środa, 11 lipca 2012

To nie tylko praca..

Lucy Taylor Rovelt
29 letnia projektantka

Brunetka urodziła zimowego poranka w Nowym Jorku, była drugim dzieckiem znanej modelki i architekta. Całe swoje życie praktycznie spędziła z nianiami, jej rodzice rzadko bywali w domu. Albo wyjeżdżali na tygodnie w delegacje, albo spędzali całe dnie w pracy. Dlatego też Lucy wychowała się bez nich, toteż łatwiej jej się było wyprowadzić gdy się usamodzielniła, nie czuła tej więzi, która miałaby trzymać ją w jej domu rodzinnym.
Bardzo szybko zaczęła karierę, po mamie odziedziczyła pasje do modelingu i mody, więc gdy skończyła 16 lat została modelką, bardzo długo służyło jej to jako źródło dochodów, chodź przecież rodzice dawali jej wszystko czego by potrzebowała. Ona chciała być samodzielna, postawić na swoim, móc w końcu odciąć się od nich. I tak też się stało, dwa lata później, gdy skończyła 18 lat wyprowadziła się z domu i wynajęła mieszkanie. Nic szczególnego, przez kilka miesięcy mieszkała na Brooklynie. To właśnie ten okres był dla niej decydującym, gdyż postanowiła zrezygnować z modelingu, chociaż nadal chciała mieć styczność z modą. Jej nauka ruszyła w kierunku projektowania, to właśnie to, ku zdziwieniu dziewczyny, stało się jej większą pasją niż pozowanie.  Miała to szczęście, że była jedną z tych osób, które robiły to co kochają. 
Jej rodzice nadal się do niej rzadko odzywali, mimo iż nie spędzali z nią dużo czasu gdy była mała dziewczynką, to gdy się wyprowadziła, zaczęli martwić się o nią. Dzwonili czy nie potrzebuje pieniędzy, czy nie chce żeby kupili jej jakiś apartament. Czuła, że zaczynają wariować, ale naprawdę ją to nie interesowało. Gdy ona przechodziła pierwsze rozczarowania, pierwszą miłość, czy nawet pierwszą jazdę na rowerze, ich nie było. A teraz, gdy zaczynała sobie powoli wszystko układać i wychodzić na swoje, oni postanawiali się zainteresować drugą córką. 
Lucy zawsze czuła, że jest mniej kochana niż swoja starsza siostra, jej nie poświęcali praktycznie wcale uwagi, za to jej siostra - Jennifer miała ich na wyłączność.
Jednak to nie spowodowało, że brunetka się załamała, wręcz przeciwnie, dawało jej to więcej paliwa do działania, chciała pokazać im, że może dużo osiągnąć bez ich pomocy.
Efekty pracy przerosły nawet ją samą. Bardzo szybko znalazła dobrze płatną pracę, zanim jeszcze skończyła collage. Udało jej się w jakiś sposób pogodzić naukę i pracę. W końcu już to kiedyś robiła, ale przecież modeling aż tak bardzo nie pochłaniał jej czasu jak projektowanie. Projekty musiała dokańczać lub poprawiać w domu, a więc praca przenosiła się do jej mieszkania, a gdy miała sesje zdjęciową, to kończyła się ona na planie. W domu mogła robić wszystko inne. 
Tym razem było ciężej, o wiele ciężej, tym bardziej, że była na ostatnim roku.
Chodziła niewyspana, z przekrwionymi oczami, coraz ciężej jej się było skoncentrować. 
Zakończenie roku było dla niej jak zbawienie, przyszło właśnie wtedy gdy tego strasznie potrzebowała. W końcu mogła znaleźć czas na porządne wyspanie się. Dokładnie miesiąc po ukończeniu collage'u, brunetka przeprowadziła się z Brooklyn'u na Manhattan. Tam wynajęła apartament, ulokowany w dość korzystnym miejscu, gdyż z tego miejsca dziewczyna miała idealny dostęp do wszystkich ważnych budynków w mieście. 
Praca w agencji jej się podobała, ale coraz ciężej było jej się dogadać z pracownikami w kwestiach projektów, coraz częściej musiała sama poprawiać sukienki czy też bluzki. Na darmo prosiła swoją szefową by zmieniła jej skład grupy, jej pracodawczyni była przekonana, że wszystko jest idealnie i nie wierzyła, że młoda projektantka musiała poprawiać prace krawcowych. 
To był powód dla, którego Lucy postanowiła odejść z pracy. Pierwszy raz odeszła skądś, bez zaplecza. Nie miała żadnej alternatywy, nie wiedziała gdzie ma iść teraz do pracy. Jedyne co miała to pieniądze na koncie, które mogły jej wystarczyć może na 2 miesiące oszczędnego życia, dlatego musiała szukać pracy i to bardzo intensywnie. 
Udało jej się w końcu znaleźć bardzo polecaną agencję modelek, z wyśmienitym fotografem i bardzo miłym zespołem. Lucy przeszła jedną rozmowę kwalifikacyjną, w której poznała szefa i kilka osób z zespołu. Atmosfera odpowiadała jej jak nigdzie indziej, nie czuła się tam jak w pracy tylko wśród znajomych, dlatego praktycznie od razu chciała rozpocząć pracę. Był jednak jeden problem, agencja znajdowała się w Vancouver, a ona nadal mieszkała na Manhattanie. Zanim rozpoczęła pracę w agencji musiała znaleźć sobie jakieś mieszkanie na miejscu, nie było to łatwe gdyż nie miała zbyt dużo pieniędzy. Okazało się jednak, ze Vancouver nie jest tak wymagającym miastem jak Nowy Jork, dlatego ostatecznie znalazła mieszkanie, nie było ono strasznie blisko agencji "Larss", ale nie było również daleko. 
Kilka dni później rozpoczęła pracę.


Lucy jest dość spokojną i opanowaną osobą. Nigdy nie miała problemów z wyrażaniem swoich emocji, gdy się z czegoś cieszyła, było to od razu po niej widać, za żadne skarby świata nie dawała rady powstrzymać wybuchów radości. 
Jednak z czasem i oczywiście na potrzeby pracy musiała nauczyć się opanowywać. Dość długo z tym walczyła, o wiele łatwiej jej było powstrzymać złość, rozczarowanie czy podniecenie. 
Z biegiem czasu, Lucy zmieniała się z wybuchowej nastolatki na dojrzałą młodą kobietę.
Teraz gdy przemierza ulice Vancouver, emanuje od niej pewność siebie i powaga, chodź nadal można czasami zauważyć na jej ustach niewinny uśmiech, pod którym kryje się coś o wiele większego.

  • Ma tatuaż na lewej łopatce
  • Nie utrzymuje kontaktu ze swoimi rodzicami
  • Czasami rozmawia ze swoją siostrą, nie ma z nią aż tak złych kontaktów jak z rodzicami
  • Posiada suczkę, która wabi się Aria i kocura, Roger'a. 




Wszystko co powinieneś wiedzieć:
Imię i nazwisko: Lucy Taylor Rovelt
Data urodzenia: 20.04.1983 r
Miejsce urodzenia: Nowy Jork
Miejsce zamieszkania: Vancouver
Rodzina: Starsza siostra - Jenifer, Rodzice : Daniel i Lili



♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥




♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥≈≈♥
{od autorki: Powiązania? Jak najbardziej tak ! Wątki? Zdecydowanie na tak ! 
Karta Lucy będzie co jakiś czas się zmieniać. Nie jestem w stanie od razu wszystko napisać, dlatego gdy tylko coś mi wpadnie do głowy będzie od razu poprawione lub dodane do karty. Jestem otwarta na wszelkie propozycje, nie gryzę, pisać śmiało :) }


18 komentarzy:

  1. [ajajajaja! Wielbię twarz tej panny :>
    wątek i powiązanie ja chcę, bardzo proszę. Proponuję bardzo dobre przyjacióły, może być? :]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dobry! ;) Urocza osóbka z tej Lucy ^^ Jakieś pomysły na powiązania, tudzież relacje?]

    Joshua Holt

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Heloł. Pomysł na wątek, bądź powiązania? :>]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Witam, witam. Ja mam propozycję: Ja podam okoliczności spotkana/powiązanie, a Ty zaczniesz? Czy może na odwrót? ]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Obydwie mi pasują, ale niech będzie ta druga opcja. Tylko rozumiem, że Lucy miałaby być projektantką w agencji Michelle?]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Proponuję aby poznały się np. w cafeterii i są bardzo dobrymi koleżankami. A spotkać się mogą gdzieś na mieście, na przykład?]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Okey, mnie pasuje :)]

    Praca modelki zdecydowanie należała do tych zawodów, które były ciężkie i męczące. Mimo, że Michelle uwielbiała to co robi, to czasami miała po prostu dość. Ciągłe podróże, wywiady, przyjęcia. Wydaje się, że ma życie jak w Madrycie, ale tak naprawdę czasami wolałaby zamienić się ze zwykłą sprzedawczynią w hipermarkecie niż chodzić na te imprezy.
    Nadchodził weekend, a co za tym idzie, kolejne przyjęcie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby projektantka Michelle, która miała uszyć jej sukienkę rozchorowała się i powiedziała, że nie zrobi tego. Michelle była strasznie wściekła i nie wiedziała co zrobić. Wybiegła zdenerwowana ze swojej agencji, wpadając na pewną kobietę. Zaklęła pod nosem, unosząc głowę.
    - Lucy?! - prawie krzyknęła ze zdziwienia. - Cholera, przepraszam... Co tutaj robisz, wróciłaś? - zapytała z szerokim uśmiechem na twarzy. Nagle zapomniała o całej sprawie z sukienką.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Mi tam wszystko odpowiada :D To która zaczyna? ]

    OdpowiedzUsuń
  10. [Super, dla mnie bomba :
    może załóżmy, że poznały się na Brooklynie, załóżmy że Katie też tam mieszkała przez jakiś czas :D]
    Kate dzisiaj była wyjątkowo szczęśliwa, a jej mieszkanie było nad wyraz czyste. Dlaczego? Bowiem dzisiaj miała przyjechać do Vancouver'a jej dobra przyjaciółka. No i oczywiście zostać na noc, pogaduchy, alkohol, wygłupy.
    Dziewczynę poznała na Brooklynie kiedy to one jedyne były najbardziej rozgarniętymi osobami mieszkającymi tam. Dogadywały się ze sobą bardzo dobrze, Lucy miała darmowe masaże u Katy. Kiedy Wayne wyjechała, dziewczyny utrzymywały ze sobą kontakt mailowy.
    Dlatego właśnie teraz Kate jechała na lotnisko, ażeby to odebrać swoją przyjaciółkę. Miały jechać najpierw do nowego mieszkania Lucy i zawieść jej walizki, a później prosto do Katy.
    Mimo tego, że barbadoska w pracy była osobą raczej rozważną i poważną, to poza pracą była sympatyczna, zabawna i roześmiana. Dlatego właśnie, wysiadając na parkingu, zabrała ze sobą kartonową 'tablicę' z napisem 'Rovelt'. Papier był obdrapany no i... był kartonem... Blondynka czekała na swoją przyjaciółkę wśród szoferów, biznesmenów, bądź i biedniejszej ludności, którzy jednak tabliczki mieli ładne, wydrukowane zalaminowane... Ona, w garsonce od Channel i szpilkach Lou butoin, stała z kartonem.
    Widząc z daleka swoją ukochaną Rovelt, podniosła w górę karton i zaczęła krzyczeć.
    -Lucy! Lucy! -była bardzo szczęśliwa, że wreszcie ją widzi. Podskakiwała, machała łapkami i śmiała się,

    OdpowiedzUsuń
  11. - Tak, pracuję właśnie tutaj.. - wskazała na szyld z napisem "Avant Models".
    - Rozumiem, że dalej projektujesz stroje? - zapytała przyglądając się Lucy z uśmiechem. Minęło sporo czasu od ich ostatniego spotkania, ale Lucy nic się nie zmieniła. Wyglądała tak samo perfekcyjnie jak kiedyś.
    - Mam nadzieję, że masz wolną chwilę? Na parterze jest przyjemna kawiarenka. Napijemy się kawy no i pogadamy, bo nie wiem jak ty, ale ja się strasznie za tobą stęskniłam i cholernie się cieszę, że wróciłaś. - uśmiechnęła się szeroko. Naprawdę tęskniła za Lucy. Na początku wymieniały się sms'ami, e-mailami, ale później kiedy kariera Michelle nabrała tempa, nie miała w ogóle czasu aby się odezwać. Było jej głupio teraz.

    OdpowiedzUsuń
  12. [Mogę zacząć tylko nie obiecuję cudów ;]
    Chyba każdy człowiek na świecie nienawidził poniedziałków. Tak samo było i z Susan. Po prostu w poniedziałki zaczynał się cały tydzień i przez to było bardzo dużo pracy. Nie miała nawet czasu na wypicie w spokoju kawy. Dlatego kiedy wybiła godzina czternasta bardzo się ucieszyła. Przynajmniej teraz został jej tylko wywiad do przeprowadzenia, a potem pójdzie już jak po maśle.
    Wywiad przeprowadzony został w bardzo miłej i przyjaznej atmosferze. Przynajmniej trafiła na osobę, która nie jest zadufaną w sobie egoistką.
    -Lucy?- zmarszczyła nieznacznie brwi kiedy tylko znajoma postać wyłoniła się przed nią.

    OdpowiedzUsuń
  13. -Mnie również miło Cię widzieć.- uśmiechnęła się delikatnie w jej stronę, po czym podeszła do niej bliżej aby nie musieć krzyczeć przez pół korytarza. Spojrzała na nią i uśmiechnęła się kącikami ust.
    -Co Ty tutaj robisz?- zapytała nawet nie kryjąc zdziwienia. Sądziła, że skoro jest projektantką, to raczej nie ma zbyt wiele czasu dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  14. - To chodź. - pociągnęła ją za rękę kierując się w stronę windy. Zjechały kilkanaście pięter w dół, w końcu docierając na sam parter. Weszły do przestronnej kawiarni, gdzie mieściła się również restauracja. Ludzi o tej porze nie było za wiele, przychodzili tutaj aby tylko szybko zjeść i wyjść. Zajęły odpowiednie miejsce, po czym złożyły zamówienie.
    - No to opowiadaj. Co sprawiło, że wróciłaś do Vancouver? - zapytała przyglądając uważnie Lucy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Roześmiała się, gdy ta rzuciła się jej na szyję. Uściskała ją mocno.
    -Oooo, tęskniłam za Tobą -pogłaskała ją po włosach. Po chwili odsunęła się, by obejrzeć ją dokładnie.
    -Cholera, myślałam że bardziej wylaszczyć się nie możesz -pokręciła głową. Lucy była jeszcze śliczniejsza niż wcześniej w Brooklyn'ie. Co prawda wysyłały sobie zdjęcia, ale to nie to samo co widzieć ją na żywo.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ona miała aż nadto obowiązków. Na uczelni, w domu, na praktykach,a jeszcze przyszedł wybór bardziej określonego kierunku studiów. Na razie studiowała dziennikarstwo ogóle, a we wrześniu miała wybierać czy chce telewizyjne, czy aby pisać w gazetach, czy jeszcze jakieś inne. Nie miała zielonego pojęcia co mogłaby wybrać.
    -Zalatane?- zaśmiała się.-To mało powiedziane! Jestem niczym niewolnica.

    OdpowiedzUsuń
  17. [ Jakiś pomysł na wątek lub powiązanie? ]

    OdpowiedzUsuń
  18. Jasper Hudson16 lipca 2012 14:00

    Oczywiście jak w każdą sobotę Jasper postanowił że pójdzie pobiegać do parku. Chociaż dziś różniło się tym to, że nie biegał nad świtem ale gdy słońce było na środku nieba. Zegary pokazywały godzinę 12:00, właśnie w tej samej chwili Jasper wyruszył z domu by udać się do parku niedaleko swojego domu. Godzina codziennego joggingu się zmieniła ale nie jego trasa. Biegł właśnie przez park koło jeziora gdy jakiś pies wyskoczył mu przed nogi na go chłopak się o niego potknął. Zaraz po tym zatroskana właścicielka przyleciała do futrzaka. Chłopak się podniósł i spojrzał na dziewczynę jak i na psa

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga