NADIA SHROGLASS
26 LAT
FOTOGRAF, POSIADA WŁASNE STUDIO NA 16 PIĘTRZE
Ponadto mama dziesięcioletniego Lucasa.
Mało ważna historia, czyli jak to wszystko się zaczęło.
Na świecie pojawiła się jako trzecie dziecko państwa Shroglass, a za razem ich pierwsza córka. Powiadają że czarna owca tejże rodziny, która to przyniosła im więcej złego, niźli dobrego, jednak Nadia zdążyła się już do tego przyzwyczaić. Rację jednak trzeba przyznać jej rodzicom, bo ta kobieta do najgrzeczniejszych nigdy nie należała, nie należy i należeć nie będzie.
Nigdy jednak nie narzekała na brak miłości, bądź zainteresowania ze strony rodziców jak i rodzeństwa, kiedy jeszcze mieszkała w rodzinnym Londynie.
To właśnie z tamtym miastem wiążą się jej dobre, jak i te złe historie. Tam się urodziła, wychowała, tam chodziła do szkół, w których zawsze sprawiała mniejsze lub większe problemy, bo to było całkiem w jej stylu. Rodzice, szczególnie matka często była wzywana na rozmowy do dyrektora, aż wreszcie pewnego dnia postanowiła przenieść swoją niesforną córkę do liceum, w którym była nauczycielką, co jak się potem okazało, było złym pomysłem. Nadia nie zmieniła się ani trochę, a i nawet sprawiała jeszcze więcej problemów, nie zwracając uwagi na to, że przez nią i jej matka może mieć kłopoty w pracy.
Rodzice dziewczyny wiedzieli od jakiegoś czasu że Nadia obraca się w towarzystwie, które na pewno jej nie służy, jednak ani prośby, ani groźby nie skutkowały, a dziewczyna nadal robiła to, na co miała ochotę. I nawet ojciec, który był policjantem, nie sprawił, żeby jego córka porzuciła swoich znajomych.
Często dochodziło że miała styczność z narkotykami, alkoholem i innymi, nielegalnymi dla nastolatków rzeczami. Wykłócała się z rodziną, znikała z domu na kilka dni, nie zwracając uwagi że mogą się o nią martwić. A martwili się, owszem. Jednak wiedzieli również, że nie zmuszą jej do tego, by się zmieniła. Najpierw to ona sama musiała chcieć się zmienić, jednak nic nie zapowiadało, by kiedyś tak się stało.
W śród znajomych poznała Dean'a, starszego o dwa lata chłopaka, dla którego całkowicie straciła głowę, i była w stanie zrobić dla niego wszystko. Stało się tak, że szybko zostali parą, jednak ich związek dla obojga był bardzo toksyczny i wyniszczał ich powoli. Często dochodziło do kłótni, a nawet do rękoczynów, jednak żadne nie potrafiło zrezygnować z tej drugiej osoby.
Szesnaście lat. Wiek, w którym młodzież marzy o zabawach, przeróżnych wyprawach, i nie chce dorosnąć. Nawet i nasza Nadia miała takie marzenia, jednak szybko musiała o nich zapomnieć, i równie szybko stać się dorosłą i odpowiedzialną osobą. Czynnikiem, który nakłonił ją do całkowitej zmiany swojego hulaszczego życia była nieplanowana ciąża, czyli popularnie dzisiaj wszystkim znana tak zwana wpadka, którą zaliczają nastolatki. I tak jak w niektórych wypadkach bywa, Nadia została z tym "problemem" całkiem sama, ponieważ ojciec dziecka stwierdził że on w dom nie ma zamiaru się bawić, a i dzieckiem się zajmować nie będzie, po czym spakował swoje rzeczy i uciekł gdzie pieprz rośnie, a słuch po nim zaginął.
Trudno było jej zwrócić się do rodziców, i poprosić o pomoc, bo nigdy tego nie robiła, chcąc być samodzielną. Jednak sytuacja zmusiła ją do tego, że wróciła do domu, wyrażają skruchę i żal za swoje dotychczasowe zachowanie. Do dzisiejszego dnia nie potrafi zrozumieć, czemu jej w tamtym dniu pomogli, i ponownie przyjęli pod swój dach, kiedy to po prostu mogli wygonić ją, odwrócić się i udawać że w ogóle jej nie znają. Że dla nich nie istnieje taki ktoś, jak Nadia Shroglass, wówczas szesnastoletnia przyszła matka.
Jednak pomogli jak najbardziej mogli, zarówno wybaczając jej każde zachowanie, jak i bolesne słowa, które padły z jej ust. Rodzeństwo jednak nie ukrywało, że jest zadowolone z jej powrotu, mimo to Nadia rozumiała ich, w końcu będąc na miejscu jej braci i siostry zapewne zrobiłaby to samo.
W listopadową noc, dokładnie dwudziestego trzeciego listopada dwutysięcznego drugiego roku na świecie pojawił się syn Nadii, któremu dziewczyna nadała imię Lucas.
Z pomocą rodziców, którzy niemal stracili głowę dla swojego wnuka, udało jej się skończyć szkołę, oraz dostać na studia na wydziale fotografii. A kiedy i tam nauka dobiegła końca, Nadia odebrała dyplom, a potem wyjechała do Vancouver, gdzie zamieszkała ze swoją młodszą siostrą, oraz synem. W tym samym wieżowcu, w którym praktyki odbywa Susan, Nadia otworzyła własne studio fotograficzne, które dopiero co jest nowe na tym rynku, zyskało już dość dużą klientelę.
Charakter, czyli to co w duszy najcenniejsze
Osoba nadzwyczaj zmienna, gorzej niż pogoda. Popadanie u niej w skrajności w skrajność jest na porządku dziennym, i ci, co ją znają, zdążyli się do tego przyzwyczaić, jednak nowym osobom trudno jest się do tego przyzwyczaić.
Można by uznać, że Nadia to taka cicha, niepozorna dziewczyna, jednak prawda jest zupełnie inna. Lubańska uwielbia gadać, robi to na okrągło, nawet przez sen, choć nie jest tego świadoma. Słowotok w jej przypadku jest czasami czymś złym, i ma się ochotę złapać w ręce pierwszą lepszą rzecz, a następnie przywalić, aby wreszcie się zamknęła. Proszę bardzo, nie krępować się, udowodnione (nie) naukowo że taki sposób jest skuteczny.
Przebywając z Nadią, można być w stu procentach pewnym, że nie będzie nudno, ponieważ rudowłosa jest wręcz kopalnią najdziwniejszych i szalonych pomysłów, które za wszelką cenę chce zrealizować. Zawsze musi coś robić, jakby miała owsiki, jednak to już jej takie małe zboczenie, ponieważ ona nie lubi stać bezczynnie, kiedy jest tyle rzeczy do zrobienia ! Toteż otwarcie można powiedzieć, że Nadia robi kilka rzeczy na raz, następnie je porzuca i zabiera się za coś zupełnie innego.
Otwarta na nowe znajomości, szybko łapie kontakt z innymi. Naiwna, oraz za bardzo ufna w stosunku do innych przez co oni z łatwością wykorzystują Nadię. Łatwo idzie ją zranić. Potem długo cierpi, jednak jest w stanie krzywdę wybaczyć, jednak nigdy jej nie zapomni, przez co jest bardzo pamiętliwą osobą.
Wytrwała i uparta, zawsze osiągnie cel, który sobie wyznaczyła, i nie odpuści. Ma własne, niekiedy niepoprawne do końca zdanie, którego trzyma się jak tonący brzytwy. Szybko się denerwuje i niecierpliwi, nie lubi gdy coś idzie nie tak, jak to ona zaplanowała, ma własne widzimisię, chwile, kiedy to najlepiej zostawić ją samą, oraz pozwolić się uspokoić, chyba że chce się zobaczyć jaka to Nadia potrafi być niemiła. Ale lepiej tego nie oglądać, wiele osób już się o tym przekonało. Potrafi być wredna i niemiła, jednak tylko wtedy, kiedy ktoś jest taki sam w stosunku do niej.
Jako przyjaciółka osoba nadzwyczaj oddana i lojalna w stosunku do bliskich jej osób, i nigdy nie zdarzyło się, aby zostawiła kogoś w potrzebie. Pomocna, ale to nie tylko w stosunku do swoich przyjaciół, ale i do osób całkiem jej nieznanych, nie potrafi przejść obojętnie, obok kogoś, kto wymaga pomocy. Jest skłonna oddać swoje ostatnie pieniądze biedniejszemu, wiedząc że jemu przydadzą się bardziej. A reszty można się dowiedzieć, poznając Nadię, o.
Jej oczkiem w głowie oczywiście jest Lucas, który tylko kiwnie palcem, a Nadia jest w stanie zrobić dla niego wszystko, i gdyby nawet zapragnął gwiazdki z nieba, ona by mu ją podarowała. Owinął ją sobie w okół palca już w dniu, kiedy to pojawił się na świecie. I mimo iż bardzo przypomina swojego ojca, Nadia nie oddałaby tego dziesięciolatka za nic w świecie.
Wygląd, czyli coś, na co ona nie zwraca w ogóle uwagi
Koło tej kobiety nie przejdzie się, nie spoglądając na nią. W końcu rzadko widuje się osobą z zielonymi włosami, sięgającymi za ramiona, mocnym makijażem, oraz dość wyzywającym strojem. Jej włosy z natury są koloru ciemnego blondu, jednak Nadia często zmienia ich kolor, i prawdopodobnie na głowie miała już wszystkie odcienie. Nadia mierzy niewiele, jak na te swoje dwadzieścia sześć lat. Osiągnęła jedynie 166 cm wzrostu, jednak z uwielbieniem nosi wszelkie możliwe buty, które dodają jej kilkanaście dodatkowych centymetrów. Jej oczy, które tak bardzo lubi, są koloru brązowego, lub jak to inni mawiają, przybierają kolor mlecznej czekolady, a otacza je wachlarz gęstych i czarnych niczym smoła rzęs. Cerę ma bladą, można uznać że wręcz chorobliwie.Zgrabny nosek, wyraźne kości policzkowe, oraz pełne usta dopełniają całości.
Może pochwalić się nienaganną, szczupłą figurą, którą lubi podkreślać dobranymi, aczkolwiek nader często za dużo odkrywającymi strojami, które najczęściej są utrzymane w ciemnych kolorach.
Jej ciało zdobi kilkanaście tatuaży, a Nadia ciągle myśli o nowych wzorach, które to mogłaby sobie wytatuować. Lubuje się również w przeróżnej biżuterii, a ci, co ją znają, otwarcie mogą przyznać że ta kobieta ma na tym punkcie totalnego bzika, i nie potrafi obojętnie przejść koło sklepu z biżuterią, i nie zakupić czegoś nowego.
MIESZKANIE | POWIĄZANIA | PAMIĘTNIK | GALERIA
__________________________
Wątki - tak
powiązania - tak
JA POMYSŁ - TY WĄTEK. TY POMYSŁ - JA WĄTEK
O co chodzi w napisach powyżej nie muszę chyba wyjaśniać ?
odpisuję tak jak mi się podoba, upominać się po dwóch dniach
ZDARZA SIĘ ŻE NIE ODPISUJĘ PRZEZ DŁUŻSZY CZAS. PROSZĘ OD RAZU SIĘ NIEZ UPOMINAĆ, PONIEWAŻ NIE MAM W ZWYCZAJU POMIJAĆ. POTRZEBUJĘ JEDYNIE DŁUŻSZĄ CHWILĘ ŻEBY ODPISAĆ, PONIEWAŻ NIE LUBIĘ PISAĆ ODPOWIEDZI " NA ODJEB".
[ Witamy na blogu;) ]
OdpowiedzUsuń[ wątek/powiązanie? mógłby uczyć jej dzieciaka gry na gitarze.]
OdpowiedzUsuń[ U Sam pracuje chyba jej siostra tak? Chociaż wasze nazwiska są chyba inaczej napisane;D I Sam trochę daje jej w kość, ale może one się przyjaźnią? ]
OdpowiedzUsuń[ Niestety ja też już dziś padam. Może jutro więc zaczniemy? ]
OdpowiedzUsuńNie miała dziś dobrego humoru. W pracy miała ochotę wszystkich pozabijać, na uczelni wymagali od niej złotych gór, a w dodatku spadła ze schodów i nabiła sobie pięknego siniaka na czole. Była cała obolała, wściekła, a w mieszkaniu czekał ją pies, który tylko i wyłącznie z nią wyjedzie na dwór. Tego dnia miała ochotę zamknąć się w swoim pokoju i wyjść dopiero wtedy, kiedy to wszystko minie.
OdpowiedzUsuńPrzekroczyła próg mieszkania z odetchnęła z ulgą. Tutaj czuła się bezpiecznie, w końcu była u siebie. Szła przez korytarz i nagle stało się to.
-Cholera jasna!- z jej ust wydobył się głośny jęk, kiedy wylądowała na podłodze. Potknęła swojej obolałej głowy i jęknęła bardzo, bardzo głośno po raz kolejny.
-Naprawdę tak trudno jest wynieść śmieci?!
Muzyka była czymś co ułatwiało mu egzystencje w tym pieprzonym świecie. Grając na gitarze, czy na klawiszach czuł się w pełni sobą i żył sobie we własnym, małym królestwie, odległym tak bardzo od rzeczywistości. I sam do końca nie wiedział jak to się stało, że pragnął podzielić się tym z innymi osobami, wykluczając przy tym swoją dziewczynę. Na początku udzielał lekcji córce sąsiada, ta jednak szybko tak zaangażowana w grę opowiedziała o nim swojej koleżance, ta swemu bratu, a brat przyjacielowi. I oto proszę, mógłby spokojnie zbić fortunę na douczaniu zapalonych, młodych osóbek marzących o karierze gwiazdy rocka. Jednak połowa z nich szybko traciła chęci, poddawali się gdy tylko zdzierali sobie skórę na palcach, albo gdy pękała im struna a nie wiedzieli jak założyć nową. Jednak wśród tych młodocianych przestępców, jak często w myślach ich nazywał, jeden bardzo się wyróżniał. I właśnie teraz czekał na niego strojąc jedną ze swych ukochanych i cholernie drogich gitar gdy usłyszał pukanie do drzwi. Odłożył sprzęt na bok i wstał. Oczywiście po drodze musiał potknąć się o swe kable i już miał nawrzeszczeć na swą pokojówkę, kiedy dotarło do niego, że to on zaciągnął do salonu cały sprzęt. Idąc do drzwi przeczesał jeszcze swą bujną czuprynę. Nacisnął na klamkę by ujrzeć za drzwiami dziesięciolatka ze swą matką, którą miał okazje zobaczyć tylko raz. Później chłopak zapewne upierał się, że sam wjedzie windą na odpowiednie piętro. Uchylił szerzej drzwi.
OdpowiedzUsuń- Cześć Lu. – przywitał się z dzieciakiem robiąc małemu nieład na głowie. – Niech pani wejdzie. Pokażemy mamie czego się już nauczyłeś, co ty na to geniuszu?
[O.O No nie żartuj... O.o 41902538 ;]
OdpowiedzUsuń[Hej, chętna na wątek i powiązanie? ]
OdpowiedzUsuńChłopak znając rozkład mieszkania, czując się jak u siebie ruszył w stronę salonu, a James naprawdę nie miał nic przeciwko. Wyjątkowo lubił tego dzieciaka, a zdolna z niego była bestia więc był jeszcze bardziej z niego dumny. W końcu sam go wszystkiego nauczył.
OdpowiedzUsuńSłysząc jęk ze strony chłopca gdy jego matka zadała mu pytanie nie potrafił wytrzymać i roześmiał się cicho, wskazując kobiecie jeden z foteli.
- Nie, zresztą my muzycy tak mamy, że trudno nas wyprowadzić z równowagi. Ale nie, naprawdę grzeczny i zdolny chłopak z niego. I wytrwały. Reszta jego kolegów już dawno zrezygnowała. Tylko mam nadzieje, że ćwiczy w domu, na laurach spocząć nie można..
[Przepraszam ale uczepię się twojego ee tzn Nadii syna hehe :) Może znają się dość dobrze bo Lucas jest zafascynowany oglądaniem na ekranach co dzieje się w budynku i polubił Jaspera. Często u niego siedzi gdy Nadia pracuję i w tych momentach gdy jej przeszkadza. Co ty na to?]
OdpowiedzUsuńWpatrywał się przez dłuższą chwilę w kobietę, która raczej wyglądała na siostrę czy ciotkę tego łobuziaka niżeli matkę. Jednak James był na tyle tolerancyjny, że przyjął to z uśmiechem na ustach, o nic nie pytając ani się nie czepiając. Gdy mały rozpakowywał swój sprzęt on poprosił pokojówkę aby przyniosła im coś zimnego do picia. Oczywiście składało się to na kilka puszek coli ewentualnie ice tea.
OdpowiedzUsuńPrzeczesał odruchowo swe włosy i spojrzał na chłopaka gdy ten odpowiedział na wcześniej zadane pytanie.
- I dobrze. I nie, nie musi ale jeśli chce to czemu nie? Wstydzisz się grać przy mamie? - zapytał zaczepnie, wyraźnie rozbawiony. Takie dzieciaki nie lubiły gdy rzuca się im wyzwanie.- Czasami, ale niezbyt często go słucham. - przyznał w odpowiedzi na pytanie kobiety. - Właściwie robię to tylko wtedy gdy schodzimy na temat gry, muzyki, ewentualnie dziewczyn, co nie młody?
Gdy ktoś wszedł do pomieszczenia pomyślał że to któryś z jego pracowników, widząc jednak chłopca rzucił mu uśmiech i odsunął jedno krzesło obok siebie
OdpowiedzUsuń-Siadaj mały -powiedział wyrażając zgodę by u niego został i tak nie było nic do robienia. Było już później i ludzie głównie teraz zamykali biura i wychodzili do domów.
-Co tam słuchać nowego? -zapytał i wyjął ciastka w plastikowym pudełku które podstawił mu pod nos. Patrzył się na ekrany komputerów gdzie ludzie się kręcili kończąc już pracę.
Uśmiechnął się pod nosem bardziej rozsiadając się bardziej na krześle. Wzruszył ramionami
OdpowiedzUsuń-Tutaj raczej też nic najciekawszego się nie dzieje. Ale jak ci się nudzi u Nadii to weź sobie wydrukuj zdjęcia jakiś ludzi i dorysuj im wąsy, pirackie oczy, zamaluj zęby czy dorób rogi. Nie będzie ci się nudzić a mama może się wkurzyć -zaśmiał się i też wziął sobie jedno ciastko. Może nie był to najlepszy pomysł który by mógł mu dać no ale już za późno. Podciągnął rękaw od garnituru i spojrzał na zegarek
-Idę się przejść po wieżowcu, idziesz czy zostajesz? -spojrzał na Lucasa
Spojrzał na Nadię potem na młodego. Podeszli do niej bliżej, gdy kobieta zaczęła mówić spojrzał na Lucasa
OdpowiedzUsuń-Mówiłeś że wie że tu jesteś -powiedział patrząc się na niego po czym spojrzał na Nadię
-Cześć -powiedziała- Daję słowo że tak powiedział -dodał szybko na swoje usprawiedliwienie, już nie raz było tak że Lucas uciekał od Nadii nic jej o tym nie mówiąc. A wiedział że kobieta nie ważne jaka, może postawić całe miasto na nogi żeby znaleźć swoje dziecko.
uśmiechnął się z ulgą i spojrzał na chłopaka
OdpowiedzUsuń-No masz szczęście młody -powiedział do niego po czym poklepał go po ramieniu. Spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się do dziewczyny i podgiął rękaw od garnitury by zobaczyć która godzina. Była punktualnie 17.
-Jeszcze dwie i pół godziny -mruknął pod nosem. Lubił swoją pracę no ale godziny czasami go przerastały. Jak można codziennie pracować 14 i pół godziny? No widocznie można
Spojrzał na młodego i lekko szturchnął go w tył pleców na co musiał zrobić krok do przodu
OdpowiedzUsuń-Czego jęczysz, cicho bądź bo może twoja mama pozwoli ci zostać i dam ci potrzymać klucze -powiedział do chłopaka i spojrzał na Nadię
-Dzięki ale jutro mnie tu nie ma, będę w innym budynku. Ale jak będę miał wolne to dam znać -powiedział po czym uśmiechnął się lekko -Ap ropo twojego syna, może zostać? Odwiozę go później, jeżeli nie masz nic przeciwko.
[ A co z naszym wątkiem? ]
OdpowiedzUsuńNa słowa chłopaka chciała się zaśmiać ale powstrzymał się i uśmiechał się tylko.
OdpowiedzUsuń-To chodź młody mam 37 pięter do sprawdzenia -powiedział do chłopaka na co ruszył do windy by tu przyjechała
-Do zobaczenia -rzucił do Nadii i poszedł do Lucasa po czym oboje weszli do windy i wjechali na 38 piętro. Spojrzał na chłopaka po czym wyjął broń i wyciągnął z niego naboje
-Trzymaj -dał młodemu broń a naboje schował do kieszeni -Tylko nie mów twojej mamie, chyba by mnie ukatrupiła -powiedział chociaż na język cisnęły mu się słowa "powiesiła za jaja" na co się tylko uśmiechnął
[ Naprawdę mi się podoba ten pomysł;) ]
OdpowiedzUsuńTak jak obiecał po pracy dał klucze od budynku zmiennikowi i wsiedli do auta Jaspera po czym pojechali pod dom Nadii. Już nie raz odwoził Lucasa, lubił z nim spędzać czas. Po jakiś 10 min byli już pod jego domem. Wysiadł z samochodu i poszedł do drzwi z chłopcem. Chociaż nie wiedział po co był już pod domem przecież nic nie mogło mu się stać. Gdy Nadia otworzyła uśmiechnął się do niej
OdpowiedzUsuń-Oddaję syna, nie było żadnych problemów więc jak on to powiedział nie musisz się w cale wstydzić za jego zachowanie -powiedział z uśmiechem po czym wetknął ręce do kieszeni od spodni garnituru.
[Dasz mi twoje gg? :)]
UsuńNie chciała być złą ciocią jednak dziś miała zbyt zły dzień aby zrobić z czegoś takiego żart.
OdpowiedzUsuń-Naprawdę aż tak trudno wyrzucić śmieć do kosza na śmieci?!- warknęła w stronę chłopca, po czym bez słowa wyminęła Nadię i rzuciwszy torbę na kanapę, ściągnęła buty i spojrzała na swoją siostrę.
-Nawet nie wiesz jak bardzo ciężki.- mruknęła cicho i rozejrzała się w koło. -Masz coś na siniaki?- mruknęła rozmasowując sobie obolałe plecy.
[ Zacznę, ale dopiero pod wieczór ok? ;) ]
OdpowiedzUsuńSpojrzał z uśmiechem za chłopcem a gdy już zniknął z pola widzenia przerzucił go na dziewczynę ii uśmiechnął się do niej ciepło na jej propozycję.
OdpowiedzUsuń-Dzięki, ale muszę już lecieć. Dobranoc -pożegnał się po czym odwrócił się i poszedł a stronę auta. Jednak po kilku krokach odwrócił się
-Nadia. Może masz za to ty ochotę na kolacje w piątek? -zaproponował. Dziewczyna już go tyle razy zapraszała na kawę czy obiad że trochę głupio było odmówić kolejny raz, ale niestety nie mógł dziś zostać.
Patrząc na nią wzruszył lekko ramionami a ręce cały czas miał w kieszeniach. Nie wiedział o której dziewczyna kończy prace i za bardzo też się nie orientował o której może po nią przyjechać.
OdpowiedzUsuń-Może o 19 bym mógł po ciebie przyjechać? No chyba że ci nie pasuj. -akurat w piątki kończył zazwyczaj o 17 a weekend cały miał wolny to to było mu raczej obojętne o której by miał się po nią zjawić.
[Witam! Co powiesz na to, aby Nadia i Michelle poznały się przy sesji zdjęciowej do jakiegoś magazynu?;>]
OdpowiedzUsuńTrzy, dwa, jeden. Trzy, dwa, jeden. Wdech i wydech. Tylko spokojnie, tylko spokojnie. Spokój może ją w tej chwili uratować. Spojrzała na paczkę papierosów, a potem na Lucasa. Nadia zapewne bardzo dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że Susan na punkcie palenia w domu ma jakiegoś świra, delikatnie mówiąc. Sam zapach papierosów powodował u niej odruch wymiotny.
OdpowiedzUsuń-Idź, idź. Tylko nie wracaj za pięć minut. Kapsel musi się wylatać.- powiedziała i spojrzała na Lucasa uważnie.
-Paliłaś w mieszkaniu, prawda?- zwróciła się do siostry,
Uśmiechnął się do dziewczyny pokazując rząd białych ząbków.
OdpowiedzUsuń-Jasne, do zobaczenia -odwrócił się po czyn wsiadł do samochodu i pojechał do domu. Dziś była środa więc jeszcze do piątku został jeden dzień.
Pojechał sobie do domu i położył się spać gdyż o 6 rano znów zaczyna pracę. Dziś jednak pracował gdzieś indziej niż w wieżowcu gdzie pracowała też Nadia. Dopiero w piątek o godzinie 6 rano zjawił się w wieżowcu, pilnował sprzątaczy by nic nie odwalili. A około godziny 8-9 zaczęli się zchodzić ludzie do swoich biur czy pracowni.
Ostatnie miesiące były naprawdę ciężkie. Co chwila gdzieś wyjeżdżała, a jak wracała to znowu rzucała się w wir pracy. Nie miała chwili dla siebie, ale ona to lubiła. W końcu to była jej pasja. Nie miała prawa narzekać.
OdpowiedzUsuńTen dzień miał wyglądać jak każdy. Najpierw krótka wizyta w swojej agencji, a później sesja do Avanti. I wyglądałby, gdyby Michelle nie zaspała. Po raz kolejny. Była cholernie zła na siebie, że ponownie wszystko się przesunie. W agencji byli przyzwyczajeni do tego, że Chelle ciągle się spóźnia, ale chciała dobrze wypaść przed fotografem. Zamiast o 12, w magazynie pojawiła się o 14. Wbiegła do studia, gdzie czekała na nią dziewczyną, która była chyba w tym samym wieku.
- Nadia, tak? - zapytała podchodząc do niej. - Cholera, strasznie cię przepraszam, że się spóźniłam, ale mój głupi budzik jak zwykle się zbuntował w tym tygodniu. Jestem strasznie zła na siebie i jak chcesz, to możesz mnie opieprzyć. Należy mi się.
Chodził sobie spokojnie między ludźmi na parterze kontrolując czy nikt nieproszony się nie chce dostać do wieżowca. Zobaczył Nadię, postanowił podejść do niej bo dziś jakoś dziwnie późno się zjawiła w pracy.
OdpowiedzUsuńJednak chyba ona go nie zauważyła, za to poczuła jak na niego wpadła. Spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko
-Hmm też miło cie widzieć -powiedział na jej słowa jak tylko na niego weszła.
Spojrzał na nią po czym rozejrzał się dookoła, wzruszył lekko ramionami z lekkim uśmiechem
OdpowiedzUsuń-U mnie od, ale u ciebie chyba nie bardzo -powiedział idąc z nią w kierunku windy. Jednak tam było pełno osób i napewno na pierwszą windę by się nie załapała
-Chyba się spóźnisz. -dodał widząc tłum po czym się zastanowił chwile i złapał ją za łokieć i pociągnął za sobą
-Chodź, pomogę ci się dostać do studia. -powiedział idąc przed siebie i puścił jej łokieć
- Jasne. Jeszcze raz przepraszam! - rzuciła w kierunku dziewczyny oraz chłopaka, którego nie znała, ale za pewne za kilka minut będzie wiedziała kim jest. Szybko udała się do stylistyki, która odpowiednio przygotowała ją do sesji. Michelle miała reklamować najnowszą kolekcję kostiumów kąpielowych znanej marki odzieżowej dla miesięcznika. Kiedy była gotowa, wróciła do studia, stojąc w odpowiednim miejscu.
OdpowiedzUsuń- To możemy zaczynać. W końcu. - westchnęła cicho, dalej mając pretensje do siebie.
Zaśmiał się i spojrzał czy nigdzie nie ma żadnych innych osób z jego ochrony bo w sumie nie powinien naciągać zasad.
OdpowiedzUsuńWeszli gdzieś co wyglądało na zaplecze a jak doszli do kończ korytarza ukazała się im winda. Przystawił swoją przepustkę i tym właśnie wezwał windę która już po chwili była i otworzyła się. Puścił ją pierwszą
-Tylko nikomu nic nie mów -uśmiechnął się do niej i nacisnął odpowiedni przycisk gdzie znajdowało się jej biuro.
Ustawiła się przy tyle, jeszcze poprawiając swój strój. Jakoś sesje ze strojami kąpielowymi, były dla niej najtrudniejsze. Nie wspominając o takich, gdzie towarzyszyć musieli jej modele, przy których szybko traciła swoją pewność siebie.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się pod nosem, spoglądając na chłopaka, który chyba wolał przyglądając się jej niż współpracować z Nadią. Był nawet uroczy, ale wiadomo że nie przyszła tutaj na randkę, tylko do pracy.
Kiedy wszystko było gotowe, sesja się zaczęła. Michelle co chwila przybierała inne pozy, jednak cały czas się uśmiechając. Miał to być też akcent letni, wakacyjny, więc smutna, grobowa mina nie przystawała. Przerwę mieli po kilkunastu minutach, kiedy to Chelle poszła nałożyć kolejny strój.
- I jak idzie? - zapytała podchodząc do dziewczyny.
Uśmiechnął się spoglądając na nią ukradkiem
OdpowiedzUsuń-Myślałem że Lucas jest na tyle duży, że daje ci spać całe noce -powiedział z uśmiechem patrząc się na nią
-To w takim razie może chcesz odwołać spotkanie? -zaproponował nie wiedząc czy dziewczyna będzie miała ochotę wyjść gdzieś wieczorem skoro jest zmęczona
Uśmiechnął się do niej i kiwnął głową. Dojechali już na 16 piętro a drzwi od windy się otworzyły, to był jej przystanek. Stanął w drzwiach by się nie zamknęły.
OdpowiedzUsuń-Pójdziesz do korytarza tu na końcu i zobaczysz drzwi, wyjdziesz dosłownie na przeciwko twojego studia -powiedział patrząc się na korytarz i zapalił światło by wiedziała gdzie iść, następnie spojrzał na nią
-Trafisz? -zapytał jeszcze dla pewności chociaż raczej wiedział że tam trafi, nie była to aż taka trudna droga tylko iść cały czas prosto
Rozwaliła się na kanapie ale tego właśnie było jej trzeba. Odpoczynku i trochę spokoju.
OdpowiedzUsuń-Naprawdę tak ciężko jest iść na dwór?- uniosła lekko brew. Nawet jak paliła na balkonie, to potem ten smród wracał za nią i chcąc, nie chcąc zatruwała powietrze w mieszkaniu.-Albo przestać palić?- uniosła lekko brwi w górę.
Pokiwał głową z uśmiechem i wcisnął guzik z numerem jeden
OdpowiedzUsuń-Jasne, będę punktualnie po ciebie -powiedział z uśmiechem po czym drzwi się zamknęły a on pojechał znów na dół do swojego biura.
O godzinie 17 jednak już skończył, nie był jeszcze pewien gdzie z nią pojedzie na tą kolację więc po prostu ubrał się w dżinsy, białą koszulkę i czarną marynarkę. Tak jak powiedział dokładnie o godzinie 19 był u niej pod domem.
Wszedł do środka zamykając za sobą drzwi -Jasne, nie śpiesz się -powiedział z uśmiechem na jej widok, wyglądała bosko. Wszedł nieco dalej i rozejrzał się -Gdzie młody? -zapytał Nadii próbując odnaleźć ją wzrokiem.
OdpowiedzUsuńBył praktycznie pewien że Lucas będzie jechał z nimi ale się pomylił. Uśmiechnął się do niej po czym otworzył drzwi i przepuścił ją w nich
OdpowiedzUsuń-Masz jakąś specjalną, ulubioną restaurację ?-zapytał jak już zamknęła drzwi i ruszyli do auta. Oczywiście otworzył jej drzwi po czym obszedł auto i wsiadł na miejsce kierowcy.
Na jej słowa zaśmiał się i spojrzał na nią
OdpowiedzUsuń-By musiał cię zabrać do mojej mamy. A uwierz mi na słowo, nie chce podjąć aż takiego ryzyka -powiedział rozbawiony i wjechał w centrum miasta. Niestety to było ogromne poświęcenie jakby jego matka zobaczyła że przyjechał do niej i to jeszcze z dziewczyną. Boże. Toż ona nie dała by spokoju Nadii do końca życia.
-Ale jak chcesz to możemy jechać tutaj -pokazał głową restaurację przed która się zatrzymał -Chyba że nie lubisz za bardzo włoskiego żarcia ? -upewnił się patrząc się na nią
Spojrzał na nią z uśmiechem i pokiwał głową
OdpowiedzUsuń-Ja czasami żałuję że moja mieszka tak blisko -powiedział z uśmiechem po czym wysiadł i otworzył jej drzwi. Z rozbawionymi oczkami spojrzał na nią
-To gotowania lepiej ci nie powierzać -stwierdził rozbawiony po czym weszli do restauracji i zajęli jakiś wolny stolik. Podał jej jedną kartę a drugą, w jego rękach , zaczął przeglądać
-Na co masz ochotę? -spojrzał na nią z uśmiechem
Zawołał kelnera po czym zamówił to co chciała razy dwa i do tego wino dla niej a dla siebie zwykłą wodę. Spojrzał na nią i rozejrzał się po pomieszczeni
OdpowiedzUsuń-Tak, nawet tak -kiwnął głową powracając wzrokiem w jej stronę -Powiedz mi coś o sobie. W sumie tyle się znamy, a nie wiemy o sobie nic -uśmiechnął się do niej pokazując ząbki.
W sumie była taka prawda. Trochę już się znali ale po za tym co robią i gdzie mieszkają to nie wiedzili o sobie kompletnie nic a nic.
Uśmiechnął się i zamyślił się
OdpowiedzUsuń-Może zaczniemy od tego jak tu się w ogóle znalazłaś i czy jesteś stąd? -zapytał przyglądając się jej. Zauważył że kilka włosów przykleiło się do jej ust więc się pochylił nieco do niej, wyciągnął rękę i odgarnął włosy z jej twarzy uśmiechając się do niej
-Miałaś tu trochę włosów -wytłumaczył się ze swojego zachowania a może bardziej ze swojego ruchu i ponownie się uśmiechnął do niej. Akurat przyszło jedzenie które pachniało wyśmienicie
-Samczego -powiedział do niej po czym chwycił sztućce w ręce i zaczął jeść , czekał też na odpowiedź zadanego jej pytania.
-Ogólnie to można powiedzieć że nie było takiego miejsca gdzie nie mieszkałem -uśmiechnął się do niej -Ale tak ogólnie to urodziłem się w Kanadzie -powiedział po czym napił się wody- Susan to twoja siostra nie? -zapytał dla pewności. Coś już wcześniej podejrzewał jak widział takie same nazwiska osób które pracują w wieżowcu ale przecież to mógł być zwykły zbieg okoliczności.
OdpowiedzUsuń-A jak to było z Lucasem? -spojrzał na nią- Oczywiście jeżeli mogę spytać -bardzo lubił chłopca ale on nigdy nie wspominał czy nie mówił nic o swoim ojcu czy przyjacielu swojej mamy który za niego robi czy cokolwiek podobnego.
Pokiwał głową -No to muszę ci powiedzieć że odwaliłaś kawała dobrej roboty z wychowaniem go -powiedział z uśmiechem bo to była prawda. Skoro wpadła jako nastolatka i została jeszcze z dzieckiem sama czy nawet z rodziną, to nie było jej na pewno łatwo.
OdpowiedzUsuń-A jak to się stało że masz zielone włosy? -zapytał uśmiechając się szeroko ale powstrzymując się od śmiechu. Nie miał do tego jakiś zastrzeżeń, po prostu ciekawiło go to i tyle.
Zaśmiał się i pokiwał głową patrząc się na nią z uśmiechem
OdpowiedzUsuń-Ale kolor nie popularny chociaż tobie pasuje. -powiedział z uśmiechem i odłożył sztućce, już się najadł. Jedzenie było dobre ale nie mógł już więcej
-Chcesz jakiś deser jeszcze czy może jakieś coś do zagryzienia? -zapytał nie za bardzo się orientując czy ma wziąć już zamówić rachunek u kelnera czy może będzie chciał coś jeszcze
Gdy zawołał kelnera i dostał rachunek zapłacił już za wszystko uśmiechnął się do niej.
OdpowiedzUsuń-Mam nadzieję że nie śpieszy ci się do domu. A jak tak, to cię porywam -oświadczył jej wychodząc razem z nią z restauracji. Wsiedli z powrotem do samochodu i ruszył przed siebie. Spojrzał na nią na chwilę i uśmiechnął się do niej
-Nie martw się do domu dotrzesz cała i zdrowa, nie mam zamiaru cie wywieźć nie wiadomo gdzie -powiedział z uśmiechem bo taką minę miała dziewczyna. Wyglądała jakby się bała że do domu wróci w plastikowym czarnym worku posiekana w kawałki
Zaśmiał się i pokiwał głową
OdpowiedzUsuń-Mi mój powtarzał "Jak jakiś staruch będzie cię zaczepiał to w jaja i uciekaj" -spojrzał na nią z uśmiechem bo w sumie teraz było to zabawne co rodzice mówią by ochronić swoje dzieci przed innymi. Spojrzał na nią i pokiwał głową na jej pytanie
-A zdradzę. Daleko od wieżowca -uśmiechnął się do niej po czym znów przerzucił wzrok na jezdnię
-Umiesz pływać co? -zapytał tak trochę tajemniczo upewniając się też czy posiada taką umiejętność
Odetchnął z ulgą i pokiwał głową z uśmiechem - No można to tak nazwać -powiedział dość tajemniczo aż stanęli przed jakimś starym budynkiem. Spojrzał na nią i uśmiechnął się
OdpowiedzUsuń-No chodź, chodź -powiedział po czym wysiadł i otworzył drzwi dziewczynie. Jednak gdy ta, nie podniosła się nachylił się by na nią spojrzeć
-No przysięgam że nie pozbawię cię życia -powiedział z uśmiechem patrząc się na nią
Westchnął ciężko na jej słowa po czym kucnął przy niej
OdpowiedzUsuń-Jesteś tego pewna? -zapytał patrząc się na nią. Gdy uzyskał twierdząca odpowiedź wzruszył ramionami
-No dobra, ale sama się o to prosiłaś -stwierdził z uśmiechem po czym wziął ją na ręce a drzwi od samochodu zamknął nogą. Trzymał ją ale było mu niewygodnie więc nieco ją podrzucił by ją sobie poprawić
-Ile ty ważysz? -zapytał i ruszył w stronę budynku.
Gdy już z nią tam wszedł postawił ją na podłodze obok siebie, było strasznie ciemno i nie było widać nic oprócz swojego czubka nosa, złapał ją za rękę -Teraz już nie masz wyboru -powiedział z uśmiechem chociaż tego nie wiedziała, i ruszył przed siebie, powoli by mogła za nim nadarzyć .
-Nudzę Ci z nadzieją, że kiedyś Ci się to znudzi i rzucisz palenie.- powiedziała. Plan może nie był do końca dopracowany ale najważniejsze, że jakiś był i miała zamiar się go trzymać.
OdpowiedzUsuń-To kup sobie te dziwne plastry. Podobno pomagają.- wzruszyła ramionami. Opcji były wiele aby rzucić jednak czy była chęć aby to uczynić?
[Zaczynasz wątek madafakerze.]
OdpowiedzUsuń-No to chodź , chodź -uśmiechnął się pod nosem idąc prosto przed siebie. Szedł wolno by mogła za nim nadarzyć i żeby nie potknęła się o nic. W końcu zatrzymał się naglę i odwrócił się w jej stronę, na co dziewczyna wpadła na niego.
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się i położył dłonie na jej ramiona, potarł je tak jakby nie chciał żeby zmarzła chociaż w cale nie było tam zimno.
-Poczekaj tutaj chwilę a ja zaraz wrócę -uśmiechnął się i nie dając jej nawet chwili na reakcję odszedł od niej ,zostawiając ją w egipskich ciemnościach. Jednak nie na długo, w końcu całe pomieszczenie oświetliły lampy które znajdowały się na ścianach i suficie.
Pomieszczenie nie było w cale opuszczone, tylko budynek tak wyglądał z zewnątrz. NA środki salo była mała wysepka z małym drzewkiem i jakimiś kwiatami a dookoła tej wysepki znajdowała się woda, wyglądała trochę jak jezioro ale to był w sumie basen. Wrócił w końcu w miejsce gdzie zostawił Nadię i stanął za nią. Spojrzał się na wodę
-I co o tym sądzisz?
Uśmiechnął się i wsadził ręce do kieszeni i włożył ręce do kieszeni od spodni
OdpowiedzUsuń-A bo ja wiem, tak o po prostu jest. Moja mama mnie tu kiedyś zabrała. O dziwo bardzo dobre miejsce by ukryć się przed światem -powiedział po czym ruszyła w stronę wody i uśmiechnął się
-Moja mama wieży że to miejsce potrafi spełniać marzenia -uśmiechnął się pod nosem bo brzmiała to jak dobra bajka dla dzieci.
Miał dzisiaj naprawdę dużo pracy. Nic więc dziwnego, że można go było zobaczyć z teczkami i wieloma kartkami w rękach. Miał tyle spraw na głowie, że powoli nie wyrabiał. Ale od czego miał swoje asystentki, sekretarkę oraz prawników, którzy mogliby pozałatwiać wszystkie sprawy za niego? Niestety, akurat te sprawy musiał załatwić sam. I byłoby dobrze, gdyby jak najszybciej się z tym uporał.
OdpowiedzUsuńUniemożliwił mu to jednak chłopiec, który biegał w tę i we w
tę. Tony tylko czekał, aż ten mały bachor na niego wpadnie. W końcu to zrobił i wszystkie dokumenty trzymane przez Johnsona runęły na podłogę.
- Kurwa jasna - syknął, zaczynając zbierać papiery.
Spojrzał na nią i zaśmiał się będąc pewnym że żartuje
OdpowiedzUsuń-A ty na serio?- zapytał i spojrzał na nią po czym wzruszył ramionami. Zdjął marynarkę po czym koszulkę
-Ale ty w tyle nie zostawaj -uśmiechnął się do niej i odpiął spodnie , chociaż najpierw wypadałoby zdjąć buty no i też tak zrobił. Następnie zdjął spodnie a widząc że ona anie drgnęła ze swoich ubrań to podszedł do niej
-Weź bo inaczej ci pomogę -powiedział z uśmiechem chociaż w cale nie żartował w tej chwili
Już miała odpowiedzieć, że sama jest gówno warta ( nie jej wina, że źle zrozumiała ostatnie słowo w pierwszym zdaniu) jednak powstrzymała się od tego kiedy do biegu ruszyło zdanie numer dwa.
OdpowiedzUsuń-Jak widać nieskutecznie, bo nie chciałaś rzucić!- odpowiedziała, po czym wzięła do ręki tablet i zaczęła przeglądać program telewizyjny w poszukiwaniu czegoś fajnego.-Jaki Ty przykład dziecku dajesz, hm?- mruknęła.
Uśmiechnął się pod nosem i wziął ją na ręce
OdpowiedzUsuń-Ty ze mną tu nie pogrywaj, bo -spojrzał na nią uśmiechając się-To się bardzo źle skończy -dokończył jak stał już na brzegu po czym wskoczył z nią na rękach do wody. Zaraz po tym jak się wynurzyli okręcił ją do siebie tyłem i dopiero teraz rozsunął jej zamek od sukienki i ściągnął ją jakimś cudem, chociaż nie do końca sam wiedział jak to zrobił, cała się do niej kleiła.
Nie było z nim tak łatwo zaraz jak tylko od niego odpłynęła zostawił sukienkę która teraz dryfowała sobie po wodzie, a on popłynął za Nadią.
OdpowiedzUsuńJak tylko dziewczyna się zanurzyła zrobił to samo i dogonił ją na tyle by móc pociągnąć ją za nogę, co zrobił. Wynurzył się na powierzchnie i trzymając jej stopę przyciągnął ją do siebie
-Ty mi lepiej powiedz coś czego nie wiem -powiedział z uśmiechem jak tylko się wynurzyła
-Za to ja mogę cię powiadomić że ode mnie tak łatwo nie uciekniesz -pokręcił głowa patrząc się na nią cały czas
Jakoś nie potrafił gniewać się na dzieciaki. Nie wiadomo dlaczego. Zastanawiał go tylko fakt, skąd ten chłopiec się tu wziął.
OdpowiedzUsuńZebrał wszystkie kartki, poprawił je i zmarszczył brwi, przyglądając się chłopcu.
- Co tu robisz? - zapytał.- Gdzie twoja mama albo tata, albo ktokolwiek, kto się tobą zajmuje? - spojrzał na niego pytająco.
To chyba nie było normalne, aby w takim miejscu dziecko było samo.
-Ej... Okresu dostałaś, że jesteś taka nerwowa?- mruknęła cicho i zmarszczyła lekko brwi, nie mogąc czegoś rozczytać.
OdpowiedzUsuń-Nadia... Potrzebuję Twoje oczy.- powiedziała nagle. Nawet nie zdała sobie sprawy, że to bardzo głupio i dwuznacznie zabrzmiało. Ona do czytania musiała nosić okulary, bo inaczej literki jej się zamazywały, a teraz nie miała bladego pojęcia gdzie one są. Ponadto bolały ją cztery litery od podłogi na której wylądowała jakieś pół godziny, a przede wszystkim chciała zakończyć temat o fajkach i wychowywaniu. W końcu do Nadii i tak nic nie dotrze.
Przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie, oczywiście już dawno puścił jej nogę, i złapał ją w talii
OdpowiedzUsuń-Bo będziesz chciała mnie za chwilę zamordować -uśmiechnął się do niej i niespodziewanie wciągnął ją pod wodę. Sam natomiast odpłynął od tego miejsca żeby jednak musiała się trochę namęczyć by mu coś zrobić albo chociaż go dorwać.
Fotograf. Coś mu się skojarzyło, musiał przyznać. Pani fotograf najwyraźniej była tak zaabsorbowana sesją, że nie zauważyła, jak jej synalek dał nogę.
OdpowiedzUsuń- Twoja mama ma takie... Zielonkawe włosy/ - zapytał po chwili, unosząc pytająco brew w górę.
Zaśmiał się słysząc jej słowa zaraz po tym jak się wynurzyła. Uciekał od niej cały czas się szczerząc ale jak zanurkowąła próbował ją dostrzec co skończyło się tak, że dziewczyna znalazła się na jego plecach. Zaśmiała się i potrząsnął sobą by ją z siebie zrzucić
OdpowiedzUsuń-Złaź! -powiedział śmiejąc się ale złapał za jej nogi i nie miała nawet takiej opcji by się od niego odczepić.
Przeciągnął ją tak, że była w tym samym ułożeniu jednak miał ją przed sobą, wyszczerzył się do niej a jak chciał coś powiedzieć, usłyszeli że ktoś wszedł, drzwi się właśnie zamknęły
-Jest tu kto?! -słychać było głos starszego pana
-O kurwa -syknął cicho po czym z dziewczyną na rękach wyszedł z wody -Cicho bądź teraz -powiedział szeptem chociaż chciało mu się śmiać.
Zebrał ciuchy z podłogi i wyszedł szybko przez tylne drzwi na zewnątrz. Postawił ją jak schowali się za ścianą i okrył ją marynarką by nie zmarzła. Przejrzał ciuchy i skapnął się że jej sukienka została w wodzie, na co chciał się zaśmiać ale wolał nie ryzykować
-Musimy się zmywać -szepnął do niech wychylając się za róg patrząc jak starszy mężczyzna wszedł na salę i rozglądał się po niej
Kto by pomyślał, ze ten młody jest taki rozmowny i do tego nie boi się obcych ludzi. No i śmieszna sprawa, że Tony z nim gawędził, mimo że miał sporo roboty na głowie. Musiał powypełniać kilka arkuszy, a tak sobie gawędził z tym chłopcem.
OdpowiedzUsuń- Jestem prawnikiem, piętro wyżej mam własną kancelarię - powiedział.- Lubię też jeździć na desce i robić sobie tatuaże. Mam dużo - dodał ze szczerym uśmiechem.
Spojrzał na nią z wielkimi oczami i złapał ją za ramiona
OdpowiedzUsuń-Ja cię tam nie puszczę a sam też się na to nie piszę -powiedział i westchnął. Musiał szybko coś wymyślić inaczej będzie po nich.
-Chodź nikt cię w samochodzie nie zobaczy. Nadia zaraz wpadniemy -wychylił się by zobaczyć jak facet się rozgląda za nimi i próbuje ich znaleźć
Zaśmiał się cicho i złapał ją za rękę, spojrzał jeszcze dla pewności czy ich nie zauważy i przemknął się z nią przed drzwiami
OdpowiedzUsuń-Chodź szybko -powiedział cicho i wymknęli się za bramę po czym szybko wsiedli do auta i odjechał pośpiesznie. Udało im się na szczęście zwiać.
Spojrzał na nią rozbawiony i pokręcił głową
-No to masz rozrywkę jak nigdy co? -spojrzał na nią z uśmiechem
-Zapytaj swojego synka. Dam stówę, że on maczał w tym palce.- powiedziała z przekonaniem w głosie. Zdążyła się przyzwyczaić, że jeśli jej coś ginęło, to trzeba było zwrócić do Lucasa. Mały, podły diabeł...
OdpowiedzUsuń-Dawaj tą Teorię Wielkiego podrywu.- powiedzała.
Patrzył się na jezdnię z uśmiechem na jej słowa
OdpowiedzUsuń-No może że nie walnięta tylko zdrowo pokręcona -spojrzał na nią z uśmiechem - Zależy też w jakim wieku masz sąsiadów -zaśmiał się i przerzucił wzrok na jezdnię
-A dlaczego? Dlaczego jesteś zdziwiona ? -zapytał z zastanowieniem w głosie -Wiesz nie jestem takim dobrym chłopcem jak Lucas -powiedział z zadziornym uśmiechem
Machnął lekceważąco ręką która następnie położył na dźwigni do zmiany biegów (czy jak to się zwie xD)
OdpowiedzUsuń-Marudzisz, moja mama też zawsze marudzi -zaśmiał się i spojrzał na nią -Chłopak jest dobry a że nudzi mu się i ma głupie pomysły, niektóre ode mnie, to nie znaczy że jest nie posłuszny - uśmiechnął się po czym kiwnął głową na jej słowa
-JA też go lubię
Zaśmiał się szczerze i spojrzał na nią
OdpowiedzUsuń-Zdemoralizować to ja go dopiero mogę, więc uważaj co sobie mówisz -powiedział z cwanym uśmieszkiem patrząc się na jezdnie. Jechał po prostu przed siebie , więc na jej pytanie wzruszyła ramionami
-A wiesz, że nawet nie wiem? -powiedział i spojrzał na nią szczerząc się
Pokiwał głową i zaczął myśleć ale coś mu to nie szło i żadne konkretnie miejsce mu do głowy nie przychodziło
OdpowiedzUsuń-A może -spojrzał na nią ale dziewczyna chyba spała -Nadia, śpisz? -zapytał nice przyciszonym głosem nie chcąc jej zbudzić. W końcu spojrzał się też na drogę bo jednak jakby nie było musiał prowadzić.
Uśmiechnął się lekko gdy nie spała, trochę dziwne by było jak bu miał ją wnieść do jej domu nagą i położyć do łóżka
OdpowiedzUsuń-Nic nie wymyśliłem. I może ty masz jakiś pomysł? -zapytał bo w sumie nie chciał jej odwozić jeszcze do domy, chociaż wypadało by jak spojrzeć na godzinę.
Spojrzał na nią z lekkim uśmiechem
OdpowiedzUsuń-Zmęczona? - zapytał przerzucając wzrok na jezdnię, chyba wiedział gdzie może ją zabrać jeżeli chce się położyć. Ale nie był pewien czy nie była zmęczona, dlatego postanowił się najpierw upewnić.
Westchnął cicho, no i lipa. Chyba jednak wyglądało na to że będzie musiał ją odwieźć do domu. Spojrzał na nią kontem oka po czym powiedział niechętnie
OdpowiedzUsuń-To może odwiozę cię do domu? -zapytał po czym dodał bez namysłu -i się mama na głowę zwaliła, więc czekałoby nas przesłuchanie -wytłumaczył dlaczego nie zabierze ani nie zaprosi jej do siebie, chociaż bardzo chciał
[Rozumiem, że koniec rozmowy?]
OdpowiedzUsuńMiał ochotę powybijać wszystkich swoich pracowników. Naprawdę tak trudno jest zamykać drzwi? Już od dobrych kilku minut chodził po piętrach budynku i szukał swojego ukochanego czworonoga, który jak na złość gdzieś przepadł. Z każdym kolejnym piętrem czuł się coraz gorzej. Kręciło mu się w głowie i był strasznie blady. Na jednym z pięter zobaczył jak jakiś dzieciak bawi się z jego ukochanym szczeniaczkiem. Już miał do niego podejść i wtedy pojawiła się Ona. Przez chwilę patrzył na nią w osłupieniu jednak po chwili odzyskał trzeźwość myślenia. Powolnym krokiem zbliżył się do niej i takiego obrotu spraw się nie spodziewał. Owszem mogła go nienawidzić jednak jego pies jej nic nie zawinił. Podczas kiedy ona rozmawiała ze swoim... jego... ich synem, on wziął psa na ręce, który zaczął go lizać po ręku.
OdpowiedzUsuń-Mam wymuszoną przerwę.- oznajmił jak gdyby nigdy nic. Na głupie pytania są głupie odpowiedzi, nie ma co.
Spojrzała na zdjęcie i uśmiechnęła się lekko.
OdpowiedzUsuń- Też mi się podoba. - odparła i upiła łyk wody mineralnej. Słysząc jej pytanie, chwilę się zamyśliła. - Prawie 9 lat. - odpowiedziała. - Kiedy skończyłam 17 lat, przyjechałam tutaj do Vancouver, aby skończyć szkołę. W Londynie nie było mi to dane, ze względu na różne przykre okoliczności. - westchnęła cicho.
- Pewnego dnia zauważyłam ogłoszenie, że jakaś agencja szuka chętnych dziewczyn do współpracy. Pomyślałam, dlaczego nie? Okazało się, że się nadaje i zaczęłam pracować dla tej agencji. Ale po roku od niej odeszłam i przeszłam do swojej obecnej. Zdecydowanie więcej mi oferują. - powiedziała i odrzuciła swoje włosy do tyłu.
- A ty pewnie od dziecka z aparatem w ręku? - zapytała z uśmiechem.
Uważnie słuchała Nadię. Widać było, że dziewczyna lubi to co robi i jest szczęśliwa.
OdpowiedzUsuń- I dobrze zrobiłaś, bo świetne zdjęcia robisz, naprawdę. - odparła zerkając na zdjęcia na monitorze. Tę miłą pogawędkę przeszkodził im współpracownik Nadii, który niecierpliwił się.
- Już wracamy! - odparła Chelle i wróciła do miejsca. Po raz kolejny zaczęła pozować do zdjęć. Sesja trwała jeszcze dwie godziny, ale atmosfera była świetna i Michelle w ogóle nie odczuwała zmęczenia.
No nie zawsze była to wina Lucasa. Jego wina była prawie zawsze. Była bałaganiarą, zbierała sterty niepotrzebnych rzeczy jednak jeśli chodziło o okulary, to pilnowała ich jak oka w głowie.
OdpowiedzUsuń-Rano już ich nie było.- powiedziała. Dziś cały dzień chodziła i niczego nie czytała. Wyglądało, to dość zabawnie jednak już zdążyła się do tego przyzwyczaić.- Ja jestem kretem? Podaj trzy argumenty dlaczego, ot co.
Wzięła do ręki pierwszą lepszą rzecz ( a dzięki Bogu była, to poduszka) i rzuciła nią w Nadię.
OdpowiedzUsuń-To były dwa! I w dodatku to nie prawda! Ja tylko nie widzę małych literek.- mruknęła i założyła ręce na piersi.
Uśmiechnął się pod nosem na jej delikatne nabijanie się a niego
OdpowiedzUsuń-No cóż, nie ma tak dobrze że w spokoju mnie zostawi -powiedział z lekkim uśmiechem i wjechał do centrum miasta by skierować się w dzielnicę gdzie znajduje się jej dom
-A wiesz, chętnie chwilę posiedzę -przytaknął jej na tą propozycję bo nie miał nic przeciwko żeby spędzić z nią trochę więcej czasu.
W końcu jak już dojechali do jej mieszkania zatrzymał się, wyłączył silnik i sięgnął koszulę z tylnego siedzenia
-Trzymaj, a oddaj mi marynarkę -uśmiechnął się do niej.
Co jak co ale jakoś nie widziało mu się siedzieć u niej w samych spodniach, trochę głupio, jak by nie było.
[obrażam się ;c żeby tak Adę pomijać, w pale się nie mieści.]
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą nosił ją w samej bieliźnie na rękach więc jak sikę rozebrała wziął od niej marynarkę którą założył. NA jej pytanie zamyślił się na chwilę a na jej pytanie wzruszył lekko ramionami
OdpowiedzUsuń-A wiesz że jeszcze takiej nie próbowałem? -uśmiechnął się do niej. Na przednią szybę auta zleciało kilka kropel deszczu, chyba zapowiadało się na burzę.
Spojrzał na kobietę i uśmiechnął się pod nosem. Nie powiedziałby, że ta kobieta jest dojrzałą i odpowiedzialną matką. W głowie stwierdził, że raczej jest dziwaczką, która nadal uważa, że jest zbuntowaną nastolatką. Można i tak.
OdpowiedzUsuń- Nie przeszkadza, fajnie się z nim gawędziło - powiedział, po czym spojrzał na chłopczyka.- Jeśli będziesz chciał, to ci kiedyś pokażę moje tatuaże. Wszystkie, a mam ich dużo. Bardzo dużo. - dodał z ciepłym uśmiechem.
Jak wysiadła on też zaraz za nią wysiadł z auta ale zagapił się i dopiero jak dziewczyna się odwróciła ruszył w jej stronę. Weszli do klatki i poszli do odpowiedniego mieszkania, w środku było znacznie przyjemniej niż na dworze zwłaszcza teraz jak się rozpadało
OdpowiedzUsuń-Boisz się burzy? -zapytał gdy mieszkanie rozjaśniła błyskawica a zaraz po niej rozniósł się grzmot
Ciekawe gdyby wiedziała dlaczego ich zostawił, to też by go tak nienawidziła. Zrobił to dla ich dobra, czego oczywiście nie przyzna, bo ma zbyt wielkie ego. Posłał dziewczynie słaby uśmiech, a potem wlepił w nią swoje ciemne tęczówki. Widząc jak się oddala, szybko znalazł się tuż za nią i położył dłoń na jej ramieniu. Ona wpadła na niego, on jej nie szukał, a w umowie o tym nic nie było napomknięte.
OdpowiedzUsuń-Przerwy są potrzebne aby zdać sobie sprawę z własnych słabości.- stwierdził nieco filozoficznym tonem i przeszedł aby móc patrzeć jej w oczy. Dłonią delikatnie przejechał po jej policzku. Dziesięć lat, które dla niego trwały całą wieczność. Chciał ją pocałować jednak jakiś głos w głowie nie pozwalał mu na to.
-Jedno spotkanie... jeden wieczór, a potem zadecydujesz co będziesz chciała uczynić dalej.- powiedział. Nie żądał wiele. Jeśli zechce to po tym spotkaniu pójdzie sobie w cholerę, a on nie będzie jej w tym przeszkadzał. No... Kto by go nie znał, to by w to uwierzył.
Nie lubił, gdy ktoś mówil na niego per pan. Miał wtedy wrażenie, że jest jakimś starym dziadkiem, a przecież on miał jedynie trzydzieści dwa lata. A wyglądał nadal zniewalająco.
OdpowiedzUsuń- Niech mówi na Ty. Jestem Tony, a Ty, młody? - spojrzał na chłopaka z uśmiechem.- Nie wiem, ile ich mam. Bardzo dużo, aż trudno je policzyć. Ale może tobie uda się je zliczyć. Twoja mama może pomóc - zerknął na kobiete i uśmiechnął się szelmowsko.
Zostawić ich i pozwolić by sobie żyli, czy zostać i codziennie odwiedzać ich groby? No cóż... Dla niego odpowiedź była, jest i będzie jasna. Nikt z jego znajomych nie będzie umierał z jego winy. W środku walczył ze sobą aby przypadkiem jej nie pocałować. Z każdą kolejną sekundą wpatrywania się w jej tęczówki było coraz trudniej, to wykonać. Spojrzał jeszcze raz na nią, a potem złożył delikatny pocałunek na jej policzku.
OdpowiedzUsuń-Wiesz czym się zajmuję.- mruknął cicho. Miał na myśli swoje drugie życie, a nie to szanowanego pana detektyw.-Jeśli kiedykolwiek coś do mnie czułaś zgodzisz się.- mruknął cicho. Może to było troszkę wredne jednak teraz przynajmniej dowie się, czy Nadia naprawdę coś do niego czuła.
-Nie przeszkadzają mi ale nie powiem też że ich nie lubię -uśmiechnął się i rozejrzał się i spojrzał na nią z nadzieją i iskierką w oku
OdpowiedzUsuń-Proszę, błagam powiedz że Susan jest w domu -powiedział trochę ciszej żeby w razie jakby dziewczyna była, nie usłyszała że coś o niej się wspomina.
Tego jeszcze nigdy nikt mu nie proponował. On. Model. Dobre sobie. Nigdy nie miał styczności z pozowaniem i porządnymi sesjami. Nie można było powiedzieć, że nie był fotogeniczny. Był i to cholernie, ale nie miał doświadczenia w sprawach związanych z modelingiem.
OdpowiedzUsuń- Ja jestem tylko prawnikiem, do modela mi daleko - powiedział z uśmiechem, tym razem patrząc tylko na kobietę.
Usiadł na krzesło posłusznie tak jak dziewczyna mu powiedziała i zamyślił się na chwilę. W końcu spojrzał na nią z chytrym uśmiechem i wstał/ Podszedł do niej i pochylił się do jej ucha
OdpowiedzUsuń-Powiedz że masz bitą śmietanę i karmel na lody -powiedział cicho chociaż chciało mu się śmiać. Miał zamiar się odegrać na Sus za naśmiewanie się, chociaż brzmiało to też jak zaproszenie do czegoś innego
Oblizał dolną wargę językiem i zaśmiał się dźwięcznie.
OdpowiedzUsuń- Pozostała mi jeszcze postać pana prawnika i tłumacza przysięgłego - powiedział. - Ale okej, pięknym kobietom nie potrafię odmówić. Tylko pozwólcie mi odnieść te papiery do mojej sekretarki dobrze? Musi to wszystko wysłać do jutra, a trochę tego jest - dodał, patrząc to na kobietę, to na jej syna.
Uśmiechnął się szeroko po czym wsadził ręce do kieszeni
OdpowiedzUsuń-Muszę się ładnie odpłacić twojej siostrzyczce za taką jedną mała przysługę -uśmiechnął się do niej lekko i wzruszył ramionami
-No to masz w końcu czy nie? -zapytał niczym zniecierpliwiony dzieciach chcący dostać swoje lody , ale niestety takiej okazji nie mógł sobie odpuścić
- Dobra, pasuje mi. Może też zdążę coś jeszcze powypełniać. Mamy teraz tyle rozwodów, że to się w głowie nie mieści - westchnął, po czym spojrzał na zegarek na nadgarstku.
OdpowiedzUsuńMiał jeszcze trochę czasu, zdąży wszystko powypisywać i będzie cacy.
- To wpadnę około siedemnastej, co ty na to? - zapytał. - Myślę, że trzy godziny starczą na uporanie się z naszymi problemami.
Westchnął zrezygnowany głośno tak by zdawała sobie sprawę że go zawiodła i wrócił na swoje miejsce.
OdpowiedzUsuń-Lucas miał rację -mruknął z uśmiechem i spojrzał się na nią
-Nadia, wiesz nie chcę cię martwić ale będę potrzebował tą koszulę z powrotem
[znowu nie zauważyłaś komentarza?]
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się do niej i wziął kubek w dłonie
OdpowiedzUsuń-Czasami przydało by ci się trochę wyluzować i olać wszystko z góry -powiedział po czym napił się herbaty - No może nie do końca tak powiedział, ale coś w tym stylu -sprostował patrząc się na Nadię
[Okey, spoko ;)]
OdpowiedzUsuń- Ja też mam taką nadzieję. - odpowiedziała z uśmiechem i wzięła jakąś kartkę, na której napisała numer swojego telefonu.
- Jak ci się nudzi, albo jak masz ochotę porobić zdjęcia, to zadzwoń i ci pomogę. - odparła i po chwili zapytała.
- A kiedy w ogóle ten numer wyjdzie do kiosk? Z chęcią bym obejrzała zdjęcia, kiedy będą już gotowe. No, chyba że dostąpię takiego zaszczytu, że obejrzę je przed wydaniem. - wzruszyła ramionami, szczerząc się wesoło. Ona również polubiła Nadię, mimo że nie przepadała zazwyczaj za fotografami. Byli niemili, rządzili się, krzyczeli. Sesje nie były w takiej atmosferze jak ta. I chciałaby, aby każda sesja przebiegała tak jak ta.
Spojrzała na nią i parsknęła cichym śmiechem.
OdpowiedzUsuń-Widzisz... A nazywanie mnie kretem grozi śmiercią.- powiedziała, śmiejąc się i wyciągnęła poduszkę spod swojego tyłka, który swoją drogą jeszcze bolał od upadku.
-Ja chcę sos czosnkowy...
Wiedział, że chciałaby aby on z tym skończył jednak wtedy byłoby jeszcze gorzej. Wolno przejechał palcem po jej ramieniu, a potem pokręcił przecząco głową.
OdpowiedzUsuń-Dziś o dziewiętnastej przy Kinie naprzeciwko wieżowca.- mruknął jej do ucha, tak aby mieć pewność, że nikt prócz niej tego nie usłysz. Potem odwrócił się na pięcie i poszedł w swoją stronę.
Już od godziny siedział na ławce pod kinem i czekał aż Nadia się zjawi. Zastanawiał się, czy się w ogóle zjawi i czy go przypadkiem nie wystawiła. Miał nadzieję, że tak się nie stało i, że lada chwila się zjawi.
Dean
Wraz ze swoją sekretarką uporał się ze wszystkim i nawet dzisiaj wysłali wszystkie papiery do sądu, gdzie prowadzili dosyć skomplikowaną sprawę.
OdpowiedzUsuńPo pracy poszedł do studia. Było tylko piętro niżej niż jego kancelaria.
Wszedł do studia, gdzie zobaczył zielonowłosą, do której się uśmiechnął.
- Przybyłem - oznajmił.- Tylko z góry mówię, że się nie znam na modelingu, więc nie krzycz, gdy coś źle będe robił i tak dalej.
Przystanął obok niej i wsunął dłonie w kieszenie spodni. No, trzeba go jakoś nakierować.
OdpowiedzUsuń- No... To od czego mam zacząć? Mam ściągnąć koszulę, spodnie, buty, cokolwiek? - zapytał, unosząc brew w górę.
Tony
Zaśmiał się cicho gdy dziewczyna powiedziała z bulwersem swoje zdanie na jego słowa. Wzruszył lekko ramionami i wypił trochę herbaty, no może nie tak trochę bo pół kubka.
OdpowiedzUsuń-A wiesz, mam jedno takie zajęcie które może ci się spodobać -spojrzał na dziewczynę z uśmiechem -Możesz iść do swojej sypialni i nie będę miał nic przeciwko jak się przebierzesz -stwierdził, gdyż dziewczyna cały czas siedziała pół naga przed nim tylko tyle co jej zakrywało pośladki i ramiona. Jakby nie było w końcu był facetem, co nie?
Spojrzał na nią od góry do dołu i pokiwał głową z uśmiechem
OdpowiedzUsuń-I powiem ci że ładnie w niej wyglądasz -powiedział bo taka była prawda, więcej odkrywała niż zakrywała. Któremu facetowi by się nie podobało
-Ale nie wiem czy pamiętasz u mnie takie radary są pod nazwą mama. I chyba dziwne że wyszedłem z koszulą a wrócę bez, nie sądzisz? -zapytał trochę rozbawiony
Pokiwał głową z uśmiechem
OdpowiedzUsuń-Nie bój się nie zginę. Chyba że Lucas wyhodował jakieś chochliki na facetów -zażartował a dziewczyna zniknęła mu z oczu. Siedział w kuchni tak jak powiedziała jednak usłyszał odgłos tłuczonego szkła, podniósł się i wyszedł z kuchni
-Nadia? -zapytał i ruszył w stronę pokoju gdzie paliło się światło. Gdy stanął w drzwiach na podłodze było pełno rozbitego szkła , od jakiegoś wazonu czy coś, potem zobaczył dziewczynę tylko w bieliźnie z krwawiącą nogą.
-Co ty zrobiłaś? -zapytał i podszedł do niej, wziął ją na ręce i przeniósł do łazienki by jakoś zatrzymać krew
Uśmiechnęła się szeroko słysząc miłe słowa od Nadii.
OdpowiedzUsuń- Bardzo mi miło słyszeć takie komplementy. Ale wiem o czym mówisz. W mojej agencji pracują naprawdę zołzowate modelki, którym nigdy nic się nie podoba. No, ale na fotografów takich jak ty, też rzadko mam okazję spotkać. W ogóle się nimi nie da rozmawiać, ale przeważnie to są starzy faceci, którzy myślą o sobie nie wiadomo co. - przewróciła oczami. Trochę się zagadała, a w końcu dla niej to nie koniec dnia i musi załatwić jeszcze parę spraw.
- Muszę się zbierać, bo w agencji mnie zabiją. To kiedy będziesz mieć dla mnie czas?
[hej, masz jakiś pomysł na wątek? :) jak nim zarzucisz to oczywiście zacznę, zgodnie z tym tam o u góry ;)]
OdpowiedzUsuńŚciągnął marynarkę, następnie koszulę i rzucił to gdzieś na bok, na jakieś krzesło. Następnie stanął na białym tle.
OdpowiedzUsuń- Pierwszy zrobiłem sobie w wieku szesnastu lat, na żebrach. A potem tak dochodziły... I wyglądam jak wyglądam - zaśmiał się.