sobota, 7 lipca 2012

Destiny is for losers. It's just a stupid excuse to wait for things to happen instead of making them happen.


Samara Carter
17 maja 1986 roku. 
Od niedawna naczelna pisma "New Look".

Urodziła się w Kanadzie, chociaż nie w tym mieście.  Na świat przyszła  stolicy i dopiero, gdy miała pięć lat przeprowadzili się do Vancouver. Od zawsze drugie dziecko, spychane trochę na bok ze względu na starszego syna, który miał przejąć imperium jej ojca i to właśnie jego edukacje rodzice kładli wielki nacisk. A Samara, cóż była mu za to wdzięczna. Dzięki temu sama mogła zdecydować co chciałaby robić i sama do tego dążyła, pchała się. I w końcu, mając jakieś 14 lat po raz pierwszy matka zabrała ją na pokaz mody, a Samara później opisała to w szkolnej gazetce. Wtedy już wiedziała czego chce.  Chciała pisać o modzie. 
Temu celowi podporządkowała całe swoje starania. Poszła na studia, dziennikarstwo i rok później została naczelną tamtej gazetki. Konsekwentnie dążyła do swoich wyznaczonych celów, bo chciała osiągnąć jak najwięcej, pracowała w wakacje. Po studiach zatrudniła się w konkurencyjnym dla jednej z gazet ojca piśmie, dokładnie w Haven. Początkowo chyba nikt nie wierzył w jej sukces, ale ona znów swoimi błyskotliwymi pomysłami wspinała się, przechodząc na kolejne szczeble awansów zawodowych. Aż nadszedł dzień, gdy ojciec dostrzegł, że jeżeli nie zaproponuje córce czegoś większego, może mocno tego pożałować. I tak bardzo nadal młoda, Samara dostała "New Look" pod swojej skrzydła. Wszyscy wróżyli jej wielką porażkę, ale kolejny raz zdeterminowana dziewczyna, zawiodła tych, którzy życzyli jej źle. 

Samara ma dwa wcielenia i sama doskonale zdaje sobie z nich sprawę. W zależności od tego skąd ją znasz, możesz mieć o niej zupełnie odmienne, sprzeczne zdanie.  Pierwsze wcielenie to pracoholiczka bez serca dla swoich podwładnych. W pracy jest kobietą wymagającą, która wymaga od wszystkich, ale nikt nie zarzuci jej, że od siebie chce mniej, pracuje ciężko, aby efekt był jak najbardziej idealny. Jest perfekcjonistką, która nie odpuści, aż wszystko nie będzie tak jak być powinno. Nie cierpi odwalania roboty, w swoich współpracownika szuka serca do tego co robią, nie chce niczego na siłę, a gdy widzi, że ktoś nie wkłada w swoją pracę całej duszy, zwalnia go bez skrupułów. Oczywiście nie od razu, daje kilka szans, ale nie może pozwolić sobie na pracownika, który nie spełnia jej oczekiwań. Jednak, gdy wykonasz swoją pracę tak jak trzeba, jak ona tego oczekuje, to możesz być pewny, że dziewczyna solidnie cię za to wynagrodzi. Wie, że ludzie to tylko ludzie, ma serce, ale wie, że w pracy nie może być ono zbyt miękkie, bo ze szczytu zawsze można łatwo spaść na sam dno.

Jest jeszcze Samara, którą można poznać poza pracą. Wtedy można znaleźć w niej masę cech zwykłej, młodej dziewczyny, która lubi się uśmiechać i chce do czegoś dojść w swoim życiu, która ma swoje marzenia. Zabawna i do tego potrafi się wyluzować, wie że człowiek nie żyje samą pracą, ale podkreśla wpływ pracy na swoje życie. Nigdy nie chce być jak swoja matka, która poświeciła swoje zawodowe pragnienia na rzecz wygodnego życia i dzieci. Chce mieć rodzinę, w najbliższym czasie może nie, ale nie znaczy to, że chce zaniedbywać ją, gdy ona już się pojawi. Uważa, że wszystko da się pogodzić, ale możliwe, że się myli i jeszcze o tym nie wie. Na razie jednak nie musi z niczego rezygnować, bo jest singielką. Czasami romantyczka, ale na pewno nie chce się do tego przyznać. Osoba niezwykle spokojna, nie daje się ponosić za bardzo emocją, nawet jak jest zła potrafi zaskoczyć swoim opanowaniem  i nowym pomysłem na rozwiązanie sprawy. Wyjątkowo kreatywna, co objawia się w pracy i jak i poza nią. Pedantka, którą denerwuje bród. Kobieta brzydząca się kłamstwem, woli najgorszą prawdę, ale nie zniesie i może nie wybaczyć, gdy ktoś okłamie ją w sprawie wysokiej wagi za równo na polu prywatnym jak i zawodowym. A z drugiej strony dziewczyna, która dla swojej rodziny i przyjaciół jest gotowa na wielkie poświecenia i pośpieszy im z pomocą. Ma wady,  ale na pewno da się ją polubić. 
Mężczyźni zwracają na nią uwagę gdy idzie ulicą i nie ma co tego ukrywać. Nie jest może specjalnie wysoka, ma 171 cm wzrostu, więc w świecie mody na pewno to za mało, ale ona dobrze czuje się z takim wzrostem. Szczupła, przez co wydaje się bardzo smukła, a jej nogi dłuższe niż w rzeczywistości. Posiada jasnobrązowe włosy, które są długie, sięgają jej do pasa.  Do tego należy dodać duże, brązowe oczy i prosty nos. Jej uroda jest charakterystyczna, ale na pewno zalicza się do ładnych kobiet, a niektórzy oceniają ją jako słabą i bardzo delikatną. Zwłaszcza, że jako kobieta związana z modą, zawsze musi wyglądać perfekcyjnie, co przekłada się w jej ubiorze. 
Ciekawostki:
 ♥ Mieszka w sporym apartamencie w centrum miasta. 
 ♥ Uwielbia gotować, ale nie wiele osób o tym wie. 
 ♥ Kocha jedzenie, ale ogranicza je, bo co za dużo to niezdrowo. 
 ♥ Codziennie rano biega.
 ♥ Uwielbia ciasto czekoladowe. 
 ♥ Kocha kwiaty, najbardziej stokrotki. 
 ♥ Na urlop ucieka zawsze do tego samego miejsca, domku nad jeziorem. 
 ♥ Używa kwiatowych perfum, które jednak nie są duszące. 
 ♥ Uczulona na pomarańcze. 

[ Na zdjęciach Flavia Desgranges. Na wątki zawsze chętna. Zapraszam do wszelkich powiązań. ]



245 komentarzy:

  1. [a jakiś pomysł podrzucisz ? c:]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ahahaha, jak twórczo :D podoba mi się. To może zróbmy ten moment, gdy Tony po raz pierwszy zobaczył Samarę w wieżowcu, no i takie lekkie zdziwko :3]

    Praca, praca. Bez pracy nie byłoby Tony'ego, bez Tony'ego nie byłoby pracy, wszystko ładnie ze sobą współgrało, wszyscy byli zadowoleni. A już na pewno pan Johnson. Gdy on był zadowolony, inni również byli szczęśliwi. Wiedzieli wówczas, że będą mieć spokój na jakiś czas. Zero kłótni, zero krzyków, święty spokój.
    Dzisiaj nie było takiego ruchu, jaki był wczoraj. Wczorajszego dnia sam Tony nie wyrabiał z telefonami, papierami, coraz to nowszymi sprawami... Ale i tak kochał swoją pracę.
    Jechał sobie spokojnie windą, przeglądając jakieś papiery. Trzeba było przyznać, gustownie i elegancko wyglądał w marynarce, z lekko poluzowanym krawatem, jeansami i trampkami. Wszystko ładnie ze sobą współgrało. Nagle drzwi do windy otworzyły się, a mężczyzna uniósł głowę, aby powiedzieć kulturalnie 'dzień dobry'. I wtedy język stanął mu z kołek, bo zauważył Samarę, tę Samarę, którą tak dobrze znał.
    - Hej? - uniósł brew, lustrując kobietę wzrokiem. Kto by pomyślał, wyglądała jeszcze lepiej niż kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zlustrował ją swoim spojrzeniem, zatrzymując się na jej piersiach, ot taki nawyk mężczyzn. Po chwili jednak podniósł wzrok na jej twarz. Zawsze go pociągała. Zawsze mu się podobała. Tony lubił piękne kobiety. A piękne kobiety lubiły Tony'ego, o ile nie były lesbijkami.
    - Tak, pracuję - skinął głową, chwytając wygodniej papiery, które czytał zanim Samara weszła do windy.- A ty tu... Ty tu co robisz? - uniósł brew w górę, wyraźnie zaintrygowany i zaciekawiony obecnością kobiety w tym miejscu.
    No bo w sumie nigdy jej tu nie widział, więc dlaczego nie miałby się zapytać? Ciekawskie z niego stworzenie było, więc pytał, a później wszystkiego się dowiadywał.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Dlaczego nie ;) I odpal gadu-gadu, koleżanko.
    Mattieu Gossen]

    OdpowiedzUsuń
  5. Dwa miesiące. A on jej tu w ogóle nie widywał. Jak to możliwe? Do pracy przychodził na ósmą, zawsze, codziennie. Jeździł tą windą dosyć często, bo to po kawę, to po gazetę, albo po coś jeszcze innego. W każdy razie, nie siedział bezczynnie w biurze przez cały czas. Wychodził do ludzi. Spotykał wielu, rozmawiał z nimi. A Samary akurat spotkać nie mógł? O ironio...
    - Ach, czyli w tej gazecie - pokiwał głową, bo mniej więcej orientował się, co znajduje się na danym piętrze. - Ja tu pracuje... Ciągle. Od zawsze. Znaczy się, odkąd skończyłem studia - uśmiechnął się.- Mam kancelarię prawniczą na siedemnastym piętrze. - dodał, patrząc na twarzyczkę swojej towarzyszki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ oczywiście, że Tony miał asystentki, które przynosiły mu kawę. Czasem jednak podnosił te swoje seksowne cztery litery z fotela i sam wychodził do kawiarni, aby trochę popatrzeć na ludzi, poobgadywać ich i z niektórych się pośmiać. Przecież był właścicielem kancelarii, co on się będzie cackał z gorszymi. Przecież można się z nich śmiać.
    - A no, wysiadam, wysiadam - pokiwał głową.- Jeśli chcesz, to wpadnij do mnie, gdy będziesz miała przerwę. Mam większość piętra dla siebie, więc ze spokojem trafisz do mojej kancelarii.
    Drzwi zatrzymały się na siedemnastym piętrze , więc Tony musiał wyjść. Przy wyjściu, odwrócił się jeszcze do kobiety.
    - Przyjdź do mnie - dodał i wyszedł.
    Pracy nie było za wiele, Tony zajmował się dzisiaj raczej wypełnianiem papierów, aniżeli załatwianiem spraw i takich tam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Znalazła się pani ważna, która nawet nie zjedzie paru pięter w dół. Nie to nie. Tony okaże swe dobre serce, wstanie zza stołu i pojedzie na samą górę wieżowca. Był tam może dwa razy, ale już nie pamiętał w jakiej sprawie. W każdym razie, nie bywał tam często. Najpierw jednak wysłał sekretarkę do kawiarni, aby przyniosła mu małe ciasto czekoladowe. Sam jeść go nie mógł, ale pamiętał, że Samara je uwielbiała. Tak przynajmniej było, gdy od czasu do czasu się spotykali.
    Pojechał więc, z ciastem, na samą górę. Swym urokiem osobistym ładnie przekupił panie sekretarki, aby wpuściły go do pani redaktor naczelnej i szybko znalazł się przed biurkiem kobiety. Położył na nie ciacho i uśmiechnął się beztrosko.
    - Ciasto. Lubisz takie, prawda? - uśmiechnął się do niej zadziornie, dosuwając do biurka jakiś fotel, po czym usiadł na nim.

    OdpowiedzUsuń
  8. - Może by tak najpierw dzień dobry? - rzucił niespecjalnie uprzejmie, obrzucając dziewczynę nieco chłodnym spojrzeniem. Coraz ciężej mu szło bycie uprzejmym.
    - Mam do podpisania kilka papierów związanych z nową umową. Jest parę zmian, co prawda nieznaczących ale jednak. I uprzejmie przypominam o czynszu, jutro mija ostatni wyznaczony przeze mnie termin. A wie pani, że do osób cierpliwych nie należę i nie będę wiecznie czekał. - odparł z lekkim, aczkolwiek i tak niezbyt miłym uśmieszkiem. Jego jasne tęczówki wydawać by się mogło przewiercały kobietę na wylot i studiowały właśnie jakość jej duszy.

    OdpowiedzUsuń
  9. - W sumie to mi się zapomniało o tym pukaniu, wybacz - powiedział szczerze, układając się wygodniej w fotelu.
    Powiedział prawdę. Nie był przyzwyczajony do wchodzenia do gabinetów innych niż jego własny. Przecież nie pukał, gdy był u siebie. Kwestia przyzwyczajenia i tyle.
    - Masz bardzo miłe sekretarki i asystentki. Tak chętnie do mnie podskoczyły, żeby mnie tu poprowadzić, jakbym sam trafić nie mógł... Ale to się chwali, to się chwali - pokiwał z uznaniem głową, rozglądając się po pomieszczeniu.- Ładnie masz tu urządzone - dodał. Chyba za duzo gadał, ale co mu tam. Jeszcze nikt go nie uciszał, więc chyba było dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  10. - Już mi tak nie słódź - uśmiechnął się lekko, jednak w duchu stuprocentowo zgadzał się z Samarą.
    Zdawał sobie sprawę z tego, że jest cholernie przystojny, że kobiety się za nim oglądają i koniecznie chcą się do niego zbliżyć. Pasowało mu to jak najbardziej i motywowało do tego, aby się nie zmieniać, nie ulec żadnej modzie.
    - U mnie, u mnie... W sumie bez zmian - wzruszył ramionami.- Firma się kręci, mamy wiele spraw do rozwiązania, pieniędzy dużo, ciągle jakaś praca... Mi to pasuje - uśmiechnął się beztrosko, podkładając ręce pod głowę.
    Wyglądał jak zadowolony z życia człowiek. Tak w istocie było.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wziął głęboki oddech. Wdech, wydech. Ludzie są cudowni. Świat jest piękny. Od razu lepiej.
    - Czy pani uważa mnie za idiotę? Ma pani takie same prawo do podpisania tych papierów jak pani ojciec. Jest pani współwłaścicielką prawną tego miejsca. Poza tym, gdyby miała pani bardziej kompetentne pracownice wskazały by mi biuro pani ojca. - stwierdził spokojnie, patrząc dziewczynie prosto w oczy bez skrępowania. To zawsze działało. Ludzie mu ulegali, wydawał się być tysiąc razy bardziej pewniejszy od nich. Pewnie był. Wywyższał się nieraz, ale chyba musiał to robić by z wieżowca nie zrobił się jeden wielki burdel, za przeproszeniem. Położył papiery na biurku dziewczyny.
    - I chciałbym mieć to podpisane teraz. - dodał, a jego wzrok stał się nieco przyjemniejszy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zmieniać nic nie chciał. Oczywiście, teraz może być tylko lepiej, ale czy Tony tego chciał? Raczej nie. Dobrze mu było tak, jak jest. Jak już wspomniałam, teraz może być tylko lepiej.
    - A ty, jak znalazłaś się na tej posadzie? Tak od razu, pani redaktor naczelna? - uniósł brew w górę, zaczepnie, ale też pytająco.
    Tony mistrzowsko opanował te wszystkie ruchy brwią, czy uśmiechy... A kobiety ulegały, ulegały, a Tony się cieszył...

    OdpowiedzUsuń
  13. Sofia Lovgren8 lipca 2012 14:24

    [Em em em.. Eeee... xD O boże pomysły mi się skończyły! :o w mojej głowie panoszy się teraz tylko włoski haha xD Ej no na serio niewiem.. Może po prostu poznały się pewnego pięknego dnia jak spotkały się w holu przy głównym wejściu? No i oczywiście są koleżankami :) Bo na serio na nic innego nie mam pomysłu.. ]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Buhahaha xD Już nie wyrabiam naprawdę xD]

    Godzina była wczesna jak Ade po raz pierwszy dzisiaj opuściła budynek by udać się na basen niedaleko wieżowca. Punktualnie o godzinie 8:30 była już przy głównym wejściu, oczywiście nienagannie ubrana w czarną garsonkę wyglądała bosko jak zawsze. Z dużą torba od basenu na ramieniu zmierzała do windy która właśnie się zamykała. Wsadziła rękę pomiędzy drzwi które się natychmiast otworzyły. Zobaczyła Samarę, uśmiechnęła się do niej lekko i wcisnęła przycisk "11" musiała iść najpierw odnieść torbę a dopiero potem mogła jechać do kancelarii.
    -Cześć -odpowiedziała jej z lekkim uśmiechem a drzwi windy w końcu się zamknęły i ruszyły w górę
    -Co tak wcześnie dzisiaj? -zapytała trochę zaciekawiona. Codziennie o tej godzinie wracała do wieżowca ale rzadko kiedy tak rano spotykała Samarę w widzie.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Witam. Chętnie bym zaczęła jakiś wątek, ale całkowicie nie mam na niego pomysłu. Jeśli też wyrażasz taką chęć, byłbym wdzięczna gdybyś wymyśliła jakieś hmm powiązanie, pomysł na wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  16. [Dzień dobry. To tak: Ja podam okoliczności spotkania i/lub powiązanie, a Ty zaczniesz? Lub na odwrót ?;> ]

    OdpowiedzUsuń
  17. [Skłamałabym gdybym powiedziała, że postać nie była kierowana na postać Arii z serialu. Jednak nigdzie nie znalazłam informacji, że to jest niedozwolone.]

    OdpowiedzUsuń
  18. [Nie, powiązań z wieżowcem większych nie ma. Co do tego czym się zajmuje to fakt jeszcze tego w poście nie ujęłam, ale mam plan nadać jej plastyczne zdolności. Malowanie obrazów, rysowanie portretów itp. Takiego bardziej stałego zajęcia dla niej jeszcze nie znalazłam.]

    OdpowiedzUsuń
  19. [Przyniesie złą kawę niż miała, czy może zgubi jakiś artykuł? P.S W takim razie zmienię imię i nazwisko ;]

    OdpowiedzUsuń
  20. Spojrzała na nią i z lekkim uśmiechem pokiwała głową
    -No nie ma lekko, duża odpowiedzialność nad tobą wisi -powiedziała i podniosła lekko głowę by spojrzeć na mały ekranik gdzie pokazywało które piętro obecnie jest. Zostało jej jeszcze 8, czemu to ustrojstwo tak wolno jechało. Na pytanie dziewczyny spojrzała na nią
    -Ja tak, ale pracę zaczynamy od 9 -powiedziała a torbę z ramienia postawiła na podłogę, jak by nie było była trochę ciężka -Wracam właśnie z basenu. A też się nic nie stanie jak w biurze będę wcześniej -wzruszyła lekko ramionami. zawsze tak robiła dawała z siebie 100% i zostawała po godzinach nawet jeśli przychodziła wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  21. [No więc spróbuję coś sklecić.]

    Godzina dziewiąta. Pokonywała kolejne stopnie schodów. Nie miała zaufania do wind, nawet tak nowoczesnych jak te, które funkcjonowały w wieżowcu. Schody są najpewniejsze. Stukot obcasów dawał znać poszczególnym piętrom, że właśnie się zbliża. Jej celem było to najwyższe, trzydzieste ósme. Kto by pomyślał, że jej druga, własna wystawa wzbudzi jakiekolwiek zainteresowanie? Szczególnie dobrą malarką nie jest. A może to za sprawą Matta? Przyzwyczaiła się, że jej osiągnięcia, w których on nie maczał palców po prostu się nie liczą.
    Stanęła przed jej celem. Gabinetem naczelnej ''New look''. Odgarnęła niesforne kosmyki włosów z twarzy i zapukała kilkukrotnie. Gdy nie usłyszała żadnego odzewu, pociągnęła za klamkę. Drzwi, które nawet nie drgnęły, przywołały na jej twarz grymas niezadowolenia. Przecież była umówiona z nią piętnaście minut po dziewiątej.

    OdpowiedzUsuń
  22. Lekko zdezorientowana spojrzała na nią o co chodzi i uśmiechnęła się szerzej na jej słowa.
    -Tylko ciebie przynajmniej doceniają w tym co robisz -mruknęła pod nosem na myśl tego że szef zabrał jej sprawę z której była dumna. Westchnęła i spojrzała na nią -Co wy w ogóle tam robicie u was? -zapytała zainteresowana bo w sumie nie wiedziała jak to wszystko wygląda, nie miała o tym zielonego pojęcia a trochę ją to intrygowało. Niestety winda zatrzymała się na 11 piętrze. Ustała w drzwiach by się nie zamknęły
    -Może spotkamy się wieczorem to mi opowiesz? -zaproponowała z uśmiechem

    OdpowiedzUsuń
  23. [Nie gniewam się ;) I już zaczynam ;]
    Dziś wstała lewą nogą. Nie miała humoru i chętnie rozwaliłaby wszystkich, którzy ją dziś minęli. Słysząc ciągłe rozkazy odechciewało jej się wszystkiego. Naprawdę tak trudno jest powiedzieć słówko "proszę"? Owszem była tu na praktykach ale to nie znaczyło, że była służącą i miała wykonywać wszystkie rozkazy. Miała się tu uczyć, a jeżdżąc windą w tą i z powrotem raczej się niczego nie uczyła.
    Chcą nie chcąc musiała iść po tą nieszczęsną kawę. To nic, że w połowie drogi zapomniała jaka miała być, to kawa i wzięła jak zwykle nie tą.
    Zastukała do drzwi biura pani Carter i nie czekając na pozwolenie weszła do pomieszczenia. Czy parzenie kawy nie jest przypadkiem zadaniem sekretarki? No mniejsza z tym.
    Powolnym krokiem skierowała się w stronę biurka i wtedy nadepnęła na swoją sznurówkę i straciła równowagę. Kawa wylądowała na jakiś papierach, kubek na biurku, a sama Susan na podłodze.

    OdpowiedzUsuń
  24. Z tego co było jej wiadomo w tej firmie miała zostać aż do ukończenia studiów. Od września miała być tu jako stażystka. Nie wymagała od innych aby dawali jej pisać tylko chciała aby nie traktowali jej jak służącą. Od wycierania kurzów były sprzątaczki, a od parzenia kaw dla wszystkich sekretarki. Równie dobrze ludzie mogliby sami się ruszyć i zjechać windą na dół po tą kawę.
    -Ja...- za jąkała się i szybko wstała z miejsca.-Przepraszam, to nie moja wina!

    OdpowiedzUsuń
  25. Asystentka, sekretarka, jeden diabeł. Była tu masa pracowników, a ona nie praktykuje sprzątania. Akurat to z butem to nie było jej winą. But sam się odwiązał, a jej nic do tego nie było. Nawet gdyby był dobrze zawiązany, to gdyby musiał, to by się odwiązał. Tak musiało być i już.
    -A skąd mam wiedzieć co tam było?- zapytała, a jej mimika twarzy przedstawiała grymas niezadowolenia. Miała zdobyć coś o czym nie miała pojęcia? Kpina jakaś.

    OdpowiedzUsuń
  26. Spojrzała na nią i prychnęła niezadowolona.
    -Pani sobie chyba żartuje... Skąd mam wiedzieć, co to było skoro nie mogę zbliżać się dalej niż na wyciągnięcie ręki do pani biurka?- zapytała. Gdyby powiedziała jej co tam było albo chociaż dała zniszczone materiały, to byłoby lepiej. Przynajmniej wiedziałaby czego szukać, a tak to jest w kropce.
    -Mogę chociaż dostać zniszczone materiały, czy to też jest ściśle tajne?

    OdpowiedzUsuń
  27. [ hm. powiązanie, powiązanie. szukam, zaraz coś znajdę. ;)
    jest powiązany na ten sposób, że jest właścicielem wytwórni muzycznej mieszczącej się na 21 piętrze.] James.

    OdpowiedzUsuń
  28. [ hmmmm. Może dołączyłby się do niej rano przy bieganiu? albo zacięliby się w windzie, nie wiem..]

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie za bardzo przepadała za osobami, które myśląc, ze mają władzę, mogą wszystko.
    -Mówię normalnym tonem.- odparła beznamiętnie i wlepiła wzrok w papiery. Ostrożnie schyliła się i pozbierała zniszczone dokumenty z podłogi. Cały czas uważnie wpatrywała się w twarz Samary jakby bojąc się, że ta lada chwila zabroni jej tego dotykać.

    OdpowiedzUsuń
  30. Gdy tylko spostrzegła kobietę zmierzającą w jej kierunku już miała zacząć swój wywód na temat zmarnowanych całych piętnastu minut. Na szczęście zrezygnowała z tego gdy do jej ucha dotarł konkretny powód tegoż zdarzenia. Skinęła głową na przywitanie, przywołując na usta delikatny uśmiech.
    -Na szczęście nie zaważyło to jakoś szczególnie na czasie - stwierdziła, kierując się do wskazanego przez kobietę biura. Nigdy jeszcze nie udzielała wywiadu, zastanawiała się jakie pytania mogą paść.

    OdpowiedzUsuń
  31. Wyjątkowo dziś nie wybrał się na spacer po parku tylko po to aby dotlenić płuca jednocześnie zalewając je kolejną falą dymu. Co z tego, że matka tak uparcie wmawiała mu, że to niezdrowe, a dziewczyna protestowała gdy chciał ją pocałować twierdząc, że nie ma ochoty robić tego z popielniczką? Jemu było wszystko jedno, w końcu truł siebie prawda?
    Dziś jednak mając na sobie dresowe spodnie oraz biały podkoszulek postanowił pobiegać. Nie śpieszno mu było do pracy, jego asystenci doskonale wykonywali robotę za niego, mógł więc spokojnie spocząć na laurach.Podkoszulek po jakiś czasie zaczynał przylepiać się do jego idealnie wyrzeźbionego ciała dlatego więc postanowił nieco odsapnąć przy fontannie. Gdy podbiegł tam dziwnie znajoma mu dziewczyna właśnie się rozciągała, zauważył jak posłała mu uśmiech, a on uprzejmie go odwzajemnił.
    - Gorąco co? - zagadał po chwili ochlapując sobie twarz przyjemnie chłodną wodą, która nie zdążyła się jeszcze nagrzać. Tak tego było mu trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie była pracownicą tylko praktykantką, a to podobno jakaś różnica. Osobiście w tym nie widziała żadnej różnicy jednak niektórzy uważają inaczej. Wyszła z biura Pani Samary i od razu skierowała się na swoje stanowisko pracy, czyli na kanapę z laptopem na kolanach. Po równych dziesięciu minutach miała już wszystko odzyskanie. Tam gdzie wiedziała co jest napisane przekształciła to na swój sposób. Miała odzyskać, a jak odzyskać coś czego nie ma?
    Po chwili zapukała do drzwi swojej przełożonej i czekała aż ktoś pozwoli jej wejść.

    OdpowiedzUsuń
  33. W takie dnie jak ten tęsknił za swym rodzinnym mieście. Nawet teraz wyobrażał je sobie skąpane w przyjemnie orzeźwiającym deszczu. No, na pewno było znacznie chłodniej niż tu. Usiadł na brzegu fontanny, oparł dłonie na kolanach pochylając się nieco do przodu i odetchnął głęboko.
    - Znam Cię, tylko jeszcze nie wiem skąd. - dodał po chwili swym przyjemnym dla ucha głosem, z wyraźnym akcentem, obserwując ją uważnie. Po chwili przeczesał swoją gęstą czuprynę uprzednio zamoczoną w wodzie dłonią.

    OdpowiedzUsuń
  34. - Przepraszam, chyba sobie ze mnie żartujesz - na uprzejmości typu zwracanie się do kobiety per "pani" było już za późno. Nie dość, że dziewczyna trafiła na jego zły humor (jak zazwyczaj, zresztą) to jeszcze miała czelność w ogóle z nim dyskutować.
    - To ja tu ustalam zasady. To jest mój regulamin, jasne? Ja decyduję kto go ma podpisać. Tak poza tym, może sobie jeszcze na kawkę i ciastko wstąpię, tak po drodze do szanownego właściciela? Jestem tu z doskoku, nie mam nieograniczonego limitu czasu. Potrzebuję podpisu TERAZ, nie później. Czy to tak trudno pojąć, naprawdę? Poza tym są prostsze rozwiązania, jeśli tak bardzo pani na tym zależy wystarczy zadzwonić po ojca który tu przyjdzie i to podpisze, jeśli nie uzyskam go do jutra nie będę się prosił. Jest wiele chętnych na wasz lokal. - odparł śmiertelnie poważnie, nie siląc się już na żadne grzeczności. Był wybuchowy i impulsywny, nie było to przecież żadną nowością. Ci którzy go znali wiedzieli jak zachowywać się w jego towarzystwie, by nie wyrzucić czerwonej płachty na byka.
    Mattieu Gossen

    OdpowiedzUsuń
  35. Jasper Hudson8 lipca 2012 20:41

    [Mogą się znać z eee nie wiem skąd ale mogli się poznać jeszcze przed tym jak tutaj zaczęła pracować w swoim biurze ? :D Tylko to mi do głowy przychodzi no i mogą się od czasu do czasu spotykać :D ]

    OdpowiedzUsuń
  36. [ A dziękuję za ładne powitanie ;) I jako że już tu jestem, to zadam jakże znane pytanie. Pomysł na wątek bądź jakieś powiązanie ? :3 ]

    OdpowiedzUsuń
  37. [ Hm... No tak, u Sus brakuje literki "L" w nazwisku xd Co do wątku, to... muszę zaczynać ? Całą wenę wykorzystałam na kartę... ]

    OdpowiedzUsuń
  38. Jasper Hudson8 lipca 2012 21:13

    Był prawie na ostatnim piętrze, patrzył czy nikt nie został w galerii na 37 piętrze bo często się tak zdarzało. Jak usłyszał alarm na piętrze na górze poinformował resztę że on jest na miejscu i pognał na górę. Zobaczył Samarę męcząco się z alarmem, wbił więc kod i spojrzał na nią.
    -Chyba przepracowanie ci się udziela co? -zapytał podczas tego jak ruszyli w stronę windy i weszli do środka. Nacisnął na "1" i zaczęli jechać w dół.
    -Ale wiesz że kafeterie zamykają o 20? -spojrzał na nią po czym podciągnął rękaw od garnituru i spojrzał na zegarek -A jakby nie było dobiega już północ. Może lepiej odstawić cię do domu? -zaproponował patrząc się przed siebie na to jak mijają kolejne piętra.

    OdpowiedzUsuń
  39. Ona o tym kto miał wywiad przeprowadzać nie wiedziała. Dowiedziała się jedynie kiedy i gdzie ma się stawić, a jak widać i tak niezbyt dokładnie.
    -Woda wystarczy - powiedziała, siadając na jednym z krzeseł,które znajdowały się w pomieszczeniu. Niezwykle słonecznym pomieszczeniu.
    -Łatwiej nam chyba będzie jeśli będziemy zwracały się do siebie po imieniu - przechyliła delikatnie głowę w bok. Nie przedstawiła się, bo przecież doskonale swoje imiona znały. Mimo swoich dwudziestu pięciu lat jakoś nie przepadała za tym gdy ktoś zwracał się do niej per pani.

    OdpowiedzUsuń
  40. [ Jasne ;) Jak tylko coś wpadnie mi do głowy, to się odezwę. albo Ty to zrobisz : D ]

    OdpowiedzUsuń
  41. Jasper Hudson8 lipca 2012 21:32

    Na jej słowa spojrzał na którym piętrze byli, zjeżdżali już na pierwsze więc zatrzymał windę pomiędzy piętrami i przycisnął "2". Spojrzał na nią
    -Raczej nigdzie, ale zaraz coś na to zarazimy. -Drzwi się otworzyły a on wyszedł - No chodź , chodź -powiedział i ruszył korytarzami przed siebie.

    OdpowiedzUsuń
  42. [ wolno, wolno. ale odpisuje wszystkim jutro. wena mi uciekła :<]

    OdpowiedzUsuń
  43. Jasper Hudson8 lipca 2012 22:39

    Spojrzał na nią i przyłożył kartę do dużych metalowych drzwi i zamki otworzyły się automatycznie
    -No mówiłaś że jesteś głodna ta? -powiedział i otworzył przed nią drzwi ukazując kuchnię -No to zrobimy coś do jedzenia -powiedział i puścił ją przodem. Wszedł za nią i zamknął drzwi które znów zatrzasnęły się na zamki.
    -Tam jest lodówka -pokazał mała lodówkę dla personelu, było tam wszytsko by zrobić sobie chociaż kanapki.

    OdpowiedzUsuń
  44. Jasper Hudson8 lipca 2012 23:23

    Spojrzał na nią a sam podszedł do innej lodówki i wziął sobie coca-colę w puszcze i otworzył ją
    -Nie dzięki. Jedz nie krępuj się -powiedział po czym napił się zimnego picia, duszkiem wypił prawię pół puszki po czym spojrzał na dziewczynę która już zajadała się kanapkami
    -Zrób sobie na drogę to odwiozę cię do domu -powiedział i znów napił się coli z puszki

    OdpowiedzUsuń
  45. -Ależ skąd - może i pierwszy raz udzielała wywiadu, ale niewiele rzeczy jest w stanie ją speszyć.
    Uważnym wzrokiem, omiotła pomieszczenie. W sumie nie było jej to do niczego potrzebne, ale to taki mały nawyk. Zawsze gdy znajduje się w nowym miejscu, stara się zapamiętać jak najwięcej szczegółów.
    Założyła nogę na nogę, zerkając wyczekująco na kobietę siedzącą przed nią.

    OdpowiedzUsuń
  46. - No to chyba nie mamy o czym rozmawiać jeśli tak pani podchodzi do sprawy. Radziłbym już powoli pakować manatki, mi to obojętne kto będzie miał to pomieszczenie. I chyba nie wie pani z kim rozmawia. Do widzenia - rzucił nonszalancko, a po chwili zabrał papiery i wpakował je do nesesera. "Idiotka" zdążył jeszcze rzucić pod nosem, gdy wychodził, ale nie tak cichutko. Tak żeby usłyszała.

    OdpowiedzUsuń
  47. Jasper Hudson8 lipca 2012 23:51

    Uśmiechnął się i skrzyżował ręce
    -Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz -powiedział tak jak było. Już nie raz załatwiał jej jedzenie gdy siedziała po nocach i był tego pewien że na pewno nie ostatni. JAk już zrobiła sobie kanapki na drogę ruszyli do drzwi jednak z tej strony nie chciał działać zamek, a tylko on i jego zmiennik miał tą kartę. Spojrzał na dziewczynę po czym powiedział przez radio "Ściągnijcie mi Toma, już!". Nastepnie odwrócił się do niej
    -No przykro mu chyba stąd szybko nie wyjdziemy..

    OdpowiedzUsuń
  48. Przyglądał się od czasu do czasu kobiecie, zastanawiając się skąd może ją znać. Na pewno wcześniej nie dołączył do niej podczas biegania. Może była znajomą znajomej jego dziewczyny? Wszystko możliwe. Podrapał się po głowie, a gdy podała mu rękę jak na prawdziwego dżentelmena przystało musnął jej wierzch swymi ustami.
    - James. – odpowiedział spokojnie, z uśmiechem na ustach. – Albo chociaż basen. Ale nie, trzeba pracować, albo chociaż udawać, że się to robi. O ale świetny pomysł, może powiem swej sekretarce aby sprowadziła mi do gabinetu dmuchany basenik dla dzieci. – powiedział jakby zamyślony. Przez chwilę naprawdę wydawało mu się to być genialnym pomysłem.- Tylko ciekawe jakby to wnieśli do tego wieżowca....

    OdpowiedzUsuń
  49. Weszła do pomieszczenia i rozejrzała się w koło.
    -Gdzie położyć papiery?- mruknęła i wlepiła wzrok w kobietę.

    OdpowiedzUsuń
  50. Jasper Hudson9 lipca 2012 15:30

    Spojrzał na nią i parł się o te przeklęte drzwi, jakby nie mógł o tym pamiętać. Znał na pamięć cały budynek i wszystkie kody i zaklęcia a nie mógł zapamiętać że te jedne drzwi po 23 otwierając się tylko od jednej strony. Westchnął z niechęcią
    -No nie wiem czy sam przypadkiem nie zasnę -stwierdził bo był jednak zmęczony pracuje od 6 rano i o 6 rano dopiero skończy no ale cóż takie są uroki posiadania własnego interesu, czasami trzeba się poświęcić. Na szczęście w tym wypadku on się aż tak bardzo nie poświęcał jak niektórzy jego pracownicy. Nie miał żony ani dzieci to praca była jego

    OdpowiedzUsuń
  51. [ Witam ;) Myślę, że mogą być dobrymi znajomymi. Pracując w jednym budynku wpadały na siebie często i do słowa do słowa jakoś się zakumplowały/ zaprzyjaźniły. Wiem, nie jestem zbyt kreatywna, ale nic lepszego nie wymyślę, chyba, że Ty masz coś lepszego?]

    OdpowiedzUsuń
  52. [Witam, witam. Domyślam się, że jakieś chęci na wątek są, a więc potrzeba jeszcze pomysłów... Co powiesz na to, aby Samara (kocham to imię, tak bardzo mi się z Ringiem kojarzy <3) i Flore były sąsiadkami? Albo spotykały się często podczas porannego joggingu?]

    OdpowiedzUsuń
  53. [Dobre, dobre. Ewentualnie Samara mogłaby poprosić F. (tak po znajomości) o poradę w kwestii wnętrzarstwa. Mam zacząć czy mnie wyręczysz?]

    OdpowiedzUsuń
  54. [Zacznę, o to się nie martw, ale już jutro. Najwidoczniej moja wena wolała pozostać poza domem niż do niego wracać :c.]

    OdpowiedzUsuń
  55. Jasper Hudson9 lipca 2012 22:34

    Spojrzał na nią z uśmiechem
    -Biegam, biegam i to codziennie. A co do zmiany to nie tylko godzinę zmieniłem. Nie biegam o 5 tylko 6, siostra zaczęła mi marudzić że budzę ją rano. Ale często też wychodzę ją już o 4 więc trochę trudniej jest mnie teraz złapać -powiedział z lekkim uśmiechem. Pamiętał że jak razem biegali zawszę podpuszczał dziewczynę żeby go goniła i próbowała złapać ale chyba nigdy nie udało jej się go złapać.

    OdpowiedzUsuń
  56. [ Miałam się odezwać, jeśli wpadnę na jakiś pomysł, więc się odzywam ;) A mianowicie, wymyśliłam, że Nadia np mogłaby robić zdjęcia do jakiegoś artykułu na zlecenie Samary, co Ty na to ? ]

    OdpowiedzUsuń
  57. Jasper Hudson9 lipca 2012 22:56

    Spojrzał na nią i pokręcił głowa
    -Przepraszam cię bardzo i obiecuję ci poprawę -uśmiechnął się do niej lekko. Usiadł sobie na podłodze pod drzwiami bo już nie miał siły stać
    -Za ile musisz tu wrócić? No tzn o której znów zaczynasz pracę? -zapytał patrząc się na nią ciekawy

    OdpowiedzUsuń
  58. Jasper Hudson9 lipca 2012 23:17

    Pokiwał głową i lekko się uśmiechnął a na jej pytanie jakby westchnął zrezygnowany
    -Kończe o 24 -spojrzał na zegarek- Czyli pół godziny temu a zaczynam o 6 rano.. -skrzywił się. Nie lubił zaczynać pracy tak rano było strasznie nudno pilnować ekipy sprzątającej by niczego nie odwalili

    OdpowiedzUsuń
  59. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  60. [Ok, zaraz zacznę, tylko powiedz mi, czy masz jakiś pomysł, na okoliczności spotkania, ewentualną znajomość naszych postaci?

    PS. Przepraszam, przed chwilą wysłałam do Ciebie nie to, co trzeba ;)]

    OdpowiedzUsuń
  61. Spodziewała się bardzo wielu rzeczy. Tego, że zostanie wylana, tego że znów jej się za coś dostanie, a nawet tego, że obejdzie się bez kłótni. Nie spodziewała się jednak tego, że usłyszy od niej słowo przepraszam. Aż jej się tak jakoś dziwnie zrobiło.
    -Ja też powinnam przeprosić.- powiedziała. Ona w końcu nie była też bez winy. Gdyby nie jej duma, to zapewne nie doszłoby do tej całej kłótni.
    -A na jaki temat mam napisać ten artykuł?- zapytała. W końcu nie spodziewała się tego, że dostanie za zadanie napisanie własnego artykułu.

    OdpowiedzUsuń
  62. [Dobrze, w takim razie zaczynam]
    Zbliżała się pora lunchu, więc Nathan opuścił siłownię, gdzie właśnie obserwował poczynania nowej instruktorki pilatesu. Zatrudnił ją niedawno i dziś miała swoje pierwsze zajęcia. Widać, że znała się na tym co robi, mimo, że pierwszą lekcję zaczęła od najprostszych ćwiczeń.
    Spojrzał na zegar wiszący nad kontuarem. Miał pół godziny do rozpoczęcia zajęć. Już miał wyjść, kiedy do pomieszczenia zawitała szczupła brunetka z łagodnym uśmiechem na twarzy, trzymając w ręku egzemplarz czasopisma "New Look". Nate uśmiechnął się wesoło, rozpoznając w niej Sam.
    - Witaj Sam - powiedział, posyłając jej kolejny uśmiech, kiedy brunetka położyła czasopismo na blacie. Odkąd Nate postanowił wykupić rubryczkę na reklamę swojego klubu, ktoś z redakcji przynosił każdy nowy egzemplarz czasopisma. Klientki czekające na aerobik chętnie sięgały po lekturę czasopisma o modzie.
    - Miło cię widzieć.

    OdpowiedzUsuń
  63. - Hm... ok zmieszczę cię... za kwadrans, pasuje? Za pół godziny mam zajęcia, ale na masaż relaksacyjny czas się znajdzie - zapisał nazwisko brunetki w kalendarzu.
    Pod tym względem lubił mieć wszystko dopięte na ostatni guzik i nie lubił bałaganu w papierach. Wszystkie osoby odwiedzające jego klub fitness zarówno on, jak i pozostali instruktorzy zapisywali w swoich organizerach.
    - Lunch, mówisz? Pewnie, że jadam. Właśnie miałem zamiar wybrać się na dół do restauracji - uśmiechnął się, po czym wyszedł za brunetką w stronę windy.
    - Tak poza tym, wszystko u ciebie ok? - zapytał, patrząc na nią z zainteresowaniem

    OdpowiedzUsuń
  64. Zaśmiał się.
    - Mówią, że co za dużo to niezdrowo... Ale w tym wypadku... - mrugnął do niej, bo czym oboje znów się zaśmiali.
    - A jeśli chodzi o słabą kondycję, bieganie to zdecydowanie dobry pomysł. No i zawsze możesz wpaść na jakieś zajęcia do nas. O ile znajdziesz wolną chwilę.
    Wiedział bowiem, że Sam zazwyczaj ma mnóstwo roboty związanej z wydaniem nowego numeru, dopilnowania redaktorów. Zwykle spotykali się przelotem, bądź w czasie lunchu.
    Kiedy winda się zatrzymała i drzwi rozsunęły się z charakterystycznym dźwiękiem, oboje udali się w stronę restauracji. Było w niej sporo ludzi - w końcu była pora lunchu. Znaleźli jednak stolik w głębi lokalu i usiedli, biorąc do rąk Menu.

    OdpowiedzUsuń
  65. Podśpiewywała.
    Wiadomo – jak ktoś nuci sobie pod nosem, oznacza to, iż niezaprzeczalnie ma dobry humor. Z czego tu się cieszyć? Ostatnio zgubiła swojego ulubionego kolczyka, musiała przez cały dzień opiekować się Chrisem, gdyż rzekomo przez nią zjechał na tyłku ze schodów, ponadto wściekła osa nie chciała się od niej odczepić przez cały poprzedni dzień. A tam, od kiedy nie wolno być optymistą?
    Jechała na piętro. Które? A skąd ja to mam wiedzieć? Na któreś na pewno, w końcu po co wsiadałaby do windy? Gdzieś wysoko zapewne, siedzenie na tych nudnych tarasach przynosiło natchnienie i powiew nowości. Tym razem pewnie nie wybierała się szkicować – robota wzywała, zaś to wyraźnie wywrzaskiwały papiery, które dźwigała.
    Przez to wszystko dopiero po chwili przypomniała sobie cel swej wędrówki. Wysiadła na owym ostatnim piętrze i zaczęła energicznie pukać do drzwi redakcji, ledwo utrzymując w garści wszystkie projekty.
    Najchętniej by je podarła. Podarła i poszła świętować – szkoda, że nie znamy powodu. Adrian nadal nie wyszedł, nie wygrała miliona na loterii, jej najgorszy wróg (a posiadała takowego?) nie wylądował na intensywnej terapii. Coś niecodziennego, strasznego wręcz. I bądź tu człowieku normalny.

    OdpowiedzUsuń
  66. - Jogę mamy w środy w godzinach południowych i w piątki o siedemnastej. Zajęcia prowadzi sympatyczna Tajlandka. Wpadnij kiedyś. Sam w wolnej chwili idę na jogę. Niesamowicie mnie odpręża - powiedział z lekkim, rozmarzonym uśmiechem.
    Przejrzał Menu i w końcu zdecydował się na ciemny ryż z warzywami i wodę mineralną. Nie trzymał jakiejś określonej diety, gdyż nie starał się o wzrost masy ciała, jednak dwa lub trzy razy w tygodniu nie jadał mięsa. Poza tym lubił zdrowe jedzenie.
    Kiedy do ich stolika podeszła kelnerka, podali swoje zamówienia, po czym zaczęli rozmowę o rodzajach masaży, jakie oferuje Nate.

    OdpowiedzUsuń
  67. [ Zaczęłabyś wątek ? Bo ja od kilku godzin myślę, ale nie umiem napisać choć jednego zdania. Totalne bezwenie mnie złapało -.- ]

    OdpowiedzUsuń
  68. [Cześć. Możemy tak rozpocząć. Chciałbym tylko przed rozpoczęciem wątku zapytać o jedną rzecz. Jaki styl preferuje Samara? Bardziej kobiecy, jak na zdjęciach?]

    OdpowiedzUsuń
  69. [Bez obaw. Mam pomysł.]

    Boram spojrzał na wnętrze swojej dłoni, a potem opadł bezwładnie na nierozpakowane pudło z materiałami, które ugięło się pod jego ciężarem prawie do samej ziemi. Zdenerwowany tą pozycją, przeniósł się na podłogę z rozpaczą w brązowych oczach, nie przestając obserwować swojej ręki. Nie obchodziło go w tym momencie to, że zniszczył pudło i teraz nie będzie miał gdzie przechowywać tych wszystkich pojedynczych szmatek, które często przydawały mu się do ozdabiania dżinsowych katan. Bardziej ubolewał nad faktem, że numer telefonu, który zapisany był na jego dłoni, został zmyty przed dosłownie minutą, kiedy mężczyzna mył ręce po pracy. A był to numer do Samary, której miał dać znać, kiedy skończy szyć jej marynarkę. Ten dzień, ta godzina, ta minuta właśnie nadeszły, a on nie miał ani numeru, ani - spojrzał przelotnie na zniszczony karton - pudełka na materiały.
    Pierwszy pomysł, który wpadł mu do głowy, to wypisać wszystkie kombinacje na papierze. Potem jednak uznał, że to bez sensu, bo musiałby zurzyć naprawdę dużo kartek. Czyż to nie błyskotliwy wniosek? I to jeszcze wysnuty przez samego Leandera! W takim razie można powiedzieć, że to wniosek błyskotliwy razy dwa! W każdym razie, potem był drugi pomysł - pogasić wszystkie światła, zapalić świeczki i odprawić modły, żeby kobieta przez przypadek zabłądziła i przyszła na 25. piętro przymierzyć marynarkę. Trzeci pomysł był bardzo podobny - Samara miała przyjść do Borama po świeczkę z powodu braku prądu, co byłoby jego sprawką.
    Ileż to się biedny musiał nakombinować, zanim przypomniał sobie, że dzień wcześniej umówił się z Samarą na 15:30 w swojej siedzibie... I pomyśleć, że niektórzy mówią coś o jego inteligencji...
    A 15:30 była za dziesięć minut.

    OdpowiedzUsuń
  70. Nogi mu się poplątały i o mały włos znowu nie padł na pudło. Tego by nie zniosło ani ono, ani on sam. Ile razy można z łoskotem upadać na przedmioty, które wcale nie chcą wyglądać jak sprasowane w śmieciarce? A tak prawdę mówiąc, potem wszystko jest do dupy i właściwie tylko ona boli, czyli innymi słowy - zero jakiegokolwiek pożytku.
    Kiedy Boram w końcu doskoczył do drzwi, miał nadzieję, że kobieta spod nich nie uciekła. Jego przechadzka spod ściany do wejścia trwała jakieś trzy, może pięć minut. Każda normalna osoba stwierdziłaby, że w biurze nikogo nie ma, ale kiedy tylko Leander otworzył wrota, przekonał się, że Samara wytrwale stała przed nimi, bo chyba bardzo chciała zobaczyć marynarkę, którą dla niej zrobił. On też nie mógł się doczekać jej miny. Wyszła mu dokładnie w takim stylu...
    Boram spojrzał na kobietę wytrzeszczonymi oczami. Jedną rękę położył na framudze drzwi, drugą na klamce i wychylił się do przodu. Ich twarze znajdowały się bardzo blisko siebie, a sam Leander musiał w tym momencie wyglądać, jakby uciekł ze szpitala psychiatrycznego. Trwało to może góra piętnaście sekund. Potem mężczyzna wyprostował się i roześmiał, w specyficzny dla siebie sposób zasłaniając usta.
    - Upewniałem się tylko, czy faktycznie masz brązowe oczy - powiedział tylko, po czym odepchnął się dłonią od framugi i gestem, którego pozazdrościłby mu zawodowy szofer, zaprosił kobietę do środka. - A więc urodziny gazety... - dodał po chwili zamyślonym głosem, stając na środku pokoju. W ten sposób zasłonił popiersie manekina, na którym wisiała marynarka dla Samary.
    Jego ręka automatycznie powędrowała do kieszeni, z której wyjął czarną kredkę na wyczerpaniu. Podrzucił ją lekko, złapał i z rozmachem odwrócił się przodem do kobiety, jednocześnie odsłaniając jej ubranie. Była to piękna zielona marynarka, długa do ud. Na biodrach miała białe szlufki z koronki, kołnierzyk również wykonany był z tego materiału. Klapy kieszonek na piersiach także wyglądały jak z najcienszej firanki, która wydawała się jednocześnie delikatna, ale i mocna. Kiedy Leander odwrócił manekina tyłem okazało się, że na środkowej szlufce zawieszony jest koronkowy pasek, który można było wsadzić w pozostałe ogniwa i zawiązać z przodu. Całości charakteru dodawały malutkie guziczki w kolorze głębokiego złota - zarówno z przodu, jak i z tyłu, przy karku.
    - Boram - przedstawił się, spuszczając głowę i patrząc na nią podejrzliwie.

    OdpowiedzUsuń
  71. [Ano również witam ;)]

    Joshua Holt

    OdpowiedzUsuń
  72. [Dziękuję bardzo! :]

    OdpowiedzUsuń
  73. [Hm... Paris 2021? Ewentualnie Manhattan Gossip :D]

    Joshua Holt

    OdpowiedzUsuń
  74. No to weszła. Weszła, tak z miejsca nie wykładając nóg na stół i nie drąc się sieeema - i to tak, żeby usłyszał ją każdy w promieniu kilku kilometrów, a szczególnie już w całym wieżowcu. Szczerze mówiąc nie potrafiła walczyć ze sobą, ponieważ - bądźmy szczerzy - niekonwencjonalne zachowania miała we krwi. Nieważne. Projekty miała, nie pogubiła ich, zaś to powinno się uznać za ósmy cud świata.
    - Mam cztery projekty i nie mogę się zdecydować, który jest najlepszy.
    Ano, musiała tak palnąć z grubej rury. Należałoby dzwonić po pomoc, gdyby nie stało się podobnie. Powitania były... Oklepane.

    OdpowiedzUsuń
  75. Rozmawiali jeszcze chwilę, po czym kelnerka przyniosła ich zamówienia - swoją drogą dość szybką mieli tutaj obsługę. Spojrzał na swoje danie, wyglądające apetycznie. Dopiero teraz poczuł, że na prawdę był głodny.
    - Smacznego - rzucił w stronę towarzyszki i zabrał się za konsumowanie ryżu z warzywami.
    Jedli wyjątkowo powoli, jak na ludzi zawalonych pracą, co chwilę wtrącając jakieś wzmianki, typu "klimatyzacja na czternastym piętrze znowu nie działa", czy "mam totalny bałagan w mieszkaniu, ale nie wiem, kiedy się za niego zabiorę".
    Po skończonym posiłku, zapłacili za zamówienie i nie przerywając rozmowy ruszyli z powrotem do klubu fitness Nathana.
    - A teraz chwila relaksu - powiedział brunet, zacierając ręce i uśmiechając się wesoło
    Tak, ten człowiek na prawdę lubił swoją pracę.

    OdpowiedzUsuń
  76. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  77. Leander nie pierwszy raz użył do swojego projektu koronki. Nie pierwszy raz uszył coś kobiecego, choć częściej zgłaszali się do niego ludzie o mocniejszym stylu i nieco innych wymaganiach niż ta kobieta. Kiedy spojrzał na jej twarz, chcąc ocenić poziom jej zadowolenia, doszedł do wniosku, że ma bardzo ciekawe rysy i w końcu zamiast skupić się na jej mimice, na obserwowaniu jej reakcji, skupił się na tym, aby dokładnie prześledzić każdy szczegół jej oblicza. Uśmiech pojawił się na jego ustach, mimo że kobieta nie była zadowolona z projektu. Właściwie do Borama nieco z opóźnieniem dotarło, że zrobił coś, co nie jest wystarczająco dobre, by to nosić. A przynajmniej nie dla osoby, która to zamówiła.
    - Tutaj nie ma absolutnie nic, od czego mogłabyś zachorować - stwierdził po chwili zamyślenia.
    Nie odrywając wzroku od twarzy Samary, złapał za rękaw swojej koszulki i oberwał go, to samo zrobił z drugim. Po chwili trzymał w dłoniach swój pierwszy projekt ubrania, które nie było okryciem wierzchnim, pozostając całkowicie bez koszulki. Podszedł wolnym krokiem do kobiety, a widząc jej niepewny wzrok, zwyczajnie ją minął. Otworzył zgniecione pudło, wyjął z niego kawałek materiału i uformował z niego kokardkę. Kilka ruchów igłą. Gotowe. W siedem minut siepiące się rękawki zostały ładnie obszyte, a na prawej stronie koszulki został dopięty ciemnoróżowy kwiatek. Bluzka została rzucona wprost w ręce kobiety.
    - Idę się ubrać - powiedział beznamiętnie Leander. I dopiero po chwili zorientował się, że nie jest w domu i nie ma ubrań. - Albo jednak nie.

    OdpowiedzUsuń
  78. [Ja cię pamiętam tylko z Manhattan Gossip :)]

    Joshua Holt

    OdpowiedzUsuń
  79. [ Ok, bardzo proszę :) ]
    Dzisiaj w pracy Kate pozwoliła urwać się wcześniej jednej z dziewczyn, więc od rana było wiadomo że posiedzi trochę dłużej w salonie. Sama była bardzo dobrą masażystką, więc to nie był dla niej problem zająć się dobrze pacjentami [nie pacjentami, ale uciekło mi słowo :D]
    Nałożyła fartuch, związała włosy w kitkę no i biegała i masowała. Siedziała w swoim gabinecie pijąc kawę i szykując fotel dla kolejnej pacjentki [nadal zgubione słowo].

    OdpowiedzUsuń
  80. Podał ręcznik brunetce i wskazał jej stół do masażu, a sam zniknął za parawanem, by się przebrać i podgrzać olejki. Kiedy wrócił, Sam była już gotowa.
    - Zaproponuję Ci dzisiaj masaż gorącymi olejkami eterycznymi. Świetnie odprężają i relaksują całe ciało, a w dodatku pobudzają zmysły.
    Nalał troszkę olejku na dłonie i rozmasował go w nich.
    - A teraz rozluźnij się i pomyśl o czymś przyjemnym.
    Przystąpił do właściwego masażu. Zaczął od rozmasowania najbardziej spiętych mięśni barków, karku i ramion, schodząc okrężnymi ruchami niżej, zgodnie z kierunkiem przebiegu mięśni. Następnie przeszedł do uciskania poszczególnych mięśni. Jego ruchy były wyważone, gdyż na tym właśnie polegał masaż relaksacyjny. Olejek pobudzał zmysły, pozostawiał na skórze miły zapach i nawilżał ją. Poza tym likwidował stres i negatywne odczucia. W końcowym etapie masażu, Nate zaczął lekko oklepywać mięśnie wzdłuż kręgosłupa, mięśnie ud i łydki, a następnie ponowił pierwszą czynność czyli okrężne masowanie całych pleców i nóg. Skończył, gdy olejek został rozmasowany i wchłonął się w skórę.
    - I jak? Lepiej trochę? Zrelaksowałaś się?
    Zawsze pytał swoich klientów o samopoczucie po masażu, choć doskonale wiedział, że czuli się wypoczęci i odprężeni.

    OdpowiedzUsuń
  81. [A witam ;) Co powiesz, aby Samara przeprowadziła wywiad z Michelle do swojej gazety?]

    OdpowiedzUsuń
  82. Ostatnie miesiące były naprawdę ciężkie. Co chwila gdzieś wyjeżdżała, a jak wracała to znowu rzucała się w wir pracy. Nie miała chwili dla siebie, ale ona to lubiła. W końcu to była jej pasja. Nie miała prawa narzekać.
    Ten dzień miał wyglądać normalnie. Najpierw kolejny wywiad oraz sesja do New Look'a, a wieczorem mały bankiet. I wyglądałby, gdyby Michelle nie zaspała na wywiad. Zerwała się z łóżka i wszystko robiła w biegu. Nie mogła złapać taksówki, więc musiała biec do swojego ukochanego wieżowca, w którym to mieściła się redakcja magazynu. Była cholernie zła na siebie, a nawet nie chciała myśleć co zrobi z nią naczelna. Po dwóch godzinach spóźnienia, w końcu wbiegła do redakcji, głośno oddychając.
    - Przepraszam! - jęknęła podchodząc do pani redaktor. - Zanim Pani mnie zabije, to niech mnie Pani chociaż wysłucha. Pierwszy zdarzyło mi się spóźnić na wywiad i jestem bardzo zła na siebie i zrozumiem, jeżeli nie będzie chciała Pani ze mną rozmawiać oraz nie będzie sesji. Jeszcze raz przepraszam.. - bała się trochę reakcji tej naczelnej. Nie zdziwiłaby się, jeżeli by zaraz dostała mocny opieprz.

    OdpowiedzUsuń
  83. Spojrzała na nią i pokiwała lekko głową. Trzeba przyznać, że Susan talent do pisania posiadała. Tylko jeszcze nie za bardzo czuła się w pisaniu o modzie tym bardziej, że sama ubiera się tak jak ona, to sobie wymyśli.
    -Na którą mają być gotowe?- zapytała. Wolała się upewnić by przypadkiem nie dać za późno albo za wcześnie.

    OdpowiedzUsuń
  84. Leander usiadł na fotelu, który pod wpływem jego ciężaru zapadł się do samej ziemi niemal jak ówcześnie karton. Mężczyzna podciągnął nogi pod brodę, a potem spojrzał na kobietę z tym swoim przedziwym uśmiechem, który czasem zakrywał nadgarstkiem, jakby się go wstydził, a czasem pokazywał go z dumą. W tym momencie był jednak zbyt skupiony na utrzymywaniu równowagi, by martwić się o takie rzeczy. Tak, zdecydowanie musiał wywalić ten fotel w cholerę za okno. Albo za okno nie. Może po prostu komuś go wcisnąć...
    - Chcesz może fotel? - zapytał nagle, przekrzywiając głowę na bok.
    Wiedział, że kobieta nie przyszła tutaj po fotel, ale po ubranie. I wiedział też, że żaden jego dotychczasowy pomysł jej nie zachwycił. Miał to w nosie. Jeśli chciała, mogła przecież poszukać sobie kogoś innego. Na cholerę jej współpraca z kimś, kto i tak nie słucha, co się do niego mówi? Jeżeli nie chciała tego, co dla niej przygotował, najlepszym wyjściem było po prostu... wyjście. I tyle. To ona miała do niego jakąś sprawę, a nie on od niej, prawda? On nic nie zyskał. On niczego od niej nie potrzebował. To ona.

    OdpowiedzUsuń
  85. Jasper Hudson11 lipca 2012 15:19

    Lekko uśmiechnął się do dziewczyny po czym jak wyszła pojechał do siebie do domu. Trochę żałował tego co zrobił, no ale stało się i lepiej o tym zapomnieć niż rozpamiętywać.
    Następnego dnia pojawił się jednak w pracy o godzinie 6 mimo iż spał tylko dwie godziny. Siedział i pilnował by sprzątacze nic nie odwalili a jak już zrobili swoją robotę poszli z wieżowca. Około godziny 8-9 ludzie zaczynali się zchodzić do swoich biur. Wiedział że będzie musiał pogadać z Samarą i to było w sumie nieuniknione.
    Poszedł do swojego biura i usiadł przed komputerami kontrolując czy nie dzieje się nic nie pokojącego. W końcu miał monitoring na wszytskich piętrach.

    OdpowiedzUsuń
  86. Jej życie w Vancouver nie było zbytnio porywające. Całe dnie i noce spędzała w pracy, pisząc wnioski, przemówienia bądź segregując dowody, jak nie w biurze to siedziała w sądzie. Jako takie życie towarzyskie na dobrą sprawę nie istniało, nie ma na to czasu. Ma paru znajomych, ale trudno jej się nawet czasem wyrwać z nimi na kawę. Jedyną osobą, która zawsze znajdzie u niej czas, nie raz perfidnie 'porywając' ją z pracy był James, który nie znał wyrażenia 'nie, jestem zajęta'. Pewnie, gdy nie on dawno by zwariowała.
    Tego dnia wyjątkowo szybko uporała się z papierkową robotą i nie miała zamiaru robić niczego do przodu tylko jak najszybciej opuścić wieżowiec. Pożegnała się z sekretarką, zostawiając jej dokumenty do wysłania oraz informacje, że jutro będzie niedostępna. White powinien być z niej dumny, sama wzięła wolne. Jeden dzień, ale zawsze. Weszła do windy, w której jak zwykle o tej porze było wiele ludzi. Przywitała wszystkich uprzejmym 'dzień dobry' i przecisnęła się do tyłu, po czym oparła się o ścianę.
    Dopiero po chwili zauważyła obok siebie Samarę. Uśmiechnęła się do kobiety.
    - Co u Ciebie słychać?- zapytała, przyglądając się jej.- Pracujemy w tym samym budynku a nawet nie mamy czasu pogadać- powiedziała, choć doskonale wiedziała, że to głównie odnosi się do niej. To ona nigdy nie ma czasu. Chyba nadszedł czas nadrobienia zaległości w swoim osobistym życiu.

    OdpowiedzUsuń
  87. Westchnęła z lekką ulgą. Odgarnęła swoje blond kosmyki i rzuciła jeszcze raz krótkie przepraszam. Nie chcąc już robić zamieszania, udała się do studia, gdzie czekała na nią ekipa. Szybko zrobili ją na bóstwo i już mogła pozować do zdjęć. Zwykła sesja, która nie trwała długo. Po godzinie była gotowa do wywiadu. Wróciła do biura Samary.
    - Sesja wykonana. - odparła z uśmiechem. - Całkiem przyjemnie tutaj macie. - dodała. - I w ogóle dziękuje za zaproszenie do wywiadu, dla tej gazety.

    OdpowiedzUsuń
  88. [Jeśli coś zaproponujesz i zaczniesz to bardzo chętnie :)]

    OdpowiedzUsuń
  89. - Co ma Pani na myśli? - zapytała przyglądając się jej uważnie. - Wasz, a raczej Pani magazyn jest bardzo fajny. Sama często go kupuję. Różni się od innych, w którym nie ma żadnych plotek i nie robicie z celebrytów jakiś szmat. - wzruszyła ramionami, siadając wygodniej na fotelu.
    - Jeśli można, to poproszę wodę. - odparła z uśmiechem na twarzy. Wyjęła z torebki swoją komórkę, którą szybko wyłączyła. Zawsze tak robiła, kiedy miała mieć jakiś wywiad. Zwykły telefon czy sms wybijał ją z rytmu.

    OdpowiedzUsuń
  90. [Podałam w karcie piętro - 28. Jest może chęć na wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  91. [Kto zaczyna? Mam wielką prośbę, abyś Ty zaczęła, ponieważ ja muszę jeszcze dopracować swoją kartę. Mianowicie spróbuje usunąć białe tło.]

    OdpowiedzUsuń
  92. Porozmawiały jeszcze przez chwilę o pracy Samary i o jej problemach. Następnie przeszły do wywiadu, który został przeprowadzony w bardzo przyjemnej atmosferze. Michelle nawet nie odczuła, że rozmawia z panią redaktor, tylko jakby rozmawiała ze znajomą przy kawie. Nawet smutno jej się zrobiło, kiedy Samara wyłączyła dyktafon.
    - Szkoda, że już koniec. Miło się rozmawiało. - odparła z uśmiechem i dopiła do końca wodę.
    - Kiedy można się spodziewać wywiadu w gazecie? Chętnie poczytam moją gadkę. - zaśmiała się cicho.

    OdpowiedzUsuń
  93. Kiwnęła lekko głową na znak, że rozumie. Teraz weźmie się do pracy, bo nie chce zawieść Pani Naczelnej. Skoro dostała szansę, to nie chciała jej zmarnować.
    -O ile mi wolno, to chętnie bym się wybrała.- uśmiechnęła się kącikami ust.

    OdpowiedzUsuń
  94. Jasper Hudson12 lipca 2012 21:41

    Gdy nieco już się uspokoił a ona przeniosła swoje pocałunki przytrzymał ją przy pościeli a sam oderwał się od niej jak oparzony.
    -Sam to nie tak powinno iść -powiedział jak już siedział odwrócony do niej tyłem na skrawku łóżka. Znów odezwały się te jego zasrane wyrzuty sumienia, podobała mu się no ale na serio nie tak powinni to zaczynać.

    OdpowiedzUsuń
  95. Uśmiechnęła się słysząc propozycję dziennikarki.
    - Na kawę zawsze jestem chętna. O każdej porze dnia, o ile jestem w mieście. - odpowiedziała dopijając do końca wodę. Powoli się podniosła z siedzenia. Miło jej się siedziało, ale musiała iść i wykonywać swoją pracę gdzie indziej.
    - Tutaj jest mój numer telefonu. - odparła dając jej swoją wizytówkę. - Jak będziesz się nudzić nawet w pracy, to dzwoń. Przez najbliższe tygodnie siedzę grzecznie w Vancouver, więc z przyjemnością się z tobą spotkam.

    OdpowiedzUsuń
  96. Znowu ten cholerny budzik! Piąta pięćdziesiąt. Lexi powoli wygramoliła się z łóżka, zarzuciła na swoje chude ramiona jedwabny szlafrok i powędrowała żółwim krokiem w stronę łazienki. Na dywanie w dużym pokoju ujrzała nadal śpiącego kota, który zwinąwszy się w kłębek, wyglądał tak słodko, tak niewinnie. Jak mały, okrągły puszek. Blondynka uśmiechnęła się w duchu i ruszyła dalej. Po chwili otworzyła drzwi łazienki i stanęła przed dużym lustrem. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Głośno westchnęła i wzięła się do oporządzania swoich włosów i obmycia nadal zaspanej twarzy. Szybko upięła blond włosy w kok, ubrała się w dres, upiła łyk zimnej herbaty i wyszła z mieszkania, jak zwykle go nie zamykając.
    Gdy wyszła z apartamentu poczuła na policzkach ostry podmuch zimnego, rannego powietrza. Raz, dwa razy nabrała głębokiego oddechu, rozejrzała się po okolicy, jakby po raz pierwszy widziała to miejsce i udała się w stronę parku wolniutkim truchcikiem.

    [Pozwoliłam sobie zacząć. Mam nadzieję, że nie wyszło to aż tak bardzo tragicznie.]

    OdpowiedzUsuń
  97. Zamyślił się na chwilę i kiwnął głową - Jasne, ale nie wiem czy nie będzie problemu. No bo widzisz .. - westchnął i podrapał się po głowie - Bo mogę być tylko do 23 , mama mi się zawaliła na głowę a jak wrócę później , to będzie przesłuchanie . Gdzie byłem , co robiłem, czemu tak późno - skrzyni się lekko. Nawet jeżeli mama była h niego to szanował to co mówiła i słuchał się jej pomimo swojego wieku

    OdpowiedzUsuń
  98. -Też umieram z głodu jednak moja przerwa na lunch zaczyna się o godzinie siedemnastej kiedy stąd wychodzę. - wzruszyła lekko ramionami. Już zdążyła się do tego przyzwyczaić, że codziennie jedzie na pączkach, a potem w domu jada za dziesięciu.

    OdpowiedzUsuń
  99. Porozmawiały jeszcze przez chwilę, aż w końcu Michelle zabrała się i ruszyła pozałatwiać resztę swoich spraw. Do domu jak zwykle wróciła późnym wieczorem. Jak zwykle nie miała siły nic zjeść i padła na łóżko, od razu zasypiając. Następny dzień miała na szczęście wolny i w końcu mogła się wyspać.
    Po porannym śniadaniu, udała się w stronę miasta. Nie uśmiechało się jej jakoś łażenie samotnie po sklepach i przypomniała sobie o Samarze. Wyciągnęła z torebki jej wizytówkę, wstukała numer do telefonu i po chwili zadzwoniła, czekając na odezwę.

    OdpowiedzUsuń
  100. [okej, powróciłam, odpisuję.]
    Tony pewnie nie miałby swojej kancelarii, gdyby jego ukochany ojczulek, który siedzi sobie w Los Angeles i opala się pod palmami. A jednak młody Johnson jest mu wdzięczny. Cholernie wdzięczny, bo jeśli tatuś nie sypnął by groszem, z biznesem byłoby gorzej.
    - Widzisz, ojcowie to jednak mają to coś - powiedział z uśmiechem. - Ja mojemu też wiele zawdzięczam.
    Zlustrował ją wzrokiem i uśmiechnął się pod nosem.
    - Wiecznie młoda, jak to Alphaville śpiewa - dodał po chwili.

    OdpowiedzUsuń
  101. - W piątek powiadasz? - zmarszczył brwi, po czym wyciągnął swojego Blackberry z kieszeni jeansów, spojrzał na kalendarz, czy nie ma niczego zaplanowanego i skinął głową.
    Ostatnimi czasy miał bardzo dużo na głowie i trudno mu było znaleźć wolny dzień. Samara miała szczęście, że wybrała ten termin, a nie inny.
    - Może być w piątek. Wieczór, mam rozumieć? U mnie czy u Ciebie? - zapytał, chowając telefon z powrotem do kieszeni.- Nie zmieniłaś miejsca zamieszkania?
    Lubił umawiać się z pięknymi kobietami. Tym bardziej, gdy umawiali się w jego lub jej miejscu zamieszkania. Żeby było bliżej do łóżka czy gdzieś tam indziej.

    OdpowiedzUsuń
  102. Jasper Hudson14 lipca 2012 14:03

    Przez słuchawkę dostał wezwanie że musi się stawić natychmiast na 12 piętrze
    -Sorry Sam, muszę lecieć. Wpadnę albo odezwę się później -powiedział po czym szybko wstał i pognał w stronę zaplecza, gdzie wziął windę dla personalu i pojechał na wyznaczone mu piętro

    OdpowiedzUsuń
  103. Zawsze miło było zjeść coś dobrego, a potem przejść do czynów. Bo jak to powiadał Tony, na pusty żołądek to on się kochać nie lubi. Burczy mu wtedy w brzuchu i w ogóle masakra.
    - Trafię, pamiętam, gdzie mieszkasz - pokiwał głową.- Godzina też mi pasuje.
    Wstał z fotela, po czym powoli ruszył w stronę wyjścia. Przy drzwiach, odwrócił się jeszcze w stronę kobiety i uśmiechnął zadziornie.
    - Wezmę czekoladowe. Do zobaczenia - powiedział i wyszedł, mając nadzieję, że Samara zrozumiała, o co mu chodziło.
    Wrócił do swojego gabinetu i zabrał się do pracy, bo jego sekretarka pozostawiła mu na biurku naprawdę dużo arkuszy do wypełnienia.

    OdpowiedzUsuń
  104. [Ano ja też uwielbiam i film i Anne w nim. Co do wątku, zastanawiam się, czy na przykład Marylou mogłaby przyjść do biurka Samary w sprawie reklamy jej radia w jej magazynie, albo jakiejś konkretnej audycji dla kobiet. Co ty na to?]

    OdpowiedzUsuń
  105. Jak wyglądał? Jak to Tony, zawsze przystojny, pewny siebie i atrakcyjny. Jasnobłękitna koszula, której rękawy miał modnie podwinięte do łokci, guziki nieco rozpięte, aby nie wyglądał zbyt poważnie, do tego ciemne jeansy oraz trampki, które uwielbiał. Cóż, wyglądał normalnie. Atrakcyjnie, jak na swoje 32 lata, bardzo atrakcyjnie. Gdy szedł do Samary, wiele kobiet się za nim oglądało, a jemu bardzo to pasowało. Do tego ten zapach wody kolońskiej i dwudniowy zarost. Ach, Tony.
    Wszedł do jej mieszkania i zlustrował wzrokiem, zagryzając dolną wargę.
    - No, no, ktoś tu bardzo ładnie wygląda - uśmiechnął się do niej zadziornie.

    OdpowiedzUsuń
  106. Tony na pewno był próżny. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Wiedział, że przyciąga kobiece spojrzenia, wiedział, że jest atrakcyjny. Nabierał przez to pewności siebie i po prostu był mężczyzną, który nie boi się niczego i wie czego chce.
    Skinął głową, po czym wziął wino, korkociąg i otworzył butelkę. Następnie sięgnął po dwa kieliszki, do których nalał czerwonego alkoholu.
    Gdy Samara wróciła do jadalni z jedzeniem, odsunął jej krzesło, aby mogła usiąść, po czym sam usiadł jako drugi. Bo kto jak kto, ale Tony jakimś tam dżentelmenem był.
    - Cóż zaserwowałaś, szefowo? - powiedział, patrząc z zaciekawieniem na pierożki.

    OdpowiedzUsuń
  107. [Jakbyś mogła zacząć, byłoby świetnie]

    OdpowiedzUsuń
  108. Otwierał w swoim życiu tyle win i tyle szampanów, ze nie mógł nie umieć tego robić.
    Pokiwał z uznaniem głową, po czym odkroił kawałek pierożka i zjadł go, uśmiechając się przy tym. Smakowało mu, naprawdę, ale zawsze tak było, gdy jadał smakołyki zrobione przez Samarę.
    - Naprawdę dobre - powiedział, nabijając na widelec kolejnego pierożka.
    Zjadł go, po czym chwycił kieliszek z palce i uniósł go w górę.
    - To co, za miły wieczór? - uśmiechnął się nonszalancko.

    OdpowiedzUsuń
  109. Uśmiechnął się zadziornie, po czym upił łyk wina i postawił kieliszek na stole. Teraz zajął się dokańczaniem pierożków, które naprawdę bardzo mu smakowały i pewnie poprosi o trochę na wynos, bo czemu nie? Jego gosposia również gotowała naprawdę dobrze, ale takich pierożków jeszcze nigdy mu nie zrobiła. Po posiłku, wypił wino do końca i chwycił butelkę.
    - Chcesz jeszcze trochę? - zapytał, patrząc na Samarę, po czym przeniósł wzrok na jej kieliszek z winem, które też widocznie ubywało.

    OdpowiedzUsuń
  110. Dolał wina i jej i sobie, po czym wypił je niemal od razu, bo poczuł jej usta na swojej szyi oraz karku. Aż tak jej się śpieszyło? Cóż, Tony nie pogardzi. Pasuje mu taki obrót sprawy.
    Obrócił głowę w jej stronę, po czym wpił się w jej usta. Ale cóż to za dżentelmen, który siedzi, a kobieta nad nim stoi? Dlatego podniósł swe seksowne cztery litery z krzesła, ujął twarz kobiety w dłoni i wtedy pogłębił pocałunek, który dopiero zwiastował to, co nadejdzie potem. Następnie wziął ją na ręce, podrzucił nieco, aby ją sobie poprawić i spojrzał pytająco.
    - Łóżko czy coś bardziej kreatywnego? - zapytał z zadziornym uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  111. Pasował mu dywan, bo w sumie łóżko już mu się znudziło. A tak, to coś kreatywnego przynajmniej było. Poszedł więc w miejsce, gdzie znajdował się ów milusi dywan, powoli uklęknął i położył Samarę na dywaniku, sam potem pochylił się nad nią i zaczął składać delikatne pocałunki na jej żuchwie oraz szyi. Delikatność delikatnością, powoli muskał jej szyję coraz mocniej, gdzieniegdzie pozostawiając dobrze widoczne malinki. Dłonie ułożył na jej udach.
    Tatuaże... Miał ich tak wiele, że już sam nie wiedział, ile tak naprawdę ich posiada. Dużo.

    OdpowiedzUsuń
  112. Gdy Samara odpięła wszystkie guziki jego koszuli, Tony ściągnął ją z siebie i odrzucił gdzieś na bok, ukazując przy tym swoje idealne ciało oraz wiele tatuaży, których nie było widać, gdy mężczyzna był ubrany.
    On sam zabrał się za ściąganie z kobiety sukienki, w której wyglądała co prawda pięknie, ale jakoś wolał oglądać ją bez ubrania. Męskie przyzwyczajenie.
    Po chwili i sukienka leżała na podłodze obok nich. Nie próżnowali.

    OdpowiedzUsuń
  113. -Ta taka jedyna... Nie pamiętam jak się nazywa. Powiedziała, że moja przerwa zaczyna się o 16.50, a o tej godzinie mi się nie opłaca już iść, bo zawsze o 17.00 kończę.- powiedziała. Nie ważne, co by się działo o godzinie siedemnastej miała wolne i nie miała zamiaru przesiadywać tam dłużej, chociażby dlatego, że po pracy miała życie w domu, które ostatnio do łatwych też nie należało.

    OdpowiedzUsuń
  114. Wiedziała, że nie wszystko jest tu sprawiedliwe, jednak czy życie jest sprawiedliwe? No nie, więc nie mogła żądać aby tutaj było tak samo.
    -Wolałabym mieć lunch o normalniej porze.- powiedziała. Te dziesięć minut i tak by jej nic nie dało w sumie.

    OdpowiedzUsuń
  115. Jakieś tatuaże na pewno doszły, ale pojawiały się tak szybko i często, że Tony nawet nie wiedział, jakim cudem stał się aż tak wytatuowany.
    Ustami zjechał na biust kobiety, po czym pozbył się jej biustonosza, który odrzucił gdzieś na bok. Palcami musnął jej gładką, nagą skórę, zjeżdżając dłonią coraz niżej. Jego usta pozostawiały po sobie ślady to na szyi Samary, to na jej biuście, czy brzuchu.

    OdpowiedzUsuń
  116. Ustami błądził bo jej ciele, odkrywając każdy jego centymetr, aż w końcu doszedł do jej podbrzusza. Szybko pozbył się ostatniej części bielizny dziewczyny, bo co się będzie ograniczał.
    Następnie wsunął dwa palce do kobiecości szatynki, zaczynając powoli nimi poruszać. Aby skumulować przyjemność, ustami musnął jeszcze jej łechtaczkę, a następnie się na niej zassał, aby Samara czuła jeszcze więcej rozkoszy.
    Bo od podczas seksu nie myślał tylko o sobie. Chciał, aby kobieta, z którą spał, dobrze wspominała te chwile.

    OdpowiedzUsuń
  117. Zamruczał z przyjemności, gdy Samara tak mu dogadzała. Oj tak, było mu cholernie dobrze. Trzeba też pamiętać, że to dopiero początek ich zbliżenia. Kto wie, co będzie później?
    Nie chciał za szybko sięgnąć nieba, bo potem było by po ptakach, więc odsunął się od kobiety, sięgnął po swoje spodnie, gdzie miał portfel, a w nim prezerwatywy. Wyciągnął jedną, nałożył i przylgnął ciałem do Samary.
    - Czekoladowa, jak obiecałem - powiedział, prosto w jej usta, po czym jednym gwałtownym ruchem wszedł w nią, zagryzając wargę kobiety.

    OdpowiedzUsuń
  118. Jasper Hudson14 lipca 2012 20:43

    Wezwanie na 12 piętro okazała się niczym takim. Jakieś dzieciaki wpakowały się w kłopoty a on musiał się tym zająć. W końcu około godziny 16 przez głośniki w całym budynku przeszło ogłoszenie
    "Prosimy pannę Samarę Carter o stawienie się w biurze ochrony na pierwszym piętrze."
    Te słowa nie wypowiedział jasper tylko jakaś kobieta.

    OdpowiedzUsuń
  119. [Co do Samary, to proponuję aby mieszkali gdzieś niedaleko siebie. Podczas gdy ona biega, on idzie do biura i czasem mogą razem "spacerować". Natomiast jeśli chodzi o Charlesa, to... Hm... Może kiedyś miał wrażenie, że jeden z jego kontrahentów jest jakiś nie halo i chciał aby Dean go sprawdził? ]

    OdpowiedzUsuń
  120. - Właśnie wybieram się na zakupy i szukam osoby towarzyszącej. - wyjaśniła. - Nie uśmiecha mi się łażenie samej po sklepach, więc może chciałabyś mi potowarzyszyć? Później byśmy wybrały się na kawę, którą ja stawiam. - dodała wsiadając do metra.
    - Więc jak? Mogę liczyć na ciebie? -spytała z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  121. Już i tak miała kłopoty z tym, że jest za niska, za gruba i ma krzywy zgryz. Gruba ona nie była choć talii osy nie posiadała. Spojrzała na kobietę i westchnęła ciężko.
    -Naprawdę niech się Pani nie kłopocze. Poradzę sobie.- powiedziała szybko. Nie chciała nadużywać tego, że kobieta była dla niej miła, a miała do niej jeszcze jedną malutką sprawę.

    OdpowiedzUsuń
  122. Uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością. Sama tez potrafiła rozwiązywać sprawy, a jak na razie przyzwyczaiła się do tego, że lunch jada w domu, a tak jedzie na samych pączkach.
    -Mogę pani zadać troszkę... osobiste pytanie?- zapytała nagle. Nim zacznie wypytywać, to wolała się upewnić, czy może.

    OdpowiedzUsuń
  123. To pytanie był dość... Dziwne. Potrzebowała rady które dotyczyło jej przyszłości.
    -Studiowała pani dziennikarstwo ogóle czy wybrała sobie już profil?- zapytała, a jej brew powędrowała lekko do góry.

    OdpowiedzUsuń
  124. Jasper Hudson15 lipca 2012 19:50

    Kobieta która stała za ladą spojrzała na nią i wskazała ręką na biuro
    -To do szefa -powiedziała jakby była wystraszona
    Jasper siedział sobie na swoim fotelu przypatrując się kamerom obserwacyjnym w całym budynku. co chwilę informował pracowników gdzie mają się udać by coś skontrolować

    OdpowiedzUsuń
  125. Jasper Hudson15 lipca 2012 20:07

    Odwrócił się do niej i uśmiechnął lekko. Na jej pytanie wzruszył lekko ramionami i podjechał do niej na fotelu, objął jej udo jedną ręką i przyciągnął do siebie
    -Może inaczej byś nie przyszła od razu -powiedział a dłonią przesunął w górę pod jej sukienkę i zaczął odsypywać pocalunkami jej brzuch a w sumie materiał na nim

    OdpowiedzUsuń
  126. Jasper Hudson15 lipca 2012 20:17

    -Modelki i praca nigdzie ci nie uciekną -uśmiechnął się do niego po czym przyciągnął ją do siebie tak, że usiadła na niego plecami w jego stronę.
    Objął ją jedną ręką dłoń kładąc na jej pierś masując i pieszcząc ją lekko, drugą dłonią wjechał już pod materiał jej sukienki i złapał za jej bieliznę, na której zacisnął dłoń w pięść. Jej szyję natomiast zaczął obsypywać pocałunkami tak żeby nie mogła się mu oprzeć

    OdpowiedzUsuń
  127. Samara bardzo dobrze znała tempo seksu nadawane przez Tony'ego. Zawsze mocne, gwałtowne pchnięcia, które dostarczały niewiarygodną rozkosz i ciepło rozlewające się po ciele partnerki jak i jego samego. Nikt nigdy nie narzekał, a Tony jeszcze bardziej podbudowywał wysokie mniemanie o swojej jakże skromnej osobie.
    Ach, znów będzie miał ślady na plecach po paznokciach. Do tego też się już przyzwyczaił. Dobrze, że tatuaż miał u dołu pleców, w okolicach nerek, a nie gdzieś wyżej, bo podrapana sztuka nie wygląda ładnie.
    Poruszał się płynnie, lecz zdecydowanie. Na pewno było im dobrze. Zawsze było. Od czasu do czasu obdarowywał usta i szyje kobiety pocałunkami, również drapieżnymi.

    OdpowiedzUsuń
  128. Jasper Hudson15 lipca 2012 20:25

    Słysząc jej ton zrozumiał że jest coś nie tak i wiedział co. Puścił ją i pocałował w policzek
    -Ostatnio prawie porwałaś mi ubrania -powiedział puszczając ją chociaż chciał by została u niego na kolanach

    OdpowiedzUsuń
  129. Jasper Hudson15 lipca 2012 20:30

    Położył jedną dłoń na jej udo które lekko pogładził
    -Powiedz mi teraz. Po co chciałaś spróbować, czemu chciałaś bądź dalej chcesz ze mną być? -spojrzał jej w oczy
    On o czymś wiedział. Niestety ale jemu nie przejdzie nic koło nosa, szczególnie że kazał mieć ją na oku by wiedział dosłownie wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  130. Pewnie, ze potrafił być delikatny, ale po co? Liczyły się mocne doznania, drapieżność i zmysłowość. Jeśli partnerka mówiła mu, aby trochę przystopował, on to robił i seks trwał dalej.
    Przy sięgnięciu nieba odchylił głowę do tyłu, uśmiechając się przy tym błogo, po czym oddał pocałunek i odsunął się od Samary, wstając tym samym z podłogi. Poszedł do łazienki, zabrawszy po drodze bokserki oraz jeansy.
    Wziął prysznic, trochę sie ogarnął, po czym wrócił do swej towarzyszki.
    - Mogę łazić bez koszuli? - zapytał, unosząc zaczepnie brew w górę.

    OdpowiedzUsuń
  131. Jasper Hudson15 lipca 2012 20:42

    -To możesz mi powiedzieć co to są te słodkie uśmieszki do tych wszystkich chłoptasiów którzy do ciebie przychodzą? -powiedział marszcząc brwi. Był cholernym zazdrośnikiem więc mógł się prędzej czy później domyśleć że tak się stanie
    -Jeszcze niedługo i może wynajmiesz jeszcze jedno biuro na miłosne pogawędki?

    OdpowiedzUsuń
  132. Jasper Hudson15 lipca 2012 20:48

    -Dobra wiesz co nie ważne. -powiedział i delikatnie ściągnął ją sobie z kolan
    -Do zobaczenia panno Carter -powiedział po czym wyszedł i powiedział tylko do dziewczyny w recepcji by nikt nie wchodził do biura. Wyszedł z budynku, wsiadł do auta i odjechał tak o, po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  133. Jasper Hudson15 lipca 2012 20:55

    W tym dniu już nie pojawił się w pracy, może nie było to profesjonalne zachowanie ale miał to gdzieś tym razem. Wrócił na następny dzień bo musiał. Miał nadzieję że nic się dziś nie stanie i nie będzie musiał wychodzić z biura

    OdpowiedzUsuń
  134. Święte słowa. Nie chciał się zbliżać do żadnej kobiety. Dla niego ważny był tylko seks. Żadnych słodkich słówek i nie wiadomo co. Po prostu, chciał czuć przyjemność i podniecenie w spodniach.
    - No tak, mogłem się spodziewać takiej odpowiedzi - zaśmiał się dźwięcznie.
    Następnie zlustrował ją wzrokiem i zagryzł dolną wargę.
    - Lubię cię w szlafroku. I bez niego też - uśmiechnął się.

    OdpowiedzUsuń
  135. Jasper Hudson15 lipca 2012 21:14

    Spojrzał na nią i potarł ręką brwi
    -O czym chcesz rozmawiać? Mi się wydaje że wszytsko jest jasne -powiedział patrząc się na nią ale w końcu przerzucił wzrok na ekrany komputerowe
    -Co dzisiaj miałaś jednak chwilę by zejść? Bo raczej przed twoim gabinetem jest mała kolejka -skomentował stojących ludzi na ostatnim piętrze

    OdpowiedzUsuń
  136. Jasper Hudson15 lipca 2012 21:20

    Wzruszył ramionami, nie miał ochoty z nią rozmawiać
    -Mam dużo pracy -powiedział po czym wziął długopis do ręki i dalej wypełniał dokumenty znajdujące się przed nim na biurku

    OdpowiedzUsuń
  137. - Pewnie, ale najlepiej, żebyś chodziła nago lub chociaż w samej bieliźnie - zaśmiał się, po czym przysiadł obok niej i odwrócił się do niej plecami.
    Był tylko facetem, od niego nie można było wiele wymagać.
    - Na plecach mam tylko na dole, w okolicach nerek - powiedział.- Takie dwa jakby skrzydełka, jedno z jednej strony pleców, a drugie z drugiej. Nie wiem, dlaczego sobie je zrobiłem, ale sa fajne i to najważniejsze - dodał ze śmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  138. Jasper Hudson15 lipca 2012 21:29

    Zaraz po tym jak wyszła odrzucił od siebie długopis i odwrócił się do ekranów tyłem. I po jaką cholerę złamał zasady i coś takiego mu przyszło do głowy, by wdawać się w bliższą relację z kimś z roboty, chyba mu odbiło

    OdpowiedzUsuń
  139. Spojrzał na jej kostkę i uśmiechnął się do kobiety. Na początek zawsze najlepiej było zrobić coś małego, a potem ewentualnie powiększać swój dorobek.
    - No widzisz. Bolało, jak ci robili? - zapytał, patrząc na nią.- Ja nie mam niczego na kostce. Ale mam na stopach. I na łydkach. I w wielu innych miejscach - dodał na koniec, śmiejąc się przy tym.
    Tak, był uzależniony, ale kto by sie tym przejmował. Lubił swoje tatuaże, innym też sie podobały, więc nie było żadnego problemu.

    OdpowiedzUsuń
  140. Spojrzał na tatuaż na żebrach i uśmiechnął się lekko. Też mu sie podobał. Jednak bardzo trudno było mu stwierdzić, który tatuaż był jego ulubionym. Każdy coś oznaczał, każdy był wykonany z niesamowitą precyzją... Trudny wybór.
    - Wybrałaś ten, którego robienie bolało jak cholera. Żebra, masakra. Jedno z najgorszych miejsc - powiedział szczerze, przenosząc wzrok z tatuażu na kobietę.- Będziesz chciała zrobić sobie jeszcze jakiś tatuaż? - zapytał, patrząc jej w oczy.

    OdpowiedzUsuń
  141. Jasper Hudson15 lipca 2012 21:56

    W cale nie uśmiechało mu się to że musiał cały dzień spędzić na piętrze u Samary, ale w końcu to była jego praca. W końcu przyszła Samara
    -Witam -powiedział do niej bo wypadało, w końcu był na jej "terytorium". Ustał przed drzwiami i co chwilę kontaktował się z chłopakami z dołu jak tam idzie z ochroną przed fotografami.
    Co jakiś czas też oglądał się za siebie, ale nie po to by spojrzeć na rozbierającą się modelkę tylko na Samarę

    OdpowiedzUsuń
  142. Zastanowił się chwilę i spojrzał na jedną rękę, którą mial całą pokrytą tatuażami, po czym dołączył do niej drugą, na której było jeszcze bardzo dużo miejsca. Chyba ma nowy cel, ale będzie musiał się jeszcze zastanowić nad ewentualnym wzorem i dokładnym miejscem.
    - Cóż, u mnie na jednym nadgarstku już nie ma miejsca - uśmiechnął się.- Ale na drugim jest. Musze się jeszcze porządnie zastanowić.

    OdpowiedzUsuń
  143. Jasper Hudson15 lipca 2012 22:06

    Jak wpadła na niego złapał ją delikatnie za ramiona by nie straciła równowagi i się nie przewróciła
    -W porządku, nic się nie stało -powiedział obojętnym tonem głosu takim jakiego używał w stosunku do pracowników i zabrał z niej ręce.

    OdpowiedzUsuń
  144. No patrzcie państwo, jak to Samara się rozkręciła! Kiedyś nie chciała słuchać o tatuażach i ograniczała się do oglądania ich na ciele Tony'ego,a teraz? Cóż, ciekawie, ale życie jest pełne niespodzianek, czyż nie?
    - Dobra, może być. Coś się wymyśli. I na tę rekompensatę też się coś wymyśli - uśmiechnął się szelmowsko i odwrócił się w jej stronę przodem, siadając po turecku.

    OdpowiedzUsuń
  145. Jasper Hudson15 lipca 2012 22:22

    Spojrzał na nią. W sumie nie wiedział czy to było do niego czy tylko mu się przesłyszało. Ale nie odzywali się do siebie przez miesiąc jak nie dłużej, myślała że weźmie ją w ramiona i wyzna jej miłość czy jak?
    -Nie rozumiem o co ci chodzi -powiedział cicho patrząc się na nią

    OdpowiedzUsuń
  146. Tony nie wiedział, z iloma tatuażami skończy, ale na pewno miał tą świadomość, że na tylu, ile ma ich aktualnie, na pewno nie poprzestanie. A robienie tatuaży z osobami, które darzy się sympatia, jest jeszcze fajniejsze. W grupie raźniej, czyż nie?
    - Stałem się seksoholikiem - zaśmiał się szczerze.
    Bardzo dobrze o tm wiedział, podobnie jak osoby w jego otoczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  147. Jedna dłoń ułożył na jej udzie, drugą natomiast wplótł w jej włosy, przyciągając ją bardziej do siebie. Lubił się całować, z Samarą, z innymi kobietami. Nawet kiedys, gdy był młodszy, po pijaku całował się z kumplem, ale stwierdził, ze woli kobiety.
    Namiętnie oddał pocałunek i zagryzł dolną wargę kobiety.
    - Nikomu już nie przeszkadza - zaśmiał się cicho, prosto w jej usta.

    OdpowiedzUsuń
  148. Jasper Hudson15 lipca 2012 22:54

    Westchnął cicho , tak niesłyszalnie dla nikogo. Splątał ręce za plecami i obserwował całą sytuację. Gwiazdka dostała jakiś humorków i chciała iść na przerwę, tu było zadanie Jaspera żeby ją zabrać. Nałożył na nagie ramiona dziewczyny biały jak śnieg szlafrok po czym wyszedł z nią z pomieszczenia. Miał ją zabrać gdzieś gdzie nikt ich nie będzie szukał, poszedł z nią więc do pokoju dla personelu na tym piętrze.

    OdpowiedzUsuń
  149. - Będę czekać na siebie za dwadzieścia minut przy Central Plaza. - powiedziała wsiadając do metra.
    - To do zobaczenia! - szybko się rozłączyła i wsunęła do uszu słuchawki, włączając swoją ulubioną muzykę. Kilkanaście minut później była już w umówionym miejscu. Usiadła na ławce i czekała spokojnie na Samarę.

    OdpowiedzUsuń
  150. Jasper Hudson16 lipca 2012 13:45

    Nie chciał już nic więcej mówić ani się odzywać bo nie chciał robić awantury która mogła wybuchnąć, przy pracownikach i ich podwładnych. Dlatego znów przybrał swoją pozycje i nie ruszał się.
    Kiedy w końcu sesja się skończyła odeskortował gwiazdę do limuzyny i zniknęła z jego oczu, dzięki bogu, rozpuszczony bachor. Westchnął i znów wrócił na ostatnie piętro budynku. Samara siedziała w swoim biurze, taką informacje otrzymał od sekretarki. Poszedł do szklanego pomieszczenia i zamknął za sobą przezroczyste drzwi
    -Możesz mi teraz wytłumaczyć o co ci chodziło?

    OdpowiedzUsuń
  151. Jasper Hudson16 lipca 2012 14:25

    Włożył ręce do kieszeni patrząc się na nią
    -Zły? -powtórzył po niej -Kto ci w ogóle powiedział że jestem na ciebie zły..? -zapytał wpatrując się w dziewczynę.
    Na nią nie był zły bo nie miał o co, był zazdrosny i to wszystko ale nie zły.

    OdpowiedzUsuń
  152. Odczytała sms'a, więc nie była zaskoczona. Uśmiechnęła się widząc, kiedy ujrzała Samarę. Wstała z ławki i podeszła do niej.
    - Hej. - rozszerzyła uśmiech i zdjęła swoje okulary przeciwsłoneczne.
    - Więc jak? Gotowa na zakupy? - zapytała i powoli skierowały się w stronę centrum.
    - W ogóle co się stało, że masz wolne od pracy?

    OdpowiedzUsuń
  153. Jasper Hudson16 lipca 2012 17:22

    Westchnął i spojrzał się na okno które było na przeciwko niego
    -A czy kiedykolwiek miałaś taki powód, żeby się bać? Czy warknąłem na ciebie kiedyś czy może krzyknąłem na ciebie? -po tych słowach spojrzał na nią.
    Nie zapytał się czy bała się że ją uderzy bo taki nie był i nawet mu przez myśl nie przeszło by uderzyć kobietę, szczególnie taką na której mu zależało.

    OdpowiedzUsuń
  154. Jasper Hudson16 lipca 2012 17:43

    Westchnął cicho chociaż dalej się nie ruszał z miejsca, stał przy szklanych drzwiach patrząc się na nią
    -Przepraszam jeżeli tak to odebrałaś. -odwrócił od niej wzrok -Byłem zazdrosny i nie mogłem nad sobą zapanować.

    OdpowiedzUsuń
  155. Cały czas śledził ją wzrokiem, i uśmiechał się lekko. Jak się do niego przytuliła złapał ją za ręce i uwolnił się z jej uścisku. Odwrócił się do niej przodem i przytulił ją
    -Brakowało mi cię. -powiedział nieco ciszej po czym pocałował ją w czubek głowy w jej ciemne włosy.
    -To że nie byliśmy razem nie znaczyło że mi na tobie nie zależało.

    OdpowiedzUsuń
  156. Ogólnie rzecz biorąc, to pytanie dla każdego było inne.
    -I uważasz, że to było lepsze niż ogólne?- zapytała, a jej brew powędrowała lekko do góry.

    OdpowiedzUsuń
  157. Zawsze robił to czego nie było się można po nim spodziewać, przyzwyczajenie z wojska. Kiwnął głową i powiedział
    -Idealny nie jestem, no cóż -powiedział patrząc się nie nią- I raczej już chyba nawet za późno żeby to zmienić. -dodał po chwili. Może czasami chciałby być inny ale w większości przypadków nie przeszkadzało mu to jaki był.

    OdpowiedzUsuń
  158. Patrzył się na nią cały czas a na jego słowa uśmiechnęła się lekko. Jedną dłoń położył na jej szyję tak, że kciukiem pogłaskał lekko jej policzek i przyciągnął ją delikatnie do siebie. Przyłożył delikatnie usta do jej ust, gdy tylko poczuł że dziewczyna lekko rozchyliła usta pogłębił nieco pocałunek. Drugą dłoń położył na jej talię i przyciągnął ją delikatnie do siebie, stykali się ciałami. Pocałunek z każdej chwili stawał się coraz bardziej namiętny ale też czuły. Wsunął język do jej ust i lekko zachęcał ją by oddała ten czuły gest to w końcu zrobiła, chwilę nic innego się nie działo. W końcu wycofał swój język i pocałował ją jeszcze raz czule w usta po czym spojrzał jej w oczy
    -Przepraszam -powiedział jeszcze raz
    Zależało mu na dziewczynie chociaż tego tak nie okazywał to naprawdę tak było. Co było też prawdą to nie przyzna sięjej do tego tak szybko.

    OdpowiedzUsuń
  159. Uśmiechnął się pod nosem gdy wspomniała o jego mamie, pokiwał lekko głową i położył dłonie na jej talii. Przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie, chociaż wydawało się to nie możliwe.
    -Pojechała, siostra też wyjechała, na wakacje -powiedział uśmiechając się lekko, ale gdy tylko pomyślał o obowiązkach uśmiech zszedł mu z ust
    -Niestety ale i tak jednak nigdzie cię nie zabiorę. Nie mam czasu -powiedział patrząc się jej w oczy, była to prawda. chociaż bardzo chciałby z nią spędzić cały wieczór a może nawet noc to nie mógł, nie miał zaufanego współpracownika któremu mógł powierzyć firmę, będzie musiał kogoś znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  160. Puścił ją od razu po jej ostatnich słowach i kiwnął głową
    -Jasne, powodzenia z pracą i do zobaczenia -uśmiechnął się do niej lekko po czym nachylił się nieco i złożył nieco długi pocałunek na jej miękkiej skórze na policzku. Następnie wyszedł i pojechał na dół go swojego biura. Miał szczerą nadzieję że uda się jeszcze ją jakąś zobaczyć ale nie wiedział jak to zrobić, jak pogodzić pracę z kimś na kim mu zależy.. Do tej pory nie miał takich problemów i nawet żadne zadanie jakie dostał w pracy czy w wojsku, nie było tak trudne do ogarnięcia dla niego jak to, że musiał się godzić na to by poświęcić dziewczynę jaka jest jedyna w swoim rodzaju.

    OdpowiedzUsuń
  161. - Wiem - pokiwał głową, po czym usiadł na kanapie normalnie i rozprostował nogi.
    Siły mu jakoś powróciły, był skory do działania, ale nie śpieszmy się za bardzo. Podobało mu się tez całowanie. Lubił się całować, tym bardziej z partnerkami, które znały się na fachu.
    - Dobrze całujesz. Daj jeszcze - złożył usta w dzióbek, patrząc na nią z nadzieją w tych oczkach.

    OdpowiedzUsuń
  162. - No jak to co? - jęknął i odchylił głowę do tyłu, po czym podrapał się po szyi, w miejscu, gdzie Samara wcześniej pozostawiła po sobie dobrze widoczną malinkę.- Moje wieczne... Eee... Moją wieczną wdzięczność! - w końcu znalazł odpowiednie słowo, które miał na końcu języka.

    OdpowiedzUsuń
  163. Siedział ww pracy do późnej nocy, nie miał co robić gdyż przez ostatnie dnie było zaskakująco spokojnie. Przez następne dni w ogóle się nie widywali, miał za dużo pracy w innych budynkach. W piątek wziął sobie cały dzień wolny. Koło godziny osiemnastej wsiadł do samochodu i pojechał pod jej mieszkanie. Wysiadł i podszedł pod jej drzwi w które przy okazji najpierw zapukał

    OdpowiedzUsuń
  164. Nie lubił takich delikatnych pocałunków, więc ucieszył się, gdy Samara pocałowała go namiętniej. Taka subtelność to nie dla niego. Jak się bawić, to na całego. Jedna z jego myśli życiowych, a miał ich sporo.
    Gdy po dłuższym czasie się od niej oderwał, oparł swoje czoło o jej.
    - O wiele lepiej i przyjemniej - uśmiechnął się szelmowsko.

    OdpowiedzUsuń
  165. Teraz to mu się podobało. Tak mu się przypomniał teraz jego pierwszy pocałunek z języczkiem. Miał szesnaście lat, założył się z kumplami, że pocałuje jedną z najładniejszych dziewczyn w szkole. Udało mu się, a panience tak spodobał się pocałunek, że poszła na całość. Szczęściarz z tego Tony'ego.
    - Jak najbardziej, jak najbardziej - pokiwał ze śmiechem głową.

    OdpowiedzUsuń
  166. Patrzył się na wycieraczkę zanim otworzyła drzwi, jednak gdy to zrobiła przeniósł wzrok powoli na nią. Lekko się zaskoczył gdzie, ptfu jak wyglądała. No już jego mózg nie funkcjonował normalnie, gdyż dla niego zawsze była piękna nie ważne jak bardzo nie ogarnięta.
    Zza pleców wyciągnął jednak kwiatek, a konkretnie różę, tak czerwoną że aż prawie bordową wyglądała trochę jak sztuczna jednak była piękna.
    -Cześć -powiedział po czym przeszedł przez drzwi które za sobą zamknął i dał jej kwiatka i pocałował ją w policzek -Chciałaś żebym cię zabrał na randkę, to jestem -uśmiechnął się. Widać że dziewczyna się w ogóle nie spodziewała no i w sumie o to mu chodziło, ale nie aż tak by była w samym ręczniku.

    OdpowiedzUsuń
  167. Nigdy nie wspominał przy kobiecie, z którą aktualnie przebywał, o tym, co robił z inną. Wiedział bowiem, że może to urazić jego towarzyszkę. Niektóre przeżywały to lepiej, niektóre gorzej, a kobiety były dziwne, więc Tony wcale się nie odzywał.
    - Miejmy nadzieję, że to będzie się częściej zdarzało - powiedział beztrosko.

    OdpowiedzUsuń
  168. Teraz to się zaśmiał. Ona może i szukała kogoś na stałe, ale on nie. Nie wyobrażał siebie w stałym związku. Nie był do tego stworzony. Poszedł w ślady ojca, który zdradzał swoją żonę z każdą zgrabną kobietą. Nic dziwnego, ze go zostawiła, ale było to późno, wtedy, gdy Tony miał już dwadzieścia lat. Za późno się zorientowała.
    - W tym przypadku mów w osobie pojedynczej - powiedział szczerze. - Ja jestem wiecznym kawalerem, wolnym strzelcem, który nie szuka swojej drugiej połowy.

    OdpowiedzUsuń
  169. Jasper Hudson16 lipca 2012 23:29

    Wzruszył ramionami parząc się na nią
    -Ale dlaczego? -zapytał niego marszcząc brwi i wkładając ręce do kieszeni od spodni, jakoś dziwnie było mu tak nie w garniturze
    -Założysz bieliznę albo skompletujesz ją, jakieś dresy czy coś i idziemy -powiedział z uśmiechem
    No tak dziewczyna nie wiedziała co ją czeka, a on w sumie też nie chciał wszystkiego od razy zdradzać więc westchnął tylko i z lekkim uśmiechem patrzył na nią
    -Proszę cię zaufaj mi, nie musisz się odstawiać i tak ładnie wyglądasz, nawet bardzo -powiedział szczerze uśmiechając się do niej, tak jak już wspomniałam dziewczyna podobała mu się we wszystkim i jakby nie było nie ogarnięta, w końcu ładnemu we wszystkim ładnie

    OdpowiedzUsuń
  170. Czekał na nią tam gdzie go zostawiła. Jak wróciła zaśmiał się na jej słowa i pokiwał głową
    -Ah no dobrze skoro nalegasz -powiedział z rozbawieniem po czym wyszli z domu a jak zamknęła drzwi i ruszyli w stronę samochodu dodał -No to pójdziemy na miasto, co? -spojrzał na nią rozbawiony jak zamknął drzwi od strony pasażera, sam obszedł auto i wsiadł za kierownicą. Spojrzał na nią i wuszyła
    -Oj no tak, tak żartuję -powiedział widząc minę dziewczyny i uśmiechnął się pod nosem

    OdpowiedzUsuń
  171. Uśmiechnął się i kiwnął głową
    -Oj było, było -spojrzał na nią na chwilę
    -Ale wiesz, jakbyś zrobiła sobie dwa kitki tak po obu stronach głowy to byś wyglądała całkiem uroczo -zażartował po czym zaśmiał się. Miał tylko nadzieję, że dziewczyna zrozumie, że się z nią droczy i nie będzie zła. W końcu to miała być ich pierwsza randka, taka naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  172. Wyjechali w końcu za miasto, i jechali przed siebie. On dalej milczał co do tego gdzie ją zabiera była to niespodzianka, a więc tajemnica a on nigdy ich nie zdradza
    -Masz jutro wolne? - zapytał nagle pomijając temat kucyków bo wiedział że i tak dopnie swego i kiedyś ją taką zobaczy, może ją upije albo da jej zadanie jak będą grali w butelkę

    OdpowiedzUsuń
  173. Wzruszył lekko ramionami -A nie nic, nic -uśmiechnął się- To tak tylko nic wielkiego, dla informacji tylko -powiedział ciągle uśmiechając się tajemniczo. Jak już miał coś powiedzieć jego telefon zadzwonił. Westchnął cicho niezadowolony i wziął komórkę
    -To moja mama -mruknął- Przepraszam -powiedział i odebrał. Rozmowa trwała krótko może nie cała minutę albo pół. Gwałtownie zakręcił i ruszył z wielką szybkością w stronę miasta
    -Musimy to odwołać albo przełożyć - powiedział tylko i przyśpieszył jeszcze bardziej

    OdpowiedzUsuń
  174. -Moją siostrę zatrzymali na lotnisku. -powiedział nie patrząc się na nią. Jechał z zawrotną prędkością, jednak robił to dobrze i bezpieczniej jak na taką prędkość.
    -Nie wiem o co chodzi, a ojciec nie może przyjechać. Ale nie mogę odwieźć cię do domu, musisz jechać ze mną -powiedział i westchnął cicho nie mógł ją odwieźć bo nie miał na to czasu co za jednym idzie że spotka jego matkę i zacznie się przesłuchanie .

    OdpowiedzUsuń
  175. Niby miała rację jednak potem trudno dostać stałą posadę. Pracodawcy raczej wybierali osoby z profilowanym dziennikarstwem, a nie ogólnym.
    -Tylko potem trudniej jest dostać pracę.- mruknęła pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  176. - No widzisz. Zakupy zdecydowanie sprawią, że poczujesz się lepiej. Przynajmniej na mnie tak to działa. - uśmiechnęła się wesoło i weszły do centrum. Zaczęły chodzić po sklepach, każda szukając tego o czym marzy. Michelle pomagała Samarze, a Samara Chelle, mówiąc czy dana sukienka czy spódnica dobrze na niej leży czy lepiej wybrać coś innego. W końcu, obydwie znały się na modzie.

    OdpowiedzUsuń
  177. [ wybacz, ale mam pustkę w głowie ;/ ]

    OdpowiedzUsuń
  178. - Tak. Zdecydowanie przyda nam się odpoczynek. - uśmiechnęła się delikatnie i udały się do kawiarni, która znajdowała się na parterze. Usiadły przy stoliku i po chwili zamówiły kawę i ciastko.
    - Powiem ci, że bardzo miło się bawiłam. - odparła z uśmiechem.
    - I dziękuje za te rady. Znając życie, to inne powiedziałby że we wszystkim mi pięknie i w ogóle, a ty potrafisz mi przemówić do rozsądku. - zaśmiała się wesoło.

    OdpowiedzUsuń
  179. Jasper Hudson17 lipca 2012 19:19

    Skrzywił się lekko i westchnął
    -Wiesz z nią to nigdy nie wiadomo. Ciekawe co tym razem wymysliła.. -mruknął pod nosem. Przejechali miasto i kierowali się w stronę lotniska.
    Sam nie wiedział ale teraz panowały w nim różne uczucia. Złość, rozczarowanie, troska ehh, właśnie stwierdził że ubije swoją siostrę.

    OdpowiedzUsuń
  180. [O ;) No jasne! Zastanawiam się, czy nasi bohaterowie nie mogliby znać się już wcześniej? Albo jeszcze z dzieciństwa, albo z czasów szkoły średniej, albo przynajmniej z apartamentowca, w którym teraz mieszkają ^^ Wygląda na to, że mój Leoś pracuje dłużej niż Samara, z tym też mogłybyśmy coś pokombinować. Tylko mam wielką prośbę, zacznij, a ja odpiszę najładniej, jak potrafię, bo póki co nie do końca czuję tego mojego stworka ;)]

    OdpowiedzUsuń
  181. Uniósł brew w górę i wzruszył ramionami, rozkładając się wygodniej na kanapie.
    - Amorek ze strzałą? - prychnął, podkładając ręce pod głowę. - Raczej nie. Wiele razy próbował. kończyło się na łóżku potem wywalałem je z pokoju i koniec przygody. Odeszło tak szybko, jak się pojawiło - dodał szczerze.

    OdpowiedzUsuń
  182. [Rozumiem i jestem gotowa poczekać kilka dni. Ewentualnie mogę zacząć, ale dopiero, jak coś przyjdzie mi do głowy i będę wiedziała, jak zamienić to w słowa ;)]

    OdpowiedzUsuń
  183. [A, no to w porządku, poczekam ;))]

    OdpowiedzUsuń
  184. [Jasne, mogę bez problemu zacząć, tylko potrzebowałbym tego, czego potrzebuje niemal każdy - pomysłu. ;)]

    OdpowiedzUsuń
  185. [Park rankiem i rozmowa jest okej. Dobra, to ja zacznę jakoś wieczorem.]

    OdpowiedzUsuń
  186. [a no było coś takiego i całkiem możliwe, że tam byłem moją postacią. znały się tam nasze postaci?]

    OdpowiedzUsuń
  187. [Koooootek! Wątek. Teraz. Już. I z Samarką, i z Charlesem <3]

    OdpowiedzUsuń
  188. [Dobra, dobra, to ja przyprowadzę Charles'a do modelek na sesję :D]

    OdpowiedzUsuń
  189. Parsknął śmiechem. Po prostu. Nie wyobrażał sobie siebie w stałym związku. Cholernie trudno było to sobie wyobrazić. Na pewno nie stanie na ślubnym kobiercu. Na pewno nie w ciągu najbliższych dziesięciu lat. A później moze być już za późno.
    - Żadnej bym nie proponował - mruknął.

    OdpowiedzUsuń
  190. [Pff, patrzeć na ładne dziewczyny, bo czuł potrzebę wyrwania się z biura. Cokolwiek xD Ach, Ania, Ania. Mogłabyś trochę pomóc Ani zamiast wszystko negować, nie sądzisz? ;P Poza tym weź poprawkę, że ja przez ostatnie 11 dni miałam średnią snu 3 godziny :D Nie żyję po Party Zone xD]

    Anastasia nie lubiła wywiadów do kolorowych pisemek. Zbyt bardzo przypominały jej życie we Francji i bzdury wyssane z małego palca w tamtejszych brukowcach. Nie tylko o niej, ale o całej rodzinie, szczególnie o bracie, chociaż wtedy ich słowa były trochę bliższe prawdy. Lucas nigdy nie należał do aniołków, w przeciwieństwie do szatynki.
    Dlaczego więc zdecydowała się na to wszystko? Z nudów. To chyba stanie się jej najczęstszą odpowiedzią w Vancouver. Wszystko tu robiła, bo nie miała do robienia czegoś innego.
    Dobrze się czuła przed obiektywem, a i praktykę miała niemałą. Już jako szesnastoletnia dziewczyna stawiała pierwsze poważniejsze kroki w branży, więc cechowało ją doświadczenie, które niezaprzeczalnie było widać w każdym jej geście.
    Kiedy pozowała, skupiała się wyłącznie na aparacie. Cała reszta świata przestawała istnieć, była tylko ona i jej plan. Może to było kluczem do sukcesu? Nic nie było w stanie jej rozproszyć i mogła skupić się na pracy.
    Po zakończonych zdjęciach przeszła na kanapy, czekając na osobę, z którą miała mieć wywiad. Spodziewała się raczej kobiety z dużym, ciążowym brzuchem (nie zgodziłaby się przyjść bez wiedzy o rozmówcy), więc zaskoczyła ją nieznajoma kobieta.
    - Hmm... Witam - przywitała się, nie wykazując się zbytnią elokwencją, ale mogła mieć jedynie nadzieję, że później będzie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  191. [COOOO?! Osz ty zły człowieku! A fe! I jeszcze mi kartę zasłoniła listą obecności. Fuj, wstydź się :P]

    - Właściwie to mogę już iść. Wątpliwe, żebym przerwała zdjęcia zanim fotograf powie "mamy to" - rzuciła niby nonszalancko, jednak mówiła całkiem poważnie. Przerwa nigdy nie wynikała z jej inicjatywy, bo kiedy pracuje, to pracuje, a nie jest księżniczką, która po dwóch zdjęciach jest zmęczona i musi usiąść. Może jak masa mięśniowa wynosi to zero to faktycznie jest konieczny taki tryb pracy, kto to wie? Ana nie była w końcu kościotrupem i nie miała zamiaru się nim stawać, co nie znaczyło, że nie lubiła być szczupła i przebierać w tych małych rozmiarach. Tylko, że ona wybierała sport zamiast bezsensownego liczenia kalorii. No i odrobinę uważała, co je. Nawet nie lubiła fast foodów ani ociekającego tłuszczem mięsa, więc zbytnio się nie martwiła.

    OdpowiedzUsuń
  192. [Masz może ochotę, na wątek z moją Edith? Może byłyby sąsiadkami, tak z przypadku :)]

    OdpowiedzUsuń
  193. [to może rich and famous? albo grand hotel? na obu tych blogach mój ochroniarz kiedyś był.
    a wątek jak najbardziej. co do pomysłu, mam taki: może Blake będzie mieszkał w tym samym kompleksie apartamentów w centrum? można też założyć, że wychodzą o tej samej porze do pracy i się wtedy widują czy coś. co Ty na to?]

    OdpowiedzUsuń
  194. -Bo liczy się talent?- zapytała, a po chwili na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech. Gdzieś już o tym słyszała lecz na chwilę obecną za żadne skarby świata nie mogła sobie przypomnieć gdzie.

    OdpowiedzUsuń
  195. [A masz jakiś pomysł? Bo mi się wyobraźnia zatła :(]

    OdpowiedzUsuń
  196. [ha! już kojarzę xD bez cytryny ;p]

    Blake powinien wychodzić wcześniej. Przecież już dawno się nauczył, że jego sąsiadka wychodzi do pracy o tej samej porze i zawsze pierwsza zajmuje windę, którą potem on musi siłą zatrzymywać. Tak, zdecydowanie powinien wychodzić wcześniej i wtedy może przywitałby się z nią przed windą i z grzeczności ją do niej pierwszą wpuścił gdy winda by nadjechała, zanim zatrzymywać dziewczynę i marnować jej czas.
    - Dzień dobry - rzucił nieco przepraszającym tonem, wsuwając się do środka. Lewą ręką poprawił szybko krawat i uśmiechnął się do dziewczyny. - Powinniśmy się po prostu umawiać na tą samą porę przy windzie - stwierdził, gdy mijali kolejne piętro w dół.

    OdpowiedzUsuń
  197. - Właściwie to nie. Co za różnica, czy zapisujesz to, co mówię, czy nagrywasz? - spytała retorycznie, a na jej twarzy wykwitł przyjazny uśmiech. Nie była typową bogaczką ani modelką, rozpuszczoną i pustą. Owszem, nie znała życia, wiele rzeczy ją na co dzień zaskakiwało, ale na pewno starała się być dla ludzi miła i wszystko możliwie ułatwiać. Do osób tępych też nie należała, biorąc pod uwagę wszystko, co już umiała. - Tak będzie zdecydowanie szybciej i wygodniej. Zaczynamy? - rzuciła, właściwie chcąc mieć całe wydarzenie jak najwcześniej za sobą. Rzadko kiedy udzielała wywiadów, a nawet jeśli to robiła, czuła się niekomfortowo. Zawsze bała się, że ktoś źle zrozumie jej słowa albo specjalnie je przeinaczy a potem będzie się zarzekać się, że właśnie to powiedziała Gonzales. Co prawda zdarzyło się to jej tylko raz czy dwa, ale takie doświadczenia zostają z tobą już na całe życie.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga