Nie da się chyba odpowiednio przedstawić tego Pana. Nie ma słów, które opisały by ich zażyłość. Zawsze jednak można spróbować. A więc jak to się zaczęło? Skąd ta dwójka się zna? Wszystko jest zasługą projektu z biologii. Wtedy żadne z nich się nie spodziewało, że praca domowa okaże się czymś tak istotnym w ich życiu uczuciowym. A jednak. Początek nie był łatwy, ani tym bardziej piękny. Nie lubili się, po prostu. Z czasem jednak ich relacje zaczęły się diametralnie zmieniać. Uczucia zaczęły się budzić, ich plany na przyszłość zaczęły się ze sobą przeplatać. Nagle zaczęli dzielić nie tylko ciszę, ale również pocałunki. W jednej chwili Carter stał się jej uzależnieniem. Sensem jej istnienia, osobą z którą mogłaby spędzić życie. A ktoby pomyśł, że mieli wtedy tylko po szesnaście lat. Wszystko wydawało im wtedy możliwe, razem mogli ruszyć na podbój wielkiego świata. To był jak cud, że na siebie trafili. Ale co się stało? Czemu nagle jego imię stało się tabu? Czemu nagle mówienie o jego osobie stało się nie możliwe? Czemu wspomnienia sprawiały, że płakała do późnej nocy gryząc dłonie z rozpaczy? Porzucił ją. Dał do zrozumienia, że jest dla niego niczym. Marzenia zostały z jej głowy wyrwane, jej serce zostało wyrzucone na śmietnik. Może tak miało być? Może na niego nie zasługiwała? Może szczęście trwało zbyt długo? Możliwe. Teraz po kilku latach wspomnienia już tak nie bolą. Zdążyła sobie wmówić, że to było tylko młodzieńcze zauroczenie, że takich jeszcze dużo przed nią. Ale czy na pewno? Oczywiście, że nie. Carter zawsze jest jej ostatnią myślą przed snem. Lubi przypominać sobie jego uśmiech, jego oczy. Nie pamięta już jego głosu, smaku pocałunków. Ale może to i lepiej? Tak jest zdecydowanie łatwiej.
~*~
SCOTT GREEN, 20 lat.
Chłopak z Vancouver, którego poznała zaraz po przyjeździe tutaj. Szczerze mówiąc początkowo szargał jej nerwy i ledwo wytrzymywała przed uderzeniem go czymś ciężkim. Szybko jednak dostrzegła, że ten udający głupka chłopak jest naprawdę porządnym młodym człowiekiem. Szybko to się Oni nie zaprzyjaźnili, ale w końcu po kilku miesiącach znajomości można śmiało powiedzieć, że mogą na siebie liczyć. On słucha jej, Ona słucha jego. Układ obustronny, chociaż w sumie to właśnie Scott ma ciężej. Ją naprawdę trudno rozgryźć i to czasem utrudnia chłopakowi rozmowę z dziewczyną. Ważną częścią ich zażyłości jest fakt, że oboje stracili matkę, więc doskonale wiedząc jak to jest się bez niej wychować. To nie jest tematem ich rozmów... To może czasem. Już niejednokrotnie zdarzyło się, że leżeli w u niej w domu, na jej łóżku i żrąc popcorn wpatrywali się w sufit, a jedno z nich zaczynało snuć opowieść o swoich wspomnieniach dotyczących rodzicielki. To dziwne, że Ariana nigdy nie lubiła rozmawiać na ten temat z nikim. Tak więc tą dwójkę na pewno łączy coś wyjątkowego. Arianie na nim zależy i na pewno nie wybaczyłaby sobie nigdy, gdyby w jakiś sposób go straciła.
~*~
< szczegóły w trakcie tworzenia >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz