piątek, 13 lipca 2012

" Dlaczego nie spróbujesz dla odmiany skłamać? Kłamstwo to waluta tego świata. "


 
Jak łatwo rozpoznać ją w tłumie? Wystarczy się przyjrzeć. Nie ma potrzeby oczekiwać od niej 
sprawiania pozorów, już dawno przestała to robić. Wygląda na osobę, którą jest. Więc, kim jest?

 http://media.tumblr.com/tumblr_m6outdO1H51rps8wy.gif
Marylou Clare O’Donell
ur. 23 czerwca 1986r w Liverpoolu
Dyrektor stacji radiowej „ Hello Canada „ z główną siedzibą na 32 piętrze

Jest pracoholiczką, która całe swoje życie jest gotowa poświęcić roli, jaką otrzymała całkiem niedawno. Posadę dyrektora zajęła zaledwie dwa lata temu, kiedy jej poprzednik postanowił zrezygnować z  tej funkcji. Zrobił to z powodów niejasnych do tej pory. Wokół jego osoby zaczynały narastać skandale towarzyskie i polityczne, aż w końcu 13 stycznia 2010r oficjalnie oddał stanowisko młodszej od siebie o dziesięć lat menedżerce Marylou Clare O’Donell. Plotkom nie było końca, mówiono o niej wtedy naprawdę dużo. Domniemano romans ze swoim szefem i poprzednikiem. Oczywiście kobieta nigdy im nigdy nie wypowiedziała się w tej sprawie.
Urodziła się w Wielkiej Brytanii, a dokładniej w Liverpoolu. Była jedyną córką młodego biznesmena z Londynu i kanadyjskiej aktorki, która po zajściu w ciąże, całkowicie poświęciła się wychowaniu dziecka. Do Kanady przybyła już jako nastolatka, pragnąć wyrwać się spod surowego spojrzenia ojca. Dlaczego akurat Kanada? Bo USA nie przyznało jej wizy. W firmie zaczęła jako stażystka, która nie ukończyła jeszcze nawet studiów. Ciężko pracowała od samego początku, dzisiaj nie żałuje. 

 http://25.media.tumblr.com/tumblr_m6ma9wkGlQ1r0e5uto2_250.gif http://25.media.tumblr.com/tumblr_m6ma9wkGlQ1r0e5uto3_r1_250.gif

Wiele rzeczy w jej życiu jest nie tak. Zaczynając od życia towarzyskiego, które w zasadzie kończy się na firmowych lub prywatnych bankietach. W zasadzie nie posiada przyjaciół, nie wie jak to jest ich posiadać. W młodości nie była bowiem duszą towarzystwa. Należała raczej do szarych myszek, które nos trzymały wiecznie w książkach. Poza tym, nie wykorzystała swojego czasu młodości. Zamiast upijać się do nieprzytomności ze znajomymi, biegała między stacją radiową, a szkołą i biblioteką. W akademiku bywała raczej na zasadach hotelowych – żeby tylko mieć gdzie spać. Przy pierwszym kontakcie nie da się nie zauważyć skutków takiego życia. Jest zdystansowana, ale stanowcza, wie czego chce i jak to osiągnąć. Poza tym jest inteligentna.
Zyskuje przy bliższym poznaniu. Okazuje się towarzyska, przyjemna w kontaktach, znika bariera, którą wyznacza sobie na początku. Często się uśmiecha, dużo żartuje. Sprawia wrażenie zupełnie innej osoby, oderwanej od ziemi, z duszą artystki i marzycielki. Delikatnieje, staje się flirciarą, genialnie radzi sobie z manipulowaniem i kokietowaniem. Działa na mężczyzn jak afrodyzjak, potrafi kusić i wykorzystywać atuty swojego wyglądu. Przy tym dobra z niej przyjaciółka, szczera i zawsze wali prosto z mostu. Poza tym lojalna, wierna, wyrozumiała i cierpliwa. Gotowa na poświęcenia jeśli okaże się to konieczne. Jest przy tym także troskliwa, czasami może zachowywać się jak matka, a czasami jak ojciec, ale robi to wyłącznie w dobrej wierze.
Dla pracowników najczęściej niecierpliwa, ale wyrozumiała. Stara się robić wszystko, żeby nie zawalić jako dyrektorka. Lubi kreatywnych ludzi, gotowych do pracy na najwyższych obrotach. Docenia szczerość, pracowitość. Nie akceptuje czegoś co zwie się podlizywaniem, nie lubi także osób aroganckich dla współpracowników. Ustala swoje zasady, rzadko się od nich odsuwa. 

 http://media.tumblr.com/tumblr_m6ovjpEL3v1rps8wy.gif

Zawsze schludna, dobrze ubrana. Mierzy sobie zaledwie 170 centymetrów, ale pomaga sobie, nosząc wysokie szpilki lub koturny. Jest niesamowicie szczupła, aczkolwiek nie jest pozbawiona kobiecych kształtów, które tak bardzo podobają się przedstawicielom płci brzydkiej. Porusza się zgrabnie, naturalnie, nawet w najbardziej niekomfortowych warunkach. Ma długie, ciemnobrązowe włosy, które układa w proste koki, finezyjne warkocze, lub po prostu związuje wysoko, jednak o wiele częściej pozostawia je rozpuszczone. Zależnie od  jej humoru, są wtedy proste lub lekko pofalowane. Z natury jednak kręcą się jak diabli.  Jest właścicielką pełnych, malinowych ust, jasnej karnacji. Jej brązowe oczy bardzo często podkreśla naturalnym, spokojnymi makijażem.


DODATKOWE:
* mieszka w centrum miasta, w dwupiętrowym apartamencie
* jej jedynym wspólokatorem jest rybka, niebieski bojownik - Joe
* uwielbia sushi, słabą kawę, ciasta czekoladowe
* nie przepada za dziećmi, nie planuje posiadania własnych



odautorsko
Witam się ładnie, zapraszam do wątków, powiązań, współpracy itp. Jestem chętna na wasze propozycje, mam nadzieje, że będę pomocna w wymyślaniu ciekawych historii, ewentualnym zaczynaniu. Walcie do mnie ze wszystkim co macie, ucieszę się ze wszystkiego. Mam nadzieję, że treść notki jak i sama postać - są znośne. Jeśli coś przegapiłam, to też krzyczcie na mnie i tyle.
Wizerunek Anne Hathaway.

34 komentarze:

  1. [Witam ;) Może ochota na powiązanie? Nawet znalazłabym jakiś pomysł ;D]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Marylou mogłaby być pierwszą osobą jaką Brook poznała w Kanadzie. Na początku prowadziła ją za rączkę i tak stały się przyjaciółkami, której Whitegrass bardzo potrzebowała. Byłaby taką prawdziwą podporą, przyjaciółką, która nie tylko głaszcze po głowie i pociesze, ale też daje kopa i każe się ogarnąć, kiedy Brook wpada w dołki. I jako jedna z niewielu wiedziałaby o Adamie i o jej depresji. Taka luźna sugestia, po prostu Twoja postać wydaje mi się właśnie na tyle silną osobowością, że nadaje się do takiej roli. Jeżeli masz inny pomysł wszelkie zmiany akceptuje z góry.]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dobry wieczór :)
    Zwracam się z pytaniem czy jest jakiś pomysł na wątek lub powiązanie?]

    OdpowiedzUsuń
  4. Brook uwielbiała to, że dwie najważniejsze osoby w jej obecnym życiu miała zaraz pod ręką, właściwie wszystkich ludzi jakich znała w Kanadzie, oprócz klientów, znała z wieżowca. Ciągła praca nie dawała jej możliwości rozwijać swojego życia towarzyskiego, ale nikt nie zauważył by panna Whitegrass jakoś szczególnie narzekała. Co prawda James pojawiał się przeważnie tylko po to w wielkim budynku, by wyrwać ją z pracy, ale Marylou była prawie taką samą pracoholiczką co Brook.
    Właśnie kiedy męczyła się z kolejnym pozwem drzwi jej gabinetu otworzyły się. Jako, że sekretarka nie zawiadomiła jej o przybycia niespodziewanego klienta opcje były dwie, na które odpowiedz była taka sama.
    - Nie mam czasu- powiedziała i dopiero potem podniosła wzrok. Uśmiechnęła się do przyjaciółki nieco przepraszająco i pokręciła przecząco głową.- Naprawdę nie dam rady, mam mnóstwo roboty- wzruszyła ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jęknęła nieco zdenerwowana wywracając oczami.
    - Dlaczego wy nie dajecie mi pracować?!- zapytała oburzona, opierając się wygodnie na obrotowym krześle. Oczywiście miała na myśli ją i Jamesa.- Ja mam tu już pyszną kawę- odparła biorąc kubek do ręki i upijając łyk. Skrzywiła się okropnie i wypluła czarną ciecz z powrotem do czarnego kubka. Nienawidziła zimnej kawy. Podniosła wzrok na Mary i uśmiechnęła się delikatnie, jakby chciała udać, że to przed chwilą nie miało miejsca. Sposób jaki patrzyła na nią przyjaciółka oznaczała tylko jedno 'nie miała wyjścia'. Z naburmuszoną miną odsunęła się od biurka i wstała poprawiając spódnice, i marynarkę.- Jeżeli mnie przez was zwolnią będziecie mnie utrzymywać, oboje!- powiedziała mrużąc wściekle oczy. Zabrała torebkę i wyszła z biura, na odchodne sekretarce powiedziała, że wychodzi tylko na szybką kawę i nie będzie jej góra pół godziny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy już weszła do windy zrezygnowała z miny cierpiętnicy i rozluźniła się nieco rozpinając szarą marynarkę. Oparła się o ściana i unosząc nieco sceptycznie brwi spojrzała na przyjaciółkę.
    - Chyba przesadzasz, wcale nie tak dawno- powiedziała kręcąc głową. Zanim odpowiedziała na pytanie nastało milczenie, po czym Brook uśmiechnęła się promiennie i skinęła głową.- W jak najlepszym- odparła. Było lepiej niż w porządku. Wszystko układało się doskonale. Praca, którą kocha. Nieco irytująca przyjaciółka, której za nic w świecie by nie oddała. I oczywiście ukochany.- Powiedział to... W końcu- jej oczy zalśniły radośnie.- Powiedział, że mnie kocha- powiedziała i przygryzła wargę nadal się uśmiechając. Może Lou uzna ją za wariatkę, że oszalała albo to jakiś dziwny nawrót choroby, a może wzięła jakieś tabletki, że była taka zadowolona, jednak teraz Brook było wszystko jedno.- A co u Ciebie?- zapytała przyglądając się towarzyszce.- Oprócz tego, że nie dajesz innym pracować, oczywiście...

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Uwielbiam ją filmie z którego pochodzą gify ;D. I jestem pewna że razem wymyślimy jakiś wątek? ]

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Wątek powiązanie? Rzucisz jakimś pomysłem? ]

    OdpowiedzUsuń
  9. [ No pewnie;) ]
    Charles uwielbiał wysiłek fizyczny. Po ciężki dniu pracy, gdzie wszystko było trzeba dopiąć na ostatni guzik nic tak nie uwalniało złych emocji jak wyżycie się na przyrządach do ćwiczeń na siłowni. Dlatego też chodził tam naprawdę często i nie obijał się.
    Tego dnia wkurzył go wyraźnie prawnik, który był na tyle nieudolny, że już drugi raz przygotowywał tą samą umowę? Ile razy można powtarzać ludziom tą samą rzecz? Nie rozumiał jak ważny był czas w takich sprawach? Charles wiedział, że więcej nie skorzysta z jego usług.
    Ćwiczył już z dobrą godzinę, gdy na siłownie weszła brunetka. Uśmiechnął się lekko do niej, gdy zajęła maszynę obok.
    - Cześć. - rzucił, bo teraz jego emocje były już na normalny, stabilnym poziomie.

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Pomysł jak najbardziej fajny. Zaczniesz czy ja mam to zrobić?:) ]

    OdpowiedzUsuń
  11. Promienny uśmiech ustąpił miejsca zmartwieniu. Po między jej brwiami pojawiła się charakterystyczna zmarszczka, która oznacz, że Brook czymś się trapi.
    - Powinnaś bardziej o siebie zadbać!- powiedziała poważnym tonem. Doskonale wiedziała jak to jest całe dnie i noce siedzieć za biurkiem przy czym całkowicie oderwać się od świata rzeczywistego, dopiero po jakimś czasie zorientować się, że on jeszcze istnieje. Tak już było z pracoholikami. Jej wybawieniem była właśnie Marylou oraz James. Teraz poczuła nieprzyjemne ukłucie poczucia winy. Za mało poświęcała czasu przyjaciółce chodząc jakby w chmurach, gdzie wszystko było piękne. Przyglądając się teraz ciemnowłosej zauważyła, że rzeczywiści nieco zmizerniała.- Nam obu przyda się odpoczynek- westchnęła ciężko, bo wiedziała jak trudno jest coś takiego im zorganizować. Nie chcąc psuć popołudnia, stwierdzając, że opieprzy ją później uśmiechnęła się podstępnie. Ujęła Mary za ramię, a gdy winda zatrzymała się wyszła raźnym krokiem ciągnąć ją za sobą.- A teraz znajdziemy Ci faceta- zaśmiała się.

    OdpowiedzUsuń
  12. W tej chwili i tak było lepiej niż wcześniej. Jednak ćwiczył już ponad godzinę, wiec jego siły stopniowo się zmniejszały. Na pewno nie na tyle, żeby teraz już sobie stąd pójść.
    - Zdecydowanie zły. - westchnął i wykonał kolejną serię. - Nie cierpię, gdy ktoś mi coś zawala, a potem lecą wszystkie plany. To jak domino. - zauważył z przekąsem, ale wcale nie było mu tym razem do śmiechu. Opóźnienia nigdy nie wpływały dobrze na nic.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Ja też tak mówiłam!- przypomniała jej z uśmiechem, wychodząc z wieżowca.- To zaskakujące i pewnie dla Ciebie w tym momencie nie do pomyślenia, ale gdy już się pojawia facet nagle jest i czas- pokiwała głową z przekonaniem.- Albo sam nie daje Ci pracować... To całkiem przyjemne, niekiedy- wzruszyła ramionami.
    Zatrzymała się i spojrzała na przyjaciółkę.
    - Wiesz czego Ci brakuje?- uniosła brwi, a w jej oczach czaił się jakiś dziwny błysk.- Seksu- odparła prawie bezgłośnie poruszając ustami i zaśmiała się wesoło.- Mówię całkowicie serio. Trzeba Ci kogoś znaleźć- oznajmiła i ruszyła przed siebie.
    - Gdzie masz ochotę wyskoczyć?- zapytała z przyklejonym uśmiechem do twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dlatego Charles starał się zatrudniać sprawdzone osoby ale jak się okazywało, takie czasami po prostu nie istniały i nawet one zawodziły. Jasne, sam nie był ideałem, ale gdy musiał coś zrobić na czas to siedział tak długo aż to zrobił. Nie ważne ile nocy by wtedy nie zarwał.
    - Niestety. Ale chciałbym znaleźć idealnego prawnika. Tacy chyba jednak nie istnieją. - przez idealnego miał na myśli takiego, który zrobi wszystko na czas. Albo on miał pecha albo oni nie istnieli i byli mitem, bajką w która mógł wierzyć, bo brzmiała racjonalnie. - Kto wie. - rzucił bo zapowiadało się na dużo pracy jutro skoro dziś tego nie mógł zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  15. Spojrzał zainteresowany tym co dziewczyna do niego mówi. W tym wieżowcu było tyle biur, że sam tego nie ogarniał, zresztą nie był pewny czy się da wiedzieć wszystko. Krążył zwykle dołem, a swoim i siostry biurem, więc nie znał pozostałych pięter.
    - O kim mówisz jeżeli mogę wiedzieć? - zapytał, bo słyszał chyba o dwóch kancelariach i z jedną już kiedyś współpracował ale była średnia. Możliwe, że było ich więcej.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaśmiała się głośno słysząc 'to... skomplikowane'. Doskonale wiedziała, że miała rację. Gdyby nie White pewnie jej życie wyglądałoby tak samo. Pokręciła głową i grzecznie ruszyła za przyjaciółką. Widząc jak ciemnowłosa rozglądała się uśmiechnęła się w duchy. Pewnie przerażała ją myśl tego jak by miało wyglądać swatanie Brook Whitegrass. Nie chciała jej na siłę nikogo wciskać, ale dzisiaj miała ochotę ją nieco pomęczyć i się z nią podroczyć. Gdy tylko zauważyła jakieś godnego uwagi mężczyznę szturchała ją w bok tak, że dany 'obiekt' to widział i obracał się za nimi. O ile Brook dobrze się bawiła Marylou nie wyglądała na zadowoloną.
    W końcu dotarły do kawiarenki na rogu. Cała rozradowana pani adwokat usiadła przy jednym ze stolików z rozbawieniem przyglądając się naburmuszonej minie przyjaciółki.
    - O jejciu, uśmiechnij się!- powiedziała, biorąc menu i zaczynając leniwie przekładać kartki.

    OdpowiedzUsuń
  17. - Myślałeś że jest ich więcej więc musiałeś się pomylić. - powiedział z uśmiechem i kiwnął głową.
    No to musiał korzystać z ich usług, ale nie kojarzył imienia i nazwiska które dziewczyna podała. Najwidoczniej nie spotkał jej jeszcze w windzie czy gdziekolwiek zresztą. Cóż nie był zbyt uważny i nie wypatrywał wszystkich kobiet. Zwracał za to na pewno uwagę na te ładne, był facetem.
    - Nie, nie do żadnej rozprawy. Kupujemy pismo i trzeba to sfinalizować. - wyjaśnił.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Dobrze, postaram się zaraz coś napisać. O ile wena mnie nie opuści :)]

    OdpowiedzUsuń
  19. [Pozwoliłam sobie zatrudnić Leę jako spikerkę :)]

    OdpowiedzUsuń
  20. Leander Williams14 lipca 2012 21:42

    [No cóż, znając Leę i czytając kartę Marylou myślę, że mogłyby się lubić. W przyszłości może kiedyś nawet zaprzyjaźnić, nie od razu, bo obie są raczej zdystansowane ;)]

    OdpowiedzUsuń
  21. Wywróciła teatralnie oczami i machnęła dłonią. Że niby ona jej to uniemożliwia? Zamknęła manu i podniosła wzrok na kelnerkę. Ostatecznie zamówiła to samo co towarzyszka. Gdy tylko kobieta odeszła z nich zamówieniami, oparła się na łokciach, podpierając twarz na dłoni. Przyglądała się uważnie przyjaciółce.
    - Naprawdę obie chyba powinnyśmy coś ze sobą zrobić- powiedziała, zwężając usta. Ją już denerwowało to, iż nie ma czasu na poranny jogging albo chociaż wypad na siłownie czy na wieczorne pogaduchy z kieliszkiem wina.

    OdpowiedzUsuń
  22. [ może po prostu Wayne w nadmiarze emocji obraził jakiegoś słuchacza, który zadzwonił do radia i szefowa musi z nim pogadać? :D ]

    OdpowiedzUsuń
  23. Leander Williams17 lipca 2012 20:06

    [W porządku, jest dobrze. :)]

    Leander, jak zwykle, w pracy była nieco wcześniej. Siedziała na swoim miejscu, popijając kawę i przeglądając jakieś papiery. Przygotowywała się do jakiejś audycji, rozmawiała z technicznym. Nie spodziewała się niczego, dlatego też nie kryła swojego zaskoczenia, gdy sekretarka szefowej wezwała ją do niej. Zastanawiając się nad powodem, ruszyła do gabinetu Marylou i zapukała. Słysząc 'proszę, weszła do środka i widząc skinienie kobiety, zajęła krzesło naprzeciwko niej.
    - Tak? - zapytała, uśmiechając się delikatnie. - Coś się stało?

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedy po skończonej audycji, dowiedział się, że ma się pojawić w gabinecie pracodawczyni i to w trybie natychmiastowym, po pożegnaniu się ze słuchaczami i puszczeniu jakiejś piosenki, wstał z fotela i ruszył do szefowej.
    Oczywiście wiedział po co. Przecież przed chwilą przy prawie całym kraju obraził jednego ze słuchaczy. Tylko nie rozumiał, po co ta cała afera. Przecież powiedział tylko prawdę.
    Przed drzwiami do gabinetu, kulturalnie zapukał, a dopiero później z uśmiechem na twarzy, wszedł do środka.
    - Dzień dobry moja ulubiona szefowo.- przywitał się wesoło, siadając na krześle.
    [ dobrze jest :D ]

    OdpowiedzUsuń
  25. Uśmiechnęła się do przyjaciółki jako, że ona jedyna uważała, że z Brook wszystko w porządku. W sumie Whitegrass nie mogła narzekać. Z własnej woli spędza noce przed komputerem, robi wszystko na przód i śpi po 3 w porywach 4 godziny, nikt jej do niczego nie zmusza.
    - Ale sama pomyśl...- zaczęła mrużąc oczy.- Leżymy na piaszczystej plaży, szum morza i trzaskamy się na heban w blasku słońca- otworzyła oczy i zaśmiała się kręcąc głową.- Dobra na to trzeba dużo czasu, ale tak na jeden dzień wyrwać się chociażby do... SPA! Godziny kąpieli, sauna, masaże... Jeden malutki dzień, przecież świat się nie zawali- spojrzała na brunetkę unosząc brwi. Kelnerka przyniosła ich zamówienie, skinęła głową w geście podziękowania i ponownie zwróciła wzrok na przyjaciółkę.

    OdpowiedzUsuń
  26. [Jakie piękne imię ma Twoja postać *.* No i Anne, achchchc. Wątek/powiązanie? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  27. Westchnął ciężko, patrząc na Marylou.
    - Jak już zapewne pani wie, obraziłem słuchacza przy całym kraju.- zaczął.- I także szefowa usłyszała od niego, że to ja zacząłem.
    Usadowił się wygodniej na krześle, stykając opuszki palców ze sobą.
    - Nic bardziej mylnego. To on zaczął. Podważył moją rację. Powiedział, że jest za głupi do radia. Po pomyliłem jakieś cholerne słowo.- podniósł głos, jednak zaraz się opanował.- Przepraszam za wulgarne słowo.
    - Tak więc, moja męska duma nie pozwoliła by jakiś pospolity tępak, mówił mi, że jestem niedorozwinięty, więc mu powiedziałem, że jak jest taki nadzwyczaj wykształcony, niech zamieni się ze mną miejscami.

    OdpowiedzUsuń
  28. [Po najprostszej linii stąpając, to tak sobie myślę, że Lianne mogła reprezentować kiedyśtam interesy radia na sali sądowej, gdy któryś ze spikerów chlapnął coś podczas audycji. Sama nie wiem. Stąd mogłyby się dziewczyny znać i od czasu do czasu Lianne by posuwała jakieś prawne porady Marylou. Może być? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  29. -Ta podstawowa zasada marketingu jest do dupy- mruknął pod nosem.- Istnieje coś takiego jak wolność słowa. Miałem prawo wyrazić co myślę, tak? Niech szefowa przyzna mi rację. Miałem takie prawo.
    Wzruszył ramionami. A co miała z nim zrobić? Jedyne rozwiązanie to wylać z pracy. Przecież obraził jakiegoś przydupasa. Dla niego była to błahostka, ale rozumiał co zrobił i że nikt nie będzie tego tolerował.
    - Wywalić. A co może szefowa zrobić?

    OdpowiedzUsuń
  30. Słuchając przyjaciółki doszła do wniosku, że z nią rzeczywiście wcale nie jest źle. Wysłuchała jej i kiwnęła głową ze zrozumieniem.
    - Ok, ok. Dobra!- podniosłą dłoń, by ta przestała dalej szukać argumentów na nie.- Ja rozumiem, naprawdę rozumiem, że radio jest jak żywy organizm. Cały czas w ruchu i wszystkie klocki muszą ze sobą współgrać, łapie!- powiedziała, patrząc brunetce w oczy.- A Ty sprawiasz, że to wszystko pracuje jak dobrze naoliwiona maszyna. TYLE, ŻE TO TYLKO 24 H! Mary posłuchaj mnie- poprawiła się na krześle i przeczesała palcami swoje włosy.- Masz pod sobą mnóstwo ludzi. Dobrych, sprawnych i zaufanych pracowników, innych byś nie zatrudniła! Naprawdę świat się nie zawali ani wszystko nie pójdzie z dymem, kiedy ty ten jeden, jedyny dzień sobie odetchniesz! Zaufaj, że mi! Masz zastępce, który równie dobrze zapanuje nad tym chaosem, przyjmie klientów i odbierze telefon, kiedy będzie trzeba!

    OdpowiedzUsuń
  31. Przewrócił oczami na propozycję kary dla niego.
    - Już wolałbym zostać zwolniony.- westchnął.- Nie rozumiem dlaczego miałbym przepraszać. To nie była moja wina.- popatrzył kobiecie prosto w oczy.- Ale dobrze napiszę list do tego bezmózga. Specjalnie dla pani.- uśmiechnął się lekko i podniósł się z krzesła.- Napiszę najlepsze przeprosiny.
    Ukłonił się lekko i wyszedł z gabinetu.

    OdpowiedzUsuń
  32. Wysłuchała jej cierpliwie, wywracając oczami, by pokazać jej, że przesadza. Widziała jednak, że już coś drgnęło. Może udało jej się ją złamać. Tego właśnie potrzebowała, tej chwili, sekundy wahania, by móc przekonać ją do swych racji.
    - TAK!- pisnęła radośnie, może nieco za głośno, bo inni klienci w kawiarni zwrócili na nią wzrok. Uśmiechnęła się uroczo i wzruszyła lekko ramionami.
    - Pojedziemy, zrelaksujemy się, trochę zabawimy. Będzie świetnie, obiecuje Ci!- powiedziała, uśmiechając się szeroko.- Dobrze, na telefon się zgadzam, ale żadnych laptopów i zbędnych papierków. Mnie oczywiście ten zakaz również dotyczy- spojrzała na przyjaciółkę zadowolona z siebie.- Nic się nie stanie! Będzie świetnie- pokiwała głową z przekonaniem i upiła łyk swojej kawy.

    OdpowiedzUsuń
  33. Leander nie nie odzywała się przez tą dłuższą chwilę, przyglądając się tylko szefowej z uwagą i próbując może odczytać coś z jej twarzy. Nie wydawała się jednak zła, ani zdenerwowana, więc chyba nic się nie stało. Pewnie jakieś zlecenie.
    Pokiwała głową, słysząc słowa szefowej. Uśmiechnęła się lekko. A więc miała rację.
    - Pewnie, że nie. To część mojej pracy. - powiedziała lekko, podnosząc się z krzesła. - Coś jeszcze?

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga