środa, 11 lipca 2012

My dear cactus


 
                                                   Dane osobowe
                                                        Alexis Forbs
                                                        18.08.1985r
                                               Zamieszkała w Vancouver
                                                  Architekt ogrodów

                                                     Wygląd


Alexis jest niewysoką blondynką o zgrabnej figurze i delikatnej urodzie. Lexi ma zmysłowe, głębokie oczy koloru niebieskiego, usta, które zawsze pomalowane są malinowym błyszczykiem i delikatną cerę, nie skalaną żadnymi piegami. Z powodu braku czasu, Lexi najczęściej zostawia włosy rozpuszczone, gdyż jest to najszybsza i najłatwiejsza fryzura do zrobienia. Blondynka do pracy ubiera najczęściej koszule, a do tego spodnie lub spódnice. W różne bankiety, święta, urodziny i ważne spotkania ubiera sukienki. Obowiązkowo do każdego stroju zakłada buty na wysokim obcasie. Lecz, gdy przychodzi do mieszkania, spina włosy w kok, ubiera dresowe spodnie i zwykły t-shirt, i ściąga buty. Lubi chodzić boso po mieszkaniu i czuć zimno kafelek, czasami miękkość dywanów.

                                                   Charakter

Gdy Lexi jest wśród ludzi, poza murami swojego mieszkania, zachowuje się jak przystało na dorosłą kobietę. Grzecznie debatuje z innymi, nie daję się wyprowadzić z równowagi, nie piszczy z radości, zachowuje dystans między sobą, a swoim rozmówcą, nie krzyczy, gdy coś nie wychodzi po jej myśli. Jednak  w domu zachowuje się zupełnie inaczej. Tańczy po całym swoim mieszkaniu, śpiewa, jednym słowem zachowuje się jak małe dziecko. Płacze, gdy stłucze swoją ulubioną szklankę, gdy dostanie prezent na Boże Narodzenie skacze z radości, przytula się do najbliższych jej osób.

                                          Rodzina i przyjaciele


Jej rodzice; Katherina i James, zawsze byli dla niej podporą, brat Klaus pomagał jej w wielu sprawach. Jednym słowem, rodzina dla Alexis jest najważniejszą rzeczą. Zawsze należy o nią dbać i pielęgnować. Wszystkich przyjaciół uznaje jako część swojej familii. Zrobiłaby dla nich dosłownie wszystko. Są jej częścią świata. Podarunkiem od Boga, bez którego nie daje się żyć.

                                                  Praca


Praca jest drugą rzeczą najważniejszą dla Lexi - zaraz po rodzinie. Ogrody i rośliny to jej pasja. Potrafiłaby siedzieć godzinami obok nich i debatować na różne tematy. Nie raz widuję się ją siedzącą na parapecie i rozmawiającą ze swoim kaktusem. Jej wspólnikiem jest Tim Stone, który pracuje w terenie. Alexis zajmuje się papierkami, katalogami oraz sprawdzaniem końcowych robót. Ich biuro znajduje się na 28 piętrze.

                                                   Miłość

Lexi do miłości nie ma szczęścia. Każdy mężczyzna, którego spotyka, łamie jej serce i okazuje się totalnym dupkiem. Facetów na jedną noc nie uznaje, seksu bez miłości tak samo. Czeka na tego jedynego, księcia z bajki na białym rumaku. Jednak nie wiadomo, jak jeszcze długo na niego poczeka - oby nie do samej śmierci.

                                              Zainteresowania


Alexis najbardziej interesuje sport. Od dziesiątego roku życia biega. O szóstej rano wychodzi z mieszkania i idzie biegać po mglistych ulicach Vancouvera. Lexi także kiedyś była cheerleaderką. Razem z zespołami futboolowymi wyjeżdżała za granicę na mecze. Jazda konna jest kolejnym hobby blondynki. U swoich rodziców w Północnej Carolinie na farmie ma stadninę z czterema końmi. Lexi lubi także czytać.

    Dodatkowe informacje 
- Lexi nie rozmawia o swojej przeszłości. Nie warto ją o to pytać, bo i tak zmieni temat.
- Po jej mieszkaniu biega rozbrykany kot imieniem Cruzo.
- Nie lubi koloru różowego, ciasteczek z czekoladową polewą.
- Uwielbia za to pączki i dobre filmy. Najlepiej horrory.
- Jeździ czerwonym BMW.
- Uwielbia pić białe lub różane wino.
- Alexis mieszka w ogromnym apartamentowcu w samym centrum miasta.

                                                    Powiązania 
________________________________________________

Witam wszystkich bloggerów. Jeżeli czas mi na to pozwoli, poprawię swoją kartę. . Popracuję nad tym. Na wszystkie wątki mówię tak. Nie pytajcie o zaczynanie, tylko najlepiej sami zaczynajcie.

51 komentarzy:

  1. [ Architektura krajobrazu, czyli mój kierunek ^_^ Wąteczek bądź powiązanie? :D ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Mogę zacząć, jednak czekam na pomysł. ;) Ja zaczynam - ty dajesz pomysł i odwrotnie. ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam. Po pierwsze: Radziłabym usunąć białe tło z tekstu, bo to tylko psuje wygląd. Po drugie: mam propozycję. Ja podam okoliczności spotkania/powiązanie, a Ty zaczniesz. No chyba, że wolisz na odwrót, to wtedy nie ma problemu ^^ ]

    OdpowiedzUsuń
  4. [ prosimy o usunięcie białego tła i podanie dokładnego piętra na którym pracuje, jakoś zaznaczenie tego gdzieś. Chodzi o piętro i tak dalej ]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Wybacz w takim razie, ale czasami nie mam juz siły dokładnie szukac, jak sie przeglada tyle tych kart i uzupełnia. Wybacz.
    Chęci zawsze:) ]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Witaj. :) chęci na wątek są zawsze :)hm... może załóżmy, że nasze postacie znają się, bo codziennie rano biegają razem po pobliskim parku? Poza tym pracują w jednym budynku, więc mijają się na korytarzu? :) co Ty na to?]

    OdpowiedzUsuń
  7. [ chętnie. o ile masz jakieś pomysły i chęci by zacząć, bo ja niestety na nowe wątki weny nie mam ;<]

    OdpowiedzUsuń
  8. [ w tym rzecz, że na chwilę obecną nawet pomysłu nie mam. ba, nawet nie może mu ogrodu projektować bo mieszka w wieżowcu.]

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Chęci zawsze są, aczkolwiek o tej porze nie mam już żadnych ciekawych pomysłów. -,-]

    OdpowiedzUsuń
  10. [Mogą się znać z czasów liceum. Wtedy może nie przepadały za sobą, a teraz będą musiały ze sobą współpracować, ponieważ Michelle będzie miała sesje w jednym ogrodzie Alexis? :D]

    OdpowiedzUsuń
  11. [ Ochota jest zawsze, gorzej z pomysłami i kapryśną weną ;D]

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Hmm... O tej porze nie grzeszę kreatywnością( jakby za dnia było lepiej ;p) No cóż.. mogą się znać z racji pracy w jednym budynku, a poza tym mogą być czasem towarzyszkami w porannej przebieżce.]

    OdpowiedzUsuń
  13. Bieganie, zwłaszcza nocą pomagało mu oczyścić umysł z wszelkich problemów. Opuszczony park, z którego wydobywały się nieliczne odgłosy był do tego doskonałym miejscem i naprawdę nie przejmował się bandą meneli pijącymi pod latarniami czy dzieciakami rządnymi wrażeń. Poniekąd był jednym z nich. Dziś tak jak zawsze w jego uszach spoczywały słuchawki gdy truchtał parkowymi alejkami oddychając głęboko, mając przymknięte oczy. Nie spodziewał się spotkać kogoś o tej porze, zazwyczaj wszyscy już siedzieli w zaciszu swych czterech ścian bojąc się przekroczyć bramy miejskiego parku. Tylko głupcy i szaleńcy to robili, a on balansował gdzieś pomiędzy. I nagle poczuł jak na kogoś wpada i nim zdążył się zorientować leżał już na kimś co zapewne musiało naprawdę głupio wyglądać. Gdy po uchyleniu powiek zorientował się, że jest to kobieta zamruczał coś pod nosem. Bogu dzięki jego dziewczyna tego nie widziała.
    - Przepraszam. - wymruczał szybko, podźwigawszy swe ciało do góry. - Nie sądziłem, że kogoś tu spotkam, naprawdę mi głupio. - trajkotał tym swoim głosikiem, z czarującym angielskim głosikiem wyciągając w jej kierunku dłoń by mogła podnieść się z ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ostatnie miesiące były naprawdę ciężkie. Co chwila gdzieś wyjeżdżała, a jak wracała to znowu rzucała się w wir pracy. Nie miała chwili dla siebie, ale ona to lubiła. W końcu to była jej pasja. Nie miała prawa narzekać.
    Ten dzień miał wyglądać jak każdy. Najpierw krótka wizyta w swojej agencji, a później kolejna sesja. Tym razem w jakimś ogrodzie. To była taka mała nowość w jej karierze, więc nie mogła się doczekać kiedy praca ruszy.
    Przygotowana przez sztab wizażystów, czekała tylko na rozpoczęcie sesji. Do ogrodu w pewnej chwili weszła całkiem znana dla niej osoba. Przez chwilę przyglądała się jej uważnie i dopiero po kilku minutach zdała sobie sprawę, skąd ją zna.
    - Alexis? - zapytała podchodząc do niej. - Co za spotkanie..

    OdpowiedzUsuń
  15. [Pytanie! Pewnie, że tak. Jakieś pomysły?]

    OdpowiedzUsuń
  16. Przebudziła się dwie minuty przed budzikiem. Z uśmiechem zebrała się z łóżka. W końcu spała całą noc, naprawdę się wyspała co było niezłym powodem do szczęścia. Nie pamięta, kiedy ostatnio spało więcej niż trzy godziny w porywach cztery, całe noce przecież pracowała, a potem cały dzień w biurze i w sądzie.
    Ubrana w dres, z włosami związanymi w ciasny kuc wyszła z domu. Gdy tylko przekroczyła próg uderzył ją powiew chłodnego powietrza. Nie myśląc dłużej pobiegła w stronę parku, wcześniej zakładając słuchawki. Przemierzając kolejne alejki, jeszcze opustoszałego parku, pozwoliła by wszystkie problemy i nęcące myśli wyparowały z głowy. Czuła się tak dobrze i lekko. W oddali zauważyła jakąś sylwetkę. Zmrużyła oczy i ujrzała Alexis. Uśmiechnęła się i przystanęła czekając aż ją dogoni.
    - Widzę, że nie tylko ja zerwałam się z łóżka- powitała znajomą z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  17. - Mogę powiedzieć to samo. - uśmiechnęła się lekko, przyglądając się Alexis. Chodziły do jednej klasy, ale nigdy nie miały ze sobą bliskiego kontaktu. Można powiedzieć, że nie przepadały za sobą i nigdy nie chciały stać się dla siebie jakimiś bliskimi koleżankami. Michelle nie spodziewała się, że właścicielką tego ogrodu jest właśnie ona.
    - Tak, to ja we własnej osobie. A ty rozumiem, odpowiadasz za to królestwo? - odparła wskazując na ogród.
    - Przepięknie tutaj jest, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaśmiała się i usiadła obok blondynki.
    - James? Wszystko u niego w porządku- odparła z uśmiechem, podwijając jedną nogę.- Jakoś... Wszystko idzie w dobrym kierunku- pokiwała głową. Widać było, że jest szczęśliwa, promieniała, a jej oczy lśniły. Miała cudownego faceta i pracę, którą kochała, może miała trochę mało wolnego czasu, ale nie mogła narzekać.
    - A co u Ciebie? Ogrody kwitną?- zapytała z uśmiechem.- Może poznałaś kogoś ciekawego?- uniosła brwi, w znaczącym geście.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Hmmm, w sumie może być, mimo tak dużej różnicy wieku! :p]

    Czwartkowe poranki były dla Charlotte chyba tymi najgorszymi w tygodniu. W środy wieczorem zawsze uczyła się do pozna, więc na następny dzień często przypominała prawdziwe zombie rodem z hollywoodzkich filmów. Zwłaszcza, od kiedy rozpoczęła pracę w tym ogromnym wieżowcu. Znajdował się on dość daleko od jej domu, wymagało to więc od niej o półgodziny wcześniejsze wstawanie. Jakże ona nie lubiła budzić się tak rano!
    Z głową spuszczona w dol i ze wzrokiem wlepionym w lśniącą posadzkę, ziewała głośno, kierując się w stronę recepcji, by tym razem potwierdzić swoją dzisiejszą obecność. Ostatnim razem zapomniała o tym zupełnie, a jako że była nadal zatrudniona na próbę i musiała składać relacje o wszystkim, co robi (nawet gdy tylko wychodziła do toalety!), recepcjonistka od razu poinformowała o tym szefa. Chyba nie za bardzo polubiła blondynkę.
    Recepcjonistki akurat nie było przy biurku, niebieskooka postanowiła więc poczekać chwilkę, by znowu nie dostać bury. Oparła głowę o zimny blat zaledwie na kilka sekund. Ale po tych paru sekundach nagle wydal się jej taki miękki i przyjemny, prawie jak jej łóżko.

    OdpowiedzUsuń
  20. [Oczywiście, że jest ochota. Mam też pomysł. Co pani powie na to, aby Carter zaprosił Alexis do swojego domu, aby porozmawiać z nią o zmianach w jego ogrodzie?]

    OdpowiedzUsuń
  21. McCall wszedł leniwym krokiem do kuchni z zamiarem zrobienia sobie herbaty. W progu minął pospiesznie zakładającą szpilki Dakotę, która była spóźniona na spotkanie z przyjaciółmi w jakiejś drogiej restauracji. Była bardzo zadowolona, bo nie musiała płacić. Znalazła sobie jakiegoś jelenia, wmówiła mu, że jest wolna, a on – zachwycony jej urokiem osobistym – zgodził się zabrać ją na kolacje z jej przyjaciółmi. Czyż to nie dziwne, że facet idzie do knajpy – nie znając ludzi, z którymi będzie przebywał – tylko po to, aby zapłacić za swoją partnerkę? Ale Evans zawsze umiała owijać sobie mężczyzn wokół palca i wykorzystywała to na każdym kroku.
    - Czekasz na tę kobietę od ogrodów? - zapytała, naprędce ściągając z wieszaka swój ulubiony płaszcz w kolorze limonki.
    Carter pomógł jej założyć ubranie, po czym oparł się o łuk, który oddzielał hol od kuchni, zakładając ręce na torsie.
    - Tak, trzeba coś w końcu zmienić – mruknął i zerknął kątem oka przez otwarty na oścież taras, przez który doskonale widać było kawałek ich pięknego ogrodu. - Już mi się nie podoba.
    - Jesteś niemożliwy, McCall – podsumowała Dakota i posłała mu teatralnego buziaka z ręki, na co on pokręcił głową, nie kryjąc wcale rozbawienia. - Wrócę późno w nocy. Jutro znowu trzeba jechać do biura.
    I wyszła. Stukot jej obcasów roznosił się jeszcze chwilę przed domem, a potem zakłócił go warkot silnika jej samochodu.
    Carter wszedł do kuchni i nastawił wodę na herbatę. Nalał cały czajnik, mając nadzieję, że projektantka ogrodów, której imienia jeszcze nie zdążył poznać, czegoś się napije. On sam był taki spragniony dobrej herbaty, że z wyczekiwaniem stał i wpatrywał się w buzującą wodę. Czajniki elektryczne były super, bo dawały rozrywkę, kiedy czekało się na wodę. To burczenie, chlupotanie i te wzburzone fale widoczne przez okienko...
    Rozległ się dzwonek do drzwi. Akurat w tym samym momencie na parter zeszła gosposia – Marianna Castlebird – która z uśmiechem skinęła głową na znak, że otworzy. I tak zrobiła. Chwilę później dało się słyszeć jej wesoły głos w wiatrołapie.
    - Zapraszamy, zapraszamy. Ce już robi herbatę. Nie uwierzy pani, ale nigdy go chyba nie widziałam, żeby sam sobie robił sobie coś do picia! Zawsze woła mnie albo prosi Dakotę, żeby mu przyniosła jakiś napój! Tak! Zawsze robi to jego narzeczona – McCall pokręcił głową. Narzeczona? To była chyba lekka przesada. - a on to w ogóle się takich rzeczy nie tyka! Jest pani świadkiem święta narodowego w tej rodzinie! Carter chyba bardzo na panią czekał, skoro z nudów aż wziął się za robienie herbaty!
    - Innymi słowy bardzo serdecznie witam – sprostował obgadywany mężczyzna, kiedy projektantka ogrodów wychyliła się zza łuku wraz z pulchną gosposią.

    OdpowiedzUsuń
  22. [ Oj, przepraszam. Wciągnęłam się w jedną rozmowę i zupełnie zapomniałam o całym świecie! Hm... Nie lubie prowadzić banalnych rozmów, bo takie szybko mi się nudzą. Kurczę. Muszę pomyśleć nad jakimś naprawdę dobrym pomysłem. ]

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozbawiona pokręciła głową.
    - Tak... Jak chce potrafi być naprawdę ujmujący- powiedziała i spojrzała na blondynkę.- Rzeczywiście jest na czym oko zawiesić- przyznała szczerząc zęby po czym uniosła palec i 'pogroziła' towarzyszce- Pamiętaj, że jest zajęty, na dodatek mój- zaśmiała się i oparła się wygodnie.
    - Ty nie masz pecha, po prostu jeszcze nie spotkałaś takiego, który na ciebie zasługuje- odparła z delikatnym uśmiechem.- Sama się przekonasz, w końcu ktoś oszaleje na Twoim punkcie tak jak i Ty na jego.

    OdpowiedzUsuń
  24. - Carter! Woda! - usłyszał i nawet nie zdążył zorientować się, o co chodzi, bowiem już za chwilę Marianna była obok. Pospiesznie zdjęła czajnik z podstawki i pomachała nim mężczyźnie przed nosem. Bulgocząca woda niemalże wylewała się z wnętrza urządzenia. - Za dużo i za długo. Chciałeś zrobić herbatę całej amerykańskiej armii? - Pulchna kobieta zaśmiała się. - Obiecaj mi, kochanieńki, że nigdy więcej nie będziesz próbował być zaradnym człowiekiem! – poprosiła z rozbawieniem, po czym uderzyła McCalla w pośladek. - Panienka się czegoś napije? - zagaiła jeszcze do projektantki.
    Carter wzdrygnął się lekko od uderzenia w pośladek. Przewrócił oczami, po czym spojrzał na kobietę. Wyglądała jak typowa artystka – pełna pomysłów, kreatywna i otwarta. Lubił pracować z takimi ludźmi, szczególnie, że sam zazwyczaj nie miał jakichś szczególnych koncepcji, a już tym bardziej, jeśli chodziło o ogród. Choć to on był pierwszy, by wprowadzić w nim jakieś zmiany, to Dakota decydowała, jakie, gdzie i kiedy. Tym razem, jako że wyszła na spotkanie, musiał zadecydować sam.
    - Carter McCall – zwrócił się do Alexis i uścisnął jej delikatną dłoń. - Chodźmy do ogrodu. Grzechem byłoby siedzieć w taką pogodę w domu. Marie, doniesiesz nam wszystko?
    - Spokojna głowa, Ce. Mam wszystko pod kontrolą. W porównaniu do Ciebie... - I puściła oko do gościa, jednocześnie zalewając herbatę.
    - Zapraszam – odparł mężczyzna, ignorując docinki gosposi. Wskazał dłonią drzwi od tarasu, a potem z niebywałą lekkością położył na plecach projektantki dłoń i podprowadził do wyjścia. - Możesz sobie wybrać ławkę lub usiąść na leżaku. Ogród jest duży, myślę, że nie będzie większego problemu ze znalezieniem sobie miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  25. [Skoro obie lubią czytać, to proponuję aby znały się z biblioteki. I właśnie tam mogą się spotkać :) ]

    OdpowiedzUsuń
  26. Poddźwignął dziewczynę do góry, a gdy stała już twardo na obu nogach zrobił krok do tyłu i wytarł ręce o swe dresowe spodnie.
    - Powinienem był biegać z otwartymi oczami, ale naprawdę do tej pory nie spotkałem jeszcze nikogo na swej drodze, a biegam tu od dawna. - przyznał szczerze, drapiąc się wyraźnie zakłopotany po głowie. Niecodzienny widok, uroczy anglik nie wiedzący co powiedzieć. Dopiero gdy się przedstawiła podając mu rękę, pozwolił sobie na czarujący uśmiech, dzięki któremu w jego policzkach pojawiła się para słodkich dołeczków. Zdecydowanie nie wyglądał na swój wiek, bardziej przypominał nastolatka, ewentualnie kogoś kto przed chwilą skończył dwudziestkę.- James. James White. Miło mi poznać, szkoda tylko, że musiałaś uprzednio poczuć mój ciężar na sobie...

    OdpowiedzUsuń
  27. Gdy dziewczyna ponownie usiadła obok niej objęła ją ramieniem i uśmiechnęła się ciepło.
    - Ej, spokojnie- powiedziała nieco rozbawiona.- Rzeczywiście może Ci się to wydawać nie fair, ale naprawdę masz jeszcze czas! Nie męcz się tym! Chodź wyprostowana z głową uniesioną i z uśmiechem na ustach i w końcu Cię trafi, jak mnie- zaśmiała się lekko.- Masz DOPIERO 27 lat, jesteś młodą, piękną kobietą, multum facetów ogląda się za Tobą! Nigdy nie wiesz gdzie ani kiedy spotkasz tego jedynego- stwierdziła, odsuwając się do dziewczyny by spojrzeć jej w oczy.- Ja Jamesa poznałam przez to, że cholerna winda się zepsuła i spędziłam z nim dwie godziny! Masz czas, mówię Ci. Tymczasem baw się, ciesz się i korzystaj z życia!

    OdpowiedzUsuń
  28. [Administracja prosi byś opisała pod "Dyrekcja" ile osób może pracować w przedsiębiorstwie twojej postaci]

    OdpowiedzUsuń
  29. Pokręciła głową rozbawiona. Przecież nic specjalnego nie zrobiła, mówiła tylko prawdę, a przynajmniej to co za nią uważała.
    - Od tego jestem, prawda?- odparła z uśmiechem. Gdy blondynka znów się uśmiechnęła i zadała pytania Brook skinęła głową, i od razu zerwała się na równe nogi.- Jasne!- nie dużo myśląc ruszyła przed siebie, w końcu po to tu przyszła, by trochę się pomęczyć.

    OdpowiedzUsuń
  30. [ Białe tło nadal jest? ]
    Samara większego problemu ze wstawaniem nie miała. W sumie wolała wcześniej wstać, ale nie wiązało się to z tym, że kładła się z kurami. Do małej ilości snu szło się po prostu przyzwyczaić.
    Dziewczyna ubrała więc swój dres do biegania, a może właściwie krótkie spodenki, bo robiło się gorąco już o tej porze.
    Biegała stałym tempem. Dosyć szybkim bo wolne ją nudziło. Lubiła czuć wiatr na swoich policzkach i przyjemny chłod na nogach.
    Dopiero gdy już padała zatrzymała się przy fontannie i obmyła twarz.

    OdpowiedzUsuń
  31. [ Pewnie :3 zaczniesz? ]

    OdpowiedzUsuń
  32. [A mogłabyś Ty zacząć? P.S Jeśli nie wiesz jak usunąć białe tło, to mogę pomóc :) ]

    OdpowiedzUsuń
  33. [Pewnie. Mogę nawet podrzucić pomysł i mam nadzieję, że zaczniesz. Alexis mieszka w apartamentowcu w centrum miasta, podobnie jak Tony, więc mogliby być sąsiadami. :)]

    OdpowiedzUsuń
  34. [Mogą się spotkać na porannym joggingu c:]

    OdpowiedzUsuń
  35. Wybrał się do swojego ulubionego klubu. Co miał robić, kiedy mu się znudziło siedzieć w domu, a zmianę w radiu zakończył.
    Wsiadł do swojego skarba i pojechał do centrum. Przed klubem była długa kolejka. Nie miał zamiaru stać, Bóg wie ile, więc podszedł do bramkarza.
    - Siema Steve.- przywitał się.- Wiesz, jestem tu już stałym bywalcem i w ogóle, więc mógłbyś mnie wpuścić bez kolejki?
    Usłyszał jak za nim rozległ się pomruk niezadowolenia. Uśmiechnął się i odwrócił do tłumu. Od razu wpadła mu w oko piękna blondynka. Puścił do niej oczko, kiedy na niego popatrzyła.
    - I tamtą śliczność.- wskazał na dziewczynę.- Jest ze mną.
    - Hej, piękna.- pomachał ręką, by do niego podeszła.- Chodź, oficjalnie stałaś się Vip'em tej imprezy.

    OdpowiedzUsuń
  36. Zmierzwił swoją bujną czuprynę, kątem oka zerkając na dziewczynę. Gdy powtórzyła jego nazwisko zapewne aby się upewnić, on skinął głową. Dopiero na wziamiankę o Brook uśmiechnął się nieco szerzej. Tak więc jego skarb chwali się nim wszystkim naokoło? Jak słodko.
    - No ja mam nadzieje, że same miłe rzeczy. Bo czy o mnie da się w ogóle coś złeg powiedzieć? - uśmiechnął się niewinnie.- Przepraszam, Brook może i wspominała o tobie ale mówiąc szczerze nie zawsze jej słucham jeśli to nie jest za bardzo istotne, a nawet jeśli to mam strasznie krótką pamięć. Ale naprawdę miło poznać. - zapewnił dziewczynę, nie chcąc zrazić do siebie przyjaciółki swej dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  37. [jak najbardziej. jakieś pomysły? z tego co wyczytałem z karty, powiązani są na przykład porannym joggingiem. można by coś z tego zrobić, hm? jak masz inne pomysły to pisz śmiało]

    OdpowiedzUsuń
  38. [ok, no to pomysł już mamy. ja zacznę tylko daj mi moment na ogarnięcie sytuacji]

    OdpowiedzUsuń
  39. [Sieeema. Jakiś pomysł na wątek?
    Ach, no i w karcie strasznie często powtarzasz imię, kiedy czasem można zostawić zdanie bez podmiotu napisanego wprost. No i architekt krajobrazu brzmi profesjonalniej niż projektantka ogrodów, ale to kwestia wyboru ;) <- To takie rzeczy, które mi leżały na sercu i by mi ciągle głowę zawracały jakbym nie napisała ;)]

    OdpowiedzUsuń
  40. Blake swoją pracę ochroniarza w Vancouver Skyscraper zaczynał w różnych godzinach w zależności od tego, czy pracował na zmianę dzienną, czy nocną. Na tą dzienną trzeba było się zjawić stosunkowo wcześnie, ale McGrath i tak nie mógł sobie odmówić porannego joggingu przed zjawieniem się w pracy. Lubił w ten sposób zaczynać dzień i już dawno stało się to jego rutyną, bo bez porannych ćwiczeń nie czuł się sobą.
    Tak więc ponieważ jego poranna zmiana zaczynała się o ósmej, Blake'a już po szóstej rano można było znaleźć w pobliskim parku. Z butelką wody mineralnej w ręce przemierzał swój własny wyznaczony szlak, którym zawsze biegał, po drodze mijając innych fanów biegania i spacerowiczów z psami.

    OdpowiedzUsuń
  41. Zatrzymała się w tym samym momencie co Lexi. Brook jednak zamiast siąść wpierw zaczęła się rozciągać. Wyłożyła nogę na murek fontanny i zaczęła robić skłony.
    Zatrzymała się w pół ruchy i spojrzała na blondynkę. Wyprostowała się i założyła ręce na biodra.
    - Dwa pytania. Pierwsze: kiedy u mnie byłaś bez mojej obecności?- zapytała. Nic dziwnego, że była nieco poirytowana, tym bardziej, że zawsze robiła się drażliwa, gdy ktoś zaczynał temat o Adamie.- Drugie: dlaczego 'szperałaś' w moich szafkach?- uniosła brwi, nie spuszczając wzroku z Alexis.- Po za tym co dziwnego jest w tym, że mam album zdjęć...Adama?

    OdpowiedzUsuń
  42. [Hmm, właściwie to teraz przyszło mi coś do głowy, tylko nie jestem pewna czy Alexis się tym zajmuje. Teoretycznie to trochę jak projektowanie ogrodu, a konkretnie chodzi mi o balkon ;) Lexi mogłaby przyjść obejrzeć powierzchnię, którą trzeba zapełnić roślinkami :)]

    OdpowiedzUsuń
  43. Zacisnęła mocniej szczęka i odetchnęła głęboko by się uspokoić. Zaczesała niesforne kosmyki włosów za ucho, po czym pokręciła głową.
    - Racja. Nie powinnaś tego robić- przyznała, przecierając dłonią czoło. Spojrzała na blondynkę i westchnęła.- Bo nie chciałam, nie chce o nim rozmawiać. Adam nie żyje, Alexis. Nie ma go, odszedł...- powiedziała, oczy ją zapiekły, więc przymknęła powieki. Mogła uznać Lexi za przyjaciółkę, jednak nie byłą jej tak bliska jak Marylou. Nie wspominając już o tym, że zna ją dużo krócej, to nie spędza z nią za wiele czasu, przynajmniej ostatnio. Mało komu mówi o Adamie. Dlaczego nie rozmawiała z blondynką? Bo tak naprawdę nigdy nie było na to odpowiedniej chwili lub nie było czasu. Cóż, na pewno teraz, kiedy była na nią zła i tutaj, w parku nie miała zamiaru rozpoczynać tej rozmowy.
    - Myślę, że napiłabym się kawy. Za niedługo muszę iść do kancelarii- powiedziała, nie chcąc ciągnąć tej rozmowy, ani tym bardziej się kłócić.

    OdpowiedzUsuń
  44. [Ty :D Ja rzuciłam pomysł, a poza tym sensowniejsze jest opisywanie szukanie mieszkania docelowego niż krzątanie się po nim, aby zakończyć dzwonkiem do drzwi :P]

    OdpowiedzUsuń
  45. [ mam się upominać? xD ]

    OdpowiedzUsuń
  46. [ zapomniałaś o mnie? :( ]

    OdpowiedzUsuń
  47. Zaśmiał się, idąc za nieznajomą do baru. Usiadł obok niej i zamówił whiskey z lodem, odpalając papierosa.
    - Serio?- popatrzył na nią, uśmiechając się łobuzersko.- Nie wiedziałem, ale dzięki.
    Wciągnął dym, by po chwili wypuścić go nosem.
    - Ty też jesteś niczego sobie.- mrugnął do niej, wyciągając w jej stronę fajkę- Chcesz?
    Naprawdę była piękna. Nic jej nie brakowało. Miała piękne niebieskie oczy i pełne usta, które Wayne chciał pocałować.

    OdpowiedzUsuń
  48. Wzruszył ramionami i włożył sobie papierosa do ust. I dobrze, nie niszczy sobie zdrowia i ciała. Ma rację. Uśmiechnął się do niej, wyciągając fajkę.
    - Przystojniak, seksowny nieznajomy, ale w akcie urodzenia mam Wayne- zaśmiał się, spoglądając na nią.- I możesz tak mi mówić.- mrugnął do niej i upił whiskey.

    OdpowiedzUsuń
  49. Kiedy zarzuciła ramiona na jego szyję, on oplótł ją wokół jej talii i przyciągnął do siebie. Uśmiechnął się łobuzersko, patrząc na nią.
    - No pewnie, że potrafię.- prychnął udając obrażonego.- Do tego stopnia, że nie podepczę ci stóp.
    Chociaż potrafił tańczyć przy wolnych kawałkach, nie lubił tańczyć tego typu. Preferował szybkie, namiętne tańce, ale wiedział, że tutejszemu DJ'owi lepiej nie kazać by zmienił piosenkę, bo można pocałować klamkę z drugiej strony.

    OdpowiedzUsuń
  50. Za dużo miał na głowie. W pracy nie bywał teraz zbyt długo, więc miał pełno roboty w domu. Nie mógł być w kancelarii do wieczora, jak to czasem robił. Miał kolejny obowiązek, który dopisał do swojej długiej listy.
    Dziecko.
    Po sześciu latach dowiedział się, że ma dziecko. Kto by pomyślał? Na pewno nie on. Gdyby miał obstawiać, co zdarzy mu się w weekend, na pewno nie powiedziałby, że w jego życiu nagle pojawi się syn. Los lubi płatać figle i sprawiać wiele niespodzianek. Tych nieprzyjemnych, ale również i tych milszych.
    Mały Jacob był miłą niespodzianką, bo mimo że przewrócił życie Tony'ego do góry nogami, już stał się oczkiem w głowie swojego tatusia. Kochał go całym serduchem.
    Dzisiaj Tony też pracował. Wypełniał jakieś druki, podczas gdy Jacob oglądał bajki. Ten to ma dobrze.
    Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, Tony już wstawał od biurka i szedł w stronę drzwi, lecz przy nich stał już ktoś inny. A mianowicie jego syn.
    - Ile razy ci mówiłem, że jesteś jeszcze za mały, żeby sam otwierać drzwi. Ktoś cię porwie i co będzie - pogroził mu palcem, po czym wziął go na ręce i spojrzał na blondynkę stojącą u progu drzwi.- Dobry wieczór. Mogę w czymś pomóc? - zapytał z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  51. Blake nie lubił biegać, gdy słońce grzało zbyt mocno. Dziś, gdy opuszczał mieszkanie, temperatura powietrza jeszcze nie była na tyle wysoka by zmusić go do rezygnacji z porannego joggingu, ale teraz żałował, że zamiast biegania nie wybrał basenu. Żar lał się z nieba pomimo wczesnej godziny i już po dwudziestu minutach biegu Blake musiał się zatrzymać przy fontannie, przy której rozciągała się pewna dziewczyna.
    Wydawało mu się, że widział ją tu już nie raz. Chyba też często biegała, ale nigdy nie zdarzyło im się rozmawiać lub spotkać, taka jak teraz, na odległość kilku kroków. I nagle Blake zdał sobie sprawę z tego, że przecież tą dziewczynę bardzo dobrze zna. Odgarniając mokre od wody z fontanny włosy z czoła podszedł bliżej.
    - Alexis? - zapytał, jakby nie był pewien, że to ona.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga