L e a n d e r W i l l i a m s
Lea; 24 lata, spikerka radiowa w radiu na 32 piętrze, heteroseksualna, rozwódka, Angielka
ukończyła jednocześnie dwa kierunki - dziennikarstwo i muzykę
Leander Williams przyszła na świat ósmego września tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego ósmego roku w Londynie. Jest drugim, i środkowym, dzieckiem policjanta, Davida Carltona i pielęgniarki, Sophie Spencer. Zdawałoby się normalna, porządna rodzina. No właśnie, zdawało. Na początku tak było. Jednak, gdy dzieci poszły do szkoły, coś zaczęło się psuć. David wpadł w alkoholizm. Całe pieniądze wydawał na alkohol. Żonę bił i zdradzał na prawo i lewo. Dzieci z przerażeniem patrzyły na w pół żywą matkę. Gdy któreś próbowało jej zrobić, obrywało. Mijały lata, a nikt z zewnątrz niczego nie zauważał. Aż doszło do tragedii. W trakcie jednej z kłótni David tak pobił Sophie, że ta zmarła kilka dni później w szpitalu. Rozpoczęło się śledztwo. David trafił do więzienia na długie lata, a przerażone dzieci do Domu Dziecka. Jakby tego wszystkiego było mało, zostały rozdzielone. Najmłodsza, siedmioletnia wówczas dziewczynka, adoptowana została już kilka miesięcy później. Dziesięcioletnia Leander trafiła do rodziny Williams'ów niedługo po odejściu siostry. Jej starszy o trzy lata brat nie został adoptowany. Od tamtej pory Leander nie widziała ani siostry, ani brata.
W końcu udało jej się jakoś wrócić do normalnego życia. Nigdy nie zapomniała o tym, co przeszła, ale pozbyła się traumy i mogła dalej żyć. Uczyła się dobrze, można powiedzieć, że bardzo dobrze. Nie sprawiała problemów wychowawczych, od używek stanowczo stroni. Rodzice adopcyjni mogli być z niej dumni i zadowoleni. Nie nawiązali nigdy więzi z adoptowaną córką. Zapracowani, rzadko bywali w domu, pozostawiając Leander opiekunkom, a później samą sobie. Nie narzekała. Mogła skupić się na własnym życiu, pasjach, marzeniach. I wyszło jej to na dobre. Szkołę ukończyła ze świetnymi wynikami, bez problemu dostała się na studia. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie miłość.
Jacka Warricka poznała, mając niecałe dwadzieścia dwa lata. On miał wtedy dwadzieścia osiem, był już znanym i cenionym w środowisku architektem. Leander przygotowywała projekt w ramach studiów, miała umówiony wywiad z nim... I stało się. Zakochali się w sobie bez pamięci, od pierwszego wejrzenia. Lea kompletnie straciła dla niego głowę. On, wydawałoby się, dla niej też. Nigdy nie była szczęśliwsza, niż wtedy. Zaledwie osiem miesięcy później wzięli ślub, zamieszkali razem. Jednak historia lubi zataczać koło, a życie bywa okrutne, ironiczne i niesprawiedliwe. Nie trzeba było długo czekać. Parę miesięcy po ślubie, Jack pokazał swoją prawdziwą twarz. Okazał się niemal kopią ojca Leander, o którym tak próbowała zapomnieć. Nadużywający alkoholu, niestabilny emocjonalnie ze skłonnościami sadystycznymi. Lea była zagubiona. Było jej wstyd, nikomu o tym nie mówiła, w końcu tak broniła swojej decyzji o szybkim ślubie. Przestała wychodzić z domu w jakiekolwiek inne miejsce, niż uczelnia. Bo na nauce wciąż jej zależało, na wykształceniu. Znosiła to wszystko przez kilka miesięcy. Nie wytrzymała, gdy okazało się, że Jack gwałci ją bez zabezpieczenia. Tego znieść nie mogła, nie chciała mieć z nim dzieci. Wraz z ukończeniem przedostatniego roku studiów, wniosła do sądu pozew o rozwód. To był szybki rozwód. Leander zgromadziła dostatecznie wiele dowodów okrucieństwa męża. Sąd orzekł ich rozwód z winy męża, a Jack musiał oddać Lei sporą część swojego pokaźnego dość majątku.
Leander chciała wyjechać, jednak musiała skończyć studia. Został jej rok. Zacisnęła więc zęby, skupiając się tylko i wyłącznie na nauce. Ukończywszy studia z wyróżnieniem, spakowała się i wyjechała tak szybko, jak mogła. Padło na Vancouver. Lea szybko znalazła tam pracę jako spikerka radiowa. Daje też lekcje śpiewu i lekcje gry na różnych instrumentach. Zdarza jej się pisywać do gazet, lecz jako wolny strzelec. Do szuflady pisze opowiadania oraz jest w trakcie pisania książki. Znów stanęła na nogi. Mimo tego, co przeszła, a może właśnie dzięki temu, Leander jest osobą o pogodnym usposobieniu. Bierze życie takim, jakie jest, ciesząc się z błahostek. Ambitna, ma swoje cele, do których uparcie dąży. Mocno stąpa po ziemi, nie chodzi z głową w chmurach. Nie wierzy już w prawdziwą miłość, więc i jej nie szuka. Seks nie jest dla niej niczym wielkim, więc zdarza jej się miewać przelotne znajomości. W końcu jest samotna, a każdy ma swoje potrzeby, prawda? Bystra i inteligentna, nieco nieufna. Ciężko jest ją naciągnąć, lub oszukać. Empatyczna, czuła i troskliwa. Ma świetny kontakt z dziećmi i zwierzętami, które kocha. Stara się unikać konfliktów, jednak ma swoje zdanie i przekonania, o które zawsze walczy. Nie da ubliżać sobie, ani osobom, na których jej zależy. Dość wygadana, ma poczucie humoru i dystans do siebie. Subtelna, delikatna i kobieca. Obdarzona anielską wręcz cierpliwością. Unika zobowiązań uczuciowych. Spokojna i rozsądna, zna granice, których nie przekracza. Ciężko jest wyprowadzić ją z równowagi. Oaza spokoju. Na ogół miła i sympatyczna, dopóki ktoś poważnie jej nie podpadnie. Wrażliwa na cierpienia innych, estetka, artystka.
Leander to kobieta niewątpliwie atrakcyjna. Całkiem wysoka, mierząca bowiem sto siedemdziesiąt trzy centymetry wzrostu, szczupła, można rzec nawet, że zbyt szczupła, z racji tego co przeszła. W jej przypadku, stres nie sprzyja tyciu. Drobna buzia, o zarysowanych kościach policzkowych, pełne, malinowe usta w kształcie klasycznego serduszka, zgrabny nosek i piękne, jasnoniebieskie oczy otoczone wachlarzem długich, ciemnych rzęs. Posiada długie, gęste, falowane blond włosy sięgające pasa. Najczęściej nosi je rozpuszczone, lub niedbale splecione, tudzież spięte. Ubiera się bardzo kobieco, wie jak podkreślić swoje atuty w niewulgarny sposób. Nie przesadza z makijażem, mascarą podkreśla tylko głębię swoich oczu oraz używa owocowego błyszczyka.
* Marzy o spotkaniu z 27letnim obecnie bratem, Evanem i 21letnią siostrą Ivett.
* Posiadaczka niskiego, zmysłowego głosu, stąd zapewne jej sukcesy odnoszone w roli spikerki.
* Dużo czyta, najbardziej lubi fantastykę, kryminały i powieści psychologiczne.
* Gra na fortepianie, skrzypcach i gitarze. Ponadto pięknie śpiewa, czarując swym niskim głosem. Komponuje własne piosenki.
* Uwielbia wyjścia do kina, teatru i opery.
* Fanka starego rocka, The Doors, Led Zeppelin, Boba Dylana, Janis Joplin, AC/DC, Iron Maiden, Metallici etc.
* Kocha kwiaty, ogólnie naturę.
* Jej pasją jest także sztuka, nie rozstaje się ze szkicownikiem, dużo także maluje.
[Witajcie :D Karta będzie pewnie jeszcze x razy zmieniana, ale cóż, nie umiem tak na raz :x Na wątki i powiązania jestem oczywiście chętna, różnorodne, więc nie krępować się! Na zdjęciach Josephine Skriver, a pochodzą one z tumblra :)]
[Oj, Witam. Widzę, że musimy mieć wątek oczywiście, jakieś pomysły?]
OdpowiedzUsuń[ Hmmm oboje piszą coś do szuflady, skoro pisze czasami jako wolny strzelec a on zarządza prawie gazetami ojca to gdzieś tam mogli się spotkać. ;) ]
OdpowiedzUsuń[ No jasne;) mam nadzieję, że masz ochotę zacząć;) ]
OdpowiedzUsuńCharles nie miał wiele czasu na chodzenie po barach. Dziś jednak wyjątkowo miał ochotę na szklaneczkę whiskey, nie miała zamiaru jednak pić sam. Czekał na swoją siostrę, która jednak w końcu ostatecznie napisała, ze nie może się zjawić. Westchnął i poprosił barmana jeszcze jedną szklaneczkę whisky równocześnie ze początkiem składania zamówienia przez dziewczynę.
OdpowiedzUsuń- Proszę. Pani pierwsza.
[Tak przejrzałam kartę i wymyśliłam, że może Tony pomagał Leander w sprawie rozwodowej, gdy na przykład pojechał do Anglii? Nic innego do łebka mi nie przychodzi. ]
OdpowiedzUsuń[wątek, powiązanie?]
OdpowiedzUsuń[Tak przeczytałam kartę, nawet dwa razy, i na nic nie wpadłam -.- Więc byłabym wdzięczna za zaczęcie, czy coś ;]
OdpowiedzUsuńDean
[Okej, pasuje :) A zaczniesz? *bardzo ładnie prosi*]
OdpowiedzUsuń[Myślisz, że nasze bohaterki mogłyby się jakoś przyjaźnić czy coś? ;)]
OdpowiedzUsuń[ to może wspólna audycja ? ;D i żeby było śmiesznie, mogliby ze sobą flirtować, albo się droczyć na antenie :P ]
OdpowiedzUsuń[ no dooobra, zrobię wyjątek xD ]
OdpowiedzUsuń7 rano. On z kubkiem kawy w ręku kroczył korytarzem do studia. Posyłał swój firmowy uśmiech do pracownic. Czuł się dziś świetnie. Zaraz czekała go audycja z jego ulubioną koleżanką z pracy. Leander była jego ulubioną pracownicą i współspikerką. Kochał mieć z nią wspólne audycje. Także bez pukania wszedł do pokoju i uśmiechnął się zadziornie do niej.
- Witam moją towarzyszkę.
Marylou była dobrym szefem, przynajmniej tak jej się wydawało. Nie wywierała na swoich pracownikach niepotrzebnej presji, nie podkreślała też tej relacji szef-pracownik. Ot zadawała się ze swoimi podopiecznymi tak, jak ze znajomymi. Luźne rozmowy i miłe przywitania. Chociaż wszyscy wiedzieli, że podchodzi z dystansem do spraw związanych z pracą. Dlatego mimo wszystko radio było radiem, a nie kawiarenką, czy miejscem na długie pogaduchy. Dobra relacja była ważna, ale przecież nie najważniejsza. Najważniejszy był biznes.
OdpowiedzUsuńTego dnia było sporo pracy, relacja leciała swobodnie, ale jej papierkowa robota, rozsyłanie spikerów po lokalizacjach do zdawania miejscowych relacji i takie tam. Tego było dość sporo. Poprosiła sekretarkę, żeby wezwała do niej Leander, a jakąś stażystkę wysłała po kawę dla niej. W końcu właśnie tym zajmowali się głównie stażyści. Byli potrzebni do załatwiania małych spraw, drobnych pomocy dla spikerów oraz bardzo dobrze sprawdzali się w roli biegaczy po kawę. W końcu zależało im na dobrej ocenie stażu, więc robili wszystko co im się nakazało. Kiedy Williams zeszła do gabinetu, Marylou wskazała skinienim głowy, żeby usiadła.
[Mam nadzieje, że tak może być. I przepraszam za zwłokę.]
Usiadł na swoim stałym miejscu i nałożył słuchawki, uśmiechając się do Lea.
OdpowiedzUsuń- Z tobą? Zawsze i wszędzie, kotku.- puścił do niej oczko i włączył odpowiedni przycisk, przełączając na odbiór.- Witam moją ulubioną słuchownię, żeby nie powiedzieć widownię, bo przecież was nie widzę.- zaśmiał się.- Z tej strony Wayne Gosselin i Leander Williams.
- Tak- przytaknął, uśmiechając się szeroko.- Będziemy głównie rozmawiać o tym dziwacznym fenomenie brytyjskich mężczyzn.- oznajmił, podkreślając swój akcent, ale mówiąc całkiem poważnie, jakby nie wiedział, że mówi między innymi o sobie.- Serio? Dziewczyny co wy w nich widzicie?- prychnął.- Naprawdę pociąga was ten ich okropny akcent?
OdpowiedzUsuńSpojrzał na Leander i puścił do niej oczko.
[dzięki ;) i jasne, że mam pomysł, a nawet dwa!
OdpowiedzUsuń1) jakiś przelotny romans, kiedyś (tutaj wszystkie szczegóły mogę pozostawić Tobie)
2) Leo miał dziewczynę, która - tak jak Twoja bohaterka - uwielbiała teatr i operę, i po przedstawieniach chodzili razem na drinka czy cokolwiek ;)
chyba, że coś innego przychodzi Ci do głowy ;) tylko prosiłabym, żebyś zaczęła, bo muszę się najpierw w Leośka trochę wczuć ;)]
[może być Londyn, właściwie jest mi to obojętne - pisz, jak będzie Ci wygodniej ;)]
OdpowiedzUsuń- Moim zdaniem Brytyjczycy są nudni i flegmatyczni.- zaczął- A te ich głupie herbatki o 5, to jakiś żart?- prychnął.- Kto normalny pije systematycznie, o tej samej porze herbatę, która tak naprawdę nie jest zwykłą herbatą, tylko jakimiś szczochami.- uśmiechnął się.- Ale jeśli gdyby jakiś Brytyjczyk nas słuchał, to ja bardzo przeprasza i prosiłbym o nie wysyłania pozwu do sądu. Mam już tego wystarczająco za dużo w domu na biurku, ale wracając do Wielkiej Brytanii i jej mieszkańców...-wznowił przerwany wątek- Naprawdę Lea? pan Darcy? Przecież on jest nudny i taki dumny z siebie. Moim zdaniem lepszy jest Hugh Grunt.- westchnął teatralnie.- A co wy o tym sądzicie, drodzy słuchacze? Czy Brytyjczycy są naprawdę warci tej sławy i pożądania przez kobiety? Zastanówcie, a po krótkiej przerwie muzycznej, będziemy czekać na wasze telefony.- poinformował i przełączył, włączając nową piosenkę Shakiry.
OdpowiedzUsuńOdsunął się od mikrofonu i wypił łyk kawy, po czym spojrzał na Leander.
OdpowiedzUsuń- Oczywiście, że jestem dumny.- zakomunikował.- Ten nasz akcent robi cuda. Na niego można wyrwać prawie każdą dziewczynę.
Uśmiechnął się łobuzersko.
- Dzięki Ci Brytanio- wstał z miejsca i zasalutował, po czym ponownie usiadł.
[pasuje ;)]
OdpowiedzUsuńTakiej urody się nie zapomina. A przynajmniej Leo miał słabość do klasycznych piękności, których twarze wyrażały jakieś emocje, u których coś, drobny detal, go zachwyciło, a przynajmniej przyciągnęło jego uwagę. Gotów był zapomnieć ich imiona (choć miał do nich doskonałą pamięć!), ale nigdy tych szczegółów, które sprawiały, że nie chciał odwracać od nich wzroku. Czasem był to zbyt duży nos, czasem pieg w charakterystycznym miejscu lub sposób poruszania, ale najczęściej były to oczy - pełne emocji, napięcia, nigdy spokojne, bez wyrazu. A to, co dostrzegł w oczach Leander zaintrygowało go, ale też przeraziło. Wtedy.
Teraz szedł korytarzem prosto na nią, potrącając po drodze innych ludzi, bo miał cel - musiał pochwycić jej spojrzenie. Na ułamek sekundy, tylko tyle, o nic więcej nie prosił. Parł naprzód, nie zważając na otaczający go tłum. Bezmyślnie oddalał się od windy, chociaż był spóźniony, ale to było nic. Musiał upewnić się, że to nie ona, jeśli chciał wrócić do pracy. A jeśli okaże się, że to te oczy, które zapamiętał... Cóż, nie miał bladego pojęcia, co wtedy zrobi.
Pochylił się w jej stronę, uśmiechając się uwodzicielsko.
OdpowiedzUsuń- Mhm- mruknął zmysłowo- Twój akcent jest najseksowniejszy ze wszystkich brytyjskich akcentów u kobiet.- spojrzał jej w oczy.- Kręci mnie twój akcent.
Spojrzał w dół na jej rękę, po czym znowu na nią spojrzał.
OdpowiedzUsuń- Uwierz mi, że bardzo.- oznajmił lekko chrapliwym głosem.- I jeszcze ten twój zmysłowy, niski głos.- przymknął lekko oczy, uśmiechając się.
- Od pierwszego spotkania.- powtórzył.
OdpowiedzUsuńCzuł jej słodki oddech na swojej twarzy i jej zmysłowe, kobiece perfumy. Nie mógł, nie powiedzieć, że nie podobała mu się jako kobieta. Owszem podobała mu się. Czuł, że w tym wzajemnym podpuszczaniu się, kryje się coś innego. Na dodatek, to całe podpuszczanie zdarzało się ostatnio coraz częściej. Szybko, niemal niezauważalnie spojrzał na jej usta, czując nieodparte uczucie pocałowania jej. Spojrzał jej ponownie w oczy, widząc każdą wypustkę w jej tęczówkach i nieznacznie pochylając się do przodu, musnął delikatnie jej wargi, czekając na jej reakcję.
Także się nie odsunął, wciąż tkwił w tej samej pozycji. Wbił wzrok w ścianę przed siebie i sięgnął dłonią, wyliczając odpowiedni przycisk. Uśmiechnął się lekko, kiedy znalazł właściwy. Wcisnął go, dodając tym samym jeszcze jedną, przypadkową piosenkę. Niech sobie jeszcze słuchacze poczekają, nie chciał niszczyć tej chwili.
OdpowiedzUsuń- Jeszcze nie.- szepnął jej do ucha, cofając rękę.
Westchnął na widok jej oczu. Tak, to była ona, ale jakaś inna, zmieniona. Nie wiedział, na czym polegała ta różnica, obraz spojrzenia Leander sprzed lat z wolna zamazywał mu się już, a teraz bardzo szybko został zastąpiony nowym, zaskakującym, wciąż niezwykle intrygującym, ale nie było w nim już nic niepokojącego. Nie oznaczało to wcale, że jej oczy straciły wyraz - przeciwnie, zyskały coś, czego Leo nie potrafił nazwać ani do końca określić, ale wiedział, że jest to coś trudno uchwytnego. I tym bardziej chciał to tajemnicze coś złapać na zdjęciu.
OdpowiedzUsuńNie potrafił się odezwać. Z natury był małomówny, ale raczej nie zdarzało mu się zatykać w ten sposób. Wygrzebał więc z kieszeni swoją wizytówkę i po prostu podał ją kobiecie, przywołując na twarz swój najlepszy, najmniej odstraszający uśmiech.
- Ostatnie piętro. - mruknął tylko, zanim odwrócił się i pospiesznie ruszył w kierunku wind, mając nadzieję, że jeszcze zdąży na zebranie.
Drżał pod jej dotykiem.
OdpowiedzUsuń- Na pewno nie to o czym myślisz- powiedział ironicznie, uśmiechając się łobuzersko.
Położył dłoń na jej policzku, przyciągając do siebie i całując ją czule.
- Jedynie...- zjechał niżej, muskając jej szyję.-...możemy się całować.- wrócił do ust.- Pasuje?
Spojrzał jej w oczy, czekając na jej odpowiedź.
- Urocze- prychnął, dmuchając lekko w jej szyję chłodnym oddechem.
OdpowiedzUsuńPrzygryzł lekko jej dolną wargę, biorąc ją w ramiona i kładąc na swoje kolana, po tym jak usiadł na blacie.
- No, nie wiem.- wzruszył ramionami.- Istnieje wiele czynników dla, których by ci to nie pasowało.
Znów pocałował jej szyję, przystając jednak tam na dłużej.
- Sądziłem, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.- zbliżył usta do jej ucha, szczypiąc płatek.- Myślałem, że nimi pozostaniemy, ale się widać pomyliłem.
Zadrżał, kiedy ta musnęła go po biodrze.
OdpowiedzUsuń- Pracować będziemy normalnie, jak zwykle.- uśmiechnął się pod jej ustami.- A to twoje napięcie, może niwelować w jeden sposób, na przerwach.- pocałował ją w usta jak najczulej.- Jeśli wiesz, o co mi chodzi?
Wsunął dłoń pod bluzkę i zaczął jeździć dłonią po jej plecach.
Westchnął tęsknie i także powrócił na swoje miejsce, przełączając na odbiór.
OdpowiedzUsuń- Cześć wszystkim po muzycznej przerwie, która przypadkowo nam się wydłużyła.- zaczął, już zwarty i gotowy do pracy.
- Najmocniej przepraszamy, ale nastąpiły niespodziewane problemy techniczne i mikrofony przestały działać, ale spokojnie kochani, wszystko jest już pod kontrolą.- skłamał, patrząc na Leander.- Także teraz czekamy z niecierpliwością na wasze telefony, w który przypominam, będziecie wyrażać swoją opinię, czy Brytyjczycy naprawdę są tak pociągający, a może wręcz przeciwnie.
Ludzie zaczęli wydzwaniać i musieli się sprężyć, by wszyscy mogli się wypowiedzieć. Opinie były różne, głównie mężczyźni dzwonili i mówili o negatywnych cechach mieszkańców wysp Brytyjskich. Reszta to były kobiety zapatrzone w Brytyjskich facetach, chociaż zdarzały się wyjątki.
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy chodził do restauracji w wieżowcu. Po prostu nie miał na to czasu. Jako właściciel bardzo dobrze prosperującej kancelarii prawniczej, prawie ciągle miał coś na głowie i trudno mu było o chociaż chwilę przerwy. A jednak, dzisiaj takową znalazł. Wiele jego spraw wzięła na siebie jego sekretarka i jedna z asystentek, przez co Tony mógł wyjść i coś zjeść, bo ostatnimi czasy z lekka głodował.
OdpowiedzUsuńI tutaj przeżył wielki zawód.
Prawie wszystkie stoliki były zajęte, a wolne tylko ter stojące w najgorszych miejscach, na przykład przy toalecie. Dlatego już chciał wychodzić z lokalu, gdy zobaczył znajomą osobę, której nie widział bardzo długo. Niemal od razu sie do niej przysiadł.
- Dzień dobry pani, dosiąść się mogę, czyż nie? - odezwał się z zalotnym uśmiechem, takim w jego stylu.
Powyłączał wszystko, po czym wstał i odwrócił się w stronę Leander, która stała oparta o ścianę. Uśmiechnął się do nie łobuzersko, idąc w jej stronę. Pochylił się do przodu, kładąc dłonie na ścianie powyżej jej głowy i przybliżył do niej twarz, że dzieliły ich milimetry.
OdpowiedzUsuń- Generalnie skończyliśmy pracę.- szepnął, zniżając się do jej szyi i całując ją w to miejsce.
Robił to specjalnie. Wiedział jak ona to uwielbia. Sama mu to kiedyś mówiła.
- A to całe pomieszczenie mamy dla siebie.
Ruszył w kierunku jej ust, muskając szyję, linię szczękową, po czym pocałował ją czule, unosząc lekko kąciki ust.
OdpowiedzUsuń- Jeśli się boisz, możemy pójść gdzie indziej.- wzruszył ramionami.- Ale co to za życie bez ryzyka.
Objął ją jedną ręką wokół talii i przysunął ją do siebie.
Przycisnął ją bardziej do siebie, chcąc ją bliżej siebie. Chciał czuć jej rozpalone ciało blisko siebie. Czuł to nawet przez materiały ich ubrań. On sam był gorący, jakby miał gorączkę. Całował ją namiętnie, ale całował ją inaczej. Oczywiście był już z wieloma kobietami, ale Leander był inna. Całował ją z pasją, jak nikogo. Podniósł ją, pozwalając by oplotła nogi wokół niego. Przyparł ją do ściany, całując ją gdzie się da, po czym podszedł z nią do blatu, sadząc ją na nim.
OdpowiedzUsuń- Proszę, tylko mnie nie uszkodź- zaśmiał się, kiedy wbiła obcasy w jego pośladki.
OdpowiedzUsuńKiedy poczuł jej smukłe palce w okolicy swoich spodni, sięgnął po guziki jej koszuli i zaczął je zręcznie odpinać. Zaczął ją całować po dekolcie i po brzuchu. Pragnął jej, jak nigdy żadnej kobiety. Od dnia, kiedy pierwszy raz poprowadził z nią audycję.
Stał w bokserkach. Za to Leander ściągnął jej i tak teraz bezużyteczną koszulę, po czym rozpiął i ściągnął jej stanik.
OdpowiedzUsuńKiedy całował jej piersi, czuł jak jej serce bije w przyśpieszonym tempie. Nie tylko jej. Czuł, jak rośnie jego podniecenie. Po chwili ściągnął swoją koszulkę i teraz stał w samej bieliźnie.
[Cześć, cześć. Hmm. Może by się coś znalazło, ale najpierw musiałabyś mi powiedzieć, od jak dawna Lea jest w Vancouver.]
OdpowiedzUsuńKiedy Lea uniosła się nieznacznie, Wayne zsunął z niej majteczki. Muskając wargami jej ciało, zsuwał się co raz niżej, po dekolcie, piersiach, po jej brzuchu, trafiając wreszcie niżej, jednak by się z nią podroczyć, zaczął całować ją po udach.
OdpowiedzUsuń[To może spotkali się gdzieś niedługo po jej przyjeździe i Van zaprowadził ją do wieżowca, w którym on pracował, a w którym ona miała dopiero podjąć pracę? Teraz mogą utrzymywać luźną znajomość. Coś na zasadzie wieczornej pogawędki przy kawie, kiedy oboje kończą późno pracę, Hays zostaje sprzątać, a później razem wracają do siebie.]
OdpowiedzUsuń[ale się porobiło xD]
OdpowiedzUsuńWciąż całował ją po udach, zniżając się łydek i znowu w górę, by wreszcie dać jej to co chciała. Wsunął delikatnie język, po czym zaczął ją tam całować. Został w tej pozycji na dłużej, by potem przywędrować do jej ust i nie przestając ją czule całować, wsunął się powoli, robiąc płynne ruchy biodrami.
[ można by zrobić z nich kiedyś parę :P co ty na to? ]
OdpowiedzUsuńOparł swoje czoło o jej, dysząc szybko i nie równo. Jednak nie zaprzestał czynności. Wciąż poruszał biodrami, szybciej i gwałtowniej, ale trzymając umór(?) Całował ją po szyi, głaskał ją kciukiem po karku.
Poruszał szybciej biodrami, by po chwili zwolnić i zaprzestać czynności. Opadł na jej dekolt, dysząc przyśpieszonym oddechem.
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie czuł się tak dobrze przy kobiecie, ale Leander była oczywiście inna, wyjątkowa. Miał nadzieję, że ona czuje to samo. Nie chciał jej zawieść.
Wciąż stał oparty o Leander. Jego serce powoli wracało to normalnego rytmu. Czuł, że jego ciało jest gorące od tej namiętności. Bardzo lubił Lea, jednak wiedział, że na razie nic z tego nie wyjdzie, przecież co dopiero się rozwiodła. Na pewno nie chciała pchać się w związek i bojąc się, że ponownie coś się spieprzy. Jednak Wayne liczył na to, że dziewczyna mu zaufa i pozwoli być częścią w jej życiu.
OdpowiedzUsuń- Chyba jednak tak.- uśmiechnął się.- Nie chcemy przecież, by szefowa nas nakryła.
OdpowiedzUsuńWsunął bokserki na siebie wraz ze spodniami i ubrał koszulkę.
Poprawił jeszcze włosy, by nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Pomógł dziewczynie zejść, zabrał kubek po kawie i ruszył w stronę drzwi. Trzymając dłoń na klamce, pocałował Leander i uśmiechnął się do niej.
- To do jutra.- szepnął i nacisnął na klamkę.
[ nowy wątek? :D ]
OdpowiedzUsuń[ tym razem ty zaczynasz :D o i może być jeszcze, że Leander zrobi Waynowi aferę czy coś xD hm? ]
OdpowiedzUsuń[ no nie wiem, może się przejęła, że jej nie zaprosił czy coś, ale jak nie to nie, to był tylko pomysł xD]
OdpowiedzUsuńKolejny dzień w pracy. Tym razem nie miał audycji z Leander. Niestety. Oczywiście, nie chodziło o to, żeby się z nią przespać jeszcze raz. Po prostu dobrze mu się z nią pracowała. Była zabawna, urocza. Była wspaniałą współspikerką. Także zdziwił się, kiedy ta minęła go mówiąc tylko ' cześć'
OdpowiedzUsuńŚciągnął brwi, nie rozumiejąc o co chodzi i odwrócił się w jej stronę.
- Cześć?- spytał powoli, idąc za nią.- Coś się stało?
Uniósł brew, nie wiedząc co się dzieje.
OdpowiedzUsuń- Chyba mam oczy i widzę, że coś się dzieje.- stanął koło niej, patrząc na nią uważnie.- Zawsze jesteś wesoła i w ogóle. Witasz się inaczej, niż tylko 'cześć'- popatrzył gdzieś w martwy punkt, po czym znów spojrzał na Lea.- Nie wiem, zrobiłem coś złego? Upiłem się i zadzwoniłem do ciebie, teraz tego nie pamiętając?
Zmrużył oczy, próbując połączyć ze sobą wszystkie fakty. Mieli ze sobą audycję, całowali się, później się ze sobą przespali, pocałował ją na pożegnanie i powiedział ' do jutro'. Czy o czymś zapomniał?
OdpowiedzUsuń- No...-zaczął-...spaliśmy ze sobą. Chociaż teoretycznie nie poszliśmy po wszystkim spać razem w jednym łóżku, jak to zwykle bywa, ale mniejsza o to.- pokręcił głową.
- Chyba nie chodzi oto, że cię wykorzystałem, prawda?- popatrzył jej w oczy.- Jeśli tak to zrozumiałaś, to przepraszam. Naprawdę. Chociaż, nie wiem dlaczego się gniewasz. Przecież sama mówiłaś, że to uznajesz.
Wiedział, że to nie koniec. Wiedział, że ta sprawa nie jest jeszcze do końca rozwiązana. Stała już w windzie. Chciał ją dogonić, coś zrobić, ale by jej nie dogonił. Stał gdzie stał i patrzył jak drzwi powoli się zasuwają.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam!- zdążył krzyknąć, kiedy winda się zamknęła i pojechała na dół.
Jednak miał w głowie już przygotowany plan. Wiedział co ma zrobić.
Wrócił do domu, mając nadzieję, że wszystko się uda. Otworzył szafę i zaczął przeglądać, co by pasowało na taką okazję. Ostatecznie ubrał się w jeansy, szarą koszulkę i marynarkę. A na nogi wsunął trampki.
OdpowiedzUsuńZawołał swojego psiaka. Kiedy przybiegł z podniesionym ogonem, przykucnął do szczeniaka.
- Brutus, musimy cię wystroić.- uśmiechnął się, a zwierzę w odpowiedzi zaszczekało wesoło, merdając energicznie ogonem.
Wayne wstał i z szuflady wyciągnął czarną muszkę, której i tak nigdy nie nosił i zawiązał ją na szyi Brutusa.
- No to idziemy.-powiedział, biorąc pupila pod pachą.
Wyszedł z mieszkania, biorąc kluczyki od samochodu i portfel.
Posadził psiaka na tylnym siedzeniu i ruszył do kwiaciarni, by kupić bukiet złożony ze stu czerwonych róż, potem pojechał do sklepu i zakupił drogie wino wytrawne, by ostatecznie podjechać pod jej miejsce zamieszkania. Wyciągnął psa, wziął bukiet i wino, i poszedł pod jej drzwi. Postawił Brutusa na ziemi i kazał mu siedzieć.
- Obyś była w domu- szepnął i zapukał.
[Możesz zacząć. :>]
OdpowiedzUsuńMary pokiwała tylko głową, nie miała w zwyczaju swoich pracowników przywoływać do siebie bez konkretnego powodu. Spojrzała na Leander z uśmiechem i zaczęła przyglądać się monitorowi swojego służbowego laptopa. Lubiła tak czasem nic nie mówić, trzymać pracowników w niepewności.
OdpowiedzUsuń- Pojedziesz do … - przeniosła znów na nią wzrok – centrum. Za jakąś godzinę przejdzie tamtędy parada, zbierzesz materiał i podasz go do wieczornego serwisu informacyjnego – powiedziała. Trzeba było z czegoś złożyć wieczorny, miejski raport, więc pomyślała, że skoro Leander jest już w pracy, a jej audycja zaczyna się później, to będzie mogła to spokojnie załatwić.
- To nie problem mam nadzieje? – mówiąc do wzięła do ręki długopis i zaczęła nim uderzać o biurko.
Na szczęście była w domu. Odetchnął z ulgą. Otworzyła mu, ubrana w dres. Nawet w tym wyglądała niezwykle ponętnie. Skarcił się w głowie. Nie po to tu przyszedł.
OdpowiedzUsuń- Hej- uśmiechnął się lekko, patrząc na nią przepraszająco.
- Mogę wejść? Czy ktoś czeka tam na mnie ze strzelbą?
Czuł jak Brutus obijał ogonem po jego nodze i dyszał wesoło. Jednak Wayne nie patrzył na niego. Patrzył tylko na Leander.
- Dalej się gniewasz, okej.- zauważył.- Tak więc, przyszedłem przeprosić, a Brutus miał mi w tym pomóc. Nie bój się. Nie daję ci psa. Po prostu jest szczeniakiem, a wiadomo, że szczeniaki zmiękczają serca kobiet, więc...- uciął, patrząc Lea w oczy i podając jej bukiet róż.- Przepraszam. Wszystko spieprzyłem. Naszą przyjaźń. Wszystko. Jestem dupkiem, wiem. Jeśli ci ulży, możesz przyłożyć mi w twarz. Zasłużyłem na to.
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się, ale zaraz pokręcił głową i położył dłoń na głowie.
OdpowiedzUsuń- Nie, nic nie jest w porządku.- powiedział.- Wszystko spieprzyłem. Miałaś rację. To co stało się wczoraj. To psuje wszystko. Nie będziemy już tak samo pracować razem, zanim to się stało. Wszystko się przez to zmieniło. To moja wina.- ostatnie dwa słowa prawie wyszeptał. Łapiąc się za głowę, usiadł na najbliższym krześle i schował twarz w dłoniach.
Miała rację. Teraz będzie im towarzyszyło to napięcie. I nie będzie jak go zniwelować.
Podniósł głowę i spojrzał na nią.
OdpowiedzUsuń- Nie, nie żałuję tego. W życiu. Lubię cię i to bardzo.- zapewnił ją.- Było cudownie. Ty jesteś cudowna, wspaniała i wyjątkowa, ale coś czuję, że ty powoli zaczynasz tego żałować. Żałować, że tego nie przerwałaś.
Okej, posunął się trochę za daleko, ale co tam. Niech wiedzą nawzajem co myślą. Niech wyrzucą to napięcie w taki sposób.
Wpatrywał się w nią, jak stoi przy oknie. Poczuł jak Brutus zaczyna lizać go po dłoni.
OdpowiedzUsuń- Nie teraz.- szepnął do niego, klepiąc go lekko po łbie.
Wstał powoli i zaczął iść do Leander.
- To czemu tego nie przerwałaś?- spytał z wyrzutem.- Przecież domyślałaś się co się stanie po tym. Wiem, że ja też nawaliłem, ale ja wtedy nie myślałem. Chciałem tylko być jak najbliżej ciebie. Poczuć twoje ciepło.- szepnął, stając krok za nią.- A wiek...to tylko liczby. A co do rozwodu. Mogę ci pomóc, dojść do siebie po rozstaniu. Naprawdę. Możesz mi zaufać. Nigdy bym nie zrobił tego co tamten robił. Cokolwiek to było. Nigdy. Nigdy bym cię nie skrzywdził.
Nie wiedział co powiedzieć. Stał, nie mogąc się ruszać i wpatrywał się w nią zszokowany. Czemu mu nie powiedziała? Przecież wie, że może mu zaufać. Jak mogła milczeć w takiej sprawie?
OdpowiedzUsuńWreszcie poczuł, że może się poruszyć. Powoli podszedł do niej i złapał delikatnie za ramię, odwracając ją w swoją stronę. Widział jej łzy w oczach. Nie mógł ścierpieć tego widoku. Chciał widzieć ją wesołą, radosną, śmiejącą się z błahostek. Popatrzył na nią i przyciągnął do siebie, przytulając ją do siebie. Chciał coś zrobić, ale nie wiedział co i jak.
Słuchaj jej uważnie, czując na sobie jej drobne ramiona, oplatające go w uścisku. Nie wiedział jak się teraz czuję, jedynie mógł sobie wyobrażać jej ból. Oderwał ją od siebie, kładąc swoją dłoń na jej policzku i kciukiem otarł jej łzy.
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się lekko, patrząc na nią z czułością.
- Możemy spróbować. Jeśli się nie uda, po prostu to zakończymy i będziemy przyjaciółmi, okej?- zaproponował.- Jeśli nie będziesz jeszcze czuła się na siłach, pamiętaj, że będę czekać.
Cierpliwie będę na ciebie czekał.
- Mhm- mruknął z uśmiechem, wciąż ocierając jej łzy.- Tylko nie mogę obiecać jednego.- popatrzył na nią uważnie.- Że kiedy będę czekał, to nie zostanę abstynentem. Jeszcze wyjdę z wprawy i co wtedy będzie?- zaśmiał się krótko- Ale kiedy będziesz się zastanawiała, czy jesteś gotowa, w głębi serca będę z tobą i żadna inna kobieta cię nie zastąpi. Będziesz tylko ty.
OdpowiedzUsuń- Mmm...-okręcił głową, jakby to miało coś pomóc.
OdpowiedzUsuńChociaż nie pomogło. Najpierw zobaczył Brutusa, a później butelkę wina.
- Możemy napić się wina i...- przeleciał wzrokiem po pomieszczeniu. Jego wzrok padł na telewizor.-...i oglądnąć jakiś film.- spojrzał na nią.- O! I damy Brutusowi wodę, młody zaraz się wysuszy.- uśmiechnął się, patrząc na psiaka, który leżał na podłodze.
Wziął od Leander korkociąg i wbił go w korek, który tkwił w szyjce butelki wina. Zaczął kręcić i miał już wyciągać urządzenie z przyczepionym korkiem, ale nie dał rady.
OdpowiedzUsuń- Boże, myślałem że to łatwiejsze-wystękał siłując się z tym cholerstwem.- O cholera.
Na jego czole wystąpiły małe kropelki potu, kiedy udało mu się otworzyć wino, po czym odwrócił się do Lea z uśmiechem.
- Proszę Madame.-powiedział uprzejmie, nalewając do jej kieliszka bordowy trunek.
Także nalał sobie wina i upijając łyk, podszedł do kanapy i usiadł obok Leander. Oczywiście Brutus nie chciał zostać osamotniony, więc także wskoczył, nieudolnie, ale wskoczył na kanapę i władował swój wielki tyłek między nich.
OdpowiedzUsuń- Brutus, bracie trzeba cię odchudzić- zaśmiał się, drapiąc go za uchem.- To co oglądamy? Jakieś życzenia?
- Mhm- popatrzył na nią.- Leander, czy ty mnie przypadkiem nie odtrącasz?- zmrużył lekko oczy.- Wiesz, bywam czasem naprawdę uparty i tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz, okej?- podniósł brwi, patrząc na nią wyczekująco.- Okej, na dodatek będzie Brutus, on pomaga na wszystko. Jest jak żywa aspiryna.- uśmiechnął się, włączając jakąś komedię sensacyjną.
OdpowiedzUsuńSpojrzał czule na Lea.
OdpowiedzUsuń- Nawet z tymi wadami jesteś urocza- uśmiechnął się.
- Naprawdę, jakby co damy radę. Każdy ma jakieś wady czy coś.
- A co do psiaka, jeśli będziesz chciała, możesz go brać czasami do siebie na noc.- popatrzyła na nią, a później na Brutusa.
Uśmiechnął się szeroko.
OdpowiedzUsuń- Nie musisz mi mówić, wiem o tym.- zaśmiał się i oparł delikatnie głowę o jej, wciąż głaszcząc futrzaka.
Wayne chyba wreszcie wiedział, gdzie jego miejsce. Przy niej. Z psem. Szczęśliwi, oglądający jakiś film, którego fabule już się pogubił. Czuł się spełniony i miał nadzieję, że tak pozostanie.
Kiedy Leander zamknęła oczy i zapadła w głęboki sen, Wayne odczekał chwile, po czym wstał powoli i wziął dziewczynę na ręce, by zaprowadzić ją do sypialni. Położył Lea do łóżka i zakrył jakimś kocem. Uśmiechnął się i sam wrócił do salonu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Ostatecznie położył się na kanapie, gdzie zaraz zasnął z Brutusem przyciśniętym do jego brzucha.
OdpowiedzUsuńPokiwał z uśmiechem głową.
OdpowiedzUsuń- Tak, mam tu kancelarię prawniczą - powiedział beztrosko.- Uświetniam to miejsce swoją osobą już dobre parę lat. A ty, co tu robisz? Deszczowa Anglia już się znudziła? Powiem ci szczerze, że tutaj też pogoda pozostawia wiele do życzenia - dodał szczerze.
Drgnął, kiedy poczuł ucisk na czole, jednak się nie obudził. Machnął tylko rękę w powietrzu.
OdpowiedzUsuń- Brutus, przestań mnie znowu lizać po twarzy- mruknął przez sen i tylko przewrócił się na drugi bok, tym samym zrzucając psa z kanapy, który z piskiem uciekł do innego pomieszczenia.
Nie wiedział, ile czasu minęło, kiedy poczuł ucisk na głowie, ale wiedział, że się obudził i że było ciemno za oknem i że nie był u siebie. Usiadł na kanapie, zrzucając z siebie koc. Rozejrzał się zdezorientowany i dopiero po chwili dodał dwa do dwóch. Złapał się za kark i pomasował go. Do jego nozdrzy dotarł zapach jedzenia i odwrócił głowę w jego kierunku. Wstał i drapiąc się po głowie, ruszył do kuchni.
OdpowiedzUsuń- Hej- uśmiechnął się, kiedy zobaczył Lea.
Popatrzył na Leander, po czym na naleśniki.
OdpowiedzUsuń- Na sam widok tych cudeniek, ślinka mi napływa do ust- powiedział, wskazując na talerz.
Usiadł przy stole z uśmiechem, czekając aż dziewczyna też usiądzie.
- Nie, pomyślałem, że nie będę zabierał ci miejsca na kanapie do rana.- zaśmiał się.
Upił trochę herbaty, przewracając oczami.
OdpowiedzUsuń- Jednak z tymi szczeniakami to prawda.- uśmiechnął się i odkroił kawałek naleśnika.
-Następnym razem będę o tym pamiętał.-spojrzał na Leander, mrugnął do niej i włożył naleśnika do ust.
- Smakują tak jak wyglądają- powiedział z pełną buzią.
[hm, może jakieś powiązanie z czasów, gdy Lea jeszcze żyła sobie w Anglii? Blake to Szkot, więc mogliby się skądś znać, a teraz ponownie spotkać w Vancouverze. co Ty na to?]
OdpowiedzUsuńKiedy powiedziała, że smutno jej tu samej, Wayne wpadł na pewnien pomysł, tyle, że nie wiedział jak Leander na to zareaguje.
OdpowiedzUsuń- Jeśli smutno ci samej...-zaczął, bojąc się jej reakcji. Popatrzył na nią przez chwilę.-...mogłabyś się do mnie na trochę przenieść, dopóki nie sprawimy ci czworonożnego towarzysza.- uśmiechnął się lekko, marszcząc trochę czoło i czekając.
Trochę posmutniał, ale zaraz znowu się uśmiechnął.
OdpowiedzUsuń- Okej. Nie narzucam się.- powiedział i poklepał ją lekko po dłoni.
- A przychodzić z chęcią będę. I to z Brutusem. A niech ma szczeniak.- zaśmiał się cicho.
[mnie tam pasuje. może z tego ciekawy wątek wyjść. chociaż jesteś pewna, że chcesz swojej Lei ten kawałek przyszłości przypominać jakimś tam znajomym męża? xD]
OdpowiedzUsuńZmarszczył czoło, patrząc uważnie na kobietę. Odłożył widelec złożył dłonie na stole.
OdpowiedzUsuń- Dlaczego, kiedy o tym mówisz, że nie będę odtrącał seksu z innymi kobietami, gdy będziesz się zastanawiała czy warto ze mną być, zachowujesz się tak dziwnie?- spytał dziwnym głosem. Jakby z wyrzutem, ale nie do końca.- Spuszczasz wzrok, unikasz mojego spojrzenia. W czym tkwi problem? Przecież sama powiedziałaś, że się zgadzasz, prawda?
[Witam :) Jest może chęć na wątek z szefem?]
OdpowiedzUsuńWypuścił powoli powietrze.
OdpowiedzUsuń- Właśnie, proszę uszanuj to.- mruknął.- Nie mam pojęcia ile będę czekał, a niestety jestem tą prymitywną częścią, a nie będę uprawiał robótek ręcznych.- spojrzał na Leander uważnie.
- I dlaczego ci to przeszkadza? Przecież nie jesteśmy jeszcze razem. Kiedy się zdecydujesz, obiecuję, że będę cały dla ciebie.- uśmiechnął się lekko.
Nie odpowiedział od razu. Musiał nad tym dłużej pomyśleć.Opuścił wzrok na resztki naleśników i wpatrywał się gdzieś pośrodku talerza. Trafiła w czuły punkt. Nie miał jak odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiedział co ma powiedzieć. Było to jedno z pytań, na które nie miał jeszcze gotowej odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńPodniósł głowę i spojrzał na Lea. Patrzył tak przez dłuższą chwilę, po czym nie mówiąc ani słowa odsunął od siebie talerz, wstał i poszedł do drzwi.
OdpowiedzUsuń- Brutus- gwizdnął tylko, a pies natychmiast poderwał się z miejsca i podbiegł do niego. Wayne kucnął i wziął go na ręce.
Odwrócił głowę w stronę dziewczyny, po czym w milczeniu nacisnął na klamkę i wyszedł z mieszkania.
Wrócił do domu, postawił psa na ziemi i ruszył do kuchni, by znaleźć jakiś alkohol. Z szklanką zimnej whiskey z lodem, poszedł do sypialni, zdjął koszulkę i położył się na łóżku.
OdpowiedzUsuńNatychmiast u jego boku zjawił się Brutus, który położył się obok niego, kładąc łeb na brzuchu Wayne. Zaczął głaskać szczeniaka, by ten usnął, a sam wpatrywał się w sufit i próbował o niczym nie myśleć. O niczym. Kompletnie. Chciał zapomnieć o tym dniu. O tym co się dzisiaj zdarzyło.
Zasnął gdzieś koło 2 w nocy, jednak niespokojnie. Wiedział o tym, ponieważ kiedy obudził się rano, pościel była rozrzucona po podłodze. Poduszki także. Leżał na samym materacu. Bez Brutusa. Wstał całkowicie połamany. Z pół otwartymi oczami wziął prysznic, dał jedzenie czworonogowi i jako tak ubrany wyszedł do pracy. Pojechał do swojej ulubionej kawiarni i kupił kawę z bitą śmietaną i cynamonem. Tak jak lubił.
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy cieszył się, że nie ma audycji z Leander. Wjechał windą na swoje piętro i zaczął dzień jak każdy inny.
Szedł na swoją audycję. Miał dzisiaj poprowadzić jakąś listę przebojów. Nie bardzo go to obchodziło. Kroczył korytarzem z kolejnym kubkiem kawy, kiedy ktoś na niego wpadł, tym samym wylewając na niego jego kawę.
OdpowiedzUsuń- Cholera!-syknął, wachlując bluzkę, by nie parzyła. Podniósł wzrok na winowajcę. Pierwsze co zobaczył to blond włosy i wiedział już, kto to.
- Hej- uśmiechnął się blado i pomógł Leander zbierać papiery, które rozsypały się po podłodze.
- Spoko, nie poparzyłem się.- uśmiechnął się lekko, nie patrząc na nią tylko pomagając zebrać jej dokumenty.- A na szczęście, przezorny ubezpieczony, mam ukrytą jedną bluzkę na wszelki wypadek.- wstał, układając papiery i podniósł na nogi Leander.- Kiepsko wyglądasz. Spałaś coś dzisiaj?- spytał, ot tak.
OdpowiedzUsuńWyglądała jak trup. Zombie, ale na szczęście nie śmierdziała, tylko wyglądała jak chodzący trup.
Przewrócił oczami na jej słowa.
OdpowiedzUsuń- Nie musisz mi niczego prać.- uspokoił ją.- Okej? Jestem dużym chłopcem i umiem prać sobie ubranka, mamo.- zaśmiał się cicho.- A ty lepiej idź do domu, weź leki nasenne i się porządnie prześpij.
Nie wiedział co zrobić. Po tym co powiedziała mu wczoraj, nie wiedział jak się zachować. Ostatecznie położył jej dłonie na ramiona i zniżył się, by spojrzeć jej w oczy.
- Obiecaj mi, że pójdziesz prosto do domu i się wyśpisz, dobrze?
- Okej.- powiedział lekko pogardliwie, podnosząc ręce w obronnym geście.- Ja nie gryzę.
OdpowiedzUsuńPodał jej papiery, wziął jakiś ręcznik papierowy i zaczął wysuszać plamę.
- Narazie.- rzucił tylko i poszedł do radiowęzła, trzaskając za sobą drzwiami.
[o, świetny pomysł. zaczniesz czy ja mam to zrobić?]
OdpowiedzUsuńWkurzony usiadł na swoim fotelu i w samotności poprowadził, jako tak audycję. Był poirytowany zachowaniem Leander. Nie wiedział co takiego zrobił. Niczego nie zrobił. Chciał spróbować poważnego związku. Chciał zobaczyć, czy mu się uda. Jednak ona musiała przejść do tematu jego życia seksualnego i on nie znał na to odpowiedzi. Bo skąd miał wiedzieć? Chciał spróbować. Zobaczyć czy się nadaje. Niestety Lea go odtrąciła i zaczęła traktować jak nieznajomego, lub jak kogoś kto jej coś zrobił.
OdpowiedzUsuńWayne uspokoił się dopiero, gdy wrócił do domu i do jego nóg doskoczył Brutus, jego brachol, jego towarzysz niedoli.
Wyszedł z nim na dwór. Do pobliskiego parku, by szczeniak sobie pobiegał. Na świeżym powietrzu trzeźwiej mu było myśleć. Usiadł na ławce, patrząc jak psiak gania z innymi psami, kiedy po raz drugi zobaczył ją tego dnia.
Wayne nie zareagował od razu na widok kobiety. Siedział i patrzył jak Brutus beztrosko gania się z większym psem. Ten to miał życie. Nie musiał się niczym przejmować. Nie musiał myśleć o niczym. Mógł tylko się bawić, spać i jeść. Czasem nawet Wayne marzył by choć na jeden dzień, być takim beztroskim zwierzęciem.
OdpowiedzUsuńWayne dopiero drgnął, kiedy zobaczył, że czworonóg gdzieś odbiegł i teraz skakał wokoło Leander. Widać, że ten jeden wieczór, nie wieczór wystarczał, by móc rozpoznawać dziewczynę z daleka.
- Brutus, zostaw!- zawołał, wstając z ławki i podchodząc do psiaka.
Odciągnął psa od Lea, popychając go w stronę innych czworonogów i spojrzał w smutne oczy kobiety. Wpatrywał się w nie dłuższą chwilę, zapamiętując ich kolor i strukturę. Od razu było widać, że nie spełniła jego obietnicy. Wyglądała gorzej niż kiedy widział ją rano. Westchnął ciężko, patrząc na nią zatroskany.
OdpowiedzUsuń- Mówiłem przecież byś się wyspała.- przypomniał jej spokojnie.- Chyba nie chcesz zemdleć z przemęczenia?
Widząc, jak Leander ociera ramiona, by się ogrzać, natychmiast ściągnął swoją bluzę i podał dziewczynie.
OdpowiedzUsuń- Proszę- uśmiechnął się. Na szczęście zdążył, zanim go minęła.- I nie toleruję odmowy.- na dowód zarzucił na nią okrycie, opatulając ją przy tym.
- Chodźmy do mnie- zaproponował- Zrobię ci gorącą herbatę z miodem, później jak będziesz chciała odwiozę cię do domu, ale jeśli masz problemy ze snem to nie powinnaś być sama.- popatrzył na nią i gwizdnął na Brutusa.
Po jakiś dziesięciu minutach dotarli do jego mieszkania. Wayne otworzył drzwi i oczywiście natychmiast, pierwszy do domu był Brutus, pobiegł do salonu i zaczął gonić swój ogon. Chłopak wpuścił Leander do środka, a po chwili sam ruszył do kuchni, stawiając wodę na herbatę. Wyciągnął z szafki dwa kubki, by zrobić i dla siebie. W międzyczasie wyciągnął z szafy w sypialni ciepły koc i podał go Lea.
OdpowiedzUsuń- Proszę- uśmiechnął się- Będzie ci cieplej.
Zalał kubki i dodał łyżkę miodu, po czym poszedł do salonu, podając gorący napój dziewczynie.
- Nie ma za co.- uśmiechnął się i przysunął sobie krzesło z kuchni. Nie wiedział czy może usiąść obok dziewczyny. Jeszcze by dostała palpitacji serca, gdyby jej dotknął, także usiadł na krześle za oparciem kanapy. Gwizdnął na psa, który wciąż jak głupi ganiał swój ogon i Brutus natychmiast przybiegł i wskoczył na kanapę obok Lea.
OdpowiedzUsuń- Proszę bardzo.- powiadomił lekko rozbawiony, na widok szczeniaka, który tłustym cielskiem przytulił się do dziewczyny.- I proszę, nie patrz się na mnie tak, jakbym miał złe zamiary wobec ciebie. Nie chcę tylko, byś się przeziębiła.- spojrzał na kobietę.- Z kim wtedy będę prowadził błyskotliwe audycje, Lea?- uśmiechnął się zdawkowo, podnosząc jedną brew.
- To przynajmniej nie patrz na mnie tak strachliwie, okej?- pochylił się w stronę oparcia i oparł się na nim, patrząc gdzieś na ścianę naprzeciwko.- Przecież znamy się nie od dziś. Przyjaźnimy się. Znamy się nawzajem całkiem dobrze.-uśmiechnął się lekko, przerzucając wzrok na dziewczynę.
OdpowiedzUsuńUpił łyk herbaty, oczywiście parząc sobie język, ale uśmiechnął się szeroko, ponownie opierając się o oparcie kanapy.
- Więc, przyjaciółko. Robimy babski wieczór?- mruknął wesoło, próbując rozluźnić atmosferę.- Pogadamy o chłopcach, pooglądamy romansy, zjemy popcorn, pogadamy o chłopcach. I tak, wiem powiedziałem to dwa razy.- zaśmiał się, udając dziewczynę- Ale ja tak chcę gadać o chłopakach.
- No i wszystko zniszczyłaś- powiedział z udawanym wyrzutem.
OdpowiedzUsuń- A tak chciałem przeżyć babski wieczór.- odgarnął wyimaginowaną grzywkę.- No, dobrze wybaczam.- oznajmił piskliwym głosem.
Uśmiechnął się lekko i usiadł obok Leander.
- To o czym chcesz porozmawiać?- spytał już normalnym głosem.
- A może jesteś głodna i masz jakieś specjalne życzenie co do posiłku?
Popatrzyła na nią i opiekuńczo otulił ją mocniej kocem. Dodatkowo zaczął pocierać jej ramiona. Widząc jej szklane oczy, spojrzał na nią troskliwie.
OdpowiedzUsuń- Proszę, tylko się nie rozklejaj, okej- szepnął do niej.
- Co jest? Mów, wysłucham. Nawet jeśli jest to krytyka na mnie- uśmiechnął się blado.
Natychmiast przyciągnął ją bliżej do siebie, przytulając.
OdpowiedzUsuńSzczerze, nic już nie rozumiał. Najpierw mówi, że to bezsensu i, że nic z tego nie będzie, później, że potrzebuje kogoś bliskości, głaszcze go czule, a następnie znowu zachowuje się jakby Wayne był nieznajomym zbirem. Miał mętlik w głowie, ale milczał. Przytulał ją do siebie, kołysząc ją lekko, od czasu do czasu, odgarniając z jej twarzy zabłąkany kosmyk.
Słuchał jej, głaszcząc po głowie. Mógł się tylko zastanawiać co czuje. Mógł sobie wyobrażać jej cierpienie. On też zaznał samotności, ale nie cierpiał tak bardzo z tego powodu. Po prostu zaszywał się w swoim pokoju i czytał komiksy. Jednak on potrafił jakoś sobie z tym poradzić, Lea jednak nie. Za wiele przeżyła w swoim życiu. Nie wiedział co mówić, więc nic nie mówił. Siedział w ciszy, głaszcząc ją czule i zastanawiając się nad wszystkim od momentu tego zdarzenia w pokoju radiowym.
OdpowiedzUsuńMilczał, wsłuchując się w jej słowa. Były przepełnione smutkiem i strachem. Nie mógł znieść jej bólu. Czuł jak rozrywa się od środka. Przytulił ją mocniej i szukał w głowie odpowiedzi. Jakiegoś pomysłu.
OdpowiedzUsuń- Mógłbym pomóc ci ich odnaleźć- mruknął, wpatrując się w martwy punkt na ścianie.- Może znam kogoś, kto by mógł pomóc.
Odgarnął włosy z jej twarzy i kciukiem starł jej łzy.
Nawet nie jęknął, gdy ta ścisnęła go mocno za ramię. Spojrzał na Lynette kątem oka, nie mogąc wysilić się na uśmiech. Czuł, jak jej wzrok wwierca się w niego. Mógł to zrobić. Dlaczego nie. Znał paru ludzi, którzy mogliby się tym zająć.
OdpowiedzUsuń- Tak. Jeśli to sprawi, że się uśmiechniesz, tak naprawdę i zaśmiejesz się i będziesz taka jak dawniej, zrobię to.- odważył się na nią spojrzeć.- Pomogę ci się z nimi spotkać.
Zaśmiał się, teraz jęcząc.
OdpowiedzUsuń- Dobra, dobra, bo nie udusisz- powiedział z rozbawieniem.
Wreszcie się uśmiechnęła, tak szczerze. Wziął Brutusa i podał go Lea.
- Proszę, jego tul.- pogłaskał psa za uchem. Natychmiast zaczął merdać ogonem i lizać dziewczynę po twarzy.
- Lubi cię- zauważył.
Usiadł wygodniej na kanapie i upił łyk zimnej herbaty.
- Jutro dam ci znać czy się udało ich odnaleźć.
Wziął kartkę, długopis i zapisał wszystkie niezbędne informację.
OdpowiedzUsuń- Nie martw się i nie podważaj moich zdolności.- uśmiechnął się pod nosem i włożył kartkę do spodni, przyklepując lekko.
Miał nadzieję, że to szybko pójdzie i Lea jak najszybciej spotka się z długo niewidzianym rodzeństwem.
On też przyzwyczaił się do pogody panującej w Vancouver. Czasem deszcz, czasem słońce, mgły, a jak nie mgły, to mżawka i pioruny. Wszystko w jednym, ale nie narzekał. Lubił taka różnorodność.
OdpowiedzUsuń- Po rozwodzie wszystko w porządku? - zapytał, ale nie chciał być zbyt nachalny w tej kwestii. Jeśli kobieta nie chciała o tym mówić, niech nie mówi.
- Starałem się pomóc jak tylko umiałem i mam nadzieję, ze wszystko skończyło się dobrze.
[zgubiłam gdzieś odpowiedź, wybacz ;)]
OdpowiedzUsuńGdy tylko wszedł do windy, syknął ze złością. Nie chciał, by tak wyglądało to spotkanie, ale kompletnie nie był na nie przygotowany, więc wyszło, jak wyszło. A on nie był typem faceta, który przejmuje się takimi rzeczami, choć w tym wypadku było odrobinę inaczej. Wściekał się na siebie, że znów musiał zrobić coś bardzo w stylu dawnego Leo, którego od kilku tygodni starał się na dobre pozbyć ze swojego życia. Wściekał się o to, że nic nie powiedział, że nie przywitał się z kobietą tak, jak powinien, że po prostu nie zaprosił jej na kawę, zamiast wciskać w tę drobną dłoń swoją wizytówkę. Nie mógł jednak cofnąć czasu, postanowił więc, że gdy przyjdzie do niego, do redakcji (w co nie wątpił!), będzie już zachowywał się normalnie. Żadnego kombinowania, wpatrywania się w nią i starannego dobierania słów. Naturalność, tak? Jeśli to mogło pomóc...
Znów przemilczał całą sytuację. I znów się zaczyna to samo. Ona go czule całuje, nawet po policzku. Mówi jak się dobrze z nim czuje, zachowuje się jakby była gotowa, a później BUM! Speszony wzrok, bladość na twarzy kiedy go widzi, lub nawet słyszy jego głos, mówienie, że jednak nic z tego nie wyjdzie, że mają inne priorytety. Powoli miał już tego dość, ale wolał się nie odzywać i nie pogrążać Lea emocjonalnie. Jeszcze wpadnie w depresje i wtedy będzie do dupy. Chyba, jednak głupim posunięciem było wiązanie się na stałe. Nie był jeszcze gotowy, jeszcze się nie wyszalał.
OdpowiedzUsuńAle pomoże Leander odnaleźć rodzeństwo i odsunie się z jej życia, dopóki jeszcze może bezboleśnie. Poprosi nawet szefową, by przeniosła go na inne godziny, byle tylko utrzymać bezpieczny dystans między nim i Leander.
[ spoko ^^]
OdpowiedzUsuńNazajutrz starał się w jak najbardziej możliwy sposób unikać Lea. Jedynie poinformował ją, że niestety jego człowiek, który miał zająć się sprawą odszukania jej rodzeństwa, jest nieosiągalny. Tylko to jej powiedział, bo zaraz zamknął się w radiowęźle i poprowadził samotnie audycję.
W głębi serca, oczywiście nie chciał unikać dziewczyny, ale jak sama powiedziała, kierują się innymi priorytetami i Wayne nie jest jeszcze gotowy. W możliwy delikatny sposób oddalał się od spikerki, zwiększając między nimi dystans.
Rozumiał, że robi jej krzywdę. Widział przecież, jak niknie w oczach. Chodziła co raz bladsza i chudsza do pracy. Ale on miał mętlik w głowie. Nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony chciał z nią być. Całować ją, przytulać, mówić jaka ona piękna, ale jest i druga strona medalu. Nie czuł się jeszcze gotowy. Lepiej było teraz się odsunąć, niżeli później, gdy ból rozstania byłby większy.
OdpowiedzUsuńTakże zaczynał mniej spać, więcej pić zimnej whiskey. Chodził do pracy skacowany. Nie mógł się na niczym skupić.
Zorientował się, że przez kilka dni z rzędu Leander nie pojawiła się w pracy. Zrobiło mu się wstyd. Czuł wstręt do siebie. To on doprowadził ją do takiego stanu. Postanowił jej jakoś to wynagrodzić. Zaraz po pracy, pojechał do jednego miejsca daleko od centrum. Załatwił co miał załatwić. Kupił wszystkie potrzebne rzeczy. Napisał jeszcze liścik: Przepraszam za wszystko co ci zrobiłem. Uwierz, że naprawdę nie chciałem, byś cierpiała. Tym bardziej przeze mnie. Może on ci pomoże. Wybacz. Wayne.
OdpowiedzUsuńPodjechał do niej. Ustawił wszystko przed jej drzwiami i kazał szczeniakowi, którego jej zaadoptował, siedzieć. Zapukał do drzwi i natychmiast zniknął z pola widzenia.
Może pies jej pomoże wyjść z dołka. Doskonale pamiętał, jak mówiła, że chce jakiegoś sprawić.
Wrócił do domu z zamiarem wypić kieliszek whiskey, pobawić się z Brutusem i zasnąć, jednak nie było mu dane tego wszystkiego zrobić, bo poczuł lekkie wibracje w prawej kieszeni. Na wyświetlaczu widniało imię: Leander. Odczekał dłuższą chwilę, zastanawiając się czy odebrać. Przez chwilę wpatrywał się w martwy punkt, ale ostatecznie wcisnął zieloną słuchawkę, przykładając telefon do ucha.
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się lekko, kiedy usłyszał, że podoba jej się jego prezent.
OdpowiedzUsuń- Nie ma sprawy.- odezwał się po chwili milczenia- Tyle mogłem zrobić, by wynagrodzić ci wszystkie szkody, które wyrządziłem.
Chciał się rozłączyć, jednak nie wiedział jak Leander mogłaby to zinterpretować. Także, czekał. A nuż coś powie.
Przecież wiedział, do cholery, że ten psiak nie zdziała cudu i nie sprawi, że wszystko zniknie, jak bańka mydlana. Nie był głupi. Nie żył w swoim wyimaginowanym świecie, gdzie uważa, że wszystko mu ujdzie na sucho. Chciał po prostu sprawić, by ten cholerny pies, pomógł jej w jakimś stopniu stanąć na nogi. Czy ona uważała go za głupca? Ona chyba sądziła, że wszystko to jego wina. Niestety Leander, wina leży na nas obu, więc proszę nie zwalaj tego wszystkiego na mnie!
OdpowiedzUsuńWkurzony Wayne, zamiast napić się kieliszka whiskey, wypił całą butelkę i zasnął, dosypiając całą noc. Jednak nazajutrz jego podenerwowany stan się utrzymał i chodził po wieżowcu zły jak osa.
Po pracy zdecydował się przewietrzyć i wyszedł z Brutusem do parku. Spuścił go ze smyczy i pozwolił mu wolno biegać. Sam zaś spacerował alejkami. Od czasu do czasu gwizdał na psa, gdy ten się oddalał. Przechodząc obok jakieś ławki, rzucił ledwo okiem, jednak gdy zobaczył ją strasznie bladą i słabą, podszedł do niej szybko i kucnął przed nią, opierając się jedną ręką o ławkę.
OdpowiedzUsuń- Sypiasz w ogóle?- spytał głosem bez żadnych emocji. Był wkurzony, ale wolał ten fakt zamaskować.
- To dobrze- mruknął i dźwignął się, prostując. Spojrzał na Leander i westchnął cicho, po czym kontynuował przerwany spacer.
OdpowiedzUsuńJeśli nie chciała jego obecności, nie będzie się narzucał. Jeszcze przypadkiem coś spieprzy i znowu będzie jego wina.
Gwizdnął na Brutusa, który już zdążył się zakolegować z psem Lea, jednak Wayne nakazał mu przybiec do niego i ruszył dalej.
Przystanął, nie odwracając się. Wypuścił powoli powietrze, by się uspokoić.
OdpowiedzUsuń- Jak się zachowuję?- spytał próbując zachować spokój. Wciąż stał do niej plecami, nie mając zamiaru się odwracać.- Kiedy się o ciebie troszczę, mówisz, że wszystko jest w porządku. Nie dopuszczasz do tego, bym w jakiś sposób się o ciebie zatroszczył, uciekasz pod moim dotykiem i patrzysz na mnie, jak na czarny charakter.- dopiero teraz się do niej odwrócił i spojrzał na nią.- Kiedy już pozwalasz się przytulić, zaczynasz całować mnie po policzku czule, głaszczesz mnie czule, a później wyjeżdżasz, że jednak to bezsensu.- trzymał bezpieczny dystans.- Mieliśmy być przyjaciółmi, udawać, że wszystko jest w porządku, a ty w międzyczasie miałaś się zastanawiać, czy jesteś gotowa. Wybacz, myślałem, że dam radę to wszystko przeczekać, że dam radę poczekać na ciebie cierpliwie. Niestety nie dam rady.- popatrzył na nią smutno.
Przymknął oczy, krzywiąc się z bólu. Zacisnął zęby. Stał tak chwilę, by po chwili podejść do niej pewnym krokiem, delikatnie ujął jej twarz w dłonie i musnął ustami jej warg. Trzymał ją mocno, lecz zarazem delikatnie, jakby bojąc się, że zaraz się rozpadnie. Zaciskał mocno powieki, próbując się nie rozkleić. Nie płacz, chłopie. Bądź prawdziwym mężczyzną. Rozluźnił powieki. Wciąż trzymał dziewczynę pod podbródkiem.
OdpowiedzUsuńChciała coś poczuć? Chciała poczuć się kochana i potrzebna? Tym pocałunkiem przelał wszystkie swoje uczucia na nią, bez zbędnych słów.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBlake skończył dziś swoją zmianę wcześniej niż zazwyczaj, ale zamiast opuścić budynek pracy, skierował swoje kroki do kawiarni na pierwszym piętrze. Zamówił sobie herbatę, nie dodając, że pije ją bez cytryny i cukru, bo kelnerki już go tu znały i dobrze wiedziały jaką pija. Usiadł na swoim zwyczajowym miejscu w rogu pomieszczenia, skąd miał dobry widok na wszystkich i cierpliwie poczekał na swoje zamówienie.
OdpowiedzUsuńO tej porze, gdy większość ludzi w Vancouver Skyscraper już kończyła pracę, nie było to wielu gości, ale jednak Blake nie był tu sam. Obserwował kelnerki roznoszące ostatnie zamówienia i klientów szybko dopijających zamówione napoje. Chyba wszyscy chcieli już być w domu, a Blake'owi jak na złość nie chciało się ruszyć.
Otrzymał swoją herbatę od jednej z owych kelnerek, upił łyk i momentalnie odłożył filiżankę na spodek. Smak cytryny sprawił, że odechciało mu się nawet poprosić o nową herbatę. Pomyślał w tym samym momencie o swojej ulubionej kawiarni w Anglii, do której chodził ze znajomymi, sam zaskoczony, że to akurat wskoczyło mu do głowy, gdy nagle zdał sobie sprawę dlaczego przypomniały mu się stare czasy. Czy nie Lea właśnie stała przy kasie?
[nie wiedziałem jak zacząć, więc wyszło, co wyszło xD ale się rozkręcimy, nie?]
Odgarnął zbłąkany kosmyk z jej twarzy, muskając przy tym jej policzek. Uśmiechnął się lekko i pocałował ją w czoło, zaciskając mocno powieki.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam za wszystko.- szepnął, przykładając czoło do jej i zerkając na nią.
Wayne Gosselin
-Więc mi wybaczasz?-spytał z nadzieją w głosie, głaszcząc ją po ramieniu.
OdpowiedzUsuńNie chciał się już z nią rozstawać. Jednak to zwiększanie dystansu było kiepskim pomysłem. Przy niej czuł się sobą i potrzebny. Od dziecka pragnął kogoś, kto go nie odtrąci, jak rodzice i rówieśnicy. Przybliżył ją do siebie, zmniejszając odległość między nimi i wtulił się w nią, jak mały chłopczyk do maminej spódnicy
-Wybaczam- mruknął, musnął jej czoło, po czym objął ją w pasie, trzymając ją blisko siebie, jakby bojąc się, że zaraz zniknie. Gwizdnął na oba psy i ruszyli do jego mieszkania.
OdpowiedzUsuńPrzez całą drogę nie wypuszczaj jej z uścisku, dopiero gdy stanęli przed jego drzwiami, odkleił się od niej i otworzył drzwi, przepuszczając ją pierwszą.
Odwzajemnił pocałunek, przyciągnął do siebie i zamykając ją w żelaznym uścisku. Szczeniaki poszły się bawić gdzieś w salonie, więc mieli spokój od ciągłego krzątania się między ich nogami. Muskał Lea po szyi, czując jej rozgrzane ciało nawet przez szary t-shirt. Wziął dziewczynę na ręce, pozwalając by ta oplotła go nogami i zaniósł do sypialni, kładąc na łóżko.
OdpowiedzUsuńZaśmiał się cicho.
OdpowiedzUsuń- Zakład, że padniesz około pierwszej- zaśmiał między pocałunkami- Nie spałaś zbyt dobrze kilka nocy z rzędu.
Wszedł na łóżko i popchnął Lea delikatnie, by się położyła. On sam znalazł się nad nią, opierając się na dłoniach i całując ją wszędzie. Powracał jednak do szyi, wiedząc, że tam jest jej czułe miejsce.
- Tylko nie prześpij całego życia.- oznajmił rozbawiony, przewracając się razem z Leander na materacu, tak, że teraz ona leżała na nim. Złapał za dół jej bluzki i zwinnie ją jej pozbawił. Całował ją, łapczywie zapoznając się z jej ciałem. Pragnął jej, jak nikogo innego. Dobrał się do zapięcia stanika, rozpiął je i rzucił, gdzieś w bok.
OdpowiedzUsuńCieszył się, kiedy widział jak dziewczynie momentalnie poprawił się humor. Odchylił głowę do tyłu, kiedy poczuł ucisk na spodniach. Dłońmi gniótł lekko jej piersi, czasem zjeżdżając dłonią do jej bioder i rozpiął jej rozporek, z trudem zdejmując jej spodnie. Palcem przesunął po linii jej majteczek i wsunął dłoń.
OdpowiedzUsuńStłumił śmiech, kiedy znów był na górze.
OdpowiedzUsuń- Lubisz być dominowana, niż dominująca.- to nie było pytanie, tylko stwierdzenie.
Podroczył się z nią trochę, całując ją po całym ciele. Ściągnął z niej i tak zbędną dolną bieliznę i przewrócił się na łóżku, ciągnąc Leander razem ze sobą, tak że teraz siedziała na nim okrakiem.
- Nie ma tak łatwo.- mruknął wesoło, poruszając zabawnie brwiami.
- A co robisz w tym wieżowcu? - zapytał, splatając palce, które następnie podłożył pod brodę.- Zakładam, że tu pracujesz. W jakiej branży?
OdpowiedzUsuńNajczęściej znał pracowników wieżowca, w którym miał swoją kancelarię. Ale los lubi płatać figle, czyż nie? I kto by pomyślał, że spotka tu swoją dobrą znajomą z Londynu.
Zaśmiał się, odwzajemniając namiętny pocałunek. Złapał dziewczynę za biodra i kiedy ta zdjęła mu bokserki, usadowił ją wygodnie, nie odrywając dłoni, zaczął wprawiać jej kształtne biodra w ruch. Odchylił głowę do tyłu, zagryzając dolną wargę, by za chwilę podnieść się do pozycji siedzącej i nie przestając ruszać biodrami Leander, zaczął całować ją namiętnie.
OdpowiedzUsuńMajorka – największa w archipelagu Balearów wyspa hiszpańska na Morzu Śródziemnym. Zamieszkuje ją około 846 000 mieszkańców.
OdpowiedzUsuńAkcja blogu rozgrywa się tutaj, na hiszpańskiej wyspie, a dokładnie w jej stolicy Palma de Mallorca. Zabawa, miłość, twarda szkoła życia-to właśnie wszystko co może Cię tu spotkać. Słońce delikatnie muskające twoją skórę, morska bryza i klimat, którego nie znajdziesz w żadnym innym miejscu. Słynne turystyczne miasto co roku przyciąga rzeszę turystów ale poza sezonem nadal pozostaje intrygujące.
Wciel się w kogo tylko zechcesz. Ucznia tutejszego liceum, właściciela uroczej knajpki czy też pracownika wielkiej korporacji. Daj się ponieść i wykreuj nowatorską postać, właśnie tutaj, w miejscu gdzie liczy się tylko i wyłącznie dobra zabawa.
majorka-life.blogspot.com
- Jednak nie żartowałaś z ta całą nocą- zaśmiał się, głaszcząc dziewczynę opuszkami palców po ramieniu.
OdpowiedzUsuńJego oddech był niemiarowy, a klatka piersiowa unosiła się szybko. Jeszcze z żadną kobietą nie przeżył czegoś takiego. Miał wiele przygód z wieloma kobietami, ale to...To było coś wyjątkowego, nawet nie mógł tego ubrać w słowa. Spojrzał na Leander i pocałował ją w czoło, by po chwili ułożyć głowę wygodnie na poduszce i zasnąć. Czuł się wypompowany z całej energii.
Obudził się, leżąc na plecach, nie wiadomo o której. Spojrzał na zegarek. Dochodziła 12:00. Odwrócił głowę i zerknął na Leander, która smacznie spała na brzuchu, okryta pościelą tylko wokół bioder. Uśmiechnął się pod nosem i przejechał palcem po jej nagich plecach.
OdpowiedzUsuń- Zamachnęłaś się na mnie- udał oburzenie i wygramolił się z łóżka, nakładając bokserki, które leżały na podłodze obok.
OdpowiedzUsuńDrapiąc się po klacie, ruszył w kierunku kuchni. Jego wzrok padł na dwa psiaki, które spały w legowisku Brutusa. Uśmiechnął się na ten widok. Widać, że one też nie próżnowały w nocy. Pewnie ganiały jak szalone po całym mieszkaniu.
Podszedł do lodówki, by sprawdzić czy coś ma w lodówce. Niestety pusto. Tylko stary pomidor. Wrócił do sypialni, ubrał się w dres i wyszedł z mieszkania w celu kupienia kawy.
Wszedł do najbliższej kawiarni i stanął w kolejce. Kiedy wreszcie stanął przy kasie, poprosił o swoją ulubioną kawę i...Nie wiedział jaką kawę preferuje Leander, więc dla niej kupił latte z bitą śmietaną i polewą karmelową. Uśmiechnął się do ekspedientki, zapłacił i z dwoma dużymi kubkami wrócił do mieszkania. Uśmiechnął się szerzej, kiedy zobaczył Lea ubraną w jego koszulkę. Podszedł do niej i przytulił od tyłu, opierając brodę o jej obojczyk.
OdpowiedzUsuń- Kawa dla pani.- mruknął, wystawiając rękę w której trzymał jej kubek.
- Ma się ten talent- uśmiechnął się łobuzersko i pocałował ją czule.- Niezwykle ponętnie wyglądasz w mojej koszulce.
OdpowiedzUsuńUpił trochę kawy, po czym odstawił kubek na stół.
- Zaraz wracam.
Poszedł do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Po kilku minutach wyszedł w ręczniku na biodrach, a z koniuszków włosów skapywały krople wody. Uśmiechnął się do dziewczyny i upił duży łyk gorącego napoju, zostawiając przy tym bitą śmietanę pod nosem, czego oczywiście nie zauważył.
- Takiego mnie uwielbiasz- zripostował, mierzwiąc wilgotne włosy. Dopił resztę kawy i wyrzucił kubek do śmietnika.
OdpowiedzUsuńWypiłby by jeszcze jedną, ale wiedział, że jeszcze jedna i będzie gadał cały dzień i nikt nie zdoła zamknąć mu ust. Raz tak zrobił i trajkotał nawet przez sen. Poszedł do sypialni, by ubrać się w zwykłe ciuchy. Wsunął szerokie szorty do kolan i biały podkoszulek. Spojrzał na pokój i uśmiechnął się szerzej na wspomnienie wczorajszej nocy. Wszędzie walały się ubrania, nawet stanik Leander wisiał na lampie. Parsknął śmiechem i wrócił do salonu, siadając na kanapie obok Lea i upił mały łyczek jej kawy.
Pocałował ją szybko kilka razy, za każdym razem rozszerzając uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Chyba będziesz musiała- uśmiechnął się smutno.- Wiesz, muszę jeść, pić. Inaczej będziesz przytulała się do mumii i co wtedy?- zaśmiał się i pocałował ją czule, wsuwając dłonie pod jej, jego koszulę.
Chciał ją mieć przy sobie i nigdy nie puszczać. Codziennie całować ją, przytulać, śmiać się. Czuł się spełniony. Uśmiechnął się pod jej ustami i pocałował ją w szyję.
- No właśnie- zaśmiał się- I co wtedy będziesz przytulała? Szkielet. A słyszałem, że to nie za miłe uczucie.
OdpowiedzUsuńNagle poczuł, że coś, a raczej ktoś wskakuje na kanapę. Zerknął kątem oka i uśmiechnął się szeroko, bo o uwagę zaczął domagać się szczeniak Leander. Zaczął skakać i lizać nogi dziewczyny. Wayne wyjął jedną dłoń, by pogłaskać czworonoga.
Chłopak oderwał się od Lea i spojrzał jej w oczy.
- Twój pies ma już jakieś imię?- zaciekawił się, bo nie wiedział jak na niego wołać.
Odchylił głowę do tyłu, kiedy Angus wskoczył Leander na kolana, a tym samym i na jego, bo dziewczyna wciąż siedziała na nim. Jednak po chwili uśmiech pojawił się na jego twarzy, bo osamotniony Brutus zaraz wskoczył na kanapę i zaczął go lizać po dłoni.
OdpowiedzUsuń- Co zazdrośniku?- rzucił do psa i zaczął go drapać za uchem, co szczeniak odebrał bardzo dobrze, bo zaczął machać energicznie ogonem i szczekać.
- Coś czuję, że nasze psiaki się zaprzyjaźnią- spojrzał na Lea i pocałował ją w policzek.
Wayne Gosselin
Mattieu miał ostatnimi czasy dużo spraw na głowie. Aczkolwiek, może to zabrzmieć i dziwnie, ale jakoś mu to nie przeszkadzało, nie ciążyło tak jak kiedyś. Nie miał czasu na myślenie, przejmowanie się co robi żona, a raczej z kim robi i głową był tylko w ważnych dla wieżowca sprawach. Takie tryb życia mu odpowiadał, w końcu był pracoholikiem.
OdpowiedzUsuńStanął przez drzwiami do studia radiowego i zapukał dwoma szybkimi ruchami. Widział, że dziewczyna ma przerwę bo siedziała i popijała kawę. A może nawet jeszcze nie zaczęła pracować, była przecież dopiero siódma rano.
- Dzień dobry. - niski, aksamitny męski ton przeciął pomieszczenie a oczom dziewczyny ukazał się jak zwykle nienaganny właściciel wieżowca. Włosy miał lekko rozczochrane, ale w tym nieładzie była jakaś nieznana nikomu symetria i idealność. Czarna marynarka i koszulka tylko utwierdzały go w wizerunku kogoś ważnego dla tego miejsca. Na jego usta wkradł się lekki uśmieszek.
- Przyszedłem z paroma informacjami dla pani. - stwierdził, wyciągając z nesesera plik dokumentów - po pierwsze, nie wiem dlaczego ale ma pani rachunki za prąd najwyższe z całego wieżowca, a więc niestety będę musiał podnieść czynsz i to niestety nie o kilka groszy. A po drugie chciałem pani pogratulować, słyszałem, że radio prosperuje bardzo dobrze - obdarzył kobietę pięknym uśmiechem, ukazując rządek białych zębów.
[Kurcze, nie wiem czy nie pomieszałam... Jeśli nie jest właścicielką, uznajmy że się po prostu pomylił :) Mattieu Gossen]
Uśmiechnął się pod nosem, patrząc jej prosto w oczy jak to miał w zwyczaju. Niektórzy mogli to odbierać jako swoiste wyzwanie, ale dla niego było to naturalne. Być może miało na celu również zmanipulowanie rozmówcy w mniejszym stopniu. Co nie zmieniało faktu, że nie robił tego celowo.
OdpowiedzUsuń- Obawiam się, że to raczej kwestia złego czytnika ponieważ rachunek jest naprawdę duży jak na tak małe biuro. - stwierdził - ale zresztą, pewnie to panią nie interesuje. Sprawia pani wrażenie szefowej i trochę się wkręciłem - odparł, obdarowując dziewczynę czarującym uśmiechem.
Mattieu Gossen.
- Nie wiem czy pani wie, ale jestem szefem tego budynku i większość pracownic widząc mnie najchętniej schowałoby się pod biurko. Zwłaszcza, że krążą o mnie raczej nieprzychylne plotki, ale to dobrze. Trzeba budzić postrach żeby ludzie cię słuchali... - jego wzrok z oczów dziewczyny nagle zjechał na jej piersi a on nie wydawał się specjalnie skrępowany tym faktem. Każdy wykonywany przez niego ruch kojarzył się z ogromną pewnością siebie i zdecydowaniem w tym co robił. Owszem, może była to tylko wina cichego, męskiego instynktu ale wydawało się, że zrobił to specjalnie.
OdpowiedzUsuńMattieu Gossen.
- A więc... - obdarzył dziewczynę lekkim uśmiechem - Mattieu Gossen, miło mi poznać - rzucił i zebrał z biurka dziewczyny swoje papiery.
OdpowiedzUsuń- I ma pani ładny głos, od razu można rozpoznać zakład pracy - stwierdził, powoli oddalając się w stronę drzwi do wyjścia z pokoju.
- Do widzenia, być może do zobaczenia - rzucił do dziewczyny jeszcze stojąc przy drzwiach i puścił jej perskie oczko, by po chwili zniknąć jej z oczu.
[nowy? ;) Mattieu Gossen]
[Masz ochotę na wątek?]
OdpowiedzUsuń[ nie, że pominięta :) nic z tych rzeczy, tylko nie mam już pomysłu jak dalej napisać rozwinięcie :< ]
OdpowiedzUsuńWayne Gosselin
[To ja coś tam zacznę, ok?]
OdpowiedzUsuńWood zatrudnił się w restauracji na pierwszym piętrze na etacie barmana. Właściwie to go zatrudniono prawie na siłę, ponieważ brakowało im zmiennika, ale to tylko nie ważny szczegół. Przyjmując tą pracę nie spodziewał się, że w chwilach desperacji zostanie również tragarzem i gościem na posyłki. Niestety... w życiu bywa różnie. Z tego powodu Dave wsiadł do windy i wybrał numer 32. Trzymał jakąś paczkę z jedzeniem na wynos dla niejakiej Leander Williams. Żywił szczerą nadzieję, że ją bez problemu znajdzie, ale coś mu podpowiadało, że zadanie nie będzie wcale takie proste. Okazało się, że częściowo miał rację.
Szybko dowiedział się kim jest owa kobieta, ale właśnie popsuł się zamek czipowy i nie mógł dostać się do środka. Ktoś wewnątrz właśnie z nim walczył. W końcu coś pisnęło, drzwi się otworzyły, a Dave w ogólnym zamieszaniu, gdyż po obu stronach zgromadziło się trochę ludzi, wślizgnął się do środka. Przeszedł zaledwie kilka metrów korytarzem, gdy usłyszał dźwięk zamykanych drzwi i serię przekleństw. Ktoś nieuważnie ponownie zamknął "wrota". Wood westchnął cicho i zaczął dalej szukać adresata.
[ hmm, hmm, hmmm.... Mogą się już znać, Ethan często spaceruje po wieżowcu, więc z pewnością kiedyś na siebie wpadli. A teraz? Eee... na przykład mogą się spotkać pierwszy raz po za pracą, np. w bibliotece? Wybacz, ale nie jestem zbyt kreatywna jak na tą chwilę... A co do OTH- kocham, szczerze mówiąc zaczęłam właśnie niedawno oglądać po raz drugi. Tiaa, niezbyt normalne.]
OdpowiedzUsuń[No to powodzenia! :D]
OdpowiedzUsuń[ hmm...ciekawe pytanie xd może mieć z tym trudności]
OdpowiedzUsuń[ Szczerze miałam nadzieje, że jak coś podrzucę Ty zaczniesz. Teraz mam pustkę w głowie, może później coś naskrobię...]
OdpowiedzUsuńTermin "zatrzymał windę" był jak najbardziej odpowiedni do całej tej sytuacji, z racji, że Mattieu biegł do windy i chcąc ją zatrzymać zwyczajnie włożył nogę pomiędzy drzwi które po chwili się rozsunęły. Jednak miał jeszcze dzisiaj trochę energii, chociaż wcale nie był w skowronkach. Jego żona wylądowała w szpitalu na obserwacji po tym jak ostatnio zasłabła a więc i on musiał wracać do dużego, pustego mieszkania.
OdpowiedzUsuń- Dobry wieczór - obdarzył dziewczynę lekkim uśmiechem i nacisnął poziom -1 na windzie, na którym miał auto.
- Nic nowego, dużo obowiązków. - stwierdził ze wzruszeniem ramion - ale dziwne, bo nie jestem specjalnie zmęczony. W sumie, dzisiaj pierwszy raz od niepamiętnych czasów się wyspałem. - odparł, jakby właśnie chwalił się ze zdobycia jakiegoś medalu.
OdpowiedzUsuń- A ty, też lecisz do domu? - zapytał.
[Wątek chętnie zacznę, jeśli podrzucisz pomysł ^^ Btw, co to za kierunek MUZYKA? What the fucking fuck?'
OdpowiedzUsuń[ Przepraszam, że nie odpisałam -,- ostatnio net odmawia posłuszeństwa. Można się uchwycić, że Wayne będzie miał lekkie trudności w niezwracaniu na inne kobiety. Tylko pytanie kto zaczyna? *le patrzę na ciebie* :P ]
OdpowiedzUsuńWayne Gosselin
[ noo, do naszego wątku ^^ pytałaś się czy Wayne będzie wierny Leander, a ja napisałam, że miałby z tym lekkie trudności. To kto zaczyna? Szczerze mówiąc mam kompletną pustkę ]
OdpowiedzUsuńWayne Gosselin