naczelna sufrażystka
malarka
Nigdy
nie była przykładną córką, nie przynosiła dumy własnym rodzicom ani nie
była stawiana za przykład młodszemu rodzeństwu. Buńczuczna, z wiecznie
zadartym nosem i wysoko uniesioną głową od zawsze miała własne zdanie,
całkowicie odmienne od opinii innych ludzi. Nie akceptowała sprzeciwu
czy głupich zakazów, była przesycona buntem i niekiedy agresją.
Wyładowywała gniew na młodszej siostrze, meblach i ścianach. Samantha od
najmłodszych lat latała wszędzie począwszy od własnego pokoju, poprzez
podwórko sąsiadów, a skończywszy na pobliskim zoo, gdzie najchętniej
spędzała cały swój wolny czas, dziwiąc się tym wszystkim pozamykanym w
klatkach zwierzętom. Ona przecież na ich miejscu już dawno próbowałaby
uwolnić się z tych paskudnych okowów i uciec od rozkazów. Zdecydowanie
nie dla niej zostały stworzone wszelkie reguły i zasady, bo Samantha
notorycznie wszystkie łamie i ani myśli o czymś tak przyziemnym jak
konsekwencje, bo i po co? Już kilkakrotnie uciekła z domu przysparzając
swoim rodzicom więcej trosk i przyprawiając ich o przedwczesne wypadanie
włosów. Cóż, na pewno nie takiego zachowania spodziewałoby się po
swojej córce małżeństwo poważnych i szanowanych lekarzy.
Wszystkie panujące
na świecie normy Samantha ma w głębokim poważaniu, co w połączeniu z
jej wyjątkowo wybuchowym temperamentem i naturą skorą do wszelkich
sporów jest bardzo osobliwą mieszanką. Sprzeciwia się wszystkiemu i
wszystkim - nawet hierarchii panującej we własnym domu. Kult mężczyzny
jako głowy rodziny w ogóle do niej nie przemawia i Sam zdecydowanie
wolałaby, by matka miała takie same prawa jak ojciec, w końcu mamy już
XXI wiek. Niestety nie ma nic do powiedzenia, bo nie dość, że jest
kobietą to jeszcze dzieckiem, więc już całkowicie odmówiono jej prawa
głosu. No i takim oto sposobem panna Rossen stała się pewnego rodzaju
feministką, za co w poprzedniej szkole nadano jej przydomek naczelnej sufrażystki.
Prawda jest jednak taka, że Samantha posiada własne, bliżej nie
nazwane, poglądy i ciągle się ich trzyma, a do tego jest gotowa oddać za
nie życie. Na swoim koncie ma już strajk głodowy w obronie zwierząt z
pobliskiego zoo i palenie staników w domu (za co dostała trzytygodniowy
szlaban, ale jakoś się tym zbytnio nie przejęła) w obronie praw matki.
W szkole też nigdy
nie była aniołkiem, w sumie daleko jej do niego zawsze i wszędzie pod
każdym możliwym względem. Notorycznie lądowała na dywaniku za swoje
pełne kreatywności pomysły, których nigdy nie doceniało szanowne grono
pedagogiczne. W imię wyższych i o wiele ważniejszych spraw Samantha
kradła na przykład leki ze szkolnego gabinetu pielęgniaskiego, albo
zapuszczała się do piwnic i na sam dach, udając sama przed sobą, że
wcale nie odczuwa czegoś takiego jak strach. Na lekcjach natomiast
zawsze była jedną z tych osób, które nieumyślnie rozwalały całe zajęcia.
Zawsze z głową w chmurach prowadziła wewnętrzne monologi, niekiedy
zapominając o obecności innych ludzi w sali. W takich chwilach wstawała z
zza biurka i zaczynała chodzić po całym pomieszczeniu ze spuszczona
głową, szepcąc pod nosem jakieś słowa. No a w dodatku była przy tym
zawsze tak nieuważna, że na coś wpadała, albo strącała. Na szczęście
nauka nigdy nie przychodziła jej z wyjątkową trudnością więc szybko
nadrabia zaległości, a odkąd wyrwała się z rodzinnego domu zajmuje tym,
co kocha najbardziej - sztuką.
Łatwo ją
zirytować, bo Samantha nie ma za grosz czegoś takiego jak cierpliwość, a
do tego jest w pewien pokrętny sposób naiwna do tego stopnia, że
reaguje niemalże na każdą zaczepkę. Niejednokrotnie już toczyła
pojedynki (na pięści też, a co) na szkolnych korytarzach, a gdy ponosiła
porażkę grzecznie wracała do swojego pokoju i opracowywała plan
krwiożerczej zemsty. Nigdy ją jakoś z tego powodu nie gryzło sumienie,
bo Sam przecież atakuje tylko wtedy, gdy wie, że ktoś jest winny. Zawsze
zaczyna się tak samo - od słownych potyczek, no a potem to już różnie
się dzieje, ale Samantha nigdy nie oddaje podobnej walki walkowerem
tylko toczy ją do końca, nawet wtedy, gdy wie że nie ma żadnych szans.
Uparte z niej stworzenie, nawet bardzo, a do tego całkowicie
nieodpowiedzialne i strasznie narwane. Cały czas potrzebuje kogoś, kto
mógłby ją nieco przystopować (niestety wszyscy wymiękają po tygodniu)
albo towarzyszyć w tym zwariowanym życiu, ale jakoś się na to nie zanosi
w najbliższej dekadzie.
Nie jest jakoś
przesadnie otwarta na nowe znajomości, nie obdarza zaufaniem każdej
napotkanej osoby, a pomimo to niektórzy ludzie po prostu do niej lgną, z
czego w gruncie rzeczy jest zadowolona, bo może ich przeciągać na swoją
stronę. Oczywiście nie zawsze jest tak kolorowo, Samantha nie raz była
pośmiewiskiem całej szkoły, ale nigdy się tym zbytnio nie przejmowała,
bo po tygodniu wszystko wracało na swoje miejsce - ludzie mieli nową
sensację a ona święty spokój na najbliższe pół roku. I w zasadzie taki
układ jej pasuje, bo od czasu do czasu lubi być w centrum uwagi i jakoś
wykorzystywać tę chwilową sytuację do swoich niecnych celów.
- Samantha urodziła się w Bostonie 3 kwietnia 1990r.
- Posiada młodszą o trzy lata siostrę, którą wbrew pozorom kocha nad życie. Ma na imię Alice.
- Studiowała w Ontario College of Art and Design w Toronto.
- Dorabiała sobie od czasu do czasu w nocnym klubie - raz na wozie, raz pod wozem w dosłownym znaczeniu.
- Pali i pije, sporadycznie zażywa narkotyki, bo to wspomaga jej zdolności percepcyjne i otwiera umysł.
- Jest nieco ekscentryczna, zbyt waleczna i narwana, ale generalnie ma waszą opinię głęboko w tyłku.
[To i ja mam w tyłku wątki, skoro moją opinię ma się właśnie tam :3]
OdpowiedzUsuń[Bardzo chciałabym ci odpisać pod kartą, ale niestety nie widzę nazwiska postaci, o ile takową posiadasz. Ten ostatni podpunkt dotyczy Samanthy, nie mnie, więc nie widzę potrzeby odbierania tego personalnie, skoro to tylko nastawienie mojej POSTACI nie mnie. Pozdrawiam. :)]
Usuńhttp://vancouver-skyscraper.blogspot.com/2012/08/pomyleni-nie-daja-sie-gaskac.html <- to jest karta postaci tej autorki.
Usuń