czwartek, 12 lipca 2012

Zawsze nam mówiono: „Uważaj czego sobie życzysz, bo to może się spełnić.”


„Jak się kobieta uprze to diabła przegada”
 William Shakespeare
"Wiecie, co jest naprawdę kiczowate? Szczęśliwe zakończenia. Poważnie. Takie, jak wtedy kiedy oglądam film, i jakaś odważna, zdeterminowana dziewczyna w końcu uwodzi głównego bohatera. I tak od dwóch godzin wiedziałam, że go zdobędzie. Po prostu mam ochotę wydrapać jej oczy. Prawdziwe życie jest potwornie zakręcone i skomplikowane. Nie ma żadnego zakończenia."

 

                                 
 Laila Aisha Ivarsson
Ur. 30 stycznia 1989 roku w Helsingborgu.
Studentka kryminalistyki
Razem z ojcem i starszym bratem prowadzi biuro detektywistyczne, mieszczące się na dwudziestym trzecim piętrze budynku. Dorywczo pracuje jako modelka.

  *
     Na świat przyszła dwadzieścia trzy lata temu w szwedzkim Helsingborgu jednak swoje pierwsze kroki postawiła dopiero w kanadyjskim Vancouver, do którego przeniosła się z rodziną niespełna pięć miesięcy po urodzeniu. Pierwsze imię zawdzięcza ukochanej babci ze strony mamy, zaś drugie jest efektem inwencji twórczej ojca. Niewątpliwie Laila była dzieckiem wyczekiwanym i rozpieszczanym już od pierwszego tchnienia - mała córeczka oczkiem w głowie obojga rodziców.
"Uroda równa się wygoda."
   Wychowywała się w zamożnej rodzinie wraz ze starszym o pięć lat bratem, w przestronnym domu na obrzeżach miasta. Od kiedy pamięta nigdy nie potrafiła znaleźć z nim wspólnego języka, jakby pochodzili z zupełnie dwóch różnych światów. Wszelkie próby nawiązania kontaktu spełzały na niczym i kończyły się ostrymi kłótniami oraz płaczem. Mimo to, okres pierwszych lat swojego życia panna Ivarsonn wspomina nader miło, choć nigdy nie potrafiła pogodzić się z tym, że musi dzielić z Danim uwagę opiekunów. Dlatego z zapałem lubiła manifestować swoje wyższe miejsce w hierarchii, które we własnym mniemaniu, rzecz jasna - posiadła. Dolewanie oliwy do ognia było jej specjalnością. Za wszelką cenę lubiła stawiać na swoim, czego niestety nie pochwalał jej starszy brat, który zawsze karcącym spojrzeniem taksował wyczyny młodszej siostry. Sprawy pomiędzy rodzeństwem dopiero na poważnie pokomplikowały się po trzynastych urodzinach Laili, gdy u ich matki, Laury Ivarsson wykryto złośliwego raka w zaawansowanym stadium. To właśnie wtedy rodzeństwo zwróciło się przeciwko sobie zamiast otoczyć opieką. 
Lekarze nie dawali Laurze żadnych szans na przeżycie. Kilka tygodni później odeszła. Ostatnie dni na własne życzenie spędziła w domu. Od tamtego czasu dziewczyna nie pamięta, kiedy ojciec się szczerze uśmiechał, a brat nie patrzył na nią z wyrzutem, tak jakby przez swoje zuchwalstwo przyczyniła się do śmierci rodzicielki.
Niezaprzeczalnie w dzieciństwie była bardzo krnąbrną istotą, dającą się wszystkim we znaki, ale czy kogoś na dłuższą metę obchodziła jej postawa? Laila w oczach matki i ojca zawsze widziała bezgraniczną miłość, pomimo trosk, jakich za każdym razem im przysparzała. Dziś z perspektywy czasu pewnie trochę żałuje swojego zachowania, będąc pewną, że na ich miejscu nie wykazałaby się tak wielką cierpliwością. 
Trzy lata temu po niezliczonych trudach wyprowadziła się w końcu z rodzinnego domu i umiejscowiła się we własnym, niedużym, acz przytulnym mieszkanku - w centrum miasta, które wynajęła za swoje pierwsze zarobione pieniądze. Chciała pozostać w ten sposób, choć odrobinę niezależną od taty, który bynajmniej nie pochwalał jej decyzji z wiadomych tylko dla siebie względów. Właśnie  z powodu intryg staruszka nie udało jej się w pełni dokonać własnych założeń. Podstępem została zmuszona do prowadzenia biura detektywistycznego razem z nim i Danim, a odmówić oczywiście z czystym sumieniem nie potrafiła. Pod tym względem w przeciągu ostatniego czasu niewiele się zmieniło. Osobiście jest zdania, że to nawet fajne doświadczenie, zwłaszcza, że daje pewien wstęp do świata kryminalistyki, którą jest zafascynowana od najmłodszych lat. Gdyby tylko atmosfera nie była taka gęsta...

*

      Laila utraciła matkę wtedy, gdy najbardziej jej potrzebowała, co dla dziewczyny w jej wieku przez dłuższy czas nie było łatwe ani do zrozumienia, ani zaakceptowania. W pewnym momencie zaczęła nawet doceniać wysiłki ojca, który wziął na swoje barki wychowywanie dwójki rozkapryszonych dzieciaków, zamiast powierzyć je opiece babci, tak jak miał pierwotnie w planach. Nie wiedziała, dlaczego zmienił zdanie, być może miał w tym swój osobisty cel. A może po prostu nie był tchórzem, tak jak większość mężczyzn?
Nie powiem, by szło mu  idealnie. Ważne jednak, że się starał. Młoda Ivarsson stanowiła ciężki orzech do zgryzienia - temu nie da się zaprzeczyć. Z biegiem lat jej charakter wydawał się, coraz bardziej odporny na wszelkie moralne gadki, z biegiem lat także coraz bardziej fizycznie przypominała rodzicielkę, wyrastając na niewątpliwą piękność. Uparta, zawzięta i potwornie temperamentna zawsze musiała postawić na swoim. Nikt nie potrafił sprawić, aby choć na chwilę spokorniała. Dlatego, gdy tylko zdała sobie sprawę z własnych atutów i powodzenia u płci przeciwnej, zaczęło się kolejne piekło. Laila upodobała sobie wykorzystywanie mężczyzn, lubiła patrzeć, jak spełniają każde jej zachcianki, po czym odchodzą z podkulonym ogonem. Trzeba przyznać, że na swoim koncie miała parę złamanych serc. W wieku osiemnastu lat przez dwa miesiące była nawet zaręczona, ale tamten czas szybko odszedł w zapomnienie…
Najbliżsi bezradnie wzruszali ramionami na wybryki dziewczyny. Ojciec nie miał wystarczającej odwagi, aby wysłać ją do szkoły z internatem, dlatego rosła w błogostanie, który samoistnie przerwał się po paru latach, wywołując wewnętrzną zmianę w sposobie bycia Laili. Co lub kto na nią wpłynął? Nie wiadomo. Z całą pewnością dziś można uznać ją za miłą dziewczynę, troszkę roztrzepaną, ale dobrze współżyjącą z innymi ludźmi, dopóki oczywiście trzyma nerwy na wodzy. Lubi dużo mówić i się uśmiechać - nie toleruje ponuractwa. Oprócz tego cechuje ją niebywała szczerość, która nie zawsze wszystkim się podoba, lecz przeważnie jest ceniona; po prostu nigdy nie owija w bawełnę, przedstawia świat w sposób, jaki go widzi. Co ciekawe,  umie nawet bezproblemowo pójść na kompromis.
"Nie wierz w ani jedno słowo dziewczyny."

Nie uważa się za wzór cnót, a już tym bardziej wzór oddanej przyjaciółki, niemniej stara się, wiernie dotrzymując cudzych sekretów. Osobiście jednak nie potrafi zwierzać się z własnych problemów i opowiadać o przeszłości. Tych tematów tematu często unika, jakby się bała, że wszystko może wrócić ze zdwojoną siłą. Jeszcze nikomu, jak dotąd nie udało się przedrzeć przez niewidzialną skorupę, którą samoistnie wytworzyła lata temu. W chwili obecnej poszukuje szczęścia, mimo że nie potrafi go w pełni zdefiniować. Wydaje się, iż po prostu żyje chwilą, starając się wykorzystywać maksymalnie każdą sekundę swojej ludzkiej egzystencji.
Mściwość nie leży w jej naturze, chociaż z drugiej strony nie jest jej zupełnie obca. Panna Ivarsson nie ma żadnych zahamowań, jeśli sytuacja tego wymaga. W przeszłości brana wielokrotnie na języki nauczyła się odpowiednio bronić honoru swojego, jak i honoru innych. Gdy trzeba, bywa złośliwa i opryskliwa, z dumą zadzierając podbródek. Najgorszym typem wroga, jakiego możesz sobie wyobrazić jest właśnie Laila, choć brzmi to nieco nieprawdopodobnie. 
Jest potworną egoistką; zadufaną w sobie ekscentryczką. Zdaje się, że tej wady nigdy się nie pozbędzie, pomimo upływu lat i silnej chęci. Ale nie ma się co martwić, defekty przynajmniej częściowo nadrabia swoistą wrażliwością i delikatnością skierowaną do istot słabszych.





"Był to uśmiech, który można próbować naśladować, stojąc przed lustrem w łazience. Magnetyczny, rozkoszny, zdający się mówić: „Nie możecie oderwać ode mnie oczu, co?” 


     Posiadaczka długich blond włosów, opadających w nieładzie na smukłe, blade ramiona oraz błękitnych oczu z ciemnymi obwódkami, które stanowią chyba najbardziej fascynujący element jej aparycji. Urodę ku własnej uciesze odziedziczyła po matce; w połowie Szwedce, w połowie Rosjance, która we wczesnej młodości brała udział w konkursach piękności. Ciężko powiedzieć, aby Laila kontynuowała jej dzieło, chociaż jednocześnie kłamstwem by było stwierdzenie, że wcale nie ma do czynienia z modelingiem. Przy metru siedemdziesięciu trzech wzrostu od czasu do czasu bierze udział w sesjach zdjęciowych do miejscowych magazynów. Nigdy jednak nie myślała poważnie o karierze w tym fachu. 
Jest szczupłą, nieprzesadnie chudą kobietą o pełniejszych kształtach w odpowiednich miejscach. Tak naprawdę jeszcze w życiu nie katowała się żadnymi dietami, choć przez pewien okres czasu miała ochotę skorzystać z tej perspektywy. Zawsze jednak brakowało jej silnej woli, aby odmówić sobie zjedzenia czekolady czy żelek. Dobrą sylwetkę zawdzięcza jednak regularnym ćwiczeniom - oprócz tego codziennie rano biega. 
Ma dość długie nogi, dlatego nigdy nie przesadza ze szpilkami. Preferuje obuwie na płaskiej powierzchni, choć w razie konieczności jest gotowa się poświęcić dla paru centymetrów więcej. Jej styl ubioru wcale nie jest konkretny; Laila najczęściej zakłada to, co ma w zasięgu ręki, ale także próbuje trzymać rozsądek, aby nie wyjść na kompletne pośmiewisko. Nierozłączna jest tylko ze swoją bransoletką, która pojawiła się na jej nadgarstku dwa lata temu i do tej pory nie opuściła swojego miejsca.
W swoim wyglądzie najbardziej nienawidzi odstających uszu i bladej cery w bonusie z siniakami pod oczami. Po prostu, gdy słyszy kolejne pytanie z serii "Czy dobrze się pani czuje?" wpada w histerie. Rysy twarzy również uważa za zbyt pospolite. Ogółem ma dość sporo kompleksów.
W drodze wyjątku ceni sobie uśmiech; trochę zadziorny, łobuzerski, a już na pewno zaraźliwy.

*
  •  Chociaż jest rodowitą Szwedką, to w swoim ojczystym języku zna tylko parę podstawowych zwrotów. Znacznie lepiej posługuje się francuskim, na którego punkcie w pewnym momencie miała prawdziwą obsesje. 
  • Laila jest osobą towarzyską i otwartą na nowe znajomości, aczkolwiek ciężko zdobyć jej zaufanie, nawet, gdy ma się wrażenie, że jest inaczej. Bardzo starannie dobiera sobie przyjaciół. Na podstawie dawnych doświadczeń ma w tym całkiem sporą wprawę. 
  • Kilka razy w miesiącu jest wolontariuszką w schronisku dla zwierząt. To właśnie stamtąd przygarnęła swojego wiernego towarzysza, Jo'ego - pięcioletniego cocker spaniela. Generalnie panna Ivarsson jest bardzo zajętą osobą. Zawsze gdzieś idzie, z kimś się spotyka lub robi coś w domu. Co ciekawe, przeważnie przy tych wszystkich zajęciach towarzyszy jej pies.
  • W biurze detektywistycznym swojego ojca zajmuje się przekładaniem papierów, umawianiem klientów, robieniem kawy oraz wszystkim innym, co nieistotne. Do końca nie rozumie, dlaczego jest tam potrzebna, ale z drugiej strony słowo "rodzinny interes"  z naciskiem wypowiadane przez rodziciela mówi samo za siebie.
  • Laila w wolnym czasie lubi chodzić do kina i do teatru, sprzątać dom, dbać o rośliny, czytać książki oraz gotować. Tego ostatniego została zmuszona nauczyć się w wieku czternastu lat po tym, gdy co dziennie na stole pojawiało się zamówione, niedobre jedzenie. 
  • Ma prawo jazdy, ale kiepski z niej kierowca. Sam samochód w naprawie był już setki tysięcy razy. Liczba nabytych mandatów - 3.
  • Jej skrytym marzeniem jest posiadanie w przyszłości rodziny. Naprawdę nie chce zostać samotna i opuszczona i boi się tego, jak diabeł święconej wody. Zwłaszcza, że pomału zaczyna odkrywać w sobie instynkt macierzyński do wszystkiego, co się rusza i jest małe.   
_________
Witam wszystkich :) Mam nadzieje, że karta postaci ujdzie w tłumie(pewnie będzie edytowana jeszcze wiele razy) i zaakceptujecie Lailę. Od razu na wstępie już mówię, że nie mam nic przeciwko powiązaniom i wątkom. Sama mogę nawet zaczynać, wystarczy tylko podsunąć mi pomysł albo poprosić o napisanie tych paru zdań. Różnicy mi to nie robi, naprawdę. A zawsze coś ciekawego da się wymyślić.
Cytaty w tekście pochodzą z wielu źródeł i są min. fragmentami wypowiedzi bohaterów z popularnych seriali czy książek; Chirurgów, Plotkary i Pamiętników Wampirów.

3 komentarze:

  1. [Witam panią. Widzę, że nie ma pani zbyt wielu gości. Ale jestem ja. I chciałbym jakiś wątek. Czy są może jakieś pomysły? Jeśli nie, to nie ma sprawy - jestem tu i mogę wymyślać.]

    OdpowiedzUsuń
  2. - Mógłbyś iść do schroniska i obejrzeć pieski? Carter, chciałabym mieć psa. Chętnie bym jakiegoś przygarnęła, ale wiem, że jak pójdę tam sama, to wezmę wszystkie. Musisz iść za mnie.
    - Duży czy mały, mamo?
    - Pocieszny, Carter, wystarczy, że będzie pocieszny.


    McCall zatrzymał samochód przed schroniskiem w Vancouver. Nazwa na szyldzie głosiła, że jest to schronisko nie tylko dla psów i kotów, ale dla wszystkich osieroconych, samotnych zwierząt. Carter nie wiedział, czego powinien się spodziewać po tym terenie. Miał nadzieję, że nie mini zoo. Były takie gatunki zwierząt, które go przerażały. Jak słonie. Nienawidził słoni.
    Przywitał go szary, obdrapany budynek z kilkoma przybrudzonymi oknami, w których widniały delikatne, ale niezbyt czyste firanki. Z budynku, na którym wisiała tabliczka z nazwą schroniska, wyszła pulchna kobieta o przyjemnych rysach twarzy Matki Teresy. Od razu widać po niej było, że jest bardzo przejęta losem zwierząt. Przywitała mężczyznę szerokim uśmiechem, bardzo zaraźliwym, ale niestety nie działającym na dość chłodnego i ponurego Cartera.
    - Dzień dobry. Czyżby nowy wolontariusz? - zapytała właścicielka, wsuwając pulchne dłonie w szerokie kieszenie.
    - Chciałem psa – odpowiedział jej dość nieobecnym tonem, rozglądając się dookoła.
    - Ale do domu? - zapytała z niedowierzaniem kobieta, szybko mrugając oczami. Była zaskoczona, że ktoś jeszcze w tych czasach ma ochotę zabrać do domu pokrzywdzone zwierzę.
    - Tak. Moja mama zawsze chciała mieć psa i przyszedłem jakiegoś przygarnąć – sprostował Carter, po czym wzruszył lekko ramionami, usiłując się uśmiechnąć. „Pamiętaj, musisz wzbudzić nich zaufanie, inaczej mogą uznać, że się nie nadajesz i nie pozwolą Ci wziąć pieska do domu. Musisz się uśmiechać. Spróbuj. Wiem, że przychodzi Ci to z trudnością, ale spróbuj, proszę.”
    - To niewiarygodne... - sapnęła kobieta, pochylając się lekko do przodu. W mgnieniu oka znalazła się przy drzwiach do szarego budynku. - Laila! Laila! - krzyknęła w głąb, a potem odwróciła się przodem do alejki, która prowadziła do boksów zwierząt, mając nadzieję, że tam znajdzie jedną z wolontariuszek. - Laila, chodź szybko!
    Carter czekał. Wpatrywał się w pulchną kobietę, która była niesamowicie przejęta tym, że ktoś chce adoptować zwierzaka ze schroniska.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga