruszają. Uśmiechnęła się widząc rezultaty. Dobrze podobierali się w pary. By taniec wyszedł dobrze trzeba odpowiednio dobrać drugą osobę by ruchy mogły się zgrać. Dała im jeszcze chwilę czasu i zaczęła ćwiczyć z Napalonym trzydziestolatkiem. Kiedy jego ręka znów zjechała niżej niż powinna znów go ochrzaniła. Jednak widać było facet nie przepadał za tym jak kobieta podnosiła na niego głos.
OdpowiedzUsuń-Mam dość! Jest pani fatalną nauczycielką więcej tu nie przyjdę!
Zagrzmiał kierując się do wyjścia. Kate zaśmiała się i krzyknęła za nim.
-To nie ja spalę się ze wstydu złociutki. Proszę zabrać ze sobą paczkę chusteczek!
Krzyknęła nim trzasnęły drzwi. Zwróciła się do zebranych z szerokim uśmiechem.
-A teraz krok podstawowy i obrót w lewo. Zobaczymy waszą pamięć. Zróbcie to sami.
Uśmiechnęła się trochę złośliwie ale nie miała złych zamiarów. Na imprezie nie będzie im mówiła jakie kroki mają zrobić.
Pokręcił głową z rozbawieniem obserwując towarzyszkę kątem oka. Uśmiechając się tajemniczo, specjalnie nie odpowiedział na pytanie czy powinna się go bać.. Rzecz jasna nie musiała, ale sum summarum w internecie można poznać wielu groźnych ludzi podszywających się pod miłe istoty. A gdy owy człowiek jest jeszcze przystojny.. Ba! Trudno pomyśleć, że byłby zdolny do złego czynu.
OdpowiedzUsuń- Psy mnie uwielbiają, a z sąsiadem myślę, że bym sobie poradził. - Odparł unosząc kąciki warg do góry, w zaczepnym grymasie.
Gdy kobieta zaczęła zmierzać do swojego samochodu, John nieco się zawahał. W końcu niedaleko stało zaparkowane jego auto.. Ale z drugiej strony wypił już drinka, więc jako człowiek odpowiedzialny nie powinien wsiadać za kierownicę. Zawsze miał uczulenie na ludzi, którzy postępowali bezmyślnie i po pijaku prowadzili. Dlatego wsunął się na miejsce pasażera w samochodzie Samary, choć szczerze powiedziawszy nie czuł się zbyt pewnie w tym miejscu. Już nie chodziło o to jak dziewczyna prowadzi, tylko on po prostu najpewniej czuł się prowadząc. Nienawidził siedzieć w tym miejscu, w którym był zmuszony.. Całe szczęście dojechali cali i zdrowi na miejsce; mężczyzna odetchnął z ulgą zwinnie wysiadając z samochodu. Posłał jej tylko rozbawione spojrzenie, gdy zobaczył jak koślawo zaparkowała, a słysząc jej słowa zaśmiał się cicho.
- Nie było źle. - Odparł ruszając ze Stokrotką do jej mieszkania. I gdy wreszcie przekroczył próg jej królestwa omal znów się nie roześmiał. Było tu wręcz chorobliwie czysto.. Jak u niego w mieszkaniu!
- Pedantka? - Zapytał zatrzymując się w drzwiach kuchni. No nie mógł nie zapytać, bo jeżeli była takim czyściochem jak on.. Mieli kolejną wspólną cechę!
- I tak jadam. - Dodał słysząc pytanie, uważanie obserwując poczynania Sam. - Co masz zamiar gotować? - Zapytał już planując dołączyć do jej przygotowywań.
On nie znosił bałaganu. Wręcz doprowadzał go do szaleństwa, wiadomo były momenty w których nie zwracał na niego uwagi, bo głowę miał zajętą czymś, kimś! ważniejszym.. Ale na co dzień go nie znosił i nic nie mógł z tym zrobić. Ot, takie skrzywienie. Rzecz jasna nie wydzierał się na gości, ale często zastanawiał się czy tak trudno użyć im podstawek pod szklankę? Jednak zaciskał zęby i jak na dobrego gospodarza nie zwracał uwagi, ale potem potrafił spędzić nawet parę godzin szorując blat stolika, by zniknęły z niego wszelkie dobite kółeczka. Bo prostu lubił ład i porządek, co większość ludzi wprawiało w niemałe zdumienie, bo podobno stereotypowy mężczyzna jest bałaganiarzem.. Cóż, on zawsze wyłamywał się poza ustalone schematy.
OdpowiedzUsuń- Dobrze więc nie powiem! - Odparł szczerząc rząd białych zębów w rozbawionym uśmiechu. Jasne podejrzanie dużo ich łączyło, ale jemu póki co przynajmniej nie specjalnie to przeszkadzało.
Słysząc co zamierza przyrządzić na obiad pokiwał głową że jak najbardziej mu to pasuje. Kiedyś, bardzo dawno temu jadł to danie, więc aktualnie nawet nie bardzo pamiętał jak ono smakuje, ale był pewien, że było pyszne. Nigdy też go sam nie przyrządzał, więc podszedł do dania z dużym entuzjazmem. Lubił nowostki kulinarne, a właśnie zapowiadało się, że nauczy się gotować coś nowego. Dlatego stanął przy zlewie, by umyć ręce, a potem odwrócił się w stronę Samary z lekkim uśmieszkiem.
- Jak mogę Ci pomóc Stokrotko? - Zapytał, czekając na rozkazy.
Nawet nie zwróciła uwagi na to że minęła już godzina. Wyłączyła muzykę klasnęła w dłonie i skłoniła się lekko.
OdpowiedzUsuń-Niestety to już koniec na dzisiaj. Mam nadzieję że wam się podobało. Byliście naprawdę świetni. Do zobaczenia na następnej lekcji za dwa dni o tej samej porze.
Uśmiechnęła się i zauważyła że jedna z kobiet zaczęła iść w jej kierunku uniosła pytająco brwi a kiedy usłyszała jej słowa zaśmiała się.
-Tylko nie pani błagam. Nie jestem aż tak stara. Katerina ale możesz mi mówić Kate.
Słychać było w jej głosie podczas wymawiania "r" inny akcent. Była greczynką więc to było nieuniknione.
-Co do pytania, niestety tak. Zwłaszcza jak przychodzą na naukę tańca towarzyskiego. Za każdym razem musi się przytrafić młokos któremu ręce zjeżdżają niżej niż powinny. Ale to kwestia przyzwyczajenia. Na szczęście to moja szkoła... Więc jak któremuś przywalę mnie nie wywalą.
Mrugnęła do niej okiem i zaśmiała się.
-A jak pan Button? Nie świerzbiły go rączki?
Wiedziała że nie. To był kulturalny człowiek któremu zależało na tym by nauczyć się tańca.
Uścisnęła lekko dłoń dziewczyny lekko skinąwszy głową.
OdpowiedzUsuń-A pracujesz jako...?
Nie dokończyła dając tym do zrozumienia by kobieta uczyniła to za nią.
W swojej szkole ceniła sobie zadowolenie wszystkich uczących się. A nie tylko jednego faceta który chciał... Pozaliczać. Innego słowa dobrać nie mogła.
Słysząc opinie o starszym panu Kate uśmiechnęła się i pokiwała głową.
-Taaak pan Button taki jest. Nie pierwszy raz przyszedł na moją lekcję. Często zabiera swoją żonę na kolacje jakichś tańszych barów gdzie się tańczy. I musiał parę kroków się nauczyć. Dobry z niego partner. Dba o kobiety.
Powiedziała głosem pełnym sympatii do starszego pana.
Odpowiedział jej tylko szerokim uśmiechem biorąc w dłonie deseczkę i nóż oraz cebulę. Jemu też nieraz kręciła się łezka w oku gdy musiał pokroić owo warzywo, ale zazwyczaj kończyło się tylko na krótkim zaczerwienieniu oczu. Tak czy siak, dzięki takim rzeczom upewniał się, że jego kanaliki łzowe jeszcze nie wyschły!
OdpowiedzUsuńNiemal z lubością oddał się tej przyjemnostce jaką było gotowanie. Wręcz chłoną każde poczynania Samary, by wszystko zapamiętać i potem móc samemu przyrządzić to danie w domu. Pilnując piersi kurczaka i wszystkich składników, które dusiły się wraz z nią niemal nie spuszczał wzroku ze Stokrotki, by podglądać jak ona przyrządza puree choć przecież dobrze wiedział jak przyrządzić akurat tą papkę. Dlatego przez głowę przemknęła mu myśl, że powinien się zastanowić na poważnie czy na pewno chodzi mu w tym momencie o gotowanie, czy o coś całkiem innego.
Wzdychając cicho zabrał się za otwieranie wina. Zrobił to kilkoma zwinnymi ruchami, a potem wyciągnął ze wskazanego miejsca dwie lampki. Napełnił je trunkiem i dopiero potem powrócił spojrzeniem do swojej towarzyszki.
- A fakt. Lubię. - Potwierdził chwytając w dłonie szkło, jedno podając Samarze drugie pozostawiając dla siebie (uwielbiał zakosztować wina, jeszcze hm, w kuchni, przed rozpoczęciem jedzenia. miał wrażenie, że to umila czas.) - Moje kolejne hobby. - Dodał z wesolutkim błyskiem w oku.
-Ach kochana...- Tu machnęła lekceważąco ręką.- Jak ja widzę ich twarze na wybiegach w telewizji to się zastanawiam kto im tą krzywdę zrobił że takie mają miny? A tu się okazuje że ich prawdziwa natura jest jeszcze gorsza... Może opowiesz mi co nieco o swojej pracy przy kawie? Ja zapraszam.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się pogodnie mając nadzieję że dziewczyna się zgodzi. Nie miała za wiele znajomych a ta kobieta wyglądała sympatycznie więc mogłaby spróbować poznać ją lepiej.
-Niestety, to jest gatunek wymarły. Ale i tak na następne spotkanie będziesz musiała przyprowadzić partnera z którym będziesz tańczyła na tej imprezie.
Racja, wrażenie, że Samara nie jest Stokrotką, że jest mu kompletnie obcą istotą już dawno minęło. Teraz i on miał wrażenie, że spędza czas ze starą znajomą z którą po prostu nie widział się wiele lat, która mogła zmienić się wizualnie, ale w środku pozostała taka sama. Sam była jego Stokrotką i to go niezmiernie cieszyło.
OdpowiedzUsuńOj wino rozbudzało apetyt na wiele rzeczy.. Jedzenie i sprawy o których podobno nie rozmawia się przed 22, zwłaszcza przy dzieciach!
Ruszył więc za nią do jadalni, a potem usadowił swoje cztery litery na krześle wcześniej jednak odruchowo odsuwając siedzenie jeszcze przed Sam. Ot, zwykły nawyk i dobre wychowanie.
- Że o przepis poproszę w to nie wątpię. - Odparł unosząc kąciki warg w delikatnym uśmieszku. Jasne, gdy gotował coś pierwszy raz starał trzymać się przepisu, jednak na co dzień uwielbiał eksperymentować i trzeba było przyznać, że łączenie składników, smaków według własnego uznania szło mu nadzwyczaj dobrze. - Hm, póki co nie. Ciekawie co jeszcze dodamy do tej listy? - Uniósł nieznacznie brew do góry, wbijając w nią nieodgadnione, nieco zaczepne spojrzenie. A potem mruknął w jej stronę ciche "smacznego" i wpakował do buzi pierwszy kęs potrawy.
Kate zaśmiała się słysząc warunek. Uniosła ręce w ugodowym geście.
OdpowiedzUsuń-Nie ma problemu. Ja tam ochotę na kawał sernika. A jadłam go tak dawno! Wczoraj.
Zaśmiała się ponownie i skinęła głową na jej propozycje. Słysząc jej słowa odnośnie partnera pokiwała głową ze zrozumieniem. Westchnęła ciężko i zacisnęła usta w wąską linię.
-Cholera, no nie dobrze. Chodzi mi o to by partnerzy zgrali się ruchami ze sobą a to jest trudne. Zwłaszcza że poznasz go pewnie dopiero na tej szopce całej... Ale coś się wymyśli. Ok widzimy się za chwilę przy windzie. Przebierzemy się i pójdziemy na kawkę.
Uśmiechnęła się i wyprowadziła dziewczynę z sali sama poszła w kierunku swojego biura.
Kate współczuła Samarze. Wiedziała jak to jest kiedy nie można znaleźć partnera do tańca. Czasy szkolne mówiły same za siebie.
OdpowiedzUsuńOdświeżona, przebrana w podarte spodnie jeansowe i białą bokserkę wyszła z biura zarzucając małą torbę przez głowę. Słysząc pytanie ze strony dziewczyny zastanowiła się przez chwilę.
-Mam tylko godzinę wolną. Po niej zaczynam naukę breakdance'a więc proponuję kawiarnie na parterze. Mało ekskluzywne ale jednak coś. Odpowiada?
Uniosła lekko brwi.
Nie miało zabrzmieć władczo.. Tylko hm, czule? I owszem tego określenia używało się wobec bliskich osób, a Stokrotka takową mu się wydawała. Była obecnie jedyną osobą przed którą się jako tako otworzył. I po cichu liczył, że Sam też się nią stanie. Bliską istotą, choć dobrze wiedział, że w realu będzie mu się znacznie trudniej rozmawiało na pewne tematy niż wysyłając swoje przemyślenia na czacie. Wtedy, postukując w klawiaturę, mógł udawać, że nie otwiera się przed istniejącą osobą tylko przed zwykłym komputerem, na którym zapisuje swoje plany. Coś jakby tworzył książkę, o.
OdpowiedzUsuń- Więc dziś będziesz miała okazje mnie przekonać. - Odparł uśmiechając się nikle, tym samym sugerując że zamierza ją dziś zabrać na plażę by poobserwować to niezwykłe zjawisko. Niezwykłe dla niej. On podchodził do tego neutralnie, lubił pooglądać fajerwerki w Sylwestra i te pokazy zazwyczaj wystarczały mu na cały okrągły rok.
- Jedyne co mogę Ci obiecać to to, że będę Cię przekonywał do wszystkich istniejących na ziemi sportów. Więc mam nadzieje, że choć trochę lubisz adrenalinę i nie masz lęku wysokości. - Powiedział, gdy przełknął kolejny kęs pysznego dania. Sięgnął po wino i upił z niego niewielki łyczek zamyślając się na moment. A potem na jego ustach zagościł kolejny wesoły uśmiech.
- Na obiad możesz czuć się zaproszona. W końcu muszę się odwdzięczyć,prawda? - Uniósł brew do góry zerkając na nią z ukosa.
Nacisnęła guzik windy i spojrzała zdziwiona na Sam słysząc jej słowa.
OdpowiedzUsuń-Tak mówisz? Znaczy wiesz ja tam często chodzę... Napiwków w sumie nie daję dużych ale... Kochana, od czego ma się kobiece wdzięki? Ładny uśmiech tu czarujące spojrzenie tam i masz ciastko jeszcze ciepłe.
Uśmiechnęła się szeroko i wsiadła do windy.
-Myślałam że pracując z modelkami używa się czasami swoich wdzięków by pokazać że też się ma klasę.
Zaśmiał się tylko słysząc jej odpowiedź. Racja obcasy to miała wysokie i podziwiał ją, ba! każdą kobietę, że potrafiły spędzić w nich cały dzień.. No po przecież to musiało być cholernie nie wygodne! A przynajmniej po paru godzinach na pewno dawało się we znaki. Ale z drugiej strony, on jako facet nie mógł narzekać, przecież obcasy tak niesamowicie eksponowały nogi i pośladki płci pięknej! No i podobno gdy chce się wyglądać pięknie trzeb trochę pocierpieć.
OdpowiedzUsuń- Zawsze możemy tego spróbować razem. O ile nie boisz się, że Cię zawiodę i nie złapię. - Dodał znów uśmiechając się lekko; tak był ciekawy czy mu ufa na tyle by spróbować. W końcu wątpliwości do tego czy ją utrzyma nie mogła mieć.. Więc chodziło już tylko o czysty lęk i zaufanie do drugiej osoby.
- Spokojnie. Na pewno w domu mam gdzieś jakąś odbitkę. - Odparł oblizując usta równocześnie mierzwiąc włosy i na chwilę odrywając się od jedzenia.
Utkwił w niej roześmiane, wręcz prowokujące spojrzenie, gdy usłyszał ostatnie wyznanie, które bardzo go zadowoliło.
- No wiesz.. Dam Ci jeszcze jedną szanse. Podobno nie wolno ludzi skreślać od razu.. - Mruknął przeciągle, znów się z nią drocząc, bo przecież też bardzo chciał się z nią spotkać. I to nie jeden raz.
-A tu masz rację. Może być i tak... Chociaż nie no kelnerzy są fajni w tej kawiarni i jak ich poprosisz o dobre rzeczy to ci je przyniosą. Ale trzeba prosić, a nie że "Przynieś mi". Niczym te Twoje modelki z pisma.
OdpowiedzUsuńUśmiechneła się lekko. Wyobrażała sobie jak taka praca z modelkami musiała wyglądać. Aż przeszły ją ciarki. Ona osoba która wolała zjeść hamburgera i pizze i nie lubiła pustych panienek nie nadawałaby się do tej roli jako redaktorka w piśmie. Już wolałaby pisać jakieś historie robić wywiady.
-To znaczy wiesz... Tu raczej zaprotestuje. Jest na świecie mase kobiet które mają pełne kształty i które nie lubią takich wieszaków. Ale wiesz w czym tkwi problem? Dla takich kobiet nie ma dobrych ubrań. Są workowate ciuchy które muszą nosić spodnie bez dobrego kroju niewygodne ciasne buty. Wystarczyłby odpowiedni projektant który nie patrzyłby na to jakiej szerokości są kości tylko ile seksapilu kobieta kryje pod luźnym ubraniem. DLa nich nie ma po prostu odpowiednich ubrań.
Kiedy dojechały na parter Kate wyszła z windy i kiedy Samara zrobiła to samo skierowały się obie w kierunku kawiarni.
- Dobra, możesz udawać, że mnie nie znasz, ale obiadki zostają! - Odparł teatralnie oburzony, by po chwili w pomieszczeniu znów rozbrzmiał jego przyjemny śmiech.
OdpowiedzUsuńGdy wstała by odnieść talerze, on westchnął cicho odprowadzając ją wzrokiem. Gdy kobieta zniknęła mu z pola widzenia powrócił spojrzeniem do stołu. Widząc, że zarówno on jak i ona praktycznie wypili już swoją porcję wina w lampkach, sięgnął po butelkę by uzupełnić płyn. Sięgnął po kieliszek, zamieszał nieco trunkiem, by po chwili upić łyk; było naprawdę wyborne i idealnie pasowało do ich dania.
Uśmiechnął się do niej, a wesołe iskierki które dostrzegł w jej oczach, sprawiły, że jego uśmieszek jeszcze bardziej się pogłębił. Wiedział, że choć w minimalnym stopniu jest odpowiedzialny za dobry humor kobiety. I cieszył go niezmiernie fakt, że czuje się swobodnie w jego towarzystwie tak jak i on w jej swoją drogą.
Drgnął lekko, gdy poczuł jej dłoń na własnej. Przez chwilę po prostu wpatrywał się jak kreśli palcami szlaczki na jego skórze i dopiero potem znów na nią spojrzał. Musiał przyznać, że ten drobny gest był zaskakująco przyjemny. Nie powiedział jednak nic mając nadzieje, że Sam odbierze to tak jak trzeba - czyli, że nie powinna przestawać. A potem wrócił do przerwanej konwersacji.
Po jakimś czasie, gdy dotarło do niego, że za oknem się już ściemniło wyprostował się gwałtownie. Zdziwił go fakt, że nagle znalazł się tak blisko kobiety, był pewien, że gdy siadali do stołu ich krzesła nie stały tak blisko siebie!
- Jeśli chcemy zdążyć na Twój upragniony pokaz fajerwerków trzeba się zbierać.. - Wymruczał spoglądając w stronę okna.
-Może i są... Ale w grę też wchodzą ceny. Mało która kobieta z większym rozmiarem od L dba o swój wygląd. Oczywiście są wyjątki bynajmniej. Ale... Jednak nie każdą kobietę na to stać. Mam nadzieję jednak że przekonasz kiedyś tych bufonów co do swojej idei. Będę trzymała kciuki.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się i zajęła stolik w miłym kąciku. Nie lubiła siedzieć po środku lokali by wszyscy widzieli jak zajada się sernikiem. Podała Samarze kartę i sama wzięła drugą. Zaczęła śledzić wzrokiem wszystkie propozycje.
Ona zamówiła kawę cappuccino razem z dwoma kawałkami sernika waniliowego.
OdpowiedzUsuńSłysząc pytanie ze strony dziewczyny Kate zaśmiała się. Jak miała jej to odpowiedzieć?
-Wiesz... Lubię uczyć wszystkiego i kocham każdy taniec, ale moim ulubionym jest... Ostatnio taniec na rurze. Tylko nie pomyśl sobie że robię to zawodowo!
Uśmiechnęła się szeroko. Wiedziała że mogła teraz być postrzegana jako jedna z tych rozbieranych panien z klubów. Ale ona po prostu fascynowała się zgrabnymi i seksownymi ruchami na tym miernym kawałku metalu. Dlatego nie uczyła go ani nie tańczyła go zawodowo. Po prostu ćwiczyła w domu.
On nie był tego aż taki pewien, ale nie zamierzał jakkolwiek tego komentować. W końcu miała dobre zamiary, więc dlaczego miał ją od tego odwodzić? Poza tym może rzeczywiście uda jej się pokazać co magicznego jest w pokazie fajerwerków? Może wystarczy odpowiednia osoba by poczuć ten klimat? Ich czar? Kto wie..
OdpowiedzUsuńPrzez całą drogę zabawiał ją rozmową; gadali o błahostkach, mało ważnych sprawach. Była to zwykła, nie zobowiązująca konwersacja, ale jakże miła i przyjemna. I tylko utwierdziła go w przekonaniu, że z Samarą potrafi dogadać się tak samo jak ze Stokrotką. Że internetowa i realna Sam jest taka sama.
Poszedł za przykładem kobiety i również zsunął ze stóp buty. Lubił czuć ciepły piasek między palcami. A potem opadł na ciepłą powierzchnię i uśmiechnął się słysząc jej słowa.
- No to mamy coś do czego ja mogę Cię przekonać. Gwiazdy. - On je uwielbiał. Były takie odległe, nieosiągalne.. I właśnie to mu się w nich podobało.
Oparł ręce z tyłu za plecami i zadarł głowę wysoko do góry, by móc podziwiać rozgwieżdżone niebo.
- O widzisz, tu jest duży.. - Zaczął wskazując palcem pewien punkt na ciemnym tle, jednak urwał, gdy usłyszał wystrzał.
Pokaz fajerwerków się rozpoczął, co przyjął z cichym westchnieniem.
Spojrzała na nią zdziwiona i zaczęła się śmiać.
OdpowiedzUsuń-W salonie nie ale w sypialni mam!
Klasnęła w dłonie i pokręciła głową z uśmiechem.
-Znaczy wiesz. Ja tego nie używam by zdobyć faceta. Ale jeśli chcesz mogę cię czegoś nauczyć. A masz wyćwiczone mięśnie w rękach? Bo musisz umieć się utrzymać.
Może nie zachwycił go zbytnio ten pokaz, ale nagle zaczął się zastanawiać jak oni to robią, że niby ze zwykłej fajerwerki może powstać aż tak wiele kształtów. Na moment pochłonęły go rozmyślania na ten temat, może dla kogoś innego nie była to tak wielka tajemnica, ale dla niego owszem. Szybko sobie jednak odpuścił, bo przecież miał teraz ciekawsze rzeczy do roboty. Jak na przykład obserwowanie zachwyconej twarzy Sam, gdy wpatrzona jak w obrazek przyglądała się pokazowi. Uśmiechnął się lekko widząc ten błysk w jej oczach; jego samego zaskoczyła myśl, która zaświtała w jego główce - że mógłby przychodzić tutaj oglądać fajerwerki codziennie byleby tylko móc widzieć taką Stokrotkę.
OdpowiedzUsuńDrgnął lekko zaskoczony jej gestem. Uśmiechnął się jednak ciepło znów utkwiwszy spojrzenie w niebie.
- Okej. Teraz się już nie wymigasz. - Odparł zerkając na nią kątem oka. Już planował jaki to dziki sport wybiorą przy następnym spotkaniu.
A potem rozłożył się wygodnie na piasku zaplatając ręce za głową.
-Z tym to się zgodzę. Jak pracowałam w klubie jako tancerka kiedy mieszkałam w Grecji mój przyjaciel gej powiedział że każdy facet chciałby mieć takie swoje własne widowisko w domu. On jednak dodał że wolałby mężczyzn na rurze.
OdpowiedzUsuńZaczęła się śmiać kręcąc głową.
-No i wiesz, do tego jakieś seksowne ciuszki już samo to jak pobudza wyobraźnie faceta.
Poruszała zabawnie brwiami i zerknęła na kelnera który z wypiekami na twarzy przyniósł im zamówienie. Kate powstrzymała się od śmiechu. Jak to było że niektórych mężczyzn krępowało słuchanie o seksie. Podziękowała chłopakowi i zabrała się za jedzenie sernika.
- My - zaczęli we dwójkę, co wywołało w obojgu krótki śmiech, ale Danny zaraz umilkł, onieśmielony całym przyjęciem i pozwolił mówić dziewczynie. - My nie jesteśmy razem - sprostowała, nie chcąc roztaczać fałszywej opinii. Chłopak był tylko jej przyjacielem i gdy wypowiedziała to na głos, nie miała nieczystego sumienia, chociaż Danielowi nieznacznie zrzedła mina, ale mógł to zauważyć tylko ktoś, kto wie. Ktoś, kto zna się na uczuciach innych.
OdpowiedzUsuńModelki zawsze rządziły się swoimi prawami i nawet jeśli niektórym to nie odpowiadało, musieli przeżyć ich ubrania. Agencje uznawały każdy pretekst jako dobry do reklamy swojego towaru i nic innego nie pozostawało jak się przystosować.
Ana przeszła razem z towarzyszem [buahhahahah] dalej i nagle po prostu mu uciekła, w gruncie rzeczy odchodząc zwyczajnie po napoje, a Morrison został sam jak palec na środku przyjęcia, całkiem zagubiony.
[No i teraz masz dwie opcje: albo Sam może gadać z Dannym, albo z Aną :D A tematem mogą być chociażby uczucia chłopaka :D Buahahaha]
Niemal odetchnął z ulgą, gdy wreszcie fajerwerki ucichły. Chyba to go najbardziej w nich wkurzało, że robiły tyle hałasu! Teraz mógł już spokojnie i w ciszy obserwować rozgwieżdżone niebo. Oderwał jednak wzrok od ciemnego tła naznaczonymi złotymi punkcikami słysząc pytanie kobiety. Utkwił w niej nieprzeniknione spojrzenie, a na ustach zaigrał mu rozbawiony uśmieszek.
OdpowiedzUsuń- Pytasz się, bo chcesz się mnie już dziś pozbyć, czy boisz się, że jeżeli dziś się z Tobą nie umówię to potem zacznę się wymigiwać? - Spytał unosząc nieznacznie brew do góry. Naprawdę był ciekawy odpowiedzi, choć wydawała mu się oczywista. Choć kto wie.. Może rzeczywiście miała go już na dziś dość?
Zaczął się jednak zastanawiać kiedy będzie mógł się z nią spotkać. Prawda była taka, że chciał to zrobić już następnego dnia, jednak praca detektywa to zawód na cały etat. Nieraz był zmuszony pracować dwadzieścia cztery godziny na dobę siedem dni w tygodniu. W biurze przebywał określoną ilość czasu jednak sama praca nad zleceniami w terenie.. Cóż, tutaj nie dało ustalić się granic czasowych.
- W niedziele wieczorem jestem cały Twój. - Odparł po chwili dłuższego zastanowienia, wyginając usta w zaczepnym, niemal prowokującym uśmiechu. I dopiero teraz zdał sobie sprawę, że podczas gdy jego pochłonęły myśli nad wolnym dniem, jego palce same zaczęły bawić się kosmykami włosów kobiety. Nie wyglądała jednak by jej to przeszkadzało, więc nie przerywał czynności.
W odpowiedzi na jej słowa przekręcił jedynie oczyma nieco rozbawiony. Racja, nie wyglądała na kobietę, która chciałaby się go pozbyć. W końcu gdyby nie miała ochoty na jego towarzystwo już dawno mogłaby go spławić najprostszą wymówką.
OdpowiedzUsuń- Może zawędrujesz szybciej niż Ci się wydaje? - Mruknął wyginając usta w dwuznacznym uśmieszku nie mogąc powstrzymać się przed taką odpowiedzią. A potem roześmiał się wesoło, by po chwili znów zamyślić się na moment; jego wzrok stał się odległy, utkwił go w jakimś martwym punkcie na niebie.
- No ale skoro nie możesz.. - Odparł w końcu wzruszając ramionami. Zatrzymał spojrzenie na swojej dłoni owijającej kosmyk jej włosów w okół palca. A potem wypuścił blond włosy i pozwolił im swobodnie opaść na plecy właścicielki. Powrócił do siadu, strzepując gdzieniegdzie piasek, który przyczepił się do jego ubrań.
Wbił w nią spojrzenie, mówiące, że czeka aż teraz ona zaproponuje jakiś termin skoro w niedziele nie miała czasu.
Na usta cisnęła mu się odpowiedź, że jasne, przecież są też równie dobre miejsca do pewnych spraw.. Nie tylko łóżko. Ale w porę ugryzł się w język i odpowiedział jej zadziornym uśmiechem.
OdpowiedzUsuńOn sam wolał się nie zastanawiać czy kiedykolwiek wylądują razem w łóżku.Za bardzo zależało mu na tej znajomości by zepsuć to wszystko seksem. Nie chciał jej wykorzystywać. Wolał poczekać aż może poczują do siebie coś głębszego.. Ale czy on w ogóle był jeszcze zdolny do cieplejszych uczuć? Potrafił się jeszcze związać, zaangażować? Nie miał pojęcia.
Nie mógł jednak zaprzeczyć - Samara był atrakcyjną kobietą, więc bardzo możliwe, że gdyby spotkali się w jakimś barze, gdyby była zwykłą nieznajomą pewnie stałaby się jego celem na jedną noc.
Teraz jednak wolał pozwolić znajomości samej się rozwijać i zobaczyć jak to wszystko się z czasem skończy.
- Może być i wtorkowy wieczór. - Odparł tym razem bez zastanowienia, choć zaraz tego pożałował. A co jeśli miał jakieś spotkanie, zlecenie na ten wieczór? Nie chciał jednak w tym momencie odwoływać spotkania, więc po prostu wstał, otrzepał się i ruszył brzegiem w stronkę z której przyszli. Uśmiechnął się kącikiem warg, gdy dostrzegł delikatną gęsią skórkę na ciele kobiety. Zdjął z siebie marynarkę i narzucił ją na ramiona dziewczyny, a potem jak w spontanicznym geście objął ją ramieniem i na moment przyciągnął do siebie by pocałować ją w czółko.
Przez kolejne dwa dni nie miał prawie w ogóle dla siebie czasu. Okazało się, że wtorkowy wieczór także ma zawalony pracą, starał się więc wszystko nadrobić przez niedziele i poniedziałek, by następny dzień móc już odetchnąć i spotkać się ze Stokrotką.
OdpowiedzUsuńCzuł, że dziwnie zależy mu na tym spotkaniu. Nic nie stało na przeszkodzie by po prostu przeprosić dziewczynę i przełożyć wspólny wypad na jakiś inny dzień. Ale jemu tak śpieszyło się by spędzić w jej towarzystwie choć parę godzin, że nie potrafił się do tego zmusić. Ostatecznie odwołał jedno spotkanie, a śledzenie jednej kobiety, której miał udowodnić sprawę przekazał swojej koleżance z pracy. Obiecał, że kiedyś odwdzięczy się za tę przysługę pyszną kolacją.
Więc dzięki dobrotliwości znajomej mógł wieczorem zajechać swoim mercedesem pod budynek, w którym mieszkała Samara. Uśmiechnął się zadzierając głowę i spoglądając w okna apartamentowca, w którym mieszkała kobieta. Potem spuścił wzrok na bukiet stokrotek, które trzymał w dłoni. Zastanawiał się co go podkusiło by kupić jej ten drobny prezent. Chyba chciał mieć pewność, że zobaczy uśmiech na jej twarzy, gdy tylko otworzy przed nim drzwi.
Gdy wreszcie zajechał widną na odpowiednie piętro, odszukał odpowiednich drzwi i nacisnął dzwonek. Wrota do mieszkania niemal od razu się otwarły. John przywitał dziewczynę nikłym uśmiechem i zamachał w powietrzu bukiecikiem.
[udowodnić zdradę!* xd]
UsuńCo racja, to racja. John był wyjątkowo zmęczony, bo przez ostatnie dni pracował ponad normę, a na dodatek dalej nocami nie mógł spać więc przesiadywał na parapecie w oknie, ze swoim wiernym towarzyszem Leniwcem i szklanką kawy lub czegoś mocniejszego. Jednak dziś miał wrażenie, że gdyby dane mu było położyć się do łóżka zasnąłby jak dziecko.
OdpowiedzUsuńJednak widząc na żywo swoją internetową koleżankę odnalazł w sobie nowe pokłady energii, które pozwoliły mu realizować plan na dzisiejszy wieczór.
Jej pierwsze słowa zbył machnięciem ręki, natomiast na drugie zareagował energicznym skinieniem głowy.
- Mamy. - Zapewnił, uśmiechając się przy tym szaleńczo. Oparł się bokiem o ścianę krzyżując ręce na torsie i wbijając w nią zagadkowe spojrzenie, w którym tliły się tajemnicze iskierki. - Ubieraj się i wychodzimy. - Powiedział nieco ponaglającym tonem, po czym niecierpliwie przestąpił z nogi na nogę.
Kątem oka skontrolował jej strój. Całe szczęście tym razem odpuściła sobie sukienkę. Nie żeby mu się w niej nie podobała, po prostu w wybranym przez niego miejscu na pewno będzie czuć się bardziej komfortowo w spodniach.
OdpowiedzUsuńPokręcił głową z rozbawieniem słysząc jak chce go przekupić, a potem zmrużył chytrze oczy i odpowiedział:
- Zawsze możesz spróbować. Może zmięknie mi serce i Ci powiem. - Poruszał zabawnie brwiami obserwując ją kątem oka. Uśmiechnął się, gdy dziewczyna wspięła się na palce, by dać mu buziaka w policzek. Przez krótki ułamek sekundy zachwycał się jej słodkimi perfumami, by gdy tylko się od niego odsunęła pokręcić głową marszcząc lekko nos.
- Nie. Za mało. Nic z tego. Musisz żyć w nieświadomości! - Odparł powstrzymując się przed dziecinnym wywaleniem języka na wierzch, by jej się wykrzywić. Za to uraczył ją złośliwym uśmieszkiem.
A potem zaprosił ją do swojego samochodu i gładko wyjechał na główną jezdnie. Jak to on, nawet nie krótkim odcinku drogi musiał pobawić się radiem, nie spuszczając uważnego spojrzenia z jezdni bawił się sprzętem poszukując odpowiadającej mu na ten moment stacji, gdy wreszcie ją znalazł uśmiechnął się pogodnie w stronę Samary, a potem, by uniknąć kolejnych pytań, gdzie się wybierają zaczął dopytywać się jak minęły jej ostatnie dwa dni.
- No i jesteśmy na miejscu. - Zakomunikował, gdy elegancko zaparkował na parkingu niedaleko plaży. A potem wysiadł z auta, zgrabnie obieg maskę samochodu tylko po to by kulturalnie otworzyć drzwi przed kobietą. - Miałem w planach trapez. Ale na dziś to już za późno. Potem chciałem zabrać się na skoki ze spadochronem, ale musiałabyś zaliczyć krótki kurs, więc i to sobie odpuściłem i ostatecznie postawiłem na skoki na bungee. - Wyjaśnił jej w końcu co zaplanował na dzisiejszy wieczór, a potem wskazał na wysoką wieżyczkę przygotowaną specjalnie do tego celu. Patrzył na nią uważnie zastanawiając się, czy pomysł przypadł jej do gustu, a potem złapał ją za rękę i pociągnął w odpowiednim kierunku.
Racja - John nie robił tego po raz pierwszy. Był tu dość częstym bywalcem, bo po prostu uwielbiał czuć tą adrenalinę podczas skoku pulsującą w każdej jego kończynie, czuć ten mocny podmuch powietrza, gdy opada na dół.. Niesamowite przeżycie!
OdpowiedzUsuńGdy tylko znaleźli się na górze od razu wypatrzył wśród pracowników swojego starego znajomego. Znał go jeszcze z nastoletnich lat.. I do tej pory witali po swojemu czyli wyprawiając różne rzeczy z dłońmi, przybijając piątki i takie tam. Może było to z ich strony trochę dziecinne, ale dzięki temu czuli się jak za starych dobrych czasów.
Śmiejąc się i rozmawiając ze starym kumplem dał mu się w między czasie poprzypinać do odpowiedniego sprzętu; kątem oka obserwował Sam, sprawdzając, czy znalazła się w dobrych rękach. I gdy oboje byli już gotowi podszedł do dziewczyny i złapał ją za rękę - przecież obiecał jej, że będzie tuż obok niej i przez cały skok nie wypuści jej drobnej dłoni z uścisku. A potem dostrzegł dwuznaczne spojrzenie kolegi, który z uznaniem pokiwał głową. John jak zwykle tylko przewrócił oczyma; czy on nie mógł już mieć koleżanek, z którymi spotykał się ot, tak dla przyjemności? Których nie zamierzał zaciągać do łóżka? Ano właśnie mógł!
- No to siup? - Uniósł brwi spoglądając na dziewczynę zatrzymując się w odpowiednim miejscu przed wyskokiem. W jego oczach już czaiły się te szaleńcze iskierki.. A potem nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź Samary zrobił krok do przodu ciągnąc ją za sobą w dół.
Większość jego znajomych, zwłaszcza tych których znał już dłużej, dobrze wiedzieli jaki styl życia prowadzi John. Wiedzieli, że on się nie przywiązuje, nie angażuje. A już najlepiej wiedział to chłopak przygotowujący Blacka do skoku. Gdy byli nastolatkami nieraz razem udawali się do klubów i szukali jednorazowych przygód. Z czasem to się zmieniło, bo jego kumpel ostatecznie się ustatkował; znalazł żonę, dorobił się już dzieciaka.. W przeciwieństwie do Jonathana, który ciągle szukał swojego miejsca na ziemi.
OdpowiedzUsuńNo i jasne, każdy dobrze wiedział, że Black nie zaciąga do łóżka każdej kobiety; przecież miał wiele koleżanek i potrafił być naprawdę świetnym kumplem. Tyle, że Samara była nową twarzyczką i nikt nie miał pojęcia jakie relacje ich łączą. Poza tym chyba znajomi dość często zapominali, że John starał się nie zwodzić kobiet; za młodu skrzywdził parę porządnych dziewczyn i odkąd wyrósł z takiego gówniarskiego podejścia i zachowania, stawiał sprawę jasno. Nigdy nic nie obiecywał.
A sprawa ze Stokrotką była na tyle skomplikowana, że sam nie wiedział czy chce by ich znajomość pozostała taka jak jest, tylko na tyle czysto koleżeńskim czy chciał czegoś więcej. Szczerze powiedziawszy nie potrafił określić co do niej czuje. Był zagubiony. Wiedział tylko, że lubi spędzać z nią czas. Że kiedyś potrafiła wywołać u niego uśmiech jedną wiadomością, dziś jednym słówkiem.
Teraz jednak rozkoszował się skokiem; obiecał, że nie wypuści jej dłoni z uścisku.. Ale kłamał. Nie był nic w stanie zrobić z tym, że on zaczął opadać szybciej, ona wolniej. Różnica wag i te sprawy. I miał nadzieje, że Samara to zrozumie. Nawet zaczął żałować, że nie poprosił o podwójną zaprząg, by mogli skoczyć razem.. Może przy następnej okazji.
Teraz jednak już stał twardo na ziemi, a jego twarz wręcz promieniała po tym skoku. Uwielbiał to. Uwielbiał, kochał! adrenalinę i sporty ekstremalne. Podszedł do Samary z szaleńczym uśmiechem na wargach. Luźno zarzucił jej rękę na ramię, a potem poczochrał jej włosy.
- I jak Ci się podobało? - Zapytał zadzierając głowę do góry by zobaczyć jak kolejna osóbka zaczyna dyndać na linie. Słysząc odpowiedź "to było coś" zaśmiał się wesoło, a potem wlepił pytające spojrzenie w kobietę.
- Na co masz teraz ochotę Stokrotko? Kolacja? Spacer?
Stojąc tuż obok niej idealnie widział karteczkę - zauważył rząd cyferek układających się w numer telefonu. Pod spodem widniało imię chłopaka - Jack. John od razu przypomniał sobie, który to facet. Pracował tu stosunkowo niedawno i szczerze powiedziawszy Black nie miał okazji go bliżej poznać. Poza tym nie bardzo za nim przepadał, a teraz już w ogóle nie mógł liczyć choćby na źdźbło jego sympatii.
OdpowiedzUsuń- Chłopak nie traci czasu. - Zauważył unosząc kąciki warg z kiną. A potem zabrał rękę z ramion dziewczyny i wcisnął dłonie zaciśnięte w pięści do kieszeni. W jego oczach pojawił się nagle dziwny chłód, dystans. Sam nie miał pojęcia dlaczego tak reaguje. W końcu po pierwsze to nie ona wcisnęła mu swój numer, po drugie miała prawo do niego zadzwonić. Oni byli tylko znajomymi. Przyjaciółmi. Nic więcej, więc dlaczego czuł to nieprzyjemne, palące uczucie w brzuchu? Zazdrość? Nie, nie możliwe! To nie było w jego stylu..
- Idziemy? - Mruknął, a potem ruszył przed siebie nie oglądając się na Samarę.
Mężczyźni byli prości. To kobiety były skomplikowane. On nigdy nie miał problemów ze sobą, zawsze wiedział co czuje, czego chce. Jego rozumowanie było proste w pewnych sprawach jak u każdego faceta.. Ale zjawiła się taka Samara i od razu musiało się wszystko pokomplikować. Dlatego nienawidził głębszych uczuć. Wolał zaspokajać swoje podrzędne potrzeby w niezobowiązujący sposób. Tak było po prostu prościej. Czyste pożądanie, jedna noc i tyle.. A teraz co się z nim działo do jasnej cholery?
OdpowiedzUsuńZatrzymał się dopiero, gdy dziewczyna stanęła tuż przed nim. Zmierzył lodowato jej dłoń, która spoczęła na jego torsie, a potem zaciskając mocno zęby spojrzał na nią oschle wysłuchując wszystkiego co miała do powiedzenia.
- Nie odpycham Cię od siebie. Po prostu daje Ci możliwość wyboru z kim wolisz spędzić wieczór. Z nim czy ze mną. - Odparł sucho. Z drugim pytaniem było nieco gorzej. Nigdy nie chciał poruszać tej kwestii, bo nie chciał by Sam kiedykolwiek pomyślała, że ma być jednorazową panną. Zacisnął wargi w wąską kreskę tłumiąc siarczyste przekleństwo; pieprzony Dan.
- A wygląda jakby tak miało być? Gdybym chciał Cię wykorzystać mogłem zrobić to już dawno. Nawet dziś, gdy zaproponowałaś, że możemy po prostu odpocząć u Ciebie. Naprawdę myślisz, że byłbym zdolny do tego po tym wszystkim co nas połączyło? Nie widzisz, że naprawdę Cię lubię? - Pokręcił głową; nagle cała złość, zazdrość wszelkie negatywne emocje ulotniły się pozostawiając jedynie czyste zrezygnowanie i niezrozumiały dla niego smutek. Chyba zawsze będzie już postrzegany jako bezuczuciowy facet, drań. Ale przecież sam zapracował sobie na taką opinie i jakoś dotąd nigdy mu to nie przeszkadzało.
Wiedział, że jego chwilowa złość była irracjonalna, ale on zawsze gwałtownie reagował nawet jeśli nie powinien. A w tym momencie zdecydowanie wypadało zachować spokój, zwłaszcza, że Sam, jak sama zauważyła, nic nie zrobiła.
OdpowiedzUsuńPrzebłysk smutku i goryczy szybko zniknął pod beznamiętną maską. Zbyt wiele niezrozumiałych dla niego rzeczy się teraz z nim działo by mógł się odsłaniać. Sam nie wiedział czego chciał.. Dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że dość często zachowuje się jak pies ogrodnika - innym nie da, sam też nie weźmie.
- Moimi znajomymi się nie przejmuj. Nie znają Cię, jesteś kimś nowym więc nie mają pojęcia jak Cię traktować, więc wybierają najprostszą z opcji. - Westchnął cicho śledząc swoją dłoń zakładającą jakiś zagubiony kosmyk za ucho dziewczęcia. Potem uśmiechnął się nikle, oplatając ją dłońmi w tali, tym samym przygarniając ją do siebie.
- Nic jeszcze o mnie nie wiesz Stokrotko.. Nic. - Rzucił zaskakująco cicho i miękko. Owszem w jakimś stopniu wiedziała dużo jeżeli chodziło o ilość informacji jakie posiadała ona w stosunku do innych jego znajomych, ale na tle wszystkich jego tajemnic było to tylko ziarenko w burzy piaskowej.
Pogładził ją delikatnie po plecach, sunąc dłonią w górę. Ostatecznie jego palce splątały się z jej włosami, a on z sekundy na sekundę był bliżej niej. Zatrzymał się zaledwie milimetr od jej ust, a potem musnął je delikatnie własnymi. A potem niespodziewanie wypuścił ją z objęć, wyplątał się z jej uścisku, a potem przetarł zrezygnowany twarz.
- Chyba powinniśmy już wracać. - Mruknął wpatrując się w jakiś martwy punkt ponad jej ramieniem.
Jeden błąd i wszystko sypie się jak domek z kart. A John był świadomy, że wyczerpał limit pomyłek na dzień dzisiejszy i że jeśli popełni jeszcze jeden.. Nie będzie co ratować.
OdpowiedzUsuńWięc nie mógł pozwolić Samarze ot, tak odejść.
Nie musiał na nią patrzeć, by widzieć, że ją zranił. Uczucia, dumna.. Nieważne co. Nie chciał być tym przez którego miała w jakikolwiek sposób cierpieć. Chciał być powodem do jej uśmiechów, nie łez, nie gniewu. Tylko co on miał teraz zrobić? Czuł się taki zagubiony!
Patrzył za oddalającą się sylwetką kobiety nie mając pojęcia co ze sobą zrobić, przyłapał się na tym, że już szuka azylu by zapomnieć o tym co przed chwilą się stało. Jakby się poddał, ale przecież gdy mu zależało nie potrafił ot, tak odpuścić.
- Samara. Zaczekaj! - Zawołał więc i puścił się za nią biegiem. Dogonienie jej nie zajęło mu dużo czasu. Przez chwilę szedł po prostu tuż za nią starając okiełznać się rozszalałe myśli. Nic z tego nie wyszło. - Zaczekaj. - Poprosił tym razem nadzwyczaj łagodnie. Złapał ją za dłoń, by zaraz ją puścić, gdy tylko dziewczyna się zatrzymała. Zagryzając mocno dolną wargę stanął przed nią i wziął głęboki oddech.
- Przepraszam. To nie miało tak wyglądać. - Zaczął niepewnie chwytając ją za podbródek, by spojrzała mu prosto w oczy. Trochę obawiał się, że kobieta go odepchnie, ale chciał by wiedziała, że mówi szczerze. - Po prostu nie chce robić nic pochopnie.. Nie z tobą. Za bardzo zależy mi na naszej znajomości. - Wymruczał delikatnie gładząc ją kciukiem po policzku. - Poza tym skąd mam wiedzieć jak Ty mnie traktujesz?
Zaśmiała się wesoło słysząc jej słowa. Kiwnęła głową i wzięła od kobiety wizytówkę.
OdpowiedzUsuń-I tak bym cię znalazła. W końcu pracujemy w tym samym budynku... Moze jest duży ale nie ma drugiej redaktor naczelnej.
Uśmiechnęła się pogodnie chowając wizytówkę do torby. Zajadając się sernikiem co chwila popijała go kawą.
-Od zawsze interesowałaś się dziennikarstwem? Jak zaczęłaś w ogóle karierę w tym?
Zapytała z wyraźnym zainteresowaniem badając kobietę wzrokiem.
Tak, postąpił pochopnie, dał się ponieść impulsowi nad którym powinien zapanować. Dlatego potem tak gwałtownie zareagował odepchnął ją od siebie tym samym raniąc ją. Sprawiając jej przykrość.
OdpowiedzUsuńOdetchnął jednak z niemałą ulgą słysząc jej odpowiedź. To już nawet nie chodziło o to, że go nie odepchnęła, nie spławiła. Ale o to, że ona także nie wiedziała co rodzi się pomiędzy nimi. I to jakoś dało mu wewnętrzny spokój; nie tylko on czuł się zagubiony w ich relacji.
Uśmiechnął się delikatnie a potem znów przygarnął ją do siebie zaplatając dłonie na jej tali. Wtulił nos w jej włosy i po prostu tkwił tak przez chwilę uspokajając rozszalałe myśli i emocje. A zapach jej szamponu okazał się niezwykle kojący.
- Przepraszam. - Powtórzył, gładząc ją jedną dłonią po plecach. Czuł się dziwnie wypowiadając te słowa - on rzadko kiedy przepraszał, rzadko kiedy przyznawał się do błędu jednak w tej sytuacji nie miał wyboru. Nie chciał jej stracić przez głupi wybryk.
Doszedł do wniosku, że nie musi więcej mówić. Chyba oboje powinni zapomnieć o tym co wydarzyło się przed chwilą, wrócić do etapu przed pocałunkiem i pozwolić znajomości samej rozkwitać i zobaczyć co z tego wyjdzie. Coś więcej czy zatrzymają się na etapie przyjaźni.. Cóż, póki co pewnego był jednego - że oboje muszą pierw rozszyfrować co tak naprawdę czują względem drugiej osoby.
-Teraz dasz się odprowadzić? - Zapytał po chwili delikatnie odsuwając ją od siebie, ale nie na tyle by znów pomyślała, że ją odtrąca. Ciągle trzymał dłoń na jej tali, czekając na odpowiedź.
Przytakiwała raz po raz głową słuchając uważnie słów kobiety. To było ciekawe, nie każda kobieta była zdolna "zakochać" się w czymś uprzednio tego nie zaznając.
OdpowiedzUsuńNa jej pytanie uśmiechnęła się nikle.
-Kiedy miałam osiem lat słuchając muzyki czułam jak moje nogi zaczynają po prostu same podrygiwać. Wstałam z fotela i w końcu sama zaczęłam tańczyć. Tak mi się to spodobało że za każdym razem jak słyszałam jakąś piosenkę po prostu stawałam i robiłam przeróżne kroki. Kiedy rodzice zaczęli bardziej interesować się sportem mojego brata stałam się buntowniczką i zaczęłam z moją pasją sama zarabiać na swoje życie. A potem jak się okazało chciałam swoją pasją zarazić innych. Ot taka krótka historyjka.
Zaśmiała się przejeżdżając palcami po bliźnie pozostawionej na szyi. Ot tak od niechcenia. Napiła się kawy ze smakiem oblizując usta.
-Heh dziękuję za komplement. Wiesz, ja tak samo jak i ty robię to z zamiłowania. Ty kochasz modę, ja kocham taniec. Jedziemy na tym samym wózku, na tych samych zasadach, robić to co się kocha.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się nikle kończąc jeść drugi kawałek sernika.
John nie chciał nic zmieniać. Nie miał zamiaru zmieniać nagle swojego dotychczasowego stylu życia, nie miał zamiaru unikać Sam. Wiedział przecież, że jeśli naprawdę okaże się, że kobieta znaczy dla niego coś więcej niż tylko zwykła przyjaciółka.. To sam z czasem przyłapie się na tym, że rezygnuje z pewnych rzeczy dla niej.
OdpowiedzUsuńTeraz jednak skupił się na tym co działo się tu i teraz. Nie podobała mu się wizja Samary wracającej samotnie do domu i to taki kawał drogi, jednak dobrze wiedział, że teraz każde z nich potrzebuje dla siebie chwili. Każde z nich potrzebuje pozostać ze swoimi myślami sam na sam i zastanowić się co dalej..
- Zadzwoń, gdy już dotrzesz na miejsce. - Wymruczał spoglądając na nią troskliwie. Chciał wiedzieć, czy wróciła bezpiecznie do mieszkania.
A potem ostatni raz pocałował ją w czółko u wypuścił z objęć. Posłał nikły uśmiech i ruszył w swoją stronę.
-Hm... Słuchaj a może spróbujesz swojej wyobraźni na podstawie powieści? Miałabyś ochotę napisać jakąś książkę, powieść opowiadanie?
OdpowiedzUsuńUniosła brwi uśmiechając się w nikle.
Uniosła w zdumieniu brwi. Była mile zaskoczona wyznaniem dziewczyny. Jeszcze nie znała nikogo kto by pisał wiersze i tego typu utwory.
OdpowiedzUsuń-To wspaniale! Nawet nie wiesz jak bardzo cenne są w dzisiejszych czasach współcześni autorzy takiej twórczości. Za czterdzieści, pięćdziesiąt lat ludzie będą omawiali piosenki a nie wiersze. Myślałaś o wydaniu własnego tomiku poezji?
Uniosła zainteresowaniu brwi. Czuła rosnącą ekscytację. Była pełna podziwu dziewczyny, nie sądziła że ma taką chęć do tworzenia.
Nagle zaczęła energicznie kręcić głową.
OdpowiedzUsuń-Sam, ja to rozumiem że takie niektóre wiersze które piszesz są tylko dla Twoich oczu. Ale wiem jedno, nie możesz się bać opinii innych. Jakby tak wszyscy bali się krytyki to nie powstałyby filmy, scenariusze książki i właśnie wiersze. Najważniejsze to to by tobie sprawiało to przyjemność. Nie sądzisz?
Uśmiechnęła się ciepło do kobiety przechylając lekko głowę na bok.
On przez te ostatnie dni, gdy się nie widzieli.. Cóż starał się żyć jak dawny, stary Jonathan. Pracował, a gdy miał wolny wieczór wychodził by się zabawić. Wciąż jednak tliła się w nim nieodparta chęć spotkania z Sam. Nie mogli się jednak zobaczyć, gdy kobieta była niezwykle zapracowana, a i on sam nie miał też zbyt wiele wolnych chwil.
OdpowiedzUsuńDużo czasu pochłonęła mu także sprawa samej Samary i to na tle zawodowym. Zaczął rozeznawać się w zleceniu, zmówił już nawet bilet do Ottawy, by móc zająć się tym wszystkim na poważnie. A pierwszym krokiem do odnalezienia ludzi, których poszukiwała Stokrotka, był po prostu wyjazd do stolicy.
A jeżeli chodziło o sprawę Samary na tyle prywatnym.. Dalej nie potrafił rozszyfrować co tak naprawdę czuje do tej dziewczyny. Czy było to coś więcej? Czy warto było rozpalać w niej nadzieje, że to może się udać? I czy on w ogóle był jeszcze zdolny żyć w zobowiązaniach uczuciowych? Każdą zarwaną, bezsenną noc poświęcał tym rozmyślaniom ale ostatecznie nie przyniosły one żadnego skutku.
W dzień, gdy Stokrotka wreszcie do niego zawitała był pochłonięty jedną ze spraw. Próbował ułożyć wszystkie elementy układanki w całość, gdy usłyszał znajomy głos, a w pokoju rozszedł się przyjazny, kwiatowy zapach i .. czyżby wyczuł kawę?! Poderwał głowę do góry i odwzajemnił uśmiech kobiety. Śledził ją uważnym spojrzeniem, co chwila zerkając na gorący kubek kofeiny w jej dłoni. Tego mu brakowało do szczęścia - Sam i kawy.
- Z całkiem niezłą łapówką. - Zauważył przyjmując od niej naczynie zapełnione aromatycznie pachnącym napojem. Upił łyk i wbił w nią zainteresowanie spojrzenie, nieco odchylając się w swoim fotelu. - A ta łapówka to z powodu..?
-Możesz wydać tomik poezji pod pseudonimem. Ja postanowiłam napisać książkę i właśnie wydać ją ale nie jako Katerina Alabrissi. Sama mam pseudonim artystyczny, nie chce rozgłosu nie marzy mi się sterczenie reporterów pod domem wieczne dzwonienie i nachalne pytania. Bo gdyby moja książka odniosła sukces z moim nazwiskiem widniejącym na okładce mogłabym być skazana na fałszywych przyjaciół i sztuczną przymilność mojej durnej rodziny.
OdpowiedzUsuńDziewczyna spojrzała na zegarek i zerwała się z miejsca.
-Cholera, mam dziesięć minut do następnych zajęć. Odnośnie nauki tańca na rurze to odezwę się oczywiście. Wezmę cie do domu i zobaczymy co potrafisz.
Mrugnęła do niej okiem położyła pieniądze na stoliku w którym będzie również napiwek dla kelnera.
-Do zobaczenia Sam!
Powiedziała i migiem skierowała się do wyjścia z kawiarni a następnie do windy.
Cała reszta dnia minęła jej dosyć szybko. Zmęczona wróciła do domu by wziąć kąpiel i po dłuższym zastanowieniu wskoczyła do basenu znajdującego się na tarasie. Chłodna woda koiła jej zmysły. Była ostatnimi dniami strasznie zmęczona. Mało sypiała, niedługo powróci jej przyjaciel z rodziną do domu... Zawsze mogła tu zostać, znała ich od lat ale nie lubiła tłoku w domu. Zacisze domowe. Po wizycie w basenie poszła do sypialni. Nim położyła się do łóżka ułożyła wizytówkę od Samary na stoliczku obok łóżka by rano zadzwonić i umówić się na lekcje. Po dłuższej chwili leżenia w łóżku zasnęła.
OdpowiedzUsuńJonathan był człowiekiem, który na co dzień po prostu mało spał. Gdy nie dręczyła go bezsenność, sypiał po góra 3-4 godziny i to zazwyczaj mu wystarczało. Ostatnio jednak bezsenne noce zdarzały się coraz częściej, a szczerze powiedziawszy miał o czym myśleć więc i pewnie to jakoś spędzało sen z jego powiek. A potem za dnia chodził nieco śnięty, wlewał w siebie litry kawy, choć robił to bardziej z przyzwyczajenia i uzależnienia, bo napój już dawno przestał przynosić oczekiwane skutki. Jednak nawet w takie dni znajdował w sobie pokłady energii by w całości oddać się temu co uwielbiał - pracy i sportowi.
OdpowiedzUsuńSamara w jakiś nieznany sposób też potrafiła sprawić, że zapominał o zmęczeniu. Potrafiła go rozbudzić jednym uśmiechem, czy prostym gestem jak splecenie ich palców razem.
Obserwował ją uważnie; stłumił ziewnięcie (nie chciał by pomyślała, że to ona go zanudza!) upijając łyk kawy. A potem jego usta uniosły się ku górze w radosnym grymasie.
- Oj kusisz, kusisz moja droga.. - Wymruczał na moment przenosząc spojrzenie na ich złączone dłonie. Pogładził wierzch jej ręki kciukiem, a potem znów utkwił w niej wzrok, w którym czaiły się psotne iskierki. - Darmowa whiskey, hamburger (na co dzień nie przepadał za fast-foodami acz pewnie gdy napatrzy się na te chuderlawe kobiety będzie miał ochotę na coś.. przesączonego tłuszczem)... Ty. Nie mógłbym odmówić.
Rano po przebudzeniu odświeżyła się ubrała w codzienne ciuchy i w końcu postanowiła zadzwonić do Samary. Nie odbierała. Pewnie jest zajęta, pomyślała Kate odkładając telefon na szafkę. Wzięła wszystkie rzeczy i ruszyła do samochodu. Musiała zrobić zakupy by nie umrzeć z głodu a że Kate lubiła dobrze zjeść potrzebowała pełnej lodówki. Prowadząc samochód usłyszała jak dzwoni jej telefon. Bez ogródek odebrała go wiedząc że nie powinna.
OdpowiedzUsuń-Cześć Sam. Chciałam się umówić na naszą prywatną lekcję. Co powiesz na godzinę osiemnastą? Przyjechałabym po ciebie tylko podaj mi esemesem adres i pojechałybyśmy do mnie. Potem bym Cię odwiozła. CO ty na to?
Katerina zatrzymała się na światłach wjeżdżając do centrum.
Kate słysząc "strój sportowy" zaczęła się śmiać.
OdpowiedzUsuń-Sam to nie jest klub tylko moja chałupa w niej tańczysz w tym czym chcesz. Ja ci powiem, naoglądałam się kobiecych ciał więcej niż ty modelek. Także jak wyskoczysz w seksownym gorsecie i stringach nie zrobi to na mnie wrażenia.
Znów zaniosła się śmiechem ponawiając jazdę samochodem.
Istniały trzy grupy mężczyzn; jedni nienawidzili krawatów, garniturów, całych tych odświętnych stroi i ta grupa była naprawdę pokaźna; drudzy wręcz przeciwnie uwielbiali wciskać się w smokingi, muszki, krawaty nawet na co dzień do pracy.. I tych było zdecydowanie mniej. I była jeszcze jedna grupa, trzecia do której zaliczał się właśnie John, który gdy nie musiał nie zakładał nic co sprawiałoby mu dyskomfort jak na przykład ten pasek w okół szyi, jednak nie narzekał, gdy musiał go zakładać bo wymagała tego sytuacja. Acz gdy mógł pozbywał się go od razu.
OdpowiedzUsuńDlatego nie, wciśnięcie się w garnitur nie było aż tak wielką przeszkodą. Zresztą dla Samary był gotowy na takie poświęcenie. - Ale będę musiał zrobić porządek z zarostem, prawda? - Zapytał, unosząc brew do góry, przejeżdżając dłonią bo żuchwie, tym razem obsypaną jednodniowym zarostem.
Posłał więc jej szeroki uśmiech i odparł, że jakoś przeżyje.
- Trochę, ale już prawie się z nią uporałem. - Odparł, na moment puszczając jej dłoń, by poskładać papiery i zdjęcia do jednej teczki. Pożałował jednak tego, bo gdy dokumenty zniknęły z biurka, odsłoniły teczkę z nazwiskiem Stokrotki. Tak, jej sprawą niedawno się też zajmował, a nie chciał teraz z nią na ten temat rozmawiać, bo nie miał jeszcze nic konkretnego.. Szybko jednak wsunął teczkę pod jakąś inną i powrócił spojrzeniem do Sam.
- Tylko trochę? No wiesz.. - Mruknął z wyrzutem przekręcają oczyma, a potem niespodziewanie pociągnął ją za rękę, tak by usiadła mu na kolana. Uśmiechnął się łobuzersko opierając brodę na jej ramieniu. Może po ostatnich wydarzeniach powinni odpuścić sobie aż taką bliskość.. Ale nie mógł się powstrzymać!
-Nie ma problemu złociutka. Do zobaczenia!- Rozłączyła się i w tym samym momencie dojechała do sklepu spożywczego. Wyszła z samochodu i pognała z koszykiem pomiędzy półki pakując do niego wszystko co jej wpadało w ręce.
OdpowiedzUsuńBo zrobieniu zakupów wtaszczyła reklamówki do domu gdzie przywitał ją jej pies. Kiedy położyła zakupy na blacie w kuchni Muerte stając na dwóch łapach zaczął niuchać co tam w tych reklamówkach jest. Kate śmiejąc się rzuciła psu kość do gryzienia. Ten dumny poszedł na taras w kierunku basenu i tam zaczął dłubać zębami kupioną kość. Po godzinie usłyszała dzwonek do drzwi. Szurając klapkami po podłodze pognała w ich stronę i zaraz otworzyła je.
OdpowiedzUsuń-Hej hej. Zapraszam czuj się jak u siebie.
Z szerokim uśmiechem wpuściła dziewczynę do środka.
-Czego się napijesz? Kawa herbata procenty zimny napój?
Zapytała po zamknięciu drzwi i ruszyła ponownie do kuchni.
Widząc strach Sam przed jej psem Kate zaśmiała się wesoło.
OdpowiedzUsuń-Nie bój się go, on kocha kobiety. Byłby gotów oddać za ciebie życie.
Uśmiechnęła się i wyjęła z lodówki butelkę coli. Wskazała dziewczynie łazienkę i zaraz wyciągnęła dwie szklanki i nalała do nich napoju. Słysząc słowa dziewczyny zaśmiała się.
-Masz strój seksownej uczennicy?
Wzięła szklanki i ruszyła w kierunku jej sypialni.
Kiedy dziewczyna pojawiła sie w pokoju podeszła do rury.
OdpowiedzUsuń-Na sam początek musimy poćwiczyć twoje mięśnie rąk żebyś się utrzymała. Chwyć się jej okręcając dookoła zobaczymy jak długo wytrzymasz.
Powiedziała z powagą na twarzy.
Kiwnęła głową z uśmiechem.
OdpowiedzUsuń-Oplącz ją nogami i jedną dłonią przytrzymując się jej wygnij ciało do tyłu drugą dłonią przejeżdżając po ciele. W ten sposób.
Zwinnie Kate wskoczyła na rurę oplątując ją nogami przez co zaczęła się kręcić powoli. Trzymając się jej jedną dłonią odchyliła się do tyłu tak mocno że jej włosy szurały po podłodze a dłonią przejechała od linii biustu do brzucha. Zaraz zeszła z rurki i skinęła głową na Sam.
Oplótł ją ciasno rękoma w tali przyciągając do siebie jeszcze bliżej. Mógł teraz z bliska delektować się błękitem jej oczu oraz słodkim, kwiatowym zapachem. Zaczął miaro gładzić ją bo bokach wbijając w nią spojrzenie, w którym nieustannie czaiły się psotne iskierki.
OdpowiedzUsuń- Twój wariat? - Podłapał i uśmiechnął się zadziornie, unosząc znacząco brew do góry.
Nie spuszczał z niej uważnego spojrzenia, jakby chciał wyłapać każdą jej reakcje na jego bliskość, na jego dotyk..
Zauważył, że sam w sobie ma jakąś blokadę. Wiedział, że mu na niej zależy, że lubi mieć ją w swoich ramionach.. Ale wciąż nie mógł określić jasno swoich uczuć, jakby bał się, że ona może ich ostatecznie nie odwzajemnić, albo.. on da jej cień nadziei, a potem jednak przekona się, że to nie to. A tak bardzo nie chciał jej zranić! Wiedział, że nim zdecyduje się cokolwiek jej powiedzieć, porozmawiać na temat łączącej ich relacji musi jasno określić czego chce i co do niej czuje.
Nie mógł już jednak nic na to poradzić, że gdy była w pobliżu trudno mu było trzymać od niej ręce z daleka..
- Twój wariat tęsknił. Nawet bardzo. - Wymruczał miękko nachylając się do jej ucha, by owiać go swoim oddechem, a na koniec przygryź delikatnie zębami jego płatek.
Nie, oni zdecydowanie nie zachowywali się już jak zwykli przyjaciele.
Nie mogła się powstrzymać od śmiechu. Wiedziała że nauka tańca na rurze będzie głownie śmiechem ich obu ale przy następnej próbie już wychodziło jej to znacznie lepiej.
OdpowiedzUsuń-Hmm a może coś sama mi pokażesz? Coś co miałaś ochotę zrobić wcześniej ale nie miałaś jak?
Uśmiechnęła się zachęcająco pijąc colę.
On chyba jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że jeśli teraz ją nieco od siebie odsunie to ją zrani. Bo w jego mniemaniu jeszcze niczego jej nie obiecał. Więc mógł robić co uważał za słuszne, mógł wycofać się w każdej chwili jakby miał nie ponosić konsekwencji. Ot, tak. Na chłopski rozum nie zdawał sobie sprawy, że jest całkiem inaczej. Ale przecież żaden facet nie jest w stanie ogarnąć kobiecego umysłu. Jak to mówią? Tylko szaleniec próbowałby zrozumieć dziewczyny.
OdpowiedzUsuńTeraz jednak nie myślał już o.. Niczym ważnym, niczym konkretnym. Skupił się na Sam, na jej delikatnych muśnięciach. Tym, że w tym momencie była tylko i wyłącznie jego.
I skpryciula od razu trafiła w jego czuły punkt, bo co jak co, ale szyja i kark mężczyzny były szczególnie podatne na wszelkiego rodzaju pieszczoty, nawet te najdrobniejsze. Westchnął cicho unosząc przy tym kąciki warg do góry w geście zadowolenia. Jego dłonie same zsunęły się na biodra kobiety, a usta zaczęły wyznaczać ścieżkę wzdłuż jej szyi i obojczyka. Nosem strącił ramiączko jej bluzki, by kąsnąć delikatnie zębami jej gładką skórkę. Podniósł na nią wzrok w których czaiły się nieustannie te same, psotne iskierki. A potem powrócił do wyznaczania kolejnej dróżki tym razem zmierzając w kierunku jej dekoltu.
Cóż, trochę nie podobał mu się fakt, że odebrała mu tę przyjemność jakim był pierwszy, namiętny pocałunek. On uwielbiał wykonywać pierwszy krok, zdobywać kobiety.. Odebrała mu tę drobną przyjemnostkę, ale ostatecznie nie zamierzał narzekać.
OdpowiedzUsuńZ mocą odwzajemnił pieszczotę, zjeżdżając rękoma na pupę kobiety, by chwilę później podsadzić ją na swoje biurko, wcześniej zwalając z niego stosik dokumentów, które rozsypały się po całej podłodze. Skrupulatnie układał je przez ponad godzinę, a teraz cała praca poszła na marne, ale nie żałował. Nawet nie zwrócił na to uwagi.
Zajęty był przecież czymś milszym, rozbudzającym z każdą sekundę coraz bardziej jego żądzę. Wiedział, czego chciał i po prostu brał to. Na moment oderwał się od warg Samary, bo wystarczyło mu na tyle trzeźwości,by wcisnąć odpowiedni przycisk na klawiaturze biurowego telefonu i powiedzieć sekretarce by nie wpuszczała do niego teraz nikogo.
Posłał kobiecie nikły uśmieszek wpatrując się w nią oczyma, w których czaiło się pożądanie i jakiś drapieżny błysk. A potem powrócił do miękkich warg dziewczęcia obdarzając je intensywną pieszczotą. Nie zamierzał też trzymać rąk przy sobie; wtargnęły one pod materiał jej bluzeczki, by pogładzić ją po gładkiej skórze.
-Tak tak wiem. Taka śruba można powiedzieć. Próbuj! Wszystkiego trzeba próbować.
OdpowiedzUsuńZaśmiała się kiwając głową i odstawiła szklankę na stolik.
Zaśmiała się i poczekała aż dziewczyna odsunie się od rury. Sama podeszła do niej chwytając ją w połowie po czym podskoczyła oplątując ją nogami niemalże na samej górze. Wygięła ciało w łuk i zaczęła kręcąc się powoli na rurze zjeżdżać w doł na sam koniec postawiła jedną nogę na podłodze robiąc szpagat i zaraz dostawiła do niej drugą.
OdpowiedzUsuń-Tada!
Zaśmiała się.
-Teraz ty!
Zaśmiała się wesoło.
OdpowiedzUsuń-Wdzięcz się przy rurze. Krąż wokół niej kręcąc pupą pochylaj się tańcz wyginaj.
Zrobiła kilka kroków przy rurze i pochylając się nad kolanami i wypięła pośladki przejeżdżając po nich dłonią.
Tyle, że z każdą sekundą jego samokontrola coraz bardziej się wyłączała, tak jak racjonalne myślenie. Nie myślał o konsekwencjach tego do czego teraz dążył. Nie myślał czy na seks jest za wcześnie, czy w ogóle powinni to robić. Nie myślał czy tym coś popsują czy nie. Teraz miał to gdzieś, choć kto wie, może potem będzie tego żałował?. Ale teraz.. Żył chwilą. Brał co chciał i nikt nie mógł mu tego zabronić.
OdpowiedzUsuńSłysząc jej pytanie uśmiechnął się jedynie kusząco, a jej nieco drżący od podniecenia głos tylko jeszcze bardziej go nakręcił. Przygryzł delikatnie jej dolną wargę, a potem znów wpił się w jej usta, złączając je ze swoimi w niezwykle gorącym, niemal już agresywnym pocałunku.
Jego dłonie jeszcze przed momentem błądzące bez celu, teraz zawędrowały na brzuch kobiety i nieśpiesznie sunęły w górę, by już po chwili zarysować kontur piersi Samary. Nim jednak posunął się dalej pozbył się przeszkadzającego materiału; podciągnął bluzkę Stokrotki do góry, a potem odrzucił ją gdzieś w kąt gabinetu. Zaczął zsuwać się z pocałunkami znów w dół, w stronę jej dekoltu, biustu. Dłonie sunęły wzdłuż obwodu aż dotarły do zapięcia stanika. Zahaczył o niego paznokciem, a potem sprawnym, jednym ruchem rozpiął.
I w tym samym momencie usłyszał natarczywe pukanie do drzwi. Oderwał usta od ciała kobiety i utkwił niemal wściekłe spojrzenie w drzwiach. Trzymał ją jednak wciąż blisko siebie mając nadzieje szybko pozbyć się natręta.
- Czego?! - Warknął, a odpowiedział mu niemal piskliwy głosik sekretarki informujący, że przyszedł klient i jeżeli Black go zaraz nie przyjmie albo wtargnie do jego gabinetu sam, albo zmieni agencje.
-A tej śruby to można się spokojnie nauczyć tylko mówie siła w rękach. Rób pompki staraj się stawać na rękach przy ścianie. To naprawde nie jest trudne.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się przyjaźnie i włączyła jakąś seksowną nutę.
-Potańcz sobie chwile a ja ide po coś do jedzenia.
Powiedziała i pognała do kuchni'.
Kiedy Kate wróciła z jedzeniem uśmiechnęła się widącz poczynania Samary. Na jej słowa machnęła ręką.
OdpowiedzUsuń-Każda miała takie same początki. Nawet gorsze. Lata praktyk, brak zniechęcenia chęć dojścia do tego i będziesz mistrzynią.
Pokiwała głową z uśmiechem i walnęła się na fotelu przy stoliczku jedząc kanapkę.
-Częstuj się!
-Aaa więc to to.
OdpowiedzUsuńSpoważniała i pomyślała przez chwilę. Wzruszyła nagle ramionami.
-Znaczy wiesz co jak pracujesz w dobrym klubie to nie wkładają ci pieniędzy za bieliznę czy coś. Klienci traktują kobiety z kulturą, wiedzą że to ich praca. Pieniądze dostają od szefa.
Pokiwała głową zajadając się kanapką.