Jedyny sposób, by odkryć granice możliwości, to przekroczyć je i sięgnąć po
niemożliwe.
Arthur C. Clarke
Arthur C. Clarke
Jeśli go spytasz, dowiesz się
tylko tyle:
Nazywa się Blake McGrath i 19 sierpnia skończy 32 lata (urodzony w 1980 roku).
Jest zawodowym ochroniarzem. A jeśli będzie akurat w dobrym humorze dowiesz się również, że współpracuje z BSI (Bodyguard Services International). O jego pracy więcej od niego raczej nie wyciągniesz.
Ma młodszą, dziewiętnastoletnią siostrę, Georginę, która mieszka z matką (Jade) w Glasgow (w Szkocji). Tam też się urodził i mieszkał większość życia. Aktualnie pracuje i mieszka w Kanadzie, Vancouver. Nie powie Ci gdzie dokładnie, a za każdym razem spotkasz go w innej części miasta.
Nazywa się Blake McGrath i 19 sierpnia skończy 32 lata (urodzony w 1980 roku).
Jest zawodowym ochroniarzem. A jeśli będzie akurat w dobrym humorze dowiesz się również, że współpracuje z BSI (Bodyguard Services International). O jego pracy więcej od niego raczej nie wyciągniesz.
Ma młodszą, dziewiętnastoletnią siostrę, Georginę, która mieszka z matką (Jade) w Glasgow (w Szkocji). Tam też się urodził i mieszkał większość życia. Aktualnie pracuje i mieszka w Kanadzie, Vancouver. Nie powie Ci gdzie dokładnie, a za każdym razem spotkasz go w innej części miasta.
Z doświadczenia ochroniarza
wynikało, że jeżeli widziało się zupełnie obcą osobę więcej niż jeden raz, to
albo ten ktoś cię śledzi, albo zmierzacie do tego samego celu.
Eoin Colfer
Eoin Colfer
Nieliczni wiedzą o nim trochę
więcej:
Miał szczęśliwe dzieciństwo.
Jego rodzice nie byli zamożni, ale nigdy im niczego nie brakowało. Do lat
dwunastu był jedynakiem, aż na świat przyszła mała Georgie. Była oczkiem w
głowie McGrathów, a szczególnie starszego brata.
W wieku lat siedemnastu Blake przystąpił na szkolenie w marynarce wojennej, które skończył z wyśmienitymi wynikami, jednak pomimo zachęceń jego przełożonych nie zdecydował się na dalsze szkolenie. Po trzech latach obowiązkowej służby w marynarce, opuścił swoją jednostkę i powrócił do Szkocji, gdzie przeszedł kurs ochroniarski. Wierzył, że w ten sposób uda mu się pozostać bliżej domu i wspierać matkę i siostrę po stracie męża i ojca, który zginął w wypadku samochodowym.
Dobre wyniki i doświadczenie w piechocie morskiej zapewniły mu dobry początek kariery jako CPO (Close Protection Officer). Jego pierwszym pryncypałem została młoda, ale obiecująca szkocka aktorka, Lainie Muir, którą ochraniał przez pięć lat, aż postanowiła założyć rodzinę i, na jakiś czas, zrezygnować z kariery filmowej. „Zdecydowanie się na aktorstwo to jak prośba o przyjęcie do domu wariatów. Każdy może się starać, lecz tylko patentowani pomyleńcy zostają przyjęci” – zacytowała fragment książki Michaela Shurtleffa, gdy się rozstawali, dodając, że jeśli powróci do aktorzenia, to tylko na scenie teatralnej. Lainie i Blake zostali bliskimi przyjaciółmi w ciągu ich kilkuletniej współpracy, a dzięki licznym kontaktom i względom młodej gwiazdy, Lainie zostawiła McGratha bez najmniejszych problemów ze znalezieniem sobie nowej pracy.
W wieku lat siedemnastu Blake przystąpił na szkolenie w marynarce wojennej, które skończył z wyśmienitymi wynikami, jednak pomimo zachęceń jego przełożonych nie zdecydował się na dalsze szkolenie. Po trzech latach obowiązkowej służby w marynarce, opuścił swoją jednostkę i powrócił do Szkocji, gdzie przeszedł kurs ochroniarski. Wierzył, że w ten sposób uda mu się pozostać bliżej domu i wspierać matkę i siostrę po stracie męża i ojca, który zginął w wypadku samochodowym.
Dobre wyniki i doświadczenie w piechocie morskiej zapewniły mu dobry początek kariery jako CPO (Close Protection Officer). Jego pierwszym pryncypałem została młoda, ale obiecująca szkocka aktorka, Lainie Muir, którą ochraniał przez pięć lat, aż postanowiła założyć rodzinę i, na jakiś czas, zrezygnować z kariery filmowej. „Zdecydowanie się na aktorstwo to jak prośba o przyjęcie do domu wariatów. Każdy może się starać, lecz tylko patentowani pomyleńcy zostają przyjęci” – zacytowała fragment książki Michaela Shurtleffa, gdy się rozstawali, dodając, że jeśli powróci do aktorzenia, to tylko na scenie teatralnej. Lainie i Blake zostali bliskimi przyjaciółmi w ciągu ich kilkuletniej współpracy, a dzięki licznym kontaktom i względom młodej gwiazdy, Lainie zostawiła McGratha bez najmniejszych problemów ze znalezieniem sobie nowej pracy.
A true warrior does not fight for a
"cause". He lives for honour and integrity, and to protect
those whom may be harmed for another’s "cause".
Hasło widniejące nad drzwiami siedziby BSI.
Hasło widniejące nad drzwiami siedziby BSI.
A o tym nie wspomina nigdy:
Pomyślny początek jego kariery został bardzo gwałtownie i niespodziewanie zszargany do poziomu najniższego, gdy jego nowym pryncypałem został syn wpływowego biznesmena - Kieran Jacobs. Być może czytaliście w gazetach o śmierci tego nastoletniego chłopca w zeszłym roku?
Blake się do tego nie przyznaje, ale tak naprawdę jest perfekcjonistą i mało szczegółów mu umyka. Dlatego śmierć własnego pryncypała była dla niego poważnym ciosem w ego i dotąd nieskazitelną kartotekę.
Tak właściwie to nawet nie była jego wina, jak wciąż przypominała mu Lainie. Blake jednak nie potrafił słuchać, a tym bardziej nie słuchał ojciec zmarłego nastolatka. Zapewnienia świadków, przełożonych McGratha i oficerów lokalnej policji, nie potrafiły przekonać mężczyzny w żałobie do zmienienia sobie zdania na temat porażki ochroniarza, w którego ręce złożył bezpieczeństwo syna. Wpływy milionera pozostawiły pokaźną szramę w aktach ochroniarza, co sprawiło, że znalezienie sobie pracy w swoim zawodze stało się dla niego prawie niemożliwe.
By dowiedzieć się od Blake’a, co tak naprawdę stało się tej nocy, prawie rok temu, musisz poważnie zastanowić się nad swoją strategią, bo McGrath zwierzać się nie lubi.
Oceń sytuację. Jeżeli znajdziesz się na nieznanym terytorium, zapoznaj się z nim, zanim otworzysz usta. Dziesięć sekund obserwacji może uratować ci życie.
Eoin Colfer
Pomyślny początek jego kariery został bardzo gwałtownie i niespodziewanie zszargany do poziomu najniższego, gdy jego nowym pryncypałem został syn wpływowego biznesmena - Kieran Jacobs. Być może czytaliście w gazetach o śmierci tego nastoletniego chłopca w zeszłym roku?
Blake się do tego nie przyznaje, ale tak naprawdę jest perfekcjonistą i mało szczegółów mu umyka. Dlatego śmierć własnego pryncypała była dla niego poważnym ciosem w ego i dotąd nieskazitelną kartotekę.
Tak właściwie to nawet nie była jego wina, jak wciąż przypominała mu Lainie. Blake jednak nie potrafił słuchać, a tym bardziej nie słuchał ojciec zmarłego nastolatka. Zapewnienia świadków, przełożonych McGratha i oficerów lokalnej policji, nie potrafiły przekonać mężczyzny w żałobie do zmienienia sobie zdania na temat porażki ochroniarza, w którego ręce złożył bezpieczeństwo syna. Wpływy milionera pozostawiły pokaźną szramę w aktach ochroniarza, co sprawiło, że znalezienie sobie pracy w swoim zawodze stało się dla niego prawie niemożliwe.
By dowiedzieć się od Blake’a, co tak naprawdę stało się tej nocy, prawie rok temu, musisz poważnie zastanowić się nad swoją strategią, bo McGrath zwierzać się nie lubi.
Oceń sytuację. Jeżeli znajdziesz się na nieznanym terytorium, zapoznaj się z nim, zanim otworzysz usta. Dziesięć sekund obserwacji może uratować ci życie.
Eoin Colfer
Takie będzie Twoje pierwsze
wrażenie:
Milczący, zamknięty w sobie, jeśli nie ponury i chłodny. Nie lubiący mówić o sobie, albo raczej... ogólnie nie lubiący mówić. Wobec tego na myśl może Ci też przyjść określenie „tajemniczy” lub „nieprzystępny”. Pamiętaj jednak, że pozory mylą, a Blake jest po prostu jednym z tych ludzi, którzy potrzebują trochę czasu, zanim się przed kimkolwiek otworzą.
Spostrzegawczy, dobry w wyczytywaniu ludzkich emocji, ciągle szukający stałego kontaktu wzrokowego ze swoim rozmówcą.
Milczący, zamknięty w sobie, jeśli nie ponury i chłodny. Nie lubiący mówić o sobie, albo raczej... ogólnie nie lubiący mówić. Wobec tego na myśl może Ci też przyjść określenie „tajemniczy” lub „nieprzystępny”. Pamiętaj jednak, że pozory mylą, a Blake jest po prostu jednym z tych ludzi, którzy potrzebują trochę czasu, zanim się przed kimkolwiek otworzą.
Spostrzegawczy, dobry w wyczytywaniu ludzkich emocji, ciągle szukający stałego kontaktu wzrokowego ze swoim rozmówcą.
Taki jest w rzeczywistości:
To prawda, że nie rozdaje uśmiechów na prawo i lewo, ale gdy się śmieje, jest to wyjątkowo zaraźliwe. Perfekcjonista, ambitny, silny zarówno fizycznie jak i psychicznie. Jeśli jesteś świadomy jego krótkiej kariery w piechocie morskiej, możesz dojść do wniosku, że wyrzeźbiła mu ona charakter opanowanego, zawsze gotowego na każdą sytuację i ostrożnego, choć nieraz gwałtownego mężczyzny. Ma swoje zasady oraz przekonania, których się trzyma, ale mimo tego jest człowiekiem o otwartym umyśle, gotowym na to, że ktoś lub coś mogłoby w każdym momencie zburzyć jego wyobrażenia na dany temat.
To prawda, że nie rozdaje uśmiechów na prawo i lewo, ale gdy się śmieje, jest to wyjątkowo zaraźliwe. Perfekcjonista, ambitny, silny zarówno fizycznie jak i psychicznie. Jeśli jesteś świadomy jego krótkiej kariery w piechocie morskiej, możesz dojść do wniosku, że wyrzeźbiła mu ona charakter opanowanego, zawsze gotowego na każdą sytuację i ostrożnego, choć nieraz gwałtownego mężczyzny. Ma swoje zasady oraz przekonania, których się trzyma, ale mimo tego jest człowiekiem o otwartym umyśle, gotowym na to, że ktoś lub coś mogłoby w każdym momencie zburzyć jego wyobrażenia na dany temat.
Źle czy dobrze, okaże się
później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka,
żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji,
choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski
Teraźniejszość Blake’a:
Z rodzinnej Szkocji wyjechał
głównie ze względu na swoją nieciekawą sytuację, jaką zapewniała mu „wpadka”
związaną ze swoim ostatnim pryncypałem. Być może uciekanie przed przeszłością
nie było najlepszym pomysłem, ale McGrath potrzebował odpoczynku od
wszystkiego, co przypominało mu o Kieranie. Przy okazji deszczowe i chłodne
Glasgow zastąpił dużo cieplejszym Vancouverem.
Sposób, w jaki został tu
odebrany całkowicie go zaskoczył. Okazało się, że nie każdy pracodawca
poszukuje pracowników bez skazy. Wręcz przeciwnie, niektórym zależało na
osobach kompetentnych, ale też nieco zdesperowanych – takich, które z ulgą
przyjmą każdą możliwość zatrudnienia. Pracuje kontraktowo dla różnych
korporacji, chociaż ostatnio zaczął dużo bardziej stabilną pracę w biurze
ochrony na pierwszym piętrze wieżowca. Wkrótce ma zamiar powrócić również do
pół etatowej pozycji prywatnego ochroniarza, jeśli tylko nadaży mu się taka
okazja.
Człowiek straciłby odwagę,
gdyby nie był podtrzymywany przez fałszywe wyobrażenia.
Bernard Fontenelle
Bernard Fontenelle
Poza tym...
Nie pali, nie pije kawy, a alkohol spożywa sporadycznie. Powód? Nie lubi się od niczego uzależniać.
Ma metr dziewięćdziesiąt osiem wzrostu, więc zazwyczaj góruje nad swoim towarzystwem.
Jest orientacji heteroseksualnej, ale nigdy nie był w związku z kobietą dłużej niż kilka miesięcy, czego powodem była jego praca, wymagająca od niego całkowitego poświęcenia.
Lubi zaczynać dzień aktywnie,
od porannego joggingu, wizyty na basanie lub siłowni.
Ma niezwykle szczegółową
pamięć, na której czasem zbytnio polega.
Wyznaje zasadę "wściekłość jest wrogiem skuteczności".
Nigdy nie rozstaje się ze swoim Sig Sauerem P229.
Wyznaje zasadę "wściekłość jest wrogiem skuteczności".
Nigdy nie rozstaje się ze swoim Sig Sauerem P229.
Zazwyczaj można u niego
znaleźć kieszonkową wersję jakiejś powieści kryminalnej.
Mówi płynnie po hiszpańsku.
Prowadzi czarne Audi A8 W12, a
jego ulubiony drink, to whisky.
[wizerunek Ferrana Calderona
się kłania i zachęca do wątków i powiązań. Lubię filozofię na podstawie „ja dam
pomysł na wątek, ty go napiszesz i vice versa”]
[To ja się witam ładnie i od razu reflektuję na wątek. Tylko jeszcze kartę muszę przeczytać, no :)]
OdpowiedzUsuń[Hm. Nie przyszło mi do głowy nic poza tym, że łączy ich poranny jogging. No i jeszcze jedno. Mogli mieć wspólnego klienta, którego Twój bohater przez jakiś czas mógł chronić, a Lianne mogła reprezentować go na sali sądowej w jakiejś sprawie. Jeżeli masz coś lepszego to dawaj ;>]
OdpowiedzUsuń[ Czy my się przypadkiem nie znamy? Ten cytat z nagłówka mi mówi że chyba tak. prefer- paris jeszcze na onecie czy jakoś tak się nazywa? ]
OdpowiedzUsuń[ Nie jestem oczywiście pewna. A może to był blog o celebrytach? Albo jedno albo drugie ale myślę że na pewno gdzieś się już spotkaliśmy ;). Znać się znały na pewno. Tak czy siak wątek mam nadzieję, że zaczniemy. Pomysły? Zacznę oczywiście wtedy;) ]
OdpowiedzUsuń[Okej, wypatruję ;>]
OdpowiedzUsuń[Hm... może nie do końca te same profesje, ale może nasze postaci mogłyby się już znać? może jakieś powiązanie? ;)]
OdpowiedzUsuń[Ohoho, przystojniak :3 to ja chcę wątek! Pomysł? :)]
OdpowiedzUsuń[Jak zaczynałam czytać kartę to miałam taki pomysł: Blake jest czyimś prywatnym ochroniarzem i obecnie ochrania tą osobę na jakiejś imprezie. A tam pojawia się Ellie i ma niecny plan znalezienia sobie tymczasowego domu. I pada na mieszkanie tego Blake'owego pryncypała.
OdpowiedzUsuńAle Blake jeszcze nie ma nikogo przydzielonego, racja? Więc nie wiem, Ty coś wymyśl, a ja zacznę. Plosię ;]
[Jaaj, Elaine dużo imprezuje. I zawiera na imprezach dziwne znajomości. Pomoże coś to? ;3 ]
OdpowiedzUsuń[Mogli się poznać na przykład wtedy, kiedy Blake eskortował jakiegoś ważnego człowieka do sztabu ;) mogę zacząć jeśli tylko pomożesz z miejscem/okolicznościami spotkania ;)]
OdpowiedzUsuń[Dzień dobry. Ja chętnie bym zaczęła o ile podasz okoliczności spotkania/powiązanie. ;]
OdpowiedzUsuńPrzeszłość zwykle miała to do siebie, że nie chciała dać o sobie zapomnieć. Ciągnęła się za człowiekiem, a on uparcie patrzył wstecz, zamiast żyć teraźniejszością czy chociażby planować przyszłość. Lianne wiedziała o tym z własnego doświadczenia. Z każdym dniem uczyła się odcinać od tego co było kiedyś. Uznawała tkwienie w przeszłości po prostu za coś niezdrowego i niekorzystnego dla człowieka. I radziła sobie z tym nieźle.
OdpowiedzUsuńWyszła z biura wcześniej i była to pierwsza sytuacja w tym tygodniu. Zazwyczaj kończyła pracę późno, często nawet w godzinach nocnych. Teraz czuła się odprężona samą myślą, że wreszcie nieco odpocznie. Wsunęła na ramiona marynarkę i rozejrzała się wokół siebie. Winda w dalszym ciągu nie nadjeżdżała. Wreszcie jej wzrok padł na znajomą twarz. Czy to możliwe...?
Lianne należała do osób otwartych i bezpośrednich. Gdy spotykała dawnych znajomych czy też współpracowników, nie miała oporów by się z nimi przywitać i porozmawiać. Teraz nie zamierzała czynić wyjątku.
- Blake? - Lianne podeszła do mężczyzny, niepewnie uśmiechając się. Przecież mogła się pomylić. Ale wątpiła w to.
[ Tak to bankowo było rich and famous. I herbata bez cytryny albo z :D. A pomysł jest naprawdę niezły, więc zacznę;) ]
OdpowiedzUsuńCzasami rankiem Samara miała ochotę zabić budzik i to szczerze. Gdy słyszała ten okropny dźwięk po prostu miała ochotę rąbnąć budzikiem o podłogę i dalej spać. Potem jednak do głowy przychodziło jej tyle rzeczy, które jeszcze musi zrobić i po prostu musiała wstać.
Tak jak każdego ranka zwlekła się z łóżka i dowlekła pod prysznic. Dopiero wtedy następował momenty, kiedy Sam się budziła do życia. Ubranie, makijaż i chwycenie jednego tosta czyniło ją gotową do wyjścia. Pochrapując swoje śniadanie wchodziła jak zwykle do windy. Stała tam krótką chwilę, gdy winda już prawie odjeżdżała i chłopak wsadzał rękę w przestrzeń i jak co ranek zauważyła swojego sąsiada.
- Cześć. - rzuciła przesuwając się bardziej w bok, żeby mógł spokojnie ustać przy ścianie.
[Praca i zaproszenie do biura to świetny pomysł ;) mogłabym liczyć, że zaczniesz, a ja zrobię to następnym razem? ;D]
OdpowiedzUsuń[Pomysł pasuje, więc zaczynam :D]
OdpowiedzUsuńSama nie wiedziała dlaczego na dzień dzisiejszy nie miała nic przygotowane. Kartka w jej dzienniku była pusta tak jakby tego dnia w ogóle nie było. Nic więc dziwnego, że siedziała na kanapie i od rana czytała książki. Równo o godzinie dziewiętnastej skończyła czytać ostatnią książkę. Z głośnym jękiem odłożyła ją na stolik, a potem leniwie się podniosła z miejsca. Miała ochotę przeczytać kolejną część, o ile takowa była.
Ubrała się, poprawiła włosy, a potem wyszła do biblioteki. Musiała tam iść aby wybrać kolejne książki do przeczytania, bo inaczej umarłaby z nudów.
Przekroczyła próg biblioteki, oddała książki, a potem skierowała się w stronę działu z kryminałami. Zaczęła przeglądać tytuły i BINGO! Znalazła, to czego szukała. Wspięła się na palce jednak nie mogła dosięgnąć do książki. Skrzywiła się nieznacznie i spróbowała raz jeszcze jednak i ta próba dała mało zadowalające efekty. Próba numer trzy utwierdziła ją w przekonaniu, że nie powinna sięgać po coś czego i tak nie może dosięgnąć. Na głowę spadło jej kilka grubych tomisk, a książka którą chciała nawet drgnęła. Jęknęła cicho i opadła się o regał, a potem po nim zjechała trzymając się równocześnie za czoło o głowę.
[Ha, cudownie ;D w takim razie czekam ;)]
OdpowiedzUsuń[ No właśnie nigdy nie pamiętam czy z czy bez:D ale pamiętam, że coś z cytryną:D ]
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się do swojego sąsiada. Ani trochę nie miała mu za złe, że zatrzymuje jej windę. Przyzwyczaiła się już, że jeżdżą razem, a zresztą to były sekundy różnicy, które zwykle jej nie przeszkadzały.
- To nie jest zły pomysł. - zaśmiała się szczerze i odgarnęła włosy na plecy. Potem spojrzała na jego krawat i pokręciła głową. - Wyjdę na perfekcjonistkę, ale nie możesz tak iść. - stwierdziła z rozbawieniem, gdy winda zatrzymała się na kolejnym piętrze, bo ktoś ją zawołał. Ustała przed nim i od razu zaczęła poprawiać krawat, rozwiązała go i wiązała jeszcze raz. Niestety winda szarpnęła raz mocno i wpadła bardziej na niego. - Wybacz. - rzuciła odsuwając się znów kawałek i dokańczając swoje dzieło. - Teraz jest idealnie.
Jak wiadomo na Alex spoczywało mnóstwo zadań i obowiązków, tak samo jak mnóstwo ludzi na niej polegało. Często to od jej decyzji zależały nawet dalsze losy państwa, o. Tak samo od niej zależało kto będzie chronił ważnych ludzi, którzy potrzebowali eskorty.
OdpowiedzUsuńNaprawdę zechciała już oderwać się od świata pracy, z którego ostatnio nie mogła wyjść zważywszy na to, że jakiś psychopata zagrażał nie tylko sobie, ale też innym i może nie wyglądało to na nic groźnego to Alexandra i tak musiała mieć wszystko pod kontrolą. Wiadomo, co takiemu wpadnie do głowy? Pogróżki, potem jeszcze zatrucie środowiska na skalę państwa i nieszczęście gotowe. Dlatego Alex chwilowo miała dość, ale jeszcze nie mogła sobie zrobić przerwy.
Zatwierdzała właśnie najbliższą akcję, kiedy usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę - odparła wiedząc, że to Blake, bowiem o wcześniej uprzedziła ją telefonicznie asystentka.
Takich rzeczy trzeba było się nauczyć przy ojcu i bracie, zwłaszcza takich którzy bardzo często nosili krawaty, bo one pasowały do garniturów. Matka zadbała o wychowanie córki. A po drugie pracowała w gazecie o modzie, musiała więc umieć niektóre rzeczy.
OdpowiedzUsuń- Hmm zazwyczaj za dziesięć 8.
Tak było zwykle, bo czasami zdarzało jej się wychodzić troszkę wcześniej.
Tego sąsiada niestety nie lubiła. Zawsze darł się w windzie i Sam po prostu miewała go dość, ale co poradzić. A gdy inni rozmawiali to ich uciszał i Sam była pewna, że niedługo odezwie się też do nich jakimś nie przyjemnym tekstem.
[ Wpadłam na pomysł. On szuka jak się to nazywa hmm kogoś do ochraniania, a może powiedzmy Sam będzie potrzebowała kogoś i jej ojciec go zatrudni ;). Co ty na to? ]
[Może Blake znał się z mężem Lei?]
OdpowiedzUsuń[Może tak, Blake znał się z mężem Lei, jednak nie miał pojęcia o ich problemach, później kontakt się urwał i teraz mogą się spotkać w Vancouver, i Blake będzie zdziwiony, bo miał ich za udane małżeństwo? :>]
OdpowiedzUsuń[Witam. Może wątek z Lexi?]
OdpowiedzUsuń[Hej, może wątek? :) Jako że moja Ana jest bardzo nieporadna, kiedy chodzi o prawdziwe życie, a jej rodzice mocno "nadopiekuńczy" to może zatrudnili Blake'a jako jej ochroniarza, o którym ta nie miała pojęcia? Bo chcieli trzymać rękę na pulsie, ale jednocześnie udawać, że całkowicie wierzą, że córka sobie poradzi, więc kazali mu trzymać się na dystans, ale jej pilnować. Blake'owi mogłyby się nie podobać takie machlojki i próbowałby "wpaść" ze swoją pracą, żeby Ana go zauważyła i sytuacja stała się jasna. Oczywiście jak nie masz ochoty, to nie narzucam, skąd. :D To luźna propozycja. Może Ty masz jakiś pomysł? :)]
OdpowiedzUsuń[Twój pomysł jest bardzo dobry. Można by jeszcze dodać, że Lexi i Blake kiedyś się znali, i blondynka się w nim kochała. I na joggingu się znowu spotkają. Co ty na to? Kto zaczyna?]
OdpowiedzUsuń[Skoro już wychodzisz z taką propozycją, to miłą odmianą będzie jak zaczniesz ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie o to mi chodzi, żeby rzucić jej ochroniarza bez jej wiedzy i zgody :) To mi nawet by pasowało do wizji jej rodziców, jaką sobie wykreowałam.]
[ Chodziło mi raczej o to, ze ojciec wynajął bo musiał. ale nie ważne w sumie. A może i ojciec nie zwraca na nią większej uwagi, ale kocha. I na pewno nie pozwoliłby jej zrobić krzywdy. A z tym pokarz więcej to bardzo wkurzające ]
OdpowiedzUsuń- Nie musisz. - rzuciła uśmiechając się do niego. Naprawdę nie było takiej potrzeby. - Spotkania w twoim stylu są bardziej oryginalne, bo wbijasz się jak jakiś tajny agent w ostatniej chwili.
Jego wzrok był naprawdę zabójczy i gdyby padł na Sam dziewczyna sama by lekko się zlękła. Kto wie może padłaby trupem jak w jakiejś bajce? Byłoby to ciekawe.
Na szczęście winda zatrzymała się i mogli wszyscy wysiąść z niej na parterze.
- Od razu lepiej.
[Samara]
[Ja wymyśliłam, to możesz zacząć :D]
OdpowiedzUsuń[wszystko w jak najlepszym porządku ;) Poza tym, że jestem śpiąca i nie chce mi się odpisywać, ale to zupełnie co innego xD]
OdpowiedzUsuńAnastasia nie miała tego dnia w grafik wpisanej żadnej sesji a co za tym idzie, od razu po wykładach pojawiała się w jej planie zajęć wielka dziura wypełniona nagłówkiem "czas wolny". A co jest najszybszym i najłatwiejszym sposobem na jej pokrycie dla córki milionerów? Zakupy. Jedno słowo, tyle różnych znaczeń. Kiedy patrzysz na nie od strony żebrzącego na ulicy biedaka, może chodzić o bułkę albo butelkę piwa. Gdy znaczenie określasz na podstawie przeciętnego mieszkańca globu, widać łażenie po sieciówkach albo uzupełnianie zapasów lodówki w supermarkecie. A jeśli łączysz ten wyraz z widokiem młodej dziewczyny z rodziny opływającej pieniędzmi pewnie pomyślisz o szalonym maratonie po najdroższych projektantach w okolicy.
Otóż... Nie. Anastasia taka nie była. Owszem, lubiła czasem zajrzeć do droższego sklepu i obejrzeć ubrania, coś kupić. Czasem. Zazwyczaj wybierała marki półluksusowe i to tylko dlatego, że inaczej jej matka odcięłaby jej głowę - przecież córka projektantki mody nie może pokazywać się w byle czym, prawda?
To jednak nie powstrzymywało jej od rozsądnych zakupów. Nie wychodziła z designerskich sklepów obładowana siatami, a z jedną, góra dwiema torebkami wracała po całym dniu do domu. Brała tylko to, co naprawdę jej się podobało, a nie wszystko, co kiedykolwiek pojawiło się na wybiegu i jest must have'm sezonu. Zresztą, takie rzeczy dostawała za darmo. Jako modelka i jako córka swojej matki.
Wychodząc z ostatniego tego dnia sklepu zdawała się nie zauważyć panującego w mieście ruchu. Nie zwróciła uwagi na nagle przechodzącego przez jezdnię mężczyznę, a jedynie na mocno świecące słońce, które zmusiło ją do założenia okularów. Po prostu poszła w swoją stronę, stukając obcasami.
[No, to zaraz będzie żałować, że nie wzięła samochodu, to typ by za nią nie szedł xD Ahhh...]
Codzienny rytuał Lexi rozpoczęty. Wstała bardzo wcześnie, by wyrobić się do szóstej. Poszła do łazienki, umyła zęby, spięła włosy w wysoki kok, ubrała dres do biegania i poszła do kuchni. Z lodówki wyciągnęła zimną wodę, a z barku jabłko. Musiała zjeść coś przed joggingiem, ale nie mogło być to nic ciężkiego. Przed wyjściem pogłaskała jeszcze kota i wzięła ze swojego pokoju Mp3 oraz słuchawki. Jak zwykle zostawiła otwarte drzwi do mieszkania i zbiegła po schodach na dół.
OdpowiedzUsuńNa dworze było ciepło i słońce mocno grzało, choć był dopiero ranek. Lexi wciągnęła do płuc świeżą dawkę powietrza i pobiegła w stronę parku. Biegła równym tempem, nie za wolnym, bo to ją nudziło. Dopiero, gdy dobiegła do fontanny zatrzymała się, by omyć twarz wodą i na chwilę usiąść, porozciągać się.
Ona też nie miała ochoty użerać się z tym facetem, zwłaszcza że do jej ulubionych sąsiadów na pewno nie należał.
OdpowiedzUsuń- Tak, tam pracuje. - pokiwała jeszcze głową na potwierdzenie.
On chyba jeździł do pracy samochodem, Sam za to wolała się zawsze chwilkę przejść i jeszcze odetchnąć przed pracą. Potem miała przed sobą kilka jak nie kilkanaście godzin siedzenia, redagowania i zdzierania głosu. Nic przyjemnego swoją drogą. - A ty pracujesz u Jaspera tak? - zagadnęła go bo z tym jej się kojarzył. Akurat jego szefa znała od podszewki.
[Ej, o tym nie pomyślałam. Masz ci los, jak może być fajnie to mi szczegóły umykają xD]
OdpowiedzUsuńAnastasii bardzo łatwo miękło serce. Może aż za łatwo. Chyba w żadnej rzeczywistości nie potrafiłaby być wredną zołzą z góry patrzącą na cały świat. Stop. Poprawka - w jednej. Tej na planie, gdzie potrafiła przyjąć każdą rolę, jednak wtedy nikogo nie krzywdziła swoim zachowaniem. I dlatego mogła to robić.
Żebrak obrał sobie więc za cel idealną bogaczkę. Normalna osoba z jej światka pewnie zdzieliłaby go torebką albo urządziła na ulicy niemały dramat, nie to co Ana. Ona grzecznie wyciągnęła parę drobniaków z czystej dobroci. Nawet nie umiała normalnie podejść do zachowania nieznajomego mężczyzny, gdy ten stanął w jej obronie, jednak nie odważyła się odezwać, dopóki żebrak sobie nie poszedł. Bała się, że dalej będzie koło niej się kręcił i nic nie mogła na to poradzić, chociaż chciała.
- Nie musiał być pan od razu taki ostry. To też był człowiek - rzuciła w obronie włóczęgi, jednak mało zaciekle. Fakt, była wdzięczna i nie potrafiła tego należycie ukryć nawet przed samą sobą. - Owszem, trochę niezdarny i zaniedbany - teraz nawet sama Ana zdawała sobie sprawę, że używa sporych eufemizmów, - ale jednak. Też należy mu się trochę szacunku, a nie traktowanie jakby był psem - stwierdziła, krzyżując ręce na piersi. Na co liczyła, mówiąc swoje słowa? Nie wiedziała, ale na pewno nie na wybuch śmiechu.
[jakoś mi ten śmiech pasował. nie obrazisz się, prawda? ;D ^^]
Niektórzy mogli pomyśleć, że Ellie ma jakieś nadnaturalne zdolności. Nie wiadomo skąd, ale zawsze wiedziała, kiedy w okolicy pojawia się samotny mężczyzna. Mało tego! Zawsze wiedziała, gdzie takiego znaleźć!
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się do barmana, odbierając od niego swoje martini, po czym odwróciła się w stronę sali klubu. Popijała powoli drinka i przeczesywała ją wzrokiem, szukając towarzystwa. Nie lubiła być sama, taki stan ją przerażał. Ale dzisiaj szukała pociechy, nie interesowali jej dwudziestolatkowie z zamiłowaniem do imprez. Tego wieczora chciała mieć przy sobie kogoś dojrzałego. Skierowała więc swoje kroki w stronę narożnego stolika i postukała długim palcem w oparcie jednego z siedzeń.
- Mogę się dosiąść? - spytała siedzącego przy stoliku mężczyznę, nie patrząc na niego, lecz na bawiący się tłum. Wzięła jeden łyk i dopiero wtedy obdarzyła go spojrzeniem błękitnych oczu.
Leander lubiła tą kawiarnię. Podawali tam dokładnie taką kawę, jaką uwielbiała pijać w jednej z kawiarni w Londynie. Zadziwiające. Wiedziała, że zapewne największą rolę w tym gra jej umysł i wmówiła to sobie tak głęboko, że w to uwierzyła. Przynajmniej było przyjemne.
OdpowiedzUsuńDlatego tego wieczora, jak i każdego, stała przy kasie, kupując swoją ulubioną kawę i gawędząc z kasjerką. Wszystkie już dobrze znała, często tutaj bywała.
W końcu wzięła kubek i zamierzała opuścić kawiarnię, kiedy jej uwagę przyciągnął jakiś mężczyzna. Blake? Co on tu robi? Patrzyła na niego zaskoczona, bezwiednie ruszając w jego stronę.
- Cześć. - powiedziała entuzjastycznie, uśmiechając się do niego szeroko.
[No, to dobrze :D Jej, chce mi się spać, ale nie chce xD]
OdpowiedzUsuńAnastasia przede wszystkim nie potrafiła być niemiła i to był jej problem. Do każdego człowieka podchodziła z kredytem sympatii i nic nie mogła na to poradzić. Świat i ludzie nie wydawał się jej straszny i niebezpieczny, bo do tej pory znała tylko jedynie marny skrawek życia, nie można nawet powiedzieć prawdziwego życia. Ona żyła w iluzji tego, co nazywamy rzeczywistością.
Nie wiedziała jak odpowiedzieć, więc skupiła się na tym, co mogło zaniepokoić. Później zajmie się bronieniem żebraków.
- Nie przedstawiłam się - powiedziała niby spokojnie, ale z nutką zaniepokojenia pobrzmiewającą gdzieś pod naturalnym tonem. Co jeśli ten mężczyzna jest jeszcze dziwniejszy od szczerbatego bezdomnego? Życie we Francji było o tyle prostsze...
W międzyczasie szukała odpowiedzi na postawione wcześniej przez nieznajomego pytania. Co by zrobiła? Pewnie wsiadła do pierwszej z brzegu taksówki. I uciekła. Nie umiałaby powiedzieć komuś, nawet delikatnie, żeby po prostu sobie poszedł. To byłoby wbrew jej naturze.
- Jeżeli mogę być szczera to wolę się przejść. - powiedziała zerkając na niego. Nie kazała mu ze sobą iść, po prostu pozwalała mu na decyzję. Mógł spokojnie odjechać samochodem. - Dla mnie to nie wiele z momentów, kiedy nie siedzę przy biurku i nie muszę czegoś poprawiać. A lubię spacerować. - wytłumaczyła mu.
OdpowiedzUsuń